Rodzina katolicka - Święta made in China

Transkrypt

Rodzina katolicka - Święta made in China
Rodzina katolicka - Święta made in China
piątek, 10 kwietnia 2009 13:06
Jak masowa produkcja zmienia Wielkanoc. Kiedyś do święconki wprosił się kurczak. Dziś ma
syntetyczne futerko i siedzi na sztucznej trawie w poliestrowej wiklinie.
Jest przedświątecznie. Czyli jak? Stragany na targowiskach, witryny sklepów, hale
supermarketów zasypane zostały przez pstre plastikowe jajeczka, zajączki, kurczaczki, kwiaty,
a nawet kaczuszki.
Stamtąd sztuczne ozdoby wciskają się na świąteczne stoły, do koszyków ze święconką. Mają
ułatwione zadanie. Kurczaczka można kupić już za 20 groszy.
Sztuczne płatki
– Sprzedałem bukiet żonkili – chwalił się żonie rozkładającej stragan handlowiec z łódzkiego
targowiska. Żonkile mają oczywiście łodygi i płatki ze sztucznego tworzywa. Kosztują 3 zł i nie
zwiędną. Można je zanieść po świętach choćby na cmentarz, gdzie doczekają lata.
– Kryzys jest, trzeba liczyć każdą złotówkę – tłumaczy wybór towaru starsza kobieta ciągnąca
za sobą torbę na kółkach.
Oszczędzają nawet parafie, których nie stać na zakup świeżych kwiatów. Przystrajają świątynie
sztucznymi, które można potem umyć z kurzu.
W domach syntetyki wyparły naturalne witki wierzbowe, borowiny i mech. Z daleka wyglądają
jak prawdziwe, ale nie pachną i nie tworzą w domach atmosfery.
– Przyrost złego smaku nastąpił wraz z wypieraniem rękodzieła przez produkcję przemysłową –
mówi prof. Jacek Bartyzel, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
1/3
Rodzina katolicka - Święta made in China
piątek, 10 kwietnia 2009 13:06
– Za to pierwsze wiosenne kwiaty wskazują, że nadszedł czas świąt i jest dla nas ważny –
pociesza Aldona Plucińska z Muzeum Etnograficznego w Łodzi. – Zapach borowin i wierzby
miesza się z aromatem wędzonych szynek, pieczonych bab, co nasze zmysły zapamiętają na
lata.
Etnografowie się spodziewają, że nowe świąteczne ozdoby będą wnikać w naszą tradycję.
Wejście kurczaka
Taką karierę zrobił żółty kurczaczek. Pojawił się w połowie ubiegłego stulecia na pocztówkach
świątecznych, na których dla kontrastu umieszczano także pisanki: ciemnoczerwone,
ciemnoniebieskie lub fioletowe. Potem trafił do telewizji jako przerywnik między programami. W
końcu u schyłku lat 80. zmonopolizował stragany.
Dziś na stałe zdobył miejsce przy świątecznym stole. Wkłada się go nawet do koszyczka ze
święconką, chociaż śladów żółtego kurczaka próżno szukać w „Chłopach” Władysława
Reymonta czy „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” Jędrzeja Kitowicza. Bo
tradycyjnym symbolem Wielkiej Nocy nie był kurczak, ale jajko.
Ono przetrwało. Ale do święconki trafiają też jajka z drewna przywożone z Ukrainy albo
czekoladowe. – Nasi przodkowie wkładali jaja, ale nie te malowane, bo pisanki, kraszanki
przywieszano jako ozdoby na drzewach – mówi łódzka etnograf. W zapomnienie odchodzą
baranki z masła, cukru lub marcepanu. Dzieci wolą, gdy baranki są z czekolady.
Aldona Plucińska dostała na przedświąteczny prezent świecę w kształcie zajączka, która pod
wpływem temperatury zmienia barwę. – Trudno interpretować, co ma symbolizować
roztapiający się zając – mówi etnograf. – Mogę się domyślić, że nawiązuje do paschału, czyli
symbolu światła, który jednak powinien powstać z pszczelego wosku, a nie syntetyków.
Zabobon czy sacrum
2/3
Rodzina katolicka - Święta made in China
piątek, 10 kwietnia 2009 13:06
„W Wielką Sobotę kapłan poświęcał wyczekiwaną po długim i surowym poście mięsną zastawę
świąteczną. […] cała wieś znosiła święcone w kobiałkach podesłanych białymi ręcznikami” –
pisał Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej”.
Dziś święcimy potrawy symbolicznie. Pozostały wiklinowe lub słomiane koszyki wyściełane i
przykrywane białymi serwetkami.
Za kilka lat może także kosze staną się różnokolorowe, bo takie można już kupić na
straganach. W Łodzi w tym roku oferowano koszyki srebrne lub we wściekle zielonym kolorze z
przywieszkami w kształcie kurczaków i jaj. Są wyłożone syntetyczną trawą. Pod spodem złota
naklejka z napisem „Made in China”. Można do nich dobrać serwety z motywami
wielkanocnymi, oczywiście kolorowymi.
– Przystrajamy koszyki kurczakami z Chin, ale to jest zabobon – ocenia biskup senior Alojzy
Orszulik, były ordynariusz diecezji łowickiej. – Świąteczny blichtr odbiera świętom sacrum i to
mnie martwi.
– Powstało masowe społeczeństwo, które korzysta z masowej produkcji – mówi prof. Bartyzel.
– Jej wyroby, także związane ze świętami, trafiają do odbiorców i jako społeczeństwo nie
jesteśmy się przed tym w stanie obronić. Uciec ze świata masowej produkcji możemy tylko w
pojedynkę i tylko w taki sposób zachować ducha polskich świąt i uchronić własną
indywidualność.
Mariusz Goss
Źródło: Rzeczpospolita
3/3

Podobne dokumenty