Rodzina katolicka - Paryż chce więcej aborcji

Transkrypt

Rodzina katolicka - Paryż chce więcej aborcji
Rodzina katolicka - Paryż chce więcej aborcji
poniedziałek, 31 sierpnia 2009 11:19
Merostwo Paryża kierowane przez socjalistę i homoseksualistę Bertranda Delanoe chce
zwiększyć ilość aborcji poprzez "demokratyzację" dostępu do chemicznego sposobu
jej przeprowadzania. Od września pięć ośrodków planowania rodziny zaproponuje kobietom bezpłatne pigułki. W
opinii Fatimy Lalem, zastępcy mera ds. równości między mężczyznami i kobietami, jest to
prawdziwy postęp, ponieważ "w społeczeństwie, w którym dostęp do aborcji jest wciąż
problematyczny, kobiety będą mogły wybierać między chirurgicznym zabiegiem lub połykaniem
w domu aborcyjnych pigułek". W regionie paryskim na zabicie nienarodzonego dziecka czeka się w szpitalu około 10 dni,
podczas gdy Najwyższy Urząd ds. Zdrowia (HAS) przewiduje skrócenie tego okresu do 5 dni.
Fatima Lalem użala się, że dłuższe oczekiwanie nie wynika jedynie z tego, że Paryż i okolice
zamieszkuje kilkanaście milionów ludzi. Jej zdaniem, jest to skutek systematycznego
zmniejszania się zainteresowania przeprowadzaniem aborcji przez lekarzy.
- Aktywiści proaborcyjni przechodzą na emerytury, a aborcja coraz mniej interesuje nowych
lekarzy - twierdzi Fatima Lalem. Dlatego w 2008 r. uchwalono ustawę zezwalającą na
praktykowanie aborcji w centrach planowania urodzin i ośrodkach zdrowia. Merostwo w Paryżu,
nie czekając na dekrety wykonawcze, postanowiło przeszkolić swoich pracowników, którzy
zajmowaliby się "pomocą dla kobiet chcących dokonać aborcji". W opinii mera
Bartranda Delanoe, "jest to walka na rzecz wolnego wyboru i emancypacji kobiet".
Dlatego chce, by ta metoda zabijania poczętych dzieci była praktykowana we wszystkich 23
paryskich ośrodkach planowania urodzeń. Fatima Lalem przekonuje nawet, że chemiczna
aborcja jest "przyjemniejsza dla kobiet" od chirurgicznej. Nie wspomina przy tym
jednak ani słowem o potencjalnych zagrożeniach dla zdrowia i życia kobiet. Z mniejszym
entuzjazmem do tej "rewolucyjnej" metody odnosi się paryski ginekolog dr Michel
Leporier, który twierdzi, że chemiczne usuwanie ciąży nie jest czymś banalnym, i jeżeli już do
niego dochodzi, to powinno się odbywać pod kontrolą lekarza.
Ponadto mer Paryża chce w ten sposób walczyć z nowym zjawiskiem w publicznej ochronie
zdrowia, jakim jest rezygnowanie z przeprowadzania aborcji przez państwowe szpitale.
Placówki te twierdzą, że jest to dla nich nieopłacalne... finansowo. Chemiczna aborcja - mówi
Delanoe - jest zaś tańsza od chirurgicznej.
1/2
Rodzina katolicka - Paryż chce więcej aborcji
poniedziałek, 31 sierpnia 2009 11:19
Merostwo Paryża szczerze przyznaje, że celem jego "polityki nie jest zmniejszenie ilości
zabijania nienarodzonych dzieci, tylko stworzenie kobietom wyboru między pigułką a
narzędziem chirurgicznym, pozostanie u siebie lub pobyt w szpitalu", a wszystko podobno
po to, by "czuły się wolne i bezpieczne". W stolicy Francji dokonuje się co roku
prawie 14 tys. zabójstw dzieci poczętych.
- Mer Paryża stoi za ustawą zezwalającą położnym na rozdawanie młodym kobietom pigułek
poronnych - powiedział "Naszemu Dziennikowi" przewodniczący Katolickiego
Stowarzyszenia Lekarzy i Pielęgniarek dr Jean-Pierre Dicks. - Na razie ze względów formalnych
została ona zawieszona przez Radę Konstytucyjną, ale po niezbędnych poprawkach na pewno
zostanie uchwalona. Co więcej, chciał, by wszyscy lekarze mogli takie pigułki przepisywać i
brać odpowiedzialność za ich konsekwencje. Na to też nie zgodziła się Rada Konstytucyjna twierdzi Jean-Pierre Dicks.
Jego zdaniem, rozszerzanie stosowania chemicznego przerywania ciąży stwarza nie tylko
groźbę wzrostu aborcji, ale też poważnych konsekwencji dla zdrowia kobiet, które pozostawione
same sobie ryzykują życiem, gdy dojdzie do krwotoków i powikłań. Problem w tym, że
zwolennicy aborcji są ideologami. Dlatego uważają, iż trzeba robić wszystko, by ją
upowszechniać, nie bacząc na konsekwencje. - Zachowują się jak faszyści i komuniści, którzy
w imię obłędnej ideologii wymordowali miliony ludzi - alarmuje Jean-Pierre Dicks.
Franciszek L. Ćwik
Źródło: Nasz Dziennik
2/2