PLIK PDF

Transkrypt

PLIK PDF
Ks. Franciszek Jabłoński
W K Ł A D M ISJO N A R ZY Z PO LSK I W EW ANGELIZACJĘ
M ISYJNĄ PA PUI N O W E J G W IN E I
Wprowadzenie
W skazania zawarte w adhortacji Ecclesia in Oceania odnoszą się tak­
że do Papui Nowej Gwinei, w której misje rozpoczęły się w połowie XIX
wieku. W 1889 r. utworzono tam pierwszy wikariat apostolski. Obecnie
dwie trzecie z 5,5 m in ludności Papui Nowej Gwinei stanowią chrześci­
janie, a jedna trzecia wyznaje religie tradycyjne. Katolicy stanowią 22 %
społeczeństwa. Dziś Kościół w Papui Nowej Gwinei zorganizowany jest
w 4 archidiecezjach i 15 diecezjach. W ponad 300 parafiach i 250 ka­
plicach dojazdowych pracuje prawie 520 księży i 870 sióstr zakonnych.
Kościół katolicki w Papui Nowej Gwinei prowadzi 1600 szkół i blisko
300 ośrodków charytatywnych372.
Jan Paweł II odwiedził ten kraj dwukrotnie: w 1984 i w 1995 roku.
Wielkie dzieło Sługi Bożego Jana Pawła II kontynuuje papież Benedykt
XVI, także w trosce o misyjne dzieło Kościoła. W dniu 2 VI 2005 r. Pa­
pież spotkał się z grupą 27 biskupów Papui Nowej Gwinei i Wysp Salo­
mona, na zakończenie wizyty ad limina Apostolorum. Każdego z nich
przyjął na audiencji prywatnej. W swoim przem ówieniu Papież odw o­
ływał się także do wspomnianej adhortacji. W skazał na trzy wyraźne
znaki nadziei dla rozwoju dzieła m isyjnego w całej Oceanii: „gorliwy
udział m łodych w misji Kościoła, wybitną szczodrość misjonarzy i roz­
kwitanie miejscowych powołań”. Zwracając się do kapłanów powiedział,
aby „byli odważnymi świadkami Chrystusa, czujnymi w poszukiwaniu
nowych sposobów nauczania wiary, tak aby Ewangelia mogła przenik­
nąć sposób myślenia, norm y osądzania i zachowania. (...) Kapłan na po­
dobieństwo Chrystusa, który ogołocił samego siebie przyjąwszy postać
sługi, żyje w prostocie, czystości i pokornej służbie, swoim przykładem
m Por. Internet: http://ekai.pl/serw is/?M ID =9856, 28 X 2005 r.
inspirując innych. W samym sercu kapłaństwa leży Msza święta, poboż­
nie każdego dnia celebrowana. W obecnym Roku Eucharystii apeluję do
waszych księży: bądźcie wierni waszemu zobowiązaniu, które stanowi
centrum i misję życia każdego z was”373.
Przedmiotem niniejszego referatu jest ukazanie wkładu polskich mi­
sjonarzy, a dokładniej kapłanów fideidonistów i zakonników, w ewan­
gelizację misyjną Papui Nowej Gwinei. Dla dokładnego zobrazowania
pracy misyjnej na tym terenie, sporządzona została baza danych zawie­
rająca następujące informacje o 119 kapłanach pracujących w Papui
obecnie i w przeszłości: imię i nazwisko, status kapłański (zakonnik
wraz z nazwą zakonu lub kapłan diecezjalny zwany fideidonistą), rok
urodzenia, rok święceń, lata pracy, diecezja pochodzenia w Polsce oraz
częściowe informacje o diecezji pracy na Nowej Gwinei. Dane te pocho­
dzą z KMEP z roku 2004 oraz z innych źródeł374.
Nie bez znaczenia dla powstawania tego referatu pozostał fakt, że
pierwsi polscy kapłani fideidoniści pracujący w Papui pochodzili z Ar­
chidiecezji Gnieźnieńskiej. I to właśnie ta diecezja posłała tam najwię­
cej fideidonistów z diecezji w Polsce. Autor referatu, dyrektor PDM
w Archidiecezji Gnieźnieńskiej, mając więc szeroki dostęp do listów
i zapisków tych misjonarzy, pozwolił sobie w znacznej części właśnie na
przykładzie ich pracy ukazać panoram ę działalności misyjnej kapłanów
w Papui Nowej Gwinei.
2. Praca świętowojciechowych misjonarzy
a. Pierwsza trójka
Początki lat siedem dziesiątych były w Polsce pierwszym okresem
zryw u misyjnego, kiedy po długim okresie państwowych zakazów,
um ożliw iono w końcu polskim m isjonarzom wyjazd do pracy m i­
syjnej, choć w kraju były to jeszcze czasy kom unizm u. Archidiece­
zja Gnieźnieńska od razu włączyła się w ten n u rt misyjny Kościoła
,7? Benedykt XVI, Ad limina: Papua New Guinea and Salomon Islads (Bishops nuist scrve
by being ‘courageous witnesses to Christ’, L O sservatore Romano. V^ydanie angielskie, 27,
6 Juiy 2005, s. 11.
374 Inform acje od KMEP zostały przesłane pocztą elektroniczną w dniu 22 XI 2004 r.
268
w Polsce375. Listę m isjonarzy fideidonistów gnieźnieńskich otworzyli
kapłani: ks. prałat Zbigniew Hanelt (1974-1998), ks. Andrzej Grzela
(1974-1977), ks. Kazimierz Muszyński (1974-1984), którzy zostali p o ­
słani przez Stefana kard. Wyszyńskiego, ówczesnego arcybiskupa m e­
tropolitę gnieźnieńskiego i warszawskiego, prym asa Polski, do pracy
misyjnej właśnie w Papui Nowej Gwinei.
Każdy z nich myślał o innym kraju, w którym chciałby pracować.
Z początku ks. Prymas nie wyraził zgody. W idząc jednak upór i wytrw a­
łość w chęci podjęcia pracy misyjnej, przychylając się do ponawianych
próśb, wyraził zgodę - pod warunkiem jednak, że będą pracować ra ­
zem w jednej diecezji376. W krótce po wym ianie listów z biskupem Johnen Cohillem podpisany został kontrakt pom iędzy zainteresowanymi
stronami. Diecezją, w której mieli pracować, m iała być diecezja Goroka.
Od czerwca 1974 r. księża Hanelt, Muszyński i Grzela zostali zwolnieni
z obowiązków wikariuszowskich i skierowani na kurs przygotowujący
ich do wyjazdu na misje. Pod koniec czerwca w parafiach, w których
pracowali przyszli misjonarze, odbyły się uroczystości wręczenia krzy­
ża misyjnego. Przewodniczył tym uroczystościom dyrektor Papieskich
Dzieł Misyjnych w Archidiecezji Gnieźnieńskiej, ks. kan. Stefan Fiutak.
Po odbyciu krótkiego kursu u ojców werbistów w Pieniężnie w spo­
mniani księża na początku października 1974 r. wyjechali do A ustra­
lii, gdzie w Sydney uczestniczyli w kursie języka angielskiego. W dniu
28 maja 1975 r. pierwsi kapłani archidiecezji gnieźnieńskiej lądują na
tej nowej dla siebie ziemi, otwierając jednocześnie pochód świętowojciechowych m isjonarzy w Nowej Gwinei. Był to rok, w którym Papua
Nowa Gwinea uzyskała niepodległość377.
-1' 5 Por. W. Kluj, W kład Świętowojciechowych misjonarzy w ewangelizację misyjnej Kościoła
powszechnego, [w:] F. Jabłoński (red.), 30-Iecic Posługi Świętowojciechowych Misjonarzy,
Biuletyn Misyjny Archidiecezji Gnieźnieńskiej - W ydanie specjalne 23(2005), s. 42-49.
376 Według jednych z inform acji Prym as zwróci! się do Stolicy Apostolskiej o w ytypo­
wanie dla Polski konkretnego kraju misyjnego. Stolica Apostolska przydzieliła Papuę
Nową Gwineę. Bp Bogdan Wojtuś z G niezna twierdzi, że jednym z pow odów ostroż­
ności w posyłaniu kapłanów na misje przez ks. Prym asa była jego idea, aby najpierw
stworzyć solidne zaplecze w Polsce dla wyjeżdżających kapłanów.
•’77 Por. P. C zerw iński, Polscy księża diecezjalni - Fdeidoniści na Papni Nowej Gwinei,
Biuletyn Misyjny Archidiecezji Gnieźnieńskiej 20(2003), s. 24.
Każdy z tych trzech kapłanów został posłany do innego misjonarza
na wprowadzenie i naukę języka pidgin. Po kilku miesiącach bp J. Cohill
posłał ich na samodzielne placówki. Ks. Andrzej Grzela otrzymał pa­
rafię Wangoi, w której był razem z diakonem Franczesko Sarego (póź­
niejszy biskup Goroka). Ks. Muszyński otrzymał parafię Kainantu, a ks.
Hanelt otrzymał parafię Yombar, istniejącą od 1967 r„ a założoną przez
Werbistę o. Mias. Ks. Andrzej nie czuł się najlepiej w przydzielonej sobie
parafii Wangoi i na zasadzie porozum ienia zks. Muszyńskim w 1976 r.
kapłani zamienili się parafiam i378.
Najdłużej z tej trójki pracował na misjach ks. Zbyszko Hanelt. W cza­
sie swojego 22-letniego pobytu na misjach robił notatki. Jest to bogata
lektura obrazująca jego dokonania oraz klimat pracy misyjnej na Nowej
Gwinei w tamtych czasach. Część tych zapisków zostanie opublikowana
w przyszłym roku w książce zawierającej dorobek m isjonarzy pocho­
dzących z Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
Ks. Zbyszkowi, jako najstarszem u kapłanowi z grupy, przetransformowanie się z polskiego kapłana diecezjalnego na m isjonarza w Papui
Nowej Gwinei przychodziło najtrudniej. Siedemnastoletni staż kapłań­
ski i czterdziestoletni staż życiowy ugruntowały w nim pewne nawyki
i styl, z których na misjach trzeba było zrezygnować i organizować się
na nowo. Nowe środowisko to nie tylko nowe języki, kultura i mental­
ność ludzka. To nowa cywilizacja, do której trzeba się przystosować.
Bez miłości, która wyraża się ofiarą i rezygnacją z siebie, jest to wręcz
niemożliwe. Ks. Zbyszko zdobył się na to, gdyż bardzo ukochał Kościół
i ludzi, którym służył. Dbał nie tylko o wygląd zewnętrzny kościoła, ale
przede wszystkim o to, co Kościół stanowi - o ludzi. Jeszcze po latach,
jak zauważa ks. Jan Jaworski, który obecnie pracuje w Yombar, widać
tam ducha ks. Zbyszka: „W Yombar, gdy objąłem parafię w grudniu 2001
r., nadal ludzie wspominali ks. Zbyszka Hanelta jako tego, który umoc­
nił parafię. Szczególnie Paulus (około 50-letni katechista) twierdzi, że
jego myślenie i całe działanie, to wynik urobienia i wpływu przebywa­
nia z ks. Zbyszkiem, gdyż najpierw był wysłany przez niego do szkoły
>
J7BTamże, s. 24-25.
katechistów, a potem pracowali razem w parafii. Rzeczywiście można
było rozpoznać u Paulusa duży wpływ ćwiczeń ks. Zbyszka - szczegól­
nie dyscyplinę, brak kwestionowania decyzji proboszcza, stałe wsparcie
działania księdza w podejmowanych decyzjach i w praktycznym działa­
niu z ludźmi, sum ienność wykonywania poleceń itd. Po objęciu Yombar
miałem wrażenie, że duch ks. Zbyszka jest tam. Sam wielokrotnie wspo­
minał, że swoje serce zostawił w Yombar, wśród tam tych ludzi, gdzie
ewangelizował. Zabrałem z Yombar zeszyt z niedzielnymi ogłoszeniami
ks. Zbyszka z prawie całego jego okresu proboszczowania. Jest to cieka­
wa lektura, na podstawie której widać jak często i intensywnie nawoły­
wał swoich ludzi do przestrzegania przykazań, drogi Ewangelii i zasad
życia chrześcijańskiego. Wiele też pozostało innych pamiątek. Wg kate­
chety wszystko pozostało tak, jak zorganizował ks. Zbyszko: um ocnie­
nia betonowe wokół kościoła, chodnik z płyt cementowych pomiędzy
kościołem a plebanią, dzwonnica z polskim dzwonem - dar z Polski,
polskie tabernakulum , obraz M iłosierdzia Bożego”.
W 1982 roku nastąpiła reorganizacja diecezji, w wyniku której p o ­
wstała nowa diecezja Kundiawa. W ram ach tej diecezji ks. Hanelt i ks.
Muszyński pracowali nadal na swoich stacjach. Biskupem nowo po­
wstałej diecezji był polski werbista bp W ilhelm Kurtz. W 1982 roku ks.
Hanelt otrzymał nową parafię w May - tę, w której pracował wcześniej
nowo mianowany biskup. Tam ks. Zbyszko pracował przez kolejne 3 lata,
propagując modlitwę różańcową i Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
W roku 1985 ks. Kazimierz Muszyński opuścił Papuę Nową Gwi­
neę i ks. Zbyszko pozostał w Gwinei sam. Będąc w Polsce na wakacjach
zabiegał wraz z ks. M uszyńskim o nowych m isjonarzy z diecezji gnieź­
nieńskiej. Ta agitacja zaowocowała - trzech kolejnych księży postano­
wiło wyjechać na misje.
Ks. Zbyszko po powrocie z urlopu został posłany do stacji Yuri położo­
nej głęboko w buszu. Do kilku kościołów należących do jego stacji musiał
robić kilkudniowe piesze patrole. Był to trudny dla niego okres, ponieważ
na 12 lat pracy w tej parafii, aż przez 8 lat toczyły się wojny plemienne.
Kościół główny położony był akurat na granicy zwaśnionych klanów. Za­
straszeni ludzie w obawie przed napaściami nieprzyjaciół przestali licznie
wypełniać kościół parafialny. Opustoszał też ośrodek zdrowia, zamknięto
szkołę. Ks. Zbyszko przez 8 łat wychodził więc sam do nich z posługą sa­
kramentalną. Przestraszeni katechiści zrezygnowali z pracy i pozostali we
własnych wioskach. Dobrze zorganizowana parafia rozpadła się w gruzy.
Ks. Hanelt był inicjatorem założenia Stowarzyszenia Misjonarzy
Diecezjalnych i przez 7 lat był Prezesem Stowarzyszenia. Ks. Marian
Zalewski podjął się opracowania statutów tego stowarzyszenia. W dniu
19 X 1990 r. w W urup odbył się pierwszy zjazd Stowarzyszenia Misjo­
narzy Diecezjalnych. Ks. Zalewski odczytał projekt statusu. Uchwalono
także, że 16 października będzie dniem zjazdu Stowarzyszenia (w 1996
r. prezesem został ks. H enryk Micek).
W 1997 r. ks. Hanelt wyjechał z Papui Nowej Gwinei na urlop do
Polski, a następnie przybył do Australii, gdzie niespodziewanie nastąpi­
ło załamanie jego zdrowia i 31 V 1998 r. zmarł w M elbourne w Australii.
Prochy zostały sprowadzone do Polski. Uroczystości pogrzebowe od­
były się w Bydgoszczy, gdzie został pochowany379. Za długoletnią pracę
m isyjną na prośbę kard. Józefa Glempa, Prymasa Polski, Stolica Apo­
stolska przyznała ks. Zbyszkowi tytuł Kapelana Jego Świątobliwości.
Drugi kapłan, ks. Kazimierz Muszyński, przepracował w Nowej
Gwinei prawie 10 lat. Swoją pracę opisał w książce pt. „Dziesięć lat
wśród Papuasów”380. Ks. Kazimierz Muszyński swe pierwsze kroki sta­
wiał w parafii Denglagou. Tam uczył się języka pidgin i kultury nowo­
gwinejskiej. Choć spędził tam tylko rok, na stałe zapisał się w pamięci
wielu parafian, którzy jeszcze w 1993 r. określali go jako „gutpela man.”
Po tym wprowadzeniu w arkana sztuki misjonarskiej ówczesny biskup
Goroki, bp J. Chill, posłał go na samodzielną placówkę do parafii Kainantu, miasteczka liczącego 5 tys. mieszkańców. Tam jednak pozostał
tylko dwa miesiące. Na prośbę ks. Andrzej Grzeli, za zgodą Biskupa,
został posłany do Wangoi.
Stacja Wangoi jest położona u stóp wysokiej góry Elembari (ok. 3500
m). W cieniu tej góry ks. Kazimierz przepracował prawies 10 lat. Swoją
379 Por. P. Czerwiński, art. cyt., 25-26; H. Micek, art. cyt., s. 42-49.
,8" K. Muszyński, Dziesięć lat wśród Papuasów, Lublin 1992, s. 123.
272
pracą, zapałem i otwartością zdobył sobie serca tubylców i pracujących
tam m isjonarzy W ybudował cztery kościoły, szpital i salę parafial­
ną. Uczynił Wangoi miejscem spotkań Polaków pracujących w Nowej
Gwinei i nie tylko. Jego stacja stała się świetnym miejscem na prywat­
ne rekolekcje, tym bardziej, że sosny otaczające kaplicę Matki Boskiej
Częstochowskiej przypom inały krajobraz Polski. Dla Polaków była to
oaza polskości, gdzie mówiło się w ojczystym języku, śpiewało polskie
kolędy, a w ciszy i poszum ie drzew poezja N orw ida czy Słowackiego
współgrała z m elodią Poloneza As-dur F. Chopina. Każdy czuł się tam
mile widzianym. Do dziś w pamięci wielu m isjonarzy i ludzi z Wangoi
pozostaje postać wielkiego sercem m isjonarza ks. Kazimierza M uszyń­
skiego, jego gościnność i oddanie381.
„Pracował na jednej z najtrudniejszych placówek diecezji - napisał
w liście do kard. Józefa Glempa ordynariusz diecezji Kundiawa, bp W il­
helm Kurtz - i wywiązywał się z tej pracy doskonale. Pozostawił po sobie
dobrze zorganizowaną i zadbaną stację główną i osiem bocznych”382.
Ks. Kazimierz Muszyński po zakończonym kontrakcie podejm ował
pracę w różnych ośrodkach polonijnych w Anglii i Stanach Zjednoczo­
nych. Obecnie pracuje w diecezji Norwich w USA.
Najkrócej z tych trzech kapłanów pracow ał na m isjach ks. Andrzej
Grzela. Przed W ielkanocą 1976 r. ks. Grzela z Papui Nowej Gwinei
pisał do ks. Prym asa Stefana Wyszyńskiego: „Jak w każdym katolickim
kraju, m am y obecnie wzm ożone życie religijne, szczególnie poprzez
spowiedzi wielkanocne. Częściej jednak jestem w buszu niż w domu.
M am bowiem pod swoją opieką 12 tak zwanych outstation, gdzie m i­
sjonarz dociera tylko od czasu do czasu, właśnie z takich okazji jak
W ielkanoc, Boże N arodzenie bądź inne święta, przeciętnie co dwa
miesiące
.
W liście do ks. Prym asa z 29 maja 1978 r. ks. Andrzej Grzela poin­
formował, że wskutek przebytej malarii, która osłabiła jego organizm,
m usiał zrezygnować z dotychczasowej pracy misyjnej i poddać się le­
381 Por. H. Micek, art. cyt.; P. Czerwiński, art. cyt.
382 Por. K. Muszyński, art. cyt., s. 121-122.
383 Por. W. Kluj, art. cyt., s. 28.
czeniu w Australii. Po powrocie do kraju, w 1980 r. został posłany do
pracy wśród Polonii w Stanach Zjednoczonych. Przez długie lata był
proboszczem parafii polsko-amerykańskiej pw. św. Stanisława Kostki
w Rochester NY. Zm arł na kilkanaście dni przed śmiercią ks. Zbyszko
Hanelta, w maju 1998 r.384.
b. Druga trójka
W 1985 roku, następca ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, ks. kard. Józef
Glemp ze słowami „też bardzo potrzebujemy księdza w diecezji, ale nie
możemy być skąpi i głusi na potrzeby Kościoła misyjnego”, wydaje ko­
lejne zezwolenie i błogosławi na misyjne zmagania w Papui Nowej Gwi­
nei kolejnego kapłana archidiecezji, ks. Henryka Micka (lat 30), a w dwa
lata po nim ks. Pawła Czerwińskiego (lat 30) i ks. M ariana Zalewskiego
(lat 31). Podobnie jak i w pierwszej grupie, są to kapłani z wieloletnim
stażem pracy duszpasterskiej, a nowością jest fakt, że wyjeżdżają już
po ukończeniu rocznego kursu w nowo powstałym C entrum Forma­
cji Misyjnej w Warszawie. W 1988 r., w rok po przyjeździe ks. Henryka
Micka, do Papui docierają ks. Paweł Czerwiński i ks. M arian Zalewski.
Początkowo byli oni przeznaczeni do pracy w diecezji Chim bu, jednak
obawa przed zbytnim „polonizowaniem ” diecezji skłoniła bp. Wilhel­
m a Kurtza do zm iany decyzji. Dwóch misjonarzy innych narodowości
z diecezji M ount Hagen zasila więc diecezję Chim bu, a ks. M arian i ks.
Paweł podejm ują pracę w ich miejsce 385.
Ks. Henryk Micek, to zwerbowany przez ks. Kazimierza Muszyń­
skiego, czwarty kapłan świetowojciechowej rodziny misjonarzy pra­
cujących na Nowej Gwinei. Decyzję wyjazdu na misje podjął na wieść
0 tym, że ks. Kazimierz potrzebuje następcę, który mógłby kontynuo­
wać jego dzieło misyjne. Ta idea sprawiła, że ks. Kardynał Józef Glemp
przyjął jego kandydaturę w 1985 r. Po odbytym przygotowaniu w CFM
1 kursie językowym w Australii, ks. H enryk dotarł do diecezji Kundiawa
w 1987 r. Pierwsze swe kroki postawił w Denglagou, a następnie przez
kilka miesięcy pracow ał w parafii Neragaima.
3.4 Tamże, s. 33.
3.5 Por. H. Micek, art. cyt., s. 43.
274
,
W roku 1988, bp Wilhelm Kurtz powierzył m u Nonderi, stację m i­
syjną położoną najdalej na południe Chimbu. Ks. Henryk był drugim
misjonarzem i drugim białym człowiekiem pracującym w tej parafii. Po
roku pracy, w 1989 r. parafia Nonderi liczyła już 22 boczne stacje, do któ­
rych można było dotrzeć tylko pieszo. We wrześniu 1989 r. wspólnota
parafialna była na tyle m ocna, że udało się ks. Henrykowi zrealizować
dwa projekty: pobudować 10 km odcinek drogi dojazdowej do głównej
stacji (w tym 3 mosty) i rozbudować dom parafialny. W następnym roku
w czterech okolicznych stacjach misyjnych powstały małe kościoły jako
efekt pracy pokutnej za rozpętanie wojny plemiennej i powstałe w czasie
jej trwania szkody. Do maja 1990 r. ks. Henryk ochrzcił ponad 2 000 dzieci
i dorosłych. Okres katechumenatu dorosłych trw ał dwa lata (104 kateche­
zy), przeprowadził 3 kursy katechetyczne dla 36 katechistów, 4 kursy dla
świeckich szafarzy Eucharystii. Niestety silna malaria i żółtaczka sprawiły,
że po kilku dniach cierpień w samotności, ks. H enryk na kilka tygodni
musiał udać się do szpitala. W tym czasie Biskup zamianował na Nonderi
nowego proboszcza. Po wyjściu ze szpitala ks. H enryk udał się do sąsia­
dującej z parafią Nonderi parafii Yobai. Tutaj ks. H enryk wybudował dom
parafialny w celu kształcenia katechetów i liderów parafialnych. Prowa­
dził także kursy przygotowawcze do małżeństwa oraz kursy dla całych ro­
dzin, mające na celu służyć radą jak żyć w rodzinie katolickiej. Na jednej
z bocznych stacji (Krugaba) udało się postawić duży kościół, całkowicie
przeniesiony w poszczególnych elementach z miejsca, gdzie nie było ka­
tolików. Na innej (Kelweri) rozpoczęto budowę kolejnego kościoła. Tego
projektu nie udało się już jednak ks. Henrykowi ukończyć.
Po wakacjach w Polsce, z początkiem 1993 r., ks. H enryk został pro ­
boszczem pionierskiej i największej parafii w diecezji w Denglagou,
gdzie prowadził pracę duszpasterską i jednocześnie prace budowlane.
Powstaje nowy kościół w Pompomere i duży dom parafialny z salkami
katechetycznymi i przedszkolem dla 70 dzieci. Na stacji głównej, po 40
latach istnienia parafii, powstało dwupokojowe biuro parafialne, a koś­
ciół wyposażony został w nowe urządzenia nagłaśniające. Organizowa­
ne były festiwale piosenki religijnej i przedstawień teatralnych dla m ło­
dzieży z parafii i całej diecezji; Legiony Maryi powiększały się, podobnie
jak przyparafialne grupy młodzieżowe (Womatne - grupa św. Cecylii
liczyła 189 osób); odbywały się rekolekcje dla młodzieży i dorosłych,
w tym też osobne rekolekcje dla nowo powstałej grupy św. Augustyna
- młodzieży uzależnionej od marihuany. Do czerwca 1996 r. w parafii
Denglagou ks. Henryk ochrzcił ponad 3 000 dzieci, pobłogosławił ponad
500 małżeństw i udzielił I Komunii ponad 1500 dzieciom i dorosłym.
Tę dobrą atmosferę życia i służby dla parafii Denglagou przerwał ko­
lejny, bardzo silny atak m alarii i żółtaczki. Stan był bardzo krytyczny.
Ks. H enryk zapadł w śpiączkę wątrobową i w opinii lekarskiej nie miał
szans na to, że z tego wyjdzie. Cała parafia, we wszystkich wspólnotach
(ponad 80 wiosek) rozpoczęła modlitwę. Zorganizowano ciągłe czuwa­
nie na modlitwie różańcowej, trwającej ponad dwa tygodnie. Ostatecz­
nie wszyscy wierni wzięli udział w drogach krzyżowych zorganizowa­
nych na stokach gór we własnych wioskach, dźwigając ciężkie krzyże
i kamienie. Do nich przyłączyli się także ludzie innych wyznań. I oto
tego samego dnia wieczorem ks. Henryk wrócił do życia i obudził się.
M ożna śmiało powiedzieć, że wiara parafian Denglagou i modlitwy in­
nych uratowała mu życie. W czerwcu 1996 r„ w kilka tygodni po owych
przejściach, ks. Henryk opuścił parafię i udał się na urlop zdrowotny386.
Po powrocie nie był już w stanie pracować w buszu, dlatego zdecy­
dował się na przyjęcie propozycji pracy na Uniwersytecie Katolickim
w M adang, na północnym wybrzeżu Papui Nowej Gwinei. Tu spotkał
tych, którzy kiedyś byli jego m inistrantam i i parafianami, a dziś już
są studentam i. W 2003 r. przyjechał na urlop zdrowotny do Polski, a
w 2004 r. podjął pracę duszpasterską w Australii.
W parafii pw. św. Krzyża w Inowrocławiu, w dniu 12 VI 2005 r. prze­
żywał swój srebrny jubileusz kapłaństwa. W tym też roku Stolica Apo­
stolska przychylając się do prośby ks. Arcybiskupa Henryka Muszyń­
skiego przyznała ks. Mickowi godność Kapelana Jego Świątobliwości.
Ks. Zalewski M arian w 1988 r., po krótkim wprowadzeniu w para­
fii Minj został posłany do Ambullua. Parafia ta położona w buszu, bez
Tamże, s. 46-48.
drogi dojazdowej, była miejscem pracy ks. M ariana przez 13 lat. Sta­
nowczość i systematyczność pracy ks. M ariana sprawiały, że parafianie
czuli jak jedna wielka rodzina. Po kilku latach pracy widząc potrzebę
odbudowy podniszczonych kościołów, nie zważając na trudności zwią­
zane z terenem i transportem , ks. M arian odrem ontow ał dwa kościoły
i wybudował trzy nowe. Wszędzie, gdziekolwiek pracował, dbał o Koś­
ciół Chrystusowy, nie tylko ten zewnętrzny, ale przede wszystkim ten
wewnętrzny w duszach ludzkich. Strzegł prawdziwej wiary, za co para­
fianie byli mu bardzo wdzięczni. Pracując w Am bullua przez 13 lat do­
glądał także inne stacje misyjne. Prawie zawsze miał pod swoją opieką
dwie parafie. Pracował w Kuli, Kindeng, Karap i Kol387.
Ks. M arian Zalewski pisał w jednym ze swych listów: „Pod koniec
stycznia przeżywaliśmy w parafii pierwsze w historii święcenia kapłań­
skie. Same święcenia odbyły się w sąsiedniej parafii. U nas - w rodzin­
nej wiosce nowo wyświęconego kapłana, została odpraw iona Msza św.
prymicyjna. Bardzo mile zaskoczyła m nie liczba ludzi przybyłych na tę
uroczystość. Niektórzy wędrowali 2-3 dni. Było więc to wielkie wydarze­
nie, wzmacniające wiarę nas wszystkich. Po Mszy prym icyjnej podszedł
do m nie 10-letni chłopiec i powiedział, że też chce być księdzem”388.
W parafii ks. M ariana bardzo aktywnie działały grupy różańcowe.
Co tydzień po spotkaniu modlitewnym, gdzie odmawiany był różaniec,
cała grupa szła na pracę miłosierdzia. Udawali się do najbardziej opusz­
czonych, starszych ludzi i pomagali im - czy to w pracy w ogrodzie, czy
w dom u sprzątając obejście, rąbiąc drewno na opał bądź robiąc pranie389.
W innym liście ks. M arian pisał: „Bardzo często spotykam się z py­
taniem, jak wygląda mój powszedni dzień. Otóż jest on bardzo podob­
ny do dnia każdego księdza. Codziennie odprawiam Mszę św., słucham
spowiedzi św. i przygotowuję dzieci do I Komunii św. w ram ach kate­
chizacji, dorosłych do innych sakramentów. Różnica polega na tym, że
większość prac [...] m isjonarz wykonuje sam”390.
-w Por.
3I“ Por.
-w Por.
3V" Por.
P. Czerwiński, art. cyt., s. 28.
W. Kluj, s. 28-29.
P. Czerwiński, Na podstaw ie rozm owy z ks. M. Zalew skim w 1997 r.
P. Czerwiński, art. cyt., s. 25.
Ks. Paweł Czerwiński pracuje od 1988 r. w diecezji M ount Hagen. Po
krótkim wprowadzeniu w Kuruk i Minj został posłany na samodzielną
stację do Wurup. Po 7 latach objął parafię w Banz. Przez wiele lat był
diecezjalnym duszpasterzem Legionu Maryi. Był też współredaktorem
miesięcznika diecezjalnego391.
Kiedy w 1997 r. parafia Minj i Banz, obie należące do archidiecezji
M ount Hagen, obchodziły 50-lecie swego powstania, jako przygotowa­
nie do tego jubileuszu wspólnie z ojcem Janem Wewersowiczem SVD
przygotował rekolekcje. Rekolekcjom tym towarzyszyły trzy symbole,
które przynieśli z sobą pierwsi misjonarze: Krzyż, Pismo Sw. i figura
Matki Bożej. Te symbole i nauki rekolekcyjne ożywiły i um ocniły ducha
wiary u wiernych przygotowujących się do jubileuszu. Podczas uroczy­
stości w Banz jeden z liderów podkreślił, że to, czego pierwsi misjonarze
ich uczyli, to do dzisiejszego dnia zachowali i dalej przekazują jako dzie­
dzictwo swoim dzieciom. Potem pokazał różaniec mówiąc, że zanim za­
czął czytać Pismo Święte, był to dla niego jedyny znak wiary.
3. Praca innych fideidonistów
W roku 1986 w C entrum Formacji Misyjnej w Warszawie rozpoczę­
ło przygotowanie do misji 3 kapłanów, którzy mieli pracować w Nowej
Gwinei. Byli to: ks. Krzysztof Kardzisz z diecezji gorzowskiej, ks. Hen­
ryk M icek z diecezji gnieźnieńskiej oraz ks. Ryszard Mosakowski z die­
cezji warszawskiej. Po ukończeniu kursu w CFM, w 1987 r. wyjechali
na trzymiesięczny kurs językowy do Australii, a w grudniu tegoż roku
wylądowali na Nowej Gwinei. Dołączyli oni do pracującego w diecezji
Kundiawa ks. Hanelta.
W 1987 r. w CFM rozpoczęła przygotowania następna grupa misjo­
narzy: ks. Paweł Czerwiński z diecezji gnieźnieńskiej, ks. M arek Doszko
z diecezji warszawskiej i ks. M arian Zalewski z diecezji gnieźnieńskiej.
Po ukończeniu kursu w 1988 r. wyjechali na misje. Księża M arian, Ma­
rek i Paweł podjęli pracę w sąsiedniej diecezji M ount Hagen. Pod ko­
niec 1988 r. na Nowej Gwinei pracowało więc siedmiu polskich księży
diecezjalnych.
,9' Por. H. Micek, art. cyt., s. 42-49.
278
Ks. Ryszard Mosakowski został posłany do Kundiawy, skąd po roku po­
szedł na samodzielną stację do Wangoi. Od samego początku ks. Ryszard
dał się poznać jako budowniczy grot Matki Bożej. Wybudował ich kilka na
terenie diecezji. Pod koniec 1990 r. został posłany do stacji Nondri, gdzie
ks. Henryk Micek rozpoczął budowę kościoła. Ks. Ryszard podjął dzieło
swojego kolegi przystępując do budowy. Chciał skończyć kościół jeszcze
przed swoimi wakacjami, które miały być w roku 1992. Jednak nieszczę­
śliwy wypadek przerwał te plany. W dniu 28 V 1991 r. ks. Ryszard wraz
z siostrą zakonną, która miała prowadzić kurs w jego parafii, mimo późnej
pory wyruszył do swojej stacji Nondri. Na drodze niedaleko stacji miał
wypadek: nie widząc dobrze drogi z powodu ciemności skierował samo­
chód w przepaść. Zginął na miejscu. Towarzysząca m u siostra zakonna cu­
dem przeżyła ten wypadek. Pogrzeb ks. Ryszarda odbył się 1 czerwca 1991
r. w Mindende, gdzie został pochowany obok innych misjonarzy
Ks. Krzysztof Kardzisz rozpoczął pracę misyjną w Kerowagi. Po rocz­
nym wprowadzeniu objął stację Yombai, którą opuścił pod koniec 1991
r. i przeniósł się do Naragaimy. Był członkiem Rady Biskupiej (konsultor). W listopadzie 1995 r. zakończył swój kontrakt z diecezją Kundiawa
i wyjechał do USA, gdzie podjął pracę w diecezji Toledo. W 1998 r. wy­
jechał ponownie na misje - tym razem do Zimbabwe.
Ks. Marek Doszko wraz dwom a innymi kolegami przybył do N o­
wej Gwinei w 1988 r. do Archidiecezji M ount Hagen. Został posłany
do Banz, w którym pracował przez kolejnych 8 lat. Przez te lata obsłu­
giwał także inne stacje misyjne, w których brakowało kapłanów: Karap
i Fatimę. Był inicjatorem unowocześniania pracy w diecezji: począwszy
od wydawania gazetki parafialnej poprzez kom puteryzację danych pa­
rafialnych. Wyjechał po zakończeniu kontraktu z diecezją w 1996 r. Po­
wrócił do swojej rodzimej diecezji (warszawskiej).
Od 1992 r. do grona księży diecezjalnych pracujących na Papui N o­
wej Gwinei dołączył ks. Jan Jaworski. Na PNG przyjechał za namową
i na zaproszenie ks. Kazimierza Muszyńskiego w roku 1984. Pracując
jako lekarz w szpitalu w Kundiawie dojrzewał do decyzji zostania kapła­
nem. W 1988 r. podjął studia w Sem inarium w Rzymie, gdzie następ­
nie został wyświęcony dla diecezji Kundiawa. Wróciwszy do Kundiawy
już jako kapłan, pracował jako wikariusz w Kundiawie i Naragaimie,
a obecnie jest proboszczem w Yomar. Ks. Jaworski będąc księdzem nie
pozostawił pracy w szpitalu. Jego praktyka i doświadczenie medyczne
są bardzo pom ocne dla wielu schorowanych misjonarzy.
W 2000 r. na Papuę przybył nowy fideidonista z Polski, ks. Marian
Dziurzyński (diecezja warszawska). Przez kilka lat pracował jako m i­
sjonarz w Zambii. Następnie wrócił do Polski, gdzie był proboszczem
w Zalesiu pod Warszawą, a w 2000 r. przybył do Papui Nowej Gwinei,
gdzie pracuje w diecezji Madang. Został posłany na wprowadzenie do
Josefstail, gdzie wkrótce został proboszczem.
Nie sposób opisać całego wkładu księży fideidonistów w pracę m i­
syjną w Nowej Gwinei. Faktem jest, że wszędzie, gdzie od 1975 r. pra­
cowali polscy fideidoniści, pozostawiali po sobie dobre wspomnienia.
Pracowali często w bardzo trudnych warunkach, bez narzekania szli
i podejmowali pracę wszędzie tam, gdzie biskup ich posyłał. Nie m oż­
na także nie wspomnieć o ich ogrom nym wkładzie w pom oc miejsco­
wym księżom. Niektórzy pracowali z lokalnymi księżmi pomagając im
w pierwszych latach kapłaństwa. Bardzo cenne jest także przygotowy­
wanie ludzi do odpowiedzialności za miejscowych księży diecezjalnych.
To zaowocowało: prawie wszędzie tam, gdzie poprzednio-pracowali fi­
deidoniści, ich miejsca zajęli lokalni księża392.
4. Dane statystyczne dotyczące pracy kapłanów
w Papui Nowej Gwinei
a) wiek misjonarzy w chwili przybycia na misje
Najliczniejszą grupę stanowią tutaj kapłani, którzy w chwili przyby­
cia do pracy na misjach w Papui mieli 30 i 31 lat; następnie ci, którzy
mieli 27 i 29 lat. Trzecią grupę stanowią 26 i 27-latkowie.
b) staż kapłaństwa w czasie rozpoczęcia posługi misyjnej
Największy procent (16,5%) stanowią kapłani, którzy rozpoczęli pra­
cę zaraz po święceniach lub rok po. Drugą grupę tworzą kapłani ze sta­
żem dwu i trzyletnim (14,5%), a następnie z czteroletnin’i (10%).
yn Por. P. Czerw iński, Polscy księża fideidoniści..., art. cyt., s. 22-29.
280
c) liczba lat przepracowanych w Papui
Jeżeli chodzi o liczbę lat przepracowanych na misjach w Papui przez
poszczególnych m isjonarzy (biorąc pod uwagę pracę do roku 2005),
największy procent, jak to pokazuje wykres, stanowią kapłani którzy
przepracowali przynajmniej rok (8,6%), następnie ci, którzy przepraco­
wali 4 i 8 lat (6%).
d) data (rok) przybycia kapłanów na misje w Papui
Najwięcej kapłanów (7) przybyło z Polski do Papui w 1994 r. Można
zaobserwować, że najbardziej „obfitymi” latami pod względem przyby­
wania tutaj misjonarzy są następujące lata: 1966, 1986 i 1987 oraz 2004.
e) udział poszczególnych zakonów oraz fideidonistów w ewangeli­
zowaniu Papui
Najliczniejszą grupę stanowią misjonarze ze Zgrom adzenia Słowa
Bożego (werbiści). W 1910 r. pierwszy polski werbista wyjechał do Pa­
pui i pracował tam nieprzerw anie do roku 1955393. Spośród mających na
misjach na Nowej Gwinei swoich misjonarzy: michalitów, M isjonarzy
Świętej Rodziny, franciszkanów, pallotynów i werbistów oraz fideido­
nistów, to właśnie werbiści mają 51% udziału w ewangelizacji misyjnej
tego kraju. Następnie są fideidoniści - 16,10% oraz M isjonarze Świętej
Rodziny - 12,71%.
Gdy wyłączy się z tego udziału fideidonistów, procentow o kształtu­
je się to w następujący sposób: werbiści - 51, 69%, M isjonarze Świętej
Rodziny - 12, 71%, m ichalici - 7,63%, pallotyni - 6,78% i franciszka­
nie 5j08%.
Misjonarze Świętej Rodziny przybyli do Papui 2 X 1989 r. W skład
pierwszej grupy, która tutaj przybyła wchodzili: ks. Stanisław Czarny przełożony grupy, ks. W łodzim ierz Burzawa, ks. Stanisław Michalik, ks.
Stanisław Banasiński i ks. Bogdan Cofalik, podejm ując prace w diecezji
Goroka. W roku 1984 przybywa do Papui 2 kolejnych misjonarzy: ks.
Mirosław Komorowski i ks. Piotr Michalski. W 1997 r. przybywają ko­
lejni kapłani: ks. Dariusz Chabraszewski i ks. Dariusz Kałuża. Rok 1997
był dla ewangelizacji Papui rokiem przełomowym, ponieważ rozszerzo­
•w Por. R. Małek (red.), Werbiści w Polsce, Pieniężno 1982, s. 103.
no pracę misyjną na diecezję Mendi. Pionierem tej pracy był ks. Piotr
Michalski. W latach: 2002 i 2003 przybyli: ks. Paweł Dudek, ks. Adam
Samsel, ks. Kazimierz Świderski oraz brat M arian Kłodziński394.
f) lata przybywania werbistów
Według posiadanych danych z lat 1933-2001 o pracy polskich werbi­
stów, najwięcej ich przybyło do Papui w następujących latach: 1996 (6),
■'1984 (5) i 1986 (4).
g) diecezja pochodzenia
Kapłani zakonni i diecezjalni pochodzą z różnych diecezji (26) w Pol­
sce. Najwięcej pochodzi z diecezji opolskiej - 13,04%, następnie jest ka­
towicka - 9,57%, pelplińska - 8,7%, przemyska - 6,96%, gnieźnieńska,
tarnowska, zielonogórsko-gorzowska i poznańska - 5,22%, lubelska i ol­
sztyńska - 4, 35%, częstochowska, krakowska, warszawska i wrocławska
- 3,48%, łomżyńskiej, warszawsko-praska - 2,61%, gdańska, kielecka,
koszalińsko-kołobrzeska, płocka i radom ska - 1,74%, elbląska, kaliska,
sandomierska, szczecińsko-kamieńska i toruńska - 0,87%.
h) diecezja pochodzenia fideidonistów
Jeżeli chodzi o fideidonistów, największy udział ma tutaj archidiece­
zja gnieźnieńska - 32%, następnie archidiecezje: lubelska, warszawska
i częstochowska - po 16% oraz po 5%: poznańska, toruńska i zielonogórsko-gorzowska.
i) poszczególne diecezje pracy misyjnej w Papui
Według dostępnych danych najwięcej misjonarzy z Polski pracowa­
ło w diecezji M adang - 19,23%, Wewak - 17,31%, Kundiawa i Goroka
- 12,50%, M ount Hagen i Wabag - 11,54%, Mendli - 8,65%, Port M ore­
sy i Aitape - 2,88% oraz Enga - 0,96%.
Zakończenie
W początkach lat 70 ubiegłego stulecia na misjach w Papui Nowej
Gwinei pracowało 14 polskich misjonarzy395. W 1997 r. pracowało ich
już tutaj znacznie więcej, bo 55 misjonarzy: 48 zakonnych: werbiści
354 Por. Internet: http://vvww.msf.opoka.org.pl/dziela_glowne/dziela._glowne.htm, 29 X
2005 r.
''K Por. Misjonarze polscy w świecie, Paryż 1976, s. 122.
282
(27), pallotyni (8), Misjonarze Świętej Rodziny (7), michalici (4) i fran­
ciszkanie (2 ) 396 oraz 7 fideidonistów. Aktualnie w Papui pracuje ok. 60
kapłanów - misjonarzy. Należy także podkreślić, że do Nowej Gwinei
od lat 60 każdego roku przybywają nowi misjonarze z Polski. Każdy
z tych misjonarzy, niezależnie w jakim czasie dane m u było tam praco­
wać, wniósł swój duży wkład szerzenia życia religijnego w Papui Nowej
Gwinei, i to na wielu różnych płaszczyznach: edukacja, media, duszpa­
sterstwo i budownictwo.
Spójrzmy chociażby na ten pierwszy poziom: edukacja. To właśnie
jeden z polskich misjonarzy (ks. Jan Czuba SVD) przekształcił istnie­
jący Instytut Słowa Bożego w Uniwersytet. Tam też wykłady prowadzi­
li: ks. Józef Kulak MSF oraz ks. H enryk Micek FD. Dwaj misjonarze
zakonni są rektoram i w seminarium: w Port Moresby rektorem jest ks.
Józef Maciołek SVD, a w Fatimie pod M ount Hagen, ks. Zdzisław K ru­
czek CSMA. Wielu zakonników prowadzi szkoły katolickie, edukacje
liturgiczno-katechetyczne (np. w diec. Goroka na Instytucie liturgiczno-katechetycznym), pastoralne (np. diec. Wewak dla katechetów).
Polscy misjonarze wydali także książki teologiczne w języku pidgin (ks.
Zdzisław Karczeski SVD) oraz prowadzą audycje religijne w TV i radiu,
stworzyli także katolickie radio (ks. Zdzisław Mlak SVD). Polscy m isjo­
narze przez ostatnie 26 lat za czasów życia papieża Jana Pawła II nazwać
m ożna ich pokoleniem JP II. To oni w swoim nauczaniu cytowali do­
kum enty papieskie, przemówienia i w pewien sposób naśladowali jego
gorliwą postawę misjonarza.
Przywiezione z Polski tradycje rodzinne pomagają polskim m isjo­
narzom w nawiązaniu głębszego kontaktu z Papuasami, dla których
podobnie jak dla Polaków rodzina i wspólnota ma duże znaczenie. To
ściśle łączyło m entalność polskiego m isjonarza i Papuasów. Misjonarze
zaobserwowali u Papuasów dziecięcą ufność w przyjmowaniu prawd
wiary. To z kolei zaowocowało żywym kultem świętych, licznym uczest­
nictwem w różnych nabożeństwach (różańcowe, majowe). Szczególnie
objawiło się to poprzez kult Matki Bożej, który bardzo szybko rozwinął
Por. F. Jabłoński, Recepcja idei misyjnej w Polsce po Soborze Watykańskim II, Kraków
2003, s. 568-569.
się na Nowej Gwinei i to za sprawą polskich misjonarzy. Bardzo wielu
wiernych włączyło się do grupy apostolskiej pod nazwą Legiony Maryi.
Dzieci papuaskie nie mają ścisłych więzów z rodzoną matką, stąd relacja
do Matki Bożej stawała się bardzo uczuciowa i w pełni osobista. War­
to tutaj dodać, że diecezjalnymi duszpasterzami tych grup apostolskich
są także polscy kapłani (w M ount Hagen - ks. Paweł Czerwiński FD,
w Kundiawie - ks. Ryszard Wajda SVD). Kolejnym elementem duszpa­
sterskim, który wprowadzili polscy misjonarzy, a który odcisnął piętno
na wierze Papuasów jest kult eucharystyczny: procesje Bożego Ciała,
adoracje oraz sakram ent pokuty i namaszczenia chorych.
Kreatywność i działalność w dziedzinie materialnej widoczne są
w wybudowanych katedrach, kościołach parafialnych, kaplicach, ośrod­
kach duszpasterskich i medycznych. Zasługuje to na podkreślenie tym
bardziej, że przedsięwzięcia te często związane były z dużymi trudnoś­
ciami w pozyskiwaniu funduszy. Dzięki tym inwestycjom misjonarze
podnosili poziom życia miejscowej ludności397.
Parafrazując tytuł tegorocznego orędzia na Światowy Dzień Misyjny
(23 X 2005 r.) m ożna śmiało powiedzieć, że m isjonarze polscy w czasie
swej posługi misyjnej w Papui Nowej Gwinei stawali się każdego dnia
„chlebem łamanym” dla Papuasów.
Informacje zawarte w niniejszym opracowaniu zawierają pewne nie­
ścisłości dotyczące danych osobowych. Nie udało się Autorowi uzyskać
pełnych danych. Referat nie zawiera także danych dotyczących sióstr
i braci zakonnych oraz m isjonarzy świeckich, których liczba w ostatnich
latach znacznie wzrosła. Opracowanie to może jednak stać się zachętą
do podjęcia dalszych badań nad wkładem m isjonarzy (szczególnie za­
konnych) w głoszenie Ewangelii i zakładanie Kościoła w Papui Nowej
Gwinei. Tym bardziej, że nie ukazała się jeszcze żadna praca naukowa
podejmująca ten tem at398.
3,7 Na postawie rozm ow y telefonicznej z ks. H enrykiem M ickiem oraz ks. Kazimierzem
M uszyńskim w dniu 1 XI 2005 r.
3WPor. F. Jabłoński, M isjolodzypolscy, Warszawa 2005, s. 131-133.
f
ECCLESIA
IN OCEANIA
Wybrane problemy Kościoła w Oceanii
w świetle posynodalnej adhortacji
Jana Pawła II
Pod redakcją
Jarosława Różańskiego OMI
M issio-Polonia
Warszawa 2006