Zakaz testowania kosmetyków w 2013

Transkrypt

Zakaz testowania kosmetyków w 2013
Zakaz testowania kosmetyków w 2013 - czy to
już koniec problemu?
W marcu 2013 zaczyna obowiązywać na terenie Unii Europejskiej zakaz importu i sprzedaży
kosmetyków i substancji kosmetycznych testowanych na zwierzętach. To wielkie wydarzenie,
efekt kilku dziesiątek lat pracy, prowadzonych kampanii, ulotek, petycji, demonstracji, budowania
bazy testów alternatywnych i zwykłego lobbingu politycznego. To dowód na to, że mozolna praca
daje efekty, choć nie tak szybko jakbyśmy tego zazwyczaj chcieli. W kampaniach prozwierzęcych
efekty rodzą się stopniowo. Tak też i było w przypadku testów kosmetyków: najpierw był zakaz
testów kosmetyków kolorowych, potem zakaz testów „o ile będą dostępne testy alternatywne”, a
teraz zakaz testów bez względu na jakiekolwiek warunki.
Czy to znaczy, że kończy się nasza praca na tym polu? Bynajmniej. Nadal będziemy walczyć z
testami na zwierzętach prowadzonymi w innych częściach świata, poza Unią Europejską. Nadal
także będziemy kontynuować działania mające na celu likwidację wiwisekcji wewnątrz Unii, gdyż
nawet obecne regulacje prawne nie gwarantują w pełni porzucenia testów na zwierzętach.
Dlaczego?
Po pierwsze ze względu na samą definicję kosmetyków. Czy specjalistyczny szampon
przeciwłupieżowy jest kosmetykiem, czy środkiem medycznym? Czy preparat leczący trądzik
młodzieńczy to kosmetyk czy lek? Czy pasta do zębów odbudowująca szkliwo to kosmetyk czy
lek? A czym jest odświeżacz WC lub płyn do mycia naczyń? O tym zadecyduje sama firma.
Po drugie, wiele firm kosmetycznych ma zasięg ogólnoświatowy. Ta sama firma (marka) może w
Europie sprzedawać kosmetyki nie testowane na zwierzętach, a już w Chinach i w innych
częściach świata - produkty tej firmy będą testowane. Z oczywistych względów, nieetycznym
byłoby kupowanie produktów takiej firmy, nawet jeśli same produkty na terenie Europy nie mają
związku z wiwisekcją.
Po trzecie, wiele firm jest rozbitych (formalnie lub nie) na wiele oddziałów. Jeden oddział może
produkować kosmetyki, a inny może produkować leki (np. Himalaya, Weleda). I choć same
kosmetyki mogą być cruelty-free, to firma (marka) jako całość już nie będzie etyczna. Tym
samym, kupowanie jej produktów (czyli finansowe wspieranie firmy) także nie będzie etyczne.
No i pozostaje jeszcze kwestia substancji pochodzących z uboju zwierząt, takich jak kolagen, kwas
hialuronowy, łój, itp. Kosmetyki zawierające takie substancje z pewnością nie są etyczne, pomimo
że nie podlegały testowaniu na zwierzętach. Poleganie na wykazie marek cruelty-free nadal
wydaje się najlepszym pomysłem podczas zakupów. Wspierajmy firmy, które rzeczywiście starają
się nie przyczyniać do krzywdy zwierząt, unikajmy tych, które nadal bazują na ich krzywdzie,
nawet jeśli ich kosmetyki w Europie nie były testowane na zwierzętach.
http://OK.3bird.net