Kłamstwa: mogę wybierać jak w toto-lotku
Transkrypt
Kłamstwa: mogę wybierać jak w toto-lotku
26 alkoholizm Rozmowa z Mirosławem Bregułą wywołała w naszej redakcji sporą burzę. Dlaczego? Otóż lider legendarnego zespołu Universe chciał mówić o swoim alkoholizmie. I to dobrze. Ale Breguła uważa, że panuje nad swoją chorobą. To jednak nieprawda. Zastanawialiśmy się czy w tej sytuacji powinniśmy opublikować wywiad? Zdecydowaliśmy, że jednak go wydrukujemy. Przeważył argument, że rozmowa bardzo wyraźnie pokazuje problem alkoholowy Mirka Breguły. Ale tak naprawdę podobnie wygląda również w przypadku Kowalskiego czy Nowaka. Nie chcieliśmy publikować rozmowy bez żadnych wyjaśnień. Postanowiliśmy zapytać również innych. Stąd o alkoholiźmie Mirka Breguły opowiada jego przyjaciel, współzałożyciel Universe, Henryk Czich. Breguła zapewnia, że jeszcze nie zdarzyło mu się zawalić koncertu. Czich opowiada jak odwoływali koncerty lub jechali bez niego. Breguła sam sobie zaprzecza. Raz obarcza żonę winą za rozpad związku, by w końcu pytany o kłamstwa przyznać, ze kogoś miał. Dużo w jego odpowiedziach iluzji i złudzeń. Taka postawa również jest charakterystyczna dla ludzi uzależnionych. Nie zgodził się w dniu, kiedy rozmawialiśmy, aby mu zrobić zdjęcie: – Wolałbym, żeby nie robić dzisiaj zdjęć, w oczach widać wszystko. Może za 4-5 dni. Wiem jak dzisiaj wyglądam – tłumaczył. O komentarze do wypowiedzi lidera Universe poprosiliśmy także psychologa Piotra Nawrota i specjalistę terapii uzależnień Mieczysława Pawłowskiego. Naszych Czytelników zapraszamy do dyskusji. Czekamy na Państwa listy i maile. Barbara Warpechowska lipiec 2007 Kłamstwa: mogę wybierać jak w toto-lotku eliza oleksy Choroba alkoholowa jak na dłoni 27 alkoholizm Mirosaw Breguła, lider legendarnego zespołu Universe, chce mówić o swoim alkoholizmie O d półtora roku niczego nie napisałem. Od trzech lat nie pamiętam dnia, kiedy bym nie pił. W TVN powiedziałem, że piję, ale to nie znaczy, że pozbyłem się problemu. Może to był krzyk rozpaczy? Jestem na dnie. Cenzurujecie posty w księgach gości na stronach internetowych Universe’u? Tysiące wpisów i tylko jedna, dwie przemycone aluzje, że idol ma chyba problem z alkoholem. – Ktoś inny prowadzi strony. Nie przypuszczam. Po programie w TVN, kiedy widzowie podchodzili ???? ?? ?? ? ? ???? ?? ?? ? ? ???? ?? ?? ? ? ???? ?? ?? ? ? ???? ?? ?? ? ? ???? po koncertach, mieli pretensje do Heńka [Czicha – drugiego wokalisty], że o tym powiedział p ublicznie. Miał prawo! Prawda jest prawdą! Publiczności ukradziono mit… – Niby tak, ale nie chcę robić z siebie Jima Morrisona, bo nim nie jestem. Niejeden pił, Eric Clapton też miał problemy. Jeden się zapił, drugi wyszedł. Ja marzę o tym, żeby wyjść. Jeszcze żyję. Dlaczego mam udawać, że jestem biały, gdy jestem czarny? Na odwyku byłeś w Gorzycach około sześciu lat temu… – Jak tylko wróciłem z Kanady poszedłem do Gorzyc, żeby ratować rodzinę. Do Kanady syn przysłał mi pewnego maila. Po nim rozpiłem się jak ostatni legionista. Gorzyce to był Twój drugi odwyk? – Drugi i ostatni. Więc zacznijmy, jak w szkole. Jak długo pijesz? – Ponad trzy lata. Po dziewięcioletniej przerwie, od powrotu z Kanady. Nie pamiętam dnia, kiedy bym nie pił. Dostałem od syna informację, co się dzieje w Polsce. Miało być tak, że ja pracuję w radio za oceanem, żona w Polsce jako grafik komputerowy. Po roku legalnej pracy możesz starać się sprowadzić rodzinę. Miałem już dosyć grania i występów na scenie. Radio było czymś wspaniałym, rozmowy z polonusami na antenie takie, że łza się w oku kręciła. Wydawało mi się, że to dobry plan, wszystko miałem połapane. Aż tu nagle syn przysyła wiadomość… Co było w mailu? – No… że dobry kolega, który miał bezpiecznik wy- mienić albo w czymś tam żonie pomóc, że tak powiem, powiesił kapelusz… A przecież dzwoniliśmy do siebie, trzy, cztery razy w tygodniu. Rzuciłem tą pracą. Zarabiałem tam 4 tysiące pięćset dolarów, za darmo mieszkanie. Rzuciłem tym wszystkim, żeby ratować rodzinę. A że się nie udało… Byłem z żoną jeszcze pół roku, ale jak nie masz odwagi swojej kobiety nawet złapać za rękę… Wtedy kolejny raz ostro poszedłeś w alkohol. Ale przecież pić zacząłeś wiele lat wcześniej? – O dziwo nie wtedy, kiedy stałem się gwiazdą. Dwa lata później, w 1985 roku, ruszyło picie rozrywkowe. Wiesz, rock and roll, długie włosy. Miałem 20 lat. Fanki piszą zakochane listy. Koncerty. „Bregułka, będziesz Jimi Hendriksem!”… Po roku – dwóch picia było już bardzo źle. Zacząłem chodzić na mityngi AA i do OLO (Ośrodek Leczenia Odwykowego w Katowicach-Szopienicach – przyp. red.). Trzeba było się zapisywać. Jedno, drugie spotkanie a na trzecie Bregułka już nie przychodził. Z pełną świadomością. Pierwszą terapię zawdzięczam żonie Lidzi, tylko dzięki niej zacząłem się leczyć. Pamiętam moment tej decyzji. To było wtedy, gdy po raz pierwszy podniosłem rękę na Lidkę. Pierwszy i ostatni. Wtedy dotarło do mnie, że coś jest nie ok. I od razu poszedłem się leczyć. Kiedy ręka zawisła w powietrzu, zdałem sobie sprawę, że ten moment już nadszedł. Udało się na dziewięć lat. Jaka to była abstynencja? – Jak było? Cudowne czasy! Lidka chodziła na swoją terapię dla współuzależnionych… Musiała Cię bardzo kochać. dy idą na mityng. Wstyd mi, – Dlatego nie mogę po- żeby tam iść za nimi, jak za jąć, że nasze małżeństwo roz- potrzebą. Wstyd. sypało się właśnie, kiedy nie piłem. Zrozumiałbym, gdyby to Obiektywnie patrząc mitynsię stało przez alkohol. Nas roz- gi po to właśnie są, żebyś podzielił ocean. Mieszkamy osob- szedł i wrzucając 2 zł do kapeno. Mam dwóch synów w wie- lusza odebrał sobie to, czego ci ku 9 i 18 lat. Lidzia pracuje po potrzeba. Wszyscy po to na nie 12-14 godzin dziennie. Ja odbie- chodzą. ram młodszego ze szkoły. I cze– Wszyscy wiemy, że tak kam do momentu, jak się poja- jest. Ale to jest chore. Moja amwi jej facet. Potem uciekam do bicja jest chora. We mnie jest siebie. I co? Siedzę coś chorego. Moprzed telewizorem że ja się jeszcze ???? ??? ?? jak palant. Od półmuszę dopić? Tetora roku nie napiraz nie upijam się ???? ?? ??? sałem ani jednego już tak jak w mło??? ?? ???? ?? tekstu. dzieńczych latach, gdy zdarzały się ???? ?? ?? ?? Jeżeli szczerze totalne nieświamówiłeś o krzyku domki. Z wiekiem ?? ?? ?? ???? rozpaczy, to znaczłowiek uczy się ???? ????? ?? czy, że alkohol oszukiwać alkosporo Cię kosztuhol, poznaje róż?? ????? ??? je. Jakie odnosisz ne sztuczki, żeby straty z powodu nie powalał tak, ??? ??? ??? picia? Przy okajak na początku. ???? ?? ??? zji, jeśli miałbyś A z drugiej strosię męczyć podny niekiedy spo??? ?? ???? czas rozmowy, to tyka mnie Lidzia nie krępuj się i i mówi przerażo?? ??? ??? ?? zamów sobie pina: „Mirek, ty wy???? ?? ??? wo. Nie musimy glądasz jak jakiś czekać do pierwpsychodelik. Mószych drgawek. wisz zupełnie od – Nie zrobię tego, potrafię rzeczy. Zaczynasz wymyślać się zachować. Szczerze mó- jakieś sytuacje, które w ogóle wiąc, kiedy tylko się pożegna- nie miały miejsca!”. my, będę już wiedział, dokąd pójść i jak sobie ulżyć. Ale po- Mechanizmy uzależnienia trafię odraczać przyjemność. dokładnie to opisują, zwłaszMuszę zarabiać na alimenty, cza mechanizm rozpraszania na prąd, gaz, czynsz. Jeszcze osobowości: jestem raz taki, nie zdarzyło mi się zawalić za chwilę diametralnie różny, koncertu. dumny i upokorzony, sam nie wiem dlaczego. Co czujesz widząc na uli– Najgorsze, że ja to pokacy przyjaciół, którzy wytrzeź- wałkowanie okazuję ludziom wieli? ostentacyjnie! Po cholerę? Nie – Przyznam się, że nie- wiem. kiedy okropnie mnie korci, żeby pójść na mityng. Krążę Na Twojej mało znanej sow okolicach ul. Chrobrego w lowej płycie z 2001 roku więkChorzowie, przystaję, że niby szość tekstów mówi o uzależoglądam w witrynie meble z nieniu. Są jak spowiedź. Poratanu. A ja oglądam ich, kie- wstały na trzeźwo, w Gorzy- cach. Mamy kolejną zagadkę: siedem lat temu napisałeś jedne z najdojrzalszych tekstów. Miałeś mądrość, straciłeś, nie masz. Dlaczego? – Na razie czuję, że nie mam nic do powiedzenia. Po co pisać? Jeżeli sam sobie nie umiem czegoś wytłumaczyć, to co ja będę ludzi wkręcać w jakieś dziwne klimaty? W pewnym sensie jednak wkręcasz. Bo przecież koncertujesz dla ludzi, którzy Cię kochają a ludzie przychodzą i wierzą, że to, co śpiewasz o miłości, o najważniejszych sprawach, jest prawdziwe. – Tak, tylko że to jest mój zawód, musze to robić. Kiedy zespół gra, czuję, że mógłbym polecieć jak motylek. Uwielbiam moment występu. Ale zanim do niego dojdzie i chwile po, to okropnie mnie mierzi! Mógłbym napisać jeszcze siedemdziesiąt wartościowych piosenek a i tak ludzie będą zawsze śpiewali „W taką ciszę”, „Żółta żaba”, „Zagraj Lenona” i tak dalej. W jakim celu pisać następne rzeczy? Robię to 25 lat zawodowo. Może się odechcieć. Ale marzę też o tym, żeby zrobić jeden przepiękny koncert na ćwierć wieku Universu. Ile warta jest twoja szczerość? Pokazujesz swój ból, swoje upadki, całe flaki. Gdybym chciał Ci dokuczyć, mógłbym złośliwie ocenić, że może robisz to dla kariery a w rzeczywistości jesteś zakłamany, bo śpiewasz o miłości, a nie wiesz, czym ona jest. Bo kiedy kochałeś, to piłeś. A dopóki pijesz, nie możesz kochać naprawdę. Nie chcę Cię urazić, to bardzo terapeutyczna stylistyka. – Znam Mirka, który pił i Mirka trzeźwego. Kochałem trzeźwy przez wiele lat, wiem jak to smakuje. Gdyby położono przed Tobą te dwa życiorysy Breguły, który byś dzisiaj wybrał? lipiec 2007 alkoholizm – Ten wyłącznie trzeźwy! Ten czysty. Co jest w nim lepszego? Jasny umysł. Kiedy masz jasny umysł możesz nie tyle marzyć, co dążyć do czegoś. To jest wielka różnica. To jest moje światełko, nawet jeśli znajduje się 15 tysięcy kilometrów stąd, ja do niego dojdę! A nie zdarzały się proste propozycje: idź na odwyk? – Zdarzały. Tylko u mnie głupio z motywacją. Po co mam tam pójść? Wszystko, czego można się dowiedzieć na odwyku, ja już znam. Po raz kolejny mam przerabiać Program 12 kroków? Nie masz myśli, że dwa razy coś przeoczyłeś po drodze? Że gdzieś jest dziura? Nie wiesz gdzie, ale nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz trzeci raz. I czwarty, i piąty… – Zadałeś mi klina. Może jest coś, czego nie dopatrzyłem? Muszę się nad tym zastanowić. A może na odwykach chciałeś być dobrym uczniem, wzorowo skończyć kurs? – To nie ja. Dziadek powtarzał mi, że więcej dostaniesz od życia, gdy będziesz słuchał, niż robił za gwiazdę. Mam nadzieję, że i w OLO i w Gorzycach nikt nie dawał mi taryfy ulgowej. Nie byłem traktowany jak gwiazda. Jedno, czego nie mogę sobie zarzucić to, żebym zrobił kogoś z pełną premedytacją w balo- na. Nie mam nic do ukrycia. Tak mnie dziadek wychował. Gdzie byli rodzice? – Mama umarła na białaczkę, gdy miałem 6 lat. Dopóki żyła, tata był taki gość i świetny chłop. Gdy zmarła, zaczął szaleć. Pobił mnie kiedyś, skopał po pijanemu tak mocno, że cztery miesiące spędziłem w szpitalu. Dziadek nie mógł tego darować. Trafiłem do dziadka jako 9-letni chłopiec i zostałem do 18 roku życia. Pamiętam, że po tych dziewięciu latach spotkałem się z ojcem, przegadaliśmy całą noc. Dowiedziałem się, że był pięciokrotnie żonaty. – Tata, po co? – dziwiłem się. – Nie wiesz? – powiedział. – Ja cały czas szukam mamy. eliza oleksy Załóżmy, że nagle dostajesz pracę na Zachodzie za kilka tysięcy dolarów. Możesz jechać w każdej chwili, jest tylko jeden warunek: nie wolno pić. Pojechałbyś? – Nie. Bo nie mogę zrobić w balona kogoś, kto oferuje mi coś dobrego. Zacząłbym pić, nie przyszedłbym na czas, na koncert, coś bym zawalił. Zdarzało mi się już w Polsce odwoływać koncerty z powodu picia. Koledzy przychodzą, odnajdują mnie w knajpie, chętnie daliby mi w ryj, gdy słyszą: „Chłopcy napiszcie, że jestem chory. Dzisiaj nie zagramy”. Wiele razy padają hasła: „Bregułka, weź, zrób coś z sobą”. Podkładają mi różne kobiety, bo wiedzą, że dla mnie miłość była motorem życia. Ale to śmieszne. Dlaczego ojciec Cię skopał? – Zabraniał mi chodzić do dziadków, ale w domu brakowało jedzenia po kilka dni. Musiałem się wymykać. Ukrywałem to, ale tamtym razem babcia nieopatrznie zacerowała mi dziurę w spodniach i tata to zobaczył. Dziadek zawsze był przeciwny temu, żeby mama związała się z tatą. Dziadek zmarł, gdy miałem 15 lat. Babcia nie była kimś dla mnie ważnym. Potem ojca zastępował trener, zacząłem uprawiać sport, wyjeżdżałem na zawody. Teoretycznie wyłania się tutaj jakiś gigantyczny deficyt miłości. Ale prawda jest taka, że ja w życiu kawał miłości dostałem od ludzi a drugie tyle miłości dostałem od własnych dzieci. Jesteś dobrym ojcem? – Byłem dobrym ojcem do pewnego czasu. Czytałem dzieciom bajki, chodziłem na piłkę. Mogę to powiedzieć z obiema rękami na sercu. Potem wyprowadziłem się i... Chyba jednak starszy syn Tomek jest ze mnie dumny. Kiedyś bardzo mocno przytulił mnie, tak można przytulać tylko szczerze. Nie wstydzi się mnie. To jest pewnik. Właściwie pewnika nigdy nie ma… Pewnie wstydziłby się, gdyby zobaczył mnie nawalonego, gdzieś na mieście po zmroku. Z tego, co mówisz, picie nie jest wcale największym problemem w Twoim życiu. Gdy coś zawalisz, masz na odszkodowanie, płacisz niemałe alimenty, byłeś dobrym ojcem, dzieci Cię kochają. Nawet, gdy pijesz, to nie upijasz się tak, żeby trzeba odwozić Cię na pogotowie. – To nie jest jeszcze powód do radości. Tęsknię do tego Mirka, który był kiedyś. Kocham żonę. To, co się stało, stało się. Ale kocham ją. (Milczenie) Zakończmy już. Brakuje puenty. Coraz łatwiej rozkręca Ci się narracja. Robię się nieufny. Za łatwo wychodzi to opowiadanie. Miałem koniecznie zapytać Cię o lę- lipiec 2007 29 alkoholizm Postawimy mu ultimatum O problemie alkoholowym Mirka Breguły opowiada jego przyjaciel, współzałożyciel Universe, Henryk Czich: P rzez to, że Mirek pije, my właściwie nie potrafimy funkcjonować. Nigdy nie ma pewności, w jakiej formie na koncercie będzie Mirek i czy w ogóle się pojawi, czy znowu wsiąknie na parę dni, lub tygodni. Nie ma nic gorszego, niż pijany artysta na scenie, przecież ludzie to dobrze widzą. Najgorsze, że prawdopodobnie nie przygotujemy jubileuszu 25-lecia Universe, który wypada jesienią tego roku. Nie możemy w nieskończoność przesuwać terminu. Chcielibyśmy zaprosić przyjaciół: Stachurskiego, Ewę Bem, Myslovitz, kogoś z Perfectu, byłyby kamery telewizyjne. A tu raptem kolejny raz okaże się, że Mirek jest nieczynny, albo znowu będzie straszył świecącymi oczkami – przecież na taki skandal nie możemy sobie pozwolić, to byłoby żenujące! Niedawno wprowadziliśmy zasadę, że jeśli ktokolwiek z zespołu przed koncertem wypije chociaż jedno piwo, za karę gra za pół stawki. Jak myślisz, ze względu na kogo? Mirek zarabia z nas najwięcej, ale prawie nigdy nie ma pieniędzy. Wielokrotnie Mirek dawał do zrozumienia, że istnienie tego zespołu to jego jedyna ostoja. Wiele razy rozmawiałem z nim i zawsze słyszę, że on zdecyduje się leczyć, ale prosi „Dajcie mi jeszcze trochę czasu. Jeszcze nie jestem gotów” – tylko, że on powtarza to już od dłuższego czasu… Dawniej proponowałem mu, że możemy zawiesić działalność na parę miesięcy, żeby załatwił sprawę z alkoholem. Ostatnio coraz częściej widzimy, że trzeba dać mu ultimatum: jeśli pojawi się pijany, zostawiamy go, jedziemy na koncert bez niego. Tak było już kilka razy, publiczność dowiadywała się, że Mirek choruje. Graliśmy bez niego. To lepsze, niż przeżywać koszmarny wstyd na scenie. Wiemy, że występy dowartościowują Mirka, ale w całym problemie nie chodzi przecież tylko o koncerty, ale przede wszystkim o jego życie. To nie jest tylko moje zdanie. Niedawno któryś z chłopaków powiedział mu wprost: „Jak tak dalej pójdzie, to ty już nawet nie zaśpiewasz „Wlazł kotek”. Niekiedy w całej tej bezsilności przychodzą nam głupie myśli, ostatnio nasz menedżer - akustyk wypalił, że gdyby Mirek się zapił na śmierć, to właściwie dla wszystkich byłoby najlepsze: Mirek miałby legendę na swoim grobie jak Rysiek Ridel a Universe wzbudzałby zainteresowanie czerpiąc z tej legendy tak samo, jak „Dżem”. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni i coraz wyraźniej pojawia się pokusa, żeby przeciąć ten węzeł gordyjski, bo nikt już nie ma sił ani cierpliwości, żeby go rozsupływać. Może nawet pożegnamy się z publicznością i rozwiążemy zespół? Przypomina mi się, jak w 2000 roku sam poszedłem na terapię w związku z moim jąkaniem się. Nie umiałem wypowiedzieć zdania, przed publiczną wypowiedzią dygotałem z nerwów i pot ciekł mi po plecach. Wtedy to Mirek postawił mi ultimatum, że zerwie współpracę, jeśli nie wyleczę się z jąkania. Bardzo wtedy przeżywałem, że zostawia mnie na lodzie. Obie choroby mają coś wspólnego, bo jąkanie – podobnie jak alkoholizm – to ciągły stan patologiczny, nieuleczalny, budzę się rano i wiem, zawsze będę miał tendencję do zacinania się. Ale udało się zrzucić pancerz, znaleźć alternatywną mowę, dzięki codziennym ćwiczeniom mogę dbać o to, żeby problem mnie nie przygniótł. Jestem terapeutą, pomagam innym jąkającym się i dobrze zdaję sobie sprawę, ileż Mirek mógłby dać innym ludziom uzależnionym od alkoholu, gdyby sam spróbował się wyrwać z uzależnienia. Dzisiaj zabieram go na mszę w Gliwicach, którą urządza wspólnota „Szkoła nowej ewangelizacji”. Niedawno poznałem to środowisko i zachwyciłem się ich energią, chciałbym Mirkowi pokazać, jak potrafią śpiewać i jak pięknie się modlą. Wiem, że cud nie musi wydarzyć się na zawołanie, ale może byłby to dla Mirka jakiś moment zwrotny, coś co pozwoli mu radykalnie odmienić sposób myślenia. Czy wierzę, że Mirkowi się uda? Całe moje działanie potwierdza, not. wig że ciągle w to wierzę. www.univers.pl 28 lipiec 2007 Ty zgodnie z zapowiedzią pójdziesz do baru. – Bardziej mnie rajcuje atmosfera knajpy, niż samo picie piwa. Piję, żeby dojść do orbity facetów w barze i wtedy jest fajnie, hi, hi, ha, ha. Mam poczucie, że to jest ersatz, bo w czasach, gdy nie odwiedzałem tych miejsc, dostałem od ludzi o wiele więcej miłości i radości. Definicja choroby alkoholowej Mirka Breguły? – Nie mam innych słów, jak to, co znamy wszyscy: to jest naprawdę choroba uczuć. Co to znaczy? Jest taki wredny ślimak, nie wiesz, gdzie go zlokalizować, łazi, oślizły i powolutku cię konsumuje, a ziemia się kręci. Ten ślimaczek z czegoś wynika, z niespełnienia. Na pewno ma to związek z uczuciami. Mechanizm nałogowego regulowania uczuć w uzależnieniu przedstawia to zjawisko bez tajemniczej otoczki. Piję, bo chcę sztucznie szybko podnieść amplitudę emocji, albo podświadomie doprowadzam się do wrzenia uczuć, żeby mieć alibi na chemiczne wyciszenie. Rzemieślnicza wizja, masz skalę i dolewasz sobie. W miarę czasu uczucia są coraz bardziej pod kreską i pijesz więcej, żeby ledwie dosięgły zera. Może ty w ten sam sposób fundujesz sobie nudę, a potem szukasz urozmaicenia? – Przecież nie będę siedział w domu, człowiek szuka kontaktu, to jest naturalne. Czego nie lubisz u siebie, na co dzień? – Jak spoglądam w lustro. Nie lubię swoich głupich tekstów, o których mówią mi życzliwi ludzie, którym ufam. Dziękuję Bogu, że nie mam zachowań agresywnych. Ale nie lubię się takiego, jaki jestem pijąc. Byłbym głupi twierdząc, że trzeźwienie nie może się udać, bo znam ludzi, którym wyszło i mam do nich wielki szacunek. Największe kłamstwo, jakie w życiu popełniłeś? – Co ja mam wybrać? Musiałbym zrobić losowanie jak w totolotka… (Milczenie). Tego było tak dużo, ze trudno mi powiedzieć. Znowu myślę o eliza oleksy ki, które znalazłem w niektórych Twoich tekstach. – W dzieciństwie u dziadka było tak, że tata nie płacił alimentów. Jak wyjeżdżałem na obóz, to wstydziłem się, bo nie było mnie stać na mundurek harcerski. Babcia uszyła coś a la mundurek. Przez całe życie musiałem udowadniać, że jestem lepszy, niż koledzy, chociaż oni lepiej wyglądali. I to mi zostało. Bieda spowodowała, że jestem tym, kim jestem. Bo gdybym nie musiał niczego innym udowadniać, nie doszedłbym do żadnych sukcesów. Tak było z bieganiem, z piłką nożną, z ping pongiem, zawsze musiałem być najlepszy. Chociaż nie byłem. zawodzie, ale próbuję przesunąć odpowiedź na grunt osobisty. Było tych kłamstw w piguły. W stosunku do Lidki… Kłamstwem, chyba największym, i chyba dlatego nam się nie ułożyło, było to, że kiedy ona rzuciła hasło: „Mirek, wracaj” i spytała, czy jestem z kimś, powiedziałem, że nie jestem. A byłem… Rozmawiał Witold Gałązka W programie TVN na żywo z udziałem Universe, Mirek Breguła zapytany przez prowadzącego o problem z alkoholem wszystkiemu zaprzeczył. Prawdę wyjawił Heniek Czich. Obaj w studio nie znali odpowiedzi, których nawzajem udzielili. Universe Był jednym z najpopularniejszych polskich zespołów muzycznych lat 80. Zadebiutował piosenką „Mr Lenon” na festiwalu opolskim w 1983 roku. W rok później „Blues na wpół do piątej rano” przez prawie pół roku nie schodził z pierwszego miejsca listy przebojów Polskiego Radia. Do lat 90. Univers wylansował takie przeboje, jak „Wołanie przez ciszę”, „Tacy byliśmy jeszcze wczoraj”. W kolejnych latach Mirek Breguła i Henryk Czich z Universe ponownie triumfują w Sopocie i Opolu, wydają płytę długogrającą „Ciągle szukam drogi” oraz płytę solową Breguły pod znamiennym tytułem „Kto ci jeszcze wierzy?”. Rok temu, po wielu perturbacjach ukazuje się płyta „Zanim”… Przyjaciele zespołu umieszczają w internecie następujący wpis: „Quo vadis Universe? Zespół nadal koncertuje, gra, śpiewa, ale znów zaczynają nim targać nieprzychylne wiatry. Trzeba mieć nadzieję, że Bóg nie pozwoli im zatonąć…” lipiec 2007 31 alkoholizm To nie jest dobra nadzieja Piotr Nawrot, psycholog P rzeczytałem z uwagą i zaciekawieniem rozmowę, bowiem tego typu wywiady z osobą uzależnioną o jej uzależnieniu to niezwykła rzadkość. Po lekturze myślę, że tylko fakt, z kim przeprowadzamy wywiad, jest powodem do podejmowania takiego trudu. Bowiem ludzi ciekawi, co znana osoba ma „w ogródku” i rozmowa o piciu i pokomplikowanym piciem życiu jest fascynująca głównie z plotkarskiego punktu widzenia. Dla mnie, z zawodowego punktu widzenia, przebieg rozmowy i argumenty Mirka Breguły niczym nie zaskakiwały, pokazały te same mechanizmy uzależnienia, które „rządzą” życiem wszystkich uzależnionych. I potwierdziły sprawdzoną wielokrotnie prawdę o demokratyczności choroby alkoholowej. W Mechanizmie Iluzji i Zaprzeczeń, którym obficie posługuje się każdy alkoholik jednym z ciekawszych zjawisk jest postawa „świadomy alkoholik”, czyli „wiem, znam, jestem alkoholikiem i piję bo…”. „Piję, bo taki jest mój wybór na dziś”, albo w nieco agresywniejszej wersji, „jestem alkoholikiem i pije, bo co innego ma robić alkoholik?”. Różnie się to od zwykłego zaprzeczania tylko tym, że stosujący dopuszcza myśl o tym, że jest alkoholikiem, ale dalej ma poczucie decyzyjności i wyboru wobec choroby. Ta strategia jest nieco bardziej „elegancka” od zwykł ego „pójścia w zaparte” i mówienia, „to nie prawda, że picie mi rujnuje ży- cie”, „piję tak, jak wszyscy”. Pomimo pozornie różnych treści skutki są takie same, pozwalają na dalsze picie osobie, która już nie powinna tego robić i ułudę, że kontroluje działania. A, że nie ma już kontroli możemy zobaczyć obserwując życie posiadacza przekonań. U Mirka Breguły efekt jest taki, nastąpił rozpad jego rodziny, oraz niezwykle zdolny i bardzo popularny kiedyś muzyk nie jest aktywny artystycznie i żyje gdzieś na uboczu, odcinając kupony od niegdysiejszej sławy. Ta historia nie jest wyjątkowa, mnogość tego typu przypadków upewnia mnie, że jedyną drogą jest praca nad uzyskaniem i utrzymaniem abstynencji. Nie wszyscy mogą to osiągnąć. Podsumowując zobaczyliśmy, co robi niegdysiejsza gwiazda muzyki pop, i ja osobiście czuję żal, że dziś nie mogę usłyszeć nowych, fajnych „kawałków” Mirka… I to wszystko. Ja jednak wolę historie życia tych alkoholików, którzy sobie poradzili z zatrzymaniem choroby i trzeźwieją. Takie życiorysy są bardziej budujące, bo zawierają jakąś receptę na zdrowienie i są nadzieją dla innych, którzy tej nadziei potrzebują. Receptę „na picie” ma każdy alkoholik i nawet chętnie się nią dzieli z każdym, kto chce słuchać. Niestety z tej recepty mogą skorzystać i korzystają ci, którzy chcą pić dalej. Oni znajdą w wypowiedziach Mirka Breguły nadzieję, że można pić i dalej jakoś sobie radzić, tylko, że to not. wig nie jest dobra nadzieja… zbigniew rusek alkoholizm Dojrzewa do leczenia Mieczysław Pawłowski, specjalista terapii uzależnień, W ywiad z Mirosławem Bregułą przeczytałem z zainteresowaniem, rzecz, bowiem dotyczy lidera popularnego swego czasu zespołu. Z jego opowieści wyłania się przejmujący, chociaż dość typowy obraz choroby alkoholowej, ale nie tylko. Pojawia się bardziej ogólna refleksja. Wyjazdy „za chlebem” za dalszą lub bliższą granicę są coraz popularniejsze. Wyjeżdżający mają spore nadzieje. „Trochę popracuję, odkuję się finansowo i wrócę”. Raczej nie biorą po uwagę realnych kosztów dla rodziny, a niekiedy i rozkładu małżeństwa. Myślę, że związek Mirka i Lidii rozpadł się znacznie wcześniej, niż oboje to dostrze- gli. Strata żony mogła uruchomić tzw. proces nawrotu choroby, ale obecnie pełni funkcję ochronną dla kontynuowania picia. Mirek w ten sposób zrzuca z siebie odpowiedzialność za swoje picie. Wróćmy do obrazu uzależnienia Mirka. Pije od trzech lat. Jest w nim wiele chaosu. Jego wypowiedzi są pełne niekonsekwencji, sprzeczności będące wynikiem psychologicznych mechanizmów choroby alkoholowej, np. z jednej strony mówi „zawsze będę tęsknił za terapią”, „to jest pogotowie ratunkowe”, a z drugiej strony neguje konieczność leczenia - bo już wszystko wie itp. Najkrócej mógłbym powiedzieć, że Mirek jest na etapie dojrzewania do podjęcia decyzji o leczeniu. Możliwe też jest to, że specyficzna sytuacja wywiadu sprowokowała go do takich rozważań? not. wig zbigniew rusek 30 lipiec 2007