Rewolucja informatyczna

Transkrypt

Rewolucja informatyczna
Rewolucja informatyczna
J
ako humaniści dowiadujemy się od reprezentantów nauk technicznych o obecnych osiągnięciach najbardziej zaawansowanej technologii, ale to właśnie my
możemy uświadomić inżynierom, że istnieją jakościowe progi, jakie ma za sobą
historia techniki.
Przez miliony lat nasi przodkowie uganiali się za zwierzyną łowną z zaostrzonym drągiem w ręce. Mięso upolowanego mamuta odkrawano ostro zakończonym
odłamkiem krzemienia. Aż pewnego dnia ktoś skonstruował łuk, ktoś inny zaczął
szlifować groty do strzał. Cięciwa i grot były przejawami oszałamiającego high­‑tech.
Potem, już u progu neolitu, zaledwie kilka tysięcy lat temu, ulepiono pierwsze garnki
i utkano pierwsze tkaniny, aby nie jadać prawie na surowo i nie chodzić w ciężkich
skórach. A nóż krzemienny był wyprofilowany, jak należy, i ostry jak
brzytwa. To był dopiero początek: trzy tysiące lat temu pojawiły
się pierwsze narzędzia z żelaza: miecze, noże i siekiery. To
były wynalazki, przy których nasze „gadżety” są tylko zabawkami. Raptem osiemset lat temu pojawił
się pług. Można było głęboko zaorać ziemię:
odwrócić skibę i przemieszać nawóz z glebą.
Czy pojmujecie znaczenie tego wynalazku?
Od chwili rozpowszechnienia się pługa
przez trzysta lat nic wielkiego w dziejach technologii się nie działo. Dopiero w XV wieku powstały takie tam
innowacje: pierwsze armaty, prasa
drukarska… No i pod koniec XVIII
wieku ruszyła rewolucja przemysłowa, która trwa do
dziś. Jej pierwszy etap nazywamy epoką węgla i stali,
gdy dominowała maszyna parowa, a podstawowym
środkiem komunikacji była kolej. Na początku XX wieku rozpoczął
się drugi etap określany epoką ropy naftowej i elektryczności. W epoce
tej prym wiodły silniki spalinowe i elektryczne, a podstawowym środkiem
komunikacji był samochód. Właściwie ta epoka wciąż trwa. Jednak pod sam
koniec XX wieku nastąpiła ważna korekta: pojawiła się informatyka. Jest to korekta tak
istotna, że chyba możemy mówić o trzecim etapie rewolucji przemysłowej – o epoce
komputerów i automatów.
Wydajność pracy osiągnęła taki poziom, że większość pracujących tylko „upycha”
wśród konsumentów to, co wytworzyła zdecydowana mniejszość. Ratuje nas to w epoce,
gdy coraz mniej młodych i pracujących osób musi zapewnić byt coraz większej rzeszy
emerytów i bezrobotnych.
Aby jednak ta historyczna dygresja miała związek z geografią, proponuję zaznaczyć
rejon rozkwitu high­‑tech na mapie od starożytności do dziś. Zobaczymy, że przesuwał się on z Bliskiego Wschodu na północny­‑wschód: do Grecji, Rzymu, Europy
Zachodniej (najpierw z Włochami, a potem z Anglią i Niemcami na czele), wreszcie
do Stanów Zjednoczonych.
Przyszłość techniki jest nie do przewidzenia. Pomyślcie, że w połowie XIX wieku
ktoś odziedziczył zajazd przy gościńcu dla dyliżansów. Akurat nastała epoka kolei i zajazd popadł w ruinę. Właściciel takiego spadku był szczęśliwy, jeżeli taką przydrożną
ruderę sprzedał nawet za grosze. I zrobił błąd, gdyż za następne sto lat jego prawnuki
mogłyby w tym miejscu otworzyć zajazd przy autostradzie.
Jerzy Pilikowski

Podobne dokumenty