nr 2 / IV 2012
Transkrypt
nr 2 / IV 2012
na Wzgórzu św. Wojciecha. Zważmy, że niektórzy z naszych Przedstawicieli będą w tym samym czasie przebywali na II Konwencji Stanowej naszego Zakonu, która w tym roku odbędzie się w dniach 20-22 kwietnia w Turnie k. Białobrzegów - diec. radomska. 3 maja obchodzimy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Jest to jednocześnie 221 rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w Bazylice Mariackiej w Gdańsku o godz. 12.00. ŚWIADECTWO Prawdziwych Rycerzy poznaje się w biedzie... 11 marca 2012 r., w tydzień po pracowitej Niedzieli Rycerskiej odbywało się w Gdyni, w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, spotkanie informacyjne dla Kandydatów do naszego Zakonu. Poprowadził je Br. Paweł Czachor z Torunia - Kustosz Stanowy i nasz Delegat Rejonowy w jednej osobie. W pracę włożył dużo serca, przywiózł nawet piękne repliki średniowiecznego uzbrojenia - hełm i miecz, które wzbudziły zrozumiałe zainteresowanie. Jednakże rekwizyty te okazały swoją największą przydatność dopiero w drodze powrotnej. Pojazd Brata Pawła, z którym już wcześniej były problemy, po wjechaniu na autostradę w kierunku Torunia właściwie eksplodował. Poszła uszczelka pod głowicą. Trzeba było wzywać lawetę. I może byłaby to kolejna zwyczajna historia o męskich zmaganiach ze złośliwością rzeczy martwych, gdyby nie to, że przybyły na miejsce „laweciarz” okazał się również... Rycerzem. Co prawda nie Kolumba, ale zawsze. Otóż ładując pojazd na lawetę zauważył leżący na tylnym siedzeniu nietypowy bagaż - charakterystyczny szyszak i miecz. Od słowa do słowa okazało się, że podobnie jak Brat Paweł jest on wielkim zapaleńcem średniowiecznych rekonstrukcji i w ogóle spraw rycerskich. O tym, czy wypełnił naszą deklarację członkowską kroniki milczą. Jedno jest pewne: rachunek który wystawił naszemu Bratu za długą podróż spod Gdańska okazał się mniejszy od tego, który każdy inny przedsiębiorca wystawiłby biorąc sprawę w swoje ręce dopiero na rogatkach Torunia. UŚMIECHNIJ SIĘ Pewien wielbiciel smoków zamówił u malarza obraz przedstawiający smoka i jego smoczą jamę. W wyznaczonym terminie przychodzi obejrzeć dzieło. Przez chwilę przygląda się obrazowi, po czym wywiązuje się dialog: - Dlaczego przed smoczą jamą nie ma smoka? - Bo przed chwila pożarł rycerza i wszedł do jamy na poobiednią drzemkę. - W takim razie ja zapłacę za obraz, kiedy wyjdzie. nr 2 / IV 2012 pismo formacyjne Rycerzy Kolumba w Archidiecezji Gdańskiej OD KAPELANA Patron Rady - Patron Archidiecezji Gdańskiej Patronem naszej pierwszej Rady 15117 jest Święty Wojciech Biskup i Męczennik. W tym miesiącu, 22 kwietnia br. w niedzielę, odbywa się diecezjalny Odpust ku jego czci, sprawowany co roku na Wzgórzu św. Wojciecha w Gdańsku - Świętym Wojciechu. Jest to patronalna uroczystość zarówno naszej Rady jak i całej Archidiecezji Gdańskiej. Jest to także nasza doroczna pielgrzymka rycerska, która wyrusza z Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Bogaty życiorys św. Wojciecha odnajdziemy na stronach internetowych naszej Archidiecezji: www.diecezja.gda.pl w zakładce “Patron - św. Wojciech”. Życiorys ten został opracowany z okazji 1000-lecia męczeńskiej śmierci Patrona, z którą zbiega się 1000-lecie Gdańska. Początki Grodu nad Motławą sięgają co prawda roku 980, ale pierwszą wzmiankę historyczną o tym mieście znajdujemy właśnie w Żywocie św. Wojciecha autorstwa Jana Kanapariusza, zakonnika. „Urbs Gyddanyzc” stał się miejscem owocnej działalności ewangelizacyjnej Świętego. Prawdopodobnie we Wielkanoc Roku Pańskiego 997, która przypadała 27 marca, ochrzcił wielu tutejszych mieszkańców. Można ich nazwać „przodkami naszej wiary”. Wzgórze do którego obecnie pielgrzymujemy prawdopodobnie było naonczas jeszcze miejscem kultu pogańskiego. U dawnych Prusów i Pomorzan istniał bowiem kult drzew - mógł tam rosnąć „święty dąb” lub nawet gaj dębowy. W Kronice Kanapariusza czytamy: „On zaś [św. Wojciech] przybył najpierw do miasta Gdańska położonego na skraju rozległego państwa (tego) księcia i dotykającego brzegu morza (...) Tu, gdy Miłosierny Bóg błogosławił jego przybyciu, gromady ludu przyjmowały chrzest. Tu także, odprawiając obrzędy mszalne, Ojcu ofiarował Chrystusa, któremu za kilka dni siebie samego miał złożyć w ofierze. Cokolwiek zaś pozostało z tego, co w komunii przyjął sam i nowo ochrzczeni, kazał zebrać i zawinąwszy w czyściutkie płótno zachował dla siebie jako wiatyk.” Rzeczywiście, 24 kwietnia 997 r. nasz Patron poniósł śmierć męczeńską. Domniemanym jej miejscem jest wieś Święty Gaj w Parafii Kwietniewo k. Pasłęka. Tam można również upatrywać początków kultu św. Wojciecha . Na podstawie Statutów Jana Łaskiego (1506) powstało przypuszczenie, iż nasz Patron jest autorem najstarszej utrwalonej polskiej pieśni religijnej. Chodzi o słynny hymn Bogurodzica. Niestety, św. Wojciech nie mógł być autorem jej tekstu, ponieważ jak ustalono, nie znał języka polskiego. Być może jednak pierwotny tekst pieśni powstał z inspiracji benedyktyńskich misjonarzy, przybywających do Polski wraz z naszym Świętym. Melodia znana była wcześniej zachodnim Rycerzom. Z czasem Bogurodzica stała się pieśnią bojową polskiego rycerstwa, śpiewaną pod Grunwaldem i Warną. Pełniła również rolę dynastycznego hymnu Jagiellonów, w końcu także pierwszego polskiego hymnu narodowego. Twardy żywot Świętego Wojciecha Dlaczego Święty Wojciech może być nam bliski? Czego możemy się od niego nauczyć? Kim był jako człowiek, jak wypełniał wolę Bożą? Śledząc żywoty Świętego Wojciecha możemy nabrać przekonania, iż jego życie było pełne krzyży i kontrastów. Rodzice planowali najpierw przeznaczyć go do stanu duchownego, ale ponieważ dziecko odznaczało się wyjątkową urodą zmienili plany. Nazwali go Wojciech - czyli “Radość wojów”. Trudnić się miał rzemiosłem wojennym. Bóg widział to inaczej. Mały Wojtuś ciężko zachorował. Rodzicom poruszyły się sumienia. A może jednak nie trzeba było żałować Bogu pięknego dziecięcia? W grodzie, będącym ich własnością, znajdował się kościół i ołtarz poświęcony Najświętszej Maryi Pannie. Na tym ołtarzu złożyli syna rodzice, czyniąc wreszcie nieodwołalny ślub, iż jeśli wyzdrowieje wykierują go na kapłana. Kontrasty pojawiły się ponownie podczas nauki szkolnej w Magdeburgu. Wojciech Był zwyczajnym młodym człowiekiem, skłonnym do wagarów i żakowskich swawoli. Ścierało się to z ascetycznym trybem życia promowanym w miejscowej szkole przez kapitułę katedralną i biskupa Adalberta o bardzo zasadniczej postawie. Widać jednak, że powróciwszy do Pragi po odbytej nauce nasz Patron przyswoił sobie umartwiony styl biskupa Adalberta. Niemały wpływ na to miała obecność Wojciecha przy śmierci praskiego biskupa Dytmara. Umierał z wielkimi wyrzutami sumienia. Oskarżał się o zbyt świecki tryb życia, który przecież właściwy był także Wojciechowi jako synowi możnego rodu. Wojciech wkrótce stał się następcą zmarłego biskupa i całkowitym jego przeciwieństwem. Umartwienie szło u niego w parze z miłosierdziem. Jeśli nie dojadał to po to, by podzielić się z ubogimi. Nie dosypiał, bo czas poświęcał na modlitwę, odwiedziny chorych i potrzebujących. Odzienie oddawał biedakom. Zdecydowaną większość dochodów przeznaczał na wykup niewolników, których na skutek wojen rodowych i rozwarstwienia społecznego było wówczas bardzo wielu. Przez to spotykał się z zarzutami o rozrzutność. Dbał też o wyposażenie kościołów i utrzymanie duchowieństwa. Żywoty św. Wojciecha zawierają na ten temat nie tylko ogólniki, ale wiele konkretnych przykładów. Tego radykalizmu nie podzielali niestety jego diecezjanie. W ochrzczonej wprawdzie Pradze przeważały obyczaje prawie barbarzyńskie. Panowało wielożeństwo, handel niewolnikami, duchowni nie przejmowali się celibatem, a do tego buntowali możnych przeciw swemu biskupowi. Dwukrotnie Wojciech opuszczał stolicę, skoro “owce słuchać pasterza nie chciały”, choć czynił to z ciężkim sercem, po wielu latach ofiarnej, wytężonej pracy. Do motywów ostatecznego opuszczenia biskupstwa przez Wojciecha doszedł jeszcze jeden, niezwykle dramatyczny. Rodzina Wojciecha - Sławnikowicze - została wymordowana przez konkurencyjny ród Przemyślidów. Wobec takiego obrotu spraw tym bardziej nie mógł już powrócić i skutecznie sprawować rządów w zwaśnionej stolicy. Udał się więc Wojciech, za radą Papieża Jana XV do klasztoru. Było to rzymskie opactwo benedyktynów na Awentynie, o surowej regule, pełnej modlitwy, postu i pracy. Kroniki podają, iż czuł się tam dobrze. W Rzymie nawiązał liczne wartościowe kontakty. Cieszył się uznaniem większym niż w Pradze, tam też dojrzał do przyszłego męczeństwa. Kiedy powrót do Pragi okazał się niemożliwy - z Rzymu Wojciech udał się na misje do Polski i Prus. Można powiedzieć, że gdyby nie przykre, dramatyczne okoliczności życia naszego Patrona, nie trafiłby on na polską ziemię, jak “kamień odrzucony przez budujących, który stał się kamieniem węgielnym” (Mt 21,42 por. Ps 118). Gdyby nie jego choroba w dzieciństwie, surowi nauczyciele, słaby moralnie poprzednik i nieprzychylni diecezjanie Wojciech nie zostałby prawdopodobnie ani kapłanem, ani zakonnikiem, ani misjonarzem. Bracia, gdy piętrzą się przed nami niepowodzenia może być w nich “Palec Boży”. Święty Wojciech cechował się miłosierdziem wobec bliźnich, jednością z Kościołem i braterstwem ze Współbraćmi zakonnymi. Dlatego jego “nieudane” życie stało się najbardziej udane. Oprac. Ks. Filip Krauze na podstawie: A. Czerwiński, T. Czapiewski, E. Skalski. Wojciechowe Millenium Nową Ewangelizacją 997-1997. Gdańsk 1995. Z ŻYCIA KOŚCIOŁA 22 kwietnia Pielgrzymka patronalna naszej Rady na Wzgórze św. Wojciecha: W niedzielę 22 kwietnia zbieramy się o godz. 8.30 przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku - wejście od strony Plebani. Nabożeństwo rozesłania i procesjonalne wyjście z Bazyliki o godz. 9.00. Zabieramy ze sobą wszystkie szarfy, sztandary oraz transparent. Kwestię naszego miejsca w orszaku oraz zmian przy niesieniu Relikwiarza należy ustalić z Semper Fidelis. O godzinie 12.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. odpustowa