Lenur Kerymov - Stowarzyszenie Vox Humana
Transkrypt
Lenur Kerymov - Stowarzyszenie Vox Humana
PIERWSZY KROK INTEGRACJI – projekt finansowany przez Europejski Fundusz na rzecz Integracji Obywateli Państw Trzecich i Budżet Państwa Lenur Kerymov / 38 lat / Prawnik Pracownik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Skąd jesteś? Jestem Tatarem krymskim. W historię mojego narodu wpisana jest deportacja i rozłąka z Ojczyzną. To doświadczenie dotyczy również mnie. W 1944 Stalin wysiedlił Tatarów do Uzbekistanu. Urodziłem się na wygnaniu. Moi rodzice działali w ruchu na rzecz powrotu Tatarów na Krym. Tam zostały nasze domy, ślady naszej historii, wsie naszych dziadków. Uzbekistan nie był naszą ojczyzną. Przed ’89 rokiem nie było szans na powrót do domu. Wracający, byli wypędzani, a ich domy burzone. Moi rodzice nie chcieli ryzykować utraty całego dobytku rodziny, więc w ‘84 roku przenieśli się do Federacji Rosyjskiej. W ładny dzień przez przełęcz widzieliśmy Krym, ale nie mogliśmy tam pojechać. Gdy Związek Radziecki upadł byliśmy w pierwszej fali Tatarów wracających do domu. Czy wyczekiwany powrót wyglądał tak jak się spodziewaliście? Początki były trudne. Nikt nie czekał na nas z otwartymi rękami. W naszych domach mieszkają Rosjanie, potomkowie tych Rosjan, którzy dostali nasze domy po deportacji. Zdają sobie sprawę, że tego co posiadają nie zdobyli własną pracą. To budzi poczucie winy i lęk przed wracającymi Tatarami. Na poziomie relacji sąsiedzkich wszystko się ułożyło, ale jak się porusza tematy polityczne, to widać, że lata anty tatarskiej propagandy zrobiły swoje. Nie jest łatwo przełamać dekady przekłamywanej historii. Dlaczego przyjechałeś do Polski? Mój tata jeszcze w czasach komunistycznych działał w podziemiu. Na cały ruch Tatarów walczących o powrót na Krym był tylko jeden telefon, w naszym domu. To jakbym dorastał w nieoficjalnym biurze. Przez nasz dom cały czas przewijali się ludzie, poznałem olbrzymią ilość osób z różnych zakątków świata, z różnymi doświadczeniami. Również polskich aktywistów, działaczy „Solidarności”. Kiedy już po studiach pracowałem w ukraińskiej 1 organizacji pozarządowej świadczącej porady prawne, polska dziennikarka, którą poznałem przed laty u rodziców w domu, zaprosiła mnie na półroczy staż w Fundacji Helsińskiej. Pół roku przeciągnęło się do kilkunastu lat? Zacząłem od półrocznego stażu w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Skończyłem studia prawnicze w Istambule, ale postanowiłem zrobić w Polsce dwuletnie magisterskie studia uzupełniające na Prawie i Administracji, koncentrując się na kwestii praw człowieka. Ukończyłem też Szkołę Praw Człowieka prowadzoną przez Fundację Helsińską, cały czas działałem jako wolontariusz. Miałem okazję nabrać doświadczenia. Po obronie magisterium zostałem zatrudniony. Już 10 lat pracuję w Fundacji przy programach dla wschodu. Na czym polega Twoja praca? Prowadzimy działania edukacyjne na temat praw człowieka dla różnych grup odbiorców, przede wszystkim dla działaczy organizacji pozarządowych i dziennikarzy. Opowiadamy jak w praktyce działać na rzecz ochrony praw człowieka. Jak prowadzić monitoringi, zbierać dane, porównywać istniejącą sytuację ze standardami praw człowieka. Zajmuję się głównie krajami Azji Centralnej. Po dramatycznych wydarzeniach z 2005 roku, kiedy w Uzbekistanie pokojowa demonstracja została rozstrzelana przez wojska rządowe, pomagaliśmy uchodźcom zbierać informacje o zaginionych, rannych, staraliśmy się dotrzeć do rodzin, które zostały na miejscu. W zeszłym roku kierowałem misją obserwacyjną w Kazachstanie. Tam również w 2011 roku rząd użył siły przeciwko pokojowej demonstracji pracowników przemysłu naftowego. Byli ranni oraz ofiary śmiertelne. Co więcej, 35 demonstrantów oskarżono o wzniecanie zamieszek. Współpracowałem z lokalnymi organizacjami, obserwowaliśmy proces, pisaliśmy raporty, prezentowaliśmy je w Parlamencie Europejskim w Brukseli. W Tadżykistanie zbieraliśmy informacje na temat naruszeń praw człowieka na Pamirze. Prowadzą tamtędy szlaki przemytu narkotyków z Afganistanu do Europy. W 2012 pod pretekstem walki z gangami narkotykowymi wprowadzono wojsko do miasta, były ofiary śmiertelne, doszło do zniszczenia mienia. Standardowe skutki źle przygotowanej operacji wojskowej. Temat był bardzo drażliwy dla władz tadżyckich. 2 Czujesz satysfakcję z pracy? Aktywność rodziców i doświadczenie deportacji rozbudziło we mnie wrażliwość, która sprawiła, że od zawsze chciałem zajmować się prawami człowieka. Tu, w Fundacji odkryłem, że są zupełnie inne perspektywy, niż w organizacji, w której pracowałem na Ukrainie. Mamy większe możliwości, większy zasięg działania. Mimo, że nie widać od razu rezultatów, nawet powiedziałbym, że sytuacja w krajach byłego ZSRR się pogarsza, to widzę sens w tym co robię. Wiec tak, jestem usatysfakcjonowany. Mieszkałeś w tylu miejscach, gdzie jest Twój dom? W Polsce. Z Uzbekistanu wyjechałem jak miałem dziewięć lat. Nie wiele pamiętam. Pięć lat mieszkałem w Rosji. Dobrze to wspominam, ale nie mam tam rodziny, z przyjaciółmi z czasów szkolnych nie utrzymuję kontaktu. Na Krymie ukończyłem szkołę i po 3 latach wyjechałem do Turcji. W Istambule spędziłem prawie 7 lat, potem na rok wróciłem na Krym i przyjechałem do Polski. Już niedługo minie 13 lat odkąd tu mieszkam. Tu jest centrum mojego życia, rodzina, przyjaciele, praca, tu płacę podatki. Nie tęsknisz za Ukrainą? Tęsknię przede wszystkim za rodzicami, siostra oraz krewnymi, którzy pozostali na Krymie. Tęsknię tez za Krymem. To jest moja mała ojczyzna, tam mieszkają moi bliscy. Staram się tam jeździć jak najczęściej. Łatwo Ci się było odnaleźć w Polsce? Zaskakująco. Polacy i Tatarzy mają pewne wspólne cechy. Tatarzy są takimi samymi malkontentami. Mamy też podobne obciążenie historyczne na skutek sąsiadowania z Imperium Rosyjskim. Lata ZSRR tępiącego religię i kulturę sprawiło, że Tatarzy są narodem bardziej europejskim niż wschodnim. Łatwiej było mi zrozumieć jak myślą i zachowują się ludzie w Polsce, niż w Turcji, chociaż turecki język, kultura i religia są nam bliskie. Przez pierwsze dwa lata w Istambule nie rozumiałem Turków. Inaczej myślą, inaczej rozmawiają, mają inne podejście do stosunków międzyludzkich. Byłem atakowany przez studentów religijnych, którzy chcieli mnie nawracać. Sam mam ambiwalentny stosunek do religii, nie rozumiałem tego i nie chciałem. Zaadoptowałem się i polubiłem Istambuł dopiero po czterech 3 latach. W Polsce nie miałem takich trudności. Od początku byłem otoczony interesującymi ludźmi. Co lubisz w Polsce? Mam tu poczucie bezpieczeństwa. To mi się bardzo podoba. Jak wracam z Azji Centralnej, ląduję na Okęciu, to czuję taką ulgę: „Uff, jestem. Tu już mi nikt nic nie zrobi. Jestem bezpieczny”. W krajach byłego ZSRR w każdej chwili mogą zażądać łapówki, zatrzymać, sprawdzać. Tutaj wiem, że jestem chroniony, znam swoje prawa, wiem gdzie mógłbym szukać pomocy. Nie muszę schodzić na drugą stronę ulicy jak widzę patrol policyjny. Nikt mnie tu nie zatrzyma. I oczywiście mam mnóstwo przyjaciół, których bardzo cenię i lubię. Czy straciłeś coś poprzez przyjazd do Polski? Bliski kontakt z rodzicami. Bardzo za nimi tęsknię. Traci się związek z własną kulturą, społecznością. Nie jestem wierzący, ale na Krymie zawsze obchodziliśmy święta. Była atmosfera, babcia, która wierzy w Boga, składaliśmy sobie życzenia. Tutaj jestem sam, nie obchodzę naszych świąt. To są rzeczy, które należy kalkulować podejmując decyzję o wyjeździe. Wiem już co to znaczy wyjazd do innego kraju, ile się zyskuje, ale również ile można stracić. Udało mi się tu zbudować życie od nowa i nie chciałbym już nigdzie dalej jechać. Masz kontakt z Tatarami mieszkającymi w Polsce? O ile dobrze wiem, jestem jedynym Tatarem z Krymu w Warszawie. Znam Tatarów polskich. Oni są ciekawi historii, próbują podtrzymać tradycje. Mam przyjaciół wśród Tatarów Polskich. Lubię jeździć do Kruszynian., staram się nawiązywać i utrzymywać kontakty z przedstawicielami tej społeczności. Czy uważasz się za osobę sukcesu? Jak myślimy o sukcesie to myślimy o życiu zawodowym. W tej dziedzinie mam jeszcze dużo do osiągnięcia. Moim sukcesem jest moje życie prywatne. Udało mi się wyjechać, uporządkować swoje życie, niczego mi nie brakuje. Znalazłem tu miłość życia, to jest bardzo duży sukces moim zdaniem. 4