polskie skrzydła nad afryką

Transkrypt

polskie skrzydła nad afryką
POLSKIE SKRZYDŁA NAD AFRYKĄ
2014-02-27
Po Czadzie, Mali i Republice Demokratycznej Konga polscy żołnierze kolejny raz
pomagają ludności afrykańskiej. Przewożą ludzi i dostarczają towary oraz sprzęt do objętej
rebelią Republiki Środkowoafrykańskiej.
Polski Kontyngent Wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej z kilku powodów jest szczególny. Po pierwsze, jest jednym z mniejszych. Ponadto
został przygotowany do misji w rekordowo krótkim czasie. W grudniu 2013 roku Francuzi poprosili polskie wojsko o pomoc. 29 stycznia prezydent
Bronisław Komorowski podpisał postanowienie o użyciu kontyngentu, a już następnego dnia z wojskowego lotniska Okęcie żołnierze wylecieli, aby
wypełniać swoje zadania.
Nietypowa jest też dyslokacja kontyngentu. Chociaż jest nazywany polskim kontyngentem w Republice Środkowoafrykańskiej, miejscem jego
stacjonowania jest baza francuskich sił powietrznych w centralnej Francji. Stamtąd samolot transportowy C-130 Hercules o numerze 1502 z białoczerwonymi szachownicami wykonuje loty transportowe do Republiki Środkowoafrykańskiej, stolicy tego kraju Bangi. Głównym zadaniem
kontyngentu jest bowiem wzmocnienie misji wojsk francuskich „Sangaris”, polegającej na udzielaniu pomocy Misji Międzynarodowego Wsparcia Sił
Afrykańskich w Republice Środkowoafrykańskiej (MISCA) prowadzonej z mandatu ONZ przez Unię Afrykańską.
Doświadczona ekipa
W skład PKW RŚA wchodzi 32 żołnierzy i dwóch pracowników wojska. Większość wojskowych pochodzi z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego z
Powidza. Kontyngent dysponuje jednym samolotem C-130E Hercules, który pilotują dwie załogi: zespołem Alfa dowodzi major pilot Marcin
Szubiński (pełniący jednocześnie funkcję zastępcy dowódcy kontyngentu), a Brawo - kapitan pilot Szymon Gajowniczek. W skład kontyngentu
wchodzą także żołnierze obsługi samolotu, logistycy, przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pracą grupy
techników naziemnych kieruje młodszy inżynier podporucznik Robert Bąk, a technikami latającymi inżynier pokładowy kapitan Piotr Nowak. W 33
Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu w gotowości do działania jest utrzymywany drugi Hercules, który w razie konieczności może szybko
zastąpić pierwszy samolot.
Dowódcą kontyngentu jest major pilot Sławomir Byliniak, pełniący na co dzień obowiązki zastępcy dowódcy 13 Eskadry Lotnictwa Transportowego
w 8 Bazie Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach. Jest pilotem wojskowym I klasy, dowódcą załogi i instruktorem pilotażu. W powietrzu
spędził ponad 4030 godzin na różnych samolotach. W przeszłości wykonywał wiele lotów w strefie działań wojennych w Iraku, Afganistanie,
Czadzie, Syrii i Libanie oraz na Bałkanach. Brał udział w ćwiczeniach sojuszu północnoatlantyckiego, w tym Sił Odpowiedzi NATO na Wyspach
Zielonego Przylądka. W 2012 roku dowodził zespołem lotniczym (C-295) w polskim kontyngencie w Afganistanie.
Warunki służby
Miejscem stacjonowania polskiego kontyngentu na terenie Francji jest baza lotnicza Bricy, położona w departamencie Loiret, 15 km od
miejscowości Orleans. Wybór padł na to miejsce, ponieważ stacjonują tam francuskie transportowce C-160 Transall i C-130H Hercules, co
znacznie ułatwia współdziałanie oraz obsługę polskiego samolotu.
Polacy mają dobre warunki zakwaterowania - mieszkają w jednoosobowych pokojach w hotelu na terenie bazy. Żywią się w kasynie jednostki,
chociaż typowo francuskie menu nie zawsze im odpowiada - po kilku dniach pobytu poprosili, aby ich śniadania zostały nieco wzbogacone.
Francuzi udostępnili polskim żołnierzom pięć pomieszczeń biurowych. Niestety, nie było w nich dostępu do telefonów oraz internetu. Na początku
były też kłopoty z pralnią. Na szczęście przedstawiciele sojuszniczej armii francuskiej są dla Polaków bardzo życzliwi i na bieżąco wszystkie
problemy socjalne usuwają.
Bazy lotnicze na całym świecie są rozmieszczone na dużych powierzchniach. Aby nasi żołnierze mogli się sprawnie przemieszczać, strona
Autor: Bogusław Politowski
Strona: 1
francuska użyczyła im trzech samochodów, które mogą być wykorzystywane tylko na terenie jednostki wojskowej.
Pomoc z powietrza
Podstawowym zadaniem żołnierzy PKW RŚA jest zapewnienie transportu lotniczego wojskom koalicyjnym działającym w Republice
Środkowoafrykańskiej. Załogi Herculesów startują z bazy Bricy i są w trasie przez kilka dni. O tym, jaki ładunek zawiozą polscy lotnicy, decydują
ludzie z centrum logistycznego sił francuskich (Centre Multimodal des transports), które znajduje się niedaleko Paryża. Planowaniem tras oraz
oceną możliwości bezpiecznego wykonania lotu zajmuje się inna instytucja - Joint Force Air Component Commander, mająca siedzibę w okolicach
Lyonu. W obu tych wyspecjalizowanych placówkach pracują polscy oficerowie łącznikowi, którzy przekazują zadania do dowództwa polskiego
kontyngentu wojskowego.
W procedurze planistycznej najważniejsze i najbardziej czasochłonne jest uzyskanie pozwoleń dyplomatycznych na przelot samolotu nad
wybranymi państwami. W zależności od kraju, w którym się sprawę załatwia, i od rodzaju przewożonego ładunku trwa to od kilku do kilkunastu dni.
Ze względów bezpieczeństwa są zawsze opracowywane dwa warianty tras przerzutu sił i środków. Do rozładunku lub przeładunku towarów typuje
się kilka lotnisk Europy, Afryki Zachodniej i docelowo Centralnej. Czas trwania jednej misji nie jest zatem w żaden sposób zależny ani od załogi, ani
od dowództwa naszego kontyngentu. Polacy pokonują w tym czasie tysiące kilometrów i spędzają w powietrzu kilkadziesiąt godzin.
Utworzenie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Środkowoafrykańskiej największe znaczenie ma dla ludności tego biednego kraju.
Każda tona żywności czy sprzętu przywieziona tam na pokładzie polskiego samolotu może poprawić egzystencję wielu ludzi. Innym wymiarem
udziału polskich żołnierzy w tej operacji jest zacieśnienie współpracy z żołnierzami armii francuskiej, która wynika z partnerstwa strategicznego
podpisanego przez nasze kraje (podobnie, jak to było w czasie operacji w Mali).
Zagrożenie
Jak zapewnił w połowie stycznia 2014 roku minister Tomasz Siemoniak, nasz kontyngent nie bierze udziału w działaniach bojowych. Żołnierze mają
jedynie broń osobistą do ewentualnej samoobrony. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją tam żadne zagrożenia. W stolicy Republiki
Środkowoafrykańskiej cały czas jest niespokojnie. Na miejscowym lotnisku znajduje się obóz dla ponad 100 tys. uchodźców. Często dochodzi do
ostrzałów. Cały czas istnieje obawa, że zdeterminowani uchodźcy lub rebelianci mogą na przykład zająć pas startowy, a tym samym uniemożliwić
lądowanie lub start. Za bezpieczeństwo w tym miejscu odpowiadają francuscy żołnierze. Z konieczności nasze załogi dokonują tam tylko
rozładunku lub przeładunku i zaraz odlatują. Na odpoczynek i nocowanie wyznacza się zazwyczaj inny kraj afrykański, gdzie nie istnieje żadne
zagrożenie.
Autor: Bogusław Politowski
Strona: 2
Autor: Bogusław Politowski
Strona: 3