nr 100 - Kalwaria Wielewska
Transkrypt
nr 100 - Kalwaria Wielewska
Gazetka Parafialna Parafia p.w. p.w. św. Mikołaja w Wielu Wiele 22 kwietnia 2012 r. Nr 17 (100) Święty Wojciech, biskup i męczennik męczennik, patron Polski Wojciech urodził się ok. 956 roku w Lubicach (Czechy). Jako 16-letni młodzieniec został wysłany w 972 roku pod opiekę św. Adalberta arcyb arcybiskupa w Magdeburgu. Z wdzięczności dla metropolity przybrał sobie jego imię i jako Adalbert figuruje we wszystkich późniejszych dokumentach. Pod tym imieniem jest znany i czczony czony w Europie. Do Pragi wrócił św. Wojciech po 10 latach pobytu w Magdeburgu. Tu przyjął resztę święceń. W roku 983 odbyła się konsekracja św. Wojci Wojciecha na biskupa. Tak więc św. Wojciech był pierwszym biskupem nar narodowości czeskiej w Czechach. Wojciech wszedł szedł do swojej biskupiej stolicy, Pragi, boso. Miał wtedy zaledwie 26 lat. Jego dobra biskupie nie były zbyt wielkie. Dzielił je: na utrzymanie budynków i sprzętu kościeln kościelnego, na potrzeby kleru katedralnego i diecezjalnego, na potrzeby własne, które były w tych wydatkach najmniejsze, i na ubogich. Zaopatrywał ich potrzeby i sam ich odwiedzał, słuchał pilnie ich skarg i potrzeb, odwiedzał więzienia a przede wszystkim targi niewolnikami. Biograf pisze, że św. Wojciech miał mieć sen pewnej nocy, w którym usłyszał szał skargę Chrystusa: "Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?". Możnych zraził sobie Wojciech zakazywaniem wielożeństwa, gromieniem za wiarołomność oraz za związki małżeńskie z krewnymi. Nie liczono się ze świętami, łamano posty. Kiedy Wojciech zobaczył, zył, że jego napomnienia są daremne, a złe obyczaje dalej się szerzą, po pięciu latach rządów (983-988) postanowił opuścić swą stolicę. Wraz ze swoim bratem, bł. Radzimem, udał się do Rzymu i został mnich mnichem. Po trzech i pół roku Wojciech opuścił klasztor, zabrał ze sobą kilkunastu zakon zakonników z opactwa i założył nowy klasztor w Brzewnowie pod Pragą. Wojciech wysłał misjonarzy na Węgry. Sam też tam się udał. Stąd powstała opowieść, że udzielił Chrztu świętego św. St Stefanowi, przyszłemu władcy Węgier. Czesi udali się do metropolity w Moguncji, aby zmusić św. Wojciecha do powrotu. Papież zwołał synod i po naradzie nakazał Wojciechowi wracać do Pragi. Te obiecujące poczynania zakończyły się jednak niebawem zupełną klęską. Wojciech rzucił klątwę na ród Werszowców za to, że zamordowali żonę jednego z nich na terenie klasztoru. W akcie zemsty 28 września 995 roku Werszowcowie napadli na rodzinny gród św. Wojciecha. Gród spalono, ludność zapędzono w niewolę, wymordowano czterech braci św. Wojciecha wraz z ich rodzinami - to jest żonami i dziećmi. Sytuacja była tak gorąca, że Wojciech nie był pewny nawet swojego życia. Złamany tym wszystkim, po zaledwie niecałych trzech latach Wojciech udał się pot potajemnie ponownie do Rzymu. Następny synod ynod nakazał Wojciechowi po pod grozą klątwy powrót. Kiedy zaś nadal powrót św. Wojciecha był niemożliwy, biskup udał się do Polski z postan postanowieniem oddania się pracy misyjnej wśród pogan. Było to późną jesienią 996 roku. Czesi przysłali Wojciechowi ostateczną odpowiedź, że nie godzą się ię na jego powrót. Bolesław Chrobry bardzo ucieszył się na wiadomość, że do Polski ma przybyć biskup WojWo ciech. Król chciał zatrzymać Wojciecha u siebie jako pośrednika w misjach dyplomatycznych. Jednak ednak Wojciech stanowczo odmówił i wyraził chęć pracy wśród pogan. Udał się na wyprawę misyjną do Prus. Bolesław Chrobry dał Wojciechowi do osłony 30 wojów. Biskupowi towarzytowarz szył tylko jego brat, bł. Radzim, i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język pruski i słusł żył za tłumacza. Działo się to wczesną wiosną 997 99 roku. Aby nie nadawać swojej misji charakteru wojennej wyprawy, Wojciech oddalił żołnierzy. Niedługo potem, potem kiedy Wojciech zorientował się, że Prusy nie chcą nawrócenia, postanowił zakończyć misję powrotem do PolPo ski. Prusacy poszli za nim. 23 kwietnia 997 99 roku w piątek o świcie zbrojony tłum Prusaków otoczył trzech misjonarzy: św. Wojciecha, bł. Radzima i subdiakona Benedykta Boguszę. Rzucono się na nich i związano ich. Zaczęto bić Wojciecha, Wojciecha zawleczono go na pobliski pagórek i tam zginął od włóczni. Odcięto to mu głowę i wbito ją na żerdź. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat. Po pewnym czasie król Polski za odpowiednim okupem sprowadził ciało św. Wojciecha uroczyście do Gniezna. Cesarz Otto III na wiadomość o śmierci męczeńskiej przyjaciela, natychmiast zawiadomił o niej papieża z prośbą o kanonizację. Sporządzono najpierw spisanie żywota świętego Wojciecha na podstawie zeznań naocznych świadków: bł. Radzima Ra i Benedykta. Papież apież Sylwester II przed rokiem 999 dokonał uroczystego ogłoszenia WojcieWojci cha świętym.. Dzień święta wyznaczył na dzień jego śmierci, czyli na 23 kwietnia. Wtedy także zapadła decyzja utworzenia w Polsce nowej, niezależnej metropolii w Gnieźnie, której patronem został ogłoszony św. Wojciech. Wojciech jest jednym z trzech głównych patronów Polski (obok NMP Królowej Polski i św. Stanisława ze Szczepanowa, biskupa i męczennika). Ku czci św. Wojciecha zostały zrobione słynne drzwi gnieźnieńskie, na których w 18 obrazach-płaskorzeźbach, obrazach wykonanych w brązie są przedstawione sceny z życia św. Wojciecha. Drzwi gnieźnieńskie pochodzą z wieku XII. W ikonografii Święty występuje w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem. Jego atrybuty to także orzeł, wiosło oraz włócznie, od których zginął. Słowo Życia ycia na III Niedzielę Wielkanocy Znam – znaczy kocham W powszechnym rozumieniu, gdy o kimś mówimy, że go znamy, to wymieniamy jego imię, nazwisko. Mówimy, że znamy tego człowieka, bo wiemy, gdzie mieszka, czym się zajmuje, znamy jego rodziców, czasem rodzeństwo. Im więcej wiemy o kimś – tym bardziej wydaje się nam, że go znamy. Bywają jednak takie sytuacje, kiedy zachowanie znanego nam człowieka nas zaskakuje, a nawet dziwi. Mówimy wtedy, że chyba nam się wydawało, że go znaliśmy; jesteśmy zaskoczeni jego słowami czy czynami. O pewnej niespodziance ce możemy powiedzieć po przeczytaniu dzisiejszego słowa. Św. Jan powiedział do nas: „Po tym poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania”. Po tym poznajemy, że ktoś zna Boga, jeżeli zachowuje Jego przykazania. Nie wiedza zatem, ale zachowywanie nie przykazań jest znakiem, że Boga znamy. Jak trzeba nam rozumieć te słowa? Jest taka opowieść o pewnym człowieku, który otrzymał w darze świętą księgę. Przyjął ten podarunek z radością i obiecał sobie, że będzie czytał słowa tej księgi i wprowadzał je w życie. Niestety, w drodze powrotnej zaskoczył go pożar i ledwo uszedł z życiem. Księga poszła z dymem. Ów człowiek długo nie mógł pogodzić się ze stratą. Któregoś dnia przypomniał sobie, że księga zawierała tylko to, co najlepsze i głębokie. Postanowił, że będzie tak żył, jakby znał treść straconej księgi. Rozdawał miłość, gdziekolwiek się znalazł, czynił dobro każdemu, kogo spotkał. Kiedy umarł i stanął na sądzie, usłyszał pytanie: co uczyniłeś dla Boga? Człowiek spuścił głowę i powiedział: – Panie, przebacz, ale nie wiedziałem, co miałem czynić, bo zgubiłem księgę, w której to było zapisane. Wówczas Bóg polecił aniołom wprowadzić świadków. I weszło na salę mnóstwo ludzi: wszyscy ci, którym pomógł, pocieszył czy podniósł na duchu. A Bóg powiedział: – to twoja księga, tyś ją czytał. Wówczas ów człowiek oniemiał z radości... (por. K. Wójtowicz, Glosarium). Przytoczone opowiadanie podpowiada nam, że warunkiem zachowywania przykazań jest miłość. Kto kocha Boga, ten zachowuje Jego przykazania. A zatem mówienie, że znam Boga, łączy się z miłością. Człowiek, który nie zachowuje przykazań, nie kocha Boga. Nie może więc powiedzieć, że Boga zna. U fundamentów wierności przykazaniom jest miłość Boga. Jeśli kocham Boga – to zachowuję przykazania – mogę powiedzieć, że Boga znam. Podobnie jest w naszym codziennym życiu. Tak naprawdę nie wiedza o kimś, czyli jak się ktoś nazywa i gdzie mieszka, jest znakiem, że kogoś znam. Tym znakiem też jest miłość. Nie trzeba przecież wszystkiego o kimś wiedzieć, żeby go kochać. Miłość jest fundamentem wierności i uczciwości, szacunku wobec tej osoby, którą kocham. Dzisiejsza liturgia podpowiada nam też, jak można sprawdzić to, czy my znamy Boga. Tym znakiem jest rozpoznanie Pana przy łamaniu chleba czyli rozpoznanie Pana w tajemnicy Mszy świętej. Msza święta jest czasem i przestrzenią, w której mogę spotkać i rozpoznać Pana, mogę spotkać się z Nim. To spotkanie z Panem wypowiada się w przyjęciu Komunii świętej. Wydaje się, że wielu przychodzących na Mszę świętą nie spotyka Jezusa. Nie znam Go. Może nawet nie chcę znać... bo nie chcę podjąć wysiłku, aby przyjąć Jezusa w Komunii. Może przeszkadza trwoga i lęk – jak to było w przypadku uczniów z dzisiejszej Ewangelii. Do tych właśnie zniechęconych i pełnych wątpliwości uczniów Jezus mówi: „Dotknijcie się Mnie”. I pokazał im swoje przebite ręce i nogi. Ale widocznie uczniowie jeszcze nie byli do końca przekonani, bo na zakończenie spotkania otrzymali jeszcze jeden dar: „Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma”. Kiedy i nam tak trudno przekonać się do przyjęcia Jezusa w Komunii świętej, to może warto prosić Boga o oświecenie naszych umysłów, abyśmy więcej rozumieli. Bardzo często wydaje się nam, że wystarczy mówić, że wierzę. Ale przecież my nie tylko mówimy – powiemy – przecież jeszcze jesteśmy w świątyni. I na tym dla wielu z nas właściwie kończy się wiara... Spełniliśmy obowiązek i tyle. A zatem, czy mogę powiedzieć, że znam Boga, bo zachowuję przykazania? Wydaje się, że niestety nie..., bo fundamentem zachowywania jest miłość. A miłość wypowiada się konkretnie w przyjęciu Jezusa w Komunii świętej. A dalszym etapem jest niesienie tej miłości bliźnim... Bardzo trzeba nam prosić Boga, aby oświecił nasze umysły swoim światłem. Abyśmy zrozumieli słowo Boga; abyśmy pojęli, na czym polega miłość do Boga. Dopóki to się nie stanie, ciągle jesteśmy daleko. Jezus stoi obok nas, ale my Go nie widzimy. Co jeszcze musi się stać w naszym życiu, abyśmy Go zobaczyli? Czego musimy jeszcze doświadczyć, aby przestał być dla nas wielkim Nieznajomym... Ks. Andrzej Mojżeszko Ogłoszenia duszpasterskie 1. My często, za świętym Tomaszem, mówimy: „szukam Boga”. Tymczasem już wiemy: nie trzeba Go szukać. Bóg jest, i to zawsze. Trzeba Go tylko rozpoznać. I to niech na nas ciąży obowiązek dawania świadectwa, że Bóg jest i można Go rozpoznać. 2. Niedziela dzisiejsza przeżywana jest jako Niedziela Biblijna i początek Tygodnia Biblijnego. Niech ta Święta Księga towarzyszy nam każdego dnia, w każdej modlitwie. Nie rozstawajmy się z owym najwspanialszym listem Boga do człowieka. 3. Jutro uroczystość świętego Wojciecha – Patrona naszej Ojczyzny. Jego męczeńska krew, wylana na początku historii Kościoła w naszym kraju, stała się prawdziwie nasieniem chrześcijan. Zwracajmy się z gorącą modlitwą przez orędownictwo świętego Wojciecha, aby jego ofiara ciągle ożywiała wiarę Polaków. 4. Adoracja Najświętszego Sakramentu w najbliższy czwartek. O przewodniczenie proszę grupę III. 5. O posprzątanie naszej świątyni w sobotę od godziny 900 prosimy Parafian z Huty. Jednocześnie składamy: Bóg zapłać Parafianom z Dąbrowy – strona lewa. W tym tygodniu wspominamy: w poniedziałek, 23 kwietnia, św. Wojciecha, biskupa i męczennika - głównego patrona Polski. Zginął z ręki pogan 23 kwietnia 997 roku. Jego relikwie spoczywają w katedrze gnieźnieńskiej; we wtorek, 24 kwietnia, św. Jerzego, męczennika. Jerzy oddał życie za wiarę prawdopodobnie w roku 304 podczas prześladowania Dioklecjana. Kult świętego rozszerzył się szybko w Kościele Wschodnim i Zachodnim, a liczne bractwa, stowarzyszenia i zawody przyjęły go za swego patrona. w środę, 25 kwietnia, św. Marka, ewangelistę. Towarzyszył św. Pawłowi w jego pierwszej podróży i udał się za nim do Rzymu. Potem został uczniem apostoła Piotra i podał jego naukę w swojej Ewangelii. Przez Jego wstawiennictwo modlimy się o dobre urodzaje i o błogosławieństwo dla pracujących na roli. Prośmy także o to, aby nikomu na świecie nie brakowało chleba. Drogich Parafian i Gości serdecznie zapraszamy do udziału w Liturgii: w ciągu tygodnia: - o godzinie 7:20 i 17:00 w sobotę: - o godzinie 18:30: we Wdzydzach Tucholskich w niedzielę - o godzinie 8:00; 10:00; 11:30 i 16:00 ks. proboszcz Jan Flisikowski ks. wikariusz Piotr Lubecki Parafia Rzymskokatolicka św. Mikołaja Sanktuarium Kalwaryjskie 83-441 Wiele ul. Derdowskiego 1 www.kalwariawielewska.pl e-mail: [email protected] Opracowanie, msk