budrysówka - Zespół Szkół nr 1 w Kolbuszowej
Transkrypt
budrysówka - Zespół Szkół nr 1 w Kolbuszowej
BUDRYSÓWKA Gazetka szkolna wydawana przez uczniów Zespołu Szkół nr 1 w Kolbuszowej nr 2/2016 r. listopad/ grudzień Od Redakcji Przed Wami nowy numer „Budrysówki” - świąteczny. Znajdziecie w nim przede wszystkim twórczość własną gimnazjalistów. Życzymy wszystkim spokojnych, pogodnych świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku dni pełnych słońca i uśmiechów. Do zobaczenia w 2017 roku! Przyjaźń Uczniowie klasy II „b” w czasie godziny wychowawczej mieli zastanowić się, co buduje przyjaźń, a co ją niszczy. Realizowali zadanie w grupach i oto efekt ich pracy. Co buduje przyjaźń: wsparcie, szczerość, zaufanie, spotykanie się, pomoc, wspólne zainteresowania, przeżycia i wyjścia, szacunek, lojalność, życzliwość, wspólny wróg, rozmowa, wierność, uczciwość, współpraca. Co niszczy przyjaźń: obgadywanie, kłamstwa, wyjawianie tajemnic, wyśmiewanie, arogancja, bezczelność, oszustwa, kradzież, obrażanie się o byle co, plotkowanie, krytykowanie, wywyższanie się. Mamy nadzieję, że ten spis pomoże Wam być lepszym przyjacielem, skoro wiadomo, czego należy się wystrzegać. Może ktoś z Was znajdzie przyjaciela, jedno jest pewne, o przyjaźń trzeba zawalczyć, a później o nią dbać. Redakcja BUDRYSÓWKA Nasza twórczość Grudzień Miesiąc grudzień nadszedł już I na dworze często mróz. Trawy mają kolor blond, To jest znak, że blisko świąt. Jest choinka i prezenty, Każdy wtenczas uśmiechnięty. Przyszło Boże Narodzenie, To od roku me pragnienie. Ja się zimnem nie przejmuję I kolędy wyśpiewuję. W biały obrus przyodziany stół, Od dwunastu dań ugięty w dół. Gdy opłatek połamany, Życzeń treść wypowiadamy. Potem siadam przy choince, Pełno magii w tej jedlince. Grudzień miesiąc to zimowy, Lecz czy przyszło Ci do głowy, Że to miesiąc pełen dni, W których urok świąt tkwi? Hubert Kuczyński *** Przyszła zima, śnieżek prószy Czas włożyć czapki na uszy Coraz dłuższe są wieczory, To zwiastun zimowej pory Mróz w "ruchu"- nie leniuchuje Pięknie okna nam maluje Czas na spacery i sanki Początek wielkiej sielanki Kulig, śnieżki i brawura BUDRYSÓWKA Choć niska temperatura Więc zimie się nie poddajmy Jej piękno wykorzystajmy Bawmy się choć szczypie mróz Gdyż do wiosny już tuż tuż... Karolina Sobczyk Byłeś grzeczny? Jadą sanie, sanie, sanie, za niedługo będzie lanie. Rózga jest już gotowiutka, Nie uciekaj! Nie schowasz się...malutka. Chyba, że byłaś cały rok grzeczna, to wtedy murowana czekolada mleczna. A na dodatek prezent ogromny, który wcale nie będzie skromny. To będzie gigantyczna paka w której znajdziesz białego misiaka. Ale również będą słodycze, które osłodzą Ci znacznie życie. Przepis na święta! Bądź szczęśliwym, bądź radosnym. Życz miłości, pomyślności. Poproś o to, aby zima była sroga. Kochaj życie, kochaj Boga. Śmiej się i mamie pomagaj, z wszelkimi trudnościami zawsze się zmagaj. Dziękuj za wszystko, co Cię spotkało i nigdy nie marudź, że Ci za mało. BUDRYSÓWKA Zima Zima pokryła już wszystkie podwórka, książki zamknięte leżą na biurkach. Zaczyna świecić betlejemska gwiazdka, wszyscy zbierają się do rodzinnego gniazdka. Na stole leży już karp gotowy w lesie śpiewają słowiki i sowy. W pokoju jest już dużo gości, wszyscy składają sobie pomyślności. Po skończonej wigilii - chwila ciszy nastała, dla starszych jest ona wspaniała. Potem czas na prezentów otwieranie, cieszenie się i pod sufit skakanie. A następnie cała, długa noc podczas której działać będzie ogromna moc. I koniec, nastał już ten mrok, to oznacza, że następne Boże Narodzenie będzie za rok. Andżelika SŁOWA Słowa są nieuniknione, gdy przylatują do serc i w swych nieskładnych wersach, czarują wciąż nas. Są jak latawce, co wznoszą się z wiatrem. Łagodnym swym powiewem wypływają z naszych dusz. Nieograniczone, nieocenzurowane, pochłaniają nas w pełni, niezależnie od lat. NADZIEJA Nadzieja nigdy nie ginie, czasem tylko zapada się w mrok i milknie tam w odmętach BUDRYSÓWKA w ruchliwych swych dam fałdach. Potem, jak błysk piorunu, pojawia się na kształt muru i nikt jej nie zwycięży, bo wtem korony już nie dzierży. KOMPLIKACJA Bo taka komplikacja to nie jest prosta sprawa i jest raczej nudnawa... Choć jest w niej tyle zgrozy, to nie ma, ani krzty beztroski. Skomplikowana niczym labirynt. Taki słów zbiór wątpliwy. Niezbyt cierpliwy. Lubi nas zaskoczyć. Długo potrafi się boczyć. Wątki ma dość nieskładne, lecz wszystko takie banalne. Martyna Ragan Świąteczne opowiadanie Pomimo wczesnej pory na dworze zapadł już zmierzch. W świetle ulicznej latarni wirowały iskrzące płatki śniegu, które podrzucane podmuchami lodowatego wiatru, niespiesznie opadały na chodnik. Nieświadomie tworzyły ogromne zaspy, przez które z trudem przedzierali się pieszy wracający do domów. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu znajdującego się w korytarzu. Odeszłam od okna, by odebrać, nim mama się obudzi. BUDRYSÓWKA - Halo? – mruknęłam, jednocześnie siadając na podniszczonym brązowym fotelu, który stał w korytarzu, od kiedy tylko pamiętam. - Iza? Izunia? To ty? - w słuchawce rozległ się podekscytowany głos ciotki Gryfiny. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Nie rozmawiałam z nią od bardzo dawna. - Cześć ciociu. Co u ciebie słychać? - odpowiedziałam. - A u mnie to po staremu. Jakoś leci. Lepiej mów, co tam u ciebie? Jak ci się powodzi? Bo widzisz wczoraj przyjechała Karolka z rodziną i... pokręciłam głową, gdy ciocia rozpoczęła opowieść o kuzynce. Potrafiła opowiadać niezwiązane ze sobą historie godzinami. Rozejrzałam się po korytarzu. Oprócz fotela stał w nim również krągły drewniany stolik. Pod stopami czułam puchaty dywan. Ciepłe światło lampy odbijało się od wyłożonych boazerią ścian. Okręciłam kabel telefonu na palcu, wzdychając cicho, by ciocia nie zorientowała się, że nie specjalnie jej słucham. - No ja tu gadam i gadam, a ty nic. No opowiadaj. - otworzyłam usta, by odpowiedzieć – Ach, rozumiem. Opowiesz nam wszystko, kiedy przyjedziecie z Grażynką na święta... - Na święta!? - przerwałam mojej rozmówczyni. - No tak. Na święta. Już się pewnie nie możesz doczekać, ja zresztą też. - Ale... - Ale to żaden problem. Właśnie dlatego dzwonię. Chciałam zaprosić Grażynkę do nas na święta, a tu taka niespodzianka. Odbiera moja kochana Izunia, więc sobie myślę przyjedźcie obie. Wszyscy chętnie posłuchają co tam u ciebie. - Tylko, że ja nie... - O, nie przejmuj się. Znajdzie się dla ciebie miejsce. Dom babci Jadwigi nie jest taki malutki, jak to się może wydawać. - Babci Jadwigi... - No przecież mówię. Babcia z pewnością się ucieszy, że przyjedziesz na święta. Jak jej powiem, to tak się ucieszy, że gdyby mogła, to zaczęłaby skakać z radości. - Ale... - Och już się nie mogę doczekać, gdy nam wszystko opowiesz. BUDRYSÓWKA - Nam.. - jęknęłam - No tak. A komu, przecież są święta. Wszyscy przyjadą. Ty z Grażynką, Agnieszka, Karolka z Tomkiem, Anielką i Pawełkiem. Miruś i Zosia, Klaudusia, Misia z rodzinką i jeszcze... - No tak, rzeczywiście... - przerwałam cioci nim zdążyła wymienić z imienia każdego członka naszej ogromnej rodziny. - W takim razie widzimy się niedługo. Tylko nie zapomnij o mamie. - rzuciła na dowidzenia - Tak.. - mruknęłam, odkładając słuchawkę i opadając na fotel z ciężkim westchnięciem. Perspektywa spędzenia świąt z całą rodziną, dodatkowo w domu najwredniejszej osoby na całym świecie jaką jest prababcia Jadwiga sprawiała, że miałam ochotę jak najszybciej ewakuować się z Polski do mojego mieszkania w Mediolanie. - Kto dzwonił? - w progu stanęła niewysoka, ciemnowłosa kobieta. - Ciotka Gryfina. Zaprosiła cię na święta do prababci Jadwigi. - odpowiedziałam - Mnie? A ciebie nie? Znając Gryfinę... - Mnie też zaprosiła, ale nie jadę z wami. - Mama uniosła brwi – Muszę pilnie wracać – zmyśliłam. - Naprawdę? - zasmuciła się – Powiedziałaś, że przyjechałaś na święta. Stłumiłam wyrzuty sumienia. - Tak. Zobaczę, co da się zrobić, może nie będę musiała wracać. - mruknęłam, wymijając mamę i wchodząc do kuchni. W sobotę stało się coś nieoczekiwanego. Około dziewiątej rano w drzwiach wejściowych stanęła przysadzista kobieta w sięgającym ziemi płaszczu i wzorzystym szalu. Ciotka Gryfina, radosna jak zawsze, przywitała się z mamą. Następnie podeszła do mnie i mocno uścisnęła. - Wszyscy bardzo się ucieszyli, że przyjedziesz – powiedziała. - Tak, tylko że ja nie mogę. Muszę wracać do pracy. Ciotka Gryfina przetwarzała te nowiny przez dłuższą chwilę. Po kilku minutach wzruszyła tylko ramionami i zapytała, gdzie są moje walizki. BUDRYSÓWKA - W pokoju. - odpowiedziałam zaskoczona reakcją cioci. Byłam pewna, że jak zawsze zacznie trajkotać, a ostatecznie obrazi się, by już w poniedziałek zadzwonić z życzeniami. Zastanawiałam się wtedy, czy przestała się złościć, czy po prostu zapomniała, że się obraziła. Na szczęście dla zachowania pozorów zdążyłam się spakować. W korytarzu pojawiła się kolejna osoba. Najmłodszy syn cioci Agnieszki – Piotrek. - O Piotruś! Jesteś już. Weź walizki Grażynki i Izuni i zanieś do auta. A potem podwieź Izkę na lotnisko. Jeszcze się biedaczysko spóźni na samolot. - ciotka wyszła na klatkę schodową, by zrobić przejście. Kuzyn poszedł po walizki, a ja razem z mamą ubrałyśmy kurtki. Piotrek wyszedł z mieszkania, zamknęłam drzwi i oddałam klucze mamie. Razem z ciotką Gryfiną zeszłyśmy po schodach, nie obeszło się bez krótkiej historii ciotki, która ciągnęłaby się zapewne jeszcze przez kilkanaście minut, gdyby siostrzeniec kobiety nas nie pospieszył. Wreszcie wyszłyśmy z budynku, kuzyn już czekał przy samochodzie. Wszyscy wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę lotniska. Mama rozmawiała z ciocią, choć bardziej przypominało to monolog tej drugiej. Od czasu do czasu obie kobiety wybuchały śmiechem. Ja natomiast zawzięcie próbowałam znaleźć najbliższy lot do Mediolanu. Zakładałam, że mama pojedzie do prababki I nie spodziewałam się, że ktoś będzie mnie podwoził na lotnisko. Po kilkunastu minutach drogi I jeszcze dłuższym czasie zmarnowanym na stanie w korkach, dotarliśmy przed wejście na lotnisko. Wysiadłam z samochodu. Owionął mnie lodowaty wiatr, który przenikał do kości. Piotrek wyciągnął moją walizkę z bagażnika. Podszedł do mnie i uścisnął mnie. - Szczęśliwej podróży. - powiedział. - Dzięki. Wesołych Świąt! - już zamierzałam odejść w kierunku budynku, gdy podeszła do nas dziewczyna w czerwonej czapce z pomponem. Stanęła obok mojego kuzyna. - Iza. To moja narzeczona – Milena. Milka to jest Iza, miała spędzić z nami święta, ale niestety musi wracać z powodu pracy. - Milena uścisnęła mnie na powitanie i pożegnanie jednocześnie. Oboje wsiedli do samochodu i odjechali. Złapałam walizkę i ruszyłam w stronę BUDRYSÓWKA wejścia, by chociaż trochę się ogrzać. Powoli przedzierałam się przez metrowe zaspy śniegu, wreszcie przypomniałam sobie, dlaczego tak nie lubię zimy. Weszłam do hali z zamiarem wykupienia biletu na najbliższy lot do Mediolanu. Gdy wreszcie nadeszła trzynasta, ucieszyłam się, że do odlotu pozostało zaledwie czterdzieści minut. Moje szczęście nie trwało długo, po kilku minutach krótki komunikat obwieścił, że wszystkie odloty zostały odwołane z powodu niesprzyjającej pogody. Wściekła opuściłam lotnisko. Stałam przed wejściem i zastanawiałam się co zrobić. Nie miałam kluczy do mieszkania mamy, nie miałam gdzie pójść. Dłonie mi zamarzały, na domiar złego zaczął padać śnieg. Włożyłam ręce do kieszeni płaszcza, by odzyskać czucie w palcach. Zamiast tego ze zdziwieniem wyciągnęłam z niej kluczyki samochodowe i karteczkę. Rozejrzałam się po parkingu, na którym stało kilka samochodów. Wcisnęłam przycisk i światła jednego z aut rozbłysły. Podeszłam do niego, schowałam walizkę do bagażnika i wsiadłam za kierownicę. - Jeszcze zdążę – mruknęłam sama do siebie. Wieczorem, gdy cała rodzina zebrała się przy stole w domu prababci Jadwigi, niespodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi. Milena i Piotrek poszli otworzyć. W drzwiach stanęła Iza. - Jednak dotarłaś. - ucieszyła się Milka - Skąd wiedzieliście? - zapytała dziewczyna zaskoczona. - Domyśliłem się. – odpowiedział Piotrek zamykając drzwi. Dziewczyny weszły do salonu - Mamy niezapowiedzianego gościa. – oznajmiła Milena. - Iza! - ucieszyła się mama dziewczyny. - Iza! - wykrzyknęła uradowana ciotka Gryfina. - Nie wyjechałaś? - Iza! Co tak długo, myślałam, że cię już w tym roku nie zobaczę. - naburmuszyła się prababcia Jadwiga, próbując ukryć uśmiech. - Też tęskniłam. - dziewczyna podeszła do kobiety i przytuliła ją – Wesołych Świąt! Adriana Róg BUDRYSÓWKA - gazetka Szkoły Podstawowej nr 1 im. Henryka Sienkiewicza oraz Gimnazjum nr 1 im. 11 Listopada, adres: ul. T. Kościuszki 1, 36-100 Kolbuszowa, e-mail: [email protected].