Gazetka szkolna nr 4 styczen 2013-14

Transkrypt

Gazetka szkolna nr 4 styczen 2013-14
Miesięcznik uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 im. M. Skłodowskiej – Curie w Sobótce
styczeń 2014
nr 4/13/14
wzbogacenia nastroju panującego w
Święta Bożego Narodzenia.
Karnawał to nie tylko objadanie się faworkami i
pączkami – to przede wszystkim wielka zabawa,

zwłaszcza w jego ostatnie dni. Tak zwane zapuOd stycznia 2014 r. opiekunem szkolnej
gazetki jest Pani Alicja Kamińska

Amelia Kurdziel i Wiktor Dyś z klasy
4 są laureatami szkolnego etapu wojewódzkiego konkursu literackiego „Moja
Mała Ojczyzna” organizowanego przez
Szkołę Podstawową we Włodowicach,
finał w kwietniu!

bożonarodzeniowy kiermasz, który ciesię
wielkim
kończą we wtorek.
*
Piękne kobiety, strusie pióra, błyszczące diademy, ociekające złotem kreacje - oto karnawał w
Rio. Przygotowania do niego trwają praktycznie
cały rok. To nie tylko zabawa, ale i konkurs.
Parada szkół samby jest najważniejszym punk-
Jak co roku w naszej szkole odbył się
szył
sty (ostatki) zaczynają się w tłusty czwartek, a
zainteresowaniem
mieszkańców. Ozdoby świąteczne wykonane przez uczniów przy
wsparciu
nauczycieli były pracochłonne i bardzo
pomysłowe. Bardzo się cieszymy, że nasza praca, czas i wkład włożony w misterne rękodzieła, przyczyniły
tem karnawałowego pochodu.
*
W Wenecji po placach i uliczkach przechadzają
się postacie w renesansowych strojach i maskach zdobionych piórami oraz cekinami. Kiedyś ta zabawa była jeszcze bardziej szalona.
Ulice i place pękały w szwach, zapełniając się
kolorowym tłumem kuglarzy, akrobatów, arty-
się do
1
stów i wędrownych aktorów. Karnawał trwał
Klub pismaka
ponad pół roku.
*
Na zakończenie karnawału w Dusseldorfie odbywa się tam pochód. Trwa on ponad trzy godziny. Każdy z uczestników pochodu ma ze
sobą specjalną torbę lub koszyk, z którego rozrzuca dla obserwatorów słodycze, popcorn i
różne reklamowe gadżety. W sumie wysypywane są całe tony tego drobiazgu, a tradycja wymaga, by nazbierać jak najwięcej.
*
W ostatni dzień karnawału francuskie dzieci idą
do szkoły w przebraniu. W Belgii charaktery-
Dar, który niosę drugiemu,
staje się również darem
dla mnie..
W klasie piątej uczyli się Kasia i Janek.
styczną postacią zapustów jest ubrany na biało
Od zawsze razem chodzili i wracali ze szkoły,
hiszpański hidalgo ( rycerz i dworak ). Przebie-
gdyż mieszkali na tej samej ulicy. Kasia czuła
rańcy ci, tańczący w jednostajny takt bębenków,
się bezpieczna, chodząc z Jankiem obok parku.
symbolizują złe siły odchodzącej zimy.
Chłopiec nigdy nie rozumiał matematyki i dla-
*
W Polsce do tradycji ostatnich dni karnawału
tego Kasia mu w niej pomagała.
Pewnego dnia po szkole dziewczynka
należało chodzenie z turoniem ( bykiem ). Gło-
musiała iść do apteki po leki dla swojego młod-
wa turonia osadzona była na tyczce, a niosący ją
szego braciszka, niestety droga do apteki pro-
kolędnik ubrany był w skórę z futrem wywró-
wadziła przez park. Kiedy przechodziła tamtę-
conym na wierzch. Niekiedy chodził na czwo-
dy, biegli za nią jacyś chłopcy. Dziewczynka
rakach przykryty derką, a głowę turonia trzymał
przestraszyła się i dlatego także zaczęła biec.
na krótkiej tyczce. Kolędnicy płatali figle i do-
Chłopaki dogonili ją i porwali jej torbę, w której
magali się datków.
były pieniądze na lekarstwa. Akurat w tym czasie Janek skończył zajęcia gry na gitarze w pobliskiej szkole muzycznej i wyszedł na ulicę.
Spostrzegł zapłakaną Kasię. Gdy wszystko mu
opowiedziała, chłopiec pobiegł w stronę znikających w oddali chłopców. Zauważył, do którego domu weszli i poszedł za nimi. Zapukał do
drzwi, otworzyła mu ich mama. Opowiedział ,
co się wydarzyło, a zdenerwowana matka nakrzyczała na swoje dzieci i zabrała im skradzio2
ną torbę. Oddała i przeprosiła za zachowanie
były dla mnie wyjątkowo radosne i szczęśliwe.
swoich synów. Janek pobiegł do koleżanki, od-
Agata Grygiel
dał torbę i zaprowadził ją do domu, a sam po-

szedł po lekarstwa dla jej brata.
Pewnego zimowego dnia wybrałem się na
Wszystko dobrze się skończyło, a Janek
spacer. Było zimno, więc ubrałem szalik i ręka-
i Kasia zostali najlepszymi przyjaciółmi.
wiczki. Nic nie wskazywało na to, co stanie się
Martyna Perełka
Mam koleżankę, której rodzina jest bardzo
biedna. Często brakowało im pieniędzy na
życie. Tydzień przed świętami wpadłam na
pomysł, by zrobić paczkę dla tej rodziny.
Zabrałam własne kieszonkowe, które zbierałam
od pół roku i poprosiłam tatusia, by zawiózł
mnie do marketu. Kupiłam cukier, mąkę, różne
owoce i bardzo dużo słodyczy. Dla mojej
koleżanki
kupiłam
lalkę
w
zestawie
z
ubrankami, a dla jej braciszka wóz strażacki,
który po przyciśnięciu kierownicy wydawał
dźwięki. Po powrocie do domu zapakowałam
wszystkie
rzeczy
w
ozdobny
worek
i
przewiązałam wstążką. Gdy kładłam się spać,
cały czas myślałam o prezencie i o tym, jak
zareagują na podarunek.
W dzień przed Wigilią poszłam
pod
dom mojej koleżanki, postawiłam paczkę przed
drzwiami,
nacisnęłam
dzwonek.
Szybko
schowałam się za stosem drewnianych belek
znajdujących
się
naprzeciwko
ich
domu.
Czekałam z zaciekawieniem, co się stanie. Po
chwili drzwi otworzyła mama mojej koleżanki.
Gdy zobaczyła paczkę, rozejrzała się dookoła i
zabrała ją do domu. Z ukrycia widziałam przez
okno,
jak
razem
z
moją
przyjaciółką
rozpakowują torbę z prezentami i bardzo się
cieszą. Wróciłam do domu ze łzami szczęścia w
oczach. Dzięki temu gestowi tegoroczne święta
później.
Spotkałem na drodze kilku kolegów. Rzucaliśmy się chwilę śnieżkami, a potem szedłem
dalej. Kiedy wszedłem do biedniejszej dzielnicy, uśmiech na mojej twarzy zmalał. Dzieci z
matkami siedziały na chodniku bardzo lekko
ubrane, płakały z zimna i głodu. Zwykle, gdy
przechodziłem tą ulicą, nie wzruszało mnie to
tak intensywnie jak teraz. Szczególnie zainteresował mnie chłopiec, który siedział sam, ale nie
był smutny. Bawił się obdartą piłką i małymi
kulkami. Poczułem empatię w stosunku do niego. Podszedłem i zapytałem: - Mogę się z tobą
pobawić?
- Jasne. Siadaj na tym kocu i gramy.- Odparł z
uśmiechem na twarzy.
Na imię miał Maciek. Widać było, że sprawiłem
mu miłą niespodziankę. Kiedy tak graliśmy,
zapytałem: - Nie masz kolegów?
Milczał. Zrozumiałem, że nie często bawi się
razem z innymi chłopakami. Był mniej więcej w
moim wieku. Chciałem zapytać, gdzie są jego
rodzice, ale bałem się odpowiedzi. Po chwili
chłopiec znowu zaczął się uśmiechać. Graliśmy
już dość długo, a zbliżała się noc. Rzekłem:
- A może pójdziemy do mnie? Mama zrobi nam
ciepłe kakao i porozmawiamy. To idziemy?
- Dobrze. A czy twoja mama nie będzie się złościć, że przywlokłeś takie biedne dziecko?
Łzy napłynęły mi do oczy. Jednak zacisnąłem
3
mocno wargi i odpowiedziałem:
ność od najmłodszych lat wpajała mi mnie ma-
- Nie mów tak, bo to nieprawda. Na pewno
ma. Zawsze tłumaczyła, jak ważna jest pomoc
mama się nie zezłości. Chodź, idziemy.
innym ludziom. Jestem jej bardzo wdzięczna,
Niepewny ruszył za mną. Kiedy stanęliśmy na
bo teraz wiem, że nie można obok ludzi potrze-
progu, mama zdziwiła się, ale nie dała tego po
bujących przechodzić obojętnie.
sobie poznać. W kuchni wypytywała mnie, skąd
W kościele często są organizowane akcje
jest nowy kolega. Niechętnie odpowiadałem, ale
charytatywne, zawsze chętnie w nich uczestni-
niestety, musiałem. Po pewnym czasie mama
czę. Wiem, że z kolejnego batonika, który bym
powiedziała:
sobie kupiła mało skorzystam, a ta drobna kwo-
-Twój kolega musi się umyć. Potem dam mu
ta, w taki sposób zaoszczędzona, może pomoc
twoje ubrania. Przenocuje tu u nas ,jeśli jego
drugiemu. Co roku jest organizowana akcja
rodzice się zgodzą.
„Aniołki”. Dzieci z biedniejszych rodzin zapisu-
Na szczęście chłopiec tego nie słyszał. Wytłu-
ją swoje zwykłe marzenia i pragnienia. Wspól-
maczyłem mamie, że on albo nie ma rodziców,
nie z rodzicami zrobiłam paczkę dla takiego
albo się nim nie interesują.
dziecka, a parę dni później od Mikołaja dosta-
Długo jeszcze rozmawialiśmy, aż w końcu
zasnęliśmy. Ja spałem w salonie, a Maciek w
moim łóżku. Długo jeszcze nie mogłem zasnąć.
łam prezent, o którym zawsze marzyłam. Dar,
który niosłam uboższym, wrócił do mnie.
Bardzo lubię pomagać mojej niepełno-
Czułem, że to, co zrobiłem dla chłopaka, okaza-
sprawnej babci. Często pomagam jej w sprząta-
ło się równie wielkim prezentem dla mnie.
niu pokoju. Wykonuję te prace, z którymi bab-
Następnego dnia po śniadaniu nowy przyjaciel
cia nie może sobie poradzić. Potem babcia po-
poszedł do domu, a ja go odprowadziłem.
maga mi w lekcjach, gra ze mną w gry. Kiedy
Co dzień widywaliśmy się w tym samym miej-
jej pomagam, nie oczekuję żadnej nagrody, ale
scu, w którym się spotkaliśmy po raz pierwszy.
babcia potem bardzo chętnie spędza ze mną
Bardzo go polubiłem.
czas i jest to dla mnie coś wspaniałego.
Filip Sompolski

Wielu ludzi pomaga innym, lecz często
liczą na coś w zamian. Pomoc ofiarowana drugiemu człowiekowi powinna być bezinteresowna. Trzeba pamiętać, że są osoby, które potrzebują pomocy. Jeśli ktoś jest w stanie tej pomocy
udzielić, to powinien to zrobić.
Ja bardzo lubię pomagać młodszym,
starszym i chorym. Nie oczekuję nic w zamian.
Uśmiech na ich twarzach daje mi wielką satys-
Wiem, że pomoc, którą niosę potrzebującym, wróci do mnie ze dwojoną siłą. Wiem,
że dzięki temu staję się lepszym człowiekiem.
Uczę się wytrwałości. Mam nadzieję, że kiedyś,
kiedy będę potrzebowała pomocy, będę mogła
liczyć na czyjąś pomoc, nie zostanę sama. Gdy
umrę, to może pójdę do nieba. Warto robić dobre uczynki, bo nawet, jeśli nie spotyka nas za
to nagroda teraz, to może spotka kiedyś.
Małgorzata Pieluszyńska
fakcję i chęć do dalszej pracy. Bezinteresow4
związane z tolerancją, uczą się szacunku wobec
inności, ale bardzo często okazuje się, że wokół
widać bardzo wiele przejawów nietolerancji.
W młodszych klasach mieliśmy kolegę
Adasia. Jest on przykładem na to, jak trudno jest
zaakceptować osobę niepełnosprawną. Wielu
uczniów traktowało Adasia jak pełnoprawnego
Wokół nas jest wielu ludzi nietoleran-
członka naszej klasy, ale niestety, nie wszyscy.
cyjnych, ale są też tolerancyjni, których jest
Wielu chłopców, mimo, że zdawało sobie spra-
niestety mniej. Na szczęście dzięki edukacji
wę z jego upośledzenia, wyśmiewali się z niego,
nasze społeczeństwo przejawia coraz więcej
popychali i bili go. Tak, niestety, jest często.
akceptacji wobec innych. Jednym z takich przy-
Mimo że ludzie wiedzą, na czym polega niepeł-
kładów jest większe zainteresowanie pomocą
nosprawność intelektualna, wyśmiewają się z
osobom niepełnosprawnym. Na przykład buduje
takich ludzi i wykluczają ich ze społeczeństwa.
się podjazdy dla wózków inwalidzkich, oznacza
Nie traktują ich jak pełnowartościowe osoby.
się miejsca parkingowe, w różnych instytucjach
Większość ludzi uważa, że są toleran-
państwowych mają przywilej pierwszeństwa
cyjni, lecz gdy na ulicy zobaczą osobę o innej
(banki czy przychodnie). Bardzo popularne w
skórze, to zazwyczaj zwracają na nią uwagę,
Polsce stały się przedszkola i szkoły integracyj-
oglądają się, czasem nawet pokazują palcem.
ne, w których uczy się zdrowe dzieci akceptacji
Bardzo aktualnym tematem jest nietolerancja wobec osób starszych. Młodzi ludzie,
wobec chorych.
Ludzie o innym kolorze skóry kiedyś
pełni sił, zdrowi, śmieją się z ich niedołężności i
byli wytykani, wyśmiewani i poniżani. Obecne
niemocy. Oczywiście, są też tacy, którzy chętnie
czasy pozwalają im na spokojną pracę i doce-
pomagają starszym, jako wolontariusze w do-
nienie ich jako wartościowych ludzi.
mach opieki lub swoim własnym dziadkom i
W mojej rodzinie zawsze uczono mnie
babciom w domach. Często jednak spotykam się
tolerancji wobec innych wierzeń, poglądów,
z wieloma objawami nietolerancji i wyśmiewa-
upodobań i zachowań.
nia się ze staruszków. Uważam, że temat ten
Bardzo chciałabym, aby w moim otoczeniu było więcej ludzi tolerancyjnych.
Martyna Perełka
jest bardzo ważny, bo wszyscy kiedyś będziemy
starzy i nie chcielibyśmy, żeby nas traktowano
źle tylko dlatego, że mamy dużo lat, mniej siły
lub jesteśmy schorowani.

Problemem jest inne wyznanie. W Pol-
Temat tolerancji jest stale aktualnym te-
sce większość ludzi jest katolikami i w małych
matem. Już od przedszkola dzieci mają zajęcia
miejscowościach nie widać problemu związa5
nego z nietolerancją wobec ludzi innej wiary. W
niektórych krajach za inną wiarę ludzie są zabijani.
Najtrudniejszym elementem związanym
z tolerancją jest akceptowanie innego wyglądu
osób przebywających wśród nas. Ludzie z innymi fryzurami, innym wyglądem twarzy, gorszymi ubraniami są wyśmiewani. Widać to
zwłaszcza w szkole. Każdy chciałby mieć dobre
ubrania, ładny wygląd. Niestety, nie wszystkich
na to stać. Dlatego ważne jest, żeby każdy
człowiek miał poczucie własnej wartości niezwiązane z wyglądem, ale z tym, co ma w sobie.
Znam bardzo dobry przykład, że jednak
ludzie potrafią być tolerancyjni. Mój kolega,
który z powodu choroby musi jeździć na wózku
inwalidzkim, styka się z samymi pozytywnymi
przykładami tolerancji. Uczniowie jego klasy
pomagają mu w wielu czynnościach, w których
sobie nie może poradzić, wyręczają go w czynnościach fizycznych. Nigdy nie spotkał się z
tym, żeby ktoś się z niego śmiał.
Widać, że wielu ludzi ma problem z tym,
żeby być tolerancyjnymi, ale mimo wszystko
spotyka się osoby, które bez problemu akceptują
inność, pomagają osobą niepełnosprawnym,
chorym,
starszym.
Powinniśmy
traktować
wszystkie osoby tak samo, nie patrzeć na inność, inną wiarę i ubiór. Tolerancja nie jest łatwa, stale trzeba się jej uczyć.
Małgorzata Pieluszyńska
Pinokio cieszył się, że jest prawdziwym
chłopcem. Starał się nie popełnić żadnych błędów, jednak nie potrafił się uwolnić od Lisa i
Kota, z którymi zawsze pakował się w kłopoty.
Tym razem było znów tak samo.
Pewnego dnia Pinokio wyszedł na spacer,
ale mama go ostrzegała: „Nie daj się oszukać
nikomu!” Nagle spotkał...no kogo? Oczywiście
Lisa i Kota, starych oszustów, którzy okłamali
Pinokia. Namawiali go, aby poszedł z nimi na
nową łąkę szczęścia, gdzie trzeba posadzić 20
złotych monet, a szczęście gwarantowane.
Oczywiście, oni tych pieniędzy nie posiadali.
Chłopiec mówił, że nie da się znowu na takie
coś nabrać, ale coraz bardziej go kusiło. Zapewniali, że w przyszłości nigdy go nie spotka głód,
jego rodzina będzie żyła w dostatku i wszystko
będzie mu dobrze szło. Nie potrafił się oprzeć
takim argumentom. Robiło się coraz później i
aby nie wydawać pieniędzy na nocleg, wkradli
się do gospody, aby tam się przespać. Gdy z
rana wyruszyli w podróż, chłopca coś dręczyło.
6
Bolał go brzuch. Przypominały mu się słowa
bardzo szczęśliwy. Rozpoczął się nowy etap w
jego kochanej mamusi, ale myślał, że to tylko
życiu Pinokia. Poranne wstawanie do szkoły,
głód. Wszyscy byli głodni, więc Lis zapropo-
codzienna toaleta i codzienne obowiązki stały
nował, aby zakraść się do starej kucharki po
się normalnością. Gdy pierwszego dnia jako
jedzenie. Kiedy jedli, Kot powiedział, że muszą
chłopiec poszedł do nowej szkoły, zapoznał
zdobyć złote monety do posadzenia. Lis miał
wielu fajnych kolegów. Szczególnie zaprzyjaź-
już gotowy plan. Widział w gospodzie dużo
nił się z Wiktorem, ale ciągle koło niego kręcił
gości, więc musiał być duży utarg. Kazał, żeby
się Max. Z Wiktorem przyjemnie się rozmawia-
Pinokio ukradł pieniądze z gospody, a później je
ło. Jego pasją była piłka nożna. Max za to zaw-
oddadzą, gdy szczęście się do nich uśmiechnie.
sze działał na nerwy przez swoje głupie wybryki
Pinokio wykonał polecenie. Wierzył swoim
i figle. Namawiał każdego nowego ucznia na złe
druhom. Wrócił zmęczony z monetami. Lis za-
żarty. Próbował namówić też Pinokia.
proponował, aby chłopak sobie odpoczął i dał
- Cześć, jak się nazywasz? - powiedział Max.
im pieniądze. Oni je zasadzą na Łące Szczęścia
- Nazywam się Pinokio, a ty?
i przyniosą mu jego część bogactwa. Pinokio
- Mam na imię Max i chodzę do klasy IV b.
czekał i czekał na swoich kompanów, ale oni się
- Czy jesteś nowy w tej szkole? - zapytał Max.
nie zjawili. Przyszedł natomiast właściciel go-
- Tak, jestem nowy - odpowiedział Pinokio.
spody po swoje pieniądze. Pinokio już wiedział,
- Ej, Pinokio, widzisz tego chłopaka, jak go
że kolejny raz został oszukany. Znów nie posłu-
kopniesz to dostaniesz 10 złotych.
chał mamy. Postanowił zapracować i oddać
- Oszalałeś, nie wolno tak robić, pieniądze moż-
gospodarzowi dług i nigdy więcej nie słuchać
na dostać za pracę!
Lisa i Kota.
- Mięczak, boi się kopnąć! – powiedział Max.
To była kolejna nauczka dla łatwo-
Max próbował zachęcić Pinokia do złego czynu,
wiernego Pinokia. Na swoich błędach najlepiej
ale chłopiec dobrze już wiedział, że takie za-
się uczy.
chowanie jest niepoprawne.
Amelia Kurdziel
- Ze złymi przyjaciółmi nie rozmawiam, na razie. – odparł Pinokio. I właśnie tak skończyła
się jednorazowa przygoda z Maxem. Gdy chłopiec wrócił do domu Dżeppetto spytał go:
- Witaj synu, jak minął dzień w szkole?
- Bardzo dobrze, poznałem wielu nowych kolegów, ale taki jeden, Max, bardzo mnie zdenerwował, ponieważ namawiał mnie na bicie dziePinokio i jego pasja
ci. Ja oczywiście tego nie zrobiłem.
Marzenie Pinokia spełniło się. Pinokio
stał się chłopcem, a jego ojciec Dżeppetto był
7
- To dobrze synku, że tak postąpiłeś. Widzę, że
zem z kolegami zdobył PUCHAR UEFA
potrafisz odróżnić dobro od zła. Czy poznałeś
CHAMPIONS LEAGUE, a sam w 90 minucie
jeszcze jakiegoś kolegę?
strzelił bramkę z przewrotki. Dla Pinokia była
- Tak, nazywa się Wiktor. Wydaje się być faj-
to przygoda życia i wielka pasja. Dżeppetto jest
nym, jego pasją jest piłka nożna.
bardzo dumny ze swojego syna. Kibicuje mu na
- A czy ty nie chciałbyś grać w piłkę? - zapytał
każdym meczu. Pinokio i Wiktor nadal pozosta-
tata.
ją przyjaciółmi i razem spełniają wspólną pasję.
- Mógłbym spróbować, jutro się go zapytam,
Wiktor Dyś
gdzie i kiedy są treningi.
Następnego dnia już na pierwszej przerwie Pinokio zapytał o trening.
- Cześć Witek, mam do ciebie pytanie, kiedy
macie treningi piłki nożnej, bo chciałbym się
zapisać?
- Cześć, treningi mamy w poniedziałki i środy
na boisku obok szkoły. Jak masz ochotę, to
przyjdź. Poznasz trenera i innych zawodników.
- Super, dziękuję. Na pewno będę.
- To do zobaczenia na treningu.
Pinokio był bardzo szczęśliwym chłop-
- Do zobaczenia.
cem, ponieważ został przemieniony z drewnia-
Pinokio nie mógł się doczekać, kiedy pójdzie na
nego pajaca w prawdziwego chłopca. Pinokio z
pierwszy trening. Wrażeniami podzielił się z
tego powodu stał się grzeczny, chętnie chodził
tatą.
do szkoły i zaczął się pilnie uczyć i nadrabiać
- Tato, nie uwierzysz! Jutro idę z Wiktorem na
zaległości w nauce. Stał się najlepszym uczniem
trening piłki nożnej.
w szkole. Był w ostatniej klasie, po jej ukoń-
- Naprawdę synku, bardzo się cieszę! Myślę, że
czeniu dostał się na najlepsze studia o profilu
ci dobrze pójdzie.
medycznym i został wybitnym lekarzem. Zaczął
- Ja też mam taką nadzieję, może będą kiedyś o
pracować w szpitalu, gdzie leczył ciężko chore
mnie pisać w gazetach.
dzieci. Pinokio był wspaniałym lekarzem. Opo-
Już po paru treningach okazało się, że jest
wiadał dzieciom bajkę o pajacyku, który nazy-
bardzo uzdolniony. Wiedział również, że talent
wał się Pinokio. Mali pacjenci bardzo chętnie
plus ciężka praca mogą doprowadzić go do
słuchali bajek doktora Pinokia i były nim zafa-
zwycięstwa. I tak się stało. Mimo młodego
scynowane. Zawsze czekali na swojego najlep-
wieku dostał propozycję transferu od jednego z
szego doktora.
najlepszych klubów świata FC BARCELONA.
Wiktoria Baryluk
Szybko przebił się do pierwszego składu i ra8
A jak mogły się potoczyć losy Adama
Cisowskiego, bohatera powieści „Szatan z siódmej klasy”, na przykład,
gdyby trafił do naszych czasów….
Pinokio był bardzo szczęśliwy. Stał się
prawdziwym chłopcem. W końcu spełniło się
jego marzenie. Chciał skakać, tańczyć, śpiewać
ze szczęścia. Dżepetto ożenił się z Dobrą Wróżką. Razem z tatą i mamą zamieszkali w bardzo
pięknym domu z ogrodem. Pinokio chodził do
Nowy przyjaciel Adam
szkoły. Zaczął bardzo dobrze się uczyć. Poznał
nowych kolegów. Pomagał rodzicom w przy-
Zaczął się kolejny rok szkolny. Do naszej kla-
domowym ogrodzie. Pinokio był bardzo szczę-
sy trafił chłopiec o imieniu Adam. Według mnie
śliwy, bo miał kolegów, kochających rodziców,
był całkiem miły, ale większość klasy go nie
ale bardzo pragnął mieć rodzeństwo. Któregoś
lubiła, ponieważ był nowy. Adaś tak naprawdę
dnia rodzice powiedzieli mu, że będzie miał
rozmawiał tylko ze mną. Inni albo się z niego
brata. Jego szczęście było ogromne. Wiedział,
śmiali, albo mu dokazywali. Chłopiec chodził
że będzie pomagał rodzicom przy opiece nad
smutny. Jednak pewnego dnia mój kolega Mar-
bratem. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu
cin był cały czas zły. Zapytałem się go: - Ej,
go zobaczy.
Marcin, co taki zły jesteś?
Mariola Kujawińska
- Gdzieś mi znikły kulki do zabawy - odparł.
Chciałem mu jakoś pomóc, bo szkoda było
chłopaka, ale nie wiedziałem, co mogę zrobić.
Porozmawiałem o tym z Adasiem. Wydawało
mi się, że będzie umiał rozwikłać tę sprawę.
Chłopiec uczył się całkiem dobrze. Był bardzo
przenikliwy, podobnie jak Adam Cisowski z
powieści ,,Szatan z siódmej klasy”.
Na kolejnej przerwie Adam podszedł do Marcina i zapytał: - Czy mogę ci jakoś pomóc?
- Nic od ciebie nie chcę!- odparł ze zgrozą Marcin.
Adaś jednak nie ustąpił: - Ale ja wiem co się
9

mogło stać z Twoimi kulkami.
Marcin dał za wygraną i porozmawiał z chłopcem. Adam zapytał go, gdzie ostatni raz widział
Pewnego dnia, gdy weszłam do klasy
swoje kulki.
zobaczyłam kogoś nowego siedzącego w mojej
- W swoim piórniku, ale tam ich nie ma.- odparł
ławce. Bardzo się tym zdziwiłam, ponieważ
smutny Marcin.
minął już czwarty miesiąc szkoły.
- A ile razy sprawdzałeś?
– Kto to jest? – zapytałam moją koleżankę.
- Dwa razy.
– To nowy chłopak, od dzisiaj będzie chodził z
- To może sprawdź jeszcze raz?-zapytał Adam.
nami do klasy.
- No dobra, ale wątpię.
– Co? – zdziwiłam się. – A tak w ogóle, dlacze-
Marcin wygrzebał ze swojego plecaka piórnik i
go siedzi w mojej ławce?
sprawdzał, jednak nic nie wiedział. Patrzył do
– Nie wiem.
wszystkich przegród. Adam ujrzał, że kolega
– Przecież nasza klasa jest wspaniała, nie chcę
nie popatrzył do bardzo małej kieszonki. Była
nikogo nowego. Po tych słowach usiadłam w
ona zapięta suwakiem i schowana między prze-
swojej ławce obok nowego chłopca. Gdy za-
grodami. Kiedy Marcin już się poddał, Adam
dzwonił dzwonek, pani od języka polskiego
rzekł: - Hola! Nie spojrzałeś do jeszcze jednej
przedstawiła nam go.
kieszonki.
– Oto wasz nowy kolega – Adam.
- Ale tam bym ich nie schował.- powiedział
– O… – odezwał się Paweł – To tak, jak nasz
chłopak ze łzami w oczach.- Już nie znajdę mo-
bohater z książki.
ich kulek.
– A jak masz na nazwisko? – zapytała Agata.
- No, ale sprawdź. Może już nawet zapomniałeś,
– Cisowski – wszyscy byli zdumieni.
jak wygląda twój piórnik.
Przez całą lekcję nie mogła się skupić. Cały
O dziwo, kiedy chłopiec zajrzał do ostatniego
czas myślałam o nowym chłopcu. Gdy lekcja
możliwego miejsca, gdzie mogły być kule, zna-
się skończyła, podeszłam do Adama i zasypy-
lazł je. Dziękował mu bardzo długo. Marcin
wałam go pytaniami.
potem opowiedział swoim innym kolegom, co
– Dlaczego teraz pojawiłeś się w naszej szkole?
umie Adaś. Okazało się, że był tak samo konse-
– Moi rodzice szukali lepszej pracy, wcześniej
kwentny w dążeniu do celu, jak Adam Cisow-
mieszkałem w Warszawie.
ski. Mój kolega zyskał w ten sposób sławę w
– Naprawdę?
szkole i ( przede wszystkim) nowych przyjaciół.
– Co w tym takiego?
Adam rozwiązał jeszcze kilka historii w mojej
– To, że bohater naszej książki – Adam Cisow-
klasie. Zyskał dużą popularność w szkole.
ski też mieszkał w Warszawie.
Bardzo go lubiłem i byliśmy przyjaciółmi przez
– Zbieg okoliczności…
bardzo długi okres.
– Pewnie też lubisz rozwiązywać zagadki – za-
Filip Sompolski
śmiałam się.
10
– No tak, lubię, a co?
– Ja mieszkam pod numerem 6, w takim
– Niesamowite, masz tyle wspólnego z Ada-
ogromnym bloku.
mem z książki.
– Dobrze, to jaka godzina ci odpowiada?
Zadzwonił dzwonek, weszliśmy do klasy, a ja
– Zanim przeczytam książkę, pouczę się, to bę-
dalej rozmawiałam z Adasiem. – Wiesz co?
dzie gdzieś godzina 16.
– No słucham…
– To przyjdę do ciebie o 16.
– Jak tak lubisz rozwiązywać zagadki, to może i
– Umowa stoi, ale to nie jest spacerek, tylko
byś tę nam pomógł rozwiązać.
wejście na 718 metrową górę.
– Jaką?
– Co to dla mnie! – odrzekł Adam. Do końca
– W naszej miejscowości jest góra Ślęża, a na
dzisiejszych lekcji byłam tak podekscytowana,
szczycie tej góry kościół. Dawno temu jakaś
że nauka już zupełnie nie była dla mnie ważna.
kobieta przewidziała, że pod kościołem znajduje
Do domu wracałam z Adasiem. Przez cała dro-
się skarb. Dotąd wszystkie przewidzenia tej
gę rozmawialiśmy o tajemniczym skarbie. Po-
kobiety się sprawdzały, więc postanowiono roz-
kazałam mu również mój dom.
począć wykopaliska. Lecz przez wiele lat nic
– Do jutra – powiedział.
nie udało się znaleźć, więc porzucono wykopa-
– Do jutra. W domu już była moja mama, któ-
liska. Jak myś…
rej od razu opowiedziałam o nowym chłopcu.
– Małgosiu, wpisuję ci uwagę, nie rozmawiaj na
Zapytałam się również o jutrzejszą wycieczkę.
lekcji! – krzyknęła pani.
Na początku mama nie była zadowolona, że
– Dobra Adam, powiem ci na przerwie – szep-
sama idę do lasu, ale udało mi się ją przekonać.
nęłam. Byłam zła, że pani wpisała mi uwagę, to
Następnego dnia, gdy tylko wstałam, bez celu
moja pierwsza uwaga w życiu. Ale i tak w ogóle
krzątałam się po domu. Przeczytałam książkę,
na tej lekcji pani nie słuchałam. Byłam za bar-
pouczyłam się i spakowałam plecak na wy-
dzo przejęta nowym chłopcem. Gdy zadzwonił
cieczkę. O godzinie 16 przyszedł po mnie Ad-
dzwonek na przerwę, kontynuowałam rozmowę
am. – Cześć, Małgosiu! – powiedział.
z Adamem. – No, no to… Jak myślisz, jest tam
– Cześć. Jak tam po pierwszym dniu w naszej
jakiś skarb?
szkole? – zapytałam.
– Myślę, że tak.
– Dobrze, tylko trochę więcej nauki niż w starej
– Dobra, jutro jest sobota, więc moglibyśmy się
szkole.
spotkać i wybrać na Ślężę. Tylko nie wiem,
– A jak wyglądała twoja szkoła?
gdzie ty mieszkasz.
– Nie najlepiej. Szkoła była bardzo stara, w
– Mieszkam w Sobótce na ulicy Modrzewiowej.
środku szkoły ściany były poobdzierane, toalety
– Naprawdę… To wspaniale, ja mieszkam tuż
brudne… Wiesz… Szkoda mówić. Ale w tej
obok, na Leśnej.
szkole jest bez porównania lepiej. Wszędzie
– Ja wiem, gdzie to jest.
czysto, szkoła - widać, że po remoncie, wszystkie panie miłe, a najlepsza pani od polskiego.
11
Na wczorajszych dwóch lekcjach dowiedziałem
– A rodzice Adasia pozwolili?
się tyle, co przez sześć lat w starej szkole. I
– Jasne, że tak. To co?
jeszcze fajnie, że ciebie poznałem, nie jest mi
– No dobrze, ale tylko się spóźnisz choć minutę,
smutno. Nie odpowiadając, wskazałam kieru-
będziesz miała karę do końca roku na komputer.
nek, w którym musimy iść. I tak szliśmy bardzo
– Dobrze. To do zobaczenia.
długo, przy okazji opowiadaliśmy historie z
– Dlaczego okłamałaś swoją mamę? – zapytał
naszego dzieciństwa. Po długiej wycieczce na-
Adam.
reszcie doszliśmy do celu.
– Ponieważ inaczej moja mama by się nie zgo-
– To tu – powiedziałam.
dziła. A ty zamierzasz zadzwonić do rodziców?
– Jejku, jak tu pięknie – powiedział. – Czy to
– Moich rodziców nie ma dzisiaj w domu, bo
ten kościół?
pojechali do ciotki Kaśki, nawet nie wiedzą, że
– Tak, to ten! – wykrzyknęłam. Gdy już zbliży-
tu jestem.
liśmy się do kościoła, Adam na schodach zna-
– No wiesz… Jak ty tak możesz?
lazł karteczkę. – Patrz, coś znalazłem!
– A ty, jak potraktowałaś swoją mamę!
– Pokaż!
– Dobrze, dobrze. Zobacz, już robi się ciemno.
– Tu pisze tak: „Jeśli zrobisz parę kroków
Słyszałeś?
Gdzieś tak blisko zmroku
– Co?
Odnajdziesz wskazówek
– Wycie wilka! – wyjąkałam przerażona.
ka
Mo-
– Gdzie?
że też zobaczysz wilka”.
–
– Gdzieś niedaleko. Boję się!
Jak myślisz, co to znaczy?
–
– Patrz na oczy tego wilka, one się tak świecą w
Na razie nie wiem, ale na pewno wiadomo, że
ciemności.
musimy tu zostać do zmroku.
– Gdzie masz tego wilka? Uciekajmy, Adam!
– O nie! Nasi rodzice będą się o nas martwić.
– Przestań, to jakaś wskazówka. Na tej kartce
- Masz telefon?
było napisane, że gdy będzie zmrok, to zoba-
– Mam.
czymy wskazówki, a może wilka, czyli te wska-
– To zadzwoń.
zówki będą świecące jak oczy tego wilka.
– Mamo… bo jest taka sprawa… Mogę zostać
– Rzeczywiście, a teraz uciekajmy! Ten wilk
trochę dłużej niż się umówiłyśmy?
zbliża się do nas.
– A do której konkretnie?
– Biegnij za mną, schowamy się za kościołem.
– Gdzieś tak do dwudziestej pierwszej.
– Patrz, te drzwi się świecą, to jest to!
– Chyba zwariowałaś, jeśli myślisz, że ci po-
– Patrz, patrz otwierają się!
zwolę. Robi się już coraz ciemniej i zimniej.
A za drzwiami było coś niesamowitego. Choć
Nie ma mowy.
okna były zasłonięte, niewidomo skąd światło
– No mamo… Proszę cię!
docierało. Wszystko było rozkopane. Ołtarz
główny był potrzymany grubymi deskami.
12
Wszystko wydawało się niesamowite. Nagle coś
dy młodą dziewczynę. Przecisnął się przez gru-
się poruszyło, niespodziewanie wpadliśmy do
pę zwiedzających i… gdy już był tuż obok niej,
jakieś dziury. Bardzo się bałam. Weszliśmy do
potknął się i runął na dębową podłogę, pociąga-
jakiegoś korytarza, który prowadził do komna-
jąc za sobą nieznajomą dziewczynę, która pisnę-
ty. Wszystko było w złocie. Na środku znajdo-
ła z bólu.
wała się korona. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że
- Przepraszam panią – wyszeptał zawstydzony i
odnaleźliśmy skarb, lecz nie wiedzieliśmy, jak
podał jej rękę.
wyjść.
- Mógłby pan być ostrożniejszy – syknęła ze
– Zobacz, tu jest taka lina, weź ją i ja cię podsa-
złością.
dzę. Jak już wejdziesz, to spuścisz mi linę i
W tej chwili Julek spojrzał w twarz dziewczyny
mnie wciągniesz, dobrze?
i kolor jej oczu go zauroczył.
– Dobrze.
Kiedy się zorientowali, że są sami w pustej
Na szczęście się udało. Gdy już zeszliśmy z
komnacie, dziewczynę obleciał strach, a w tym
góry, pokazaliśmy skarb rodzicom. Była to go-
samym momencie drzwi popchnięte przez jakąś
dzina 21.38. Na szczęście kara mnie ominęła.
niewidzialną siłę zatrzasnęły się z cichym pi-
Następnego dnia korona trafiła do muzeum, a
skiem. Na ich oczach z kominka wyszła ogrom-
złota sala pod kościołem została zabezpieczona.
na czarna zjawa i szurając nogami, zaczęła zbli-
W następnym roku zostały rozpoczęte prace
żać się do nich. Dziewczyna z całej siły wtuliła
remontowe. Z miesiąca na miesiąc kościół sta-
się w płaszcz nieznajomego. Zjawa przemówiła
wał się coraz piękniejszy, a nam wiodło się co-
ludzkim głosem: Jesteście sobie przeznaczeni.
raz lepiej.
Małgorzata Pieluszyńska
- Nie bój się – dzisiaj będę twoim rycerzem i
obronię cię przed niebezpieczeństwem.
Porwał wielką halabardę i krzycząc głośno: a
kysz!, a kysz! zaczął nią wymachiwać i wtedy
To niezwykłe wydarzenie miało miejsce tak
bardzo dawno temu, że opowiadają je najstarsi
stryjowie i dziadkowie. My młodzi słuchamy z
otwartymi ustami. A było to tak :
W starym zamku Czocha o północy z każdego kąta wyłaniają się cienie i opowiadają
niesamowite historie, tak straszne, że odwiedzający zamek boją się pozostać samotnie w komnacie. Tu właśnie wpadli na siebie prababcia
Kazimiera i pradziadek Julian. W pewną lipcową niedzielę przyjechali z wycieczką. W tłu-
stała się rzecz niezwykła. Zjawa zmalała i zniknęła w czeluściach kominka. Drzwi komnaty
otworzyły się bezszelestnie.
- Jestem twoim rycerzem - powiedział pradziadek i nie pozwolę ci odejść bez obietnicy spotkania.
Prababcia Kazia uśmiechnęła się zalotnie i
obiecała przysłać czterolistną koniczynę jako
dowód pamięci o spotkaniu.
Gdy pradziadek dostał list z koniczynką, pojechał na spotkanie i tak rozpoczęła się znajo-
mie dziewczyn Julek zauważył wyjątkowej uro13
mość, która po pewnym czasie zakończyła się
ślubem.
Ślub był huczny z dzbanami wina i pieczonym baranem.
grubej tarce. Dodajemy jedno jajko, łyżkę mąki,
trochę soli i posiekaną małą cebulkę. Smażymy,
nakładając łyżką na rozgrzaną patelnię małe
placki. Jemy bez dodatków lub z kapustą kiszoną, pieczarkami, śmietaną, twarożkiem lub słodzimy. Smacznego!
Tak zakończyła się historia niezwykłego spotkania na średniowiecznym zamku Czocha.
Borys Sikorski
sylabówka
Z podanych sylab ułóżcie 6 nazw miast i miasteczek polskich, a potem wypiszcie je aby
pierwsze litery czytane z góry na dół dały nazwę naszego kraju.
Poz, ków, Lub, San, nań, lin, A, Kra, sand, Ol,
do, sztyn, mierz, lek, rów
logogryf
Znaczenie haseł wpisz do pionowych kolumn
diagramu. Litery w zaznaczonych polach, czytane kolejno utworzą rozwiązanie:
*
Dżungla. Na gałęzi wiszą dwa leniwce. Mija
pierwszy dzień i nic. Mija drugi i tez nic. To
samo trzeciego dnia. Czwartego dnia jeden z
leniwców powoli ruszył głową.
Na to drugi:
- Roman, aleś ty nerwowy!
*1
2
*
3
4
5
6
Kiedy w domu wszyscy pracują, nie
zawsze po przyjściu ze szkoły
możemy spodziewać obiadu na
stole. Możemy wtedy poratować
się sami - na przykład plackami.
4 duże ziemniaki ucieramy na
8
*
*
*
*
*
*
Młody tygrys po raz pierwszy w życiu bierze
udział w cyrkowym pokazie tresury. Zaciekawiony pyta matkę:
- Kto tam siedzi?
- To są widzowie. Ale ich nie musisz się bać,
przecież widzisz, że wszyscy są za kratami.
7
*
1. ażurowe buciki
2. filmowy ryzykant
3. ogrodowe, papierowe lampiony
4. nagrywa reportaż
5. myśliwy z sokołem
6. poprzednicy gramofonów
7. gra w filmie przechodnia
8. twarze na obrazach
Redakcja gazetki: A. Kurdziel, F. Sompolski, M. Pieluszyńska, W. Dyś, A. Grygiel, M. Perełka, M. Kujawińska,
B. Sikorski, W. Baryluk, opiekun – A. Kamińska
14

Podobne dokumenty