(July) 2011r. No 13 (1027)

Transkrypt

(July) 2011r. No 13 (1027)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
Opublikowana „Biała księga”
posłów PiS na temat tragedii w
Smo leń sku w ogromnej części
zbieżna jest z ustaleniami za wartymi w książce „Zamach w
Smoleńsku”
Leszek Szymowski
Wina strony rosyjskiej jest
ewidentna. Jest jednak różnica
mię dzy winą a winą intencjo nalną. Co do winy rosyjskiej
wątpliwości nie ma. Kwestie
intencji należy jeszcze zbadać – te
słowa mówił prezes PiS Jarosław
Kaczyński na konferencji prasowej 29 czerwca 2011 r. w Sejmie.
Tego dnia szef parlamentarnego
zespołu wyjaśniającego tragedię
smoleńską, Antoni Macierewicz,
zaprezentował tzw. „białą księgę”
zawierającą ustalenia posłów
niezależnie badających okoliczności śmierci polskiego prezydenta i towarzyszących mu osób.
Inna wersja
Wersja zdarzeń przedstawiona
przez ludzi Macierewicza różni
się od tego, co na temat Smoleńska mówili prowadzący sprawę
prokuratorzy. Według „Białej
księ gi” strona rosyjska ponosi
niewątpliwą winę i odpowiedzialność za katastrofę. Kontrolerzy z
lotniska Siewiernyj mieli obowiązek skierować samolot na inne,
zapasowe lotnisko, gdyż warunki
pogodowe nie zezwalały na lądowanie. Co więcej: kontrolerzy komunikowali się ze stacją dowodzenia w Moskwie, co dowodzi,
że wszystkie ich działania były
aprobowane przez przełożonych.
Posłowie PiS zwrócili również
uwagę na to, że strona rosyjska
oficjalnie kłamała od pierwszych
minut po tragedii. Najpierw podawano nieprawdziwe informacje o
tym, że samolot robił cztery próby
podchodzenia do lądowania. Potem poinformowano, iż trzy osoby mogły przeżyć katastrofę.
Ostatecznie i to okazało się nieprawdą.
Posłowie zwrócili również
uwagę na co innego: oto już w
DokoÒczenie na stronie 17
1-15 Lipca (July) 2011 No 13 (1027
ISSN 0848-1946
Jolanta Cabaj
Wina intencjonalna
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
W wolnej Polsce daje się zauważyć kwestionowanie ważności
dokonań wielkich przodków;
niszczenie wypracowanej wysiłkiem wielu pokoleń antenatów
formy życia narodowego, mającej
zasadniczy wpływ na kształto wanie narodowej tożsamości.
Jest to wynik niekoniecznie
działalności mediów i autorytetów naukowych interpretujących
awangardowo pojęcia zasadnicze,
jak naród, państwo, patriotyzm.
Wymyślono termin małych
ojczyzn, którym się zaprząta
głowy i zajmuje czas dzieciom i
młodzieży szkolnej, nie pomijając
uniwersytetów. Kwestia autonomi jest tematem dnia.
Jako ciekawostkę podam, że na
podstawie art. 4 ust. 1 i art. 13 pkt
2 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o
ogłaszaniu aktów normatywnych i
nie których innych aktów praw nych (Dz. U. z 2005 r. Nr 190,
poz. 1606, Nr 64, poz. 565, Nr
267, poz. 2253, z 2006 r. Nr 73, poz.
501, Nr 104 poz. 708, Nr 145,
poz. 1050, Nr 220, do wyłącznej
właściwości rady gminy należy
uchwalanie statutu gminy.
Zgodnie z przepisami, gminy
(często niewielkie, bo liczące
kilkanaście tysięcy mieszkańców)
“Masz obronić co najlepsze
by służyło Polsce jeszcze...”
wyznaczają komisję statutową,
która ambitnie traktuje powierzone zadanie. Pojawia się słownictwo na miarę państwa: uchwały,
dzienniki, sesje, komisje, posiedzenia, kluby (nie poselskie ale
radnych), itd. W statucie pojawia
się także punkt odnośnie ...
ustroju.
W okrojonej terytorialnie Polsce, liczącej zaledwie 38 mln.
miesz kańców dyskutuje się czy
Krakowiacy mają tyle samo powo dów co Ślązacy (jeżeli nie
więcej), aby domagać się autonomii, podobnie jak Wielkopolska,
Pomorze Zachodnie i Świętokrzyskie.
Jeden z internautów proponuje:
„Właśnie o to chodzi, żeby polskie państwo wreszcie uznało odmienność poszczególnych regionów i dokończyło reformę samorzą dową. Autonomia Śląska ni czego nie rozwiązuje. Potrzebne
nam jest państwo zdecentralizowane, kto wie, może nawet federacyjne, w którym regiony mają
realny wpływ na dystrybucję po-
datków, edukację, prywatyzację.”
Ruch Autonomii Śląska (RAŚ)
jest zorganizowaną kampanią
polityczną. Organizacja powstała
na terenie Górnego Śląska. Przewodzi jej Jerzy Gorzelik, który w
wywiadzie udzielonym R. Mazurkowi mówi (maj 2011):
„Nie mam sentymentu do Polski. Nie odczuwam, bo żywię go
do mojej nacji. Można mówić o
związku z różnymi aspektami
polskości czy niemieckości. W
warstwie językowej z pewnością
bliżej mi do Polaków. Jeśli chodzi o inne elementy kultury, bliżej
mi do kultury niemieckiej, ale też
czeskiej (...) Patriotyzm to umiłowanie ojczyzny. A moją ojczyzną
nie jest Polska, tylko Górny
Śląsk.”
Wypowiedź Gorzelika i jego
pojmowanie pojęcia ojczyzny,
tożsamości narodowej i patriotyzmu prezentuje świadomość
części społeczeństwa polskiego.
Z pomocą Gorzelikowi przy szedł internauta „pieron”, który
DokoÒczenie na stronie 18
Bye - Bye! Amerykańskie Eldorado ... 15-lecie ZHR wKanadzie
John Moscow
Symptomy kryzysu w Stanach
Zjednoczonych są różne. Takimi
podstawowymi wskaźnikami są,
między innymi, bezrobocie na poziomie 9.2 proc, wysokie ceny
benzyny, a co za tym idzie, galopująca inflacja. Relacje dolara
amerykańskiego, do walut innych
krajów, jak chociażby dolara
kana dyjskiego są niekorzystne.
Do tego trzeba jeszcze dodać, że
aż 16 milionów amerykańskich
dzieci głoduje. Od ponad dwóch
lat nic się nie poprawia, a w społeczeństwie narasta frustracja i
beznadziejność tym stanem rzeczy. Tym bardziej, że końca kryzysu nie widać. Nie pojawiło się
też przysłowiowe światełko w
mrocznym tunelu amerykańskiej
gospodarki.
Amerykańska recesja przekłada
się także na sytuację Polonii. Do
USA przejeżdża coraz mniej rodaków z Polski. Spora też grupa
Polaków powróciła ze Stanów do
kraju. Trudno nie zauważyć opusz czo nych domów w rejonach,
gdzie kiedyś dominowali przy bysze znad Wisły. Coraz trudniej
znaleźć kobiety do serwisów
sprzątających. A i na budowach,
polskich fachowców zastąpili
emigranci z innych krajów. I o
dziwo! Coraz rzadziej spotkać
można nielegalnych przybyszów
z Meksyku. Rzecz to niebywała.
Ale tak jest. I to chyba najlepszy
przejaw gospodarczego marazmu
w Stanach Zjednoczonych. Lecz
nie tylko.
W świetle przeprowadzonych
ostatnio badań, przez Mexican
Migration Project wynika, że po
raz pierwszy od 60 lat do Ameryki przybywa mniej Meksykanów,
aniżeli wraca do swego kraju.
Statystyki pokazują, że w minionym roku południową granicę
Stanów Zjednoczonych przekroczyło nielegalnie tylko 100 tys.
Meksykanów. Jest to ponad pięcio krotnie mniej niż w latach
2000-2004. W tamtych latach, z
narażeniem życia przybyło z
Meksyku 525 tys. osób.
Co jest tego powodem? Czy
tylko, naloty na firmy zatrudniające nielegalnych, antyimigracyjne nastroje, czy też restrykcyjne
pra wo w niektórych stanach i
masowe deportacje? Okazuje się,
że nie tylko. Meksyk, coraz częściej postrzegany jest przez swych
rodaków, jako kraj mogący za pewnić swoim obywatelom coraz
lepsze warunki egzystencji.
W porównaniu do roku 2000,
produkt krajowy brutto w Meksyku na jedną osobę wzrósł o około
45 proc. W podobnych propor cjach powiększył się przeciętny
do chód rodzin. Młodzież ma
coraz łatwiejszy dostęp do nauki,
co sprawia, że absolwentom szkół
u południowego sąsiada USA nie
śpieszno do najcięższych prac po
drugiej stronie granicy. W sumie
więc, dla Meksykanów, ich własny kraj stał się bardziej atrakcyjny. Czyli, reasumując: ekonomia
wykształciła w przeszłości migracyjne preferencje, a dzisiaj i ona
je zmieniła.
W pewnym sensie, podobieństwa tego można doszukiwać się
także w odniesieniu do Polaków,
których ubywa, a nie przybywa w
Stanach Zjednoczonych. Ameryka przestała być dla nas atrakcyjna. Utrzymujący się już od dłuższego czasu niski kurs dolara wobec złotówki nie sprzyja szybkiemu dorobieniu się. A co za tym
idzie, inwestowaniu w przyszłość.
W sferze nadziei ciągle pozostaje problem rozwiązania ruchu
bezwizowego dla Polaków, co
wciąż obiecują, kolejne waszyngtońskie administracje. Podobnie
jest z obecną. Polakom nie pali
się już do Stanów Zjednoczonych,
gdzie o status pobytu w każ dej
chwili może zapytać urzę d nik
imigracyjny. Czy też, jak to się
niedawno wydarzyło, mogą stać
się ofiarami kontroli autobusów
turystycznych przeprowadzanych,
w poszukiwaniu nielegal nych.
Właśnie taki przypadek trafił się
nielegalnym Polakom, którzy nie
bacząc na zagrożenia, postanowili
zwiedzić amerykań ską ziemię.
Zostali zatrzymani.
Polska jest obecnie wiodącym
krajem w Unii Europejskiej, która
DokoÒczenie na stronie 23
To już 15 lat od chwili powstania Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w Kanadzie. Uroczystości związane z tą chlubną rocznicą były celebrowane podczas
corocznego pikniku harcerskiego
w dniu 19-go czerwca 2011 w
Par ku Paderewskiego w Wood bridge, a zaszczycili swoją obecno ścią: Konsul Generalny Pan
Marek Ciesielczuk z małżonką,
przedstawiciel Zarządu Głównego
KPK pan Jan Cytowski, repre zentant KPK Okregu Toronto pan
Odznaczeni działacze ZHR wraz z zaproszonymi gośćmi
Juliusz Kirejczyk oraz nasz nowy
poseł MP pan Władysław Lizoń.
Po mszy ce le browanej przez
ksiądza Józefa Moraw skiego z
parafii Św.Teresy, do której oprawę muzyczną przygotowali jak
zwykle harcerze i harcerki nastąpiła część oficjalna podczas której
zabrali głos zaproszeni goście.
Konsul Generalny wrę czył
sied miu działaczom na szego
DokoÒczenie na stronie 7
JAN CZAN
Broker
- od $129,900 - Condominia - Mississauga
- od $229,000 -Townhouse z Garażem - Mississauga
- od $329,900 - PołÛwki domÛw - Mississauga
- od $349,000 - Samodzielne Domy - Mississauga
- Nowe Domy i Działki Budowlane
- Sprzedaże Bankowe i Spadkowe
Dzwoń lub Text : 416-578-9349
- Prześlemy Aktualny wykaz ìPower of Saleî !!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez [email protected]
.
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Strona 2
Bezpłatne seminaria CRA
Z Hanną Niemczyk rozmawia
Janusz Wilusz.
Janusz Wilusz: Brała Pani
udział w kilku seminariach organizowanych przez kanadyjską
izbę skarbową (Canada Revenue
Agency, CRA). Czy każdy może
uczestniczyć w tych seminariach?
Hanna Niemczyk: Z mojego
doświadczenia wiem że każdy
może uczestniczyć w seminariach
organizowanych przez CRA.
Kiedyś seminaria organizowane
byly również przez ontaryjskie
Ministry of Revenue, ale po harmonizacji podatku PST z podatkiem GST który teraz nazywa się
HST ontaryjskie miniterstwo
dochodów nie organizuje już
seminariów.
J.W. Jakiego typu seminaria
organizuje CRA?
H.N. Na stronie internetowej
CRA
(http://www.craarc.gc.ca/menu-eng.html) można
znależć w pierwszej kolejności
następujące seminaria:
GST/HST for New Registrants
Information Seminar;
Newcomers to Canada Tax
Seminar;
Payroll information for new
employers;
Small Business Seminar;
SR&ED Public Information
Sessions
Oczywiste jest że najbardziej
przydatne są semianria:
GST/HST for New Registrants
Information Seminar, Payroll
information for new employers,
Small business seminar.
Okazyjnie CRA organizuje też i
inne seminaria.
Jeśli chodzi o seminarium
“Pay roll information for new
employers” to jest to bardzo dobre
seminarium. Kiedyś składało się
ono z 4 segmentów i trwało ono
od godziny 9 rano do czwartej po
południu. Dawano nawet słodycze jak pączki i kawę dla uczestników. No ale to się skończyło.
Dzisiaj to seminarium składa się z
trzech części. Jest część payroll,
jest część dotycząca prawa pracy i
jest część prowadzona przez
osoby z działu Services Canada
dotycząca wypełniania dokumentów w przy padku zwolnienia
pracownika.
J.W. Ile razy można uczestniczyć w danym seminarium?
H.N. Przede wszystkim seminaria organizowane przez CRA są
bezpłatne. Z mojego doświad czenia wiem że nie ma ograniczeń dotyczących uczetnictwa w
seminariach. To jest dobre ro związanie. Na saminaria podaje
sie sluchaczom bardzo dużo informacji w skondensowanej formie i
językiem który jest językiem
przepisów. Kiedy uczestniczymy
w seminarium wydaje nam się, że
dużo rozumiemy. Z mojego doświadzczenia wiem że musiałam
przeczytać lub zapytać, by dokładnie zrozumieć przekaz prelegenta. Mamy do czynienia bowiem ze
słownictwem stworzonym na
potrzeby prawa podatkowego i
niektóre wyrażenia, choć podobne
do naszego codziennego słownictwa nie zawsze znaczą to o czym
my możemy myśleć że znaczą.
Warto więc czasami powtórzyć
seminarium by się wsłuchać w
słowa prowadzącego. Inną sprawą
są zadawane pytania przez
uczestników prowadzącemu seminarium. Moja krótka rada jest taka
żeby wsłuchać się w odpowiedzi i
słuchać między “wierszami” to co
on mówi.
J.W.: Jak można zarejstrować
się do udziału w seminarium?
H.N.: CRA idzie w stronę korzystania z internetu i właściwie
bez internetu nie można zerejestrować się na żadne seminarium.
Tak jest choćby dlatego że na
stronie internetowej podawane są
daty odbywania się poszczególnych seminariów.
Ale może od początku. Naj pierw trzeba wejść na stronę internetową Canada Revenue Agency wpisując adres:
http://www.cra-arc.gc.ca/menueng.html
Po wpisaniu adresu internetowego powinna ukazać się główna
strona Canada Revenue Agency.
Po prawej stronie widzimy napis
“INFORMATION ABOUT”. Pod
tym napisem trzeci w kolejności
jest napis “Events and seminars”.
Przesuwamy strzałkę myszki na
ten napis i naciskamy lewy przycisk myszki. Powinna nam się
otworzyć następna strona z
dużym napisem “Events and
seminars”. Pod tym podpisem
mamy napis “Tax seminars” pod
którym z kolei mamy wyliczone
prowincje Kanady.
Dla uproszczenia zakładam, że
mieszkamy w Mississauga. Naprowadzamy strzałkę myszki na
napis Ontario i naciskamy lewy
przycisk myszki. Powinna nam
się otworzyć strona z miastami na
terenie prowincji Ontario w
których CRA oferuje seminaria.
Bocznym przesuwem (lub klawiaturą) przesuwamy stronę
internetową do napisu Mississauga. Widzimy taki napis jak
Bodome Flooring
(Canada) zatrudni
osoby z umiejętnością
układania podłóg marki
“Bodome”
poniżej:
Mississauga
GST/HST for New Registrants
Information Seminar
Newcomers to Canada Tax
Seminar
Payroll information for new
employers
Small Business Seminar
SR&ED Public Information
Sessions
Prowadzimy strzałkę myszki na
seminarium na przykład “Payroll
information for new employers”.
Naprowadzamy strzałkę myszki
na ten napis i naciskamy lewy
przycisk myszki. Powinna nam
się otworzyć następna strona. Na
tej stronie będziemy mieli daty
oferowanych Payroll seminariów.
9:30 a.m. to 2:00 p.m.
Thursday, September 15, 2011
Thursday, November 3, 2011
Thursday, December 8, 2011
Na tej stronie będzie również
adres gdzie seminarium się odbędzie. W tym przypadku będzie to
5800 Huronatio St. w Mississauga. Inoformacje o parkingach
oraz e-mail lub telefon, fax do
rejestracji. Jak poniżej:
Telephone: 416-954-0235
Toll free: 1-877-681-1156
Fax: 416-954-0213
Email: [email protected]
Na tej samej stronie intenetowej
jest też forma do bezpośredniej
rejestracji.
Podobnie możemy zarejestrować się na pozostałe seminaria.
Przy czym sminarium SR&ED
jest raczej dla tych którzy interesują się pomocą ze strony rządu
na badania i postęp techniczny.
J.W. Czy uważa pani, że CRA
powinna oferować więcej seminariów?
H.N.: Z moich rozmów wiem,
że zaskakująco dużo osób nie wie
o tym, że może uzyskać pomoc
finansową (fully refundable tax
credit) z tytułu zatrudniania
czeladników. Co prawda nie
wszy st kich typów czeladników
ale jednak wiele typów czelad -
ników (apprentices) się kwalifikuje. Oczywiście informacje na
ten temat można uzyskać na stronie internetowej CRA. Jest to
jednak strona bardzo rozbudowana i trzeba wpisać dokładnie
nazwę by trafić na prawidłową
informację (adres).
J.W. Jak ten credit się nazywa?
H.N.: Apprenticeship Training
Tax Credit, W skrócie nazywa
się ATTC. Jest to pomoc rządu w
wysokości do $10,000 rocznie na
jednego zatrudnionego czelad nika. Przy czym zwracam uwagę
na słowa “fully refundable tax
credit”. Słowa te można przetlumaczyć na “w pełni zwracalny
kredyt podatkowy”. Inaczej
mówiąc niezależnie od pozycji
finansowej biznesu na koniec
okresu rozliczeniowego, biznes
ten dostanie pieniądze za trening i
zatrudnienie czeladnika który
według przepisów kwalifikuje się
do tego by rościć z CRA pomoc
finansową czyli po angielsku “to
claim the credit”.
J.W. Jaki typ biznesu może
zwrócić się do CRA o zwrot poniesionych kosztów za zatrudnienie i naukę czeladnika?
H.N. O zwrot kosztów mogą
zwracać się (to claim ATTC)
prak tycznie wszystkie rodzaje
biznesów. Są to więc tak zwani
self employed, korporacje jak i
partnerships (spółki).
J.W. Dlaczego CRA ciągle
używa mylącego wyrażenia kredyt podatkowy (tax credit) a nie
prostszego słowa subsydia?
H.N. Myślę, że jest to związane
z umowami międzynarodowymi
które wiążą Kanadę. Te umowy
mówią o tym by państwa nie
wprowadzały cen dumpingowych,
czyli żeby nie sprzedawać towarów i usług poniżej kosztów produkcji. Dlatego myślę że nie używa się tego słowa subsydia (subsidy). Użycie słowa subsydia
(sub sidy) mogłoby mieć nega tywne reperkusje.
Dziękuję za rozmowę.
Centrum Medyczne LEK
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej
ul. W.K. Roentgena 5
02-781 Warszawa
(przy Centrum Onkologii - wejście C
Tel. 416-259-0999
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
Tel./fax 01148-22 643 5911
Specjaliści
Tel: 01148 -22-643 8469
Stomatologia
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
POMNIKI
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
(416) 232-2262
Tel. (905) 279-7761
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Strona 3
XVIII Ś.F.M.P. Wyrzysk -Bitwa pod Dąbkami
Zofia Lachowicz
“Tęcza nad Wyrzyskiem”
Wyrzysk – sioło średniwiecza,
chatynkami w głąb usiany,
w nim podwórka zagubione
wśród blokowisk w dół stawianych.
Tu uliczki wąskie, małe
pną się w górę, nikną w dali.
Czas przeszłości to znak tęczy
co po burzy się zapalił.
Po tej pięknej Piastów ziemi
Chodzę, patrzę, okiem gonię.
Dźwięki dzwonów niesie echo.
Co tu stare? Co tu nowe?
Fragment wiersza Barbary Wilk
ze zbioru wierszy wydanych pt.
„Wyrzysk słowami malowany” w
2010 r. przy udziale Gminy i Biblioteki z okazji 20 – lecia Samorządu Gminnego 1990 – 2010.
Obszar gminy Wyrzysk jest
częścią Wysoczyzny Krajeńskiej wzgórza morenowego wzdłuż
Noteci. Prowadzone w rejonie
wsi Żuławka, badania archeologiczne wykazały, iż dziewięć tysięcy lat temu tereny te były zamieszkałe przez ludzi i przez kolejne trzy i pół tysiąca lat odbywano drewniane przeprawy przez
Noteć.
Bolesław Krzywousty (11061138) przyłączył Krajnę do Wielkopolski. Wyrzysk został mia stem na prawach magdeburskich
w 1565 roku. Po I Rozbiorze
Polski (1772 r.) zagarnięty przez
Prusy był terenem objętym germanizacją: wprowadzono pruską
administrację i szkolnictwo, inspirowano i wspierano osadnictwo
niemieckie. Nastąpiło masowe
wy kupywanie majątków ziems kich z rąk polskiej szlachty.
Karol Rydzyński sprzedał Wy rzysk w 1773 r. królowi Fryderykowi II. W latach 1807-1815
Zie mia Wyrzyska wróciła pod
administrację polską jako część
Księstwa Warszawskiego. Po
przegranej Napoleona, w 1815
roku należała do Prus. W 1818
roku Wyrzysk został stolicą powiatu w Wielkim Księstwie Poznańskim. Presja germanizacyjna
wywoływała rosnący opór rdzennej ludności Krajny, twardo obstającej przy ojczystym języku i
rzymskokatolickiej religii. Tworzono polskie stowarzy sze nia,
chóry, zespoły sportowe, banki,
itd.
Na mocy Traktatu Wersals kiego (1919 r.) Powiat Wyrzyski
powrócił do Polski. Jednak dopiero 22 stycznia 1922 r. kiedy
wojs ko polskie wkroczyło do
Wyrzyska było możliwe wprowadzenie w życie ustanowień międzynarodowych. W okresie 20lecia międzywojennego wielkie
zasługi dla miasta położył starosta
Ludwik Muzyczka. Wybudowano szpital, dom dziecka i budynki
mieszkalne. Podczas II wojny
światowej Hitlerowcy wymordowali miejscową inteligencję i duchowieństwo. Styczeń 1945 jest
datą wyparcia wojsk niemieckich
z Krajny i zamknięciem roszczeń
niemieckich do tych terenów. Od
1999 roku Wyrzysk należy do
województwa wielkopolskiego i
jest częścią powiatu pilskiego.
Miasto leży w odległości ok. 40
km od Piły i ok. 50 km od Bydgoszczy. Linia kolejowa ze stacją
w Osieku nad Notecią łączy gminę z Piłą i Bydgoszczą. Dro ga
krajowa nr 10 prowadzi do Szczecina i Warszawy.
Południową granicę gminy
Wyrzysk wytycza rzeka Noteć, do
której wpada Łobżonka, prze bijająca się przez malownicze
wzgórza morenowe. Jedno z nich
- Dębowa Góra sięga 192 metrów
nad poziomem morza i jest najwyższym wzniesieniem Krajny.
Ponad 60% powierzchni gminy
jest pod ochroną, tzw. strefa krajobrazu chronionego. Gmina liczy
około 15 tysięcy mieszkańców i
zajmuje powierzchnię 161 km2.
Sołectwa gminy: Auguścin,
Bąkowo, Dąbki, Dobrzyniewo,
Falmierowo, Glesno, Gromadno,
Karolewo, Konstantynowo, Kosztowo, Kościerzyn Wielki, Młotkówko, Osiek nad Notecią, Polano wo, Ruda, Rzęszkowo, Wy rzysk Skarbowy i Żuławka.
Na okoliczność 20 rocznicy
Samorządu Gminy Wyrzysk opracowano publikację o gminie,
gdzie w nocie do czytelnika
burmistrz miasta Maria Bratkowska pisze: „Zapraszam do wspomnień i refleksji o ludziach i dokonaniach, a także wydarzeniach,
które składają się na fragment
dziejów naszej Małej Ojczyzny.”
Ważnym wydarzeniem w skali
kraju była bitwa pod Dąbkami w
1431 r.
Odbyła się tutaj zwycięs ka
bitwa z Krzyżakami, która nie
była popularyzowana w polskich
podręcznikach historii chociaż
była bardzo ważnym wydarze niem, bo można przyjąć, że zamykała falę napadów Krzyżackich na
Polskę.
Mimo gwarantowanego (wie czystego) pokoju przez Krzyżaków 1 lutego 1411 r. w Toruniu i
za wartego pokoju w Melnie k/
Gru dziądza (1422 r.) na mocy
którego Krzyżacy oddawali Litwie Żmudź, Krzyżacy wspólnie z
cesarzem Zygmuntem Luk sem burskim nie odstąpili od swych
antypolskich knowań.
Korzystając ze śmierci wiel kiego księcia Litwy – Witolda w
1430 r. podjęli intrygi i inne krętactwa w celu zerwania unii pols ko-litew skiej. Znaleźli sprzy mierzeńca. Był nim brat Władysława Jagiełły – wyniesiony na
tron wielkiego księstwa Świdrygiełło, który pra gnął zerwania
unii i korony królewskiej dla siebie.
W czerwcu 1431 r. król Rze czypospolitej zmuszony był wyruszyć z wojs kiem przeciwko
zbuntowanemu sprzymierzeńcowi, żeby przywrócić spokój i ład
w państwie. Do udziału w wyprawie na Wołyń ściągnął Pospolite
Ruszenie (siły obronne kraju) tak-
że z Wielkopolski. Osłabione
obronnie tereny państwa polskiego stały się ponętne dla mistrza
krzyżackiego Pawła von Russdorfa, który to złamał pokój melneński i w pierwszych dniach sierpnia 1431 r. uderzył na Polskę.
W opracowaniu Romana Chwaliszewskiego Bitwy pod Dąbkami
czytamy: „Na wieść o tym 12
sierpnia 1431 r. przedstawiciele
szlachty wielkopolskiej, zgromadzeni w Nakle n. Notecią zarządzili pogotowie wojenne w Wielkopolsce i tzw. wyprawę domową
tj. obronę ziemi obowiązującą
wszystkich jej mieszkańców.
Uderzenie grup krzyżackich nastąpiło w dniach 28-29 sierpnia
1431 r. Dowódcami ich byli:
Wielki Marszałek Zakonu, Komtur Toruński i Wójt Nowej Marchii. Grupa wielkiego marszałka
po nieudanej próbie zajęcia Bydgoszczy (31.08) ruszyła na Inowrocław paląc po drodze okoliczne wsie, rabując i mordując ich
mieszkańców. Po dwudniowych
walkach Krzyżacy zdobyli i spalili
miasto nie szczę dząc zamku.
Dalej poszli na Radziejów, a
niepowodzenie pod Brześciem
Kujawskim zemścili spaleniem
Włocławka wraz z katedrą. Na
wieść o porozumieniu polskolitewskim w Łucku, grupa wielkiego marszałka Zakonu wycofała
się. Oddziały komtura toruńskiego rabowały i niszczyły wsie ziemi dobrzyńskiej (był to czas żniw
i wiele zbiorów spalono). Spaliły
także miasta Rypin, Lipno i Nową
Nieszawę oraz zajęły zamek w
Dybowie pod Toruniem. Wójt
Nowej Marchii, Rebenstein ze
swą grupą spalił i obrabował
miasto Międzychód oraz oko liczne wsie. Czwartą – opóźnioną
w działaniach grupę krzyżacką
stanowiły oddziały inflancko-pomorskie. Sformowano je w Tu cho li i Człuchowie po dotarciu
tutaj posiłków inflanckich z marszałkiem Wernerem von Nesselrode, komturami: Goldyngi, Rygi,
Marienburga i Mitawy oraz wójtem Grobina z Kurlandii. Siły
inflanckie liczyły około 600 konnych i 500 uzbrojonych chłopów
kurlandzkich. Wspierał je komtur
tucholski – Jost von Hohen kir chen, który dysponując około
300-400 zbrojnymi był jedno cześnie przewodnikiem całości.
W dniach 10-11 września 1431 r.
wojska krzyżackie przekroczyły
rzekę Kamionkę, maszerując w
głąb Krajny (ówczesny powiat
nakielski). Wkrótce zajęły i spaliły Łobżenicę. 13 września 1431 r.
skierowały się na południowy
wschód w kierunku Nakła. Pod
wsią Dąbki nad rzeczką Orlą
Krzyżacy zostali zaskoczeni przez
uzbrojone oddziały chłopów wielkopolskich i szlachty. Na ich
czele stali: Jan Jarogniewski herbu Orla (starosta wałecko-dra himski od 1426 r.), Dobrogost
Koleński z Kolna (powiat koniński), kasztelan arybiskupi w Kamieniu Krajeńskim i Bartosz III
Wezenberg herbu Nałęcz (właściciel Gostynia, od 1438 r. kaszte-
lan nakielski). Pozycje strony
polskiej znajdowały się na terenie
górującym ok. 40 m. nad bagnistą doliną Łobzonki i Noteci oraz
Orli. Krzyżacy byli zmuszeni do
walki w niekorzystnych dla nich
warunkach, z powodu organiczeń
terenowych wyznaczonych dolinami Noteci i Łobzonki (od południa i zachodu) oraz Orli i pasma lasu od (północy). Śpiewając
„Bogurdzicę” Polacy zaatakowali
najeźdźcę. Wkrótce Krzyżacy po
pierwszej porażce ruszyli do ucieczki porzucając pełne wozy.
Odniesione zwycięstwo Pola ków w bitwie pod Dąbkami przyniosło cztery chorągwie inflanckie, w tym chorągiew mistrza inflanckiego. Na polu bitwy polegli
do wódcy: komtur mitawski i
komtur tucholski Hohenkirchen.
Pozostali dowódcy: marszałek inflancki Nesselrode, komtur goldynski, wójt grobinski i komtur
domowy człuchowski wraz z innymi dostali się do niewoli i zostali prze wiezieni do Poznania.
Liczba poległych nie jest bliżej
znana. Wiadomo, że około 150
rannych dotarło 16 września do
Debrzna.
Zwycięstwo pod Dąbkami Kraków uczcił biciem w dzwony i
iluminacją miasta. W katedrze na
Wawelu obok 52 chorągwi krzyżackich spod Grunwaldu, zawieszono także cztery inflanckie zdobyte pod Dąbkami.” Pod patronatem honorowym Marszałka Województwa Wielkopolskiego Senatora RP Piotra Głowskiego wydano publikację Romana Chwali szew skiego poświęconą Bitwie
pod Dąbkami. Urząd miejski
wspól nie z Izbą Gospodarczą
Północnej Wielkopolski, Doliny
Noteci, Muzeum i Theatrum Historica zorganizowali w Dąbkach
widowisko w plenerze odtwarzające zwycięską bitwę nad Krzyżakami. Przedstawienie oglądała
liczna publiczność, której większość stanowili uczniowie, a także
uczestnicy forum. Widowisko było punktem programu Forum:
„Żywa lekcja historii rekonstrukcja bitwy pod Dąbkami”.
1-15/07/ 2011 No 13 (1027)
Strona 4
Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie
Wojciech Błasiak
Jak niszczono górnictwo węgla kamiennego w III Rzeczpospolitej.
Konsekwencje restrukturyzacji (6)
(Niniejszy tekst jest odcinkiem
publicystycznej wersji mojego
artykułu naukowego z grudnia
2010 „Protesty społeczne w górnictwie węgla kamiennego w
Polsce po 1989 roku: tło, przyczyny, przebieg oraz konsekwencje”.
Jest w nim dowodzona teza, iż
tzw. restrukturyzacja górnictwa
węgla kamiennego w Polsce po
roku 1989 była celową likwidacją
potencjału wydobyw czego ren townego ekonomicznie polskiego
górnictwa. Rzeczywistym bowiem,
a ukrywanym celem było wyeliminowanie Polski jako wielkiego
eksportera węgla kamiennego z
rynków światowych w interesie
głównych konkurentów polskiego
węgla czyli przede wszystkim
USA, Australii, Kanady i RPA
Był to program restrukturyzacji
opracowany przez Bank Światowy, a realizowany przez kolejne
polskie rządy, zarówno postsolidar nościowe, jak i postkomuni styczne, w latach 1989 – 2003. W
rezultacie tej niszczącej restruktury zacji Polska z wielkiego eks portera światowe go węgla ka miennego na poziomie ponad 30
mln ton w 1990 roku, stała się
ostatecznie od 2008 roku jego
importerem netto na poziomie
ponad 10 mln ton. Bezpośrednie i
pośrednie straty ekonomiczne
szacuję na rząd kilkuset miliardów złotych. Prawda o tej restruk turyzacji do tej pory jest bez względnie ukrywana przed polską opinią publiczną, a jej realizatorzy w osobach polityków,
menedżerów i naukowców, fun kcjonują publicznie jako postacie
wielce kompetentne i zasłużone
dla polskiej polityki, gospodarki i
nauki.)
xxx
1. Konsekwencje protestów
spolecznych w górnictwie
Konsekwencje protestów górniczych były wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony największy w
historii górnictwa europejskiego
strajk generalny okresu grudzień
1992 – styczeń 1993 przeprowadzony przez gór niczą „Solidar ność”, zasadniczo ułatwił wprowadzenie kluczowych rozwiązań
programu Banku Światowego, a
długofalowo istotnie ograniczył
na wiele lat możliwości mobilizacji społecznej i politycznej
załóg górniczych.
Strajk ten miał w moim prze-
kona niu kluczowe znaczenie z
tego właśnie względu, iż nie tylko
załamał siłę polityczną i społeczną struktur górniczej „Solidar ności” lecz również silnie zatomizował i podzielił wewnętrznie
środowisko pracownicze górnictwa węgla kamiennego.
Od pierwszej połowy lat 90. w
górnictwie węglowym działało aż
13 związków zawodowych, z
których najliczniejsze to NSZZ
„Solidarność”, Związek Zawodowy Górników w Polsce, Związek
Zawodowy „Kadra” oraz WZZ
„Sierpień ‘80”. Pozostałe związki
zawodowe działające w górnictwie były wiceminister gospo darki i były dyrektor kopalni
„Budryk” J. Markowski scharakteryzował następująco:
„Pozostałe związki zawodowe,
niektóre wręcz o kabaretowej nazwie i kanapowym składzie, skutecznie ośmieszały związkowe
funkcje. Mnogość przewodniczących, zwłaszcza tych, którzy
świa domie zostali uwikłani w
różne biznesiki na majątku ko palń, niczemu nie służy.
Niektórzy uwierzyli w swój
biz nesowy talent zapominając
zupełnie o losie górników. Zresztą co można powiedzieć dobrego o związkach zawodowych,
które wspierały lub biernie uczestniczyły w świadomej dewastacji
miejsc pracy, jak na przykład w
kopalniach „Morcinek” i „Dę bieńsko”?” – Jerzy Markowski,
Moje górnictwo, „Górnik”, dwutygodnik Związku Zawodowego
Górników w Polsce, nr 18, 15 30.09.2001
Doszło też do trwałego zantagonizowania podzielonych związków zawodowych, przede wszystkim w relacji „Solidarność” a
„Sierpień ’80”. Równocześnie
górnicza „Solidarność” jawnie
osła niała i legitymizowała w
okresie rządu AWS w latach 1998
– 2001 tzw. program Karbownika
– Steinhoffa, który przesądził
ostatecznie o wyniszczeniu technicznym i ekonomicznym pols kiego górnictwa.
Z drugiej strony protesty społeczne istotnie opóźniły destrukcyjną restrukturyzację i ograniczyły jej negatywne skutki ekonomiczne. Wyraziło się to odblokowaniem eksportu węgla w 1992
roku oraz faktycznym zawieszeniem w latach 1995 – 1997 programu ograniczania mocy wydobywczych i ograniczania eksportu węgla.
Erik Turski, Broker of Record
905-624-4807
$34,000 $114,900 $165,000 $450,000 $ 33,000 $1,300,000$2,600,000-
Condominium dwusypialniowe
Mississauga - Condominium z balkonem
Dom wolnostojący, 3 sypialnie, dwa piętra
Etobicoke, dom backsplit 6 poziomowy, dochód
Mississauga427/Dundas, warsztat samochodowy
Mississauga, 20,000 Sg. Ft. budynek przemysłowy
Hotel 100 unit z Banquet Hall + Restauracja
$ 49,900 Połówka 3 sypialnie + 2 pietra, cegła
$ 99,900 Wolnostojacy dom, cegła, 3 sypialnie
$7 per Sg.Ft. w pobliżu IKEA-Queensway, budynek wolnostojący do wynajęcia
Największym efektem pozy tyw nym protestów było wymu sze nie rezygnacji z likwidacji
kilkunastu kopalń w 2002 roku, a
następnie faktyczne zablokowanie fizycznej likwidacji czterech
kopalń w 2003 roku. Po raz pierw szy po 1989 roku protesty i
opór społeczny bezpośrednio
zablokowały realizację programu
restrukturyzacji Banku Świato wego.
Istotną konsekwencją protes tów społecznych była też znacząca delegitymizacja programu restrukturyzacji Banku Światowego, dzięki ujawnianiu, nade wszystko przez „Sierpień ‘80”, rzeczywistych danych ekonomicznych i
technicznych oraz intencji i celów
restrukturyzacji, a także ich konsekwencji.
W okresie lat 1989 – 2003
polska opinia publiczna podlegała
systematycznej manipulacji głównych mediów maso wych stale
informujących o nierentowności
wydobycia węgla, jego nadmiaru
oraz narastających z winy górnictwa gigantycznych długów pokry wanych z budżetu państwa
przez podatników. Tworzyło to
uza sadnienie dla likwidacji fi zycznej kopalń, ograniczania wydobycia i zwalniania pracowników.
W trakcie protestów, a także
dzięki działalności informacyjnej
udawało się częściowo osłabiać i
ograniczać medialną legitymi zację destrukcyjnej restrukturyzacji. Istotną rolę odegrał tu ty godnik „Kurier Związkowy” wydawany przez „Sierpień ‘80”, a
będący do 2002 roku jedynym
me dium regionalnym przedsta wia jącym argumenty i analizy
przeciwne rządowej restrukturyzacji.
2. Konsekwencje procesu
restrukturyzacji
Protesty i opór społeczny nie
były wszakże w stanie skutecznie
zablokować destrukcji ekonomicznej i technicznej górnictwa. W
efekcie fizycznej likwidacji infrastruktury zagospodarowania złóż
w postaci zasypywania i wy sa dzania szybów wydobywczych
oraz zamulania i zasypywania
podziemnych chodników, w sposób bardzo trudno odwracalny
tech nicznie a wysoce kapitało chłonny ekonomicznie, zniszczono istniejącą dostępność szeregu
złóż, czego symbolem są takie
kopalnie jak „Morcinek” w Kaczycach, którego złoża obecnie
eksploatuje przygraniczna kopalnia czeska, „Dębieńsko” w Czerwionce-Leszczynach, „NiwkaModrzejów” w Sosnowcu, „Siersza” w Trzebini, „Gliwice” w
Gliwicach, „Powstańców Śląs kich” w Bytomiu i „Paryż” w
Dąbrowie Górniczej.
Równocześnie kilkunastoletni
gigantyczny drenaż ekonomiczny,
dzięki polityce zadłużania po przez sterowanie cenami zbytu
węgla przede wszystkim dla ener-
getyki oraz politykę blokowania
eksportu węgla i politykę kursową
aprecjacji złotego, pozbawił górnictwo środków niezbędnych nawet na inwestycje odtwarzania
mocy produkcyjnych.
Rząd wielkości tych strat bezpo średnich i pośrednich należy
szacować na kilkaset mld zł. I
przypomnę jeszcze raz całkowicie
przemilczaną od ponad 20 lat
informację, iż klasyczną metodą
ograniczania okresowego wydobycia węgla, bez niszczenia dostępu do złóż, jest zastosowana w
górnictwie brytyjskim w latach
80. XX wieku, a w latach 30. XX
wieku w okresie I Wielkiej Depresji stosowana również w górnic twie polskim, metoda sa mo czynnego zatapiania kopalń, po
ówczesnym wywiezieniu sprzętu i
maszyn.
Równolegle nie przygotowy wano inwestycji odtworzenio wych w kopalniach przewidzianych do dalszego funkcjonowania. Efektem jest w znaczącym
stopniu obecna sytuacja wymagająca wielomiliardowych nakładów
na udostępnienie nowych złóż
węglowych w latach 2009 - 2015,
po wcześniejszych wielomiliardowych nakładach i to kredytowanych pożyczkami m.in. z Banku
Światowego na likwidację ich
techniczno-technologicznej
dostępności w latach 1990 - 2003.
W ostatecznym efekcie realizacji w latach 1990 – 2003 przez
kolejne rządy polskie sprzecznej z
narodowymi interesami Polski
strategii Banku Światowego w zakresie „restrukturyzacji” górnictwa oraz polityki jego drenażu
finan sowego oraz zadłużania,
doszło do ograniczania jego mocy
wydobywczych i spadku wydo bycia węgla. I tak o ile w 1997
roku wydobyto jeszcze 132,6 mln
ton, to w 2004 wydobyto 99,3
mln, w 2005 już 97,1 mln, w 2006
tylko 94, 4 mln, a w 2007 już
tylko 87,4 mln ton.
Z powodu celowej likwidacji i
to w trwały sposób mocy wydobywczych, górnictwo polskie nie
tylko nie było w stanie wyko rzystać doskonałej koniunktury
światowej na węgiel, wraz ze
skokowym wzrostem jego światowych cen od września 2003 roku
rzędu stu kilkudziesięciu procent
dla również skokowego zwiększenia drogą eksportu swej akumulacji ekonomicznej.
Na przestrzeni ostatnich lat
bowiem eksport polskiego węgla
stale i drastycznie spadał. O ile w
1997 roku eksport węgla wynosił
30,6 mln ton, to w 2007 roku
spadł już do 12,1 mln ton, a w
2008 wyniósł 8,3 mln ton.
Równolegle z powodu braków
ilościowych i jakościowych węgla
na rynku krajowym stale narastał
jego import. W 2004 roku import
węgla wynosił 2,4 mln ton, w
2005 osiągnął poziom 3,4 mln, w
2006 zaś 5,2 mln, w 2007 wyniósł
5,8 mln ton, a w 2008 aż 10,1 mln
ton. W roku 2008 Polska stała się
ostatecznie importerem węgla
netto.
3. Strategiczne konsekwencje
geogospodarcze i geopolityczne
Mimo osiągania od 2004 roku
zysków przez wszystkie spółki
węglowe, nie mają one środków
finansowych wystarczających na
nowe inwestycje nawet dla za chowania obecnych mocy wydobywczych. Środki z budżetu państwa na ten cel są znikome, a od
2011 roku Komisja Europejska
zablokuje możliwości dotowania
przez rząd inwestycji początkowych w polskich kopalniach.
Osobnym i wymagającym od dzielnej analizy problemem jest
polityka klimatyczna UE ograniczająca przemysłową emisję CO2
i jej konsekwencje dla węgla jako
pierwotnego nośnika energii.
Najważniejszą od kilku lat
barierą zwiększenia wydobycia
węgla w tej sytuacji jest kapitałochłonność i czasochłonność in westycji wydobywczych, a kluczowym problemem są niedostateczne środki finansowe jakimi
dysponuje same górnictwo oraz
państwo. Potrzeby inwestycyjne
do roku 2015 szacuje się na 15
mld zł, przede wszystkim dla
ustabilizowania wydobycia, które
stale spada. W latach zaś 2009 –
2010 na same tylko inwestycje
początkowe potrzeby szacowane
są na 2 864 mln zł.
Według stanu z czerwca 2003
roku polskie zasoby węgla są
szacowane na gigantyczną wielkość 75,8 mld ton, w tym w złożach już zagospodarowanych
było 26,3 mld, a możliwych do
wydobycia 4,4 mld ton. Z bilansu
kopalin, jaki w 2006 roku opracował Państwowy Instytut Geologiczny wynika, iż węgiel w istniejących kopalniach wyczerpie się za
15 – 17 lat, choć rozpoznane zasoby wystarczają na 50 lat.
Uruchomienie z nich wydo bycia wymagałoby budowy no wych kopalń i wielomiliardowych
inwestycji. Potrzeby inwestycyjne
tylko do roku 2015 szacuje się na
DokoÒczenie na stronie 5
Strona 5
No 13 (1027) 1-15/07/2011
DokoÒczenie ze strony 4
15 mld zł przede wszystkim dla
ustabilizowania wydobycia, które
stale spada. Przy obecnej bowiem
polityce do roku 2030 pozostanie
tylko połowa kopalń w liczbie 21,
a w zaledwie 10 kopalniach
węgiel będzie łatwo dostępny w
bezpośrednich inwestycjach.
Celowy upadek polskiego górnic twa węgla kamiennego ma
wszakże również wymiar strategiczny dla gospodarczego i politycznego bezpieczeństwa państwa
polskiego. Rosnący import netto
węgla przede wszystkim z Rosji i
wypieranie polskiego eksportu
węgla z krajów Unii Europejskiej
przez węgiel rosyjski oznacza nasilające się uzależnienie Polski i
pozostałych krajów Unii od dostaw kolejnego po rosyjskim gazie strategicznego surowca energetycznego.
Wobec jawnego już wykorzystywania przez Rosję dostaw nade
wszystko gazu do celów neoimperialnej polityki rosyjskiej dla
podporządkowywania politycz nego krajów byłego imperium
radzieckiego, oznaczać to będzie
wzmocnienie zagrożenia bezpieczeństwa i suwerenności Polski i
pozostałych krajów przede wszystkim Europy Środkowo-Wschodniej, acz także wzmocnienie
pozycji przetargowej Rosji w stosunku do pozostałych krajów samej Unii, nade wszystko Niemiec,
Francji i Wielkiej Brytanii.
Zniszczenie znacznej części
istniejącej infrastruktury dostępności złóż węglowych, z równoczesnym wydrenowaniem akumulacji ekonomicznej podsektora
górniczego za okres kilkunastu
lat, znacząco redukuje możliwości
wykorzystania węgla jako przyszłoś ciowego surowca chemicz nego.
Z raportu naukowego ośrodka
doradczego ministerstwa obrony
Niemiec – Centrum Transformacji Bundeswehry, wynika z du żym prawdopodobieństwem, iż
świat wszedł w fazę tzw. Peakoil,
czyli przekroczenia poziomu
mak sy malnego wydobycia ropy
naftowej z relatywnie łatwo dostępnych złóż, „co doprowadzi do
trwałego i nieodwracalnego spadku podaży tego surowca.” (Anna
Kwiatkowska – Drożdż, Zagra nicz na polityka surowcowa,
„Rzeczpospolita”, 1.04.2011). Jak
relacjonuje dalej ten raport A.
Kwiatkowska – Drożdż,
„W efekcie ropa gwałtownie
zdro żeje, a zaostrzająca się ry walizacja o nią w perspektywie
15 -30 lat, doprowadzić może
nawet do globalnych konfliktów.
Inne skutki deficytu czarnego
złota, jak i innych bogactw naturalnych, to zapaść ekonomiczna i
ostre kryzysy polityczne. Na
niebezpieczeństwo najbardziej są
narażone kraje rozwijające się, jak
choćby nowi członkowie UE z
Europy Środkowej i Wschodniej.”
Wyciągając zaś wnioski geopolityczne z tej sytuacji dla niemieckiej polityki zagranicznej, eksperci Centrum napisali wprost:
„Rosji powinno się pozwolić na
prowadzenie zróżnicowanej za granicznej polityki energetycznej
wobec państw UE, jeśli w przeciwnym razie miałoby to grozić
pogorszeniem relacji dwustron nych Niemiec z Rosją.”
Wysoce prawdopodobny trwały
i wysoki wzrost cen ropy naftowej w perspektywie około 2020
roku, jak twierdzi z kolei ośrodek
doradczy rządu niemieckiego
Fundacja Nauka i Polityka oraz
rządowy Urząd ds. Surowców i
Geologii, stworzy sytuację w
której wytwarzanie benzyny z
węgla kamiennego, nawet w
oparciu o technologie z czasów II
wojny światowej, stanie się ekonomicznie opłacalne, a polity cznie koniecznie.
W tej sytuacji największe w
Europie zasoby polskiego węgla
energetycznego, nie mówiąc już o
jedynych w Europie zasobach
węgla koksującego, mogą stanowić o podstawach polskiego bezpieczeństwa narodowego, a także
bezpieczeństwa całej Europy
Środ kowo-Wschodniej. Z tej
perspektywy proces wynisz cza jącej ekonomicznie i technicznie
restrukturyzacji górnictwa lat
1990 – 2003 należy ocenić dodatkowo jako istotnie osłabiający
strategicznie polskie bezpieczeństwo narodowe.
Wojciech Błasiak
Pe≥ne badanie oczu
EWA G£ADECKA
3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)
Tel.: 905-569-1177
Polskie idiomy
Barbara Sharratt
Z wieloletniego (przeszło 40letniego) uczenia angielskiego
pozostało mi wspomnienie nie zliczonych żalów studentów, że
niesposób im przyswoić sobie
angielskie idiomy.
Istotnie, Anglicy celują w mnożeniu idiomów, które na dodatek
często brzmią bardzo podobnie, a
mają zupełnie inne znaczenie, np.
“knock ed out” (nieprzytomny
bokser) i “knocked up” w ciąży.
Ucząc polskiego na uniwersytetach (czterech) miałam z kolei do
czynienia z objaśnieniem studentom, co znaczą takie polskie idiomy jak np. “nie kijem go to pałką”. I doszłam do wniosku, że pomimo tego iż polski angielskiemu
nie dorówna pod względem ilości
idiomów, to jednak mamy ich też
dosyć pokaźną ilość. I są raczej
nie przetłumaczalne: można je
albo objaśniać, albo przekładać
na angielski równoważnik, o ile
taki istnieje. Nie wiem, czy mamy
słownik idiomów polskich - kiedy
uczylam, takiego nie było.
W ciągu kilku minut zapisałam
dwie strony idiomami, które mi
przyszły na myśl - jest to tylko
ułamek dużo większej całości.
Zaczęłam od głowy: “nie zawracaj mi głowy”, “zielono w
głowie”, “nie w głowie mi to
było”, “nie przyszło mi to do głowy”, “głowił się”, “łamał sobie
głowę”. Cogito, ergo sum, jak
stwierdził Kartezjusz “dobrej głowie dość po słowie”.
Po głowie przyszła kolej na
bardziej specyficzne części twarzy, takie jak oko: “mam go na
oku”, “wpadła mi w oko”, “mieć
oczy i uszy otwarte”, “na oko”,
czy nos: “mam go w no sie”,
“wodzi go za nos”, “wsuwa nos w
nie swoje sprawy”.
Głowa, jak wiemy przechodzi
w szyję, stąd “powiesić się komuś
na szyi”, “nastawiać szyi”. Wewnątrz szyi mamy gardło: “stoi
kością w gardle”, “gardłowa
sprawa”, “nóż na gardle”, “suche
gar dło” i lekarstwo na nie:
“chluśniem bo uśniem”.
Kiedy nam na czymś zależy,
stwierdzamy krótko: “tu mi wisi”
lub mówimy generalnie: “wszystko mi wisi”. Z kolei entuzjastka
czy osoba bardzo z czegoś zadowolona jest “cała w skowron kach”.
Jeśli na czymś nam zależy,
mówimy: “leży mi to na sercu”,
jeśli coś nas gnębi - “leży mi to
na wątrobie”. Kiedy jest nam
dobrze, czujemy się “jak u Pana
Boga za piecem” lub “jak ryba w
wodzie”. O osobie chorej mówią:
“wysechł, jak szczapa”, “na księżą oborę patrzy” lub “cienko
przędzie”. Nie są to dobre prognozy.
Zmiana sytuacji nie zawsze ma
pozytywny efekt: “wpadł z deszczu pod rynnę”, “zamienił stryjek
siekierkę na kijek”. Odwracanie
kota ogonem, czy kijem Wisły”
do niczego nie prowadzi, czyli
“psu na budę się nie zda”. Biedak,
czyli “goły jak święty turecki”
jest w sytuacji “pod psem”. Jeśli
spróbuje sobie życie poprawić i
coś zaryzykuje, jest szansa, że
wpadnie “jak śliwka w kompot”.
Natomiast bogaty pyszni się swoim bogactwem i chodzi “jakby kij
połknął”, napuszony i nadęty.
Słowem “nie przystąp bez kija”,
jak do wielu naszych prominentów, bo już dawno stwierdzono
(m.in. Jasienica i Lec), że naszym
rodakom szkodzi nie tyle alkohol,
co woda sodowa.
Można liczyć, że to się zmieni,
ale polskie przysłowie mówi
“obie canki cacanki, a głupiemu
radość”, ostrzegając, że szanse na
zmianę są małe i tylko głupi może
się cieszyć nadzieją. Wiadomo
po wszechnie, że “kruk krukowi
oka nie wykole”, a więc kolega
nie zaszkodzi koledze, a nadęty
drugiemu nadętemu. Stąd biorą
się elity czyli różne “Wielkie G”
(G7, G20, Komitet Olimpijski
itp.). A “obiecanki cacanki” są
spe cjalnie dla wyborców przed
wyborami; po wyborach już bywa
różnie.
Mądry jest język polski a także
trochę cyniczny, bo odzwierciedla
przeszło tysiąc lat nie zawsze
dobrych doświadczeń, często typu
“z deszczu pod rynnę”. Stąd
“nadzieja matką głupich”, co już
brzmi bardzo przygnębiająco.
“Załamywanie rąk” nic nie pomoże, zwłaszcza kiedy inni “podstawiają nam nogi”.
Wniosek pozostaje nam: “podłożyć ręce pod siedzenie” i biernie
czekać, jak chłopi w “Indyku”
Mrożka: “czekaj tatka latka, aż ci
rosa oczy wyje”. Wesoła perspektywa.
A teraz trochę o narodowym
snobiźmie (idzie w parze z wodą
sodową). Wiadomo, że każdy
Polak urodził się w Warszawie, a
nie w “zabitej dziurze”, “w wygwizdówce” czy “gdzie diabeł
mówi dobranoc”, jak np. Chopin
czy Sienkiewicz. Wykształceni
Polacy wszyscy z Warszawy reszta kraju właściwie nie istnieje.
Jeśli ktoś jest ze wsi (“z wiochy”)
to “słoma mu z butów wystaje”,
choćby miał doktorat. “Cham chamem na wieki wieków, amen”,
choćby był Kasprowiczem. Piękna demokracja.
Za to, “zastaw się, a postaw
się”, trzeba zaświecić ludziom w
oczy bogactwem, bo przecież tylko pieniądze się liczą na tym
świecie: “Jak cię widzą, tak cię
piszą”. Stąd te futra na mszy
świętej w kościele. “Głęboka prowincja”, to właśnie to. Znowu
snobizm, bo “prowincja też z niewiadomego powodu jest słowem
w tym kontekście pejoratywnym.
Z tą pobożnością też różnie
bywa, gdyż jak orzekł pan Suska
w swoim celnym epigramacie
moralność niekoniecznie idzie w
parze z pobożnością “na wynos”.
Cytuję: “Polonijne realia - de wotka i kanalia”. Tu chodzi niestety o kolejny polski idiom: “mydlenie ludziom oczu”, żeby wszyscy widzieli te dewocje i myśleli,
że to musi być dobra osoba, bo
“leży w kościele”.
Zaczęłam od idiomów, skoń czyłam na naszych narodowych
przywarach, które z kolei nie
różnią się za bardzo od przywar
innych nacji. Anglicy mają strukturę społeczną niewiele różniącą
się do Indii, mimo pozorów liberalizmu i demokracji. Francuzi
również.
Pani u której pracowałam jako
“au pair”, czyli cudzoziemska
wyrobnica, przy każdej okazji
pod kreślała, że jest z chateau
czyli z zamku lub pałacu gdzieś
pod Lyonem. Może dlatego nie
wy trząsała kup z pieluch przed
zlożeniem ich do prania?
Mąż jej, dorobkiewicz, był wyraź nie niższy statusem. Mówiła
do niego per “vous” tak jak
Chopin mówił do George Sand, a
nie normalnie “tu” jak się mówi
do męża. Poza tym była brudna,
leniwa, wyzyskiwaczka i bez sumienia. Tyle o tzw. “arystokracji”
francuskiej z XX wieku.
O Niemcach niczego powie dzieć nie mogę, bo bywałam tylko
przejazdem, natomiast o Skandynawach mam jak najlepsze pojęcie: uczciwi, zyczliwi i skromni,
bez wody sodowej. Tak przynajmniej ich odebrałam pracując latem w Szwecji, a potem ucząc
Skan dynawów angielskiego w
Oxfordzie. Szczerze się z nimi
zaprzyjaźniłam.
U Rosjan zauważyłam duże
roz warstwienie społeczeństwa,
mimo pozorów równości i kilkudziesieciu lat komunizmu. Poczciwy i życzliwy naród (czyli ludzie
prości, z którymi pracowałam na
wystawie) i “oprisznicy” albo
“naczalstwo”: tu widziałam chamstwo, nachalność i pazerność. No
i obecna “arystokracja”: długonogie piękności w toaletach z Paryża, spacerujące po bulwarach Nicei i tłuste damy obwieszone złotem i kupujące złoto w Egipcie. I
jeszcze modnie ubraną damę w
samolocie LOTu, robiącą wulgarną awanturę stewardessie, która
niechcący chlapnęła jej kawą na
kostium. Można powiedzieć, że
cała kultura z tej pani wyszła w
owym momencie. I kostium od
Diora nie pomógł.
Wygląda na to, że nam, Francuzom i Rosjanom procentuje feudalizm w sensie postaw społecznych. Mimo rewolucji i pozornej
zmiany systemu. Ale tu już wkraczam w dziedzinę socjologii, więc
wolałabym przekazać pałeczkę
pani profesor Bukrabie-Rylskiej,
której artykuły czytuję z praw -
www.nowykurier.com
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Obserwacje z USA
Andrzej Targowski
Francis “Gabby” Gaberski
- as lotniczy dwóch wojen
Tu zapewne nauczył sie bardzo
dużo od polskich pilotów. Bo wiem po kampanii polskiej i fran-
W dniu 25 maja 2011 r. nastąpiło odsłonięcie tablicy pamiątkowej o polsko-amerykańskim
asie-pilocie Francis „Gabby”
Gaberski (1919-2002) w jego
rodzinnym mieście Oil City w
Pensylwanii. Tablica została
ufundowana przez działaczy pensylwańskiego oddziału Kongresu
Polonii Amerykańskiej i działaczy Rady Inżynierów Polskich w
Ameryce Północnej.
Jak to miło widzieć, jak Polacy
w Ameryce pamiętają o swoich
bohaterach z II wojny światowej i
Wojny Koreańskiej. Franciszek
Gabryszewski (nieskrócone na zwisko) miał rodziców, którzy
wyemigrowali z Warszawy około
100 lat temu i osiedlili się w
pensylwańskim miasteczku, gdzie
mieszkała liczna Polonia. Wówczas stan Pensylwanii był popularnym miejscem osiedlenia polskiej emigracji zarobkowej.
Liczne kopalnie i fabryki potrzebowały polskich rąk do pracy.
Płk. Francis Gaberski był jednym z siedmiu oficjalnie uzna nych asów amerykańskiego lotnictwa, którzy brali udział w dwóch
wymienionych wojnach. W II
woj nie światowej miał 28,5
zestrzeleń i wyprzedzało go tylko
dwóch innych amerykańskich
asów, którzy mieli po 40 i 38 zestrzeleń. W cywilu był wysokiej
ran gi dyrektorem w kolejach i
przemyśle lotniczym. Jeśli wziąć
pod uwagę polskich lotników, to
wyprzedził go Andrzej Skalski ze
33 zestrzeleniami.
Płk. Gaberski po wojnie ukończył Uniwersytet Kolumbia, jeden
z siedmiu najlepszych uczelni
Wschodniego Wybrzeża. Do
lotnictwa dostał się przypadkowo,
kiedy studiował na Notre Dame
Univercity (znanym katolickim)
w stanie Indiana i przeszedł kurs
pilotażu. Zmobilizowany, dostał
się do lotnictwa i w czasie ataku
japońskiego na Pearl Harbour na
Hawajach (7 grudnia 1941 r.),
wykazał się bystrością umysłu,
bowiem nie dał się zaskoczyć i
poderwał się do lotu i nie dał się
zestrzelić. Miał raptem 22 lata. Na
krótko został wysłany do Polskiego Lotnictwa w Wielkiej Brytanii.
Płk. Francis “Gabby” Gaberski
cuskiej, była to trzecia kampania
dla nich.
Franek znany był z ryzykownego latania, wracał z lotów z
„podbrzuszem” samolotu pełnym
gałęzi i przewodów telefonicz nych, o które zawadzał przy niskim pikowaniu. Odbył 166 misji
wojennych i przebywał 500 godzin w nich. Latał na Spitfajerach
i P-47. W grudniu miał wrócić do
USA na urlop. Ale w dniu 20
grudnia 1944 r. dowódca spytał
sie czy by ostatni raz nie odbył
jesz cze jednej misji. Z ochotą
zgodził sie i wyleciał nad Koblencję, gdzie w pogoni za nie mieckim samolotem zawadził o
wzgórze i wyskoczył z już płonącego wraku. Pięć dni ukrywał się
w lesie. Ale w rezultacie został
złapany i wysłany najpierw do
szpitala a potem do oficerskiego
oflagu, gdzie spędził ostatnie 10
miesięcy wojny.
Miał więcej szczęścia niż niektórzy polscy piloci, którzy po
powrocie do Polski, zostali oskarżeni o szpiegowanie na rzecz
W.Brytanii i rozstrzelani. Jego
ko legę mjr. Skalskiego z celi
śmierci uratowała sama Królowa
An giel ska. I na tym rózni się
Ame ryka od PRL-u, gdzie w
swingowanych procesach zabijano bohaterów. Pułkownik Gaberski miał wiele szczęścia, że rodzice opuścili Polskę przed I wojną
światową, że nie dał się zabić Japończykom na Hawajach, że tylko lekko „zawadził” samolotem o
pa górek, że przetrwał niewolę
niemiecką i że żył pełnią życia w
Stanach Zjednoczonych, co wynika z jego wspomnień.
Cześć jego pamięci. A nam
pozostaje być dumnym ze współrodaka, ale czy Polaka, czy Amerykanina, czy poprostu PolishAmerican, amerykanizując nasze
powikłane życiorysy?
www.nowykurier.com
Strona 6
No 13 (1027) 1-15/07/2011
15-lecie ZHR wKanadzie
DokoÒczenie ze strony 1
Związku srebrne odznaczenia nadane przez Stowarzyszenie Wspólnoty Polskiej (Senat RP) . Te
odznaczenia otrzymali Elżbie ta
Łyszkiewicz, Jolanta Huebner,
stępów zespołu ludowego “Kujawiacy” z Kitchener, oraz zespołu
“Po lanie”. Obficie zaopa trzo ny
bu fet pro wadzony ochotni czo
przez rodziców Związku serwował wspaniałe jedzenie.
Konsul Generalny RP Marek Ciesielczuk przypina złoty Krzyż Zasługi
od Prezydenta RP druhnie Elżbiecie Łyszkiewicz
Janina Skóra, Zofia Biesok, Andrzej Adamek, Piotr Huebner i Robert Nowosielski.
Kluczowym punktem uroczystości bylo odznaczenie druhny
Elżbiety Łyszkiewicz harcmis trzy ni, Komendantki Choragwi
ZHRwK - Złotym Krzyżem Zasługi za jej ponad 40-letnie, ofiarne zaangażowanie w służbę harcerską tak w Polsce jak i w Kanadzie.
Po części oficjalnej rozpoczęła
się wspaniała zabawa przy dźwiękach kapeli Stella Po lonia, wy -
Korzystając z tej okazji serdecznie dziękujemy wszystkim rodzi com, którzy społecznie pra cowali nad tym aby nasz piknik
udal się jak najlepiej, jak również
gorąco dziękujemy Placówce
nr.114 SWAP za możliwość zorganizowania pikniku w Parku
Paderewskiego. Do zobaczenia na
kolejnym pikniku harcerskim w
roku 2012 na który już serdecznie
zapraszamy.
Czuwaj!
Dh. Andrzej Adamek
Strona 7
1-15/07/ 2011 No13(1027)
Strona 8
Powroty i przypomnienia
Kozak Piłsudskiego (2)
Zenowiusz Ponarski
Wracamy jeszcze do Rygi,
która pilnie zajmowała się tymi
roda kami, których prawicowy
prze wrót wygnał z ojczystych
stron:
„Wkrótce z poselstwa Litwy
dotarła dokładna informacja o
wer bunku na Wileńszczy znę,
(rekrutów) do oddziałów organizowanych przez Pleczkaitisa.
Przekazała ją pewna robotnica,
zamieszkała w Rydze, której bezrobotny mąż wyjechał do Wilna,
zwabiony przez agentów Pleczkaitisa. Okazało się, że bardziej aktywnym polskim pomocnikiem,
był niejaki Pilotas, Litwin urodzony w Rydze, łotewski obywatel,
w wieku ok. 20 – 22 lat. Był uczniem gimnazjum litewskiego, wydalonym za brak postępów w nauce. Członek litewskiej sekcji Łotew skiej Socjaldemokra tycznej
Partii… Z relacji tej kobiety, Pilotas wyjechał na Litwę, w okolice
Birż, niby do panny. Faktycznie
pojechał werbować ludzi do bandy Plaeczkaitisa. Przed tygod niem wyjechało 25 Litwi nów
jakoby szukać pracy, a w rze czywistości wyjechali do Wilna,
aby wstąpić do tworzonych band
Pleczkaitisa. Nieco później wyjechać miało jeszcze 6 ”. Poseł
Bizauskas na bieżąco informował
przełożonych:
„Jak wiadomo, chętnym proponowano po trzy łaty dziennie, i
jeszcze 50.000 łotewskich rubli
po zajęciu Kowna. Sądzę … że
wyjechało nie więcej jak sto osób,
zachęconych przez Placzkaitisa i
jego agentów… Obecnie jest kontakt z Ireną Skotnicką, ale ona nie
budzi zaufania. Zgłasza się tylko
po pieniądze, prawie codziennie
… nic szczególnego nie przekazuje… Dzisiaj zgłosiła się pewna
Ukrainka (tak się określiła), małżonka Rosjanina - obywatela Łotwy … Za swoje usługi chce otrzymać 7000 łotewskich rubli, tj.
ok. 250 - 300 litów. Sądzę, że należy ją zatrudnić na dwa miesiące”.
Chętnych do donoszeniu nie
bra kowało nie tylko w Rydze.
Sauguma i inne służby litewskie
miały moc agentów, ulokowa nych w Polsce, tam gdzie gro madzili się ludzie, którzy opuścili
swój kraj. Dla koordynacji wszystkie służby wywiadowcze i kontrwywiadów, zostały całkowicie
podporządkowane, bezpośrednio,
ministrowi spraw wewnętrznych,
który nie żałował sił i środków
dla walki do stworzenia sieci
agentów w Polsce. Jeden z nich,
jak podaje Arvydas Anuszuskas,
autor solidnej pracy o taj nych
służbach na Litwie; „Agent odszukał inteligenta, godnego zaufania, który dostarczył wszystkie
niezbędne wiadomości.
Stwierdzono, że Pleczkaitis ma
zaledwie 50 osób, a Polakom to
nie wystarczało. Zdecydowali powiększyć jego szeregi, zaciągając
do nich byłych żołnierzy S. Bulak
– Balachowicz (walczących
przeciwko Rosji Sowieckiej). Już
na początku 1928 roku litewski
wywiad działał niezawodnie –
znane były najtajniejsze plany
pleczkaitisów. 23 lutego Plecz kaitis posłał na Litwę 3 swoich
agentów, z których dwaj zostali
zastrzeleni, a trzeci wpadł w ręce
wywiadu i z niego wyciągnięto
wiele tajemnic. W czerwcu, wysłani do Wilna, policjant i strzelec
porwali na prowincji byłego posła
Kedisa, którego później osądzono
w Kownie. Od niego uzyskano
wiele ważnych informacji. Ciekawe informacje przekazał uciekinier z Polski, były pracownik
Oddziału II Sztabu Gen., A. Pietkiewicz, o spotkaniu marszałka
Piłsudskiego z Pleczkaitisem, w
którym uczestniczyli płk. M.
Kościałkowski i S.Kirtyklis. Po
tym spotkaniu przekazano 10.000
dolarów dla wzmocnienia działań
Pleczkaitisa.
Spotkanie emigrantów litew skich z marszałkiem Piłsudskim i
jego współpracownikami odnotował prezes Związku Wyzwolenia
Wilna, M. Birżyszka, który w
1930 r., pod pseudonimem opublikował kronikę litewskich cierpień za okres 1919 – 1928:
”Około 11 sierpnia 1928 r. w
Wilnie odbyła się w mieszkaniu
Jana Piłsudskiego, narada mar szałka Piłsudskiego z przywódcą
emigrantów z niepodległej Litwy
H. Pleczkaitisem. Uczestniczyli w
niej polscy politycy; major Kirtyklis, płk. Kościałkowski, senator z
Warszawy Witold Abramowicz,
M. Raczkiewicz, K. Okulicz, gen.
Rydz Śmigły, gen. Sosnowski,
płk W. Sławek i inni, Omawiano
rolę litewskich emigrantów z Polski w stosunkach Polski i Litwy i
obiecano nadal popierać ich działalność w działalności przeciwko
rządowi Litwy”. (B. Szemis (ps.),
Golgota Wilna, Kow no 1930,
przedruk Wilno 1992, lit.).
Należy zauważyć, że w Kronice życia Józefa Piłsudskiego
przypadki spotkań z emigrantami
z Litwy, są skąpo wspomniane.
Brak jest danych o jego pobycie
w Wilnie w dniach ok. 11 sierpnia
natomiast jest wiadomość, że 28
lipca 1927 r. Piłsudski pojechał
na parę dni do Wilna wraz z płk.
Prystorem i adiutantem kpt. Wendą i zamieszkał u swego bra ta,
Jana Piłsudskiego. Po po łu dniu
od był dłuższą konferencję z
wojewodą Raczkiewiczem, a w
następnych dniach był zajęty
sprawami wojskowymi. Jakie to
mogły być „sprawy wojskowe”
mo żemy się domyślać, skoro
owiane nimbem tajemniczości
przenikały do Kowna. 1 sierpnia
przed południem Piłsudski wyjechał do mająteczku gen. Żeligowskiego w Andrzejewie; „celem
odwiedzenia generała i udzielenia
tam posłuchania szeregowi osób”.
A tego dnia wieczorem odjechał
do Warszawy, do której przyjechał rano 2 sierpnia
Czy w Andrzejewie wówczas
nie było Pleczkaitisa? Może nie
było to 11 sierpnia A.D. 1927, ale
10 dni wcześniej? 12 sierpnia
marszałek przybył do Druskiennik na wypoczynek i przebywał
tam przeszło miesiąc w ciągu
których musiał załatwiać sprawy
służbowe, do których niewątpliwie należały stosunki z Litwą. A
8 października znowu Piłsudski
jedzie do Wilna
Jak wynika z zapisu w Kronice
9 i 10 października 1927 r. odbyły się w Wilnie narady w sprawie
zaognionych stosunków polsko –
litewskich. Ich ciąg dalszy miał
miejsce 23 listopada, kie dy w
towarzystwie przybyłych dygnitarzy; ministra Zaleskiego, wiceministra Knolla, naczelnika Wydziału Wschodniego Hołówki, płk.
Prystora, i wezwanych posłów; z
Moskwy – Patka i Rygi - Łukasiewicza, w przeciągu całego dnia
aktualne sprawy. Jakie to były
sprawy wiemy z rozmów mających miejsce następnego dnia, 24.
XI.; ”Omawiano sprawę emigrantów litewskich, ucieka jących z
Litwy i szukających schronienia
w Polsce”. A w wywiadzie dla
Polskiej Agencji Telegraficznej z
30 listopada padną znamienne
słowa marszał ka Piłsudskiego:
„Na zakończenie prosi o okazanie
gościnności i pomocy Litwinom,
szukającym przytułku w Polsce…
Niech litew scy emigranci nie
zaznają u nas gorzkiego chleba
pogardy i niechęci”. (W. Jędrzejewicz, Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867 – 1935, t, II, Londyn 1986).
Jak to często bywa, piękne słowa niczego nie dowodzą. A litewscy emigranci byli potrzebni do
rozgrywek politycznych i tak długo byli popierani, jak długo byli
pożyteczni dla ich mocodawców.
W tym czasie kiedy w Polsce
powstawały litewskie jednostki
wojskowe, wspierane przez władze polskie, a zwłaszcza przez
Oddział II Sztabu Gen., agenci
Kowna w Polsce bacznie obserwowali poczynania emigrantów.
Agent B.I.R. meldował z Warszawy; Polskie dowództwo Wojskowe przewiduje; „dla poparcia
opozycji litewskiej przeznaczyć 3
-ci Korpus. Korpus ten wkroczy
na Litwę po tym, jak się uda
Pleczkaitisowi skrawek Litwy. A
inny agent O.F. z Wilna donosił,
że Piłsudski do swej gry wciąga
Wojskową Misję Francuską i dla
finansowania akcji przeciwko
organizacji antyrządowych na
Litwie, przekazał Pleczkaitisowi
25.000 dolarów; „Pleczkaitis
inspi rowany dolarami już „wi -
dział konkretne terminy powstania na Litwie - 1 listopad 1928 r.,
Ale kiedy do powstania nie doszło
- wówczas Boże Narodzenie 1928
r. …Nieudolność Pleczkai tisa i
Papolauskasa w przygotowywaniu powstania wywołała niezadowolenie polskiego Sztabu Generalnego. Wówczas byłemu rosyjskie mu wojskowemu, do świad czonemu pracownikowi polskiego
wywiadu M. Jakowlewowi (dotąd
działał przeciwko ZSRR), zlecono
organizować jednostki partyzantów Pleczkaitisa.
Pięciu werbowników Pleczkaitisa (a wśród nich – byli rosyjscy
wojskowi – A.Szeptynski, Gołub,
Mojdolewski) od razu rozpoczęło
agitować byłych żołnierzy Wrangla, Preremykina i Bulak- Balachowicza (internowanych w Polsce), do ochotniczego zaciągu do
Pleczkaitisa”.
Konkretnej pracy Jakowlewa
poświęcić należy oddzielne opracowanie. Dotąd o tworzonych
przez niego oddziałach niewiele
wiedziano. Między legendą o nich
a rzeczywistością, jest bardzo
duży rozdźwięk. Postaramy się
aby był bliższy prawdzie.
1-15/07/2011 No 13 (1027)
Strona 9
Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita.
Obowiązujące w Polsce społeczno-gospodarcze ramy programowe
1. Program I. Krajowego
Zjazdu „Solidarności”
Na I. Krajowym Zjeździe „Solidarności” w 1981 roku uchwalony został program Samorządnej
Rzeczypospolitej. Postulował on
szeroki rozwój samorządności
pracowniczej, zawodowej i terytorialnej. Związek miał „tworzyć
i wspierać niezależne i samo rządne instytucje we wszystkich
sferach życia społecznego”.
System nakazowo - rozdzielczy
miał być zlikwidowany i zastąpio ny rynkiem z zachowaniem
jednak planowania gospodar czego. Nowy porządek społeczno - gospodarczy miał „kojarzyć
plan, samorząd i rynek” prowadząc do „powszechnego wyzwolenia pracowitości i przedsiębiorczości”.
Zwieńczeniem różnego rodzaju
samorządów miała być Izba Samorządowa jako druga izba polskiego parlamentu, co nawiązy wało do wcześniejszych postu -
2. Gospodarcze porozumienia
Okrągłego Stołu
Porozumienia Okrągłego Stołu
z 1989 roku podtrzymały pro gram Samorządnej Rzeczypospolitej ugruntowując akcjonariat
pracowniczy i wprowadzając prywatyzację. Struktura własnościowa polskiej gospodarki miała pozostać mieszana ze znacznie
zwiększonym sektorem własności
prywatnej, w tym pracowniczej.
Chociaż reprezentacja opozycji
w porozumieniach Okrągłego
Stołu nie była kompletna, porozumienia te stały się dokumentem
obowiązującym dla polskiej transformacji ustrojowej i przyszłego
modelu gospodarki rynkowej.
Ruch samorządów pracowni czych po Okrągłym Stole nabierał
rozmachu poprzez odwoływanie
tzw. dyrektorskich rad pracowniczych i zastępowanie ich autentycznymi reprezentacjami załóg.
Kierowano się przy tym przykładem najbardziej na Zachodzie
rozwiniętej partycypacji pracowniczej w Republice Federalnej
Niemiec (Mitbestimmung).
Samorządy pracownicze zmierzały do wprowadzania akcjonariatu pracowniczego kierując się z
kolei przykładem najbardziej zaawansowanego na Zachodzie
akcjonariatu amerykańskiego.
Tego typu transformacja została z
dużym powodzeniem zrealizo wana przez Słowenię, która nie
wyprzedała swojego majątku narodowego i osiągnęła o wiele
wyższy dochód na głowę mieszkańca niż Polska.
3. Zapisy Konstytucji RP
Ponieważ Okrągły Stół oznaczał koniec ustroju komunisty cznego należało przyjąć jakiś
model kapitalistycznej gospodarki
rynkowej: nowy (dostoso wany
dobrze do warunków pols kich)
lub już działający w prak tyce.
Zdecydowano się na drugie,
łatwiejsze rozwiązanie wybierając
model niemiecki „społecznej
gospodarki rynkowej”. Model ten
przyjęto błędnie odróżniać w
Polsce od modelu anglosaskiego
poprzez jego funkcje opiekuńcze.
Jednakże występują one również
w modelu anglosaskim.
Natomiast cechami odróżniającymi niemiecką gospodarkę rynkową od anglosaskiej jest polityka
gospodarcza państwa i koope racyjne stosunki przemysłowe, realizo wane poprzez pracownicze
współzarządzanie. Wiedza o tym
jest w Polsce znikoma a obie
cechy kojarzone są raczej z komunizmem niż z kapitalizmem. Tymczasem poza Niemcami obejmują
one całą zachodnią Europę kontynentalną i wszystkie wschodnioazjatyckie „tygrysy”.
O ile nadmierna opiekuńczość
państwa jest czynnikiem hamującym gospodarkę o tyle polityka
gospodarcza i kooperacyjne stosunki przemysłowe są czynnikami
napędowymi i decydującymi o
przewadze modelu niemieckiego i
japońskiego nad anglosaskim.
Nierozumienie w Polsce istoty
modelu niemieckiego, poprzez
sprowadzanie go do opiekuń czości, sprzyja argumentacji, że
może go stosować tylko państwo
rozwinięte, które ma odpowiednie
środki na działalność socjalną.
Tymczasem politykę gospodarczą
i kooperacyjne stosunki przemysłowe może (i wręcz musi) stosować państwo wchodzące w gospodarkę rynkową, takie jak Polska. Zlikwidowane przez Balcerowicza autentyczne rady pracownicze zostały nam przywrócone
przez ustawodawstwo Unii Europejskiej (rady pracowników),
wykazując nawet analfabetom, że
jest to instytucja związana z gospodarką rynkową.
Uwzględniając niemiecką, najbardziej na Zachodzie rozwiniętą,
partycypację pracowniczą oraz
wysoko rozwiniętą samorządność
terytorialną, trzeba uznać ten kraj
(obok Szwajcarii i krajów skandynawskich) za kraj o najwyższym
stopniu samorządności.
Model niemieckiej „społecznej
gospodarki rynkowej” wprowa dzono w 1997 roku do Konstytucji RP (art. 20), przy czym samorządność została zagwarantowana
w osobnych artykułach (16 i 17).
głym Stole od programu Samorządnej Rzeczpospolitej było
zaindoktrynowanie opozycyjnych
elit ideologią dzikiego kapitalizmu (neoliberalizmem), dokonane
przez poza - solidarnościowe wydawnictwa drugiego obiegu. Ten
fundamentalny dla patologicz nego charakteru naszej transformacji ustrojowej proces, jest niezauważany przez interpretatorów
najnowszej historii Polski. Indoktrynacja ta rozwinęła się zaraz
po wprowadzeniu stanu wojennego, lecz zamierzone skutki osiągnęła dopiero w drugiej połowie lat
80. Ideologia dzikiego kapitalizmu była sprzeczna z odczuciami i
interesem szerokich rzesz obywateli, w tym członków Solidar ności. Nie mogła być zatem wprowadzona do porozumień Okrągłego Stołu, mimo że zna czą ca
część jego uczestników była już
jej zwolennikami.
Jednakże krajowym motorem
dzikiego kapitalizmu była partyjna nomenklatura, uwłaszczająca
się masowo od ponad już roku w
stylu kapitalizmu wręcz kryminalnego. To te kręgi zainicjowały, i
w taki właśnie sposób, transformację ustrojową. Widać w niej
niedwuznaczny związek z memoriałem Mirosława Dzielskiego z
1980 roku „Jak zachować władzę
w PRL”3, w którym autor zachęca reżimowe elity do zmiany
ustroju poprzez uwłaszczenie się
na majątku państwowym. Na podkreślenie zasługuje fakt, że wspomniany wcześniej, indoktrynujący
neoliberalizmem drugi obieg
wydawniczy korzystał z wyraźnego reżimowego parasola ochronnego.
Doktryna neoliberalizmu, wraz
z metodą jego szokowego wprowadzania, została wypracowana
w Stanach Zjednoczonych w latach 70. przez chicagowską szkołę
(Chicago boys) Miltona Fried mana. Doktryna ta stała się narzędziem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (tzw. konsensus waszyngtoński4), do szokowe go restrukturyzowania go s podarek narodowych pod kątem
spłacania przez nie zadłużenia
zagranicznego. Powoduje ona
wywłaszczanie społeczeństw na
rzecz skoncentrowanego kapitału
zagranicznego, w tym między narodowego. Powoduje również
Promocyjne ceny BiletÛw do Polski
Income - Tax
III. Pucz Balcerowicza
1. W kierunku dzikiego
kapitalizmu i doktryny szoku
Wakacje na s≥onecznym po≥udniu - ìlast minuteî
Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10
Wysy≥ka paczek i pieniÍdzy
Istotnym czynnikiem, który zadecydował o odstąpieniu po Okrą-
www.nowykurier.com
koncentrację kapitału krajowego
(czyli dalsze wywłaszczanie
społeczeństwa), powiązanego z
reguły z kapitałem zagranicznym.
Po szokowym ogołoceniu kilku
gospodarek południowo-amery kań skich, MFW przystąpił do
szokowej transformacji rozpa dających się gospodarek komunistycznych, poczynając od gospodarki polskiej.
W związku z tym od marca
1989 patronem polskiej transformacji ustrojowej staje się ame rykański finansista, wzbogacony
na spekulacjach finansowych,
George Soros, który do końca tego roku przedstawił aż 5 odnośnych propozycji5. Soros był również patronem działań Jeffreya
Sachsa i Stanisława Gomułki,
którzy szczegółowiej zaangażowali się w polską transformację.
Ten ostatni, mimo polskiego nazwiska, był „czynnikiem” zewnętrznym jako konsultant MFW do
spraw polskich reform.
Już w pierwszym dokumencie
Soros powiązał prywatyzację z
obsługą polskiego zadłużenia
zagranicznego i postulował sprzedaż polskich przedsiębiorstw nabywcom zagranicznym. Sprzedażą miała się zajmować specjalna
agencja z zagranicznymi doradcami, która również miała sprzedawać przedsiębiorstwa nabywcom polskim. Ci ostatni mieli jednak znikome możliwości ich nabywania.
Po czerwcowych wyborach
1989 i ustanowieniu Sejmu Kontraktowego doszło do zharmonizowania interesów finansów międzynarodowych, uwłaszczającej
się starej nomenklatury i uwłaszczającej się nomenklatury nowej,
opozycyjnego rodowodu, dla której Solidarność stała się już „masą
upadłościową”6. Uwłaszczanie
pracowników stało w ostrej sprzeczności z tym procederem. Wydano zatem bezpardonową walkę
koncepcji własności pracowniczej
dyskredytując ją całym spektrum
fałszywych kontrargumentów.
Mimo to, wprowadzony pod naciskiem samorządów pracowni czych leasing, tworzący tylko
namiastkę spółek pracowniczych
(w rzeczywistości tworzył spółki
menedżerskie), okazał się najlepszą formą prywatyzacji.
Cdn.
VISTULA TRAVEL
Tel.: 905-624-4141
Dixie
Jan Koziar
latów polskiej myśli społeczno politycznej.
Program nie wspominał o prywatyzacji przedsiębiorstw pań stwowych, ale postulował rozwój
przedsiębiorstw prywatnych i
prywatnego rolnictwa.
Program Samorządnej Rzeczypospolitej został uzupełniony w
1987 roku o akcjonariat pracowniczy, który zresztą był wcześniej
uwzględniony w encyklice Laborem Exercens, dołączonej w całości do programu zjazdowego
„Solidarności” z 1981 roku.
Program Samorządnej Rzeczpospolitej nie był programem nowatorskim na gruncie polskiej
myśli polityczno - ekonomicznej.
Łączył postawy prawicowe i
lewicowe, jak je się dzisiaj określa. Tuż po wojnie rozwijał podobną koncepcję Feliks Koneczny1
i ruch ludowy. Nie był też żadną
„utopią”, jak próbuje się go dziś
dyskredytować2.
VISTULA TRAVEL
Dundas St. E.
1425 Dundas St. E.
Unit 5A
Mississauga
1-15/07/2011 No 13 (1027)
Strona 10
Pałac w Drogoszach
Wiesław Piechocki
Warto zboczyć z utartych wielkich szlaków i zawitać do wioski,
ukazującej dokładnie zygzako wate ruchy historii na tutejszych
terenach. Wjeżdżam samochodem
do Drogoszy, wioski nieznanej,
gdzieś na trasie między Korszami
a Węgorzewem. Typowe Mazury:
stoi tu na obrzeżu wioski wspaniały pałac, do dziś kontrastujący
z beznamiętnym otoczeniem.
Aby zobaczyć pałac, nie trzeba
zapłacić w kasie biletu wstępu.
Nie. Bo nie ma kasy. Informacji
też nie ma. Po „partyzancku” należy szukać osobę, mającą klucze
do zamkniętego pałacu, coś jej
dać do ręki, przejść przez nędzne
zabudowania obok, potem pokonać zardzewiałe ogrodzenie i
wresz cie napawać się pięknem
baroku. Oglądam pałac, zbudowany w latach 1710-1716 przez
architektów, których nazwiska nie
brzmią po „prusku”: Jean de Bodt
i John von Collas. Konstrukcja
dla pruskiej arystokratycznej
rodziny von Dönhoff.
małej kryp cie - o
dziwo - dwa wspa niałe sarkofagi. Są to
jedyne sar kofagi,
jakie się zacho wały
po roku 1945 w PRL
na ziemiach byłej
enkla wy pruskiej!
Rarytas! Oglądam
do kładnie te dzieła
sztuki z białego
marmuru. Para, pruski arystokrata (Georg
zu Doh na) z mał żonką. Napisy częśFasada od strony parku
ciowo zni sz czone,
przepięknym parkiem od strony zatarte. Ale od cy fro wuję dane
ogrodowej. Pałac w Drogoszach leżącej damy. Trzyma pobożnie
należy do pana R., który nabył chyba ten przybytek, aby go sprzedać
z zyskiem za parę lat. Nic się tu
nie dzieje. Właśnie ta cisza degrengolady, statyczność mijających lat jest przerażająca. Apatia i
pustka.
Chodzę wokół pałacu. Z daleka
prezentuje się on jako tako.
Gorzej jest z bliska. Staję przed
centralną fasadą. Rozkruszenie
tynków, odrapania na eleganckich
kolumnach, wieloletnie zaniedbania, ceglane plamy denerwują,
okna wołają o nowe framugi,
pilastry cherlawe, tympanon obtłu czony, lukarny zmurszałe,
gzym sy odpadają. Nie mówię
„obraz nędzy i rozpaczy” – do
końca i konsekwentnie – gdyż
byłem w Sztynorcie, gdzie jest o
wiele gorzej...
Od strony ogrodowej też nie
lepiej. Zardzewiały balkon na
pierwszym piętrze patrzy się w
kierunku przepięknego (teoretycznie) parku. Przebrzmiałe piękno. Stoję pod zadaszonym taraKominek
sem. Kiedy kelnerzy we frakach
Ktoś, kto już był w opactwie serwowali tu ostatni raz w trakcie
cystersów w Lubiążu koło Wroc- garden-party zimnego szampana?
ławia lub tu na Mazurach w Szty- Przed czy po dojściu Hitlera do
norcie, odetchnie: tu w malutkich władzy? Do 1939 roku wszystko
Drogoszach (po niemiecku Dön- było tu w porządku... w pruskim
hoffstädt) nie ma aż takich znisz- zdyscyplinowanym systemie.
czeń. Ząb czasu nie uszczknął tak Polityka Hitlera zniszczyła stary
potwornie architektonicznej sub- porządek i wygoniła pruskich
stancji pałacu. On był kiedyś właścicieli ziemskich majątków
przez wieki pruski, do 1945 roku, na zawsze z „Ostpreussen”, czyli
sławetnego roku, kiedy Armia z „Prus Wschodnich”. Drogosze
Czerwona ciągnęła na Berlin, aby to jedynie nikły przykład historii,
faszystowskiemu gadowi wresz- która rozprawiła się z ludobójcami nazistowskimi, ale pozostawiła
cie ukręcić łeb.
W Drogoszach jest 365 okien, ślady architektonicznej kultury na
czyli tyle, ile dni w roku, 52 po- dziesięciolecia dla innych nacji,
koje, czyli tyle, ile jest tygodni w innych porządków politycznych.
Chodzę po parterze pałacu. Są
roku oraz 12 kominków – tyle co
miesięcy. Jest to może wzrusza- tu owe kominki, pokoje, korytarze
jące. Mnie bardziej wzrusza stan o dziwnej koncepcji. Pusto i głupałacu, wspaniałego barokowego cho wszędzie. Największe wrażeprzybytku, okolonego podjazdem nie robi na mnie kaplica pałacodla karet, stawem, klombami i wa, najpierw swą kompletną pustką. Gdyby mi po wie dziano, że tu
była spiżarnia albo
biblioteka, uwie rzyłbym. Tu nie ma
nic. Tyl ko wspa niałe sklepienie palmowe gotyckiej
pro weniencji nad
głową świadczy o
religijnym niegdyś
przeznaczeniu tego
pomieszczenia.
Obok kaplicy, w
Sarkofag pruskiej hrabiny von Donhoff
silnie lewicuje, iż nazywana
jest „Czerwoną Hrabianką”.
Chce pisać do ktorat o
założycielach komunizmu.
Te plany przekreśla jej
Hitler i jego kariera. Jego
okrutnej indoktrynacji sprzeciwia się ruchliwa hra bianka. Jako polityczny kurier niemieckiego podziemia
jeździ do Szwajcarii. Po średnio jest włą czo na w
zamach na Hitlera w Gierłożu koło Kętrzyna w lipcu
1944. Czuje nadchodzące
rady kal ne zmia ny. Słynna
jest jej ucieczka przed Armią
Okna fasady
Pałac w Drogoszach
ręce skrzyżowane na piersi. To Czerwoną na koniu. Obok
przecież Angelika von Dönhoff kuzynka też na koniu. Lejce
(1793-1863). Zatem miała 70 lat, w ręku, tobół za sobą na
kiedy umarła. W nogach wykuty siodle i tak przez 1200 km!
herb rodowy von Dönhoffów: łeb Pruska dyscyplina. Wojna się
dzika.
kończy. Bierze udział jako
Przypominam sobie powoli jej dziennikarka w procesie nosyna: hrabia Udo zu Stolberg - rym ber s kim, potępia jąc ludzi,
Wernigerode był w Ber linie którzy zniszczyli między innymi
prezydentem Reichstagu, czyli jej pruską ojczyznę. Napisze
„mar szałkiem sejmu” nie miec - potem o niej wzruszające wspomkiego przed pierwszą wojną świa- nienia „Nazwiska, których już
tową. Nie utrzymano pokoju...
nikt nie zna”. Ma świadomość
nowych reguł gry w polityce
Utrzymanie pokoju... w Drogo- świa towej. Zakłada do dziś
szach nie jest to puste ironiczne istniejący tygo dnik „Die Zeit”,
hasło! O pokój walczyła pruska czyli „Czas”, ukazujący się nadal
arysto kratka, o której cały czas w Hamburgu! Hrabina von Dönmyślę, chodząc po zdewastowa- hoff umiera na zamku Crottorf w
nym i odpychającym (AD 2010) marcu 2002. Jej dzieło żyje, mimo
pałacu. Nazywała się tak jak iż teorety czna właścicielka pa łacu, którego fasadę
podzi wiam o zacho dzie słoń ca, już nie
może wal czyć o po jednanie naro dów
nie mieckiego i pols kiego po strasz nych
latach drugiej wojny
światowej.
Jej dokonań pielęgnuje w Gałkowie /też
mazurska wioska/ Renate Marsch-Potocka,
niemiecka dzienni Sklepienie byłej kaplicy
karka, która w Polsce
posiadłość: Marion (Hedda Ilse) znalazła drugą ojczyznę. Wyszła
Gräfin von Dönhoff. Ale nie za mąż za polskiego arystokratę i
urodziła się tu. Ujrzała światło pozostała symbolicznie na Mazużycia 2 grudnia 1909 roku na rach, ziemi dogłębnie do świad zamku Friedrich stein koło czonej przez historię.
Królewca, stolicy dawnych Prus.
O tym wiedziała hrabianka
Była krnąbrnym dzieckiem, choć Marion von Dönhoff. Nie wyszła
matka była damą dworu u ostatniej cesarzowej Niemiec, czyli u
Augusty Viktorii. A może dlatego
chciała wyrwać się z konwenansów jak z gorsetu, za mocno ściskającego gardło i pierś? W każdym razie w Poczdamie zdaje
maturę w 1929 roku. Na studiach
we Frankfurcie nad Menem tak
Wejście do byłego pałacu
za mąż. Poświęciła się idei przybliżenia narodów w ramach ustalonego pokoju w Poczdamie, czyli w mieście, gdzie uzyskała maturę.
Walczyła piórem, mając u boku
polityków wczesnej NRF, z
którymi żyła na przyjacielskiej
stopie jak Konrad Adenauer czy
Willy Brandt. On ją zaprosił do
Polski w 1970 roku. Ale nie
poleciała do Warszawy. Brandt
uklęknął wtedy przed pomnikiem
getta warszawskiego. Dla niej ta
wizyta byłaby przypie czę towa niem utraty na zawsze jej pruskiej
ojczyzny. Nie mogłaby wypić „za
utratę dawnych ziem niemiec kich”. Ale i tak była zwiastunem
zmian w głowach nie miec kich.
Kie dy w Mikołajkach nazwano
szkołę jej imieniem, przyjechała
tam. Miała 86 lat. Polskim dzieciom powiedziała: „To niebez piecznie nazywać szko łę imie niem kogoś, kto żyje. Może on
spła tać jeszcze nie przyjemne
figle”.
Tego nie zrobiła. Takich orędowników pokoju trzeba nam coraz więcej jak hrabina von Dönhoff. Oglądam się za siebie. Zdewastowany pałac w byłym Dönhoffstädt, a w dzisiejszych Drogoszach zatapia się powoli w potężniejącym zmierzchu.
www.nowykurier.com
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Strona 11
Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”
Strona 12
1-15/07/2011 No 13(1027)
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Strona 13
BioEkoTech
Canada Inc, &
BioEkoTech Canada Inc. & EnviroCement Technologies
1-15/07/2011 No 13 (1027)
Strona 14
Politechnika GdaÒska
Henryk Bug≥acki
Przez trzy czerwcowe dni: niedzielę, poniedziałek i wtorek (1214 czerwca) Gdynia gościła wielu
gości z uczelni morskich całego
świata oraz wspaniałą flotyllę
statków szkolnych w tym żaglowców tych uczelni. Okazją do zlotu
było odbywające się co roku
zgromadzenie ogólne stowarzysze nia wyższych uczelni mors kich IAMU (International Association of Maritime Universities).
W tym roku rolę gospodarza
pełniła Akademia Morska w Gdyni. Hasło tegorocznego zjazdu to
“Green Ships, Eco Shipp ing,
Clean Seas“. Akademia Morska
gościła rektorów, profesorów i
1200 studentów z ponad 50
uczelni morskich z całego świata,
m.in. ze Stanów Zjednoczonych,
Kanady, Australii, Chin, Egiptu,
Wietnamu, Japonii, a nawet Ghany. Spotkaniu towarzyszyła
konfe ren cja naukowa, a także
warsztaty dla studentów. Do
Gdyni zawinęły wspaniałe statki
szkolne i żaglowce, a wśród nich
te największe i najpiękniejsze:
- “State of Maine“ - z 250
amerykańskimi studentami,
- “Empire State VI“ - z 500
studentami z Nowego Jorku,
- “Mir“ - ze 100 studentami z
St. Petersburga,
- “Kruzensztern“ - ze 100 studentami z Kaliningradu.
Nie zabrakło oczywiście jed nostek, których armatorem jest
Światowy zlot uczelni morskich w Gdyni
Aka demia Morska w Gdyni statku badawczo-szkoleniowego
“Horyzont II“ i żaglowca “Dar
Młodzieży“, na którym studenci
odbywają praktyki morskie. Był
również statek szkolny ze Szcze-
cina - “Nawigator XXI“. To świetna okazja dla amatorów foto grafii. Jednostek niestety nie można było zwiedzać. Statki naszych
gości cumowały przy na brzeżu
Dalmoru oraz statki gospodarzy
przy Skwerze Kościuszki w centrum Gdyni.
Odbywające się corocznie zgromadzenie ogólne (AGA - Annual
General Assembly) stowarzyszenia odbyło się w gmachu głównym Akademii Morskiej w Gdyni. Powierzenie naszej uczelni
orga nizacji AGA-12 jest dowo dem uznania dla osiągnięć Akademii Morskiej w Gdyni.
W ramach ponad dziesięcioletniej historii stowarzyszenia najważniejszymi osiągnięciami naszej uczelni jest długoletnie przewodniczenie 16 uczelniom członkowskim z krajów Unii Europejskiej, wygrywanie szeregu zgło szonych projektów oraz prezentacji na wszystkich konferencjach
naukowych towarzyszącym co rocznym zjazdom. Bez wątpienia
jest to największe spotkanie akademickiego środowiska morskiego na świecie.
J.M. Rektor Akademii Morskiej
powołał rok temu komitet organizacyjny, który zorganizował
zjazd uczelni morskich. Transparentność pracy zapewniło także
stowarzyszenie “Światowy zjazd
uczelni morskich“ zarejestrowane
w październiku ubiegłego roku,
którego zadaniem było także pozyskiwanie środków na finan sowanie przedsięwzięcia, a także
zapewnienie właściwej organizacji. Powstała strona internetowa
ułatwiająca potencjalnym uczestni kom rejestrację, przesłanie
prezentacji na konferencję, za kwa terowanie się w hotelach,
pomoc w wystawieniu wiz i organizacji pobytu delegatów w Polsce. Przygotowania do zlotu rozpoczęły się z rocznym wyprze -
dzeniem. W dniach 5-7 lipca 2010
r. przebywał w murach Akademii
Morskiej w Gdyni Pan Hideaki
Tagami - sekretarz IAMU (Mię-
dzynarodowego Stowarzyszenia
Uczelni Morskich).
Podczas spotkania z J.M. Rektorem prof. Romualdem Cwilewiczem omówione zostały główne
aspekty programu zgromadzenia
ogól nego Wyższych
Uczel ni Mor s kich
zrzeszonych w IAMU,
któ re odbyło się w
naszej Uczelni w
dniach 12-14 czerwca
2011 roku.
Pan Tagami zwie dził m.in. laboratoria i
sy mulatory na Wy dziale Nawigacyjnym
w towarzystwie Dziekana Wydziału. Spotkał się także z dyrek-
(International Association of
Maritime Universities)
IAMU powstała w roku 1999 z
inicjatywy zespołu założyciels kiego uformowanego z wybra nych uczelni z każdego z kontynentów. Pomysłodawcą i aktywnym kreatorem tego przedsię wzięcia był pan Hisashi Yama moto - Japończyk, ówcześnie
związany z wydziałem morskim
Istambulskiego Uniwersytetu
Technicznego (ITU).
W skład grupy założycielskiej
weszli rektorzy z następujących
uczelni: reprezentujący Amerykę
- Maine Mari time Academy
(USA), Afrykę - Arab Academy
for Science Tech no logy and
Maritime Transport (Egipt);
Australię
Australian Maritime
College, Azję - Kobe
Univer sity of Mer cantile Marine (Japonia), Europę - Istanbul Technical Uni ver sity (Turcja) i
Cardiff Uni versity
(Wlk.
Bry tania),
World Maritime University.
Udało się pozys Akdemia Morska w Gdyni - wejście główne
kać sponsora dla tego
torem Urzędu Morskiego Panem przedsięwzięcia, którym została
dr inż. kpt.ż.w. Andrzejem Króli- wielka instytucja japońska Nipkowskim, dyrektorem ds. Współ- pon Foundation, patronująca setpracy Międzyna rodowej Portu kom projektów z różnych dzie Gdynia Panem Krzysztofem Gro- dzin. Głównym celem organizacji
madowskim a także z dyrektorem były dążenia do oparcia się tenChipolbroku Panem Andrzejem dencjom obniżania poziomu i forKarnabalem na bur cie nowej malnych wymogów kształcenia
jednostki tego ar ma tora m/s oficerów, wypracowanie najlep„Adam Asnyk” oraz z szeregiem szych pro gramów nauczania i
innych osób, które wspo magać szko lenia przyszłych oficerów,
miały organizacyjnie tegoroczne stworzenia forum do wymiany
spotkanie 52 Wyższych Uczelni doświadczeń prowadzenia istotMorskich z całego Świata zrze- nych dla uczelni prac badawczych
szonych w ramach IAMU.
i wymiany studentów i profesoPan Tagami zwiedził również rów, a także prowadzenie działalgłówne atrakcje regionu, które ności edytorskiej oraz organizoniewątpliwie odwiedzą przybyli wania corocznych spotkań wszysstudenci, profesorowie i Rektorzy tkich członków organizacji.
wszystkich Uczelni tzn.: Zamek
Akademia Morska w Gdyni
w Malborku, Ośrodek promocji przy stąpiła jako jedna z pierw regionu w Szymbarku, obóz kon- szych uczelni do utworzonego
centracyjny w Sztutowie, Sopot i związku i do tej pory jest jednym
Gdańsk, a także zapoznał się z z najbardziej aktywnym jej członmożliwościami hotelowymi Trój- kiem zasiadając w zarządzie orgamiasta. Koordynatorem wizyty nizacji i w wielu jej gremiach.
był prof. Bogumił Łączyński – Pierwszy założycielski zjazd
Szef Komitetu Organizacyjnego IAMU odbył się w czerwcu 2000
tegorocznego Spotkania Uczelni i roku w Istambule.
towarzyszącego temu wydarzeniu
Na pierwsze spotkanie przybyli
Konferencji Naukowej i zlotem przedstawiciele 17 uczelni z całestatków szkolnych.
go świata. Kolejne zebranie
Dotychczasowe doroczne spot- wszystkich, już 53 członków, odkania IAMU AGA odbyły się w było się tego roku w naszej uczelIstambule (2000), w Kobe (2001), ni w dniach 12-14 czerwca. Na
w Rockport, Maine (2002), w podstawie danych zamieszczo Aleksandrii (2003), Launceston nych na stronie internetowej
(2004), w Malmoe (2005), w IAMU podaję niektóre z organiDalian (2006), w Odessie (2007), zacji i uczelni aktualnie zrzeszow San Francisco (2008) i w Sankt nych w tej organizacji: AMET
Petersburgu (2009). W tym roku University (India), Australia
IAMU AGA12 zorganizowane Maritime College (Australia),
zostało w Gdyni, a gospodarzem Dalian Maritime University (ChiZjazdu była nasza Uczelnia. na), Jimei University (China),
Szefem Komitetu Organizacyjne- John B.Lacson Foundation Marigo tegorocznego Spotkania Ucze- time Univirsity (Philippines),
lni Morskich i towarzyszącej te- Kobe Univesity, Graduale School
mu wydarzeniu Konferencji Nau- of Maritime Science (Japan), Kokowej pt. „Green Ships, Eco rea Maritime University (Korea),
Shipping, Clean Seas” został prof. Mokpo National Maritime Uni Bogumił Łączyński
versity (Korea), Shanghai MariOrganizacja IAMU
time University (China), Tianjin
University of Technology (China), Tokyo University of Marine
Science and Technology, Faculty
of Marine Technology (Japan),
University of Transport in Ho Chi
Minh City (Vietnam), Vietnam
Maritime University (Vietnam),
Constanta Maritime University is
the first Romanian Danish Maritime University (Denmark), Ecole
Nationale de la Marine Marchande de Marseille (France), Esto nian Maritime Academy(Estonia),
Gdynia Maritime University (Poland), Fisheries and Marine Institute of Memorial University of
Newfoundland FMIMUN (Canada), Maine Maritime Acade my
(USA), Massachusetts Maritime
Academy (USA), State University
of New York Maritime College
(USA), Texas A&M University at
Galvestone (USA), The California
Maritime Acade my (USA), US
Merchant Marine Academy (USA),
Liverpool Johns Moores University, School of Engineering, Technology and Maritime Operations
(England), Admi ral Makarov
State Maritime Academy AMSMA St. Petersburg (Russian Federation), Admiral Ushakov Maritime State Acade my (Russia),
Arab Academy for Scien ce &
Technology and Maritime Transport(Egypt), Baltic Fishing Fleet
State Academy (Russia), Batumi
State Maritime Academy (Georgia), Dokuz Eylül University,
Maritime Faculty (Turkey), Far
Eastern State Technical Fisheries
University/ Dalrybbvtuz (Russia),
IRSIL Maritime Training Institute
(Iran), Istanbul Technical University, Maritime Faculty (Turkey),
Karadeniz Technical University,
Faculty of Marine Science (Turkey), Kyiv State Maritime Academy (Ukraine), Maritime State
University named after Admiral
G.I. Nevelskoy (Russia), Odessa
Natio nal Maritime Academy
(Ukraine), Odessa National Maritime Uni ver sity (Ukraine), Re gional Mari time Univer sity
(Ghana), Univer sity of Rijeka,
Faculty of Mari time Studies
(Croatia). Jak widać z powyższego zestawienia są w IAMU
praktycznie reprezentanci państw
morskich z całego świata.
Przebieg zlotu
Do konferencji naukowej zostało wyselekcjonowanych 35 najlepszych zgłoszonych referatów.
Studenci, w ramach powyższego
tematu, mieli za zadanie zbudowanie wirtualnego statku ekologicznego, spełniającego wszystkie
wymagania konstrukcyjne, bez piecznego zarządzania i eksploatacji.
Odbyły się 3 sesje specjalistyczne: On-board training - wymiana doświadczeń na temat praktyk
studenckich, Engine Room Simulator - w oparciu o nasz nowoczesny symulator siłowni na Wydziale Mechanicznym, Electric and
Automation Officers - w oparciu
o nowe ustalenia w konwencji
STCW. Pozostałe 9 sesji będzie
miało charakter ogólny z zakresu
DokoÒczenie na stronie 16
No 13(1027) 1-15/07/2011
Strona 15
1-15/07/ 2011 No 13 (1027)
Strona 16
Światowy zlot uczelni
morskich w Gdyni
DokoÒczenie ze strony 14
MET (Marine Education and
Training). Zamierzeniem Uczelni
było przedstawienie 90-letniego
dorob ku polskiego szkolnictwa
mor skie go oraz największych
osiągnięć Akademii Morskiej w
Gdyni. Rektor oraz komitet
organizacyj ny liczył na szeroki
udział pracowników i studentów
w spotka niach z przedstawicie lami innych uczelni morskich, co
sprzyjać miało doskonaleniu sposobów kształcenia i wymianie doświad czeń oraz zaowocować
licznymi kontaktami osobistymi.
Naukowcy, wykładowcy i studenci Akademii Morskiej w Gdyni starali się też przedstawić gościom tradycje i dorobek polskiego
szkolnictwa morskiego oraz największych osiągnięć Uczelni.
Wielu studentów przybyło drogą
lądową lub powietrzną i dla nich
zorganizowane zostały specjalne
warsztaty naukowe, program
turystyczno-sportowy itd.
Językiem konferencji i spotkań
był oczywiście język angielski,
stąd także załączone informacje
były w tym języku. Przewidywany był także specjalny program
dla osób towarzyszą cych, uka zują cy najbardziej interesujące
obiekty regionu Pomorza.
wany w 1987 w Stoczni Gdańsk
(wówczas Stocznia Gdańska im.
Lenina) w serii sześciu bliźniaczych żaglowców („Dar Młodzieży” 1982, „Drużba” 1987, „Cher-
Z okazji do podziwiania flotylli
statków i żaglowców zadowoleni
byli spacerowicze, przechadzający się w wzdłuż gdyńskiego nabrzeża, przy którym cumują statki. Jednym z żaglowców goszczących w Gdyni jest siostrzana jedno stka „Daru Mło dzieży” tak że
zbudowana w Stoczni Gdańskiej
– przy były z St. Pe ter s burga
„Mir”, któ rego ar matorem jest
Akademia Morska im. Admirała
Ma ka rowa. Jego obec ność w
Gdyni stała się doskonałą okazją
do podpisania porozumienia mię-
soń” i „Pałłada” 1989, „Nadieżda” 1993). Autorem projektu był
inż. Zygmunt Choreń.
Pięć takich żaglowców nabył
ówczesny Zwią zek Radziecki.
Młodsza o sześć lat od „Daru
Młodzieży” fregata „Mir” jest
pier wszą jed nostką z tej serii.
Powszechnie uważana jest ona za
najszybszy szkolny żaglowiec na
świecie. Jest morskim symbolem
Sankt Petersburga. Jej kadłub ma
nowoczesne kształty, które cechuje ładny wydłużony dziób i szeroka, przestronna rufa. Statek za pro jek to wano jako żaglowiec
szkolny dla 70 do 144 kadetów.
Może jednak przewozić do 199
ludzi. Na żaglowcu początkowo
szko lo no wyłącznie młodzież
rosyjską, ale już od 12 lat na jego
pokładzie pobierają nauki rów nież kadeci z Zachodu. Obecnie
„Mir” odbywa również płatne rejsy wycieczko we, jednodniowe
oraz przeloty pomiędzy portami,
za niewygóro waną cenę, jeśli
wziąć pod uwagę wyjątkowe doświadczenie żeglowania na jednym z największych i najszyb szych żaglowców (naj dłuż szym
żaglowcem świata jest „Royal
Clipper” 2000 r. – 133,22 m, którego projektantem również był
inż. Zygmunt Choreń). Wielo krotnie brał udział i zwyciężał w
regatach, m.in. w Tall Chips Ra-
dzy kapitanami obydwu żaglowców o zorganizowaniu wyścigu
obydwu jednostek. Zawody mają
odbyć się już w sierpniu, a trasa
wyścigu będzie biegła z Turku w
Finlandii do Gdyni.
Żaglowiec „Mir” został zbudo-
ces, zdobywając liczne nagrody.
Został absolutnym zwy cięzcą
Wielkich Regat Kolumb-1992,
rozegranych w ramach obchodów
500-lecia odkrycia Ameryki przez
Krzysztofa Kolumba.
Cdn
Statki i żaglowce zlotu
Toruński dzwon Tuba Dei
jest wielki dzwon „Tuba Dei”
(„Trąba Boża”) – arcydzieło średniowiecznej sztuki odlewniczej.
Albowiem od zdolności mistrza
zale żało jak piękny, do niosły i
przejmujący dźwięk będzie miał
dzwon przez niego odlany i jak
znacząca będzie parafia, z której
Grażyna Majka
ten dźwięk będzie dobiegał.
To drugi największy średnio Dzwony wynaleziono w Azji. wieczny, spiżowy dzwon w PolsW Europie pojawiły się w VI wie- ce i jeden z największych dzwoku w kościołach. Najstarsze z nów kołysanych w Europie ŚrodNajwiększy toruński
nich – to tzw. dzwony Teofila, kowej. Jest największym, ale nie
średniowieczny
Dzwon Tuba Dei
kształtem przypominające dzwo- najstarszym dzwonem toruńskim.
ny pasterskie, występujące w VI Znajduje się w Katedrze św. sum”, a w tłumaczeniu na język
wieku. Ich klasyczny kształt, Janów w Toruniu. Ufundowało go polski oznacza: „Roku Pańskiego
znany do dzisiaj, datuje się na toruńskie mieszczaństwo dla ów- 1500, 22 dnia września ja Trąba
XIII wiek.
czesnej fary staromiejskiej Świę- Boża ku chwale Boga i świętych
tych Janów, Janów Chrzciciela i Ewangelisty
głównej świąty- patronów tej świątyni zostałam
ni miasta. Odla- odlana”. Dzwon waży około 7500
ny w 1500 r. ze kg, w tym waga żelaznego serca
stopu miedzi ze wynosi 200 kg. Dolna średnica
spe cjalną do - jego kielicha wynosi 227 cm,
mieszką srebra i wysokość wraz z koroną 200 cm.
Każdy dzwon ma inny dźwięk
zło ta w Toru niu, przez miej- (inną częstotliwość drgań). Zależy
scowego ludwi- to od odpowiednio dobranych
sarza Marcina parametrów: masy i przekroju
Schmid ta i za - dzwonu oraz kompozycji stopu
wie szony na metali. Najczęściej stosowano
ma syw nej 52- proporcje: 76–80% miedzi oraz
metrowej wieży 20–24% cynku. Aby polepszyć
Katedra Świętych Janów
dzwon nej, któ - dźwięk, czasem dodawano rówNa całym świecie powszechne rej mury kryją także inne stare nież inne metale, np. ołów, a niejest przypisywanie dźwiękom dzwony. Znajdują się tu jeszcze kiedy metale szlachetne, np. sredzwonów znaczenia mistycznego. dwa, nieużywane obecnie: naj - bro lub złoto.
Na dźwięk wydo bywany z
Dawni mistrzowie duchowi przy- starszy, średniowieczny „Pogrzepisywali dzwonom trzy zasadni- bowy” (dzwonił na pogrzebach) z dzwonu miały także wielki wpływ
cze funkcje: Vivos voco, mortuos 1412 r. Jego serce zerwało się umiejętności dzwon nika. „Tuba
plango, fulgura frango, czyli: „ży- podczas dzwonienia w 1990 r. i Dei” jest bardzo precyzyjnie
wych zwoływać, zmarłych opła- do dzisiaj nie zostało odtworzone. wykonanym instrumentem mu kiwać, pioruny kruszyć” (inskryp- Jest bez napisu i nie posiada zycznym, który po przeszło 500
cja na dzwonie katedry w Szafu- żadnych ozdób. Jest też barokowy latach odzywa się pełnym wielozie w Szwajcarii). Od końca X dzwon „Kulawy” (zanim się tonalnym głosem. Obok jego tonu
wieku dzwonom zaczęto nadawać rozbujał uderzał tylko w jedną podstawowego As-dur jest wyraźimiona. Po raz pierwszy uczynił stronę kie licha) z
to papież Jan XIII, który w 968 r. 1766 r. prze lany
poświęcił dzwon w bazylice przez miejsco wego
laterańskiej, nadając mu imię Jan. ludwisarza Mikołaja
Z czasem dzwony zaczęto też Peter silge z wcześ określać nazwami symboliczny- niejszego dzwonu z
mi, np. „Tuba Dei”. W Polsce 1659 r.
najstarsze z zachowanych dzwo„Tuba Dei” jest
nów pochodzą z końca XIV w. surowy w swym wyNależą do nich m.in. dzwon glądzie. Nie posiada
„Nowak” z krakowskiej katedry, zbyt wielu ozdób. Jektóry jest datowany na I połowę dynie cztery nieduże
XIV wieku, dzwon z kościoła far- płaskorzeźby przednego w Bieczu koło Gorlic, odla- stawiające patronów
ny w roku 1382 r. oraz „Święty świątyni: św. Jana
Sposób rozkołysania dzwonu
Wawrzyniec”, będący trzecim Chrzciciela (patrona
pod względem wieku dzwonem w miasta) i św. Jana Ewangelistę nie słyszalnych pięć alikwotów (z
Polsce. Dzwony są obiektami (obaj są patronami Katedry), św. łac. aliquot – kilka, część składohistorycznymi, które w określony Barbarę (patronkę ludwisarzy) i wa dźwięku muzycznego). Towasposób funkcjonują w życiu reli- św. Katarzynę. Dzięki zamiesz- rzyszy dźwiękowi podstawowemu
gijnym i kulturalnym danej spo- czonej na dzwonie inskrypcji zna- i tworzy jego barwę).
Charakterystyczne, nie równe
łeczności. Ich dźwięk towarzyszy my dokładny dzień odlania. Pod
ludziom od chwili narodzin aż po koroną znajduje się skrót łacińs- bicie „Tuba Dei” jest spowodokres życia.
kiego napisu, który w rozwinięciu wane lekkim odchyleniem kieliW Toruniu, w jego średnio - brzmi: „Anno Domini MVC, cha dzwonu od jego optymalnego
wiecz nej części, znajduje się XXII die Septembris ego Tuba położenia tak, że z jednej strony
drugi w Polsce (po Krakowie) Dei in laudem Dei et sanctorum serce uderza w wie niec nieco
zespół zabytków wysokiej klasy. Johannis Baptistae et Evangelistae słabiej. Dzięki temu głos
DokoÒczenie na stronie 17
Możemy tu podziwiać m.in.: patronorum huius templi fusa
wiel kie gotyckie świątynie:
Najświętszej Maryi Panny, św.
Janów, św. Jakuba, największy i
najstarszy w Polsce gotycki ratusz
czy też unikalny w Polsce zespół
około 200 średniowiecznych kamienic mieszczańskich. Integralną częścią toruńskiej starówki,
www.nowykurier.com
Strona 17
No 13 (1027) 1-15/07/2011
DokoÒczenie ze strony 16
wielkiego dzwonu jest do brze
rozpozna walny wśród innych
toruńskich dzwonów. Surowy
wygląd dzwonu wyraźnie kontrastuje z głęboką i dostojną barwą
jego głosu. Zależy ona od kształtu
i rozkładu grubości ścian oraz
sposobu pobudzania do drgania.
Toteż odlanie tego dzwonu wymagało wielkiego kunsztu.
Kielich dzwonu jest poruszany
nogami (do XIX wieku używane
były liny), co jest niezwykłą
cechą „Tuba Dei”, wyróżniającą
go spośród innych dzwonów.
Dzwon został zawieszony na
wieży kościoła, kiedy probosz czem kościoła św. Janów (od
roku 1497), był Jan Schmolle syn
to ruń skiego piwowara – Miko łaja. Aby umieścić dzwon na
wysokości około 34 m, zbudowano ponad dachami toruńskich
kamieniczek drewnianą pochylnię, która miała swój początek
daleko poza miejskimi murami, o
długości około 800 m, po której
dzwon ten wciągało 7 wołów. 31
grudnia 1500 r. „Tuba Dei” po raz
DokoÒczenie ze strony 1
dzień tragedii podano do publicznej wiadomości, iż powodem
tragedii był błąd pilotów. Na to
samo w rozmowie ze mną przepro wa dzonej podczas przygoto wywania książki „Zamach w
Smoleńsku” zwracał uwagę Ja rosław Kaczyński. Tuż po godzinie 9 rano 10 kwietnia, gdy był w
swoim domu na Żoliborzu odebrał telefon od ministra spraw zagranicznych Radosława Sikors kiego, który poinformował go, że
samolot wiozący prezydenta i
jego współpracowników rozbił się
podchodząc do lądowania, a przyczyną był błąd pilotów. – Byłem
zdziwiony tym, że minister Sikorski już w dwadzieścia minut po
katastrofie znał jej przyczynę, bo
przecież wyjaśnianie katastrof
lotniczych trwa często całe lata –
mówił wówczas Jarosław Ka czyński.
Wskazanie winnych
Srebrne dzwony
pierwszy wydał z siebie
głos.
„Tuba Dei” do dziś
pozostaje zawieszony na
oryginal nym dre w nia nym belkowa niu. Spe cjalny system drewnianej konstrukcji jest poru szany przez 4–6 sil nych mężczyzn, co pozwala na roz ko łysanie
dzwonu. Do chwili powstania dzwonu Zy gmunta był naj więk szym dzwonem w Polsce.
Wieża katedry sw. Janów w Toruniu, w
której jest zawieszony dzwon “Tuba Dei”
Wina intencjonalna
Obok olbrzymiego
„Tu ba Dei” wisi naj mniejszy i naj młodszy
dzwon – „Tubula Dei”,
o masie 260 kg, odlany
w 2002 r. i zawieszony
na wie ży 18 czerwca
2002 roku.
Grażyna Majka
www.nowykurier.com
Redakcja dwutygodnika
“Nowy Kurier” poszukuje osoby do współpracy.
Wymagane wykształcenie wyższe, bardzo dobra
znajomość języka polskiego i angielskiego.
Tel. 416-259-4353 email: [email protected]
Radosław Sikorski to jedna z
osób, która – według posłów PiS
– ponosi moralną i polityczną
współodpowiedzialność za tragedię w Smoleńsku. Obok niego,
ludzie Macierewicza wskazali
również ministra obrony Bogdana
Klicha (odpowiedzialnego za
wszelkie nieprawidłowości w 36
pułku transportowym odpowie dzial nym za przewożenie VIPów), szefa kancelarii premiera
Tomasza Arabskiego (odpowiedzialnego za nadzór nad organizowaniem wizyt VIP-ów i za sa molot służący do ich przewożenia), a w końcu szefa Biura
Ochrony Rządu – generała brygady Mariana Janickiego. To
właśnie pod jego adresem padło
wiele zarzutów najcięższych –
głównie dotyczą one rażących
zaniechań w organizowaniu bezpieczeństwa głowy państwa.
Wszyscy politycy oczywiście
zarzutom zaprzeczyli, a polityczni
konkurenci nazwali je „hucpą
robioną na użytek wyborów parlamentarnych”.
Co ciekawe: wśród komentatorów „Białej Księgi” nieprzychylnych Antoniemu Macierewiczowi
nie znalazł się nikt, kto podjąłby
sensowną polemikę merytoryczną. Szef Polskiej Komisji Badania
Wypadków Lotniczych – pułkownik Edmund Klich – bardzo negatywnie wypowiedział się na temat
„białej księgi” i jej ustaleń, ale
używał argumentów „ad perso nam”, a nie „ad rem”. A szkoda,
bo jeśli nawet szef PKBWL nie
był w stanie podnieść jakiego kolwiek zarzutu merytorycznego
przeciw Macierewiczowi to w
bardzo dużym stopniu uprawdopodobnia to fakt, iż tezy posła PiS
są prawdziwe.
Księgi” połączy się z publicznymi
wypowiedziami samego Macierewi cza (poseł PiS jako pierwszy
użył sformułowania „zbrodnia
smoleńska”). Tym bardziej, że z
„Białej księgi” nie wynika, że zamach jest wersją wykluczoną.
Inteligentny czytelnik, podczas
lektury „Białej księgi” zapoznaje
się z serią faktów dotyczących
tragedii, czyta o winie strony
rosyjskiej i sam zadaje sobie
pytanie: „Czy taka ilość błędów
mogła zostać popełniona nie świadomie, nieintencjonalnie”?
Jeśli tak, nasuwa się drugie pytanie: „Czy kraj, w którym doszło
do takich nieintencjonalnych
zaniedbań będzie się starał wszystko ukryć?” Odpowiedź na to
drugie pytanie jest dla strony
rosyjskiej nieprzychylna. Jednak
jeśli czyta się dalej i samemu
umie wyciągać wnioski, konkluzja jest jasna: posłowie PiS twierdzą, że mogło dojść do zamachu,
a zarówno strona polska, jak i
strona rosyjska nie mają żadnego
interesu w tym, aby prawda ujrzała światło dzienne.
Polityczna przyszłość „Białej
Księgi”
Sama „biała księga” jest wydarzeniem bezprecedensowym nie
tylko ze względu na jej treść i
tezy w niej postawione, ale także
z powodu jej politycznego znaczenia. Wydarzyła się bowiem
rzecz bezprecedensowa: opozy cyjna partia kraju NATO oficjalnie oskarżyła Rosję o współ odpowiedzialność za tragedię, w
której zginął prezydent i jego
najważniejsi współpracownicy.
Najważniejsze pytanie brzmi
jednak inaczej: co stanie się z
treścią oskarżeń zawartych w
„Białej Księdze”, jeśli po naj bliższych wyborach parlamentarnych PiS powróci do władzy? Co
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
skiego, w sprawie działań funkcjo nariuszy BOR, w sprawie
odwołania prokuratora Pasionka,
w sprawie organizacji wizyty.
Być może posypią się zarzuty
prokuratorskie. Być może PiS
złoży wniosek o postawienie Tuska i jego giermków przed Trybunałem Stanu (oczywiście wniosek
ostatecznie upadnie). Biała Księga smoleńska z pewnością będzie
przez wiele lat wykorzystywana
politycznie zwłaszcza w relacjach
PO-PiS. Jednak najważniejsze
pytanie brzmi: jak po ewentualnym zwycięstwie wyborczym PiS
wykorzysta swoje ustalenia w relacjach polsko – rosyjskich?
Zacznie się z pewnością od oskarżeń, na które strona rosyjska nie
będzie już mogła unikać odpo wiedzi, bo formułował je będzie
nie szef opozycji a premier. Co
jednak będzie dalej? Wnioski o
pomoc prawną, o prowadzenie
czyn ności, o przesłuchiwania
kontrolerów lotu z pewnością
Rosjanie będą traktować tak samo
arogancko jak dziś. Na jaki ruch
zdecyduje się wówczas Jarosław
Kaczyński zdeterminowany do
wyjaśnienia wszelkich okolicz ności smoleńskiej tragedii (i świadomy tego, że wyborcy nie wybaczą jeśli z tego zrezygnuje)?
Pytanie na razie pozostaje w
sferze hipotetycznych rozważań,
ale trzeba je postawić, bo zwycięstwo PiS w jesiennych wyborach jest scenariuszem prawdopodobnym, choć oczywiście nie
pewnym. Pewne jest jedno: jako
ewentualnie partia rządząca PiS
nie będzie mógł wyrzucić do
śmietnika „Białej Księgi”, którą
stworzył jako opozycja. Wszystko
więc wskazuje na to, że naj większe spory i awantury wokół
księgi są jeszcze przed nami.
Leszek Szymowski
Alderwood Naturopathic
Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
Oczywista konkluzja
Czy w Smoleńsku doszło do
zamachu na prezydenta RP i
towarzyszącą mu delegację? Na
to pytanie w „białej księdze” nigdzie nie ma odpowiedzi twier dzącej. Taki jednak wniosek nasuwa się sam, gdy tezy z „Białej
do oskarżeń pod adresem rządu
Donalda Tuska można to łatwo
prze widzieć. Będzie zapewne
kilka śledztw: w sprawie fatalnie
prowadzonego śledztwa smoleń-
- Acupuncture
- Chinese Herbal Patents
Jolanta Polewczak
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
• Homeopathy
Tel: 416- 824-4464
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
1-15/07/ 2011 No 13 (1027)
Strona 18
“Masz obronić co najlepsze, by służyło Polsce jeszcze...”
DokoÒczenie ze strony 1
wskazał mu drogę do określenia
tożsamo ści narodowej a także
przyna leż ności państwowej w
Europie bez granic.
„Europa nie zamyka granic
przed nikim: jeśli ktoś woli być
Niemcem, to przecież nic nie stoi
na drodze: ma Pan do dyspozycji
całkiem dużą przestrzeń europejską, która bez wątpienia Pana zadowoli nasyceniem czynnika niemieckiego. Jeśli uzna Pan, że
czynnik czeski w Panu przeważa,
to rownież ma Pan dobre wyjście.
W odróżnieniu od Pana, przytłacza jącej większości Ślązaków
odpowiada przewaga nasycenia
czynnikiem polskim. Natomiast
plebiscyty na Śląsku już przerabialiśmy: wielu Polaków oddało
swoje życie za polskość Śląska.
(...) Ślązacy wiedzą, że Śląsk jest
Polsce niezbędny, tak jak Polska
Śląskowi!”
Poddawani procesowi germanizacji i drylowi niemieckiemu Kaszubi nie mają rozterki narodo wościowej, są Polakami. Mimo
globalizacji i zgoła powszechnej
fascynacji Europą bez granic, ludność kaszubska jest odporna na
trendy i nowe interpretacje sta rych pojęć. Pielęgnuje tradycje
pokoleń i jednoznacznie rozumie
przynależność narodową.
Na uroczystościach, z szacunkiem i w pozycji stojącej odśpiewywany jest hymn:
Tam gdze Wisła òd Krakòwa
W pòlsczé mòrze płënie.
Pòlskô wiara, pòlskô mòwa
Nigdë nie zadżinie.
Nigdë do zgùbë
Nié przińdą Kaszëbë!
Marsz, marsz za wrodżém,
Më trzimómë z Bòdżém!
Më z Niemcami wieczi całé
Krwawe wiedlë wòjnë.
Wòlné piesni wiedno brzmiałë
Bez gòrë i chòjnë.
Nigdë do zgùbë...
Przëszed Krzëżôk w twôrdi
blasze,
Pôlëł wsë i miasta,
Za to jegò cepë naszé
Grzmòcełë lat dwasta!
Nigdë do zgùbë...
Nôs zawòłôł do swéj rotë
Pòlsczi król Jadżéłło,
Téj w niemiecczëch karkach
gnôtë
Trzeszczałë jaż miło!
Nigdë do zgùbë...
Gdze król Kazmiérz gnôł
Krzëżôka?
Gnôł gò pòd Chònice!
Bë gò zgniôtłë, jak robôka,
Kaszëbsczé kłonice!
Nigdë do zgùbë...
Czéj rôz naju òkrãtama
Szwedë najechalë,
Me żesmë jich kapuzama
Z Pùcka wenëkalë.
Nigdë do zgùbë...
Krzëżã swiãtym przëżegnónë
Sec, séczéra, kòsa,
Z tëm Kaszëba w piekle stónie,
Diôbłu ùtrze nosa.
Nigdë do zgùbë...
Nasz Stanisłôw Kòstka swiãty,
Co sã ù nas rodzëł,
Nié dopùscy, bë zawzãty
Wróg nam dłùgò szkòdzëł.
Nigdë do zgùbë...
Płaczą matczi nad sënama
Płaczą dzys dzewice,
Hola, jész je Bóg nad nad ma
Dôł cepë, kłonice.
Nigdë do zgùbë...
Słowa hymnu kaszubskego są
potwierdzeniem zapewnień prof.
Jaroszyńskiego, że mimo trud nych przejść historycznych Polacy zachowali podkłady tożsamości
narodowej, religijnej i rodzinnej.
Na sukces przetrwania złożyło
się wiele czynników, od powstań
( „mierz siłę na zamiary, nie zamiar według sił”) i uświadamiania
narodu (edukacja całego społe czeń stwa – praca u podstaw) ,
literatury i sztuki do oddawania
krwi w obcych wojskach w na dziei pozyskania silnych sprzy mierzeńców politycznych.
W Polsce Rozbiorowej Maria
Konopnicka pisała:
" Ojczyzna moja - to ta ziemia droga,
Gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga,
Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła
W polskiej mnie mowie pacierza uczyła.
Ojczyzna moja - to wioski i miasta,
Wśród pól lechickich sadzone od Piasta;
To rzeki, lasy, kwietne niwy, łąki,
Gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki.
Ojczyzna moja - to praojców sława,
Szczerbiec Chrobrego, cecorska buława,
To duch rycerski, szlachetny a męski,
To nasze wielkie zwycięstwa i klęski.
Ojczyzna moja - to te ciche pola,
Które od wieków zdeptała niewola,
To te kurhany, te smętne mogiły Co jej swobody obrońców przykryły.
Ojczyzna moja - to ten duch narodu,
Co żyje cudem wśród głodu i chłodu,
To ta nadzieja, co się w sercach kwieci,
Pracą u ojców, a piosnką u dzieci!
Pięknym tekstem patriotycz nym jest marsz Legionistów z
1916 r. „Pierwsza Brygada” o bohaterskich postawach obywateli,
którzy wiedząc, że są zdani na
pew ną śmierć przy imperialnej
sile przeciwnika, idą ginąć dla
potomnych, silni jedynie ideą:
„chcieć – to móc”.
Poszli walczyć podobnie jak
wielcy przodkowie w latach:
1771, 1794, 1830, 1863, bez
szansy wygranej, przypominając
cywilizowanemu światu o istnieniu ciemiężonego przez zaborców
narodu polskiego.
Legiony - to żebracza nuta,
Legiony - to ofiarny stos,
Legiony - to żołnierska buta,
Legiony - to straceńców los.
My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos rzuciliśmy nasz życia
los
Na stos, na stos.
0, ile mąk, ile cierpienia,
0, ile krwi, wylanych łez.
Pomimo to - nie ma zwątpienia,
Dodawał sił - wędrówki kres.
My, Pierwsza Brygada...
A oto obszerne fragmenty
„Warszawianki 1831 r.” śpiewanej przez powstańców listopadowych.
„...
Hej, kto Polak, na bagnety!
Żyj, swobodo, Polsko, żyj!
Takim hasłem cnej podniety
Trąbo nasza, wrogom grzmij,
Trąbo nasza wrogom grzmij!
...
Wy, przynajmniej, coście legli
W obcych krajach za kraj swój,
Bracia nasi, z grobów zbiegli,
Błogosławcie bratni bój.
Lub zwyciężyć – lub gotowi
Z trupów naszych tamę wznieść
By krok spóźnić olbrzymowi,
Co chce światu pęta nieść.
Hej, kto Polak ...
Grzmijcie bębny, ryczcie działa,
Dalej dzieci, w gęsty szyk.
Wiedzie hufce wolność, chwała,
Tryumf błyska w ostrzu pik.
Leć, nasz Orle, w górnym
pędzie,
Sławie, Polsce, światu służ.
Kto przeżyje – wolnym będzie.
Kto umiera – wolnym już.
Hej, kto Polak ...
Kolejnym zrywem narodowowy zwoleńczym krwawo zapisa nym w najnowszej historii Polski
było powstanie warszawskie w
1944 r. Powstańcy stawili czoła
wiel kiej sile najeźdźcy by wal czyć i ginąć za godność i niepodległość. Setki tysięcy Polaków, w
tym dzieci, matki i starcy zostali
wy mordowani przez okupanta
hitlerowskiego za przyzwoleniem
stacjonujących w Warszawie
licznych wojsk radzieckich.
Dzisiaj, po latach niewoli,
strasznych wojnach i 50 lat PRLu, w wolnej Polsce kwestionuje
się celowość, a więc sens wszystkich zrywów narodowo-wyzwoleńczych, że „Polak to z motyką
na słońce”.
Ciągła krytyka, wyszukiwanie
wad, akcentowanie słabości i zaw łaszczanie prawdy nie krzepi
narodu, a także nie buduje dobrego imienia Polski.
Nasuwa się wniosek, że promocja niesławy narodu polskiego
może mieć źródła obce.
Inne „rzucone na rynek” powiedzenie degradujące Polaków
(naród polski) „mądry Polak po
szkodzie”, które powszechnie i
często powtarzane, także przez
autorytety, stało się dla większości społeczeństwa pewnikiem że
Polak nie umie wyciągać wniosków z doświadczeń histo ry cz nych, t.zn. (nieuk czy ograniczony?) nie zmądrzał po szkodzie i
ciągle powtarza te same błędy.
Nowe trendy jako „rozporowiec
moralny” panoszy się w świadomości narodowej stosując logikę
według której napadnięty jest
winny bo się nie obronił; szlachet ność, honor i ojczyzna są
war tościami wypartymi przez
hasła: „zwycięzców się nie rozlicza” i ”zwycięzcy historię piszą”
oraz „pieniądz nie śmierdzi”.
Prącym do Europy bez granic
oby watelom Polski Marek Gre chu ta przypomniał czym jest
ojczyzna:
Gdy pytasz mnie czym
Ojczyzna jest, odpowiem:
czyś chociaż raz chodził po
rynku w Krakowie,
czyś widział Wawel, komnaty,
krużganki,
miejsca gdzie przeszłość dodaje
Ci sił.
Z tej historii wielkiej, dumnej,
z władzy mocnej i rozumnej
czerpiesz dzisiaj wiarę w kraju
dobry los,
króla dzwon, co kraj przenika,
mowa Skargi, wzrok Stańczyka
przeszłość wielka, wzniosła to
Ojczyzna twa,
to Ojczyzna twa.
Jest jeszcze coś, co ten kraj
różni od innych,
w uszach ci brzmi od
najmłodszych lat dziecinnych,
wypełnia place, ulice i domy,
znajomy zgiełk - twoja mowa
co lśni.
Pięknem wierszy Mickiewicza,
powieściami Sienkiewicza,
z tej mowy jak ze źródła
czerpiesz siłę swą,
mądre bajki Krasickiego,
poematy Słowackiego,
przeżyć twych bogactwo
to Ojczyzna twa,
to Ojczyzna twa.
I dzisiaj ty żyjesz w kraju tak
bogatym
historią swą, mową, sztuką ,te
trzy kwiaty
trzymasz w swych rękach jak
schedę pokoleń,
muszą wciąż kwitnąć by kraj
dalej trwał.
Bez historii, mowy, sztuki,
Bez mądrości tej z nauki,
naród się zamieni
w bezimienny kraj,
dziś Ojczyzna jest w potrzebie,
czeka ciebie, wierzy w ciebie,
tysiąc lat historii patrzy w serce
twe.
Masz obronić co najlepsze
by służyło Polsce jeszcze,
liczy na twą pomoc
dziś Ojczyzna twa,
dziś Ojczyzna twa.
Można oczekiwać, że w zintegrowanym globie o wszechobecnej informacji nastąpi prostowanie wykrzywionej moralności.
Wiel kość powstała w wyniku
przywłaszczenia, napadu, eksploatacji innych czy uzyskana z uzależnienia polityczno-gospodar czego nie tylko nie znajdzie sojuszników ale będzie kwestionowana.
Ojciec Święty zwracał uwagę
na nowe formy totalitaryzmu w
encyklice Centesimus annus:
"Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej,
będącej widzialnym obrazem
Boga niewidzialnego i właśnie
dlatego z samej swej natury jest
podmiotem praw, których nikt nie
może naruszać (44)".
Jolanta Cabaj
Wypożyczalnia samochodów w Warszawie
Przystępne ceny.
* Wypożyczamy bezpłatnie telefon
komórkowy.
* Możliwość odbioru samochodu na
lotnisku w Warszawie.
www. perfektflota.pl
011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555
[email protected]
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:[email protected]
Website: www.oshawampp.com
Strona 19
No 13 (1027) 1-15/07/2011
! ! 6(,($06 0 3-
6$"6 . 0(( *9.#.41*($)30($
8 6(,($06 0 3-
0( *9.#.41* 30($71 12.05
0( *9.#.41* 30($
0( .4.2 01*
4 30($
& 2 (+(2.41*
0( *9.#.41* 30($
0( .4.2 01*
4 30($
& 2 (+(2.41*
. -- :!0.41*
. -- :!0.41*
$065 .1*(
<8 ( =;
065162.% )# *
>
www.nowykurier.com
$065 .1*(
065162.% )# *
6(,($06 0 3-
6(,($06 0 3-
-"1%0(&.+()" ',%0 -"1%0(&.+()" ',%0 30-' ,2'.0/$ # 12
(11(11 3&
$/,#&. -*
$/,#&. -*
30-' ,2'.0/$ # 12
(11(11 3&
Strona 20
1-15/07 2011 No 13 (1027)
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: [email protected]
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
Temat nie tylko dla kobiet
MEDYCYNA NATURALNA
Redaguje Dr.T.SzczÍsny
Andrews, Ph.D.
Przekwitanie, inaczej klima k te rium, okreúlane w jÍzyku angielskim
jako menopause, jest to okres przejúciowy w øyciu kobiety od pe≥nej dojrza≥oúci p≥ciowej do staroúci. W tym
okresie dochodzi do zaniku miesiπczkowania. Ostatnia miesiπczka - menopau za - jest oz na kπ przek wi ta nia.
Okres przekwitania moøna podzieliÊ
na dwa po do kresy: 1/ okres przed
ostatniπ miesiπczkπ trwajπcy ok. 6 lat
i 2/ okres po ostatniej miesiπczce
trwajπcy ok. 5 lat. Ostatnia miesiπczka wystÍpuje pomiÍdzy 46 a 52 r. øycia kobiety.
Okres przekwitania wiπøe siÍ ze
zmianami w oúrodkowym uk≥a dzie
nerwowym, postÍpujπcymi zmianami
morfologicznymi w jajnikach oraz
zaburzeniami enzymatycznymi biosyntezy i metabolizmu hormonÛw steroidowych. G≥Ûwnym objawem zaburzo nej czynnoúci jaj nikÛw w tym
okresie øycia kobiety jest utrata cyklicznoúci wydzielania estrogenÛw.
Najpierw zanika zdolnoúÊ do pe≥nego
dojrzewania pÍcherzyka Graafa i komÛrek jajowych. Cykle stajπ siÍ bezowulacyjne. NiedobÛr progesteronu i
zmniejszone wydzielanie estrogenÛw
powodujπ wzrost wy dzie lania go nadotropin, hor mo nÛw przysad ko wych. Zachwiany przebieg procesÛw
hormonalnych przez sprzÍ øe nie
zwrot ne po g≥Í bia niepra wid ≥o woúÊ
procesÛw psychonerwowych.
Objawy kliniczne okresu przek witania sπ tym silniejsze, im gwa≥towniej dochodzi do obniøenia produkcji estrogenÛw. Jak juø wiemy
zwiastuny klimak te rium wystÍpujπ
jeszcze wczeú niej, zanim zaniknie
miesiπczka, trzeba o tym pamiÍtaÊ i
wystÍ po wa nie juø niektÛrych obja wÛw, zazwyczaj wystÍpujπcych pÛüniej, moøe mieÊ miejsce wczeúniej,
na wet w pÛünych latach trzy dzies tych. W drugim okresie mogπ pojawiÊ
siÍ dolegliwoúci bar dziej uciπ ø li we
dla kobiety. Sπ to zaburzenia we-getatywne i psychiczne, zwane wypadowymi. Kobiety skarøπ siÍ na uczucie go rπ ca w nadbrzuszu, w klatce
pier siowej, wystÍpuje zaczer wie nienie twarzy i uderzenia krwi do g≥owy. Moøe wystÍpowaÊ przyúpieszenie
czynnoúci serca, oddechÛw, nadmierne pocenie siÍ, bÛle i zawroty g≥owy.
Zaburzenia naczynioruchowe wystÍpujπ podczas wysi≥ku, napiÍcia emocjonalnego. Po 2-3 latach objawy te
ustÍpujπ bez leczenia, lub utrzymujπ
siÍ nawet do 68 r. øycia. WúrÛd zaburzeÒ psychicznych wystÍpujπ : silna labilnoúÊ emocjonalna, wzmoøona
draøliwoúÊ, depresja, os≥abienie pamiÍci. Zmiany te sπ problemem w øyciu kobiety pracujπcej. Wp≥ywajπ na
aktywnoúÊ i wydajnoúÊ w pracy, bywajπ przyczynπ konfliktu z otoczeniem. W okresie przekwitania zwiÍksza siÍ zachorowalnoúÊ na choroby
nowotworowe narzπdu rodnego, wystÍpujπ zmiany narzπdowe i ogÛlnoustrojowe; zwiÍksza siÍ iloúÊ cholesterolu, postÍpujπ zmiany miaødøycowe,
narasta oty≥oúÊ, obserwuje siÍ zaburzenia gospodarki wapniowo-fosforanowej. Do najczÍúciej spotykanych
chorÛb ogÛlnych w tym okresie naleøy: nadciúnienie tÍtnicze, zapalenie
pÍcherzyka øÛ≥ciowego, cukrzyca,
zmiany zwyrodnieniowe stawÛw, osteoporoza (zrzeszotnienie koúci). Medycyna kon wencjonalna sto su je
leczenie hormonalne, ktÛre niesie ze
sobπ moøliwoúÊ wystπpienia powaønych i czÍsto niebezpiecznych skutkÛw ubocznych, winno byÊ stosowane jedynie pod sta≥π kontrolπ lekarskπ. Niezaleønie od tego naleøy pamiÍtaÊ o moøliwoúciach zastosowania
úrodkÛw naturalnych (takøe pod kontrolπ specjalisty, od medycyny na turalnej tym razem).
Leczenie konwencjonalne, tzw.
hormone replacement therapy (HRT),
niesie w sobie zwiÍkszone ryzyko
zachorowania na nowotwory piersi,
kobiety ktÛre mimo wszystko decydujπ siÍ na terapiÍ hormonalnπ, czÍsto nie mogπ tolerowaÊ wystÍpujπcych objawÛw ubo cznych takiego
leczenia. Naleøy pamiÍtaÊ o zdrowym
odøywianiu siÍ, naleøy unikaÊ kawy,
alkoholu, cukru, soli naleøy spoøywaÊ jak najmniej. ZwiÍkszyÊ iloúÊ
kon su mo wanych owocÛw, ja rzyn,
produktÛw sojowych. Naleøy zredukowaÊ jak tylko daleko jest to moøliwe - stres. Okres klimakterium moøna w pewnym stopniu porÛwnaÊ do
odzwyczajania pacjenta od uzaleønienia hormonalnego. Istnieje ponad 400
roúlin, majπcych fitodynamiczne charakterystyki dzia≥ania estrogenÛw, sπ
to tzw. phytoestro ge ny, po dobne
dzia≥anie, ale bez skut kÛw ubocz nych. Naleøπ tutaj g≥Ûw nie i majπ
zastosowanie Black cohosh i Licorice. Dzia≥ajπ o wiele s≥abiej, ale w
powaønym stopniu powodujπ ustπpienie ta kich obja wÛw jak: uderzenia
gorπca, suchoúÊ pochwy oraz depresje. SzczegÛlnie duøo phy to e s tro -
genÛw i isoflavo noi dÛw zawierajπ
pro dukty sojowe: tofu, soy che ese,
soy milk, miso itp. Innym produktem,
pochodzenia chiÒs kie go jest Dong
quai, znany ze swoistego dzia≥ania.
Kobiety w Chinach i Japonii spoøywajπ zaw sze ciπg≥e dawki dzienne
dong quai i konsekwentnie obja wy
menopauzy w tych krajach sπ powaønie zredukowane. Naturalnym substytutem dla hormonu progesteron jest
Wild yam, han dlo wo spotykany w
postaci kremÛw do smarowania. Tak
wiÍc alternatywnym postÍpowaniem
dla HRT bÍdzie natural hormone
replacement (NHR), gdzie uøywane
sπ naturalne hormony wyrabiane w
laboratorium z Wild yam oraz Soya, a
w swoim dzia ≥a niu bÍ dπ ce iden tycznymi z syntetyzowanymi organicznie estrogenami i progesteronem.
Terapia hormonalna, zarÛwno HRT
jaki i NHR musi byÊ stosowana pod
kontrolπ specjalisty. Dieta kobiet w
okresie przekwitania powinna obfitowaÊ w surowe jarzyny i owo ce
(50%), bia≥π morskπ rybÍ, blackstrap
molasses, broccoli, dandelion, kelp,
salmon i sardynki z oúciami (!), niskot≥uszczowy yogurt .
Czasami w okresie przek wi ta nia
dochodzi do stanu pato lo gicz nego,
chorobowego, ktÛry rozwija siÍ mniej
wiÍcej nastÍpujπco. Wszystko wyglπda poczπtkowo na zjawisko bardzo
dziwne i tajemnicze. OtÛø z jakiegoú
powodu tkanka, ktÛra w normalnych,
fizjologicznych warunkach stanowi
b≥onÍ úlu zo wπ kobiecej macicy,
zaczyna wÍdrowaÊ poza ten organ i
wzras taÊ w innych rejonach ja my
brzusznej, wciπø zachowujπc w≥aúciwoúci funkcjonalne macicy. Oznacza
to, øe inne organy wewnÍtrzne mogπ
posiadaÊ w swojej strukturze ìwyspÍî
tkanek macicy, ktÛre bÍdπ rozrastaÊ
siÍ, nabrzmiewaÊ i krwawiÊ comiesiÍcznie, tak jak dzieje siÍ to z w≥aúciwπ, funkcjonujπcπ normalnie macicπ. Po nie waø nowym sied lis kiem
aktywnej tkanki macicznej moøe byÊ
teoretycznie kaøde miejsce w jamie
brzusz nej, zro zu mia ≥ym jest, øe w
takiej sytuacji organ ten nie bÍdzie
przystosowany do spe≥niania funkcji
macicy, a bÍdπc do tego zmuszonym
- konsekwentnie wywo≥uje uczucie
stanu zapalnego i bÛlu. Opisanπ tutaj
bardzo pobieønie i ogÛlnie sytuacjÍ
lekarze okreúlajπ jako endometriosis,
choruje na tÍ chorobÍ oko≥o 15%
kobiet w okresie poprzedzajπcym menopauzÍ. Terapiπ z wyboru, najczÍúciej stosowanπ w medycynie wspÛ≥-
czesnej jest zabieg operacyjny oraz,
lub leczenie hormonalne. Jeøeli zdiagnozowano endometriozÍ u pacjentki
to bardzo waønπ sprawπ jest w≥aúciwa
wspÛ≥praca z lekarzem. Nie ma znanej i ustalonej przyczyny tego schorzenia, kaødy przypadek, w zaleønoúci od etiologii zaistnienia jest rÛøny i
takie teø indywidualne podejúcie do
terapii jest wskazane i konieczne. Nie
ma takøe jednej uniwersalnej metody
leczenia. Istnie jπ na to miast rÛøne
drogi zmniejszenia czy zlikwidowania istniejπcego dyskomfortu i bÛlu
na dro dze wyrÛw na nia w sposÛb
naturalny rÛwnowagi hormonalnej w
organiümie kobiety, a tutaj doúwiadczony lekarz naturopata moøe duøo
pomÛc.
Jednym z zasadniczych elementÛw
korekty bÍdzie ustalenie i przes trzeganie w≥aúciwej diety. Najwaøniejszπ rzeczπ bÍdzie ogra niczenie
pokarmÛw, ktÛre wp≥ywajπ na zwiÍkszenie poziomu estrogenÛw w organiü mie. ZwierzÍta rzeü ne, ktÛre sπ
ürÛd≥em miÍsa na naszych sto≥ach sπ
ho dowane obecnie w warunkach
niemaløe przemys≥owych, celem mak symalnego pobu dze nia wzro s tu, a
wiÍc masy miÍs nej, oraz pro dukcji
mleka - sπ one karmione hormonami.
Zatem spoøywajπc te pokarmy przyswajamy takøe ekstra duøe iloúci estrogenÛw. Inny aspekt takiego odøywiania - to spoøywanie wraz z miÍsem
duøych iloúci nasyconego (twardego)
t≥uszczu zwierzÍcego, ktÛry sprzyja
przys wajaniu estro ge nÛw. W≥aú ci wym dietetycznym posuniÍciem bÍdzie zatem przesuniÍcie ciÍøaru bia≥kowej wartoúci pokarmÛw z miÍsa na
korzyúÊ produktÛw sojowych (tofu,
tem peh, miso oraz mle ko sojowe)
oraz pokarmÛw bogatych we w≥Ûkno.
Pokarmy pochodzenia sojo wego
zawierajπ phytoestrogeny, zwiπzki o
w≥aúciwoúciach regulowania poziomu
estrogenÛw. ZawartoúÊ w≥Ûkna w øywieniu pomaga w ewakuacji mas ka≥owych, co jest szcze gÛlnie waøne
gdy gruczolistoúÊ (endometrioza) dotyczy obszaru jelita grubego. Pomocnym w zwalczaniu bÛlu bÍdπ Êwiczenia fizycz ne, oko≥o 30 mi nut, trzy
razy tygodniowo, ktÛre przyczyniajπ
siÍ do zniwelowania, lub minimalizacji bo lesnych skurczÛw w jamie
brzusznej, ktÛre zazwyczaj towarzyszπ endo me trio zie. Niezaleønie od
tego naleøy pamiÍtaÊ o suplementach
witaminowo mineralnych oraz zastosowaniu odpowiednich, bardzo skutecznych ziÛ≥. WynikÛw nie moøna
spodziewaÊ siÍ z dnia na dzieÒ,
kuracja moøe potrwaÊ kilka tygodni,
ale najwaøniejszym w niej jest ustalenie odpowiedniej diagnozy i w≥aúciwego leczenia przyczynowego, ktÛrego moøe dokonaÊ jedynie odpowiedni
specjalista me dy cyny naturalnej.
Dzieje siÍ tak dlatego, øe znajomoúÊ
dynamiki dzia ≥a nia pre pa ra tÛw i
rÛwnoczeúnie potrzeb chorego organiz mu pozwoli dobraÊ od powiedni
zestaw suplementÛw, ktÛre zmniejszπ
poziom estrogenÛw na drodze szybszej i ≥atwiejszej ich eliminacji i wyda lania z ka≥em, lub na drodze
funkcji nerek i wπtroby gdy dochodzi
do ich rozcieÒczania i wyp≥ukiwania.
Zio≥ami, ktÛre takπ rolÍ spe≥niajπ
mogπ byÊ, jeøeli stosowane pod kontrolπ lekarza, red clover, black cohosh
oraz genistein - su ple ment, po cho dzπcy z soi, ktÛry pomaga w usuwaniu nadmiarÛw estrogenÛw. Wymienione wyøej zwiπzki naleøπ do grupy
phytoes tro genÛw, inaczej zwanych
roúlinnymi estrogenami. Ich dzia≥anie
polega na blokowaniu recep to rÛw
estrogennych komÛrek ustrojowych i
spowodowaniu sytuacji, gdzie rzeczywiste estrogeny nie majπc punktu
kontaktowego z komÛrkπ, muszπ byÊ
usuniÍte. A o to w wypadku leczenia
endometriozy g≥Ûwnie chodzi. Waønym jest aby przestrzegaÊ odpowiednio dobranych, optymalnych dawek
w/w suplementÛw. Innπ drogπ strategicznego postÍpowania przy endometriozie jest usuwanie toksyn z organizmu, co w przypadku tej choroby
po lega na eli mi na cji nadmiaru es trogenÛw z organizmu.
Wyjúciowπ sytuacjÍ chorego na endometriozÍ organizmu moøna porÛwnaÊ do pe≥nego kurzu worka odkurzacza, ktÛry naleøy oprÛø niÊ celem
wzno wienia fun kcji oczysz cza jπcej
ca≥ego systemu. Pomocnymi tutaj byÊ
mogπ wπtroba i nerki - laboratorium i
kana≥ eliminacji wszelkich toksyn organizmu. Zio≥ami, ktÛre wspomagajπ
ten trudny i zawi≥y proces jest mieszan ka oczysz czajπca pod nazwπ
ESH Formulation, oprÛcz niej naleøy
pamiÍ taÊ o waønej roli magnezu,
ktÛry wraz z zio≥ami bÍ dπcymi w
sk≥adzie ESH Formulation, powoduje
transport p≥ynÛw miÍdzy tkankami,
krwio bie giem i uk≥adem lim fa tycznym. Magnez musi byÊ zrÛwnowaøony innymi pierwiastkami celem
uzyskania optymalnej skutecznoúci.
Podobnπ rolÍ odgrywa takøe witamina B-6 oraz zio≥o milk thistle, ktÛrych
rola polega na rozbiciu struktur estrogenowych i usuniÍciu ich nadmiaru,
dzia≥anie to sprzy ja minimalizacji
innych objawÛw, np. zwiπzanych z
zes po ≥em przed-men stru acyjnym
(PMS). Po nie waø czÍúÊ kobiet nie
meta bo li zuje dobrze stan dardowej
postaci wit.B-6, wskazane jest uøycie
jej w postaci pyrido xal-5-phophate
(P5P). NiektÛrzy praktycy medycyny
na tu ralnej za le ca jπ stoso wa nie
wywaru z yarrow, ktÛry ha mu je
krwawienia, likwiduje infekcje uk≥adu moczowego, uk≥adu pokarmowego
oraz uk≥adu rozrodczego kobiety.
Dla kobiet cierpiπcych na stany depresyjne, bezsennoúÊ i inne podobne
im objawy nerwicowe wskazane jest
uøycie St.Johnís wort oraz kava kava.
Raz jeszcze chcia≥bym przypomnieÊ i ostrzec kobiety w okre sie
przekwitania, klimakterium, a wiÍc
me nopauzy przed w≥asnym, do mo wym, amatorskim doborem ziÛ≥,
suplementÛw lub innych preparatÛw
naturalnych - jakkolwiek sπ one duøo
≥agodniejsze w swo im dzia≥aniu i
zastosowane w≥aúciwie nie powodujπ
skutkÛw ubocz nych - to jednak sπ
czynnymi, naturalnego pochodzenia
zwiπzkami chemicznymi i jako takie
nie powinny byÊ uøywane frywolnie.
Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam
do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191,
lub bezpłatny „toll-free” spoza
Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993.
Dr.T.Szczęsny Andrews,
Ph.D. specjalizuje się od lat w
Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których
tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone
i naukowo udokumentowane
metody Dietetycznej Korekty
Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada
doktorat z Fizjologii Żywienia,
był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu.
1-15//07/ 2011 No 13 (1027)
Strona 21
The Settlement of Canada - New France Upper
Canada and the Prairies
By Patrick Brennan
Fifty years after its founding by
Samuel de Champlain in 1608,
New France, with fewer than
3,000 settlers, was little more than
a collection of fur trade outposts.
Preoccupied with European wars,
France would never show much
interest in the colony’s fate.
Settlement took the form of the
feudal seigneurial system, which
provided defence against marauding Iroquois and a crucial sense of
established community in the
wilderness. In practice, abundant
land and the freedom of frontier
society ensured that this system
would be easier for the colonists
than for peasants in France. Slowly, a robust, self-reliant agrarian
society emerged. Even so, it was
generous subsidies to promote
marriages and large families that
proved the salvation of New
France — during its existence, 90
percent of population replacement
came by birth, not immigration.
Of those who did immigrate,
many were recruited to serve
fixed contracts in New France as
labourers and tradesmen, and then
stayed on. A descendant of
Étienne Trudeau, one such contracted worker, would become a
future Canadian prime minister.
For the 10,000 settlers who came
entirely on their own, adventure
and the desire to be self-suffi cient, not poverty or persecution,
seem to have been the motives.
By 1760, when New France fell
to British arms, the population
was barely 70,000, but Canadien
society (and the smaller community of Acadiens in the Mari times) had developed a strong
sense of cultural identity.
The British established Upper
Canada (later called Ontario) in
1791 as a refuge for exiles who
had sided with them during the
American Revolution. The initial
wave of 8,000 Loyalists — in cluding some freed black slaves
and Iroquois — were granted free
land and generous subsidies to
settle in the wilds north of Lakes
Ontario and Erie. Many ordinary
Americans, drawn by the prospect
of obtaining free land simply for
swearing allegiance to the king
and called Late Loyalists, soon
followed. During the first decades
of settlement, earnest efforts to
build a class-based agrarian
society like that in Britain only
partially successful. However,
bitter Loyalist memories, sharpened by the United States’ invasion and military occupation
during the War of 1812, did ensure that anti-Americanism would
flourish.
With Americans openly dis cour aged after the war, immi grants flooded into Canada from
the British Isles. Government incentives were no longer necessary
— escaping poverty, indu strial
squalor and political oppression
were enough. The great majority
of the 1 million emigrants from
England, Scotland and Ire land
who arrived in British North
America in the first half of the
19th century went to Upper Canada. The poorest, including famine
Irish in the 1840s, came as ballast
in empty timber ships, carrying
with them hopes for a better life
and too often diseases like cholera and typhoid fever.
Clearing the forest was backbreaking work. Most settlers’ first
“crop” was potash, extracted by
burning their cleared trees.
Roughing It in the Bush, the title
of Susannah Moodie’s contem -
porary account, aptly summed up
life for many on the Upper Canadian frontier. Still, by the 1850s, a
wheat boom had made the colony
prosperous and its population had
soared — from 95,000 in 1815 to
over 500,000.
The dreams of Confederation, a
union of the British North American colonies, depended on the
speedy settlement of the West and
its development as the bread basket of the British Empire.
Copying the wildly successful
American model — railways and
free land - was supposed to guarantee the necessary immigration,
but by the late 19th century, only
a handful had come.
But soon world prosperity, a
high demand (and price) for
wheat, farming practices more
suited to the short growing season
and the dry plains, and the end of
free American land turned the
tide. Eastern Canadians as well as
immigrants from the United States, Britain and Europe were vigorously recruited. Ottawa helped
overcome fears that the Canadian
was a frigid wasteland by using
“invigorating” for “freezing” and
“precipitation” for “snow” in its
glowing advertisements for what
it called the “Last, Best West.”
Even unpopular eastern Euro peans were welcomed as “a stalwart peasant in a sheepskin coat
born on the soil.” Ultimately, the
Canadian government cared only
that the homesteaders were white
and had a chance of success.
Spurred by the usual attractions
of free land, independence and a
better life, immigrants now poured in. There had only been 10,000
homesteads through 1897, but by
1914 the number had reached
150,000 in Saskatchewan alone.
The Prairies were now home to
710,000 people of British descent,
140,000 Germans, 144,000 Slavs
and 78,000 Scandinavians. Assimilation into the British-Canadian
model, not present-day multiculturalism, was encouraged, and
only pessimists noted that half the
homesteaders failed and that too
much marginal land had been
taken up. World War I temporarily closed off immigration, but
the settlement boom and the rise
of “King Wheat” had succeeded
in building the Canadian West
almost overnight.
DokoÒczenie z poprzedniego numeru
Kryzys lipcowy w łonie rządu polskiego w Londynie w 1940 roku
Janusz Zuziak
możliwości utworzenia nowego
gabinetu bez Sikorskiego.
Zabiegi mediacyjne gen. Kazimierza Sosnkowskiego przyniosły
oczekiwany rezultat. Prezydent
udzielił dymisji Augustowi Zaleskiemu, po czym ponownie powołał na stanowisko premiera Wła-
Ministrów, skierowanych pod
adre sem Sikorskiego. Generał
Delegacja wojskowych udała
dysława Sikorskiego.
Interwencja inspirowanych
przez gen. Mariana Kukiela oficesię następnie do gen. Kazimierza
Sosnkowskiego z prośbą aby
zechciał on interweniować w tej
sprawie u prezydenta Władysława
Raczkiewicza. Prezydent i nowy
premier znaleźli się wówczas w
pewnej izolacji politycznej, bowiem przeciwko zmianie podjętej
przez Raczkiewicza opowiedziały
się stronnictwa polityczne i dotychczasowa Rada Ministrów. W
tej sytuacji Sosnkowski podjął się
próby mediacji i interweniował u
Raczkiewicza, sugerując mu cofnięcie nominacji Zaleskie go i
ponowne powołanie na urząd
premiera Władysława Sikorskiego. Sosnkowski swoją sugestię
motywował przede wszystkim
obawami o reakcję Brytyjczyków
na dokonaną zmianę i odsunięcie
Sikorskiego. Zdaniem Sosnkowskiego ponadto nie byłoby żadnej
rów niewątpliwie naruszała po stanowienia regulaminu wojskowego, łamała ponadto, i to w sposób drastyczny, wcześniejszą
zapowiedź Sikorskiego, że w
wojsku nie będzie miejsca na żadną politykę, ani partyjną, ani brygadową. W następnych dniach nie
obeszło się bez ostrych w tonie
interpelacji na posiedzeniu Rady
Józef Haller pytał m.in. jak można było dopuścić do tego, aby
wojskowi mieszali się do polityki
i podejmowali się jakiejkolwiek
interwencji u premiera Zaleskiego. Haller z całą mocą postępowanie tego rodzaju potępił, żądając jednocześnie zdecydowanego
przeciwdziałania tego rodzaju wystąpieniom oraz surowego ukarania trójki interweniujących oficerów. Po burzliwej dyskusji Rada
Ministrów uznała, że Naczelny
Wódz, czyli gen. Władysław Sikorski, powinien pociągnąć tych
oficerów do odpowiedzialności.
Oficerowie interweniujący u
Augusta Zaleskiego niebawem
zostali wprawdzie przy raporcie
służbowym u Sikorskiego ukarani
napomnieniem, ale trudno było
jednak oczekiwać, że Naczelny
Wódz będzie chciał wyrządzić im
jakąkolwiek krzywdę w ich dalszej karierze wojskowej.
Interwencja delegacji wojskowej, której pomysłodawcą i inicja torem był gen. Kukiel, po twier dziła jednocześnie, że Si korski ma w nim w pełni oddanego przyjaciela, zdecydowanego
bronić jego dotychczasowej pozycji niemal za wszelką cenę. Od
tego momentu Kukiel był zdecydowanie najbliższym i najbardziej
zaufanym przyjacielem Sikorskiego, zarówno w służbie wojsko wej, w polityce, ale także w życiu
prywatnym, a te ostatnie więzy łączyły ich już od przeszło 30 lat.
Inter wencji oficerów Sikorski
zawdzięczał także i to, że - po
pier wsze – mógł kontynuować
obraną przez siebie linię polityczną, po drugie – umocniła się jego
pozycja w armii, po trzecie – formowanie się frontu opozycji politycznej skierowanej przeciwko
niemu zostało zahamowane, po
czwarte wreszcie – zgrupowali się
wokół niego ludzie mu najbliżsi,
jak Marian Kukiel, Stanisław Kot,
Stanisław Mikołajczyk czy Karol
Popiel.
Generałowi Marianowi Kukielowi, który wziął na siebie pełną
odpowiedzialność za wystąpienie
oficerów, nie pozostało nic innego, jak podać się do dymisji z zajmowanego stanowiska zastępcy
ministra spraw wojskowych. Prezydent, jako najwyższy konstytucyjnie zwierzchnik sił zbrojnych,
dymisję oczywiście przyjął.
Najlepszym sposobem na tzw.
rozmycie odpowiedzialności Kukiela w całej tej sprawie było wysłanie go na stanowisko służbowe
poza Londyn, daleko od centrum
polskiego życia politycznego.
Sytuacja ku temu była bardzo korzystna, bowiem 5 lipca 1940 roku utworzone zostało Dowództwo
Obozów i Oddziałów Wojska Polskiego z siedzibą w Eastend.
W czasie, kiedy gen. Kukiel
skła dał dymisję, Sikorski przy mierzał się do zdjęcia ze stanowiska dowódcy Obozów i oddziałów gen. Stanisława BurhardtBukackiego i zastąpienia go kimś,
jego zdaniem, odpowiedniejszym,
i tak 27 lipca 1940 roku wyznaczył na to stanowisko gen. Mariana Kukiela.
3 O. Terlecki, Generał Sikorski,
t. I, Kraków 1981, s. 292.
4 M. Kukiel, Generał Sikorski.
Żołnierz i mąż stanu Polski
walczącej, Londyn 1970, s. 135.
www.nowykurier.com
1-15/07/ 2011 No13(1027)
Strona 22
Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon
(Warszawa, PIW 2009) Odc. 24
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Danuta Brzosko-Mędryk, autorka książki „Niebo bez ptaków”,1
która jako dziewczynka przeszła
przez Pawiak, Majdanek i Ra vens brück, zachowała człowie czeństwo i ocaliła nadzieję. Pisze,
że zawdzięcza to kilku bohaterskim kobietom – Matyldzie, Wandzie i Antoninie. Wanda – to
Wanda Ossowska. Wspomina, jak
w pierwszych dniach września
widziała Wandę jako „młodą
dziew czynę o śniadej cerze i
kruczych włosach”. Gdy szła z
transportem do obozu, miała już
śla dy przeżyć. W grudniu tego
samego roku była to „twarz steranej życiem kobiety o szpakowatych włosach. Więc chyba można
w ciągu czterech miesięcy, po 57
przesłuchaniach, utracić zwykły
blask w oczach i stać się zbitym,
skopanym strzępem człowieka”2.
Zapamiętała jak w lutym 1944
roku stały obok siebie, Danuta
wysunęła twarz ku słońcu. Wówczas Wanda powiedziała swoim
lekko schrypniętym głosem, pełnym wzruszenia:
– W Kunicach urządzaliśmy
kuligi, a moja matka czekała na
nas z gorącym...
Danuta uświadomiła sobie
nagle, że ta bohaterska kobieta
mia ła kiedyś swoje prywatne
życie.
Dla nich była „bohaterską,
twardą, silną dziewczyną z konspiracji, izolatką z Pawiaka, potem
opiekunką chorych...” 3.
Po wojnie, na której zakończenie tak czekało całe społeczeń stwo, sytuacja nadal była ciężka,
represje nie ustawały, choć już z
innych powodów:
„Niełatwe było nasze życie codzienne. Aresztowania jawne,
skryte i podstępne nękały ludzi,
odbierały radość i nadzieję. Gazety przepełnione sprawozdaniami z procesów naszych władz
organizacyjnych napawały żalem,
bólem i nienawiścią. Ci ludzie,
tak zasłużeni, przez całą okupację
ryzykujący życie, zdrowie, egzystencję rodzin dla świętej sprawy
wolności, teraz byli szykanowani.
Przypisywano im winy, które nigdy nie miały miejsca. Starano się
skompromitować i pozbawić honoru ludzi czystych i szlachet nych. Każdy dzień procesu przygnębiał tak, że ludzie chodzili
smutni i zgaszeni, i tylko ciche
pytania: «Czytałeś? Czytałaś?». I
dalej już nie starczało sił i opanowania do rozmowy. Proces, ktory
toczył się pod kryptonimem WINu, przeraził społeczeństwo wyrokami. Wyroki śmierci, wieloletnie
wyroki więzienia, pozbawienie
praw obywatelskich. Jak to mogło
się stać? Jak trudno było znosić to
wszystko od najeźdźcy, ale od
swoich!” 4
Na zebraniach ogólnych w
warszawskiej klinice, gdzie pracowała jako instrumentariuszka
pofesora Grucy, mówiono: „dla
takich jak Ossowska nie ma miejsca w Polsce Ludowej”.
Swoje wspomnienia kończy na
roku 1989:
„Czas biegł. Zmieniały się rządy, każdy nowy starał się łagodzić
wzburzone umysły. Zmieniano
fotele na stołki i stołki na fotele,
ale tak, żeby nie stracić oparcia o
źłób. A społeczeństwo cichło i
znów wybuchało. Był Poznań,
Radom, Gdańsk. Walka trwała i
trwa. «Solidarność» poderwała
cały naród i też próbowano ją
zga sić. Więzienia pękały w
szwach i przyszła odnowa, która
nie jest nowa, a my czekamy...” 5
Wanda Ossowska pocieszając
w obozie współwięźniarkę, mówiła jej, że kiedyś będzie miała
„swoje własne śliczne miesz kanie, będzie się kąpać w pięknej
wannie, będzie odczuwać radość z
czystej pościeli, obiadu przy stole
nakrytym obrusem, zastawionym
nakryciami i sztućcami”.
Jakie zatem były te powojenne
mieszkania Wandy.
Opowiedziała mi o nich Danuta
Krasicka.
„Po wojnie ciocia Wanda
mieszkała we wspólnym mieszkaniu, w domu na rogu ulicy Moko towskiej i Pięknej. W owym
czasie w Warszawie w zachowanych starych domach o wielopoko jowych mieszkaniach w każ dym pokoju mieszkała inna ro dzina. Ciocia mieszkała w takim
właśnie pokoju. Dopiero w latach
sześćdziesiątych ten dom czy tylko mieszkanie miało być remonto wane i cioci zaproponowano
wykwaterowanie do nowego wieżowca przy ul. Bagno. Był to dom
na rogu ulic Świętokrzyskiej i
Zielnej. Mieszkanie było maleńkie około 20 m2, na jednym z
ostatnich pięter, z oknem na ulicę
Świętokrzyską i pięknym widokiem. Ciocia poszła oglądać to
mieszkanie z mężem swojej
siostrzenicy, Jurkiem Strojny, i na
pierwszy rzut okiem zupełnie je
zdyskredytowała, że klitka z maszynką gazową we wnęce w maleńkim przedpokoju, że nic się tu
nie zmieści, ale Jurek ją po w strzymał: Ciociu, spokojnie, trzeba się przyjrzeć, dobrze zaplanować, jest samodzielne i w dobrym
punkcie, warto przemyśleć. I
przemyślała. Sama zaprojektowała całe umeblowanie (jasna sosna)
dopasowane co do centymetra do
wymiarów pokoju. Na jednej
ścianie tapczan, stolik, dwa fotele,
naprzeciwko biurko obudowane
półkami na książki i szafą, na
środku pozostawała bardzo niewielka przestrzeń, ale było wygodne miejsce do pracy, wygodne
fotele do odpoczynku i żadnych
zbęd nych mebli. Wyposażenie
pokoju zamówiła w warsztacie
stolarskim, z którym zawarła terminową umowę – strona, która
nie dotrzyma terminu odbioru
mebli lub ich wykonania, płaci
karę za każdy dzień zwłoki. Określonego dnia wykonała telefon do
warsztatu, meble były jeszcze
niegotowe, więc ciocia spokojnie
przy pomniała panu majstrowi
treść umowy, co bardzo przyspieszyło wykończenie.
Cieszyła się tym mieszkaniem,
jednakże pod koniec lat siedemdziesiątych oświadczyła nagle, że
załatwia sobie mieszkanie w domu opieki na Ursynowie. Spół dzielnia mieszkaniowa na Ursynowie budowała przy ulicy Herbsta dom, w którym były nieduże
samodzielne mieszkania, z małą
kuchnią i łazienką, w których
mieli zamieszkać ludzie starsi,
zarówno samotni, jak i małżeństwa. W każdym mieszkaniu był
dzwonek łączący z dyżurką le karsko-pielęgniarską (dyżur całodobowy). Ale żeby nie był to dom
starców, niektóre mieszkania
sprze dawano młodym małżeńs twom z dziećmi, miało to mieszkań ców wymieszać wiekowo.
Warunkiem przyjęcia do spół dzielni było zobowiązanie, że po
śmierci takiego mieszkańca mieszkanie przechodziło na własność
spółdzielni i żadni spadkobiercy
nie mieli praw do odzyskania
wkładu. Ciocia umowę podpisała,
sprzedała mieszkanie na Bagnie i
przeprowadziła się na Herbsta.
Był tu dużo większy pokój z niewiel ką kuchnią i łazienką oraz
dość duży balkon-loggia. Kiedy
odwiedziliśmy ciocię po złamaniu
przez nią nogi, chodziła jeszcze z
jedną kulą, pokazywała nam z
uśmiechem swoją kuchnię i ła zienkę, mówiąc: – Popatrz jak to
dobrze, że są takie małe, bo ja nie
mam się tu jak przewrócić, zawsze mogę się oprzeć o którąś
ścianę. Prowadziła bardzo czynne
i ruchliwe życie, biegała ciągle na
spotkania z młodzieżą. Uważała
za swoją powinność i niejako
misję opowiadanie o tym, co
przeżyła, zwłaszcza gdy przeszła
już na emeryturę. Opowiadała mi,
że kiedyś po jednej z takich prelekcji była tak spięta i pochłonięta
wspomnieniami, że pojechała do
domu na Bagno, klucz nie pasował do drzwi, które były zam knięte, więc siadła na schodach i
spędziła tam sporo czasu, zanim
uświadomiła sobie, że już dawno
tam nie mieszka”.
Hanna Stompor, która redagowała książkę Wandy Ossowskiej
„Przeżyłam”, napisała mi6:
„Wydawać by się mogło, że po
tak traumatycznych przeżyciach,
jakie były udziałem pani Wandy,
człowiek powinien stwardnieć,
stać się nieczuły, gruboskórny.
Pani Wanda pozostała delikatna,
wrażliwa na wszystko. Słuchając
jej, zastanawiałam się, jak ta
szczupła pani o ujmującym
uśmiechu, pełna ciepła i mło dzieńczej pogody ducha – w tamtym okrutnym czasie młoda
dziewczyna – mogła to wszystko
znieść. Jaki hart ducha wykazała,
ile w niej było prawdziwego,
cichego bohaterstwa.
Ta witalność, radość, optymizm
i umiłowanie życia pozwoliły
pani Wandzie normalnie egzystować mimo chwilowych zaników
pamięci, które były wynikiem
urazu głowy doznanego w czasie
przesłuchań w Gestapo na Schucha w 1942 roku. Opowiadała, że
po raz pierwszy zanik pamięci pojawił się po jakimś spotkaniu.
Była już na ulicy, szła do autobusu i nagle – dziura. Kim jest? Co
tu robi?... Nie uległa panice, usiadła na jakiś schodkach czy murku
i zaczęła przeglądać torebkę. Z
biletu miesięcznego (z fotografią)
przypomniała sobie, jak się na zywa („To chyba ja”) i gdzie mieszka. Dotarła do domu (wzięła
taksówkę, pokazała na bilecie
adres) i następnego dnia znów
wszystko pamiętając – poszła do
lekarza. Od tej pory nosiła przy
sobie kartkę z nazwiskiem, adresem i wyjaśnieniem, jakiej pomocy oczekuje”.
Barbara Wachowicz w książce:
To „Zośki” wiara7 w rozdziale
„Polsko moja przemieniona”
przytacza słowa Hanny z Mali nowskich Zienkiewiczowej, siostry Andrzeja Malinowskiego –
„Włodka”.
„Prababka Antonina ze Strzeleckich Ossowska, bratanica Pawła Edmunda Strzeleckiego, badacza Australii zdobywcy najwyższego szczytu tzw. Alp Australijskich, któremu nadał swojskie
miano – Góra Kościuszki.
Prababcia jako panna z dobrego
ziemiańskiego domu wojażowała
tylko do wód, za to urodziła dziatwy dziesięcioro. Wśród jej wnuków byli Wanda i Henryk.
On, kadet lwowski, odmówił w
1939 roku złożenia broni i walczył od pierwszego do ostatniego
dnia w Oddziale Wydzielonym
Wojska Polskiego majora Henryka Dobrzańskiego – Hubala, jako
jego adiutant. Przeżył, uszedł cało
z masakry oddziału wiosną 1940
roku, wszedł do konspiracji AK w
Warszawie, walczył w Powstaniu.
Wanda Ossowska, jego siostra
pielęgniarka, już w październiku
1939 roku złożyła we Lwowie
przysięgę w Służbie Zwycięstwu
Polski. Pełniąc rolę łączniczki
między Warszawą a Lwowem,
uwięziona przez NKWD, siedziała w bolszewickim więzieniu do
wojny polsko-niemieckiej w 1941
roku. Do sierpnia 1942 roku działała w wywiadzie ZWZ-AK.
Aresztowana przez gestapo, kato-
wana na Szucha nikogo nie wydała, wywieziono ją do obozu koncen tracyjnego w Majdanku z
wyrokiem dwóch lat, a po nich –
kara śmierci. W kwietniu 1944
roku przerzucono ją do Oświęcimia. W obu obozach ratowała
chorych z nadludzkim poświęceniem. Obóz w Oświęcimiu ewakuowano w przeddzień wykonania wyroku śmierci. Zakończyła
się ta droga krzyżowa Wandy w
obozie koncentracyjnym w Ra vens brück8. Wróciła do Polski.
Przeżyła jeszcze jedno aresztowanie – tym razem przez «rodaków»
z UB. Po zwolnieniu natychmiast
podjęła pracę w Klinice Ortopedy cznej prof. Adama Grucy.
Świadectwo prawdy i grozy dała
w swej książce Przeżyłam….
***
O tych niezwykłych postaciach
przetrwała w ludziach pamięć. O
dziedzicu, który przed laty założył
we wsi szkołę. Jest pamięć o jego
dzieciach. Gdy w 1993 roku
odda wano do użytku budynek
nowej szkoły podstawowej w
Kunicach, nadano jej imię Wandy
i Henryka Ossowskich. W czasie
uroczystości 28 maja 2000 roku
odsłonięcia tablicy dokonała sama
Wanda Ossowska. Dzieci mogły
więc widzieć swojego Patrona
żywego. Poproszona o prze mówie nie, powiedziała krótko:
„Ja przecież niczego nadzwyczajnego nie zrobiłam. Wykonywa łam jedynie swój obowiązek,
najpierw walki za Ojczyznę, a potem pracy dla niej”.
Z okazji uroczystych obchodów
Dnia Patrona 20 maja 2002, lokalna prasa napisała:9
„Wanda i Henryk Ossowscy,
wywodzący się z Kunic w gminie
Sławno, dzieci dawnych właścicieli tej miejscowości, są patronami tutejszej szkoły podstawowej”.
W obchodach uczestniczyli między innymi dyrektor szkoły Stefan Mazur oraz członkowie ro dziny Ossowskich. Była też obecna Francuzka Ida Grinspan.
.
Historia Idy wymaga osobnej
opowieści.
(ciąg dalszy nastąpi)
1 MON, Warszawa 1975
2 Danuta Brzosko-Mędryk,
Matylda, s. 90.
3 Matylda, s. 91.
4 Przeżyłam, s. 404–405.
5Tamże, s. 406.
6 Hanna Stompor, Pani Wanda,
3 września 2007
7 W serii „Wierna rzeka harcerstwa polskiego”, t.4, s. 329–330,
Rytm, Warszawa 2005.
8 Ostatnim obozem, w którym
była Wanda Ossowska był Neustadt Glewe
9 „Dziennik Łódzki”, Oddział
Opoczno, nr 117, 21 maja 2002,
wyd. B, s. 9. Autor podpisany
inicjałami AW.
www.nowykurier.com
No 13 (1027) 1-15/07/2011
Strona 23
Bye - Bye! Amerykańskie Eldorado ...
DokoÒczenie ze strony 1
to, wchłonęła nadwyżkę siły
roboczej z Polski. Nie trzeba więc
już lecieć za ocean, aby podrepero wać swoje rodzinne budżety.
Teraz, w zaledwie dwie godziny
lotu od kraju, Polacy mogą za robić EURO na założenie biznesu
w kraju. Łatwiej też ściągnąć całą
rodzinę, a przez to uwolnić się od
rozłąki. A co nierzadko, pow strzymać rozpad małżeństwa. Te,
oraz kilka jeszcze innych okoliczności sprawiły, że Stany Zjednoczone przestały być już rajem dla
Polaków. Jeżeli już to lepiej udać
się do przyjaznej Kanady, lecz nie
do USA.
Tym bardziej, że w krajach
Unii nie patrzą już na Polaków,
jako nieudaczników. Natomiast
postrzegają nas, jako zdolnych i
pracowitych oraz o dużych kwalifi kacjach pracownikach. U do tychczas, niechętnych wobec nas
Niemców, odchodzi w niebyt powiedzenie: „polnische wirtschaft”.
Niemcy rozwijają się dynamicznie i czekają, więc na nasze ręce
do pracy. Oczywiście z tego powodu nie powinniśmy popadać w
euforię, gdyż zmiana opinii o
Polakach w Niemczech, wynika
bardziej z potrzeby, aniżeli sympatii do naszego narodu.
Z drugiej strony, trzeba sobie
uczciwie powiedzieć, że zarówno
w przeszłości jak i obecnie inni
postrzegają nas po naszych zachowaniach. A te niestety bywają
róż ne i to nierzadko dalekie od
właściwych. Trudno się zatem
dziwić, że jakieś tam krzykliwe
pijackie zachowanie, ba – przypadki kradzieży przez niektórych
Polaków, stają się zaczynem do
formułowania negatywnych opinii
o Polakach. A co za tym idzie, do
wysuwania projektów uszczel nienia granicy niemiecko-pols kiej. Jak to chociażby ostatnio
mia ło miejsce. Burmistrz nie mieckiego miasta Guben, KlausDieter Huebner opowiedział się
za przywróceniem wyrywkowych
kontroli na granicy z Polską.
Uważa, bowiem że w ten sposób
obniży się przestępczość. Argumentował on, że z chwilą przystąpienia Polski do strefy Schengen, liczba kradzieży w Guben
zwiększyła się o 32 procent.
Podobnie radosną twórczością
wykazał w ubiegłym roku gabinet
premiera Holandii, Marka Ruttego. Uczyniono to pod presją ksenofobicznej Partii Wolności Gerta
Wildersa. W końcu każdy „orze
jak może” – jak powiada stare
porzekadło, aby zbić wyborczy
kapitał polityczny. Okrzyknięto,
więc że „Polen Zin tuig Alle maa!!”, czyli „Wszyscy Polacy to
hołota”.
Trudno w tej sytuacji nie zadać
pytania: czy ci, którzy głoszą tego
typu opinię mają na myśli 100
tys. Polaków, którzy zasilili
holen derską gospodarkę? Przy puszczam, że nie! Warto w tym
miejs cu zauważyć pewien zna mienny fakt, że Holandia potrzebuje dalszych sto tysięcy par rąk
do pracy. Skąd? A no chyba także
z Polski.
W Holandii i Niemczech oraz
w innych krajach Unii ciągle
brakuje siły roboczej. I ten stan
rzeczy będzie się pogłębiał. Zdaniem analityków to, co może
wstrzymywać rozwój gospodarczy Europy, to właśnie zmniejszenie się rynku pracy.
W najbliższych 20 latach Europa potrzebować będzie nawet 30
milionów imigrantów spoza Unii
Europejskiej. Na dziś, Polska jest
źródłem w miarę taniej siły roboczej, szczególnie do wykonywania prac, do których nie chcą się
zatrudniać obywatele Europy Zachodniej. Należy przypuścić, że
nie bawem i Polska stanie się
takim samym krajem. A więc i
Pola cy znajdą zatrudnienie w
swoim kraju. Czyli nie będzie już
potrzeby emigracji zarobkowej.
Także tej za ocean.
Chyba, że sytuacja ekonomi czna Stanów Zjednoczonych poprawi się na tyle, że spadnie bezrobocie, a przez to, znów pojawi
się zapotrzebowanie na imigrantów. Oczywiście musi też nastąpić ustawowe rozwiązanie nielegalnej imigracji. A w przypadku
Polski, zniesienie wiz dla Polaków. Wówczas poprawi się konkurencyjność tego rynku pracy.
Jednakże moim zdaniem, nie
należy się spodziewać tego, aby
owe zmiany nastąpiły w Stanach
Zjednoczonych w przeciągu najbliższych kilku latach. Raju już w
Ameryce nigdy nie będzie. A
szkoda, bo to przecież taki piękny
kraj i o takich ogromnych możliwościach.
PIKNIK W PARKU
PADEREWSKIEGO
NIEDZIELA 28 SIERPNIA !
Zapraszamy serdecznie Was Drodzy Parafianie do udziału w
tym polonijnym Wydarzeniu
orga nizowanym przez naszą
Parafię oraz Stowarzyszenie
Weteranów w Ameryce, placówka 114 – Toronto.
Brama otwarta już od 9:00,
Msza św. o 13:00, gry i zabawy
dla dzieci, występy Kapeli „Stella
Polonia” i Orkiestry Dętej z Chica go, pyszna polska kuchnia
(bigos, flaczki, schabowe, pie rogi...), loteria fantowa - to tylko
niektóre piknikowe atrakcje.
Lokalizacja: 9700 Hwy 27, 5
km na północ od Hwy 7 w
Vaughan (mapki wyłożone są na
półkach w przedsionku).
WITAMY GOŚCI PIKNIKOWYCH – Orkierstrę Dętą z Lombard – Chicago, którzy swym
występem umilą nam piknikowe
świętowanie.
Dziękujemy za występ i życzymy szczęśliwego powrotu do
domów.
DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM
SPONSOROM PIKNIKU:
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
REKLAM/ADVERTISING
Cell: 647-886-1804
Email: [email protected]
REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
E-mail: [email protected]
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI
/CONTRIBUTORS:
Wiesław Blaschke (Polska),
Wojciech Bła siak, Henryk
Bugła cki (Polska), Izabella
Bukraba -Rylska (Pols ka),
Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Dariusz W.Kulczyński,
Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański (Polska) Janusz Niemczyk, Wiesław Piec hoc ki (Au stria), Zeno wiusz Ponar ski,
Kazimierz Z. Poznański (USA),
Jerzy Przystawa (Polska), Barba ra Sharratt, Kry sty na Star czak-Kozłowska, Edward Sołtys,
Le szek Szymowski (Pol ska),
Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz
Zuziak (Polska)
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonyvch reklam.
Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie zaw sze
odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji.
Przedruk bez zezwolenia Re dakcji zabroniony
Za≥oøona/Established in 1972
by Wilek Markiewicz
Skarbnik / Treasurer:
Fundacja Dziedzictwa Polskiego w Kanadzie z siedzibą w Ottawie
poszukuje wolontariusza z doświadczeniem w dziedzinie księgowości do
pracy w Zarządzie Fundacji do pełnienia funkcji Skarbnika.
W sklad Zarządu wchodzi siedmiu wolontariuszy, którzy spotykają się
w ostatnie piątki miesiąca w “Domu Polskim S.P.K.” przy ulicu 379
Wawerley w godzinach od 19:30 do 21.00 (6-7 razy w ciągu roku).
Serdecznie zapraszamy do współpracy a dodatkowych informacji
udzieli Tadeusz Kulisz, Prezydent Fundacji , telefon 613-286-5490 lub email [email protected]
The Polish Heritage Foundation of Canada is looking for an individual with
a financial background to join our Board of Directors as Treasurer. This group
of seven volunteers from the Polish community meets as a Board 6-7 times a
year. The meetings are held from 7:30 ñ 9:00 p.m., the fourth Friday of the
month at Dom Polski SPK, 379 Waverley St.
If you are interested in making a contribution in the Polish community,
please contact Mr. Tadeusz Kulisz, President, by phone: 613- 296-5490 or by
email: [email protected]
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
Tel.: 416-292-8337 Fax:416-292-4669
Strona 24
1-15/07/2011 No. 13(1027)

Podobne dokumenty