Esej Piotr Nowak
Transkrypt
Esej Piotr Nowak
Piotr Nowak Rejs Barką Londyn. Londyn to wspaniałe miasto. To wielokulturowość, tolerancja i nieograniczone możliwości. Londyn to także miasto pełne pułapek i złudnych nadziei. Otoczony wodami sam sobie jest oceanem. Oceanem marzeń, szczęścia, bogactwa, łez i cierpienia. Po jego dumnych wodach pływają wielkie liniowce z wypisanymi na burtach nazwami Bogactwo, Szczęście, Dobrobyt. Jest także wiele mniejszych jednostek, bez nazw jeszcze, szukających spokojnej przystani. Jak każdy ocean, Londyn jest także pełen wraków i rozbitków szukających bezradnie pomocy. Dla tych ostatnich właśnie, w odległym Poznaniu, wybudowano Barkę. Jest skromnie ożaglowana, lecz szczyci się bardzo pojemnym pokładem i przyjazną załogą. Jej kurs, bez zmiennie od pięciu lat, wytyczają trzy porty - Rozpacz, Nadzieja i Sukces. Wszystko jest trudne zanim stanie się proste. Zaszczepienie wśród rozbitków tej, z pozoru banalnej, myśli Faulknera jest zawsze największym wyzwaniem. Ostatnia fala emigracji wyrzuciła na londyński brzeg tysiące rozbitków. Przybyli tutaj w poszukiwaniu szczęścia, szybkich pieniędzy, lepszego życia. To ci, którym z wielu powodów się nie powiodło. Tym ludziom Barka rzuca swoje koło ratunkowe. Jednak uchwycenie się go to jednocześnie przyznanie się do porażki. Wielu duma nie pozwala się go przytrzymać. Wejście na pokład Barki to przyznanie się do klęski. To przyznanie sie do niepowodzenia przed rodziną i przyjaciółmi. Przede wszystkim jednak - przed samym sobą. Dlatego, przekonanie przegranych, że każdy koniec jest początkiem czegoś, przekucie poczucia porażki w chęć zmiany jest najważniejszym zadaniem w tej pracy. Gdy się powiedzie, będzie to sygnał do opuszczenia portu Rozpacz. To nadziei - nie rozpaczy statek pisał Jacek Kaczmarski o rejsie w nieznane. Podobnie jest i na pokładzie Barki. Nadzieja to port bardzo burzliwy. To moment, gdy aspiracje i dążenia wzrastają wprost proporcjonalnie do lęków i strachu przed niepowodzeniem. Tutaj chwile euforii przeplatają się z atakami zwątpienia. To właśnie tutaj załogant Barki musi wykazać się szczególną troską i zrozumieniem. Musi pobudzić chęć działania bez rozbudzania rozdmuchanych aspiracji. Musi uświadomić pasażerowi, że dotarcie do portu Sukces nie jest końcem drogi, lecz początkiem budowania nowej przyszłości. Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Ta myśl Wieszcza obwieszcza, oznacza dotarcie do portu Sukces. To bardzo niebezpieczny moment. Zna tę prawdę każdy marynarz, że przy brzegu częściej się tonie niż na otwartym morzu. Gdy wszystko już wydaje się łatwe i piękne łatwo jest się tym zachłysnąć i utonąć. Dla wielu jednak, światełka na redzie zwiastują Nowy Początek. Odbudowują relacje z rodziną, odzyskują zaufanie przyjaciół i znajdują nowych. Na tych, początkowo kruchych, fundamentach budują nową jakość swego życia. Jednak często stojąc już na twardym Grucie, wielu jeszcze, na zew oceanu odpowie, by ponownie zanurzyć się kipiel smutku i beznadziei. Lecz i wtedy, gdy znowu wody Tamizy podtopią, będzie mógł dostrzec obok siebie koło, wypełnione powietrzem, z napisem Barka. U bram portu. Na każdym etapie tego rejsu załoga Barki musi wykazać się szczególną delikatnością i wrażliwością. Praca w Barce to nieustanna troska o swojego pasażera. Na każdym etapie jego podróży czyhają na niego bowiem pułapki i pokusy. To dbałość nie tylko o jego potrzeby fizyczne, ale przede wszystkim - psychiczne. Praca w Barce to nieustanne rozmowy, zrozumienie i budzenie motywacji. To rozumienie słabości ludzkich oraz ich potrzeb. To ukazywanie szans i możliwości przy jednoczesnym ich zaangażowaniu. Bo praca w Barce to odejście od wciąż obowiązującej na londyńskich ulicach, starej wiktoriańskiej zasady - nakarmić, przyodziać i pożegnać. Załoga Barki doprowadza swojego pasażera od początku - do końca. Od Rozpaczy do Sukcesu. To jest istota i największa wartość naszego statku. Pomagać innym to nie znaczy zawsze być razem - to patrzeć zawsze w tym samym kierunku. Ten z lekka sparafrazowany cytat autora Małego Księcia dotyczy byłych marynarzy Barki. Choć pracujemy czasem dla innych armatorów to piętno odbite przez Barkę pozostanie w nas na zawsze. Ta praca pozwoliła mi lepiej zrozumieć siebie, spojrzeć na moje życie z innej perspektywy. Uzmysłowiła mi wartość jaką jest praca dla innych. Praca w Barce zmieniła także, w pewien sposób mój system wartości. Pomogła wytoczyć ścieżkę, którą dzisiaj chcę podążać. I gdy dzisiaj patrzę z oddali, to wiem jedno - gdy wici rozpuszczą, a rytm werbli i dźwięk trąbki usłyszę - pierwszy stanę u drzwi Kapitanatu. Londyn. Londyn to moje ukochane miasto. Choć naznaczyło moje ciało i duszę znakami blizn mych słabości i ułomności. Tu doświadczyłem co ból i cierpienie, lecz i znalazłem sens życia. To znad brzegów Tamizy wypłynąłem w Barkowy rejs. Byłem pierwej zlęknionym pasażerem by potem stać się dumnym majtkiem. Znam dobrze Rozpacz, Nadzieję i Sukces. W każdym z tych miejsc odbyłem setki rozmów. Zwykle błahych, o niczym. Żadna z nich nie była jednak - nieistotna. Zawsze w tle brzmiała rozpacz połączona z nadzieją na sukces. Rozmowa to główny oręż Barki. To w niej zawiera się tęsknota, smutek i żal. Rozmowa to możliwość wytyczenia nowego kursu dla każdego z nas. Na początku było słowo. Tak jest i teraz gdy Księgi Starej przewracam stronice - wciąż powracam do słowa. Piotr Nowak