Wiadomosci Matematyczne 46(1) - Wydawnictwa PTM
Transkrypt
Wiadomosci Matematyczne 46(1) - Wydawnictwa PTM
Wiad. Mat. 46 (1) 2010, 63–80 c 2010 Polskie Towarzystwo Matematyczne Daniel Henry Gottlieb (Indiana) Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki * Do napisania tej opowieści sprowokowała mnie dyskusja między Peterem Hiltonem i Jeanem Pedersonem z jednej strony a Branko Griinbaumem i G. C. Shephardem z drugiej na łamach American Mathematical Monthly [10, 12]. Zarówno dyskusja, jak moja opowieść dotyczą liczby Eulera–Poincarégo – inaczej charakterystyki Eulera. Dyskusja skupia się wokół pytania, czy liczba Eulera–Poincarégo powinna być omawiana w ujęciu historycznym, bez wzmianki o tym, jak ogromne i znaczące uogólnienie oraz pogłębienie rozumienia tego najbardziej interesującego niezmiennika nastąpiło w tym stuleciu. Reprezentuję w tym sporze pogląd, że topologii nie powinno się traktować jako zaawansowanej dziedziny, której pojęcia i twierdzenia należy omijać aż do końcówki studiów magisterskich. Jest to raczej badanie ciągłości i dlatego leży u podłoża najbardziej podstawowych rezultatów geometrycznych. W artykule tym pokażę, jak pojęcie kąta w naturalny sposób prowadzi do tak fundamentalnych pojęć topologicznych, jak stopień odwzorowania i liczba Eulera–Poincarégo. Moja opowieść obejmuje historię matematyki. Opowiada o być może najszerzej znanym nieoczywistym twierdzeniu matematyki, a zawiera to samo olśniewające uogólnienie, które cechuje najnowszą historię liczby Eulera–Poincarégo. W istocie mówi o jednym z najważniejszych i najwcześniejszych zastosowań liczby Eulera–Poincarégo. Ilustruje niestałość matematycznej sławy, wykazuje niedorzeczną potęgę nierozsądnych punktów widzenia, pokazuje, jak łatwo jest matematykom przeoczyć i zapomnieć piękne i ważne twierdzenia, a także proste i odkrywcze punkty widzenia. * Artykuł ukazał się w American Mathematical Monthly, 103, (1996), 457–469. Na język polski przełożyła Ewa Marchow. Przedruk za zgodą Redakcji AMM. 64 D. H. Gottlieb Jest to historia twierdzenia Gaussa–Bonneta taka, jak ją widzę. Nie jestem historykiem matematyki. Cytuję tylko opracowania albo prace, które przejrzałem w pośpiechu i nie prowadziłem nad nimi gruntownych badań. Pomimo to piszę tę historię, ponieważ dopowiedziałem ostatnie jej zdanie (jak dotąd). Szczególną wdzięczność za pomoc chcę wyrazić Hansowi Samelsonowi. Jego wiedza znacznie zmieniła wcześniejszą wersję tej pracy. Odkrył on Satz VI. Informował mnie o wielu szczegółach tej historii; o pracach Gaussa, Kartezjusza i Hopfa. Był uczniem Hopfa, który uogólnił twierdzenie Gaussa–Bonneta. Odwzorowanie normalne. Co jest najszerzej znanym, nieoczywistym twierdzeniem matematyki? Twierdzę, że jest to: Suma kątów wewnętrznych trójkąta równa się π. Wielu może przyznać, że nie pamięta twierdzenia Pitagorasa, jeśli jednak ujawni, że nie wie, iż suma kątów w trójkącie wynosi 180◦ , to piętnuje się jako człowiek niewykształcony. Będę nazywać owo twierdzenie twierdzeniem o 180 stopniach. Twierdzenie o 180 stopniach zostało dowiedzione za czasów Talesa. Na przestrzeni dziejów przechodziło ono niezwykłe uogólnienia. W tym artykule pokazuję, że jego zwieńczeniem jest twierdzenie Gaussa–Bonneta. Pierwsze uogólnienie obejmuje pojęcie kąta zewnętrznego. Kąty zewnętrzne wielokąta zawierają takie same matematyczne informacje co kąty wewnętrzne, ponieważ (patrz rys. 1) są one związane równaniem α + β = π, gdzie α jest kątem wewnętrznym, a β jest odpowiednim kątem zewnętrznym. Twierdzenie: suma kątów zewnętrznych wielokąta równa się 2π natychmiast pociąga za sobą twierdzenie o 180 stopniach dzięki poprzedniemu równaniu. α β Rysunek 1. Co to jest miara kąta między dwiema półprostymi przecinającymi się w punkcie O? Jeśli S 1 jest okręgiem jednostkowym o środku O, wówczas długość łuku okręgu wyciętego przez półproste (patrz rys. 2) jest miarą kąta między nimi. Traktujemy miarę kąta raczej jako własność podzbioru Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 65 okręgu niż liczbę stopni. Ten punkt widzenia jest bliższy oryginalnemu greckiemu myśleniu. Traktowanie miary kąta jako liczby stopni jest bardziej nowoczesnym podejściem. α O Rysunek 2. Grecki sposób widzenia można natychmiast uogólnić. Istotnie, jeśli przyjąć, że miarą kąta jest długość – albo inaczej jednowymiarowa objętość – łuku okręgu S 1 na płaszczyźnie, to możemy myśleć o polu powierzchni wycinka jednostkowej sfery S 2 w trójwymiarowej przestrzeni jako o mierze kąta w trójwymiarowej przestrzeni. W ogólności miara kąta w n-wymiarowej przestrzeni może być uważana za (n − 1)-wymiarową objętość wycinka sfery jednostkowej S n−1 w n-wymiarowej przestrzeni. Rozważmy teraz krzywą płaską σ łączącą punkty A i B (rys. 3). Weźmy pod uwagę jednostkowe wektory styczne do σ w punktach A i B. Przesuńmy równolegle te wektory tak, aby ich początki znalazły się w początku układu współrzędnych. Wtedy długość łuku okręgu S 1 wyciętego przez końce przesuniętych równolegle wektorów oznacza miarę kąta, o który krzywa się zagięła. B A B A Rysunek 3. Jedną z rzeczy, której topologowie nauczyli się rozwijając topologię jest to, że prawie zawsze opłaca się zastępować pojęcia funkcjami lub odwzorowaniami. Ta procedura rozprzestrzeniła się w ostatnim półwieczu na całą matematykę. Tak więc w przypadku, który rozważamy, określamy odwzorowanie z krzywej do okręgu jednostkowego S 1 następująco: dla każdego punktu P na krzywej σ konstruujemy jednostkowy wektor stycz- 66 D. H. Gottlieb ny do σ w punkcie P i przesuwamy go równolegle do początku układu współrzędnych; jego koniec leży na okręgu jednostkowym. Będziemy to odwzorowanie nazywali odwzorowaniem stycznym. Niech teraz B zbliża się do A wzdłuż σ. Jeśli podzielimy miarę kąta między wektorami stycznymi w punktach A i B przez długość wzdłuż łuku krzywej σ między A i B, to otrzymamy wielkość, która dąży do pewnej granicy, jeśli σ jest dostatecznie gładka. Granica ta nazywa się krzywizną krzywej σ w punkcie A. Innymi słowy, krzywizna w punkcie A jest odwrotnością ilorazu długości nieskończenie małego łuku krzywej σ przez długość jego obrazu na S 1 . Przybliżmy teraz wielokąt przez gładką krzywą zamkniętą bez samoprzecięć. Tempo zmian wektora stycznego (krzywizna krzywej) odpowiada wtedy kątowi zewnętrznemu, a całkowity obrót wektora stycznego (całkowita krzywizna krzywej zamkniętej) odpowiada sumie kątów zewnętrznych wielokąta. Dla krzywej zamkniętej w sposób prosty wektor styczny obraca się o 2π, gdy kończy się obieg zamkniętej nieprzecinającej się krzywej. Inaczej mówiąc, całkowita krzywizna jest równa 2π. Z ciągłości wynika teraz, że suma kątów zewnętrznych wielokąta jest równa 2π. Takie przybliżanie wielokątów przez krzywe gładkie jest rozumowaniem znanym Grekom. A więc znacznie uogólniliśmy oryginalne twierdzenie o 180 stopniach w trójkącie przez twierdzenie, że krzywizna całkowita zamkniętej w sposób prosty krzywej jest równa 2π. Zamiast wektorów stycznych, możemy rozważać normalne do krzywej σ, gdyż wektor normalny zmienia się dokładnie tak samo, jak wektor styczny, gdy jego punkt zaczepienia przemieszcza się wzdłuż σ. Moglibyśmy więc określić krzywiznę krzywej σ wykorzystując wektory normalne zamiast stycznych. Zastępujemy więc odwzorowanie styczne odwzorowaniem normalnym z σ do S 1 . Zaletą użycia wektorów normalnych zamiast stycznych jest to, że nadaje się ono do uogólnienia pojęcia krzywizny na powierzchnie w trójwymiarowej przestrzeni, gdyż kierunek normalny jest wyraźnie określony, podczas gdy nie ma żadnego wyróżnionego kierunku stycznego. Nadajemy formalny charakter temu pomysłowi przez wprowadzenie tak zwanego odwzorowania Gaussa albo normalnego. Każdemu punktowi gładkiej powierzchni w trójwymiarowej przestrzeni możemy przyporządkować jedyny jednostkowy wektor normalny skierowany na zewnątrz. To odwzorowanie przyporządkowuje punktom powierzchni punkty sfery jednostkowej. Jest ono określone przez przesunięcie jednostkowego wektora normalnego powierzchni z dowolnego punktu na powierzchni tak, by początek wektora trafił do środka sfery jednostkowej, a następnie Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 67 wybranie punktu na sferze jednostkowej będącego końcem przeniesionego wektora (rys. 4). N N Rysunek 4. Ten sam pomysł, który w wymiarze dwa pozwala określić odwzorowanie normalne z krzywej zamkniętej do okręgu jednostkowego, umożliwia określenie jego uogólnienia z gładkiej zamkniętej (n − 1)-wymiarowej rozmaitości M zanurzonej w n-wymiarowej przestrzeni euklidesowej Rn do sfery jednostkowej S n−1 , które będziemy oznaczać przez γ. Krzywizna. Możemy teraz zdefiniować pojęcie krzywizny normalnej w punkcie m rozmaitości M w Rn . Niech R będzie małym otoczeniem punktu m w M , zaś γ(R) niech oznacza jego obraz w S n−1 . Wówczas krzywizna normalna w punkcie m – oznaczana przez K(m) – jest granicą, do której dąży (n − 1)-wymiarowa objętość zbioru γ(R) podzielona przez (n − 1)-wymiarową objętość zbioru R, gdy R dąży do m. Ten iloraz zaopatrujemy w znak plus, jeśli γ zachowuje orientację przy m i znak minus, jeśli γ zmienia orientację w m. W pewnym układzie współrzędnych K(m) jest jakobianem odwzorowania γ w punkcie m. Podobnie jak odwrotność ilorazu nieskończenie małej długości łuku w otoczeniu punktu x na krzywej γ przez długość jego obrazu w otoczeniu punktu γ(x) na okręgu jest definicją krzywizny krzywej płaskiej w punkcie x, tak odwrotność ilorazu nieskończenie małego pola otoczenia punktu x na powierzchni przez pole jego obrazu na sferze w otoczeniu punktu γ(x) określa wartość w punkcie x krzywizny powierzchni zanurzonej w przestrzeni. Wydawać by się mogło, że taka sama nazwa powinna była zostać nadana ilorazom wyżej wymiarowych nieskończenie małych objętości, ale z powodów historycznych tak się nie stało. Na użytek tego artykułu będę nazywał tę liczbę krzywizną normalną w punkcie x rozmaitości M zanurzonej w Rn . Zróbmy przerwę i zastanówmy się nad powodem, dla którego krzywizna normalna – naturalne uogólnienie kąta – nie nazywa się krzywizną w wymiarach wyższych niż 2. Wynika to stąd, że w wymiarze dwa krzywizna normalna zależy nie od tego, jak powierzchnia jest zanurzona w R3 , ale od wewnętrznej geometrii powierzchni. Oznacza to, że krzy- 68 D. H. Gottlieb wizna może być wyliczona bez dostrzegania otaczającej powierzchnię przestrzeni. Jest to słynne Theorema Egregium Gaussa. Dlatego dla wyższych wymiarów słowo krzywizna oznacza tensor krzywizny Riemanna. Opiera on się na krzywiźnie dwuwymiarowej, nie zgadza się jednak z krzywizną normalną w wyższych wymiarach, a dla krzywych wymiaru 1 nie ma nawet sensu. Ów tensor krzywizny odgrywa ważną rolę w geometrii różniczkowej i fizyce, ale nie zastępuje krzywizny normalnej w taki sposób, w jaki kąty zewnętrzne zastępują kąty wewnętrzne. Poza wymiarem 2 krzywizna normalna i tensor krzywizny są różnymi pojęciami. Rozróżnienie tego, co wewnętrzne od tego, co zewnętrzne, będzie pełnić kluczową rolę w mojej opowieści. Rozważmy teraz zwartą (n − 1)-wymiarową rozmaitość M w Rn i przypuśćmy, że M nie ma brzegu. M dzieli Rn na dwa kawałki, wnętrze i zewnętrze. Niech N oznacza wnętrze rozmaitości M , które jest rozmaitością z brzegiem M . Jeśli teraz scałkujemy krzywiznę normalną R K po M , otrzymujemy KdM , analogon sumy kątów zewnętrznych. Nazywać go będziemy krzywizną całkowitą albo staromodnie Curvatura Integra M w Rn . Możemy teraz sformułować nową wersję twierdzenia Gaussa–Bonneta. Przez χ(N ) rozumiemy tu liczbę Eulera–Poincarégo rozmaitości N . Twierdzenie (Gaussa–Bonneta). Z KdM = χ(N ) · (objętość S n−1 ). Stopień normalny. Objętość jednostkowej (n − 1)-wymiarowej sfery jest równa 2π dla n = 2, 4π dla n = 3 i zmienia się wraz z wymiarem. Dlatego definiujemy stopień odwzorowania γ jako iloraz krzywizny całkowitej przez objętość sfery jednostkowej wymiaru równego wymiarowi rozmaitości M . Stopień γ oznaczamy przez deg(γ) i nazywamy stopniem normalnym. Stopień normalny okazuje się być liczbą całkowitą. W istocie, jest to szczególny przypadek pojęcia stopnia odwzorowania, liczby całkowitej, która odgrywa ważną rolę w topologii. Przy tych oznaczeniach możemy zapisać twierdzenie Gaussa–Bonneta jako Twierdzenie (Gaussa–Bonneta–Hopfa). deg(γ) = χ(N ). Liczba Eulera–Poincarégo jest najwcześniejszym niezmiennikiem topologii algebraicznej. Jest ona potężnym uogólnieniem wzoru Eulera dotyczącego wielościanów wypukłych. Istnieją świadectwa mówiące, że Kartezjusz znał ten wzór na wiek przed Eulerem, [23] czy [24]. Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 69 Trop stopnia odwzorowania prowadzi do Kroneckera, natomiast dobrze rozumiał to pojęcie dopiero L. E. J. Brouwer około roku 1913. Podana tu jego całkowa definicja dla odwzorowania Gaussa może być uogólniona na odwzorowania między zorientowanymi zamkniętymi rozmaitościami tego samego wymiaru. Najbardziej ogólne określenie stopnia odwzorowania i liczby Eulera–Poincarégo wymagają teorii homologii. Jednak obydwa te pojęcia zostały poznane wcześniej, niż dobrze zrozumiano homologię, i można się nimi skutecznie posługiwać bez jej znajomości. Dla dwuwymiarowej powierzchni N , którą można podzielić na trójkąty w sposób nazywany triangulacją (jak na rys 5), liczba Eulera– –Poincarégo spełnia zależność χ(N ) = v − e + f, gdzie v jest liczbą wierzchołków, e jest liczbą krawędzi, a f jest liczbą trójkątów w triangulacji. Rysunek 5. Wiedząc to, nietrudno wykazać, że jeśli N jest ograniczona przez wielokąt wypukły, to χ(N ) = 1. Ponieważ deg(γ) = 1, to z twierdzenia R Gaussa–Bonneta–Hopfa mamy KdM = 2π, gdzie K oznacza krzywiznę krzywej na płaszczyźnie. Jak powiedzieliśmy, wynika stąd twierdzenie o 180 stopniach. Mamy więc wspaniałe uogólnienie pojęcia sumy kątów spełnione w każdym wymiarze i dane przez prosty wzór. Opowiedzmy ciąg dalszy niezwykłej historii tego rezultatu. Dziewiętnasty wiek. Twierdzenie Gaussa–Bonneta jest tak interesujące, że wielu autorów nie mogło zrezygnować z opowiadania w swoich podręcznikach fragmentów jego historii. Na przykład Spivak [25] i Stillwell [24] zrelacjonowali jego wczesną historię. Rozważmy trójkąt geodezyjny T na powierzchni w trójwymiarowej przestrzeni. Krawędziami trójkąta są łuki geodezyjne. Geodezyjne to odpowiedniki linii prostych dla powierzchni; są one drogami o najmniejszej 70 D. H. Gottlieb długości na powierzchni. Niech α, β, γ oznaczają kąty wewnętrzne trójkąta (rys. 6). Jeśli scałkujemy krzywiznę K po trójkącie T , otrzymamy Twierdzenie (Gaussa–Bonneta dla trójkąta geodezyjnego). Z KdT = α + β + γ − π. β γ α Rysunek 6. Wynikają z tego wzoru interesujące wnioski: Jeśli T jest trójkątem na płaszczyźnie (wówczas geodezyjne są liniami prostymi i K jest tożsamościowo równa zeru), wtedy α + β + γ − π = 0. Tak więc twierdzenie Gaussa–Bonneta pociąga za sobą twierdzenie o 180 stopniach, ale nie w ten sam sposób, co twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa. Jeśli podzielimy defekt kątowy α + β + γ − π przez pole trójkąta T , otrzymamy liczbę, która jest wyliczona wewnętrznie na powierzchni. Jeśli T będziemy ściągać do punktu m, wtedy iloraz dążyć będzie do krzywizny K(m) w punkcie m. Stąd K jest wewnętrzną własnością powierzchni. To właśnie jest sławne Theorema Egregium Gaussa, ale opublikowany przez niego dowód nie używa powyższych argumentów. We wcześniejszym nieopublikowanym rękopisie, przeprowadził tę dyskusję tuż po swoim dowodzie Theorema Egregium. Jeśli dokonamy triangulacji zamkniętej rozmaitości M na trójkąty geodezyjne, wtedy możemy zastosować twierdzenie Gaussa–Bonneta do każdego z tych trójkątów. Jeśli dodamy równania, otrzymamy z lewej R strony całkowitą krzywiznę (zwaną również Curvatura Integra): KdM . Po prawej stronie możemy zmienić kolejność sumowania kątów, otrzymując ostatecznie 4π · χ(M )/2. Pokrywa się to z tym, co nazwaliśmy twierdzeniem Gaussa–Bonneta, ponieważ dla powierzchni χ(M ) = 2 · χ(N ), jeśli rozmaitość M jest brzegiem rozmaitości N . Faktycznie zależność χ(M ) = 2 · χ(N ) jest prawdziwa dla dowolnej parzystowymiarowej rozmaitości M . Jednakże dla nieparzystowymiarowej rozmaitości M , χ(M ) = 0. Te podstawo- Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 71 we fakty topologiczne – wraz z tym, co wewnętrzne versus to, co nie wewnętrzne – grają kluczową rolę w tej opowieści. W niepublikowanym rękopisie z 1825 roku Gauss zapisał wcześniejszą wersję twierdzenia Gaussa–Bonneta dla trójkąta geodezyjnego. W roku 1827 wydał książkę, w której podał pewien wzór różniczkowy, dający po scałkowaniu uogólnienie nazwane przez Bonneta wzorem Gaussa– –Bonneta. Dowiedziałem się o tym od Samelsona. W 1848 roku Bonnet uogólnił wzór Gaussa–Bonneta dla trójkąta na zamknięte krzywe gładkie na powierzchni. Tu suma kątów zastąpiona została przez całkę z krzywizny geodezyjnej. Ten ogólniejszy wzór otrzymał nazwę Gaussa–Bonneta jakiś czas później. Prawdopodobnie Blaschke był pierwszym autorem, który to użył tej nazwy w swoim podręczniku we wczesnych latach dwudziestych dwudziestego wieku. Jeśli striangulowaną trójkątami geodezyjnymi zamkniętą powierzchnią S jest sfera topologiczna, wtedy po zastosowaniu wzoru Eulera v − e + f = 2, dostajemy pierwsze globalne twierdzenie Gaussa–Bonneta: Z KdS = 4π. W 1860 roku został wydany w Comptes Rendus zagubiony rękopis Kartezjusza skopiowany ręką Leibniza i odkryty po latach. Notatka Bertranda następująca bezpośrednio po artykule Kartezjusza wskazuje na związek z twierdzeniem globalnym. Bertrand zauważa, że Kartezjusz wydaje się rozumieć wielościenną wersję globalnego twierdzenia Gaussa–Bonneta. Przypisuje on globalne twierdzenie Gaussowi. Odsyłam do [23] po interesującą relację z tego rękopisu. Wiemy jednak, że w tym czasie nikt nie rozumiał liczby Eulera–Poincarégo, i że wynik udowodniono w istocie tylko dla powierzchni dyfeomorficznej ze sferą. Dobry opis trudności wiążących się z rozwojem liczby Eulera–Poincarégo znajduje się w [19]. Rzeczywiście, dyskusja Hiltona i innych pasowałyby do argumentacji, której Lakatos użył, by przedstawić swoją rozprawę. Wydaje się, że Walter Dyck pierwszy zdał sobie sprawę, że twierdzenie Gaussa–Bonneta powinno być spełnione nie tylko przez powierzchnie sferyczne. Było to w 1888 roku. Według Hirscha [13], Dyck pierwszy połączył stopień z liczbą Eulera–Poincarégo i udowodnił „to, co się niesłusznie nazywa twierdzeniem Gaussa–Bonneta”. Przeglądanie pracy Dycka pozwala zobaczyć obrazki, które przypominają standardowe rysunki teorii Morse’a, rozwiniętej 50 lat później. Dyck był prawdziwym pionierem, ale – podobnie jak Kartezjusz – wyprzedzał swoje czasy. Samelson mówił mi, że w pracach Gaussa nie 72 D. H. Gottlieb możne on znaleźć wzmianki o globalnym twierdzeniu Gaussa–Bonneta. Tak więc okazuje się, że globalne twierdzenie Gaussa–Bonneta powinno się nazywać twierdzeniem Kartezjusza–Dycka. Rzeczywiście, część tej historii pokazuje, że nazwa twierdzenia niekoniecznie jest uprawniona. Wygodnie jest mieć nazwy dla ważnych twierdzeń, ale istotniejsze wydaje się, żeby dzięki nim ludzie wiedzieli mniej więcej, czego te twierdzenia dotyczą, niż komu je zawdzięczamy. A jednak można się zadumać nad tym, że nazwisko Bonneta jest sławne, a nazwisko Dycka jest obecnie praktycznie nieznane. Od Hopfa do Cherna. Dyck pracował w czasie, gdy dwa podstawowe pojęcia – stopień odwzorowania i liczba Eulera–Poincarégo – nie były jasno rozumiane. Pojęcia te zostały poprawnie określone i dostrzeżone jako przydatne około 1925 roku. W niemałym stopniu było to zasługą Heinza Hopfa. Największe postępy Hopf poczynił w [14]. Przede wszystkim udowodnił, że γ = χ(M )/2 dla zamkniętej parzystowymiarowej hiperpowierzchni. Czynnik 1/2 tłumaczy się faktem, że χ(N ) = χ(M )/2, gdy N jest domkniętą nieparzystowymiarową rozmaitością z brzegiem M . Ponieważ χ(M ) = 0 dla domkniętej nieparzystowymiarowej rozmaitości, więc udowodnione przez Hopfa twierdzenie wydawało się niemożliwe do uogólnienia dla nieparzystowymiarowego przypadku i w szczególności nie było uogólnieniem twierdzenia o 180 stopniach, które – jak przecież zobaczyliśmy – jest uogólniane przez wzór Gaussa–Bonneta. Ponieważ krzywizna powierzchni dwuwymiarowej jest własnością wewnętrzną, Hopf szukał wewnętrznego dowodu i uogólnienia własnego rezultatu z [16]. Robił to wielokrotnie i zainteresował paru matematyków tym problemem. Książka [8] opisuje tę historię. Używając teorii tub Hermanna Weyla, dwóch matematyków niezależnie odpowiedziało na apel Hopfa w 1940 roku. Allendoerfer [1] i Fenchel [5] odkryli, że deg(g) brzegu otoczenia tubularnego zamkniętej 2n-wymiarowej rozmaitości zanurzonej w 2r-wymiarowej przestrzeni euklidesowej równa się całce 2n-formy skonstruowanej ze składowych tensora krzywizny Riemanna i połączonych jako pfaffian. (Zagadnienia te są zbyt skomplikowane, by opisywać je tu szczegółowo.) Ponieważ otoczenie tubularne ma taką samą liczbę Eulera–Poincarégo jak zanurzona w nim rozmaitość, otrzymali oni wzór na liczbę Eulera–Poincarégo w terminach krzywizny Riemanna spełniony dla dowolnej rozmaitości riemannowskiej. Ten niezwykły wzór jest spełniony dla dowolnej rozmaitości Riemanna, ponieważ każdą z nich można izometrycznie Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 73 zanurzyć w jakąś przestrzeń euklidesową. Jednakże ten ostatni rezultat nie był znany aż do lat pięćdziesiątych, kiedy to został on dowiedziony przez Nasha. Pomimo, że wzór Allendoerfera–Fenchela jest prawdziwy dla zanurzonej rozmaitości, to jest on oczywiście niezależny od zanurzenia. Kiedy proszony o wewnętrzny dowód, S. S. Chern dostarczył go w 1944 roku [4], to został on tak dobrze przyjęty, że wzór Allendoerfera–Fenchela często bywa nazywany wzorem (albo twierdzeniem) Gaussa–Bonneta–Cherna. Faktycznie, jednym z celów książki Graya [8] było nie dopuścić, żeby interesujące metody tuby nie zostały zupełnie zatopione przez silne pojęcia dowodu Cherna. SATZ VI. Przechodzimy teraz do najbardziej interesującej części historii. W 1956 roku Hopf wygłosił na Uniwersytecie Stanforda wykłady z globalnej geometrii różniczkowej. Wykłady te uhonorowano przez opublikowanie ich w 1983 roku w Lecture Notes in Mathematics Springera z numerem 1000 [17]. Na stronach 117–118 Hopf opisuje swoją wersję twierdzenia Gaussa–Bonneta dla wymiarów parzystych. Nie wspomina o wersji dla nieparzystych wymiarów. Z tego powodu i na skutek różnych rozmów napisałem następujące trzy akapity. Jest jasne, że w tym czasie Hopf nie wiedział, iż twierdzenie Gaussa– –Bonneta jest prawdziwe dla wszystkich wymiarów, a co za tym idzie jest uogólnieniem twierdzenia o 180 stopniach. W przeciwnym razie – jeśli wiedział – to miał kłopot, jak je przedstawić. Hopf na pewno od wielu lat znał wszystkie składniki dowodu we wszystkich wymiarach, a dowód jest tak samo trudny, jak jego parzystowymiarowy odpowiednik. Wydawałoby się, że gdyby znał wersję prawdziwą dla wszystkich wymiarów, to nie powinien był szukać dowodu wewnętrznego, nie mając go w wymiarach nieparzystych. Wtedy dwie bardzo owocne linie badań prawdopodobnie nie zostałyby podjęte. Jednakże paru topologów znało twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa w połowie lat pięćdziesiątych, wśród nich Milnor i Lashof. Chyba nikt nie wie, kto pierwszy sformułował to twierdzenie. W tym czasie prowadzone były wyrafinowane uogólnienia i badania nad stopniem normalnym deg(γ), na przykład [18] i [20]. Dopiero co Bredon w swoim podręczniku [2] po prostu sformułował i dowiódł ten rezultat jako „Twierdzenie 12.11 (Lefschetz)”. Wyprowadza on je jako wniosek z twierdzenia Lefschetza o punkcie stałym odwzorowania. Twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa zaistniało ostatecznie w literaturze w 1960 roku dzięki Samelsonowi [22] i Haefligerowi [11], lecz w jeszcze ogólniejszej formie: Niech N będzie zwartą n-wymiarową rozmaitością z brzegiem M i niech f : N → Rn będzie immersją. Wtedy nadal można określić odwzorowanie Gaussa γ : M → S n−1 oraz spełniony jest wzór deg(γ) = χ(N ). 74 D. H. Gottlieb Po napisaniu tych słów otrzymałem list od Hansa Samelsona. We wcześniejszej korespondencji pytałem go, czy wie, kto pierwszy odkrył twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa. W końcu to on je uogólnił w [22], a na dodatek jest znawcą twierdzenia Gaussa–Bonneta i był studentem Heinza Hopfa! Samelson sądził, że to Morse pierwszy je udowodnił. Nie mógł znaleźć odnośnika i na wyczucie spojrzał do pracy Hopfa z roku 1927 [15]. Na 248 stronie tej pracy, jako Satz VI, sformułowane jest twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa dla wszystkich wymiarów! Świadectwem geniuszu Hopfa jest fakt, że mimo iż znał on Satz VI dla wszystkich wymiarów, to świadomość, że parzystowymiarowy przypadek był spełniony nie tylko dla zanurzenia, a również dla immersji (pojęcia niezbyt wtedy dobrze rozróżniane), musiała doprowadzić go do przypuszczenia, że w parzystowymiarowym przypadku istnieje dowód wewnętrzny. Odwzorowanie różniczkowalne między dwiema rozmaitościami tego samego wymiaru jest immersją, jeśli jakobian odwzorowania nigdzie się nie zeruje. Jest ono zanurzeniem, jeśli jest w dodatku różnowartościowe. Stąd immersje są różnowartościowe w małym otoczeniu dowolnego punktu, podczas gdy zanurzenia są różnowartościowe w ogóle. To rozróżnienie można rozszerzyć na odwzorowania rozmaitości dowolnych wymiarów. Satz VI, to jest twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa, zostało dowiedzione tylko dla zanurzeń, podczas gdy Hopf wykazał w [14], że dla parzystowymiarowej rozmaitości M , dla której istnieje immersja w przestrzeń euklidesową wymiaru o jeden wyższy niż wymiar M , prawdziwy jest wzór deg(γ) = χ(M )/2. Nawiasem mówiąc, ponieważ M lokalnie jest zanurzona w przestrzeni euklidesowej, to istnieje kierunek normalny, zatem określone jest odwzorowanie Gaussa γ. Różnicę między nieparzysto- i parzystowymiarowymi przypadkami można łatwo zilustrować przykładem. Immersja okręgu w płaszczyznę może mieć dowolny stopień normalny, ale immersja sfery dwuwymiarowej w trójwymiarową przestrzeń musi mieć stopień normalny równy jedynce. Tak więc dowód z [14] nie okazał się zbyteczny – pomimo, że Hopf udowodnił Satz VI – w tym pierwszym bowiem dostrzegł i docenił wewnętrzność. Zatem swoją pracą [16] zainspirował geometrów do szukania wewnętrznego dowodu parzystowymiarowego twierdzenia Gaussa– –Bonneta–Hopfa. Zadał również pytanie o możliwe stopnie normalne immersji dla nieparzystowymiarowej M . Zaowocowało to piękną pracą Milnora [20], a następnie [3], gdzie pokazano, że stopień normalny może przybierać dowolne całkowite nieparzyste wartości. Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 75 stopień normalny = 0 stopień normalny = 2 stopień normalny = 1 stopień normalny = −1 Rysunek 7. Niezadane pytanie. Spoglądając w przeszłość widzimy, że zadanie, jakie postawił sobie Hopf, sprowadzało się do następującego: Znaleźć wzór wyrażający χ(M ) w terminach tensora krzywizny dla parzystowymiarowej rozmaitości Riemanna. Bardziej sensowne byłoby zadanie: Znaleźć wzór wyrażający deg(γ) we wszystkich wymiarach. Nikt go nie zadał. Rozwiązanie jednakże zostało znalezione. Jest nim to, co nazwę topologicznym twierdzeniem Gaussa–Bonneta – w odróżnieniu od twierdzenia Gaussa–Bonneta–Cherna. To twierdzenie natychmiast pociąga za sobą dowód Satz VI, jak również dowód immersyjngo przypadku parzystowymiarowej części dowodu z [14]. Dowód tego twierdzenia nie wymaga niczego, czego by nie znano w 1929 roku. Jest całkowicie zewnętrzny. Gdyby Hopf odkrył ten dowód, to wydaje się mało prawdopodobne, by rozpatrywał wewnętrzny dowód z [14], zatem nie odkryto by tak szybko pewnej bardzo ważnej matematyki. Co do wzoru Allendoerfera–Fenchela, znanego teraz jako wzór Gaussa–Bonneta–Cherna, nie mógł zostać odkryty przypadkiem. Jest na to zbyt skomplikowany. Szukali go bardzo utalentowani matematycy. Topologiczne twierdzenie Gaussa–Bonneta przeciwnie – jest wystarczająco proste, by mogło zostać odkryte przypadkiem. I zostało! Twierdzenie (topologiczne Gaussa–Bonneta). Niech f : N → Rn będzie odwzorowaniem, którego jakobian nie zeruje się na zorientowanej rozmaitości M będącej brzegiem n-wymiarowej rozmaitości N . Niech ponadto x będzie rzutowaniem z Rn na którąś z osi oraz ∇(x ◦ f ) będzie 76 D. H. Gottlieb gradientowym polem wektorowym złożenia (x ◦ f ), a Ind jego indeksem. Wówczas deg(γ) = χ(N ) − Ind(∇(x ◦ f )). Fakt, że jakobian odwzorowania f nie zeruje się na brzegu M , oczywiście oznacza, że f jest immersją na M . Ponieważ złożenie (x ◦ f ) jest odwzorowaniem z N do prostej rzeczywistej R, to w znany z analizy matematycznej sposób można dla niego zdefiniować pole gradientowe, które jest polem wektorowym na N . Indeks pola wektorowego – nowe pojęcie w tym artykule – jest kolejnym niezmiennikiem topologicznym antycypującym początki topologii algebraicznej. Dla dwuwymiarowych pól wektorowych zdefiniował go Poincaré pod koniec dziewiętnastego wieku. Hopf uogólnił indeks pola wektorowego dla rozmaitości dowolnego wymiaru i użył tego pojęcia w swoich dowodach twierdzenia Gaussa– –Bonneta–Hopfa w [14] i [15]. Indeks pola wektorowego V jest liczbą całkowitą. Jest on ściśle związany ze stopniem odwzorowania, jednak został zdefiniowany wcześniej niż to pojęcie. W odróżnieniu od stopnia odwzorowania, najlepsza definicja indeksu niekoniecznie wymaga teorii homologii. W istocie, można go zdefiniować przy pomocy prostej tożsamości. W 1929 roku Morse [21] odkrył piękne równanie, w którym występuje indeks pola wektorowego V na zwartej rozmaitości N z brzegiem M . Równanie to nazywam prawem pól wektorowych. Twierdzenie (prawo pól wektorowych). Niech V będzie polem wektorowym określonym na N , i przypuśćmy, że V nie zeruje się na brzegu M . Wtedy Ind V + Ind ∂ V = χ(N ), gdzie ∂ V jest polem wektorowym indukowanym przez V i określonym na tej części brzegu M , na której V skierowane jest do wnętrza. Pole wektorowe ∂ V jest indukowane przez V przez wzięcie składowej pola wektorowego V stycznej do brzegu. Ponieważ ∂ V jest zdefiniowane na przestrzeni wymiaru o jeden niższego – części brzegu M rozmaitości N – indukcyjny schemat obliczania indeksu nasuwa się sam. Istotnie, prawo pól wektorowych jest indukcyjną definicją indeksu pól wektorowych [9]. Jest to elementarna, ale zręczna topologia. Niemniej cała teoria Ind(V ) wysnuwa się z prostego równania postaci A plus B równa się C. To równanie jest kluczem do ostatniej części tej opowieści. Wśród konsekwencji łatwo wynikających z prawa pól wektorowych są dwie dobrze znane własności indeksu, które w połączeniu z topologicz- Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 77 nym twierdzeniem Gaussa–Bonneta dają wszystkie poprzednie globalne rezultaty mające w nazwie nazwiska Gaussa i Bonneta: 1. Jeśli V jest polem wektorowym bez zer, to Ind V = 0. 2. Jeśli V jest polem wektorowym na nieparzystowymiarowej rozmaitości, wtedy Ind(−V ) = − Ind(V ), gdzie −V jest polem wektorowym, w którym każdy wektor V ma zmieniony znak. Twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa wynika natychmiast z pierwszej własności, gdyż jeśli f jest zanurzeniem, wówczas pole wektorowe ∇(x◦f ) jest równe po prostu ∇x, to jest stałemu polu wektorowemu równoległemu do osi x, ograniczonemu do N . Nie ma ono miejsc zerowych, więc stosując topologiczne twierdzenie Gaussa–Bonneta z indeksem zero dostajemy twierdzenie Gaussa–Bonneta–Hopfa. Jeśli f jest immersją, to pole wektorowe ∇(x ◦ f ) nadal nie ma miejsc zerowych (ponieważ x ◦ f nie ma punktów krytycznych). Otrzymujemy więc uogólnienie Samelsona i Haefligera twierdzenia Gaussa–Bonneta–Hopfa z zanurzeń na immersje. Z drugiej strony, pierwsza wersja Hopfa w [14] mówiąca, że dla parzystowymiarowej rozmaitości M mającej immersję w Rn+1 mamy deg(γ) = χ(M )/2, wynika z własności numer 2. Jeśli w topologicznym twierdzeniu Gaussa–Bonneta oś x wybierzemy tak, by zmieniła zwrot, odwracamy kierunek pola gradientowego. Pozostałe dwa składniki w topologicznym twierdzeniu Gaussa–Bonneta na pewno nie zależą od tego, w którą stronę skierowana jest oś x. Mamy więc Ind(∇(x ◦ f )) = 0. Stąd deg(γ) = χ(N ) = χ(M )/2. Ostatnia równość wynika stąd, że liczba Eulera–Poincarégo dla parzystowymiarowego brzegu M jest dwa razy większa niż liczba Eulera–Poincarégo rozmaitości, której jest brzegiem. Pozostaje do wyjaśnienia jeden punkt. Czy każda orientowalna rozmaitość M mająca immersję w przestrzeń euklidesową kowymiaru jeden jest brzegiem rozmaitości N takiej, że tę immersję można rozszerzyć do jakiegoś f ? Odpowiedź jest pozytywna. Muszę jednak przyznać, że moje uzasadnienie tego faktu było natychmiastowym wnioskiem ze sławnego wyniku Thoma dotyczącego teorii bordyzmu i liczb Stiefela–Whitneya, które pojawiły się w latach pięćdziesiątych. Przypadkowe odkrycie. Prawo pól wektorowych zostało odkryte przez Morse’a w 1929 roku [21]. Mimo interesującego podobieństwa z Satz VI, Morse rzadko odnosił się do tego rezultatu ani nie wykorzystał jego możliwości. Być może dlatego, że wymyślał teorię Morse’a; a może podświadomie – jak wielu topologów – był przekonany, że wszystkie pola wektorowe są gradientowe. W każdym razie tego rezultatu nie wyko- 78 D. H. Gottlieb rzystano i praktycznie o nim zapomniano. Gdy odkryłem go na nowo w latach osiemdziesiątych, to prawie rok rozpytywałem, zanim ktoś powiedział mi o pracy [21]. Zakończenie. Dziesięć lat temu podzielałem powszechne mylne wyobrażenie o tym, jak powstaje matematyka. Nie znałem lekcji wynikającej z tej opowieści. Byłem więc wstrząśnięty odkrywając, że większość topologów nie zna związków, które uważam za podstawowe, spełnianych przez dwa klasyczne topologiczne pojęcia: indeksu i liczby Eulera–Poincarégo. Pomyślałem, że być może istnieją jakieś nieznane interesujące wnioski z prawa pól wektorowych. Wymyśliłem prosty schemat próbowania i stosowania prawa pól wektorowych. Patrzyłem na interesujące pola wektorowe i stosowałem do nich równanie. Miewałem pewne sukcesy przy różnych wyborach. Gdy zastosowałem je do czegoś, co nazwałem cofniętym polem wektorowym (ang. pullback vector field ), które uogólnia gradient, otrzymałem równanie obejmujące stopień normalny i liczbę Eulera–Poincarégo [6, 7]. Trochę potrwało, zanim przyszło mi do głowy, że uogólniłem twierdzenie Gaussa–Bonneta. Uproszczona wersja tego rezultatu jest topologicznym twierdzeniem Gaussa–Bonneta, jak podano powyżej. Jedynym uproszczeniem jest to, że otrzymałem ten rezultat dla pól gradientowych, a to pojęcie jest dobrze znane z rachunku różniczkowego. W istocie jednak cofnięte pola wektorowe mogą być nawet łatwiejsze niż gradienty. Wnioski. Mandelbrot, proponując nazwę „fraktale” skarżył się, że matematycy nie nadają nazw pojęciom i twierdzeniom. Miał rację. W najgłębszym sensie, ta historia toczy się wokół nazywania twierdzeń i krzywizn. Ale pokazuje ona również, że liczne z powszechnych przekonań, z którymi dorastaliśmy, bywają błędne; że wielcy ludzie nie pomijają prostych punktów widzenia; że nie można osiągnąć wielkich rezultatów przy zastosowaniu starych metod; że nie można odkryć czegoś dobrego, o ile się nie zada właściwego pytania; że matematyka rozwija się głównie dzięki wysiłkowi kilku wybitnych matematyków (to szczególne błędne wyobrażenie historycy nauk ścisłych nazywają efektem Mateusza). Wydaje mi się że to, co przytrafiło się twierdzeniu Gaussa–Bonneta przytrafiało się bardzo często najlepszym z naszych matematycznych pomysłów. Wydaje się, że nikt nie wie, kto wynalazł współrzędne kartezjańskie, albo kto pierwszy pomyślał o wyżej wymiarowych przestrzeniach. Wielkim matematykom zdarzało się lekceważyć idee, które później zakwitły i zdominowały matematykę. Pojęcia z obecnego punktu widzenia wyglądające na łatwe, bywały trudne do przyswojenia przez naszych wielkich poprzedników. Historia twierdzenia Gaussa–Bonneta i socjologia matematyki 79 To, co wydaje się teraz być trywialnym, było kiedyś najtrudniejszą częścią matematyki: nieskończoność, prędkość i przyśpieszenie, dowolne aksjomaty, grupy abstrakcyjne, funkcje. Ostatecznie, ta historia pokazuje, że matematyczne wyzwania mogą mieć wielkie i dobre następstwa dla rozwoju matematyki, nawet jeśli opierają się na błędnych przesłankach. Jako zastosowanie tej ostatniej lekcji podejmę matematyczno-historyczne wyzwanie. Zgódźmy się, że jedno twierdzenie jest uogólnieniem drugiego twierdzenia, jeśli to drugie ma krótki dowód, wynikający w dominującej części z pierwszego. W takim razie proponuję Punktację Historycznej Sławy dowolnego twierdzenia: P ·H ·S jest iloczynem trzech liczb P , H, i S. H jest procentem historii matematyki nieodkrytej między momentem, gdy został dowiedziony pierwszy interesujący szczególny przypadek a momentem, gdy zostało dowiedzione jego uogólnienie. Za początek historii matematyki zostanie uznany rok 300 przed Chr. na cześć Euklidesa, wobec niedostępności dokładnych wcześniejszych dat. P jest procentem matematyków, którzy znają najsławniejszy szczególny przypadek uogólnienia twierdzenia. S jest procentem rezultatów ściśle się wiążących z tematem uogólnianego twierdzenia, który otrzymuje nowe dowody, albo nowy wgląd, albo nowe wnioski z uogólnianego twierdzenia. Maksymalny wynik jest równy milion. Oceniam, że topologiczne twierdzenie Gaussa–Bonneta otrzymuje maksymalny wynik. Wyzwaniem jest znalezienie uogólnień z porównywalnymi wynikami. Bibliografia [1] C. B. Allendoerfer, The Euler Number of a Riemannian manifold, Amer. J. Math. 62 (1940), 243–248. [2] G. E. Bredon, Topology and Geometry, Graduate Text in Mathematics, New York, 1993. [3] G. E. Bredon, A. Kosinski, Vector fields on Π-manifolds, Annals of Math. 84 (1966), 85–90. [4] S. S. Chern, A simple intrinsic proof of the Gauss–Bonnet theorem for closed Riemannian manifolds, Annals of Math. 45 (1944), 747–752. [5] W. Fenchel, On the total curvature of Riemannian manifolds, I, J. London Math. Soc. 15 (1940), 15–22. [6] D. H. Gottlieb, On the index of pullback vector fields, Lecture Notes in Mathematics, vol. 1350, Springer–Verlag, 1987. 80 D. H. Gottlieb [7] D. H. Gottlieb, Zeroes of pullback vector fields and fixed point theory for bodies, Contemporary Mathematics 96 (1989), 163–179. [8] A. Gray, Tubes, Addison–Wesley, Redwood City California, 1990. [9] D. H. Gottlieb, G. Samaranayake, Index of discontinuous vector fields, New York J. Math. 1 (1994/95), 130–148. [10] B. Grünbaum, G. C. Shephard, A new look at Euler’s Theorem for polyhedra, Amer. Math. Monthly 101 (1994), 109–128. [11] A. Haefliger, Quelques remarques sur les applications differentiables d’une surface dans le plan, Ann. Inst. Fourier 10 (1960), 47–60. [12] P. J. Hilton, J. Pederson, Euler’s Theorem for polyhedra: A Topologist and a Geometer respond, Amer. Math. Monthly 101 (1994), 959–962. [13] M. W. Hirsch, Differential Topology, Springer–Verlag, New York, 1976. [14] H. Hopf, Über die Curvatura integra geschlossener Hyperflächen, Math. Ann. 95 (1925), 340–376. [15] H. Hopf, Vektorfelder in n-dimensionalen Mannigfaltigkeiten, Math. Ann. 96 (1927), 225–250. [16] H. Hopf, Differential Geometrie und Topological Gestalt, Jahresbericht der Deutcher Math. Verein. 41 (1932), 209–229. [17] H. Hopf, Differential Geometry in the Large: Seminar Lectures NYU 1946 and Stanford 1956, Lecture Notes in Mathematics, vol. 1000, Springer Verlag, 1983. [18] M. E. Kervaire, Courbure integrale generalisee et homotopie, Math. Ann. 131 (1956), 219–252. [19] I. Lakatos, Proofs and Refutations: The Logic of Mathematical Discovery, Cambridge University Press, Cambridge, 1976. [20] J. W. Milnor, On the immersion of n-manifolds in (n + 1)-dimensional space, Commentarii Math. Helvetici 30 (1956), 275–284. [21] M. Morse, Singular points of vector fields under general boundary conditions, Amer. J. Math 51 (1929), 165–178. [22] H. Samelson, On immersion of manifolds, Canadian J. Math. 12 (1960), 529–534. [23] H. Samelson, Descartes and Differential Geometry, in: Geometry, Topology, and Physics for Raoul Bott (S. T. Yau, ed.), International Press, Boston, 1995. [24] J. Stillwell, Mathematics and its History, Springer–Verlag, New York, 1974. [25] M. Spivak, A Comprehensive Introduction to Differential Geometry, 2nd ed., vol. 1–5, Publish or Perish, Houston, 1979. Daniel Henry Gottlieb Department of Mathematics Purdue University [email protected]