Maciej Głowacki_II miejsce w kategorii przekład i nagroda jury

Transkrypt

Maciej Głowacki_II miejsce w kategorii przekład i nagroda jury
Maciej Głowacki Tłumaczenie fragmentu eseju Rity Felski – „Enchantment” […] Fascynacja malująca się na twarzy Mii Farrow, pochłoniętej przez kinowy ekran, na wskroś dominuje pierwszą i ostatnią scenę „Purpurowej róży z Kairu”. Farrow gra tam rolę młodej kobiety pogrążonej w ubóstwie i nieszczęśliwym małżeństwie, w ciężkich czasach Wielkiego Kryzysu. W kinie odnajduje azyl i ukojenie, pozwalające choć na chwilę zapomnieć o kłopotach i utrapieniach codziennej rutyny. Efektowna, czarnobiała estetyka jej ulubionego filmu – „Purpurowej róży z Kairu”, wraz z wytwornymi bohaterami, niekończącym się martini i wystawnymi obiadami na Copacabanie, wyraźnie kontrastuje z mdłą szarością jej pracy i małżeństwa. Bohaterka odgrywana przez Farrow zatraca się w sposób, który z niezwykłą śmiałością klasyfikujemy jako bezmyślną ucieczkę od rzeczywistości. Jednakże nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Oceniając jej postawę należy uzwględnić błogość, wylewającą się z wypełniającej ekran rozpromienionej twarzy oraz bijące z niej prawdziwe szczęście. Gdy dziarski odkrywca Tom Baxter wychodzi z ekranu i zaczyna kroczyć w jej kierunku, nie jest szczególnie zmieszana. Świat filmu stał się prawdziwszy niż jej własne życie. […] Sztukę popularną często posądza się o dezorientowanie i czarowanie widowni, powołując się na powiązanie sztuki z magią, które sięga wstecz aż do antyku. Na przestrzeni dziejów to powieść najczęściej oskarżano o rzucanie uroków na jej czytelników; jak niebezpieczny narkotyk, odciąga ich od codziennego życia w poszukiwaniu spotęgowanych doznań i rozkoszy. Siła słów dezorientuje czytelników tak, że nie są w stanie odróżnić prawdy od wyobrażeń; pozbawieni swojego rozsądku zachowują się nieracjonalnie i nierozważnie. Dążąc do analizy zagrożeń, które niesie ze sobą zakrzywiająca obraz rzeczywistości literatura, począwszy od „Don Kichota”, wykształca się nowy rodzaj powieści, upatrujący w sobie remedium na ten problem. Szczególnie modernizm, ogłaszający się sztuką odartą z wszelkich złudzeń, zapoczątkowuje obszerną krytykę zakłamującej rzeczywistość literatury oraz jej zdolności do mamienia i zwodzenia. Film natomiast szybko zastępuję miejsce powieści, stając się środkiem przekazu najczęściej oskarżanym o podstępne pobudzanie w widzach hipnotycznej fascynacji nierealną rzeczywistością. Kobiety często postrzega się jako osoby szczególnie narażone na akty tego typu dyskretnej manipulacji. Są wrażliwe i podatne na wpływy; braknie im kontroli nad emocjami i świadomego zdystansowania się od świata odurzających iluzji, który zbyt łatwo je pochłania. Uleganie estetycznemu urzeczeniu nieuchronnie prowadzi do problemów natury metafizycznej, do zatrważającej porażki w próbie rozróżnienia prawdy od fałszu; tego co realne od wyobrażeń, próbujących zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia. Opisując wizytę Emmy Bovary w operze i jej reakcje na „Łucję z Lammermooru”, Flaubert zaprasza nas do przyjrzenia się analizie konkretnego przypadku kobiety pochłoniętej w taki sposób. Targana przez mącące umysł emocje, Emma z coraz większą mocą odczuwa tragizm własnego losu wywołany widokiem cierpiącej męczarnie primadonny. Wymuszony dystans znika bezpowrotnie wraz z kontaktem z operą Donizettiego, która wyzwala falę niepowstrzymanej uległości i wzruszenia, przyjmującej postać na wpół lubieżnej rezygnacji z oporu. Erotyczne podłoże estetycznego urzeczenia staje się jeszcze wyrazistsze, gdy Emma tonie w kłębowisku chaotycznych uczuć i myli operowego śpiewaka z odgrywaną przez niego postacią. „Owładnęła ją szalona myśl – patrzył na nią! Zapragnęła rzucić się w jego ramiona, znaleźć schronienie w jego sile, upatrując w tym geście ucieleśnienie miłości i powiedzieć mu, wykrzyczeć: ‘Zabierz mnie stąd! Weź mnie ze sobą! Opuśćmy to miejsce! Całe moje życie należy do ciebie!’ ”1 […] Powszechne doświadczenie urzeczenia, całkowitego pochłonięcia przez tekst, głębokiej i zagadkowej przyjemności […], wynikającej ze stanu wciągnięcia w powieść czy film – nieważne czy to sztuka „wysoka” czy „niska” – podważa nasze głęboko utrzymywane przekonanie o ludzkiej racjonalności i niezależności. Urzeczenie to termin niezmiernie rzadko używany w teorii literatury, przywołujący na myśl starodawnych profesorów rozpływających się nad tym, jaką to rozkoszą jest obcowanie z poezją romantyczną. Współcześni krytycy szczycą się ze swojego wyswobodzenia spod tego zaklęcia, ze swojej zdolności do bezlitosnego skierowania ostrego niczym laser promienia krytyki na co tylko się da. Jak kiedyś powiedział Lyotald: „Demaskowanie fałszu to zadanie, które nie ma końca.”2 Jednakże pragnienie eliminacji z doświadczenia estetycznego wszelkiej tajemniczości i tego, co niewytłumaczalne nie przynosi pożądanych skutków. Nawet jeśli krytycy unikają tematu urzeczenia, nie oznacza to, że nigdy sami mu nie ulegli. Następstwem tego jest jednak próba znalezienia pewniejszej podstawy dla stanu estetycznego pochłonięcia, który często ukazuje się w literaturze i filmie, lecz któremu teoretycy rzadko poświęcają długotrwałą lub przychylną uwagę. Urzeczenie często charakteryzuje się głębokim zaangażowaniem, uczuciem tak pełnego pochłonięcia się w obiekcie estetycznym, że wszystko inne przestaje się liczyć. Stephen Greenblatt pisze: „ Spojrzenie można określić jako zaczarowane wtedy, gdy obiekt zainteresowania tworzy wokół siebie przestrzeń eliminującą wszystko poza tym obiektem.”3 Pochłonięty szczegółami powieści, filmu, obrazu, czujesz się wciągnięty i zamknięty w przestrzeni niezwykle innej od tej codziennej, w której różne przedmioty skupiają naszą uwagę w sposób o wiele bardziej chaotyczny. Ten nasz mały, samonapędzający się świat, na którym skupiamy całą naszą uwagę, wyznacza wyraźna granica; każdy powrót do normalności jest nieprzyjemny, a nawet niepożądany. Gdy napisy końcowe zaczynają przesuwać się w dół ekranu, a sala znów spowija się w świetle, gdy niechętnie zamykasz książkę i spoglądasz na świat wokół ciebie, następuje kłopotliwy moment ponownego przystosowania do rzeczywistości, zmiana tempa wywołująca drżenie, pojawia się chwilowe ukłucie bólu i żalu. Ten magiczny urok przepaja poruszające naprężenie wszelkich odczuć, często porównywane do stanu odurzenia, otumanienia czy odpłynięcia myślami do innego wymiaru. Kolory są jakby intensywniejsze, wrażenia zmysłowe spotęgowane, a szczegóły odznaczają się ostrością onirycznych wizji. Rezultat może być wyjątkowo porywający, ze względu na samą przyjemność, lecz także paraliżujący, ponieważ pozbawia nas poczucia niezależności i samokontroli. Ta część umysłu, która odpowiada za czynne przetwarzanie informacji dyskretnie schodzi na dalszy plan; wewnętrzny głos rozsądku zostaje zagłuszony. Zamiast badać tekst zachowując wszelką rozwagę i obiektywność, mimowolnie wpadasz w jego ramiona, a wszelkie próby oporu spełzają na niczym. Nie ma już wyraźnej granicy między jaźnią, a tekstem; pozostaje tylko bliżej nieokreślona mieszanina. Urzeczenie nie wywołuje już frustracji, traci swój nieprzyjazny charakter; nie jest siłą destrukcyjną, 1
Gustaw Flaubert: „Pani Bovary”(New York: W. W. Norton, 1965), s. 163. Zacytowane w książce Suzi Gablik: „The Reenchantment of Art” (London: Thames and Hudson, 1991), s. 26. 3
Stephen Greenblatt: „Resonance and Wonder”, w wydaniu Ivana Karpa i Stevena D. Lavine’a: „The Poetics and Politics of Museum Display”(Washington, DC: Smithsonian Institute Press, 1991), s. 49. 2
wręcz przeciwnie -­‐ oferuje chwilę błogiego zapomnienia. Nie pamiętasz już co cię otacza, jaka jest twoja przeszłość i codzienne życie; liczy się tylko obecna chwila i niezgłębiona tajemniczość tekstu. Nie tylko twoja niezależność, ale samo poczucie istnienia jako odrębny byt jest w niebezpieczeństwie. Tracisz kontrolę nad swoim zachowaniem; mimowolnie przewracasz kolejne strony, wbijasz w ekran swój nieruchomy wzrok, tkwiąc w niemym transie. Wszystko wokół się zatrzymuje, czujesz się sparaliżowany, zahipnotyzowany, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, jakby twój umysł dzieliły od ciebie kilometry. Czas staje w miejscu – czujesz, że zostałeś schwytany, już po wsze czasy zamknięty w niezmiennej teraźniejszości. To ty powinieneś panować nad tekstem, a znajdujesz się na jego łasce. Dałeś się wciągnąć, porwać, tekst niepostrzeżenie przejął nad tobą kontrolę; giniesz w jego niebiańskim uścisku. W pełni owładnął cię jego magiczny urok. Próbujesz się wyrwać, lecz ostatecznie musisz uznać swoją porażkę. Zaprzestajesz wszelkiego oporu i poddajesz się bez słowa sprzeciwu. […] Urzeczenie ma znaczenie, ponieważ jednym z powodów, dla których ludzie zwracają się w stronę sztuki jest właśnie możliwość chwilowego zapomnienia o sobie, możliwość osiągnięcia innego stanu świadomości. Chociaż znaczna część myśli współczesnej uznaje wszystko, co charakteryzuje niezwykły nastrój lub uczucie za zdziecinniałe i prymitywne, rosnące zainteresowanie tą bardziej emocjonalną sferą sztuki pozwala pewniej patrzeć w przyszłość, która wcale nie jest tak jednoznacznie ustalona. Doświadczenie urzeczenia jest bogatsze i ma więcej twarzy niż dopuszcza to teoria literatury; nie musi być raz na zawsze skojarzone z duchem romantycznej nostalgii i rodzącym się faszyzmem. Z pewnością urzeczenie może okazać się pojęciem wyjątkowo przydatnym, przy ponownej analizie dogmatów teorii literatury. Gdy już pogodzimy się z tym, że demistyfikacja to niedoskonała metoda krytyczna i niedoskonały ideał teoretyczny, gdy już odstąpimy od panującego współcześnie dogmatu, zgodnie z którym każde nasze zachowanie musi być logicznie uzasadnione, możemy zacząć czerpać radość z emocjonalności, zmysłowości i cielesności doświadczenia estetycznego. Rita Felski, Uses of Literature, 2008