Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym

Transkrypt

Dłonie i Słowo - Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym
1
styczeń-marzec 2009
Dłonie i Słowo
Kwartalnik Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
Wizyta Petera Heppa w Polsce
s. 15
Nasz teatr s. 27
I Mistrzostwa Polski w Warcabach s. 33
r
r
r
r
Spis treści
List od redakcji
3
Podziękowanie sponsorom
4
Weź sprawy w swoje ręce...
10
Widzieć sercem
15
Pomoc z PCPR – bariery do przełamania
21
Wspomnienia z „Powstańczej barykady”
27
Gra w warcaby
33
Bale w klubach
37
„W księżycową jasną noc” William Wharton
42
Kronika wydarzeń
44
Elżbieta Gubernator-Syposz
Katarzyna Gromadzka
Hanna Pasterny
Monika i Tomasz Wojakowscy
Marta Murawska
Sebastian Kuklo
Ewelina Mikucka, Katarzyna Łuczak,
Agnieszka Maria Sobolewska
Małgorzata Jałowiecka
Bożena Więckowska
Usłyszmy i zobaczmy
wkładka
1−16
Stopka redakcyjna
Dłonie i Słowo
Wydawca:
Kwartalnik Towarzystwa
Pomocy Głuchoniewidomym
nr 1 (53) / 2009 rok XIV
ISSN 1427-3128
ul. Deotymy 41 | 01-441 Warszawa
tel. (022) 635 69 70 | [email protected]
www.tpg.org.pl
r
r
r
Publikacja wydana dzięki pomocy finansowej Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
r
list od redakcji
Drodzy Czytelnicy,
oddajemy Wam zmieniony numer kwartalnika poświeconego środowisku osób głuchoniewidomych. Mamy nadzieję, że spodoba się
Wam propozycja nowej szaty graficznej i powiększony format, które
opracowaliśmy wraz z firmą brandingową Bakalie.
Zaprosiliśmy do współpracy wielu autorów, co umożliwi nam poszerzenie zakresu tematów, które nas dotyczą.
Po raz pierwszy „Dłonie i Słowo” będzie połączone z dodatkiem
„Usłyszmy i zobaczmy” redagowanym z myślą o rodzicach dzieci
głuchoniewidomych. Na naszych łamach będziemy prezentować
różnorodne zagadnienia rehabilitacyjne, kulturalno-społeczne dotyczące naszego środowiska.
Zachęcamy Czytelników do nadsyłania pomysłów, sugestii, a także
swoich wierszy, tak jak nas zachęca nasz głuchoniewidomy literat,
Andrzej Żakowski:
Powiedz mi...
głuchoniewidomy
swym wierszem
do ucha
Lormem raz jeden
cisza wokół
głucha
ja Twojej poezji
pragnę
jak muzyki
tyle w niej czułości
radości, liryki
więc daj się
ubłagać
przerwij głuchą ciszę
niech wreszcie
w nowym DiS-ie
melodię
Twą znowu usłyszę...
W związku z powyższymi zmianami pierwszy numer „DiS” ukazuje
się z opóźnieniem, za co serdecznie przepraszamy.
Życzymy miłej lektury
Elżbieta Gubernator-Syposz
redaktor naczelny
DiS
3
Szanowni Państwo!
Jak co roku pragniemy podziękować naszym grantodawcom, sponsorom i darczyńcom. Bez Waszego wsparcia działalność TPG byłaby niemożliwa. Wspomagaliście nas finansowo, rzeczowo, a także
poprzez świadczenie usług oraz różne inne formy pomocy.
Dziękujemy wszystkim osobom, które przekazały nam 1% swojego podatku dochodowego. Z tego tytułu w 2008 roku nasze konto
zostało zasilone kwotą 50 424,28 zł. Wszystkich Państwa, którzy
nie rozliczyli się jeszcze z Urzędem Skarbowym, prosimy o przekazanie 1% swojego dochodu na rzecz naszej organizacji.
Dziękujemy gorąco wszystkim wolontariuszom, którzy bezinteresownie angażują się w pracę na rzecz osób głuchoniewidomych.
Dobroczyńcami naszego stowarzyszenia
w roku 2008 byli:
Instytucje Państwowe:
 Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
 Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (FIO)
 Urząd Miasta Stołecznego Warszawy
 Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego
Fundacje, stowarzyszenia oraz firmy krajowe i zagraniczne :
 Fundacja Hilton/Perkins z USA
 Fundacja „Wspólna Droga” z Warszawy, za której pośrednictwem
wsparły nas:
 LG Philips, TNT Ekspres, DIERA Sp. z o.o.
 Fundacja „Zdążyć z pomocą”
 Fundacja „Polsat”
4
DiS
 Fundacja Bankowa im. Leopolda Kronenberga
 Amplivox
 Lumen
 Porty Lotnicze
 Caritas Polska
 Katolicka Agencja Informacyjna
Dotacje przyznane przez wymienione instytucje,
fundacje i firmy umożliwiły m.in.:
 prowadzenie rehabilitacji dzieci i dorosłych głuchoniewidomych
 prowadzenie szkoleń dla rodziców, specjalistów, wolontariuszy,
tłumaczy-przewodników
 zorganizowanie turnusów rehabilitacyjnych dla dzieci, turnusu
rodzinnego i młodzieżowego
 zorganizowanie pleneru rzeźbiarskiego i warsztatów arteterapeutycznych
 świadczenie usług tłumaczy-przewodników
 prowadzenie grup wsparcia psychologicznego dla dorosłych
głuchoniewidomych
 organizowanie spotkań integracyjnych dla głuchoniewidomych
z całej Polski
 działania informacyjne na temat osób głuchoniewidomych
 utrzymanie kont poczty elektronicznej oraz utrzymanie i rozbudowę serwisu WWW
 wydawanie kwartalnika TPG „Dłonie i Słowo” w brajlu i w powiększonym druku, zawierającego wkładkę dla rodziców „Usłyszmy
i zobaczmy”
 funkcjonowanie Regionalnych Klubów Głuchoniewidomych
DiS
5
Władze lokalne, instytucje, stowarzyszenia
oraz komercyjne i osoby prywatne wspierające
w różny sposób Jednostki Wojewódzkie i Regionalne TPG:
BIAŁYSTOK:
 Firma „EURO-PLUS” z Białegostoku, a w szczególności Pani Anna
Karwińska-Jankiewicz i Magdalena Gólska – pomoc Podlaskiej
Jednostce TPG
BYTOM:
 Pan Pelewicz, właściciel zabrzańskiego ośrodka rekreacyjno-wypoczynkowego „Śląskie Rancho” – bezpłatne udostępnienie
nam terenu wraz z wszelkimi atrakcjami podczas naszego pikniku w plenerze
 Pani Justyna Kocur – wsparcie finansowe
 Pani Janina Krysta – dyrekcja bytomskiego koła Polskiego
Stowarzyszenia Na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym –
bezpłatne udostępnianie Sali Doświadczania Świata mieszczącej się na terenie ośrodka na rzecz dzieci podopiecznych Śląskiej
Jednostki Wojewódzkiej TPG
GDAŃSK:
 IKEA – pomoc w wyposażeniu biura Pomorskiej Jednostki
Wojewódzkiej TPG
KRAKÓW:
 Ogród Botaniczny Uniwersytetu Jagiellońskiego – Dyrektor
Bogdan Zemanek – całoroczny bezpłatny karnet wstępu
 Komitet Kopca Kościuszki w Krakowie – bezpłatne wejście na
Kopiec i do muzeum
 Ogród Zoologiczny w Krakowie – bezpłatne wejście
 Muzeum Zamku w Niedzicy – bezpłatne wejście i opieka
przewodnika
6
DiS
 Dyrektor Domów Wypoczynkowych „Szalay” w Szczawnicy – pomoc w przygotowaniu wycieczki oraz korzystny rabat
 Travel Wynajem Autokarów – Andrzej Langowski – pomoc w przygotowaniu wycieczki oraz korzystny rabat
LUBLIN:
 Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie
 Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej
 Polski Związek Głuchych
MIĘDZYRZECZ:
 Stowarzyszenie „Szansa” z Międzyrzecza – umożliwienie naszym
podopiecznym udziału w wycieczce, podczas której wspólnie
przeżywaliśmy „Święto Lnu” w skansenie w Ochli
Sponsorzy imprezy integracyjnej Lubuskiej Jednostki
Wojewódzkiej TPG „Piknik nad jeziorem Głębokie”:
 Urząd Miasta Międzyrzecz – objęcie patronatem i sponsoring
imprezy
 Jacek Bełz – Centrum Turystyczne „Duet” – współorganizacja
i sponsoring imprezy
 Pani notariusz Mirosława Kowalik – sponsoring imprezy, a także
innych przedsięwzięć
 Klub Garnizonowy w Międzyrzeczu – użyczenie sztalug
 Pani Arleta Stachecka – Dyrektor SOSW w Międzyrzeczu – wypożyczenie sprzętu nagłaśniającego, a także wszechstronna pomoc we wszelkich działaniach Regionalnego Klubu TPG
w Międzyrzeczu
 Agnieszka Kaplo i Dariusz Nędza z Gabinetu Kosmetycznego
i Fryzjerskiego;
 Lucyna Szagdaj, Lucyna Rębacz, Bogumiła Świątek, Zbigniew
Wójcik – finansowe wsparcie przedsięwzięcia
DiS
7
Sprzymierzeńcy Stasia Zielińskiego i innych głuchoniewidomych
mieszkańców z DPS w Rokitnie:
 Pani Małgorzata Król-Gawrońska z firmy „DROG-REM” z Warszawy – zakup łóżka wodnego z podstawą muzyczną dla Stasia,
a także innych podarunków dla chłopców
 Pracownicy ośrodka „Klimczok” w Ustroniu Morskim pod przewodnictwem Pani Doroty Gałęzowskiej – zbiórka na odzież dla
Stasia
 Pani Grażyna Gałęzowska i Pani Anna Buchner-Wrońska – pomoc w zdobyciu środków na rehabilitację Stasia
 Pani Ewelina Piaseczna, Pani Beata Piaseczna – zbiórka odzieży
i upominki
OLSZTYN:
 Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki w Olsztynie
 Firma Handlowa „Alicja” – Adam Konieczny – paczki świąteczne
 OLIGOCEN Sp. z o.o., oddział w Olsztynie – napoje
 Hurtownia Słodyczy „Dolatex” – słodycze
 Danuta Buczyńska – słodycze
 Cukiernia „Śnieżka” – ciastka
 Podsiadły – drożdżówki na spotkanie Sekcji Młodych w Olsztynie
 Miejski Ośrodek Kultury – sala, materiały promocyjne
POZNAŃ:
 Cukiernia „Weber” w Poznaniu – pieczywo cukiernicze
 Spółdzielnia Piekarsko-Ciastkarska „Fawor” w Poznaniu – pieczywo cukiernicze
 Dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu – Krzysztof
Lausch – udostępnienie sal szkoły na spotkania
 Radio „Merkury” w Poznaniu – patronat medialny koncertu
„Dotknąć sztuką nieba”
 Radio „Afera” w Poznaniu – patronat medialny koncertu „Dotknąć
sztuką nieba”
8
DiS
SZCZECIN:
 Firma Wielobranżowa „Tagoli” – Irena Leszczyńska – zawsze możemy liczyć na pyszne wyroby ciastkarskie na spotkania klubowe.
WARSZAWA:
 Urząd Miasta Stołecznego Warszawy – Biuro Polityki Społecznej
– dotacja na zorganizowanie spotkania świątecznego
 Fundacja „Wspólna Droga” – dotacja na wycieczkę grupy wsparcia psychologicznego i na warsztaty z komunikacji
 Centrum Promocji Kultury Praga-Południe – bezpłatne udostępnienie sali na próby i przedstawienie
 Muzeum Powstania Warszawskiego – bezpłatne udostępnienie
sali na próby i przedstawienie
 Fundacja Bankowa im. Leopolda Kronenberga – dotacja na warsztaty z komunikacji
 Dom Kultury Śródmieście – bezpłatne udostępnienie sali na spotkania klubowe
 Społeczne Stowarzyszenie Inwalidów Słuchu i ich Przyjaciół –
wynajęcie lokali na spotkania Klubu
 Firma „Mobilis” – autokar na wycieczkę
WROCŁAW:
 Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego
 HAUPA POLSKA Sp. z o.o. – Andrzej Ryzmar – materiały do remontu lokalu
 Pan Krzysztof Wojtyła – zakup i montaż brakującego urządzenia
mierniczego do pieca w DJW (piec do wypalania ceramiki)
 NORMAT – Marek Norek – wykonanie części prac remontowoelektrycznych w lokalu DJW
 ARCADIS Profil Sp. z o.o. – wyposażenie biura DJW
 PZG – wyposażenie biura DJW
 Biuro euro-posła Ryszarda Czarneckiego – wsparcie finansowe
 Anonimowi prywatni sponsorzy, klubowicze i wolontariusze – pomoc przy remoncie lokalu
DiS
9
temat numeru
Weź sprawy w swoje ręce...
Od stycznia tego roku poprzez naszą stronę internetową informujemy o tym, w jaki sposób przebiega realizacja projektu, którego
hasło brzmi: „Weź sprawy w swoje ręce...”*) Udowadniamy na niej,
że przedsięwzięcie to, nie dość że jest największym ze wszystkich,
jakich kiedykolwiek podjęło się TPG, to ma jeszcze przy tym najbogatszą ofertę form wsparcia. Nie powinna go więc ominąć żadna
osoba głuchoniewidoma, będąca w wieku aktywności zawodowej.
Czas, by także Czytelnicy „DiS” mieli okazję dowiedzieć się o nim
czegoś więcej – tym bardziej że rekrutacja uczestników potrwa do
końca bieżącego roku. Zamiast suchych informacji, proponujemy
opowieść o wizycie na 12-dniowych warsztatach, które na przełomie marca i kwietnia odbyły się w Bydgoszczy.
Każda z 15 osób, które wzięły w nich udział, skontaktowała się wcześniej z jednym z naszych koordynatorów regionalnych. Ci zaś zadbali
o to, by chętni dowiedzieli się o wszystkich korzyściach, które będą
mogli czerpać. Trzeba przyznać, że oferta form wsparcia robi wrażenie – TPG zatrudniło całą rzeszę rehabilitantów, okulistów, protetyków słuchu, psychologów oraz doradców prawnych i zawodowych.
Z ich pomocy skorzystać można również w miejscu swojego zamieszkania lub jego okolicy i jest to całkowicie bezpłatne. Wszystko dzięki
temu, że projekt realizujemy we współpracy z PFRON i że współfinansuje go Unia Europejska w ramach Europejskiego Funduszu
Społecznego.
*)
O
ficjalna nazwa projektu brzmi: „Wsparcie osób głuchoniewidomych na
rynku pracy”, „Weź sprawy w swoje ręce...” to jego hasło promocyjne.
10
DiS
Uczestnicy pierwszych warsztatów spotkali się w Ośrodku Szkolenia
i Rehabilitacji HOMER w Bydgoszczy. Pytani ostatniego dnia o to,
jak oceniają zajęcia, rozpoczynali pełną entuzjazmu wyliczankę pochwał. „Specjalistów prowadzących zajęcia cenię za ich profesjonalizm – uważam, że każdy z nich zasłużył co najmniej na nagrodę
Nobla! Podobało mi się ich podejście do sprawy. Nie same suche
formułki i służbowy dystans, tylko wszystko dostosowane do rozmówcy i wytłumaczone po ludzku” – zachwalał Ireneusz Basta, który ma 22 lata i planuje zostać informatykiem lub masażystą.
Do Bydgoszczy przyjechały osoby w różnym wieku – od lat 20 do około 60.
Wszystkie chciały podnieść jakość swojego życia, poznać
swoje możliwości na rynku
pracy, spotkać ciekawych
ludzi. Każdy z nich otrzymał program ustalony
indywidualnie dla niego
– niektórzy preferowali
zajęcia z orientacji przestrzennej i poruszania
z białą laską, inni komputerowe, jeszcze inni czynności dnia. Bardzo chętnie rozmawiano również
Z zaświadczeniem
z doradcą zawodowym, który
uczestnictwa
podpowiadał, w jaki sposób wyw warsztatach
korzystać swój potencjał. Doradca
prawny odpowiadał zaś na pytania
i naprowadzał na ślad ulg, z których warto korzystać oraz wskazywał, gdzie szukać dofinansowania do swoich pomysłów. Można było
również przyjrzeć się sprzętowi rehabilitacyjnemu oraz sprawdzić,
jak on działa – cieszyło się to tym większą popularnością, że projekt
zakłada, iż część uczestników zostanie w niego wyposażona.
DiS
11
Bardzo ważny był również wymiar towarzyski wyjazdu. Uczestnicy
wysoko cenili sobie możliwość poznania innych osób głuchoniewidomych i wspólnego spędzania wolnego czasu. Nie ograniczali się
przy tym do kontaktu z osobami o podobnej niepełnosprawności –
ci, u których dominuje uszkodzenie słuchu, chcieli porozumiewać
się również z tymi, którzy słabiej widzą, i na odwrót. Stanowiło to
doskonałą motywację do tego, by aktywnie uczestniczyć w zajęciach
z metod komunikacji – tym bardziej że okazji do sprawdzenia swoich umiejętności w praktyce było bez liku! Znajdująca się na terenie
ośrodka kawiarnia stawała się wieczorami miejscem, w którym toczono ożywione dyskusje.
Prowadzący zajęcia byli natomiast pełni uznania dla tego, jak z każdym kolejnym dniem zmieniały się postawy uczestników. Joanna
Hryniuk, tłumacz języka migowego, podsumowała: „Może się wydawać, że przez dwa tygodnie niewiele uda się zdziałać, ale jednak
udało się bardzo dużo. Można w tym czasie przede wszystkim rozpalić ciekawość uczestników, można też pokazać im drogę i wskazać kierunek, w którym mogą pójść dalej. Widziałam, że naprawdę
potrafili oni wzbudzić w sobie motywację do pracy, obserwowałam
też ich rosnące zaangażowanie”.
Wizyta w Bydgoszczy to dużo, dużo radosnych opowieści i obiecujących planów na przyszłość. Wielu uczestników wyjechało podbudowanych doświadczeniem spotkania z innymi osobami głuchoniewidomymi, które też nie dają za wygraną – wymieniali się pomysłami
na rozwój zawodowy, na formy spędzania wolnego czasu czy radzenia z trudnościami.
Projekt Weź sprawy w swoje ręce... wciąż trwa. Przed nami jeszcze
6 terminów warsztatów i co najważniejsze – szereg innych możliwości, z których warto skorzystać. Zachęcamy do zainteresowania
się tematem i jak najszybszego zgłaszania do koordynatorów – najbardziej zaangażowani biorą udział w konkursie, którego zwycięzcy
otrzymają cenne nagrody. Więcej szczegółowych informacji udzielić
mogą:
12
DiS
Bożena Więckowska
tel./fax.: 022 635 69 70
e-mail: [email protected]
Biura regionalne projektu:
Biuro makroregionu centralnego PO KL – Warszawa
(woj. mazowieckie, łódzkie i świętokrzyskie)
Codziennie, godz. 9 – 16
Koordynator – Kamila Nabiałek
Tel./fax: 022 635 69 70
e-mail: [email protected]
Biuro makroregionu północno-zachodniego PO KL – Gdańsk
(woj. pomorskie, zachodniopomorskie i wielkopolskie)
Czwartek, piątek, godz. 8 – 16
Koordynator – Andrzej Ciechowski
Tel./fax: 058 55 00 225
e-mail: [email protected]
Biuro makroregionu południowo-zachodniego PO KL – Wrocław
(woj. dolnośląskie, lubuskie, opolskie i śląskie)
Poniedziałek, godz. 12 – 17
Wtorek, godz. 10 – 14
Środa, godz. 9 – 16
Koordynator – Marta Kamer
Tel./fax: 071 359 30 28
e-mail: [email protected]
gg: 7221948, Skype: tpgwroclaw
Biuro makroregionu północno-wschodniego PO KL – Olsztyn
(woj. warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i podlaskie)
Wtorek, środa, godz. 9 – 13
Czwartek, godz. 9 – 15
Koordynator – Anita Nietupska
Tel./fax: 089 5136859
e-mail: [email protected]
DiS
13
Biuro makroregionu południowo-wschodniego PO KL – Lublin
(woj. lubelskie, podkarpackie i małopolskie)
Poniedziałek, czwartek, godz. 8 – 16
Koordynator – Katarzyna Ptasznik
Tel./fax: 081 5332422
e-mail: [email protected]
Katarzyna Gromadzka
redaktor projektu
OGŁOSZENIE
W ramach dotacji PFRON przyznanej na rok 2009 TPG realizuje
projekt indywidualnej rehabilitacji dzieci i dorosłych osób głuchoniewidomych. Potrwa on do końca bieżącego roku. W związku
z nim proponujemy:
 Zajęcia z orientacji przestrzennej i samodzielnego poruszania
się z białą laską
 Zajęcia z rehabilitacji podstawowej dotyczące życia codziennego
 Naukę metod komunikacji – alfabetu Lorma, język migowego
i innych
 Zajęcia z obsługi komputera
 Konsultacje w zakresie możliwości rehabilitacji oraz programów
pomocowych kierowanych do osób niepełnosprawnych
Zgłoszenia przyjmuje oraz wszelkich informacji udziela:
Bożena Więckowska
tel./fax: 022 635 69 70
e-mail: [email protected]
14
DiS
wydarzyło się
Widzieć sercem
W listopadzie 2006 Grzegorz Kozłowski przysłał mi mailem roboczą wersję tłumaczenia książki Petera Heppa
pt. „Świat w moich dłoniach”. Był to gorący okres wyborczej kampanii do rad miast. Ja również kandydowałam,
więc byłam bardzo zajęta. Jednak lektura książki tak
mnie wciągnęła, że wszystko inne zeszło na dalszy plan.
Książka w sposób przejmujący opowiada o losach wiejskiego chłopca, który urodził się głuchy. Dzięki staraniom rodziców i nauczycieli,
Peter nauczył się mówić, kończy szkołę, zdobywa zawód i zaczyna
pracę. Gdy wreszcie udaje mu się odnaleźć w życiu i odkryć swoją
drogę, prawie całkowicie traci wzrok. Jest zrozpaczony; odsuwa się
od świata w swój własny świat ciemności i ciszy, zamyka się w poczuciu bezsilności i krzywdy, jest rozgoryczony, przejawy życzliwości bierze za współczucie i litość. Po długich wahaniach decyduje
się na wszczepienie implantu ślimakowego. Operacja nie przynosi oczekiwanych przez lekarzy rezultatów, lecz właśnie w szpitalu
Peter poznaje Maitę. Dzięki jej miłości, pomocy przyjaciół oraz wierze w Boga, na nowo odkrywa sens życia.
Walorem książki jest nie tylko pokazanie wspaniałego człowieka,
ale także konkretne i rzeczowe przedstawienie problemów osób
z dysfunkcją wzroku i słuchu. Dowartościowuje również język migowy. Pomaga walczyć ze stereotypem, według którego ludzie nie-
DiS
15
słyszący znajdują się na niższym poziomie rozwoju, gdyż używają
tak prymitywnego języka. Autor mówi o swoich rozterkach, trudnościach, porażkach, lecz także sukcesach i radości z pomagania
innym.
Gdy dowiedziałam się, że w grudniu 2008 Peter odwiedzi głuchoniewidomych uczestników laskowskich rekolekcji, wiedziałam, że
muszę tam być, mimo iż w tym terminie mam zajęcia na studiach.
Powodem przyjazdu Petera do Polski było wydanie polskiej wersji
jego książki. Została ona wydana przez wydawnictwo Credo oraz, do
bezpłatnej dystrybucji, przez poradnię PZG w Szczecinie. Poradnia
wydała książkę także w brajlu.
Wyczekiwany gość dotarł do nas wieczorem 13 grudnia. Z każdym
przywitał się osobiście, podając mu rękę. „Nadzieja leży w naszych
rękach, cały czas jest między nami. Jeśli dwie osoby są razem, to
wystarczający powód, by mieć nadzieję” – zaczął Peter. Opowiedział
o swojej samotności i drodze do wiary. Gdy był już żonaty, jako pierwszy głuchoniewidomy został wyświęcony na diakona. Diakon może
chrzcić, rozdawać komunię, udzielać ślubnego błogosławieństwa,
prowadzić ceremonię pogrzebową. W Niemczech świeccy diakoni
najczęściej udzielają chrztu. Mogą mieć żonę i dzieci. Peter zajmuje się głównie katechezą i duszpasterstwem. Jako pierwszy głuchoniewidomy diakon musiał pokonać wiele przeciwności. „Wierni
czują się w mojej obecności dobrze. Czasami się boją i wzruszają.
Nie wszyscy akceptują to, że niepełnosprawny próbuje nieść pomoc
pełnosprawnym. W mojej parafii, gdzie wszyscy mnie znają, jestem
w pełni akceptowany. Gdy pojawiam się gdzieś po raz pierwszy, muszę się liczyć z rezerwą. Przyzwyczaiłem się do tego, że nie muszę
być przez wszystkich akceptowany. Głuchoniewidomi i niesłyszący
w kontakcie ze mną nie mają żadnych oporów i lęków”.
Peter miał prawo jazdy. Wraz z niesłyszącymi przyjaciółmi zwiedził
kawał Europy. Był też w Maroku. Mając dwadzieścia trzy lata, stopniowo zaczął tracić wzrok. Siedem lat później nie mógł się poruszać
bez osoby towarzyszącej. „Czułem się jak bezradny, stary człowiek”.
16
DiS
Przeżywał kryzysy, cierpiał na depresję, ale miał wspaniałych
przyjaciół, którzy pomogli mu
przez to przebrnąć. „Cierpię
z powodu mojego kalectwa.
Nie mogę słyszeć muzyki,
widzieć kolorów. To Bóg
obdarza mnie siłą, bym
mógł sobie z tym cierpieniem poradzić. Mimo mojej głuchoślepoty, czuję
się jak normalny człowiek.
W tym widzę wielki dar
Boży. Jeżeli jest się samemu, człowiek coraz bardziej
się zamyka. Trzeba być otwartym na kontakty. Byłem nieufny
w stosunku do ludzi, ale Bóg dał mi
siłę do obcowania z nimi”.
Peter pomaga żonie w domowych pracach. Robi zwłaszcza to, czego nie lubi robić Maita: sortowanie śmieci, pranie, rozkładanie suszarek, wieszanie odzieży, podlewanie roślin. Gdy dobrze widział,
chętnie gotował i robił wypieki. Uważa, iż dzisiaj byłoby to dla niego
za trudne ze względu na liczne składniki i konieczność zachowania
proporcji. Gotuje tylko wtedy, gdy żona wyjeżdża na kilka dni. Ma
dwuipół- i czteroletniego syna. Chętnie się z nimi bawi. Uczy dzieci
języka migowego i lormowania. Chłopcy biorą też tatę za rękę, prowadzą w dane miejsce i pokazują, o co chodzi. Peter stara się jak
najwięcej do nich mówić, by nauczyli się rozumieć jego niewyraźną
mowę. Gdy poznał Maitę, nie znała języka migowego. Początkowo
widział na tyle, że mowę odczytywał z jej ust, ewentualnie pisali na
kartkach. Przestało to jednak wystarczać i było denerwujące. Maita
automatycznie nauczyła się języka migowego, a potem poszła na
kurs.
DiS
17
Peter wyjaśnia, że w przypadku osoby głuchoniewidomej jednorazowa pomoc nic nie daje i nie jest skuteczna. Jego zdaniem niemiecki
system wspomagania osób, których stan zdrowia się pogorszył, nie
jest wystarczający. Zaledwie 7% tych, którzy przed pogłębieniem się
niepełnosprawności pracowali, pracuje później nadal lub się przekwalifikowuje. Osoby głuchoniewidome od urodzenia mają minimalne szanse na aktywność zawodową. Peter ocenia, że w Niemczech
tylko 1% z nich jest w jakiś sposób aktywnych. W Bawarii jest instytucja zajmująca się integracją głuchoniewidomych. W Niemczech
jest ok. sześciu tysięcy młodych głuchoniewidomych. Starszych nikt
nie policzył.
Peter założył seminarium dla asystentów.
Kandydat musi być sprawny fizycznie i zrównoważony psychicznie.
Nie może gwałtownie się poruszać. Musi mieć dużo cierpliwości i dobrze posługiwać
się mową. Nie ma wymogów dotyczących wykształcenia. Pierwsze szkolenie asystentów odbyło się
w roku 2007. Było finansowane przez sponsorów.
Obejmowało 80 godzin zajęć z różnymi specjalistami.
Do tej pory kurs ukończyło
trzydzieści osób. Docelowo
Msza w Laskach:
zajęcia mają trwać 8 godzin
Peter z tłumaczami
dziennie przez cały rok. Jest
jednak problem z pozyskaniem środków. Peter chciałby, by
zawód asystenta głuchoniewidomych został wpisany na listę zawodów. „Dla głuchoniewidomego słowo asystent ma ogromne znaczenie. Praca głuchoniewidomego nie jest możliwa bez asysty. W za-
18
DiS
jęciach biurowych niekoniecznie potrzebuję pomocy, ale wszystkie
moje działania na zewnątrz wymagają asysty w stu procentach”.
Peter używa komputera z oprogramowaniem dla niewidomych. Na
znanych trasach jest w stanie poruszać się samodzielnie. Laski
używa też, chodząc z asystentką. Ma mało czasu na czytanie, lecz
brajlowskie książki zawsze zabiera w podróż.
Komunikacja z Peterem była utrudniona ze względu na tłumaczenie. Nasze pytania i wypowiedzi tłumaczył na niemiecki pan Henryk
Kompf, który przetłumaczył na polski jego książkę, następnie Almuth
Kolb – asystentka Petera – lormowała mu pytania. Peter odpowiadał w języku migowym. Almuth przekładała to na niemiecki mówiony, a pan Henryk na polski. Mam wrażenie, że w gąszczu tłumaczeń
część informacji ginęła po drodze. Pewnie również z tego powodu
niektóre odpowiedzi Petera nie do końca były zbieżne z zadanym
pytaniem. Mimo to spotkanie z Peterem dla uczestników rekolekcji
było ogromnym przeżyciem. Jest on bardzo ciepłym człowiekiem
głębokiej wiary. Gdy podczas niedzielnej mszy udzielał komunii,
ustawiła się do niego długa kolejka. Hostię kładł każdemu na dłoni.
Był oblegany także w czasie dzielenia się opłatkiem. Zwracając się
do nas, używał prostych, lecz bardzo głęboko zapadających w serce słów: „Modlitwa daje odwagę i nadzieję. Pan Bóg nie potrzebuje
perfekcjonizmu. Jezus był chroniony przez Józefa i Maryję. Także
żaden człowiek nie może żyć bez ochrony. Każdy potrzebuje ochrony innych ludzi. Tak samo jest z asystą. Żaden człowiek nie może
wszystkiego sam osiągnąć i zrobić. Każdy potrzebuje wsparcia.
Z pomocą innych można wiele zrobić i wiele osiągnąć. Każdy człowiek otrzymuje pomoc i asystę innych ludzi”. Peter zostawił nam
na pamiątkę drewnianego anioła z gwiazdą betlejemską, natomiast
Grzegorz wręczył mu świecę.
W poniedziałek Peter odwiedził warszawską szkołę dla niesłyszących. Spotkanie rozpoczęło się od projekcji filmu o jego życiu.
Niestety zabrakło czasu na zadawanie pytań, ale Peter przekazał
młodzieży bardzo ważne przesłanie: „Dla niesłyszących język mi-
DiS
19
gowy jest jak muzyka. Kształty przechodzą przez moje ręce do serca. Głuchoniewidomi mają mowę serca. Tylko miękkie serce może
rozkwitnąć, rozbłysnąć. Jeżeli ciągle myślę, że chciałbym słyszeć,
moje serce kamienieje. Wtedy człowiek jest skurczony, nie ma w nim
brzmienia, muzyki. Jeżeli zaakceptuje się niepełnosprawność, życie
staje się o wiele lżejsze. Bez przyjaźni nie ma żadnej nadziei. Trzeba
mieć dużo siły, odwagi, zaufania, zawierzenia. To ludzie dodają nam
sił”.
W Warszawie Peter spotkał się jeszcze z niewidomymi, głuchoniewidomymi oraz studentami Uniwersytetu im. Kardynała Stefana
Wyszyńskiego. Następnie pojechał do Szczecina. Miał okazję zapoznać się z działalnością tamtejszego Ośrodka Rehabilitacji i Diagnozy
dla Dzieci i Młodzieży z Wadami Słuchu. Dzięki działaniom doktora
Andrzeja Stecewicza, dyrektora tej placówki, książka Petera ukazała się także w wersji brajlowskiej. Miał też spotkanie autorskie
w hotelu Neptun. Wzięli w nim udział przedstawiciele władz miasta
i lokalna telewizja. W sumie przybyło ok. dwustu osób.
Wizyta Petera w Polsce była wielkim przeżyciem dla obu stron. Na
długo pozostanie w mojej pamięci. Peter wyraził gotowość ponownego przyjazdu do naszego kraju.
Peter nie walczy z głuchoślepotą, lecz walczy o to, by pomimo niej
normalnie żyć. Z wiary czerpie energię do wspierania innych i niesienia im pomocy. Pokazuje nam, że akceptacja nie jest synonimem
bierności i rezygnacji. Zaakceptować, to powiedzieć „tak”, przekroczyć swoje rozżalenie, bunt i gniew, przyjmując rzeczywistość taką,
jaką jest. Tylko wtedy nienawiść udaje się przemienić w miłość,
a bezradność – w aktywne działanie i pomoc innym, którzy jeszcze
bardziej jej potrzebują.
Hanna Pasterny
absolwentka romanistyki,
studentka logopedii podyplomowej
20
DiS
porady specjalisty
Pomoc z PCPR – bariery
do przełamania
W codzienności osoby niepełnosprawnej pojawia się wiele trudności. Z powodu braku lub znacznego ograniczenia
wzroku czy słuchu – trudność sprawiają najprostsze nawet
czynności. To, co osobie zdrowej nie przysparza żadnego
problemu – dla osoby głuchoniewidomej jest nie do przekroczenia.
W wielu tych ograniczeniach dużą pomocą są różnego rodzaju sprzęty, usługi czy też ergonomiczne udogodnienia w domu. Jak zwykle
w takich sytuacjach, problemem staje się czynnik ekonomiczny, czyli
trudności w znalezieniu odpowiednich środków na te cele. Aby otrzymać wsparcie ze strony Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób
Niepełnosprawnych (PFRON) należy zwrócić się do Powiatowego
Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR).
PCPR zwykle zlokalizowany jest przy starostwie powiatowym i też
podlega temu samorządowi. Zadania, jakie spełnia wobec osób niepełnosprawnych, które finansowane są ze środków PFRON, określa rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej (w sprawie
określenia rodzajów zadań powiatu, które mogą być finansowane ze
środków PFRON – Dz.U. 02.96.861).
Zgodnie z zapisem tego aktu normatywnego PCPR udziela dofinansowania w zakresie:
 uczestnictwa osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w turnusach rehabilitacyjnych,
DiS
21
 sportu, kultury, rekreacji i turystyki osób niepełnosprawnych,
 zaopatrzenia w sprzęt rehabilitacyjny, przedmioty ortopedyczne i środki pomocnicze przyznawane osobom niepełnosprawnym na podstawie odrębnych przepisów,
 likwidacji barier architektonicznych, w komunikowaniu się
i technicznych w związku z indywidualnymi potrzebami osób
niepełnosprawnych,
 rehabilitacji dzieci i młodzieży.
Osoba niepełnosprawna, która zamierza złożyć wniosek na likwidację barier, niejednokrotnie ma problem z odpowiedzią na pytanie –
czy jej potrzeba zostanie uznana przez urzędnika. Znane są przypadki, że na przykład wnioski rozpatrzone pozytywnie w Powiatowym
Centrum Pomocy Rodzinie w Świebodzicach, zostaną odrzucone w Warszawskim Centrum Pomocy Rodzinie. Wynika to z tego,
że przepisy rozporządzenia nie definiują zakresu żadnej z barier.
Jednak można przyjąć, iż:
 bariery architektoniczne to wszelkie utrudnienia występujące w budynku i w jego najbliższej okolicy, które ze względu na
rozwiązania techniczne, konstrukcyjne lub warunki użytkowania uniemożliwiają lub utrudniają swobodę ruchu osobom
niepełnosprawnym;
 bariery techniczne to przeszkody wynikające z braku zastosowania lub niedostosowania, odpowiednich do rodzaju niepełnosprawności, przedmiotów lub urządzeń. Likwidacja tej bariery
powinna umożliwić sprawniejsze funkcjonowanie osoby niepełnosprawnej w społeczeństwie;
 bariery w komunikowaniu się to ograniczenia uniemożliwiające
lub utrudniające osobie niepełnosprawnej swobodne porozumiewanie się i/lub przekazywanie informacji.
22
DiS
O dofinansowanie ze środków Funduszu z ww. tytułów mogą ubiegać się:
1) n
a likwidację barier architektonicznych − osoby niepełnosprawne, które mają trudności w poruszaniu się, jeżeli są właścicielami nieruchomości lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości albo posiadają zgodę właściciela lokalu lub budynku mieszkalnego, w którym stale zamieszkują;
2) na likwidację barier w komunikowaniu się i technicznych − osoby niepełnosprawne, w tym niewidome, głuche, głuchoniewidome, którym sprzęt, szkolenia ułatwiają kontakt z otoczeniem.
Likwidacja barier w komunikowaniu się i technicznych ma za zadanie umożliwienie lub znaczne ułatwienie osobie niepełnosprawnej
wykonywania podstawowych, codziennych czynności lub kontaktów
z otoczeniem, więc dofinansowanie może dotyczyć sprzętów, które zgodnie z indywidualnymi potrzebami osoby niepełnosprawnej
temu służą.
Udział środków przeznaczonych na dofinansowanie kosztów likwidacji
barier architektonicznych, w komunikowaniu się i technicznych na wnioski
indywidualnych osób niepełnosprawnych w 2008 roku (133 497 339 zł) w ogólnej kwocie środków, wykorzystanych przez samorządy powiatowe na zadania
z zakresu rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych
przez PFRON (910 583 052 zł) (dane na podstawie zbiorczych sprawozdań
powiatów)
DiS
23
Wysokość dofinansowania likwidacji barier architektonicznych,
w komunikowaniu się i technicznych wynosi do 80% kosztów przedsięwzięcia, nie więcej jednak niż do wysokości piętnastokrotnego
przeciętnego wynagrodzenia (przeciętne miesięczne wynagrodzenie za IV kwartał 2008 r. − 3 096,55 zł. Pozostałe 20% pokrywa
wnioskodawca.
Pisemny wniosek o dofinansowanie likwidacji wyżej wymienionych
barier osoba niepełnosprawna składa w PCPR właściwym dla miejsca zamieszkania. Do wniosku należy dołączyć kopię orzeczenia
o niepełnosprawności.
Właściwa jednostka organizacyjna samorządu terytorialnego (zazwyczaj PCPR) w terminie 10 dni od dnia złożenia wniosku informuje podmiot, który złożył wniosek, o występujących we wniosku
uchybieniach, które powinny zostać usunięte w terminie 30 dni.
Nieusunięcie ich w wyznaczonym terminie powoduje pozostawienie
wniosku bez rozpatrzenia.
Dofinansowanie likwidacji poszczególnych barier przysługuje osobom
niepełnosprawnym, które w ciągu trzech lat przed złożeniem wniosku nie uzyskały odpowiednio dofinansowania ze środków Funduszu
na ten cel, tj. jeżeli osoba niepełnosprawna w ciągu ostatnich trzech
lat otrzymała dofinansowanie np. do likwidacji barier architektonicznych, to o kolejne dofinansowanie na ten cel może ubiegać się po
upływie trzech lat, natomiast nie wyklucza to możliwości otrzymania
dofinansowania do likwidacji barier w komunikowaniu się i/lub technicznych. Termin trzyletni dotyczy odrębnie każdej z barier.
Warto zapamiętać, że PCPR nie zwraca kosztów poniesionych
w związku z pracami wykonanymi przed przyznaniem środków
finansowych i zawarciem umowy o dofinansowanie ze środków
Funduszu.
Przepisy wydają się być dosyć precyzyjne, jednakże pomimo to
w poszczególnych przypadkach powstają wątpliwości. Głos decydu-
24
DiS
jący w interpretacji prawa dotyczącego osób niepełnosprawnych ma
Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych (BON).
Jedną z takich spraw jest wniosek, jaki złożyła osoba głuchoniewidoma w Warszawskim Centrum Pomocy Rodzinie na dofinansowanie zakupu lupy elektronicznej w ramach likwidacji barier. Prośba
o dofinansowanie została rozpatrzona negatywnie. Powodem odmowy, był fakt uzyskania przez tę osobę dofinansowania ze środków
PFRON do zakupu czytaka w tym samym roku, w ramach programu
celowego PFRON (Komputer dla Homera).
Przypadek ten rozpatrywało BON i powołało się na zapis już wcześniej cytowanego rozporządzenia w sprawie określenia rodzajów
zadań powiatu, które mogą być finansowane ze środków PFRON.
Podało również, że programy PFRON stanowią uzupełnienie zadań
realizowanych przez powiaty i kierowane są do ściśle określonej
grupy adresatów.
Innym powszechnie spotykanym problemem jest odmawianie przez
PCPR-y dofinansowania kosztów instalacji i opłaty abonamentu internetowego w ramach likwidacji barier w komunikowaniu się.
Przepisy, które określają, co może być finansowane - nie zawierają
katalogu przedmiotów i usług wchodzących w zakres likwidacji każdej z barier funkcjonalnych. Zatem powiat jako wykonawca zadania
może samodzielnie określić sposób jego realizacji. Do samorządu
powiatowego należy dokonanie oceny, na podstawie całokształtu
okoliczności sprawy, czy wnioskowane przez osobę niepełnosprawną
przedsięwzięcie można zakwalifikować jako mieszczące się w danym
zadaniu. Ze względu na różne stopnie i rodzaje niepełnosprawności
wnioskodawców, nie jest możliwe wskazanie wszystkich sytuacji czy
rzeczy, które można byłoby zakwalifikować do kategorii barier funkcjonalnych. Organ realizujący to zadanie sam dokonuje kwalifikacji, oceniając indywidualne potrzeby i możliwości osoby niepełnosprawnej.
Bariery w komunikowaniu się należy rozumieć jako ograniczenia
uniemożliwiające lub utrudniające osobie niepełnosprawnej swo-
DiS
25
bodne porozumiewanie się i/lub przekazywanie informacji – określa Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Zatem
podłączenie do Internetu można niewątpliwie uznać za sposób ich
likwidacji, o ile osoba niepełnosprawna posiadać będzie urządzenie
umożliwiające komunikowanie się za pomocą łączy internetowych.
W takim wypadku można również rozważać objęcie dofinansowaniem opłaty abonamentowej.
W tym przypadku stanowisko BON jest dla osób niepełnosprawnych
korzystniejsze.
Dla osób, które chciałyby się skontaktować z BON podaję kontakt:
W każdy drugi poniedziałek miesiąca w ramach tzw. dnia otwartego urzędujący Pełnomocnik spotyka się z interesantami w Biurze
Pełnomocnika Rządu, w sprawach związanych z problematyką niepełnosprawności. Zapisy odbywają się telefonicznie pod numerem
022 55 10 202 lub 55 10 116.
Informacja adresowa:
Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
ul. Gałczyńskiego 4, 00−362 Warszawa
tel. 022 826 96 73 − sekretariat
fax: 826 51 46
e-mail: [email protected]
Adres do korespondencji:
Sekretarz Stanu
Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej
ul. Nowogrodzka 1/3/5, 00−513 Warszawa.
Monika Wojakowska
we współpracy z Tomaszem Wojakowskim
pracownicy PFRON
26
DiS
zapiecek artystyczny
Wspomnienia
z „Powstańczej barykady”
Drodzy czytelnicy „DiS”, nie wszyscy z Was mieli okazję zobaczyć
przedstawienie teatralne o Powstaniu Warszawskim zorganizowane przez grupę artystyczną TPG. Dlatego chcieliśmy podzielić się
z Wami naszymi wrażeniami i emocjami związanymi z tym przedsięwzięciem. Kontynuacja spektaklu „Tobie, Warszawo” z 16 października 2007 roku była dla nas dużym wyzwaniem. Scenariusz
został rozbudowany o nowe wiersze pani Krystyny Łagowskiej z tomiku pod tytułem „Powstańcza barykada”. Próby zaczęliśmy pod
koniec września w nowej siedzibie biura TPG na Deotymy. Tym razem mieliśmy zamiar zagrać w poszerzonym składzie, ponieważ
dołączyły do nas nowe osoby. Premiera spektaklu miała miejsce
w Sali Widowiskowej Warszawskiego Centrum Promocji Kultury
Praga-Południe 30 października 2008 roku. Po sukcesie na wspaniałej praskiej scenie, dzięki uprzejmości dyrekcji Muzeum Powstania
Warszawskiego, 28 listopada wystawiliśmy naszą inscenizację ponownie. Oprócz widzów z Warszawy gościliśmy także koordynatorów z różnych województw. Ten artykuł jest specyficzny ponieważ
każdy z aktorów przyczynił się do jego napisania.
„Moja przygoda z teatrem zaczęła się niezwykle. Nigdy w życiu mi
się nie śniło, że kiedyś wystąpię jako aktorka. Znalazłam się tam
dzięki mojej koleżance. Pierwszy spektakl dał mi wiele przeżyć
i emocji, bardzo przeżywałam swoją rolę i to, jak wypadnę przed
publicznością. Kiedy wystąpiłam na scenie pierwszy raz, to zapomniałam, gdzie jestem i o ludziach przed sceną, gdyż byłam zajęta
swoją rolą. Wypadłam podobno bardzo dobrze. Co innego mogę powiedzieć o drugim spektaklu, który nie był lepszy od pierwszego ze
DiS
27
Ela Lewartowska
recytuje wiersze
powstańcze
względu na złe warunki. Niestety, na
drugim spektaklu miałam wpadkę, ale jak się okazało, nie tylko
ja tak miałam, ale i reszta też.
Ten drugi spektakl uświadomił
nam, że są różne sytuacje na
scenie teatralnej i trzeba być
przygotowanym na wszystko. Dzięki takim wpadkom
uczymy się, żeby potem nie
popełniać błędu i wiedzieć,
jak wyjść z takiej opresji. Dla
mnie to było bardzo fajne doświadczenie, o którym nigdy
mi się nie śniło i warto było je
przeżyć” – Ela Lewartowska.
„Włożyliśmy w to wszystko dużo
pracy, więc cieszę się bardzo, że
to przedstawienie na Pradze wyszło,
bo należało nam się” – Małgosia Kozłowska.
„Obydwa spektakle wiązały się z wieloma przygotowaniami i nerwami, ale najważniejsze, że widzowie byli zadowoleni i nam, aktorom, sprawiło radość branie udziału w tym projekcie. Ja poczułam
się cudownie już po występie, gdy słyszałam tyle pozytywnych opinii
o naszej grze aktorskiej” – Kamila Nabiałek.
„Najbardziej podobało mi się przedstawienie w domu kultury na Pradze, ponieważ był chór, który nas przyozdobił. Sztuka
była amatorska, ale super wypadliśmy. Jeśli chodzi o muzeum,
to świetnie, że w takim miejscu mogliśmy odegrać »Barykadę
powstańczą«. Jesteśmy początkującymi amatorami, niestety, musimy nad sobą popracować, wszystko jeszcze przed nami…
Najważniejsze, że to podobało się mojej koleżance Basi” – Zuzanna
Uchman.
28
DiS
„Ja, osoba głuchoniewidoma, zaangażowałam się do recytacji wierszy, bo lubię interpretować (czytać) czyjeś myśli, wypowiedzi. Później
zorientowałam się, że z jednej recytacji wiersza zrobiło się przedstawienie. Mimo ogromnej tremy i napięcia, udało nam się sprawić,
że nasz występ uzyskał aplauz publiczności, głównie naszych rodzin, znajomych. Nie byłoby »prawdziwego« teatru, gdyby nie udział
wolontariuszy, przewodników, a więc ludzi sprawnych, którzy bardzo pomagali nam w przygotowaniu przedstawienia. Delikatnie naprowadzali nas na moment naszego wejścia na scenę, potwierdzali
ruchem rąk czy mimiką twarzy, w którym momencie mamy mówić głośniej lub ciszej. Występ na scenie domu kultury na Pradze
(kotara, fortepian, publiczność) sprawił, że poczuliśmy się takimi
»prawdziwymi artystami«. Zaś przeniesienie naszego przedstawienia do Muzeum Powstania Warszawskiego pozwoliło lepiej wczuć
się w historię samego powstania, przekazać grozę
i rozpacz tamtych czasów. Ważną częścią
przedstawienia był udział chóru i muzyki z organów, który tak pięknie
»wyśpiewał« piosenki tamtych
czasów. Dziękujemy też przybyłej publiczności za życzliwe
przyjęcie naszego występu”
– Ela Gubernator.
„Bałem się, że się nie uda,
ale całe szczęście moje
obawy się nie potwierdziły i bardzo się cieszę, że
wszystko wyszło tak dobrze”
– Dominik Kozłowski.
„Z każdą próbą do przedstawienia czułem się coraz gorzej,
gdyż z każdą chwilą przelatywała mi
myśl, że już za chwilę będziemy wystę-
DiS
Agnieszka Orzech
i Dominik Kozłowski
29
pować przed publiką i nie będzie szansy na podpowiedź, powtórkę,
jeszcze jedno wejście. Występ stawał się bardziej realny, rzeczywisty i nieunikniony. Atmosfera na próbach była bardzo twórcza, wciąż
nowe pomysły, rozwiązania i zmiany, które – mam nadzieję – miały
na celu lepszy odbiór. Przy próbach do trzeciego występu w pamięć
zapadło mi zaskoczenie wszystkich, gdy zobaczyli salę. Była to hala
z bardzo stromą widownią, z którą byliśmy oko w oko i to dosłownie ☺! Były takie elementy przedstawienia, które najbardziej lubiłem
– to te, gdzie zostały dodane nowe elementy, dzięki którym nie było
rutyny. Przede wszystkim »Kanały« z latarkami, »Karteczki« z murem oraz listy dzieci z wielkimi płachtami arkuszy papieru. Nie zapomnę tych godzin poświęconych na spotkania, pełne pracy, wysiłku,
ale także zabawy, z samodzielnie pomykającą gdzieś Zuzą, »skrzeczącą« Kamą, zestresowaną Kasią, ostoją spokoju Panią Krysią i innymi
wspaniałymi bohaterami tego przedsięwzięcia” – Michał Drzewek.
Daniel Pilarczyk,
wolontariusz
30
„Teatr stał się dla mnie nową, nieodkrytą
dotąd formą wyrazu. Stojąc na scenie
myślałam o tych, dla których gram
– o ludziach, którym chciałam
przekazać to, co tkwi w mojej
duszy. Pragnęłam, aby zrozumieli moje emocje. Chciałam
nakłonić ich do refleksji nad
znaczeniem historii, do zadumy nad bohaterstwem powstańczej Warszawy. Myślę,
że aktorstwo ma ogromne
znaczenie dla naszego rozwoju. Pozwala kształtować
indywidualne predyspozycje
każdego aktora, a także uczy
nas współpracy i zaangażowania we wspólne działanie” –
Aga Orzech.
DiS
„Dzięki niezwykłemu talentowi naszej głuchoniewidomej poetki, pani
Krysi Łagowskiej, mogłem uczestniczyć w spektaklu »Powstańcza
barykada«. Było to niezapomniane przeżycie, które na zawsze pozostanie w mojej pamięci” – Daniel Pilarczyk.
„Wydaje się, że gdy występuje się po raz drugi, stres jest mniejszy – ale
to nie zawsze prawda. Im częściej masz kontakt ze sceną, tym lepiej
wiesz, ile rzeczy może pójść nie tak jak trzeba. Na szczęście, w miarę postępu, zdobywasz też wiedzę, jak sobie z tym poradzić. Hasło
»praktyka czyni mistrza« nie jest wcale przekłamane. Mam nadzieję, że przy następnym przedstawieniu zaskoczymy nie tylko publikę,
ale i samych siebie ☺” – Ala Więckowska.
„Przedstawienia cieszyły się ogromnym
aplauzem publiczności ze względu na
tematykę. Powstanie Warszawskie
było wielkim zrywem bohaterstwa, które zostało w pamięci
narodu” – Krysia Łagowska.

Grupa artystyczna TPG działa
od 2008 roku i zrzesza osoby
głuchoniewidome i tłumaczy-przewodników oraz wolontariuszy. Po wyżej wspomnianym wcześniejszym spektaklu
zaczęliśmy spotykać się częściej
Krystyna Łagowska
i zrobiliśmy dwa kolejne przedsta(z prawej)
wienia. Dla mnie jako koordynatora
tych działań i reżysera praca nie była łatwa. W Polsce teatroterapia wśród głuchoniewidomych to zupełna nowość. Integrację i motywację do działania poprzez sztukę stosuje się w różnych środowiskach osób z niepełnosprawnością. Znana jest między innymi „Opera Buffa”, w której grają osoby cierpiące na schizofrenię, zajęcia prowadzone przy
DiS
31
teatrze im. Osterwy w Lublinie oraz działania Fundacji Krzewienia
Kultury Artystycznej Osób Niepełnosprawnych. Wśród głuchoniewidomych jesteśmy więc prekursorami. Celem terapii przez teatr jest
swego rodzaju rehabilitacja. Osoby uczestniczące w zajęciach nabierają pewności siebie i poczucia własnej wartości. Jest to szczególnie ważne nie tylko dla głuchoniewidomych, ale i dla wolontariuszy. Spotykając się na próbach, lepiej poznajemy siebie nawzajem,
rozwijamy się wewnętrznie, wzbogacamy naszą osobowość i dobrze
się przy tym bawimy ☺.
Po ciężkiej pracy przychodzi wreszcie czas na zaprezentowanie swoich umiejętności na scenie. Jest to dla aktorów okazja do odniesienia
sukcesu, który często trudno jest osiągnąć na innych płaszczyznach
życia. Pokonujemy swoje ograniczenia, nieśmiałość… Dla nas nie ma
rzeczy niemożliwych! Zyskujemy przeświadczenie, że jeśli powiodło
się w teatrze, na scenie gdzie indziej też może się udać. Zaczynamy
próbować, stajemy się odważniejsi, podejmujemy coraz to nowe wyzwania. Podziw, oklaski i pochwały ze strony widowni dają nam motywację do dalszego działania i podnoszenia poprzeczki.
Grupa artystyczna TPG spotyka się w biurze przy ul. Deotymy
w Warszawie, ale zamierzamy poszerzyć naszą działalność, aby stać
się dostępnymi dla ludzi z całej Polski. Ostatnio na zjeździe Sekcji
Młodych w Krakowie zajmowaliśmy się pantomimą i niektórym to
się spodobało.
Kto wie, czy na innych wyjazdach nie zorganizujemy jakichś zajęć
związanych z teatrem?
Każdy zainteresowany może skontaktować się ze mną i do nas dołączyć. Niektórzy biorą udział w próbach przez Skype’a lub dojeżdżają nawet z bardzo daleka, więc wszystko jest możliwe. Zapraszamy ☺.
Marta Murawska
studentka tyflopedagogiki, wolontariuszka
[email protected]
32
DiS
sport
Gra w warcaby
Otwock-Śródborów nie wygląda
szczególnie o godzinie szóstej po
południu – szczerze mówiąc, nie
wynagradza niczym monotonnej
i nieco przydługiej jazdy koleją,
ciągnącej się jak sznury wysokiego napięcia w linii prostej od stacji
Patryk Gliński
Warszawa-Wschodnia aż po Dęblin.
i Marcin Trojnar
Z zatłoczonego pociągu wysiadam ja
i dwójka dzieciaków, ciągnących walizkę –
na przełaj – przez tory, w stronę ledwie widocznej, leśnej drogi. Idę ich śladem – choć giną mi z oczu, widzę kontury obszernych budynków, światła pensjonatu i psa. W tym ciemnym,
rozmazanym ni to osiedlu, ni mieście, odnajduję cel swojej podróży
– szkołę dla dzieci głuchych i słabosłyszących.
Ośrodek jest miejscem szczególnym. To właśnie tutaj, w dniach
24–26 października, odbyły się pierwsze, ogólnopolskie mistrzostwa
osób głuchoniewidomych w warcabach. Jeszcze dwa lata temu nie
mogłem wręcz pojąć – czy to w ogóle możliwe? Gra planszowa bez
wzroku? Dziś, wracając wspomnieniami do turnieju, stwierdzam
– jeśli kiedykolwiek zdarzy się wam zagrać z osobą głuchoniewidomą w warcaby lub szachy, przygotujcie się na trudną i zaciętą
rywalizację.
Grono osób głuchoniewidomych – wbrew pozorom – to całkiem
zwyczajni ludzie, mili i sympatyczni, z poczuciem humoru i o wy-
DiS
33
sokiej, czy raczej – niezwykle wysokiej – kulturze osobistej. Z wyglądu – nieco inni, mogą mieć implanty, aparaty słuchowe i białe
laski, grube okulary czy lupę
lub wszystko naraz, ale fakt,
że nie słyszą lub nie słyszą
do końca i widzą słabiej, lub
w ogóle – nie oznacza wcale, że nie mają tych samych
pragnień, potrzeb i poglądów
na świat, co inni. Większość
z nich dotarła tutaj w asyście
tłumaczy-przewodników.
Krzysztof Chęciak
wręcza dyplom
Iwonie Flak
Gra w warcaby osób głuchoniewidomych różni się przede
wszystkim wielkością szachownicy – jest to tak zwana stupolówka,
z 20 bierkami po jednej, jak i po drugiej stronie. Piony białe są gładkie, czerwone – spiczaste, a królowe, lub jak kto woli – damki, wyraźnie wyższe. Część zawodników, wedle preferencji i kompetencji
zmysłowych, grać będzie przy użyciu oddzielnych, tradycyjnych zestawów dla osób dobrze widzących. Może zdarzyć się również tak, że
każdy z graczy mieć będzie własną, oddzielną szachownicę, tak aby
nie przeszkadzać przeciwnikowi w brajlowaniu, czyli czytaniu figur.
– Masz bicie – przypomina mi Darek w pierwszej, bratobójczej rozgrywce turnieju integracyjnego. Jego palce przebiegają po szachownicy bez zbędnego pośpiechu – to początek partii. Dłonie przeczesują czarne, lekko wyniesione do góry pola, szukając luki w mojej,
dość przypadkowej, strategii. I bez trudu znajdują. Mój ruch – osoby
głuchoniewidome mają dwa razy więcej czasu w stosunku do osób
pełnosprawnych, ale i tak dwadzieścia, regulaminowych minut mija
bardzo szybko. Rozgrywając kolejne partie, dostrzegam prawidłowość – styl gry w warcaby odzwierciedla charakter zawodnika.
34
DiS
Darek jest graczem emocjonalnym: z początku gra spokojnie, lecz
z czasem – coraz szybciej, nerwowo, stąd popełnia, niestety, błędy.
W odróżnieniu od niego, Grzegorz – elegancko ubrany, starszy pan,
rozgrywa partię w sposób wyważony, aby nie rzec – dostojny. Niestety,
przegrywa z czasem, na który nie zwraca należnej mu uwagi. Mimo
porażki – sięga z uśmiechem ręką do drugiego końca szachownicy,
nieświadom faktu, że Patryk, najmłodszy, bo dwudziestodwuletni
uczestnik turnieju, odszedł przed chwilą od stołu, świętować swoje zwycięstwo. „Mądry mój chłopiec, mądry – głaszcze go mama,
Grażyna, trzecia w klasyfikacji tłumaczy-przewodników. – Widzisz,
jak dobrze ci poszło?” Przywołany do stołu, ściska dłoń przeciwnika, czy raczej – towarzysza gry.
Najciekawsze partie obserwowane są przez grono zawodników,
którzy już zakończyli grę. Są wśród nich prawdziwe osobistości:
Krzysztof Chęciak, Petronela Dapkiewicz (której mistrzowską dłoń
całował z szacunkiem drugi w turnieju, Edward) czy Iwona Flak.
Przy wolnych stolikach toczy się stale dyskusja: kto przegrał, dla-
Uczestnicy I Mistrzostw Polski Głuchoniewidomych w Warcabach
DiS
35
czego i z kim zmierzyć się może w kolejnej rundzie? „Dotykał palcem zegarka i przesuwał, o tak, wskazówkę – tłumaczy mi Paweł,
absolutny debiutant – no i czas mi się skończył, ale ok, nie mam pretensji, wygrał widać lepszy”. Niektórzy przyjechali na mistrzostwa
bez większego przygotowania, głównie po to, aby nawiązać nowe
znajomości i odświeżyć te już zawiązane, lecz wielu innych czekało
na turniej od dobrych kilku miesięcy. „Traktuję to lajtowo – przekonuje Krzysiek, zwycięzca turnieju w kategorii 64 pól – jeśli chcesz,
możemy w ogóle zatrzymać czas”.
Część zawodników komunikuje się tylko w języku migowym, do
innych trzeba mówić głośno i wyraźnie. Mam jednak wrażenie,
że wszyscy porozumiewają się na jednej, wspólnej płaszczyźnie –
uścisk ręki, klepnięcie w ramię, uśmiech, wyczuwalny, pomimo ciszy, ciemności, wydaje się być gestem uniwersalnym, wyrażającym
znacznie więcej, niż słowa. Krzysztof i Bożena, współorganizatorzy
mistrzostw, są wyraźnie zadowoleni, wręczając puchary, dyplomy.
Dłonie zawodników co i rusz szukają przedmiotów i rąk wyciągniętych w ich stronę, gratulacje od wszystkich, dla wszystkich, brawa
dla zwycięzców i sędziów.
Powody do dumy ma nasz skromny, czteroosobowy zespół z Białegostoku – wracamy z trzema pucharami, a tym samym z drugim miejscem w klasyfikacji grupowej. To ogromny i zupełnie niespodziewany sukces. Darek dzwoni do mnie po kilku dniach, w drodze z pracy
do domu: „My tam zrobiliśmy furorę! – mówi z entuzjazmem. – To
był jeden z najlepszych wyjazdów!”
Szczególne podziękowania dla organizatora turnieju, Mazowieckiego Klubu Sportowego Niesłyszących i Głuchoniewidomych „Arkadia”, oraz Dyrekcji Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Śródborowie za wszechstronną pomoc, jakiej udzielili uczestnikom
mistrzostw.
Tekst: Sebastian Kuklo
tłumacz-przewodnik
36
DiS
z regionów
Bale w klubach
Kluby Głuchoniewidomych mają tradycję organizowania balów noworocznych. W tym roku zapraszamy do lektury pełnych humoru opowieści o trzech z nich. Autorką
pierwszej jest Ewelina Mikucka – wolontariuszka biorąca
udział w wyjątkowym, bo pierwszym balu w klubie w Gdańsku, drugiej – Katarzyna Łuczak – pełnomocnik Mazowieckiej Jednostki Wojewódzkiej TPG i jednocześnie organizatorka zabawy w Warszawie. Trzecią napisała sekretarz
rady białostockiego klubu – Agnieszka Maria Sobolewska.
Cała sala, śpiewa z nami... Gdańsk
Nasz bal rozpoczęła Anna Jurgowska, czyli pełnomocnik Pomorskiej
Jednostki Wojewódzkiej TPG. Przywitała przybyłych gości i zaprosiła do degustacji przysmaków przygotowanych przez wolontariuszy.
Wspólne rozmowy przy kawie i pączkach stały się idealną sytuacją
do pogłębienia relacji między tymi ostatnimi a przybyłymi osobami
głuchoniewidomymi. Gdy wszyscy się już posilili, przyszedł też czas
na zabawę. Każdy z gości miał okazję wykazania się w tych dyscyplinach, które były mu najbliższe, ich wybór był bowiem bardzo duży.
Pośród różnych konkurencji znalazły się także inspirowane programami telewizyjnymi kalambury, melodie („Jaka to melodia?”)
oraz konkurs plastyczny. Największym powodzeniem cieszyło się
jednak karaoke, w którym pary zawodników (osoba głuchoniewido-
DiS
37
ma i wolontariusz) śpiewały największe przeboje. Nie zabrakło
więc obozowych szlagierów,
„Czarnych oczu”, „Lornetki”
i hitów disco polo, a wszyscy
uczestnicy za swe wysiłki
i odwagę otrzymali drobne
upominki.
Utraconą w konkursach
energię natychmiast uzupełniano pysznymi eklerkami, owocami i ciasteczkami.
Nabierano w ten sposób sił
do kolejnego ważnego moTak bawili się
mentu balu karnawałowego
w Gdańsku
– do loterii fantowej. Można
w niej było wylosować bardzo
cenne nagrody: kalendarze, słodycze czy figurki ceramiczne. Padła również nagroda główna – zmywarka do naczyń w postaci płynu do zmywania i mięciuteńkiej gąbki.
Na przybyłych gości czekała jeszcze jedna atrakcja, bez której żadna zabawa nie może być uznana za bal, a mianowicie tańce. Odbył
się również taneczny konkurs – taniec na gazecie. Fakt, iż zmniejszała się ona w błyskawicznym tempie, dla żadnej z konkursowych
par nie był przeszkodą nie do pokonania.
To co dobre szybko się jednak kończy. Skończył się też nasz pierwszy wspólny bal karnawałowy. Ale to co najwspanialsze trwa nadal… wspomnienia wspaniałej wspólnej zabawy, przyjacielskie relacje oraz kalendarz, w którym odmierzamy czas do następnego
spotkania.
tekst:
Ewelina Mikucka
wolontariuszka PJW
38
DiS
Wiruje walc, wiruje świat, wiruje... Warszawa
Już sam dzień balu był wyjątkowy: 14 lutego, Dzień Zakochanych,
czy zabawa w tym dniu może się nie udać? Niemożliwe!
Na początek każdy losował karteczkę z imieniem lub pseudonimem. Nazwy te były niekiedy niejasne, jednak szybko okazało się,
o co chodzi. Każdy uczestnik zabawy losował bowiem imię jednej
„połówki” jakiejś sławnej pary. Także na balu, nie wiedząc wzajemnie nic o sobie, przez kilka godzin bawili się gdzieś Antoniusz
i Kleopatra, książę Karol i księżna Kamila, Kaczor Donald i Kaczka
Daisy, a także wiele innych, przeznaczonych sobie par.
Niezwykle ważnym punktem każdej zabawy noworocznej Regionalnego Klubu Głuchoniewidomych w Warszawie już od wielu lat
jest ogłoszenie wyników konkursu na Wolontariusza Roku. Każda
Jednostka Wojewódzka i Regionalna, działająca w TPG, przyznaje rokrocznie tytuł Regionalnego Wolontariusza Roku osobie, która daje
przykład bezinteresownego zaangażowania na rzecz innych.
Z tych osób z różnych regionów wybierana jest jedna, która otrzymuje tytuł Wolontariusz Roku
TPG. Bal jest doskonałą
okazją, aby ją przedstawić wszystkim i wręczyć
jej jakże zasłużony dyplom. Tytuł Wolontariusza
Roku za działania w roku
2008 otrzymała nasza koleżanka z Warszawy, Marta
A tak bawiono się
Murawska, tłumacz-przewodw Warszawie
nik, studentka tyflopedagogiki.
DiS
39
Do rozpoczynającego tańce poloneza włączyli się wszyscy, także
postronny obserwator mógł odnieść wrażenie, że zastawione stoły
będą musiały poczekać na lepsze czasy – tego dnia nikt nie miał
zamiaru zabawy przesiedzieć. W kąt leciały niewygodne buty na za
wysokich obcasach, grube swetry i marynarki – wszystko to bowiem
utrudniało włączenie się do tańca przy dźwiękach rewelacyjnej muzyki zespołu SAMBRA, w osobach Tadeusza Wiącka i Sylwestra
Więckowskiego.
Nie obeszło się także bez wyboru królowej i króla balu. Jury postanowiło wręczyć nagrody Bożenie Więckowskiej oraz Zdzisławowi
Targońskiemu. Każdy z uczestników mógł także wziąć udział w walentynkowych konkursach, chętni mieli okazję się ostatecznie dowiedzieć, jakie imię będzie nosił ich przyszły mąż lub przyszła żona.
Na zakończenie wszyscy odnaleźli swoje drugie połówki i zatańczyli
ostatni taniec dnia.
Potrzebne są w życiu takie chwile, kiedy można zapomnieć
o wszystkim wokoło i po prostu bawić się, tańczyć do upadłego.
Mamy nadzieję, że nasz Bal Noworoczny dał wszystkim taką właśnie możliwość. Serdeczne podziękowania należą się wolontariuszce Justynie Olczak, która włożyła wiele wysiłku w przygotowanie
zabawy, oraz Michałowi Drzewkowi, który podjął się tłumaczenia
wystąpień na język migowy. Ogromne podziękowania kierujemy
także w stronę zespołu SAMBRA – mamy nadzieję, iż niedługo
spotkamy się znowu przy podobnej okazji.
Cała zabawa nie mogłaby się oczywiście odbyć bez dużej pomocy
i życzliwości ze strony władz Wyższej Szkoły Menedżerskiej, które
udostępniły nam na tę okazję piękną salę klubu studenckiego –
jeszcze raz serdeczne dzięki!
Katarzyna Łuczak
Mazowiecki Pełnomocnik Wojewódzki TPG
40
DiS
Bo do tanga trzeba dwojga... Białystok
Nasz bal był naprawdę niezwykły. Znalazł się podczas niego czas na
rozmowę, której zawsze potrzebują nasi klubowicze, i na skosztowanie słodkości. Jak to zwykle na początku bywa, każdy udaje spokojnego i tłumaczy się „a nie, nie, ja nie tańczę”… a potem te słowa pryskają, każdy nabiera odwagi, wychodzi na środek i bawi się, tak jak
czuje. Nasze konkursy taneczne rozkręciły towarzystwo i potem już
naprawdę nikt nie odmawiał, wszyscy tańczyli. Najzabawniejsza konkurencja – taniec z balonem w parze. No, no, nie było to wcale łatwe.
Konkurs ten składał się z kilku etapów, im dalej, tym trudniej. Zadania
polegały na tym, aby tańczyć w parze, utrzymując balon tak, aby nie
spadł na ziemię. Na początku wszystkim szło jednakowo łatwo, gdy
balon miał być trzymany na wysokości brzucha. Kolejny poziom okazał się znacznie trudniejszy – balon miał być utrzymany na wysokości
czoła, potem nosa, ojej, robiło się momentami trudno, a czasami balon spadał, ech... Towarzyszył nam wtedy śmiech, ale i duże skupienie, każdy chciał być zwycięzcą! To jeszcze nic... Wszyscy czekaliśmy
na uroczystą, główną część naszego spotkania. Kto nie marzy o tym
by zostać królem i królową balu??? Jasne, że każdy.
Postanowiliśmy wybrać króla i królową poprzez tajne głosowanie.
Głosy zostały podliczone przez komisję w składzie: Iwona Orbik,
Sebastian Kuklo i Agnieszka Sobolewska.
Chwila ciszy… Na środku dwa trony. Wszyscy wstali i z niecierpliwością czekali na głos przewodniczącego jury. „Uroczyście ogłaszam, że królową balu karnawałowego w roku 2009 została Monika
Marczuk, królem zaś Dariusz Sienkiewicz, wielkie brawa i gratulacje!” I za chwilę podniosła koronacja, co za wrażenia, co za przeżycia i na koniec taniec królewskiej pary. Ach, co to był za bal…
Agnieszka Maria Sobolewska
sekretarz Rady Klubu Podlaskiej Jednostki Wojewódzkiej TPG
DiS
41
warto czytać
„W księżycową jasną noc”
Mam ochotę podzielić się z czytelnikami DiS-u wrażeniami
z przeczytanej książki jednego z moich ulubionych pisarzy
Williama Whartona „W księżycową jasną noc”. Autor dedykuje ją: „tym ASTPR-owcom, którzy nie dosłużyli się stopnia
majora. ...Potrzebujemy was dzisiaj”. Dalej pisarz zastrzega, że „nazwiska osób występujących w tej mroźnej opowieści wigilijnej zostały zmienione ku ochronie winnych”.
Wiersz „Strach” Whartona zamieszczony przy dedykacji wprowadza
czytelnika w grozę wojny. Jest w nim ukazany człowiek przerażony, zrezygnowany. Tak przygnieciony wstrząsającymi przeżyciami,
że krztusi się „własnym oddechem”, a „kwiat zalatuje śmiercią”.
Myślę, że ten wiersz wprowadza, ale też wieńczy opowieść tragicznym obrazem młodego człowieka, który długo nie pogodzi się
z przeżytymi potwornościami wojny. Czuje się winny. Długo jeszcze
nie będzie umiał żyć normalnie.
Już w pierwszych słowach opowieści 19-letni sierżant, dowódca
6-osobowej drużyny (tylu ich zostało z 12-osobowego oddziału) opowiada o nie pierwszym już nerwowym ataku starszego kolegi, ratuje
go, uspokaja. Sam w czasie wojny poważnie choruje na żołądek,
drżą mu ręce przy pisaniu. Większość żołnierzy również dręczyły
wszelkie dolegliwości wynikające z ciężkich przeżyć.
Pewnego dnia drużyna otrzymuje rozkaz wyruszenia bliżej granicy z Niemcami na zwiad. Już po drodze napotykają koszmarne
42
DiS
sceny ułożone z trupów niemieckich i amerykańskich żołnierzy.
Drużyna dotarła na miejsce, zakwaterowała się w opuszczonym zamku. Po pewnym czasie udaje im się nawiązać kontakt z Niemcami.
Przeżywają nawet wspólną, wzruszającą Wigilię. Wtedy uświadamiają sobie, że zarówno oni, jak i Niemcy, są tak samo skrzywdzonymi ludźmi, wplątanymi w bezsens wojny. Nie chcą umierać, pragną pokoju. Niestety. W chwili realizacji zaplanowanej akcji dochodzi
do tragedii. Cała sprawa przybiera niespodziewany obrót. Chcieli
dobrze, a stało się inaczej. Straszna, niezamierzona niesprawiedliwość. Są załamani. Są bardzo młodzi i niedoświadczeni. Do wojska
zostali powołani przez ASTPR, czyli Specjalny Wojskowy Program
Szkoleniowy. Po ukończeniu gimnazjum skierowano ich na wyższe uczelnie, aby studiowali medycynę i inżynierię do ukończenia
18. roku życia – wieku, „w którym wolno zabijać i być zabijanymi”.
Szkolenie do służby zasadniczej było krótkie, nagle znaleźli się
w strasznej rzeczywistości: cierpieli, umierali, patrzyli na śmierć
i cierpienie, zabijali. Akcja powieści dzieje się pod koniec roku 1944.
Ci, którzy wrócili po wojnie do domu, nie byli już tymi samymi ludźmi. Wielu z nich chorowało nerwowo, psychicznie, mieli rozstrojone
organizmy po trudach wojny.
Polecam tę książkę do przeczytania. Jest pięknie napisana, oparta
na faktach, a jednocześnie ta tragiczna rzeczywistość ukazana jest
na tle pięknej, obojętnej natury: zaśnieżone drzewa, pagórki w srebrzystym blasku księżyca. Kiedy indziej w świetle dziennym równo
padający śnieg uspokaja, przywołuje wspomnienia z niedawnego
dzieciństwa. Przecież niejeden z nich czasem czuje się chłopcem.
Małgorzata Jałowiecka
głuchoniewidoma artystka
William Wharton (zm. 29 października 2008 r.) − o jego twórczości
jeszcze będziemy pisać.
DiS
43
kronika wydarzeń
W dniach 13–15 grudnia 2008 r. przebywał w Warszawie niemiecki głuchoniewidomy Peter Hepp. Peter przybył do Polski, aby
promować swoją autobiograficzną książkę „Świat w moich dłoniach”. Przebywając w Warszawie, odwiedził on Laski, gdzie podczas rekolekcji spotkał się z grupą polskich głuchoniewidomych,
Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Głuchych przy ul. Łódzkiej oraz
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z Warszawy Peter
udał się do Szczecina, gdzie kontynuował wizytę. W księgarniach
jest do nabycia jego książka. Więcej na str. 15.

W dniach 12–14 grudnia 2008 r. w Łucznicy odbyło się weekendowe
spotkanie Regionalnego Klubu Głuchoniewidomych w Warszawie.
Uczestnicy wzięli udział w zajęciach plastycznych, tanecznych
oraz warsztatach psychologicznych, które prowadziła dr Justyna
Korzeniewska.

TPG podpisało z PFRON 29 grudnia 2008 r. umowę o dofinansowanie projektu „Wsparcie osób głuchoniewidomych na rynku pracy”.
Projekt finansowany jest z funduszy unijnych w ramach Programu
Operacyjnego Kapitał Ludzki. Wsparcie w projekcie skierowane jest
do osób głuchoniewidomych w wieku 16–60 lat. Działania rozpoczęły się już w lutym i potrwają do końca tego roku. Więcej na ten temat
wewnątrz numeru na str. 10.

W dniu 14 lutego w Warszawie odbył się bal noworoczny Mazowieckiej
Jednostki Wojewódzkiej. Zabawę prowadziła Justyna Olczak, a do
tańca przygrywał zespół muzyczny. Podczas spotkania ogłoszono, że najlepszym wolontariuszem TPG w 2008 roku została Marta
Murawska. Więcej na ten temat w artykule na str. 37.

44
DiS
W dniach 20–22 lutego 2009 r. w Krakowie odbył się ogólnopolski
zjazd Sekcji Młodych. Udział wzięło 40 osób. Uczestnicy spotkania
bawili się na warsztatach z pantomimy, podczas których mogli zaprezentować swoje talenty aktorskie. Pobyt w tym pięknym mieście nie mógł odbyć się bez zwiedzania i spacerów zabytkowymi
uliczkami.



VIII Międzynarodowy Konkurs im. Helen Keller
Od 4 kwietnia do końca miesiąca w Glasgow odbywać się będzie
wystawa prac, wybranych spośród tysięcy zgłoszonych do Konkursu
imienia Helen Keller. Konkurs ten już od 8 lat przygotowywany jest
przez szkockie stowarzyszenie Sense Scotland, będące częścią UK
National Deafblind and Rubella Association, zajmujące się edukacją
i rehabilitacją osób głuchoniewidomych. Konkurs ten skierowany
jest do szerokiej grupy, obejmującej artystów profesjonalnych, jak
i artystów amatorów. Jego adresatami są zarówno osoby głuchoniewidome, które chcą podzielić się ze wszystkimi zainteresowanymi swoją twórczością, osoby posiadające innego rodzaju niepełnosprawność oraz osoby pełnosprawne. Stowarzyszenie przyjmowało
prace wykonane różnymi technikami, m.in.: obrazy, rysunki, rzeźby,
wiersze, nagrania video oraz inne.
W grudniu 2008 r. TPG do udziału w konkursie zgłosiło wybrane prace naszych podopiecznych. Cztery z nich zostały wyselekcjonowane
przez organizatorów do udziału w wystawie. Są to prace:
 Małgorzaty Jałowieckiej – „Wiesz co, dziadku?” (figurka wykonana z gliny)
 Dagmary Mroczkowskiej – „Portret Ginevry Benci” (rysunek wykonany pastelami)
 Sławomir Pawelec – „Kompozycja Muzyczna V” (rzeźba wykonana z gliny)
 Stanisław Wojtyś – „W stylu retro” (rzeźba wykonana z gliny)
Bożena Więckowska
pracownik TPG
DiS
45
Z głębokim smutkiem
przyjęliśmy wiadomość
o odejściu
naszego głuchoniewidomego
przyjaciela
8 lutego 2009 r.
zmarł
22-letni głuchoniewidomy
ŚP.
WIESŁAWA BIAŁOSKÓRSKIEGO
Jego wielka pasją
była muzyka. W 2008 r. nagrał
pierwszą płytę,
a piosenki, które się na niej
znalazły, emitowało radio Jard.
Miał plany związane
z dawaniem występów
i nagrywaniem
kolejnych płyt.
Mamie, która dzielnie walczyła
z chorobą WIESIA
i wspierała
w trudnych chwilach
składamy wyrazy
szczerego współczucia
TOWARZYSTWO POMOCY
GŁUCHONIEWIDOMYM
Naszej drogiej HENI
i jej bliskim,
z powodu odejścia męża
ŚP.
STEFANA OLSZEWSKIEGO
Głuchoniewidomego członka
klubu warszawskiego,
zawsze radosnego
i życzliwego dla innych
składamy wyrazy
głębokiego żalu
MAZOWIECKA JEDNOSTKA
WOJEWÓDZKA TPG
Krzysztof Karny
z Białegostoku.
Będziemy pamiętać go
jako lubiącego żartować
miłośnika muzyki,
który lubił nas nią zabawiać
TOWARZYSTWO POMOCY
GŁUCHONIEWIDOMYM
12 kwietnia 2009 r.
zmarł
12-letni głuchoniewidomy
Jacek Pilarski
z Sierpca.
Łączymy się w żalu
z rodzicami Jacka
TOWARZYSTWO POMOCY
GŁUCHONIEWIDOMYM
Kolegium Redakcyjne:
Tomasz Bąkowski, Elżbieta Gubernator-Syposz, Bohdan Jacórzyński
Małgorzata Książek, Katarzyna Łuczak, Hanna Pasterny,
Małgorzata Surzyn-Tudorică, Kinga Wojciechowska
Redakcja:
Elżbieta Gubernator-Syposz – redaktor naczelny [email protected]
Joanna Skupieńska – sekretarz red. [email protected]
Kontakt korespondencyjny:
TPG ul. Deotymy 41, 01–441 Warszawa, tel. 022 635 69 70
[email protected]
Redakcja techniczna i skład elektroniczny:
Elżbieta Królak
Druk:
Wydawnictwa PZN Sp. z o.o.
ul. Konwiktorska 7/9, 00-216 Warszawa
temat numeru
ISSN 1427-3128
www.tpg.org.pl/dis

Podobne dokumenty