(Niebywa\263a historia ma\263ego Suwalczanina1)
Transkrypt
(Niebywa\263a historia ma\263ego Suwalczanina1)
„Niebywała historia małego Suwalczanina.” Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, żył wesoły chłopak, który wierzył w smoki. Wszystko wyjaśnia jego imię – Smokołów. Smokołów był za mało duży, aby chodzić do szkoły, ale wystarczająco duży, by być dumnym przedszkolakiem! Mógł chodzić do „zerówki.” Włosy miał takie jak ja (narrator), rzęsy długie jak rzeka, oczy błękitne i bystre. Był bardzo lubiany, ciekawski i wesoły. Pewnego dnia chłopiec wybrał się na poszukiwanie przygody. Była to niedziela 22 stycznia – mroźna i biała zima. Chłopiec napisał liścik do mamy: ”Idę na spacer. Wruce z ogromnym łupem, czyli ze smokiem. Pżygotuj wielką klatkę. Kochamcię. Smoka tesz. Pa!” Wyszedł z domu ze sprzętem do poszukiwań – plastikowym mieczem, latarką, łukiem z kija i kijem, który sam zaostrzył. Na pociechę wziął swojego ulubionego gumowego smoka, którego prowadził na drewnianym łańcuchu. Nagle usłyszał jakiś hałas. Po chwili zobaczył na drodze wielką stopę i pomyślał: „Czy to Yeti? Koniecznie muszę to sprawdzić!” Ruszył w stronę odgłosów – po kładce, kamieniach na rzece piaskowej drodze, po błocie, kałużach. Przewracał się o korzenie drzew, ale ciągle szedł do przodu. Doszedł do lasu, w którym urywał się ślad wielkich stóp. Ucichły też tajemnicze odgłosy. Zatrzymał się. Wciągnął powietrze nosem, wypuścił ustami i ciężko westchnął. Przeszukiwanie lasu go nie interesowało. Poszedł dalej. Nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Najpierw przewróciło się przed nim z trzaskiem rosochate drzewo, aż ziemia jęknęła, a potem wpadł w mrowisko. Przestraszył się, ale tylko trochę. Dzielnie pokonał przeszkody. Szedł dalej i dalej. Aż tu nagle – łup! Uderzył w coś niewidzialnego aż głowa odskoczyła do tyłu, ale nie stracił równowagi. Spróbował jeszcze raz. Efekt był ten sam. Usiadł na ziemi. Spojrzał w górę i nagle … ujrzał ogromnego stwora unoszącego się w powietrzu. Skapnął się, że to może być smok. Ucieszył się, bo przecież smoka szukał. Zamknął oczy i wyobraził sobie, jakimi zostaną przyjaciółmi. Pomyślał o tym, jak zabierze go do przedszkola; jak będą się razem bawić i latać w chmurach; jak będzie go zabierał na wycieczki (nawet do innych krajów); jak będzie go karmił; jak oprowadzi po domu i przedstawi maskotkom i innym smokom, i pluszakom. Wyobrażał sobie, jak bardzo ucieszy się mama i tata chwaląc Smokołowa za złowienie smoka. Na pewno powiedzą, że ma bardzo dobre serce, bo uratował kolejne stworzenie. 1 Chłopiec miał całą kolekcję smoków, dinozaurów, zwierząt farmerskich i różnego rodzaju (nawet mało znanych) gatunków fauny. Niedługo rodzice będą musieli kupić nowy większy dom, ponieważ istnieje obawa, że Smokołów nadal będzie powiększał zbiory i żaden dom nie będzie wystarczająco duży. W tej chwili chłopiec otworzył oczy, rozejrzał się po swoim kolorowym pokoju i zobaczył na dywanie młodego prawdziwego smoka. Smok kumkał: „kum, kum, rabet, rabet…” Smokołów zerwał się z łóżka i ze szczęścia pocałował smoka w ucho. - Rzecz niesłychana! Smok zamienił się w bociana! Po godzinie w królika, po kolejnej w ogra, a dalej w misia polarnego, hipopotama, słonia, lwa, tygrysa itd. Był to czarodziejski smok, który znał czarodziejskie słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Na słowo „proszę” smok zmieniał się w zwierzątko, o którym chłopiec pomyślał. Na „przepraszam” pomagał w sprzątaniu pokoju stając się odkurzaczem, a na „dziękuję” przytulał się. Historia ta niebywała w myślach 6-letniego Filipa w Suwałkach powstała. Nagrodę wygrać chciała, by w pamięci dzieci pozostała i w „Niebywałych Suwałkach” się ukazała. 2