Jak pokonałem Smoka Wawelskiego

Transkrypt

Jak pokonałem Smoka Wawelskiego
„Jak pokonałam Smoka Wawelskiego’’
W Krakowie, pod zamkiem na Wawelu, żył sobie groźny smok. Wszyscy się go
bali, ponieważ straszliwie głośno ryczał i zionął ogniem.
Pewnego dnia Król wydał rozporządzenie, w którym oświadczył:
„ Jeżeli jakiś odważny człowiek pokona Smoka Wawelskiego, dostanie połowę mojego
królestwa. Śmiałkowie, którzy zechcą podjąć się tego zadania, powinni zgłosić się
w najbliższą niedzielę o godzinie dwunastej”
Król wydał takie oświadczenie, ponieważ nie mógł w nocy spać, tak bardzo uciążliwe
było pojękiwanie zwierzęcia, a jego poddani bali się smoka.
W wyznaczonym dniu przed zamkiem pojawiły się setki odważnych ludzi, chcących
podjąć się wykonania zadania. Wszyscy otrzymali od Króla stalowe zbroje i od razu
ruszyli poskromić smoka. Wkrótce, większość śmiałków, zaraz po ruszeniu do walki,
ze strachu uciekała do lasu. Różne były sposoby walki, lecz nikomu nie udało się
pokonać strasznego i okropnego Smoka Wawelskiego. I wówczas zgłosił się ostatni
ochotnik. Tym młodym i odważnym bohaterem byłam ja, Saba. Wyciągnęłam miecz
i
wbiłam w ogon potwora. Smok zaczął płakać i mruczeć coś pod nosem. Zrobiło mi się go
żal. Przecież On, również jak ja, jest żywą istotą. Czuje również tak, jak ja. Przez
moment myślałam, że się przesłyszałam, ale nie! On naprawdę coś mamrotał i gdy tylko
uważnie nastawiłam uszy, usłyszałam:
- Proszę, nie rań mnie, to boli… Dlaczego mi wszyscy dokuczacie?
Olśniło mnie wówczas. Skoro okazało się, że smok potrafi mówić, dlaczego nie
dowiedzieć się, czemu sieje taką grozę. Niepewnie, ale z ciekawością odważyłam się
zapytać:
- Dlaczego straszysz całą okolicę? Ziejesz ogniem, twój ryk jest taki głośny i przeraźliwy.
Wszyscy się ciebie boją.
Smok odpowiedział z żalem:
- Jestem taki samotny, że ze smutku głośno ryczę, a ogniem zieję, gdy się nudzę. Ja nie
chcę nikogo skrzywdzić. Gdy tylko ktoś się do mnie zbliży, to z radości ryczę, a wtedy
każdy ucieka…
- To dlaczego teraz ciągle ryczysz?
1
- Ponieważ strasznie boli mnie ogon, w którym tkwi twój miecz! - odpowiedział z bólem
wielki zielony smok.
-Ojej, bardzo cię przepraszam! Z wrażenia o tym zapomniałam. Już wyjmuję. Jak ci
jeszcze mogę pomóc?
Smok odpowiedział na to:
- Ja po prostu chciałbym się tylko zaprzyjaźnić. Chętnie będę bronił waszego królestwa.
A ty, proszę, odwiedzaj mnie, gdyż widzę, że jesteś taką miłą osobą. Potrafisz słuchać,
a to ważne. Przy tobie na pewno nie będę się nudzić.
Powiedziałam wówczas:
- Poczekaj, porozmawiam z królem, aby odwołał rycerzy polujących na ciebie, zobaczę
co da się zrobić. Obiecuję, pomogę ci.
Król, po krótkiej rozmowie ze mną, rozkazał wezwać lekarza i powiedział do niego:
- Czy mógłbyś opatrzyć ogon smoka ?
- Oczywiście mój panie - odpowiedział.
Lekarz czym prędzej wziął się do pracy. Po jakiejś godzinie smok przestał jęczeć.
- Gotowe! - powiedział zmęczony lekarz.
- Dziękuję! - odpowiedział szczęśliwy smok.
Od tamtej pory mieszkańcy Krakowa nie bali się już smoka. Stał się on ich
obrońcą i przyjacielem, a Król mógł wreszcie spokojnie spać. Ja otrzymałam połowę
królestwa, jak obiecał król, a także zostałam pasowana na rycerza. I wszyscy żyli długo
i szczęśliwie.
Myślę, że sposób w jaki „pokonałam” Smoka Wawelskiego jest najlepszym
rozwiązaniem dla obu stron. I jeszcze jedno, zyskałam nowego przyjaciela.
KONIEC
Sabina Walkiewicz klasa VI D
Szkoła Podstawowa nr 6 w Rumi
ul. Sienkiewicza 30
2