Antoni Tercha esej
Transkrypt
Antoni Tercha esej
Antoni Tercha Moja refleksja o pracy w „BARCE UK” Jechałem do Londynu z mieszanymi uczuciami, z jednej strony ciekawość miasta i ludzi na przeciwnym biegunie: dam radę, wytrzymam? Nie zdawałem sobie do końca sprawy z ogromu zadań i trudności. Jedno co pozwalało patrzeć optymistycznie w przyszłość to ludzie, skład zespołu to sami zapaleńcy z Tomaszem i Ewą Sadowskimi na czele. Duet ten uzupełniałem ja i Wojtek. Pierwsze wizyty w samorządzie dzielnicy H&F, wzajemne poznawanie i podglądanie siebie. Popołudniami dyskusje co robimy, jak?, etc. Tutaj prym wiódł Tomek S., którego postawa budziła we mnie uczucie buntu i szacunku. Kiedy się rozmawia to i kompromis się zawsze znajdzie. Rozpoczynamy pracę Brodway Center naszym opiekunem jest Andy, który był po trochu matką i tłumaczem. Wspólne patrole, w których uczestniczył też Bob i Wojtek były prawdziwą lekcją pracy na ulicy. Znali wszystkich ludzi żyjących na ulicy, zdumiewała mnie ich zażyłość z tymi ludźmi. Wydawało mi się, że ja „pracując” 9 lat w „BARCE” wiem o bezdomności i ludziach z nią związanych wszystko, jakże się myliłem. Przy Endym i Bobie byłem przedszkolakiem. Wieczorami z Wojtkiem przegadaliśmy każdą sytuację, mieliśmy różne spojrzenia, ale docieraliśmy się chyba na tyle dobrze, że po miesiącu stanowiliśmy zgrany duet. Osobny temat to Ewa, kochana Ewunia. To ona potrafiła gasić pożary i być dobrym duchem w tym zespole. Dodatkowym atrybutem było wspólne bieganie – był to czas refleksu, ale i czas na rozmowy, którego brakowało w ferworze pracy. Ulica, rozmowy z rodakami „mieszkającymi” na ulicy i miejscach niemieszkalnych, spotkanie z Polonią, przedstawicielami innych organizacji pozarządowych Wielkiej Brytanii. Byliśmy na ustach i w mediach, dla jednych będąc aniołami dobroci, dla innych natomiast marnotrawcami funduszy państwowych (choć tych wyraźnie mniej). Podczas mojego pobytu w Londynie byłym świadkiem i uczestnikiem wydarzeń historycznych, jak powstanie BARKI UK, pierwsza wizyta w siedzibie „BARKI” Konsula Generalnego RP w WB. Tą pamiętam najlepiej bo osobiście przygotowywałem obiad dla naszych gości, (żurek i gołąbki). Takie spotkania zapadają w pamięci, jednak nie one były najważniejsze, doskonale pamiętam rozmowy z pierwszym polakiem spotkanym w Brodway Center, był to Jurek (Marynarz), dziś jeden z Liderów „BARKI”, pierwszy zgon na ulicy czy szok po spotkaniu młodej kobiety w 6 miesiącu ciąży koczującej w parku. Kolejnym doświadczeniem był udział w pracach wolontariackich w siedzibie The Apel Rum, tam powstała kolejna polskojęzyczna grupa AA, której byłem inicjatorem i liderem. Czas zaciera wspomnienia i ludzi, z którymi się spotkałem, została pasja pracy na ulicy z człowiekiem będącym w potrzebie. Dzisiaj jestem pewien, że to PAN skierował mnie na tę drogę, na której postawił Tomka, Ewę, Wojtka, Basię S. i wszystkich ludzi realizujących to działo. Doświadczenia zdobyte na ulicach Londynu realizuję od 2,5 roku w moim mieście gdzie problemy te same, tylko miasto mniejsze, docieram także do człowieka w potrzebie nie tylko w mieści ale i na wsi. Dziękuję za wspólne dzieło choć mój udział to tylko jedna kropelka w tym oceanie potrzeb. Antoni Tercha, jeden z dwójki pierwszych streetworkerów „BARKI” w Londynie.