Zastosowanie symulatorów

Transkrypt

Zastosowanie symulatorów
Zastosowanie symulatorów
Utworzono: Tuesday, 08 April 2014
W branży szkoleniowej od jakiegoś czasu trwa dyskusja na temat symulatorów o 3 i o 6 stopniach swobody. Czym one się
różnią pomiędzy sobą i jakie te różnice mogą mieć znaczenie dla kursanta?
Zaczynając rozważania na temat symulatorów należy się zastanowić do jakich celów są one przeznaczone i co chcemy dzięki tej
innowacyjnej technologii osiągnąć? Analizując zlecenia jakie firma Centrum Edukacji Zawodowej CARGO Sp. z o.o. miała w
ubiegłych latach możemy wyszczególnić dwa rodzaje szkoleń prowadzonych z wykorzystaniem symulatorów:
●
Szkolenia obligatoryjne – zajęcia te są regulowane przepisami prawnymi. Każdy nowy kierowca musi odbyć tak zwane
specjalistyczne szkolenie na symulatorze albo na płycie poślizgowej według określonego programu i założonej w
●
rozporządzeniu liczby godzin.
Szkolenia specjalistyczne – tego typu zajęcia są głównie zamawiane dla zawodowych kierowców przez firmy transportowe
(ECO-DRIVING, DEFENSIV-DRIVING). Szkolenia tego typu nie mają sztywnego programu. Wydawać by się mogło, że skoro
szkolenia te nie mają sztywnych ram programowych są zbędne. Naszym zdaniem oraz obserwując liczbę zleceń możemy
powiedzieć, że są to szkolenia najbardziej wymagające, ponieważ ich program jest tworzony pod klienta, który wie czego
oczekuje, jaki profil działalności prowadzi, a niejednokrotnie sam pracował lub pracuje jako kierowca i przed podpisaniem
kontraktu weryfikuje wszystkie korzyści, które osiąga dzięki takiemu szkoleniu.
Wracając do postawionego pytania należy jeszcze wyjaśnić czym są tzw. „stopnie swobody”? Stopień swobody w mechanice
klasycznej oznacza liczbę niezależnych ruchów, jakie ciało jest w stanie zrealizować w przestrzeni. To krótkie wyjaśnienie pozwala
uzmysłowić sobie różnicę pomiędzy symulatorami o 3 i 6 stopniach swobody. Im większa liczba, tym wierniej można przedstawić
zjawisko ruchu i bodźce docierające do osoby szkolonej.
W związku z światowym rozwojem technologii oraz symulatorów szkoleniowych w różnych dziedzinach pojawia się pytanie o ich
zasadność i korzyści jakie przynoszą? Nawiązując do części pytania dotyczącej różnic i jak one wpływają na kursanta? Na
podstawie kilkuletnich obserwacji uważam, że podczas standardowego szkolenia nie ma konieczności szkolenia kierowcy na
symulatorach 6 stopniowych, ponieważ na obu modelach można zadbać o odpowiednio wysoki standard szkolenia i wymierne
korzyści dla kursanta.
Podczas wszystkich szkoleń, jakie prowadzi firma szkoleniowa najważniejszy jest dobór kadry szkoleniowej, która w pełni
wykorzysta narzędzia i dotrze do kursanta. Mając tak bogate doświadczenie i tak dużą liczbę firm, które z nami współpracują
zarówno ośrodków szkolenia kierowców, jak i firm transportowych możemy stwierdzić, że nawet wymagający kierowcy z
długoletnim stażem wychodzą zadowoleni ze szkolenia na symulatorze o 3 stopniach swobody np. podczas szkolenia z
defensywnej jazdy. Jeżeli chodzi o symulator 6 stopniowy, to jest on na dzień dzisiejszy używany w naszej firmie jako uzupełnienie
oferty handlowej a także do celów badawczych z różnymi jednostkami naukowymi, które pracują nad innowacyjnymi technologiami
dla sektora transportowego.
Pod adresem symulatorów o 3 stopniach swobody pojawiają się coraz częściej słowa krytyki, zwłaszcza, że nie są one
zgodne z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie urządzenia do symulowania jazdy w warunkach specjalnych.
Czy zdaniem Państwa ta krytyka jest uzasadniona?
Oczywiście zarzuty pod względem symulatorów były, są i będą ponieważ zawsze znajdują się osoby sceptyczne, a także osoby dla
których symulatory są niewygodne pod względem biznesowym. Pracując w Centrum Edukacji Zawodowej CARGO Sp. z o.o., które
dysponuje dwoma rodzajami symulatorów o 3 i o 6 stopniach swobody, a także działa na arenie międzynarodowej, co pozwala
obserwować tendencje w procesach szkolenia na świecie, uważam że krytyka pod kątem symulatorów 3 stopniowych jest nie
uzasadniona.
Według obecnego stanu prawnego nie można postawić stwierdzenia, że symulatory te nie powinny szkolić, ponieważ nie zostało
zawarte takie uregulowanie prawne. Oczywiście w nowych wytycznych jakie zostały przygotowane przez naszych ustawodawców
znajduje się opis symulatorów o 6 stopniach swobody, co jest rzeczą zrozumiałą, że dąży się do wdrażania innowacyjnych
technologii, a nie cofania do starych technologii. Jednak pozostaje jeszcze pytanie co ze starymi urządzeniami i inwestorami? Nie
można zapominać, iż są to bardzo kosztowne inwestycje, które posiadają długi okres zwrotu, a zakup i wdrożenie tego typu
rozwiązań niejednokrotnie wymusza zapożyczenie się w celu rozszerzenia swojej działalności.
Tym samym wprowadzając tak wyspecjalizowane produkty na rynek usługowy zakłada się, że będą one szkolić w granicach 10lat.
Nie doprowadza się też do sytuacji, gdzie przedsiębiorcy mają ciągły dylemat czy się rozwijać czy nie? Obecne zmiany w naszym
ustawodawstwie doprowadziły już do wyeliminowania około 60% ośrodków szkolenia kierowców, co przełożyło się na spadek
kursantów w ośrodkach szkoleń kierowców zawodowych.
Czy symulatory o 3 stopniach swobody powinny zostać całkowicie wyeliminowane?
Uważam, że wyeliminowanie symulatorów o 3 stopniach swobody byłoby na dzień dzisiejszy błędem. Oczywiście wiele osób się
nie zgodzi z tym stwierdzeniem. Moim zdaniem należy się zastanowić, czy skoro w pozostałych krajach Unii Europejskiej
symulatory o 3 stopniach swobody spełniają swoje założenia i mają utrzymany status szkoleniowy to, czy w dobie tak głębokiego
kryzysu w branży szkoleń kierowców jest czas i miejsce na takie decyzje. Firma Centrum Edukacji Zawodowej CARGO Sp. z o.o.
zakupiła symulatory jako pierwsza w Polsce przed dniem wejścia w rzycie rozporządzeń o warunkach technicznych symulatorów, w
związku z tym nie wyobrażamy sobie, żeby prawo zadziałało wstecz i pozbawiło nas możliwości użytkowania symulatorów o 3
stopniach swobody.
Zwracam uwagę, że w innych krajach Unii Europejskiej działają symulatory i płyty poślizgowe, a jednocześnie jest brak konfliktu
interesu pomiędzy jednostkami. Sytuacja taka ma miejsce ponieważ, szkolenie na symulatorze służy profilaktyce o czym niektóre
osoby zapomniały. Szkoląc na symulatorach obowiązkiem instruktora jest dotarcie do świadomości kierowcy i wskazanie mu
mnogości zagrożeń, których się nie spodziewa, tym samym u kierowcy zwiększa się pokorę co do swoich umiejętności i
nieprzewidywalnych sytuacji drogowych.
W tym miejscu należy się zastanowić czy do tego celu są potrzebne symulatory o 6 stopniach swobody, które na dzień dzisiejszy
wykorzystywane są w armii i jednostkach badawczych, a tym samym są kilkukrotnie droższy. Liczba godzin jakie spędzają w
kabinie symulatora żołnierze, piloci i naukowcy liczona jest w setkach, co powoduje, że każde manewry i zadania są wyćwiczone.
Natomiast w symulatorach wykorzystanych do szkoleń kierowców, czy też na płycie poślizgowej spędza się od 1h do 4h, a tym
samym każda z osób zajmujących się takimi szkoleniami powie, że są to tylko ćwiczenia pokazujące zagrożenia jakie mogą
wystąpić i jak zostało wspomniane mają działać profilaktycznie. Natomiast zwracam uwagę, że nowi kierowcy nie mają jeszcze tylu
doświadczeń z drogi, a tym samym nie mają za sobą sytuacji kryzysowych, które mogli by przećwiczyć i porównać na płycie
poślizgowej. Problemem jest tutaj mentalność kierowcy, który uważa, że po szkoleniu na płycie czy symulatorze wyjdzie z każdej
krytycznej sytuacji. W związku z taką sytuacją uważam, że bardzo dużą rolę odgrywa tutaj instruktor i program szkolenia a nie sam
sprzęt.