Gazetka szkolna nr 4 styczen 2013-14
Transkrypt
Gazetka szkolna nr 4 styczen 2013-14
Miesięcznik uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 im. M. Skłodowskiej – Curie w Sobótce styczeń 2014 nr 4/13/14 wzbogacenia nastroju panującego w Święta Bożego Narodzenia. Karnawał to nie tylko objadanie się faworkami i pączkami – to przede wszystkim wielka zabawa, zwłaszcza w jego ostatnie dni. Tak zwane zapuOd stycznia 2014 r. opiekunem szkolnej gazetki jest Pani Alicja Kamińska Amelia Kurdziel i Wiktor Dyś z klasy 4 są laureatami szkolnego etapu wojewódzkiego konkursu literackiego „Moja Mała Ojczyzna” organizowanego przez Szkołę Podstawową we Włodowicach, finał w kwietniu! bożonarodzeniowy kiermasz, który ciesię wielkim kończą we wtorek. * Piękne kobiety, strusie pióra, błyszczące diademy, ociekające złotem kreacje - oto karnawał w Rio. Przygotowania do niego trwają praktycznie cały rok. To nie tylko zabawa, ale i konkurs. Parada szkół samby jest najważniejszym punk- Jak co roku w naszej szkole odbył się szył sty (ostatki) zaczynają się w tłusty czwartek, a zainteresowaniem mieszkańców. Ozdoby świąteczne wykonane przez uczniów przy wsparciu nauczycieli były pracochłonne i bardzo pomysłowe. Bardzo się cieszymy, że nasza praca, czas i wkład włożony w misterne rękodzieła, przyczyniły tem karnawałowego pochodu. * W Wenecji po placach i uliczkach przechadzają się postacie w renesansowych strojach i maskach zdobionych piórami oraz cekinami. Kiedyś ta zabawa była jeszcze bardziej szalona. Ulice i place pękały w szwach, zapełniając się kolorowym tłumem kuglarzy, akrobatów, arty- się do 1 stów i wędrownych aktorów. Karnawał trwał Klub pismaka ponad pół roku. * Na zakończenie karnawału w Dusseldorfie odbywa się tam pochód. Trwa on ponad trzy godziny. Każdy z uczestników pochodu ma ze sobą specjalną torbę lub koszyk, z którego rozrzuca dla obserwatorów słodycze, popcorn i różne reklamowe gadżety. W sumie wysypywane są całe tony tego drobiazgu, a tradycja wymaga, by nazbierać jak najwięcej. * W ostatni dzień karnawału francuskie dzieci idą do szkoły w przebraniu. W Belgii charaktery- Dar, który niosę drugiemu, staje się również darem dla mnie.. W klasie piątej uczyli się Kasia i Janek. styczną postacią zapustów jest ubrany na biało Od zawsze razem chodzili i wracali ze szkoły, hiszpański hidalgo ( rycerz i dworak ). Przebie- gdyż mieszkali na tej samej ulicy. Kasia czuła rańcy ci, tańczący w jednostajny takt bębenków, się bezpieczna, chodząc z Jankiem obok parku. symbolizują złe siły odchodzącej zimy. Chłopiec nigdy nie rozumiał matematyki i dla- * W Polsce do tradycji ostatnich dni karnawału tego Kasia mu w niej pomagała. Pewnego dnia po szkole dziewczynka należało chodzenie z turoniem ( bykiem ). Gło- musiała iść do apteki po leki dla swojego młod- wa turonia osadzona była na tyczce, a niosący ją szego braciszka, niestety droga do apteki pro- kolędnik ubrany był w skórę z futrem wywró- wadziła przez park. Kiedy przechodziła tamtę- conym na wierzch. Niekiedy chodził na czwo- dy, biegli za nią jacyś chłopcy. Dziewczynka rakach przykryty derką, a głowę turonia trzymał przestraszyła się i dlatego także zaczęła biec. na krótkiej tyczce. Kolędnicy płatali figle i do- Chłopaki dogonili ją i porwali jej torbę, w której magali się datków. były pieniądze na lekarstwa. Akurat w tym czasie Janek skończył zajęcia gry na gitarze w pobliskiej szkole muzycznej i wyszedł na ulicę. Spostrzegł zapłakaną Kasię. Gdy wszystko mu opowiedziała, chłopiec pobiegł w stronę znikających w oddali chłopców. Zauważył, do którego domu weszli i poszedł za nimi. Zapukał do drzwi, otworzyła mu ich mama. Opowiedział , co się wydarzyło, a zdenerwowana matka nakrzyczała na swoje dzieci i zabrała im skradzio2 ną torbę. Oddała i przeprosiła za zachowanie były dla mnie wyjątkowo radosne i szczęśliwe. swoich synów. Janek pobiegł do koleżanki, od- Agata Grygiel dał torbę i zaprowadził ją do domu, a sam po- szedł po lekarstwa dla jej brata. Pewnego zimowego dnia wybrałem się na Wszystko dobrze się skończyło, a Janek spacer. Było zimno, więc ubrałem szalik i ręka- i Kasia zostali najlepszymi przyjaciółmi. wiczki. Nic nie wskazywało na to, co stanie się Martyna Perełka Mam koleżankę, której rodzina jest bardzo biedna. Często brakowało im pieniędzy na życie. Tydzień przed świętami wpadłam na pomysł, by zrobić paczkę dla tej rodziny. Zabrałam własne kieszonkowe, które zbierałam od pół roku i poprosiłam tatusia, by zawiózł mnie do marketu. Kupiłam cukier, mąkę, różne owoce i bardzo dużo słodyczy. Dla mojej koleżanki kupiłam lalkę w zestawie z ubrankami, a dla jej braciszka wóz strażacki, który po przyciśnięciu kierownicy wydawał dźwięki. Po powrocie do domu zapakowałam wszystkie rzeczy w ozdobny worek i przewiązałam wstążką. Gdy kładłam się spać, cały czas myślałam o prezencie i o tym, jak zareagują na podarunek. W dzień przed Wigilią poszłam pod dom mojej koleżanki, postawiłam paczkę przed drzwiami, nacisnęłam dzwonek. Szybko schowałam się za stosem drewnianych belek znajdujących się naprzeciwko ich domu. Czekałam z zaciekawieniem, co się stanie. Po chwili drzwi otworzyła mama mojej koleżanki. Gdy zobaczyła paczkę, rozejrzała się dookoła i zabrała ją do domu. Z ukrycia widziałam przez okno, jak razem z moją przyjaciółką rozpakowują torbę z prezentami i bardzo się cieszą. Wróciłam do domu ze łzami szczęścia w oczach. Dzięki temu gestowi tegoroczne święta później. Spotkałem na drodze kilku kolegów. Rzucaliśmy się chwilę śnieżkami, a potem szedłem dalej. Kiedy wszedłem do biedniejszej dzielnicy, uśmiech na mojej twarzy zmalał. Dzieci z matkami siedziały na chodniku bardzo lekko ubrane, płakały z zimna i głodu. Zwykle, gdy przechodziłem tą ulicą, nie wzruszało mnie to tak intensywnie jak teraz. Szczególnie zainteresował mnie chłopiec, który siedział sam, ale nie był smutny. Bawił się obdartą piłką i małymi kulkami. Poczułem empatię w stosunku do niego. Podszedłem i zapytałem: - Mogę się z tobą pobawić? - Jasne. Siadaj na tym kocu i gramy.- Odparł z uśmiechem na twarzy. Na imię miał Maciek. Widać było, że sprawiłem mu miłą niespodziankę. Kiedy tak graliśmy, zapytałem: - Nie masz kolegów? Milczał. Zrozumiałem, że nie często bawi się razem z innymi chłopakami. Był mniej więcej w moim wieku. Chciałem zapytać, gdzie są jego rodzice, ale bałem się odpowiedzi. Po chwili chłopiec znowu zaczął się uśmiechać. Graliśmy już dość długo, a zbliżała się noc. Rzekłem: - A może pójdziemy do mnie? Mama zrobi nam ciepłe kakao i porozmawiamy. To idziemy? - Dobrze. A czy twoja mama nie będzie się złościć, że przywlokłeś takie biedne dziecko? Łzy napłynęły mi do oczy. Jednak zacisnąłem 3 mocno wargi i odpowiedziałem: ność od najmłodszych lat wpajała mi mnie ma- - Nie mów tak, bo to nieprawda. Na pewno ma. Zawsze tłumaczyła, jak ważna jest pomoc mama się nie zezłości. Chodź, idziemy. innym ludziom. Jestem jej bardzo wdzięczna, Niepewny ruszył za mną. Kiedy stanęliśmy na bo teraz wiem, że nie można obok ludzi potrze- progu, mama zdziwiła się, ale nie dała tego po bujących przechodzić obojętnie. sobie poznać. W kuchni wypytywała mnie, skąd W kościele często są organizowane akcje jest nowy kolega. Niechętnie odpowiadałem, ale charytatywne, zawsze chętnie w nich uczestni- niestety, musiałem. Po pewnym czasie mama czę. Wiem, że z kolejnego batonika, który bym powiedziała: sobie kupiła mało skorzystam, a ta drobna kwo- -Twój kolega musi się umyć. Potem dam mu ta, w taki sposób zaoszczędzona, może pomoc twoje ubrania. Przenocuje tu u nas ,jeśli jego drugiemu. Co roku jest organizowana akcja rodzice się zgodzą. „Aniołki”. Dzieci z biedniejszych rodzin zapisu- Na szczęście chłopiec tego nie słyszał. Wytłu- ją swoje zwykłe marzenia i pragnienia. Wspól- maczyłem mamie, że on albo nie ma rodziców, nie z rodzicami zrobiłam paczkę dla takiego albo się nim nie interesują. dziecka, a parę dni później od Mikołaja dosta- Długo jeszcze rozmawialiśmy, aż w końcu zasnęliśmy. Ja spałem w salonie, a Maciek w moim łóżku. Długo jeszcze nie mogłem zasnąć. łam prezent, o którym zawsze marzyłam. Dar, który niosłam uboższym, wrócił do mnie. Bardzo lubię pomagać mojej niepełno- Czułem, że to, co zrobiłem dla chłopaka, okaza- sprawnej babci. Często pomagam jej w sprząta- ło się równie wielkim prezentem dla mnie. niu pokoju. Wykonuję te prace, z którymi bab- Następnego dnia po śniadaniu nowy przyjaciel cia nie może sobie poradzić. Potem babcia po- poszedł do domu, a ja go odprowadziłem. maga mi w lekcjach, gra ze mną w gry. Kiedy Co dzień widywaliśmy się w tym samym miej- jej pomagam, nie oczekuję żadnej nagrody, ale scu, w którym się spotkaliśmy po raz pierwszy. babcia potem bardzo chętnie spędza ze mną Bardzo go polubiłem. czas i jest to dla mnie coś wspaniałego. Filip Sompolski Wielu ludzi pomaga innym, lecz często liczą na coś w zamian. Pomoc ofiarowana drugiemu człowiekowi powinna być bezinteresowna. Trzeba pamiętać, że są osoby, które potrzebują pomocy. Jeśli ktoś jest w stanie tej pomocy udzielić, to powinien to zrobić. Ja bardzo lubię pomagać młodszym, starszym i chorym. Nie oczekuję nic w zamian. Uśmiech na ich twarzach daje mi wielką satys- Wiem, że pomoc, którą niosę potrzebującym, wróci do mnie ze dwojoną siłą. Wiem, że dzięki temu staję się lepszym człowiekiem. Uczę się wytrwałości. Mam nadzieję, że kiedyś, kiedy będę potrzebowała pomocy, będę mogła liczyć na czyjąś pomoc, nie zostanę sama. Gdy umrę, to może pójdę do nieba. Warto robić dobre uczynki, bo nawet, jeśli nie spotyka nas za to nagroda teraz, to może spotka kiedyś. Małgorzata Pieluszyńska fakcję i chęć do dalszej pracy. Bezinteresow4 związane z tolerancją, uczą się szacunku wobec inności, ale bardzo często okazuje się, że wokół widać bardzo wiele przejawów nietolerancji. W młodszych klasach mieliśmy kolegę Adasia. Jest on przykładem na to, jak trudno jest zaakceptować osobę niepełnosprawną. Wielu uczniów traktowało Adasia jak pełnoprawnego Wokół nas jest wielu ludzi nietoleran- członka naszej klasy, ale niestety, nie wszyscy. cyjnych, ale są też tolerancyjni, których jest Wielu chłopców, mimo, że zdawało sobie spra- niestety mniej. Na szczęście dzięki edukacji wę z jego upośledzenia, wyśmiewali się z niego, nasze społeczeństwo przejawia coraz więcej popychali i bili go. Tak, niestety, jest często. akceptacji wobec innych. Jednym z takich przy- Mimo że ludzie wiedzą, na czym polega niepeł- kładów jest większe zainteresowanie pomocą nosprawność intelektualna, wyśmiewają się z osobom niepełnosprawnym. Na przykład buduje takich ludzi i wykluczają ich ze społeczeństwa. się podjazdy dla wózków inwalidzkich, oznacza Nie traktują ich jak pełnowartościowe osoby. się miejsca parkingowe, w różnych instytucjach Większość ludzi uważa, że są toleran- państwowych mają przywilej pierwszeństwa cyjni, lecz gdy na ulicy zobaczą osobę o innej (banki czy przychodnie). Bardzo popularne w skórze, to zazwyczaj zwracają na nią uwagę, Polsce stały się przedszkola i szkoły integracyj- oglądają się, czasem nawet pokazują palcem. ne, w których uczy się zdrowe dzieci akceptacji Bardzo aktualnym tematem jest nietolerancja wobec osób starszych. Młodzi ludzie, wobec chorych. Ludzie o innym kolorze skóry kiedyś pełni sił, zdrowi, śmieją się z ich niedołężności i byli wytykani, wyśmiewani i poniżani. Obecne niemocy. Oczywiście, są też tacy, którzy chętnie czasy pozwalają im na spokojną pracę i doce- pomagają starszym, jako wolontariusze w do- nienie ich jako wartościowych ludzi. mach opieki lub swoim własnym dziadkom i W mojej rodzinie zawsze uczono mnie babciom w domach. Często jednak spotykam się tolerancji wobec innych wierzeń, poglądów, z wieloma objawami nietolerancji i wyśmiewa- upodobań i zachowań. nia się ze staruszków. Uważam, że temat ten Bardzo chciałabym, aby w moim otoczeniu było więcej ludzi tolerancyjnych. Martyna Perełka jest bardzo ważny, bo wszyscy kiedyś będziemy starzy i nie chcielibyśmy, żeby nas traktowano źle tylko dlatego, że mamy dużo lat, mniej siły lub jesteśmy schorowani. Problemem jest inne wyznanie. W Pol- Temat tolerancji jest stale aktualnym te- sce większość ludzi jest katolikami i w małych matem. Już od przedszkola dzieci mają zajęcia miejscowościach nie widać problemu związa5 nego z nietolerancją wobec ludzi innej wiary. W niektórych krajach za inną wiarę ludzie są zabijani. Najtrudniejszym elementem związanym z tolerancją jest akceptowanie innego wyglądu osób przebywających wśród nas. Ludzie z innymi fryzurami, innym wyglądem twarzy, gorszymi ubraniami są wyśmiewani. Widać to zwłaszcza w szkole. Każdy chciałby mieć dobre ubrania, ładny wygląd. Niestety, nie wszystkich na to stać. Dlatego ważne jest, żeby każdy człowiek miał poczucie własnej wartości niezwiązane z wyglądem, ale z tym, co ma w sobie. Znam bardzo dobry przykład, że jednak ludzie potrafią być tolerancyjni. Mój kolega, który z powodu choroby musi jeździć na wózku inwalidzkim, styka się z samymi pozytywnymi przykładami tolerancji. Uczniowie jego klasy pomagają mu w wielu czynnościach, w których sobie nie może poradzić, wyręczają go w czynnościach fizycznych. Nigdy nie spotkał się z tym, żeby ktoś się z niego śmiał. Widać, że wielu ludzi ma problem z tym, żeby być tolerancyjnymi, ale mimo wszystko spotyka się osoby, które bez problemu akceptują inność, pomagają osobą niepełnosprawnym, chorym, starszym. Powinniśmy traktować wszystkie osoby tak samo, nie patrzeć na inność, inną wiarę i ubiór. Tolerancja nie jest łatwa, stale trzeba się jej uczyć. Małgorzata Pieluszyńska Pinokio cieszył się, że jest prawdziwym chłopcem. Starał się nie popełnić żadnych błędów, jednak nie potrafił się uwolnić od Lisa i Kota, z którymi zawsze pakował się w kłopoty. Tym razem było znów tak samo. Pewnego dnia Pinokio wyszedł na spacer, ale mama go ostrzegała: „Nie daj się oszukać nikomu!” Nagle spotkał...no kogo? Oczywiście Lisa i Kota, starych oszustów, którzy okłamali Pinokia. Namawiali go, aby poszedł z nimi na nową łąkę szczęścia, gdzie trzeba posadzić 20 złotych monet, a szczęście gwarantowane. Oczywiście, oni tych pieniędzy nie posiadali. Chłopiec mówił, że nie da się znowu na takie coś nabrać, ale coraz bardziej go kusiło. Zapewniali, że w przyszłości nigdy go nie spotka głód, jego rodzina będzie żyła w dostatku i wszystko będzie mu dobrze szło. Nie potrafił się oprzeć takim argumentom. Robiło się coraz później i aby nie wydawać pieniędzy na nocleg, wkradli się do gospody, aby tam się przespać. Gdy z rana wyruszyli w podróż, chłopca coś dręczyło. 6 Bolał go brzuch. Przypominały mu się słowa bardzo szczęśliwy. Rozpoczął się nowy etap w jego kochanej mamusi, ale myślał, że to tylko życiu Pinokia. Poranne wstawanie do szkoły, głód. Wszyscy byli głodni, więc Lis zapropo- codzienna toaleta i codzienne obowiązki stały nował, aby zakraść się do starej kucharki po się normalnością. Gdy pierwszego dnia jako jedzenie. Kiedy jedli, Kot powiedział, że muszą chłopiec poszedł do nowej szkoły, zapoznał zdobyć złote monety do posadzenia. Lis miał wielu fajnych kolegów. Szczególnie zaprzyjaź- już gotowy plan. Widział w gospodzie dużo nił się z Wiktorem, ale ciągle koło niego kręcił gości, więc musiał być duży utarg. Kazał, żeby się Max. Z Wiktorem przyjemnie się rozmawia- Pinokio ukradł pieniądze z gospody, a później je ło. Jego pasją była piłka nożna. Max za to zaw- oddadzą, gdy szczęście się do nich uśmiechnie. sze działał na nerwy przez swoje głupie wybryki Pinokio wykonał polecenie. Wierzył swoim i figle. Namawiał każdego nowego ucznia na złe druhom. Wrócił zmęczony z monetami. Lis za- żarty. Próbował namówić też Pinokia. proponował, aby chłopak sobie odpoczął i dał - Cześć, jak się nazywasz? - powiedział Max. im pieniądze. Oni je zasadzą na Łące Szczęścia - Nazywam się Pinokio, a ty? i przyniosą mu jego część bogactwa. Pinokio - Mam na imię Max i chodzę do klasy IV b. czekał i czekał na swoich kompanów, ale oni się - Czy jesteś nowy w tej szkole? - zapytał Max. nie zjawili. Przyszedł natomiast właściciel go- - Tak, jestem nowy - odpowiedział Pinokio. spody po swoje pieniądze. Pinokio już wiedział, - Ej, Pinokio, widzisz tego chłopaka, jak go że kolejny raz został oszukany. Znów nie posłu- kopniesz to dostaniesz 10 złotych. chał mamy. Postanowił zapracować i oddać - Oszalałeś, nie wolno tak robić, pieniądze moż- gospodarzowi dług i nigdy więcej nie słuchać na dostać za pracę! Lisa i Kota. - Mięczak, boi się kopnąć! – powiedział Max. To była kolejna nauczka dla łatwo- Max próbował zachęcić Pinokia do złego czynu, wiernego Pinokia. Na swoich błędach najlepiej ale chłopiec dobrze już wiedział, że takie za- się uczy. chowanie jest niepoprawne. Amelia Kurdziel - Ze złymi przyjaciółmi nie rozmawiam, na razie. – odparł Pinokio. I właśnie tak skończyła się jednorazowa przygoda z Maxem. Gdy chłopiec wrócił do domu Dżeppetto spytał go: - Witaj synu, jak minął dzień w szkole? - Bardzo dobrze, poznałem wielu nowych kolegów, ale taki jeden, Max, bardzo mnie zdenerwował, ponieważ namawiał mnie na bicie dziePinokio i jego pasja ci. Ja oczywiście tego nie zrobiłem. Marzenie Pinokia spełniło się. Pinokio stał się chłopcem, a jego ojciec Dżeppetto był 7 - To dobrze synku, że tak postąpiłeś. Widzę, że zem z kolegami zdobył PUCHAR UEFA potrafisz odróżnić dobro od zła. Czy poznałeś CHAMPIONS LEAGUE, a sam w 90 minucie jeszcze jakiegoś kolegę? strzelił bramkę z przewrotki. Dla Pinokia była - Tak, nazywa się Wiktor. Wydaje się być faj- to przygoda życia i wielka pasja. Dżeppetto jest nym, jego pasją jest piłka nożna. bardzo dumny ze swojego syna. Kibicuje mu na - A czy ty nie chciałbyś grać w piłkę? - zapytał każdym meczu. Pinokio i Wiktor nadal pozosta- tata. ją przyjaciółmi i razem spełniają wspólną pasję. - Mógłbym spróbować, jutro się go zapytam, Wiktor Dyś gdzie i kiedy są treningi. Następnego dnia już na pierwszej przerwie Pinokio zapytał o trening. - Cześć Witek, mam do ciebie pytanie, kiedy macie treningi piłki nożnej, bo chciałbym się zapisać? - Cześć, treningi mamy w poniedziałki i środy na boisku obok szkoły. Jak masz ochotę, to przyjdź. Poznasz trenera i innych zawodników. - Super, dziękuję. Na pewno będę. - To do zobaczenia na treningu. Pinokio był bardzo szczęśliwym chłop- - Do zobaczenia. cem, ponieważ został przemieniony z drewnia- Pinokio nie mógł się doczekać, kiedy pójdzie na nego pajaca w prawdziwego chłopca. Pinokio z pierwszy trening. Wrażeniami podzielił się z tego powodu stał się grzeczny, chętnie chodził tatą. do szkoły i zaczął się pilnie uczyć i nadrabiać - Tato, nie uwierzysz! Jutro idę z Wiktorem na zaległości w nauce. Stał się najlepszym uczniem trening piłki nożnej. w szkole. Był w ostatniej klasie, po jej ukoń- - Naprawdę synku, bardzo się cieszę! Myślę, że czeniu dostał się na najlepsze studia o profilu ci dobrze pójdzie. medycznym i został wybitnym lekarzem. Zaczął - Ja też mam taką nadzieję, może będą kiedyś o pracować w szpitalu, gdzie leczył ciężko chore mnie pisać w gazetach. dzieci. Pinokio był wspaniałym lekarzem. Opo- Już po paru treningach okazało się, że jest wiadał dzieciom bajkę o pajacyku, który nazy- bardzo uzdolniony. Wiedział również, że talent wał się Pinokio. Mali pacjenci bardzo chętnie plus ciężka praca mogą doprowadzić go do słuchali bajek doktora Pinokia i były nim zafa- zwycięstwa. I tak się stało. Mimo młodego scynowane. Zawsze czekali na swojego najlep- wieku dostał propozycję transferu od jednego z szego doktora. najlepszych klubów świata FC BARCELONA. Wiktoria Baryluk Szybko przebił się do pierwszego składu i ra8 A jak mogły się potoczyć losy Adama Cisowskiego, bohatera powieści „Szatan z siódmej klasy”, na przykład, gdyby trafił do naszych czasów…. Pinokio był bardzo szczęśliwy. Stał się prawdziwym chłopcem. W końcu spełniło się jego marzenie. Chciał skakać, tańczyć, śpiewać ze szczęścia. Dżepetto ożenił się z Dobrą Wróżką. Razem z tatą i mamą zamieszkali w bardzo pięknym domu z ogrodem. Pinokio chodził do Nowy przyjaciel Adam szkoły. Zaczął bardzo dobrze się uczyć. Poznał nowych kolegów. Pomagał rodzicom w przy- Zaczął się kolejny rok szkolny. Do naszej kla- domowym ogrodzie. Pinokio był bardzo szczę- sy trafił chłopiec o imieniu Adam. Według mnie śliwy, bo miał kolegów, kochających rodziców, był całkiem miły, ale większość klasy go nie ale bardzo pragnął mieć rodzeństwo. Któregoś lubiła, ponieważ był nowy. Adaś tak naprawdę dnia rodzice powiedzieli mu, że będzie miał rozmawiał tylko ze mną. Inni albo się z niego brata. Jego szczęście było ogromne. Wiedział, śmiali, albo mu dokazywali. Chłopiec chodził że będzie pomagał rodzicom przy opiece nad smutny. Jednak pewnego dnia mój kolega Mar- bratem. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu cin był cały czas zły. Zapytałem się go: - Ej, go zobaczy. Marcin, co taki zły jesteś? Mariola Kujawińska - Gdzieś mi znikły kulki do zabawy - odparł. Chciałem mu jakoś pomóc, bo szkoda było chłopaka, ale nie wiedziałem, co mogę zrobić. Porozmawiałem o tym z Adasiem. Wydawało mi się, że będzie umiał rozwikłać tę sprawę. Chłopiec uczył się całkiem dobrze. Był bardzo przenikliwy, podobnie jak Adam Cisowski z powieści ,,Szatan z siódmej klasy”. Na kolejnej przerwie Adam podszedł do Marcina i zapytał: - Czy mogę ci jakoś pomóc? - Nic od ciebie nie chcę!- odparł ze zgrozą Marcin. Adaś jednak nie ustąpił: - Ale ja wiem co się 9 mogło stać z Twoimi kulkami. Marcin dał za wygraną i porozmawiał z chłopcem. Adam zapytał go, gdzie ostatni raz widział Pewnego dnia, gdy weszłam do klasy swoje kulki. zobaczyłam kogoś nowego siedzącego w mojej - W swoim piórniku, ale tam ich nie ma.- odparł ławce. Bardzo się tym zdziwiłam, ponieważ smutny Marcin. minął już czwarty miesiąc szkoły. - A ile razy sprawdzałeś? – Kto to jest? – zapytałam moją koleżankę. - Dwa razy. – To nowy chłopak, od dzisiaj będzie chodził z - To może sprawdź jeszcze raz?-zapytał Adam. nami do klasy. - No dobra, ale wątpię. – Co? – zdziwiłam się. – A tak w ogóle, dlacze- Marcin wygrzebał ze swojego plecaka piórnik i go siedzi w mojej ławce? sprawdzał, jednak nic nie wiedział. Patrzył do – Nie wiem. wszystkich przegród. Adam ujrzał, że kolega – Przecież nasza klasa jest wspaniała, nie chcę nie popatrzył do bardzo małej kieszonki. Była nikogo nowego. Po tych słowach usiadłam w ona zapięta suwakiem i schowana między prze- swojej ławce obok nowego chłopca. Gdy za- grodami. Kiedy Marcin już się poddał, Adam dzwonił dzwonek, pani od języka polskiego rzekł: - Hola! Nie spojrzałeś do jeszcze jednej przedstawiła nam go. kieszonki. – Oto wasz nowy kolega – Adam. - Ale tam bym ich nie schował.- powiedział – O… – odezwał się Paweł – To tak, jak nasz chłopak ze łzami w oczach.- Już nie znajdę mo- bohater z książki. ich kulek. – A jak masz na nazwisko? – zapytała Agata. - No, ale sprawdź. Może już nawet zapomniałeś, – Cisowski – wszyscy byli zdumieni. jak wygląda twój piórnik. Przez całą lekcję nie mogła się skupić. Cały O dziwo, kiedy chłopiec zajrzał do ostatniego czas myślałam o nowym chłopcu. Gdy lekcja możliwego miejsca, gdzie mogły być kule, zna- się skończyła, podeszłam do Adama i zasypy- lazł je. Dziękował mu bardzo długo. Marcin wałam go pytaniami. potem opowiedział swoim innym kolegom, co – Dlaczego teraz pojawiłeś się w naszej szkole? umie Adaś. Okazało się, że był tak samo konse- – Moi rodzice szukali lepszej pracy, wcześniej kwentny w dążeniu do celu, jak Adam Cisow- mieszkałem w Warszawie. ski. Mój kolega zyskał w ten sposób sławę w – Naprawdę? szkole i ( przede wszystkim) nowych przyjaciół. – Co w tym takiego? Adam rozwiązał jeszcze kilka historii w mojej – To, że bohater naszej książki – Adam Cisow- klasie. Zyskał dużą popularność w szkole. ski też mieszkał w Warszawie. Bardzo go lubiłem i byliśmy przyjaciółmi przez – Zbieg okoliczności… bardzo długi okres. – Pewnie też lubisz rozwiązywać zagadki – za- Filip Sompolski śmiałam się. 10 – No tak, lubię, a co? – Ja mieszkam pod numerem 6, w takim – Niesamowite, masz tyle wspólnego z Ada- ogromnym bloku. mem z książki. – Dobrze, to jaka godzina ci odpowiada? Zadzwonił dzwonek, weszliśmy do klasy, a ja – Zanim przeczytam książkę, pouczę się, to bę- dalej rozmawiałam z Adasiem. – Wiesz co? dzie gdzieś godzina 16. – No słucham… – To przyjdę do ciebie o 16. – Jak tak lubisz rozwiązywać zagadki, to może i – Umowa stoi, ale to nie jest spacerek, tylko byś tę nam pomógł rozwiązać. wejście na 718 metrową górę. – Jaką? – Co to dla mnie! – odrzekł Adam. Do końca – W naszej miejscowości jest góra Ślęża, a na dzisiejszych lekcji byłam tak podekscytowana, szczycie tej góry kościół. Dawno temu jakaś że nauka już zupełnie nie była dla mnie ważna. kobieta przewidziała, że pod kościołem znajduje Do domu wracałam z Adasiem. Przez cała dro- się skarb. Dotąd wszystkie przewidzenia tej gę rozmawialiśmy o tajemniczym skarbie. Po- kobiety się sprawdzały, więc postanowiono roz- kazałam mu również mój dom. począć wykopaliska. Lecz przez wiele lat nic – Do jutra – powiedział. nie udało się znaleźć, więc porzucono wykopa- – Do jutra. W domu już była moja mama, któ- liska. Jak myś… rej od razu opowiedziałam o nowym chłopcu. – Małgosiu, wpisuję ci uwagę, nie rozmawiaj na Zapytałam się również o jutrzejszą wycieczkę. lekcji! – krzyknęła pani. Na początku mama nie była zadowolona, że – Dobra Adam, powiem ci na przerwie – szep- sama idę do lasu, ale udało mi się ją przekonać. nęłam. Byłam zła, że pani wpisała mi uwagę, to Następnego dnia, gdy tylko wstałam, bez celu moja pierwsza uwaga w życiu. Ale i tak w ogóle krzątałam się po domu. Przeczytałam książkę, na tej lekcji pani nie słuchałam. Byłam za bar- pouczyłam się i spakowałam plecak na wy- dzo przejęta nowym chłopcem. Gdy zadzwonił cieczkę. O godzinie 16 przyszedł po mnie Ad- dzwonek na przerwę, kontynuowałam rozmowę am. – Cześć, Małgosiu! – powiedział. z Adamem. – No, no to… Jak myślisz, jest tam – Cześć. Jak tam po pierwszym dniu w naszej jakiś skarb? szkole? – zapytałam. – Myślę, że tak. – Dobrze, tylko trochę więcej nauki niż w starej – Dobra, jutro jest sobota, więc moglibyśmy się szkole. spotkać i wybrać na Ślężę. Tylko nie wiem, – A jak wyglądała twoja szkoła? gdzie ty mieszkasz. – Nie najlepiej. Szkoła była bardzo stara, w – Mieszkam w Sobótce na ulicy Modrzewiowej. środku szkoły ściany były poobdzierane, toalety – Naprawdę… To wspaniale, ja mieszkam tuż brudne… Wiesz… Szkoda mówić. Ale w tej obok, na Leśnej. szkole jest bez porównania lepiej. Wszędzie – Ja wiem, gdzie to jest. czysto, szkoła - widać, że po remoncie, wszystkie panie miłe, a najlepsza pani od polskiego. 11 Na wczorajszych dwóch lekcjach dowiedziałem – A rodzice Adasia pozwolili? się tyle, co przez sześć lat w starej szkole. I – Jasne, że tak. To co? jeszcze fajnie, że ciebie poznałem, nie jest mi – No dobrze, ale tylko się spóźnisz choć minutę, smutno. Nie odpowiadając, wskazałam kieru- będziesz miała karę do końca roku na komputer. nek, w którym musimy iść. I tak szliśmy bardzo – Dobrze. To do zobaczenia. długo, przy okazji opowiadaliśmy historie z – Dlaczego okłamałaś swoją mamę? – zapytał naszego dzieciństwa. Po długiej wycieczce na- Adam. reszcie doszliśmy do celu. – Ponieważ inaczej moja mama by się nie zgo- – To tu – powiedziałam. dziła. A ty zamierzasz zadzwonić do rodziców? – Jejku, jak tu pięknie – powiedział. – Czy to – Moich rodziców nie ma dzisiaj w domu, bo ten kościół? pojechali do ciotki Kaśki, nawet nie wiedzą, że – Tak, to ten! – wykrzyknęłam. Gdy już zbliży- tu jestem. liśmy się do kościoła, Adam na schodach zna- – No wiesz… Jak ty tak możesz? lazł karteczkę. – Patrz, coś znalazłem! – A ty, jak potraktowałaś swoją mamę! – Pokaż! – Dobrze, dobrze. Zobacz, już robi się ciemno. – Tu pisze tak: „Jeśli zrobisz parę kroków Słyszałeś? Gdzieś tak blisko zmroku – Co? Odnajdziesz wskazówek – Wycie wilka! – wyjąkałam przerażona. ka Mo- – Gdzie? że też zobaczysz wilka”. – – Gdzieś niedaleko. Boję się! Jak myślisz, co to znaczy? – – Patrz na oczy tego wilka, one się tak świecą w Na razie nie wiem, ale na pewno wiadomo, że ciemności. musimy tu zostać do zmroku. – Gdzie masz tego wilka? Uciekajmy, Adam! – O nie! Nasi rodzice będą się o nas martwić. – Przestań, to jakaś wskazówka. Na tej kartce - Masz telefon? było napisane, że gdy będzie zmrok, to zoba- – Mam. czymy wskazówki, a może wilka, czyli te wska- – To zadzwoń. zówki będą świecące jak oczy tego wilka. – Mamo… bo jest taka sprawa… Mogę zostać – Rzeczywiście, a teraz uciekajmy! Ten wilk trochę dłużej niż się umówiłyśmy? zbliża się do nas. – A do której konkretnie? – Biegnij za mną, schowamy się za kościołem. – Gdzieś tak do dwudziestej pierwszej. – Patrz, te drzwi się świecą, to jest to! – Chyba zwariowałaś, jeśli myślisz, że ci po- – Patrz, patrz otwierają się! zwolę. Robi się już coraz ciemniej i zimniej. A za drzwiami było coś niesamowitego. Choć Nie ma mowy. okna były zasłonięte, niewidomo skąd światło – No mamo… Proszę cię! docierało. Wszystko było rozkopane. Ołtarz główny był potrzymany grubymi deskami. 12 Wszystko wydawało się niesamowite. Nagle coś dy młodą dziewczynę. Przecisnął się przez gru- się poruszyło, niespodziewanie wpadliśmy do pę zwiedzających i… gdy już był tuż obok niej, jakieś dziury. Bardzo się bałam. Weszliśmy do potknął się i runął na dębową podłogę, pociąga- jakiegoś korytarza, który prowadził do komna- jąc za sobą nieznajomą dziewczynę, która pisnę- ty. Wszystko było w złocie. Na środku znajdo- ła z bólu. wała się korona. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że - Przepraszam panią – wyszeptał zawstydzony i odnaleźliśmy skarb, lecz nie wiedzieliśmy, jak podał jej rękę. wyjść. - Mógłby pan być ostrożniejszy – syknęła ze – Zobacz, tu jest taka lina, weź ją i ja cię podsa- złością. dzę. Jak już wejdziesz, to spuścisz mi linę i W tej chwili Julek spojrzał w twarz dziewczyny mnie wciągniesz, dobrze? i kolor jej oczu go zauroczył. – Dobrze. Kiedy się zorientowali, że są sami w pustej Na szczęście się udało. Gdy już zeszliśmy z komnacie, dziewczynę obleciał strach, a w tym góry, pokazaliśmy skarb rodzicom. Była to go- samym momencie drzwi popchnięte przez jakąś dzina 21.38. Na szczęście kara mnie ominęła. niewidzialną siłę zatrzasnęły się z cichym pi- Następnego dnia korona trafiła do muzeum, a skiem. Na ich oczach z kominka wyszła ogrom- złota sala pod kościołem została zabezpieczona. na czarna zjawa i szurając nogami, zaczęła zbli- W następnym roku zostały rozpoczęte prace żać się do nich. Dziewczyna z całej siły wtuliła remontowe. Z miesiąca na miesiąc kościół sta- się w płaszcz nieznajomego. Zjawa przemówiła wał się coraz piękniejszy, a nam wiodło się co- ludzkim głosem: Jesteście sobie przeznaczeni. raz lepiej. Małgorzata Pieluszyńska - Nie bój się – dzisiaj będę twoim rycerzem i obronię cię przed niebezpieczeństwem. Porwał wielką halabardę i krzycząc głośno: a kysz!, a kysz! zaczął nią wymachiwać i wtedy To niezwykłe wydarzenie miało miejsce tak bardzo dawno temu, że opowiadają je najstarsi stryjowie i dziadkowie. My młodzi słuchamy z otwartymi ustami. A było to tak : W starym zamku Czocha o północy z każdego kąta wyłaniają się cienie i opowiadają niesamowite historie, tak straszne, że odwiedzający zamek boją się pozostać samotnie w komnacie. Tu właśnie wpadli na siebie prababcia Kazimiera i pradziadek Julian. W pewną lipcową niedzielę przyjechali z wycieczką. W tłu- stała się rzecz niezwykła. Zjawa zmalała i zniknęła w czeluściach kominka. Drzwi komnaty otworzyły się bezszelestnie. - Jestem twoim rycerzem - powiedział pradziadek i nie pozwolę ci odejść bez obietnicy spotkania. Prababcia Kazia uśmiechnęła się zalotnie i obiecała przysłać czterolistną koniczynę jako dowód pamięci o spotkaniu. Gdy pradziadek dostał list z koniczynką, pojechał na spotkanie i tak rozpoczęła się znajo- mie dziewczyn Julek zauważył wyjątkowej uro13 mość, która po pewnym czasie zakończyła się ślubem. Ślub był huczny z dzbanami wina i pieczonym baranem. grubej tarce. Dodajemy jedno jajko, łyżkę mąki, trochę soli i posiekaną małą cebulkę. Smażymy, nakładając łyżką na rozgrzaną patelnię małe placki. Jemy bez dodatków lub z kapustą kiszoną, pieczarkami, śmietaną, twarożkiem lub słodzimy. Smacznego! Tak zakończyła się historia niezwykłego spotkania na średniowiecznym zamku Czocha. Borys Sikorski sylabówka Z podanych sylab ułóżcie 6 nazw miast i miasteczek polskich, a potem wypiszcie je aby pierwsze litery czytane z góry na dół dały nazwę naszego kraju. Poz, ków, Lub, San, nań, lin, A, Kra, sand, Ol, do, sztyn, mierz, lek, rów logogryf Znaczenie haseł wpisz do pionowych kolumn diagramu. Litery w zaznaczonych polach, czytane kolejno utworzą rozwiązanie: * Dżungla. Na gałęzi wiszą dwa leniwce. Mija pierwszy dzień i nic. Mija drugi i tez nic. To samo trzeciego dnia. Czwartego dnia jeden z leniwców powoli ruszył głową. Na to drugi: - Roman, aleś ty nerwowy! *1 2 * 3 4 5 6 Kiedy w domu wszyscy pracują, nie zawsze po przyjściu ze szkoły możemy spodziewać obiadu na stole. Możemy wtedy poratować się sami - na przykład plackami. 4 duże ziemniaki ucieramy na 8 * * * * * * Młody tygrys po raz pierwszy w życiu bierze udział w cyrkowym pokazie tresury. Zaciekawiony pyta matkę: - Kto tam siedzi? - To są widzowie. Ale ich nie musisz się bać, przecież widzisz, że wszyscy są za kratami. 7 * 1. ażurowe buciki 2. filmowy ryzykant 3. ogrodowe, papierowe lampiony 4. nagrywa reportaż 5. myśliwy z sokołem 6. poprzednicy gramofonów 7. gra w filmie przechodnia 8. twarze na obrazach Redakcja gazetki: A. Kurdziel, F. Sompolski, M. Pieluszyńska, W. Dyś, A. Grygiel, M. Perełka, M. Kujawińska, B. Sikorski, W. Baryluk, opiekun – A. Kamińska 14