Dialektyka swobody i przymusu w pedagogice Sergiusza
Transkrypt
Dialektyka swobody i przymusu w pedagogice Sergiusza
Sławomir Sztobryn Dialektyka swobody i przymusu w pedagogice Sergiusza Hessena[1] Vivo et ago, ergo vita et acito, ergo quoque libertas et numen sum, ac vita, actio, libertas et numen est. B. F.Trentowski, Chowanna W polskiej myśli pedagogicznej okresu międzywojennego problem swobody i przymusu, karności i wolności był bardzo często podejmowany. Wynikało to po części z analogicznego nastawienia pedagogów i filozofów zachodnich, po części zaś z tradycji oświatowych i rozwoju rodzimej twórczości pedagogicznej. Generalnie rzecz biorąc, można przyjąć, że podejmowane próby rozwiązania tego problemu szły dwoma torami; pierwszy, który można by określić jako ,,metodyczny'', podejmował szczególnie chętnie zagadnienie swobody i przymusu w aspekcie działań wychowawcy, np. poprzez pouczanie, zachętę i nagrodę, zakazy i nakazy, stosowanie różnych rodzajów kar; czy też w aspekcie jakości wpływów środowiska oraz cech podmiotowych typu; popędy, przyzwyczajenia, nawyki. Jest to więc poszukiwanie odpowiedzi na pytanie; JAK działać, jakimi sposobami, aby osiągnąć zamierzony cel, którym w naszym przypadku miała być karność lub określony przez wychowawcę stopień swobody. Taką interpretację można znaleźć u J.Włodarskiego czy I.Chmielewskiej. Drugi nurt natomiast, który w odróżnieniu od poprzedniego przyjął kierunek teoretyczno-filozoficzny, rozwiązał ten problem w aspekcie ontologicznym, antropologicznym czy też aksjologicznym. Tutaj podstawowym pytaniem było zagadnienie istoty rozwoju człowieka wartości wspierających ten rozwój a więc nie JAK, lecz DLACZEGO, należy posługiwać się swobodą i przymusem. Do tej grupy pedagogów zaliczyć można bez wątpienia B. Nawroczyńskiego, W. Spasowskiego, H. Rowida, S. Hessena. Zasadniczym zagadnieniem tego artykułu jest przybliżenie problemu swobody i przymusu analizowanego przez S.Hessena w aspekcie filozoficznym oraz wskazanie tych momentów, które zdaniem autora formalizują, usztywniają opis rozwoju człowieka i tym samym kierują ją ku ,,lichej dialektyce'' w duchu Hegla. W jednej ze swych prac Hessen dokonując krytyki Apologii dobra W. Sołowiowa sformułował myśl, która jest niejako nicią przewodnią postawionego w tytule problemu. Jego zdaniem, rozwiązanie problemu wolności polega przede wszystkim na rozgraniczeniu autonomii samowoli tak aby autonomia nie wyradzała się w heteronomię[2] Dla Hessena pojęcie autonomii, której istotą jest zdolność rządzenia się własnymi prawami (ale nie jest autarkią), jest równoznaczne z pojęciem wolności, którą definiuje jako samoistność osoby, nie zaś jako samowolę działania. W związku z tym nie może wolność być czymś zakończonym, nigdy nie jest czymś danym, tzn. faktem wychowania, gdyż jako immanentna własność osobowości podlega procesowi rozwoju, rozszerzania się, choć może także ulegać zwyrodnieniu[3]. Wolność więc charakteryzuję się szczególną zdolnością osobowości do twórczości, bo jedynie poprzez twórczość zdolna jest osiągnąć swą pełnię; jest czymś racjonalnym jednocześnie irracjonalnym, tkwi korzeniami w bycie, lecz jako jądro osobowości wykracza poza wszystko, co jest dane. Ten element twórczości wskazuje, że wolność w rozumieniu S.Hessena nie może być jedynie wyborem między kilkoma możliwościami, lecz jest pełna wysiłku i napięcia, wymaga od osobowości ciągłego przezwyciężania samej siebie, jest także działaniem w środowisku zewnętrznym, którego wpływów nie sposób przewidzieć. Prawdziwa twórczość - jak twierdzi Hessen - nie jest pychą samostanowienia, lecz pokornym oddaniem się obiektywnym wartościom. Moralność jest najsubtelniejszym rodzajem twórczości duchowej[4] Wolność jest tym czynnikiem, który rozstrzyga wzajemne napięcie między swobodą i przymusem, jest więc czymś dynamicznym, jest ustopniowana, przenika ów przymus i tym samym nadaje mu sens pedagogiczny. Swą twórczą, pozytywną wolność stawia Hessen w opozycji do wolności negatywnej Rousseau i Tołstoja i dzięki temu uwypukla różnorodność, zmienność i otwartość osobowości na wartości. W przedstawionym wyżej znaczeniu wolność podmiotowa jest niezwykle mocno związana z wartościami, które jako byty transcendentne mają walor, to znaczy obowiązują niezależnie od wartościowań[5], dlatego też zyskują sens wyłącznie przez wolność podmiotu, do której apelują. Wolność podmiotu realizuje się dzięki specyficznemu kontaktowi z wartościami kultury, w nich przecież odnajduje siebie osobowość. Ten kontakt ma szczególną cechę wartości absolutne przewyższające osobowość i leżące poza nią mogą być podjęte tylko dzięki wolności, a tym samym prawa istnienia wartości kulturalnych wyznaczają kierunek twórczości podmiotu. W tym sensie wolność nie jest autarkią, ale także nie jest wolnością absolutną. Dynamika wolności w koncepcji Hessena jest dwojaka: z jednej strony wynika ona z twórczej, aksjocentrycznej i transcendentnej aktywności osobowości i leży w obrębie własnej wartości osobnika, a z drugiej strony wrażliwa jest na przemiany warunków społecznych, które określają jej treść. Hessen nie chce - w przeciwieństwie do stanowiska indeterninistycznego - mieszać wolności z anomią, a również konieczności obowiązku z koniecznością praw bytu przyrodniczego. W okresie anomii powinność może być naruszona, bo nie jest jeszcze zrozumiała, choć nie traci swego obowiązywania. Dlatego pierwsze lata życia wypełnione są różnego rodzaju nagrodami, karami czy sugestiami, po to, by wychowanek przywykł do presji powinności tak aby jego życiu dorosłym przymus nie był już potrzebny. W takiej sytuacji celem wychowania może być wyłącznie ciągłe, systematyczne rozwijanie w człowieku wolności poprzez ponadosobowe cele wartości, które realizowane są twórczym wysiłkiem osobowości. Takim zalążkiem twórczej postawy dziecka, twierdzi Hessen, jest zabawa, którą winna przenikać przyszła lekcja (heteronomia w wychowaniu); w tymże stwierdzeniu mieści się pierwszy etap dialektyki Hessena. Podejmując interpretację tego etapu rozważań Hessena, trzeba uwydatnić pierwszą istotną niejasność; skoro zabawa jest działalnością instynktowną, nastawioną na teraźniejszość, a nie na cele ją przekraczające, czyli brak jej stałości i prawidłowości, to tym samym nie może przysługiwać jej prawo do twórczości, która jako immanentna własność autonomii charakteryzuje się tym, że nie jest ani chaotyczna, ani samowolna. Pojawia się tu rozdział między anomią a heteronomią i autonomią. Z drugiej strony jeśli w okresie anomii możliwa jest twórczość, a jest to warunek konieczny dla istnienia dialektycznego rozwoju wolności - to wynika z tego, że wolność w jakimś stopniu jest trwałą cechą anomicznego dzieciństwa. Ten punkt widzenia jest zgodny z dialektyką Hessena, która podobnie jak Platońska zakłada, że wyższy etap rozwoju osobowości jest nie tyle całością poprzedzających go etapów, ile raczej ich pełnią, to znaczy, że zawierając je w sobie jest zarazem czymś doskonalszym. Aby jednak tak było, konieczne jest, by zabawa zyskała odmienne właściwości, to jest takie, które pozwalałyby na pojawienie jakichś konkretnych form twórczości, odpowiadających psychicznym możliwościom dziecka. Praca twórcza, zdaniem Hessena, stanowi Heglowskie przezwyciężenie zabawy i lekcji. Dlatego też akcentuje on fakt, że zabawa kryje w sobie zarodek pracy - jak ustaliliśmy wyżej, raczej potencjalnie niż realnie - a cele realizowane przez dziecko stają się coraz bardziej stałymi. Hessen swą dialektykę form aktywności usiłuje rozwiązać w ten sposób, że zabawa powinna kierować się w stronę lekcji, lekcja zaś ma przeświecać zabawę, być dla niej swoistą zasadą; uchroni to zabawę przed wyrodzeniem się jej w pustą rozrywkę. Wówczas przymus nieunikniony przy organizacji zabawy i przejawiający się w doborze przedmiotu zabawy oraz w ogólnym kierunku, będzie wolności służył[6]. Analizując wynikające z powyższych przesłanek pojęcie wolności, można je określić jako odległy cel działalności wychowawcy na rzecz wychowanka. W tym znaczeniu zabawa zostaje okrojona z elementów samodzielności wychowanka i od strony aktywności podmiotu może przybrać postać jedynie ćwiczenia funkcji, a takie właśnie stanowisko M.Montessori Hessen odrzuca jako nazbyt mechaniczne. Założenie, że w zabawie zawarte są zarodki pracy, nie rozwiązuje problemu, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że wolność tym się różni od działalności samorzutnej (charakterystycznej dla zabawy), iż jest zawarty w niej pewien całościowy sens, apel wartości (wolność jest przecież działalnością w świecie obiektywnych wartości kulturalnych) oraz podmiotowa świadomość tego sensu pojawiająca się w okresie autonomii. Wydaje się że zamiast wzajemnego przenikania się istnieje granica, nieprzekraczalna przepaść między anomią autonomią. Anomia to okres oddziaływania i rozwijania się, bezwolnego i pozaprawnego struktury psychofizycznej dziecka, która nie tylko nie zawiera w sobie twórczej aktywności podmiotu, ale nawet tą twórczością nie jest przeniknięta. Na potwierdzenie tej tezy można przytoczyć słowa Hessena, które tę przepaść sankcjonują: Tylko osobowość tworzy we właściwym znaczeniu tego wyrazu, dziecko zaś posiadając jedynie temperament bawi się uniesione przez swą wyobraźnię. Dla tego autonomicznej działalności twórczej nie należy mieszać z anomiczną działalnością zabawy. Wyobrażnia nie jest twórczością, kryje w sobie czynnik samowoli, bierności[7]. Konkludując - skoro w tym okresie brak twórczości, to naturalnie nie może być mowy o istnieniu zarodków osobowości i wolności. Inaczej mówiąc, wolność nie przenika wszystkich etapów rozwoju człowieka, lecz pojawia się w zawoalowanej postaci dopiero w okresie heteronomii[8]. Tym samym anomia umyka dialektyce, jest jakby jałowym biegiem przed właściwym uruchomieniem wolności. Hessen twierdzi, że działając samowolnie dziecko ulega w swych postępkach wpływom środowiska zewnętrznego. Ale jak powiedzieliśmy wcześniej, wolność nie tkwi w bycie, lecz ma charakter podmiotowy. Eliminujemy w ten sposób drugie możliwe żródło wolności i stąd wnosimy, że anomia w żaden sposób nie może być nią przeniknięta. Trzeba podkreślić, że Hessen często powołuje się na heglowskie aufgehoben, to jest takie przezwyciężenie jednej warstwy przez nadbudowującą się nad nią inną warstwą, że pewne właściwości cechy warstwy niższej, są zaprzeczone przez określone właściwości warstwy wyższej przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości między warstwami. Ponieważ autonomia jest taką diaektyką syntezą, to naturalnie powinna, przyjmując różne formy, istnieć zarówno w heteronomii, jak i anomii. Przyjmując takie rozwiązanie nie sposób nie zauważyć, że eliminacja wolności z tego etapu ludzkiego rozwoju, etapu tak mocno ważącego na przyszłym stylu życia, musi wycisnąć, określone, nazwijmy je: heteronomiczne, piętno na osobowości. Przejdźmy teraz do etapu heteronomii, etapu przezwyciężania przymusu siły przez autorytet, w którym zdaniem Hessena istnieje już czynnik wolności pod postacią pozytywnej podmiotowej oceny autorytetu. Sformułowany przez niego rozwój dialektyki przymusu i swobody przebiega przez etap siły, autorytetu i rozumu. Autorytet jest według Hessena, etapem koniecznym stanowi z jednej strony podwalinę twórczości, z drugiej zaś pod postacią konieczności wzorowanej na konieczności przyrodniczej, wymaga od jednostki realizacji powinności. Podstawową formą aktywności w okresie heteronomii jest lekcja, która zgodnie z dialektyką Hessena winna być nasycona twórczością, nie przeradzając się jednak w twórczość przedwcześnie, gdyż grozi to zwykłym dyletanctwem. Jak więc ma nauczyciel rozumieć i prowadzić lekcję, aby nie zniszczyć dialektycznego rozwoju osobowości? Skoro twórczość jest tu rozumiana jako wytrwała tendencja do osiągania coraz bardziej odległych celów, to cele postawione na lekcji przez nauczyciela mają być takie jak gdyby uczeń postanowił je sam, powinny być bliskie, konkretne i wyrastać z praktyki życiowej wychowanka. Okres heteronomii w wychowaniu nacechowany jest, zdaniem Hessena, szczególną formą przymusu: tj. karnością, która - jako zorganizowany przymus - jest uporządkowana i zarazem porządkująca. W karności właśnie przejawia się autorytet wychowawcy. Pojawia się tu dialektyczne napięcie między zewnętrzną władzą, której jednostka ma się podporządkować racjonalnie i dobrowolnie, a wolnością, która nie jest faktem wychowania, lecz celem. Zdaniem Hessena wolność jako zadanie nie wyłącza, lecz przyjmuje fakt przymusu, który staje się punktem wyjścia procesu wychowania[9]. Zniszczyć ten przymus może tylko osobowość człowieka wychowywanego do wolności. W Filozofii kary Hessen bardzo interesująco prezentuje swój pogląd na autonomię osobowości. Jego zdaniem, jest ona nośnikiem praw, gdyż przepisy prawne jako takie służą samemu prawu. Osobowość jest nośnikiem nienamacalnych praw, które przez prawo nie mogą być naruszone. Ta idea niezmienialnej podmiotowości prawnej w sensie podmiotowego nosicielstwa prawa jest w gruncie rzeczy niczym innym niż ideą wolności; jest wolnością przeciwko samowoli każdej zwierzchności, nawet najbardziej dobroczynnej[10]. Immanentnym składnikiem przymusu w wychowaniu, zdaniem Hessena, jest kara, która nie może być usunięta z niego drogą prostej negacji. Usunięcie jej byłoby równoznaczne z wyrzeczeniem się heteronomii, a więc także dialektyki. Kara, co mocno podkreśla w cytowanej wyżej Filozofii kary, nie może być aktem zemsty, jej zadanie to przywrócenie mocy przedmiotowości obowiązku, ochrona prawa. Kara ma również swoje ustopniowanie na - szczeblu anomii przyjmuje postać tak zwanej kary naturalnej, na szczeblu heteronomii jest aktem prawnym pozostającym w gestii wychowawców i kolegów. Tak więc kara, chroniąc prawo, a także przestępcę, działając w służbie przewyższających ją wartości, daje możliwość poprawy w duchu sokratejskiego racjonalizmu etycznego. Jest ona funkcją określonego autorytetu, który, jak ma to miejsce w szkole, poprzez sąd koleżeński wskazuje powinność. Mamy oto w dość ogólnym zarysie kolejne ogniwo dialektyki swobody i przymusu - okres heteronomii. Trzeba jednak wskazać kilka, jak się wydaje nieścisłości. Hessen wiąże pojęcie autorytetu z obowiązkiem realizacji powinności. Brak jednak w jego koncepcji miejsca dla powinności rozumianej jako rozwiązywanie codziennych zadań życiowych, gdyż według niego, nie prowadzi ona do wolności, lecz raczej automatyzuje rodzącą się osobowość i tym samym wyklucza twórczość. Dlatego też nie można odmówić H. Świdzie racji, gdy twierdzi, że osobowość tym jest bogatsza, im bardziej złożona jest jej struktura, na którą składają się nie tylko swobodne akty twórcze, lecz również codzienna rzeczywistość[11]. Wydaje się więc, że powinność jest tu przez Hessena rozumiana wąsko jako swoista wartość noetyczna co jest znamienne dla szkoły badeńskiej, a szczególnie H.Rickerta to znaczy, że powinność odnosi się do rzeczywistości, która podlega racjonalnej ocenie z punkt widzenia wartości. Tym samym rozum staje się źródłem twórczości, a autorytet jako czysta powinność zbliża rozwijającą się osobowość do wolności. Tak oto za cenę ograniczenia zostaje zachowana w tym zagadnieniu zasada dialektyczna. Bliższej analizy wymaga także problem relacji między celami, szczególnie tymi, które wiążą się z procesem dydaktycznym, a twórczością. Hessen uważa, że cele postawione na lekcji mają być takie, jak gdyby postawił je uczeń. Teza ta choć wydaje się słuszna-prowokuje pytanie: czy myślenie i działanie za ucznia stworzy w jego świadomości prawdziwy obraz wolności i twórczości. Można by sądzić, że uczeń jest ślepym wykonawcą postawionych mu zadań. Dla ratowania idei twórczości Hessen przyjmuje, że powinno się pozostawić wychowankom swobodę w realizacji celów, szczególnie zaś w dziedzinie doboru środków. I to stwierdzenie wymaga uściślenia - tak jak wolność nie może być samowolą, tak też obcoprawność nie może być dowolnością. Inaczej mówiąc, trzeba wskazać kryterium, według którego można by stopniować swobodę wychowanka. Jak się wydaje, możliwe są tu dwie drogi, które powinny występować wspólnie we wzajemnym naprężeniu: 1) jako kryterium przyjąć coś, co przekracza obcoprawność - wartości kultury, oraz 2) przyjąć konkretne prawidłowości rozwoju osobowości wychowanka. Pierwsza droga wyznacza ogólny kierunek działania, druga zaś konkretyzuje możliwości twórczego działania ucznia. Trzeba pamiętać także i o tym, że cele wychowania w okresie heteronomii są przypisane uczniom przez nauczyciela, a więc przez reprezentanta pokolenia, którego ideały, tęsknoty i potrzeby nie muszą wcale być zbieżne z odczuciami pokolenia wychowywanego[12], a w związku z tym rodzi się postulat, by ów aspekt twórczości wzbogacić o udział wychowanków także w konstruowaniu celów. Tym samym nauczyciel zachowując swą władzę i autorytet nadawałby jedynie ogólne ukierunkowanie procesowi samowychowania. Bardzo trafną uwagę formułuje H.Świda[13], negując wartość formalnej konstrukcji, której tkwi w zmierzaniu do wolności przez interioryzację stanu dotychczasowego. Jej zdaniem, świat należy widzieć dynamicznie, to znaczy przez odczucie braku. Na tym etapie możliwe jest to wtedy, gdy nauczyciel pomoże wychowankowi odczuć obiektywne istnienie owego braku i rozbudzić w nim potrzebę poznawczą. Wychowanek natomiast winien sformułować zaistniały problem i zaproponować jego rozwiązanie. W ten oto sposób, jak się wydaje, możliwe jest zachowanie heteronomii lekcji i autorytetu nauczyciela oraz prześwietlenie ich samodzielnością i twórczością ucznia. Biorąc pod uwagę wcześniejsze rozważania-szczególnie dotyczące oderwanego charakteru anomii i zawężenia pojęcia twórczości-należy chyba poddać w wątpliwość nie tyle formalną, co materialną stronę problemu swobody i przymusu. Inaczej mówiąc, rodzi się pytanie jak jest możliwe przygotowanie do wolnego życia wtedy, gdy wolnym się nie jest[14]. Naturalnie nie chodzi tu o negatywne pojmowanie wolności, która w tym sensie jest statyczna, nieustopniowana, jest czymś gotowym, lecz o taką pozytywną wolność, która we wszystkich etapach wypływając z podmiotu byłaby w coraz mniejszym stopniu ograniczona przez czynniki zewnętrzne, stosowanie do osiągania przez osobowość coraz większej złożoności i realizowania coraz wyższych wartości. Można by to zagadnienie sformułować jako paradoks: czy wychowanie nie powinno zawierać w określonych proporcjach i samowoli, i karności? Z jednej strony byłyby czyny samowolne, jako niestałe i bierne wobec świata zewnętrznego (takie właściwości przypisuje im Hessen), z drugiej zaś karność, której Hessen nadaje cechę współodpowiedzialności i zdolność przejawiania inicjatywy. Wtedy wychowanie zawierałoby i stronę bierną i czynną. Samowola jako indeterministycznie pojmowana wolność (dowolność i przypadkowość działania) oraz strukturalizacja ją karność mogłaby być drogą, jak się wydaje, do dialektycznie pojmowanej wolności. Pierwsza może utrwalić się w świadomości jako czysto ludzka zdolność do zupełnie swobodnego działania w świecie rzeczy i ludzi, druga z kolei nakłada na nią odpowiedzialność konieczność racjonalnej oceny i wartościowania. Hessen jednak stanowczo odrzuca samowolę, gdy mówi, że przypadek jako taki jest dla nas nie do zniesienia, bowiem wówczas należałoby szaleńców i dzieci uznać za najbardziej wolnych. Ten sam moment negacji przypadkowości pojawia się w dialektycznym napięciu między wpływami wartości kultury a siłą osobowości. Gdy pierwsza przerasta drugą, wtedy człowiek ulega determinizmowi przypadku. Dla Hessena wolność jest samoistnością osoby, a nie samowolą działania. Przymus wywierany na jednostkę może mieć różną postać: przymusu ducha obiektywnego i przymusu grupy społecznej. Różnica między nimi polega na tym, że przymus władzy wymaga wyłącznie prostego podporządkowania i naśladowania, gdy tymczasem przymus wartości kultury domaga się od osobowości twórczego przezwyciężenia tradycji. Swoboda, jaką pozostawia Hessen wychowankowi, dotyczy, jak można sądzić, działań peryferycznych, które z konieczności są logiczną lub sytuacyjną implikacją zewnętrznych poleceń zadań. Tak więc, podobnie jak Rousseau, pozostawia dziecku tylko przeświadczenie, w istocie pozorne, wolnego działania. Niebezpieczne dla rozwoju wolności wydaje się również podporządkowanie rodzącej się osobowości autorytetowi wychowawców i kolegów, gdyż ów autorytet, a szczególnie grupa rówieśnicza, nie będąc jeszcze wolną osobowością żyjącą wartościami kultury, może wypaczyć przewyższającą go zasadę. Oceny moralne takiego autorytetu mogą być równie samowolne jak postępowanie podsądnego -tym samym postulat dialektyki Hessena, by znieść autorytet przez jego pokonanie w drodze przejęcia go w siebie jako zasady niższej i podrzędnej może wyprowadzić wychowanka na manowce. Zdaniem Hessena, przymus ma swe źródła nie poza dzieckiem, lecz w nim samym, a więc znieść przymus można przez rozwój osobowości. Tak więc swoboda i przymus są tylko dwoma różnymi aspektami, wektorami procesu wychowania. Pełnię wolności, podmiotową autonomię zdobywa się poprzez osobowość. Jest ona nierozerwalnie związana z pojęciem kształcenia i światopoglądu. Z jednej strony kształcenie jawi się jako proces dojrzewania osobowości, jest kulturą, w której zachowana została ciągłość tradycji. Tradycja z kolei wyraża się w czynach kolejnych pokoleń realizujących te same wieczne wartości. Kształcenie więc dotyczy całej osobowości i urzeczywistnianych przez nią praw, pośredniczy niejako w procesie podporządkowywania się osobowości powinnościom wartości. Tak więc im bardziej twórczo reaguje osobowość na imperatyw wartości, tym bardziej człowiek wyzwala się z więzów przymusu, tym pełniejszą osiąga swobodę. Dopiero jako osobowość - wolna i twórcza, człowiek staje się istotą historyczną, zanurzoną w potoku historii, ale i przekształcającą zastaną rzeczywistość w sposób całkowicie indywidualny, nowy. Kształcenie jako proces urzeczywistniania ducha obiektywnego zmierza w trzech kierunkach: 1) ku kształceniu osobowości jako mikrokosmosu - tu realizuje się duch podmiotowy, 2) ku wdrażaniu w tradycję - duch obiektywny, 3) ku rozumieniu pomników kultury - tu realizuje się duch zobiektywizowany. Podsumowując: osobowość przezwyciężając przymus tkwiący w niej samej, nie zaspokaja się własną wartością, musi się odnajdywać w nieprzerwanym działaniu na rzecz wartości, które ją przewyższają. Stąd też wykształcenie, jako rozwój całości duchowej, tkwi nie w bycie społecznym, lecz w bycie duchowym. Światopogląd, o którym wyżej była mowa, stanowi drugą stronę dialektycznego konstruowania się osobowości, jest warunkiem jej istnienia. Dzięki niemu świat odbierany jest w sposób idealny, całościowy, intuicyjnie. O ile kształcenie jest formą, o tyle światopogląd jest duchową treścią osobowości. Jest on w swej istocie subiektywny i jednostronny, ale dzięki twórczej aktywności osobowości sięga po wartości świata kultury. Problem autonomii osobowości nie byłby pełny, gdybyśmy pominęli relację między nią a wartościami. Wychowanie straciłoby sens, gdyby w wartościach duchowych zabrakło swobodnego wysiłku osobistego sumienia wychowanka. Wartości mogą z potencjalnych stać się rzeczywistymi za pośrednictwem wolności, jaka przysługuje osobowości. Odnajduje ona własną jaźń dzięki długotrwałemu procesowi wrastania w kulturę duchową, nie przez bierny kontakt z tymi wartościami, lecz przez twórczy wysiłek. Pamiętamy jednak, że moment twórczości, tak znamienny dla ukształtowanej autonomicznej osobowości, jest bardzo ograniczony na etapie heteronomii i niemal brak go w anomii. Wartości dzięki walorowi (powszechność obowiązku) apelują do sumienia wychowanka - jego wolności, która jest na niższych szczeblach wychowania, jedynie zasadą przenikającą ten proces. Jeżeli dodamy, że eksploracja świata ducha obiektywnego przez ducha subiektywnego ma charakter w pełni świadomy, to okaże się, że wartości, na których wychowujemy młode pokolenie, są mu narzucone, a nie zadane. Wychowanek nie ma przecież świadomości celów (zabawa i lekcja), apel wartości jest dla niego nieczytelny. Za niego może to zrobić jedynie wychowawca, stawiając mu określone cele i zadania. Ale jest to już tylko urabianie. Analogiczną antynomię można wysnuć z hasła Hessena: jeśli chcesz być wolnym, bądź samym sobą, niech dośrodkowa siła twojej osobowości zmusza twe czyny do podlegania prawu jaźni[15]. Czyny człowieka są wolne, gdy realizują zadania ponadosobowe, dlatego bądź samym sobą znaczy tutaj - szukaj siebie w wartościach absolutnych. Trzeba więc postawić tu Hessenowi pytanie: jestem tym, kim tworzą mnie obce, transcendentne wartości? W ten drugi sposób, jak się wydaje, traci się podmiotowość w wychowaniu, a zamiast tendencji personalistycznych pojawia się swoisty kulturalistyczny totalizm pod postacią duchowej wspólnoty[16]. W podobnym kierunku idą uwagi krytyczne L. Orlickiej, która twierdzi, że Hessen traktuje kulturę uniwersalnie, jako wyznacznik wszelkiej ludzkiej działalności, akcentując jej abstrakcyjny, idealistyczny charakter. Z drugiej strony, słusznie wskazuje, że kultura może być czynnikiem inspirującym do działań nowatorskich, twórczych, ale także może stanowić w tym względzie poważny hamulec[17]. Dla Hessena kultura jest harmonią, wiecznym trawieniem wartości, ku którym zmierza osobowość poprzez rozwój wolności. Człowiek dzięki własnej twórczości likwidowałby konflikty, jakie niesie z sobą życie. Brak tu jednak dezintegracji pozytywnej, toteż odmienne stany struktur interpretowane są przez niego jako wyradzanie się[18]. Sięgając do psychoanalizy Fromma można by podać w wątpliwość ideę harmonii z jednej strony i wskazać pewną jednostronność rozwiązywania problemu z drugiej strony. Hessen twierdził, że droga do wolności wiedzie przez autonomiczne podleganie rozumowi. Racjonalizacja bytu i wolności, która, jak pamiętamy, przyjmuje postać odpowiedzialności i powinności, a także wysiłku w dążeniu do coraz wyższych zadań, może przecież doprowadzić do poczucia dysharmonii wewnętrznej i lęku. Hessen odrzucając immanentyzm wolności w naturze człowieka, musi się liczyć z głębokimi wewnętrznymi konfliktami. Na zakończenie warto jeszcze podnieść jedno zagadnienie, które niejako zamyka, syntetyzuje problem swobody i przymusu w wychowaniu. Otóż wychowanie byłoby personokracją, gbyby nie miłość, która przenikając całe wychowanie wolna jest od żądzy władania. W tym sensie heteronomia byłaby tołstojowskim oświeceniem, gdzie wartości są przekazywane zupełnie swobodne jako potrzeba ich przekazania i przyjęcia. Miłość związana jest z procesem kształcenia formowania się osobowości. Ponieważ kształcenie także nie ma autonomii, trzeba szukać zasady, która je przerasta. Jest nią właśnie miłość, która podnosi wielość wartości sfer kształcenia, tym bardziej dążenie do wartości kulturalnych bez niej mogłoby, zdaniem Hessena, wyrodzić się w smakoszostwo kulturalne. Zapewni więc ona harmonię i jedność wartości, nie odbierając osobowości prawa do twórczości kulturalnej. Zdaniem Hessena, religia chrześcijańska jest źródłem takiej właśnie czystej, bezinteresownej i odpornej na nacisk praw życia społecznego miłości. Ona to pozwala przez wspólnotę duchów (indywidualność włączona do wolnej wspólnoty) przełamać heteronomię stosunków społecznych i sięgnąć po cel i istotę wychowania. Ta idea miłości, albo raczej dobra jako miłości, jest charakteryzowana przez Hessena w sposób zbliżony do analiz Dostojewskiego i Sołowjowa. Dobro ugruntowane jest w Boskim świecie, nie jest ono zaprzeczeniem ani obowiązku, ani natury, lecz łączy je w sobie. Tak pojmowane dobro jest wynikiem czynności duchowej, w której poszczególne akty są twórcze i niepowtarzalne[19]. Swą dialektyczną konstrukcję etyki i pedagogiki autonomicznej Hessen zamyka konkluzją: prawdziwa autonomia twierdzi, iż dobro jest samodzielną, autonomiczną drogą do Boga[20].Ta absolutna zasada istnieje ponad bytem, jest niepoznawalna. Tak więc Hessenowska pedagogika, będąc filozofią wartości, zmierza od anomicznej, subiektywnej podmiotowości do obiektywnej przedmiotowości. Sławomir Sztobryn THE DIALECTICS OF FREEDOM AND CONSTRAINT IN S.HESSEN`S PEDAGOGICS The article deals with the questions of freedom and constraint and of freedom and discipline,as analyzed by S.Hessen in the philosophical aspect. [1] Dialektyka swobody i przymusu w pedagogice S. Hessena, „Studia Filozoficzne” 1983, nr 11\12, s. 203-212 [2] S. Hessen, Studia z filozofii kultury, Warszawa 1968, s.181. [3] S. Hessen, Problema prawowego socyalizma. „Sowriemiennyja Zapiski” 1924, t22, s. 271-279 [4] S. Hessen, Studia ... s.205. [5] B. Nawroczyński, Życie duchowe, Kraków 1947. [6] S. Hessen, Podstawy pedagogiki. Warszawa 1931, s. 89. [7] Tamże, s.110-113. [8] Dialektyka Platona, która dla Hessena jest podstawą tworzenia własnej, zakłada że niższe warstwy (duszy, drabiny społecznej) stanowią w swoisty sposób część warstw wyższych, które dla tych pierwszych są zasadami, przeświecają je ratując od zwyrodnienia; oraz warstwy wyższe zawierają w sobie jako ,,moment'' warstwy niższe S. Hessen, Studia... s. 210-211. [9] S. Hessen, Podstawy... s. 50. [10] S. Hessen, Die Philosophie dr Strafe, "Logos" 1914, s. 180. [11] H. Świda, Pojęcie wolności w historycznej teorii osobowości ,,Studia Pedagogiczne", T.XXI. [12] Takie opozycyjne ustawienie pokoleń biorących udział w procesie wychowania rodzi natychmiast zarzut przerwania ciągłości kultury. Zarzut ten można jednak oddalić powłując się na podstawowe założenia filozofii kultury, zgodnie z którymi wytwory określonego pokolenia odgrywają się od niego, usamodzielniają i w konsekwencji pobudzają i prowokują do ich aktualizacji nowe pokolenia. Rozumienie wytworów nie żyjących już pokoleń jest nieskończony, gdyż każda nowa grupa przedstawia zupełnie inne, swoiste wartości, pod te same kształty. Istanieje więc ogromna różnorodność znaczeń, istnieje także dynamiczna, twórcza ciągłość kultury, materializująca się w procesie kształcenia. Por. B. Suchodolski, Przebudowa podstaw nauk humanistycznych, Ossolineum 1928, s. 30-40. [13] Zob. H. Sida, Pojęcie... [14] Dialektykę swobody i przymusu paradoksalnie formułuje J.Cohn. Celem wychowania jest moralna wolność, która podnosi człowieka ze stanu zwierzęcego. I chociaż nam się wydaje, że ów cel jest swobodą, to jednak z punktu widzenia natury jest on przymusem. B. Nawroczyński, Swoboda i przymus w wychowaniu, Warszawa 1929, s. 32. [15] S. Hessen, Podstawy..., s. 68. [16] Podobny zarzut sformułował B. Suchodolski wobec Hegla i Fichtego [w:] Krytyka idealistycznej teorii kultury, "Oświata i Kultura" 1946, nr 2-3, s. 173-194. [17] L. Orlicka, Koncepcja człowieka twórczego jako postulat teorii wychowania, (rękopis 1974), s. 98-99. [18] N. Chmielnicki, Struktura i dialektyka osobowości oraz światopoglądu w filozofii S. Hessena, "Studia Filozoficzne" 1977, nr 1, s. 71-73. [19] S. Hessen, Idea dobra w powieści "Bracia Karmazow"; Z zagadnień etyki Dostojewskiego, "Przegląd Współczesny'' 1929, s. 480-481. [20] S. Hessen, Studia... , 191.