(July) 2011r. No 13 (1027)
Transkrypt
(July) 2011r. No 13 (1027)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï www.nowykurier.com Opublikowana „Biała księga” posłów PiS na temat tragedii w Smo leń sku w ogromnej części zbieżna jest z ustaleniami za wartymi w książce „Zamach w Smoleńsku” Leszek Szymowski Wina strony rosyjskiej jest ewidentna. Jest jednak różnica mię dzy winą a winą intencjo nalną. Co do winy rosyjskiej wątpliwości nie ma. Kwestie intencji należy jeszcze zbadać – te słowa mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej 29 czerwca 2011 r. w Sejmie. Tego dnia szef parlamentarnego zespołu wyjaśniającego tragedię smoleńską, Antoni Macierewicz, zaprezentował tzw. „białą księgę” zawierającą ustalenia posłów niezależnie badających okoliczności śmierci polskiego prezydenta i towarzyszących mu osób. Inna wersja Wersja zdarzeń przedstawiona przez ludzi Macierewicza różni się od tego, co na temat Smoleńska mówili prowadzący sprawę prokuratorzy. Według „Białej księ gi” strona rosyjska ponosi niewątpliwą winę i odpowiedzialność za katastrofę. Kontrolerzy z lotniska Siewiernyj mieli obowiązek skierować samolot na inne, zapasowe lotnisko, gdyż warunki pogodowe nie zezwalały na lądowanie. Co więcej: kontrolerzy komunikowali się ze stacją dowodzenia w Moskwie, co dowodzi, że wszystkie ich działania były aprobowane przez przełożonych. Posłowie PiS zwrócili również uwagę na to, że strona rosyjska oficjalnie kłamała od pierwszych minut po tragedii. Najpierw podawano nieprawdziwe informacje o tym, że samolot robił cztery próby podchodzenia do lądowania. Potem poinformowano, iż trzy osoby mogły przeżyć katastrofę. Ostatecznie i to okazało się nieprawdą. Posłowie zwrócili również uwagę na co innego: oto już w DokoÒczenie na stronie 17 1-15 Lipca (July) 2011 No 13 (1027 ISSN 0848-1946 Jolanta Cabaj Wina intencjonalna ES TA B LIS HED 1 9 7 2 W wolnej Polsce daje się zauważyć kwestionowanie ważności dokonań wielkich przodków; niszczenie wypracowanej wysiłkiem wielu pokoleń antenatów formy życia narodowego, mającej zasadniczy wpływ na kształto wanie narodowej tożsamości. Jest to wynik niekoniecznie działalności mediów i autorytetów naukowych interpretujących awangardowo pojęcia zasadnicze, jak naród, państwo, patriotyzm. Wymyślono termin małych ojczyzn, którym się zaprząta głowy i zajmuje czas dzieciom i młodzieży szkolnej, nie pomijając uniwersytetów. Kwestia autonomi jest tematem dnia. Jako ciekawostkę podam, że na podstawie art. 4 ust. 1 i art. 13 pkt 2 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i nie których innych aktów praw nych (Dz. U. z 2005 r. Nr 190, poz. 1606, Nr 64, poz. 565, Nr 267, poz. 2253, z 2006 r. Nr 73, poz. 501, Nr 104 poz. 708, Nr 145, poz. 1050, Nr 220, do wyłącznej właściwości rady gminy należy uchwalanie statutu gminy. Zgodnie z przepisami, gminy (często niewielkie, bo liczące kilkanaście tysięcy mieszkańców) “Masz obronić co najlepsze by służyło Polsce jeszcze...” wyznaczają komisję statutową, która ambitnie traktuje powierzone zadanie. Pojawia się słownictwo na miarę państwa: uchwały, dzienniki, sesje, komisje, posiedzenia, kluby (nie poselskie ale radnych), itd. W statucie pojawia się także punkt odnośnie ... ustroju. W okrojonej terytorialnie Polsce, liczącej zaledwie 38 mln. miesz kańców dyskutuje się czy Krakowiacy mają tyle samo powo dów co Ślązacy (jeżeli nie więcej), aby domagać się autonomii, podobnie jak Wielkopolska, Pomorze Zachodnie i Świętokrzyskie. Jeden z internautów proponuje: „Właśnie o to chodzi, żeby polskie państwo wreszcie uznało odmienność poszczególnych regionów i dokończyło reformę samorzą dową. Autonomia Śląska ni czego nie rozwiązuje. Potrzebne nam jest państwo zdecentralizowane, kto wie, może nawet federacyjne, w którym regiony mają realny wpływ na dystrybucję po- datków, edukację, prywatyzację.” Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) jest zorganizowaną kampanią polityczną. Organizacja powstała na terenie Górnego Śląska. Przewodzi jej Jerzy Gorzelik, który w wywiadzie udzielonym R. Mazurkowi mówi (maj 2011): „Nie mam sentymentu do Polski. Nie odczuwam, bo żywię go do mojej nacji. Można mówić o związku z różnymi aspektami polskości czy niemieckości. W warstwie językowej z pewnością bliżej mi do Polaków. Jeśli chodzi o inne elementy kultury, bliżej mi do kultury niemieckiej, ale też czeskiej (...) Patriotyzm to umiłowanie ojczyzny. A moją ojczyzną nie jest Polska, tylko Górny Śląsk.” Wypowiedź Gorzelika i jego pojmowanie pojęcia ojczyzny, tożsamości narodowej i patriotyzmu prezentuje świadomość części społeczeństwa polskiego. Z pomocą Gorzelikowi przy szedł internauta „pieron”, który DokoÒczenie na stronie 18 Bye - Bye! Amerykańskie Eldorado ... 15-lecie ZHR wKanadzie John Moscow Symptomy kryzysu w Stanach Zjednoczonych są różne. Takimi podstawowymi wskaźnikami są, między innymi, bezrobocie na poziomie 9.2 proc, wysokie ceny benzyny, a co za tym idzie, galopująca inflacja. Relacje dolara amerykańskiego, do walut innych krajów, jak chociażby dolara kana dyjskiego są niekorzystne. Do tego trzeba jeszcze dodać, że aż 16 milionów amerykańskich dzieci głoduje. Od ponad dwóch lat nic się nie poprawia, a w społeczeństwie narasta frustracja i beznadziejność tym stanem rzeczy. Tym bardziej, że końca kryzysu nie widać. Nie pojawiło się też przysłowiowe światełko w mrocznym tunelu amerykańskiej gospodarki. Amerykańska recesja przekłada się także na sytuację Polonii. Do USA przejeżdża coraz mniej rodaków z Polski. Spora też grupa Polaków powróciła ze Stanów do kraju. Trudno nie zauważyć opusz czo nych domów w rejonach, gdzie kiedyś dominowali przy bysze znad Wisły. Coraz trudniej znaleźć kobiety do serwisów sprzątających. A i na budowach, polskich fachowców zastąpili emigranci z innych krajów. I o dziwo! Coraz rzadziej spotkać można nielegalnych przybyszów z Meksyku. Rzecz to niebywała. Ale tak jest. I to chyba najlepszy przejaw gospodarczego marazmu w Stanach Zjednoczonych. Lecz nie tylko. W świetle przeprowadzonych ostatnio badań, przez Mexican Migration Project wynika, że po raz pierwszy od 60 lat do Ameryki przybywa mniej Meksykanów, aniżeli wraca do swego kraju. Statystyki pokazują, że w minionym roku południową granicę Stanów Zjednoczonych przekroczyło nielegalnie tylko 100 tys. Meksykanów. Jest to ponad pięcio krotnie mniej niż w latach 2000-2004. W tamtych latach, z narażeniem życia przybyło z Meksyku 525 tys. osób. Co jest tego powodem? Czy tylko, naloty na firmy zatrudniające nielegalnych, antyimigracyjne nastroje, czy też restrykcyjne pra wo w niektórych stanach i masowe deportacje? Okazuje się, że nie tylko. Meksyk, coraz częściej postrzegany jest przez swych rodaków, jako kraj mogący za pewnić swoim obywatelom coraz lepsze warunki egzystencji. W porównaniu do roku 2000, produkt krajowy brutto w Meksyku na jedną osobę wzrósł o około 45 proc. W podobnych propor cjach powiększył się przeciętny do chód rodzin. Młodzież ma coraz łatwiejszy dostęp do nauki, co sprawia, że absolwentom szkół u południowego sąsiada USA nie śpieszno do najcięższych prac po drugiej stronie granicy. W sumie więc, dla Meksykanów, ich własny kraj stał się bardziej atrakcyjny. Czyli, reasumując: ekonomia wykształciła w przeszłości migracyjne preferencje, a dzisiaj i ona je zmieniła. W pewnym sensie, podobieństwa tego można doszukiwać się także w odniesieniu do Polaków, których ubywa, a nie przybywa w Stanach Zjednoczonych. Ameryka przestała być dla nas atrakcyjna. Utrzymujący się już od dłuższego czasu niski kurs dolara wobec złotówki nie sprzyja szybkiemu dorobieniu się. A co za tym idzie, inwestowaniu w przyszłość. W sferze nadziei ciągle pozostaje problem rozwiązania ruchu bezwizowego dla Polaków, co wciąż obiecują, kolejne waszyngtońskie administracje. Podobnie jest z obecną. Polakom nie pali się już do Stanów Zjednoczonych, gdzie o status pobytu w każ dej chwili może zapytać urzę d nik imigracyjny. Czy też, jak to się niedawno wydarzyło, mogą stać się ofiarami kontroli autobusów turystycznych przeprowadzanych, w poszukiwaniu nielegal nych. Właśnie taki przypadek trafił się nielegalnym Polakom, którzy nie bacząc na zagrożenia, postanowili zwiedzić amerykań ską ziemię. Zostali zatrzymani. Polska jest obecnie wiodącym krajem w Unii Europejskiej, która DokoÒczenie na stronie 23 To już 15 lat od chwili powstania Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w Kanadzie. Uroczystości związane z tą chlubną rocznicą były celebrowane podczas corocznego pikniku harcerskiego w dniu 19-go czerwca 2011 w Par ku Paderewskiego w Wood bridge, a zaszczycili swoją obecno ścią: Konsul Generalny Pan Marek Ciesielczuk z małżonką, przedstawiciel Zarządu Głównego KPK pan Jan Cytowski, repre zentant KPK Okregu Toronto pan Odznaczeni działacze ZHR wraz z zaproszonymi gośćmi Juliusz Kirejczyk oraz nasz nowy poseł MP pan Władysław Lizoń. Po mszy ce le browanej przez ksiądza Józefa Moraw skiego z parafii Św.Teresy, do której oprawę muzyczną przygotowali jak zwykle harcerze i harcerki nastąpiła część oficjalna podczas której zabrali głos zaproszeni goście. Konsul Generalny wrę czył sied miu działaczom na szego DokoÒczenie na stronie 7 JAN CZAN Broker - od $129,900 - Condominia - Mississauga - od $229,000 -Townhouse z Garażem - Mississauga - od $329,900 - PołÛwki domÛw - Mississauga - od $349,000 - Samodzielne Domy - Mississauga - Nowe Domy i Działki Budowlane - Sprzedaże Bankowe i Spadkowe Dzwoń lub Text : 416-578-9349 - Prześlemy Aktualny wykaz ìPower of Saleî !!! TOP PRODUCER Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez [email protected] . No 13 (1027) 1-15/07/2011 Strona 2 Bezpłatne seminaria CRA Z Hanną Niemczyk rozmawia Janusz Wilusz. Janusz Wilusz: Brała Pani udział w kilku seminariach organizowanych przez kanadyjską izbę skarbową (Canada Revenue Agency, CRA). Czy każdy może uczestniczyć w tych seminariach? Hanna Niemczyk: Z mojego doświadczenia wiem że każdy może uczestniczyć w seminariach organizowanych przez CRA. Kiedyś seminaria organizowane byly również przez ontaryjskie Ministry of Revenue, ale po harmonizacji podatku PST z podatkiem GST który teraz nazywa się HST ontaryjskie miniterstwo dochodów nie organizuje już seminariów. J.W. Jakiego typu seminaria organizuje CRA? H.N. Na stronie internetowej CRA (http://www.craarc.gc.ca/menu-eng.html) można znależć w pierwszej kolejności następujące seminaria: GST/HST for New Registrants Information Seminar; Newcomers to Canada Tax Seminar; Payroll information for new employers; Small Business Seminar; SR&ED Public Information Sessions Oczywiste jest że najbardziej przydatne są semianria: GST/HST for New Registrants Information Seminar, Payroll information for new employers, Small business seminar. Okazyjnie CRA organizuje też i inne seminaria. Jeśli chodzi o seminarium “Pay roll information for new employers” to jest to bardzo dobre seminarium. Kiedyś składało się ono z 4 segmentów i trwało ono od godziny 9 rano do czwartej po południu. Dawano nawet słodycze jak pączki i kawę dla uczestników. No ale to się skończyło. Dzisiaj to seminarium składa się z trzech części. Jest część payroll, jest część dotycząca prawa pracy i jest część prowadzona przez osoby z działu Services Canada dotycząca wypełniania dokumentów w przy padku zwolnienia pracownika. J.W. Ile razy można uczestniczyć w danym seminarium? H.N. Przede wszystkim seminaria organizowane przez CRA są bezpłatne. Z mojego doświad czenia wiem że nie ma ograniczeń dotyczących uczetnictwa w seminariach. To jest dobre ro związanie. Na saminaria podaje sie sluchaczom bardzo dużo informacji w skondensowanej formie i językiem który jest językiem przepisów. Kiedy uczestniczymy w seminarium wydaje nam się, że dużo rozumiemy. Z mojego doświadzczenia wiem że musiałam przeczytać lub zapytać, by dokładnie zrozumieć przekaz prelegenta. Mamy do czynienia bowiem ze słownictwem stworzonym na potrzeby prawa podatkowego i niektóre wyrażenia, choć podobne do naszego codziennego słownictwa nie zawsze znaczą to o czym my możemy myśleć że znaczą. Warto więc czasami powtórzyć seminarium by się wsłuchać w słowa prowadzącego. Inną sprawą są zadawane pytania przez uczestników prowadzącemu seminarium. Moja krótka rada jest taka żeby wsłuchać się w odpowiedzi i słuchać między “wierszami” to co on mówi. J.W.: Jak można zarejstrować się do udziału w seminarium? H.N.: CRA idzie w stronę korzystania z internetu i właściwie bez internetu nie można zerejestrować się na żadne seminarium. Tak jest choćby dlatego że na stronie internetowej podawane są daty odbywania się poszczególnych seminariów. Ale może od początku. Naj pierw trzeba wejść na stronę internetową Canada Revenue Agency wpisując adres: http://www.cra-arc.gc.ca/menueng.html Po wpisaniu adresu internetowego powinna ukazać się główna strona Canada Revenue Agency. Po prawej stronie widzimy napis “INFORMATION ABOUT”. Pod tym napisem trzeci w kolejności jest napis “Events and seminars”. Przesuwamy strzałkę myszki na ten napis i naciskamy lewy przycisk myszki. Powinna nam się otworzyć następna strona z dużym napisem “Events and seminars”. Pod tym podpisem mamy napis “Tax seminars” pod którym z kolei mamy wyliczone prowincje Kanady. Dla uproszczenia zakładam, że mieszkamy w Mississauga. Naprowadzamy strzałkę myszki na napis Ontario i naciskamy lewy przycisk myszki. Powinna nam się otworzyć strona z miastami na terenie prowincji Ontario w których CRA oferuje seminaria. Bocznym przesuwem (lub klawiaturą) przesuwamy stronę internetową do napisu Mississauga. Widzimy taki napis jak Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z umiejętnością układania podłóg marki “Bodome” poniżej: Mississauga GST/HST for New Registrants Information Seminar Newcomers to Canada Tax Seminar Payroll information for new employers Small Business Seminar SR&ED Public Information Sessions Prowadzimy strzałkę myszki na seminarium na przykład “Payroll information for new employers”. Naprowadzamy strzałkę myszki na ten napis i naciskamy lewy przycisk myszki. Powinna nam się otworzyć następna strona. Na tej stronie będziemy mieli daty oferowanych Payroll seminariów. 9:30 a.m. to 2:00 p.m. Thursday, September 15, 2011 Thursday, November 3, 2011 Thursday, December 8, 2011 Na tej stronie będzie również adres gdzie seminarium się odbędzie. W tym przypadku będzie to 5800 Huronatio St. w Mississauga. Inoformacje o parkingach oraz e-mail lub telefon, fax do rejestracji. Jak poniżej: Telephone: 416-954-0235 Toll free: 1-877-681-1156 Fax: 416-954-0213 Email: [email protected] Na tej samej stronie intenetowej jest też forma do bezpośredniej rejestracji. Podobnie możemy zarejestrować się na pozostałe seminaria. Przy czym sminarium SR&ED jest raczej dla tych którzy interesują się pomocą ze strony rządu na badania i postęp techniczny. J.W. Czy uważa pani, że CRA powinna oferować więcej seminariów? H.N.: Z moich rozmów wiem, że zaskakująco dużo osób nie wie o tym, że może uzyskać pomoc finansową (fully refundable tax credit) z tytułu zatrudniania czeladników. Co prawda nie wszy st kich typów czeladników ale jednak wiele typów czelad - ników (apprentices) się kwalifikuje. Oczywiście informacje na ten temat można uzyskać na stronie internetowej CRA. Jest to jednak strona bardzo rozbudowana i trzeba wpisać dokładnie nazwę by trafić na prawidłową informację (adres). J.W. Jak ten credit się nazywa? H.N.: Apprenticeship Training Tax Credit, W skrócie nazywa się ATTC. Jest to pomoc rządu w wysokości do $10,000 rocznie na jednego zatrudnionego czelad nika. Przy czym zwracam uwagę na słowa “fully refundable tax credit”. Słowa te można przetlumaczyć na “w pełni zwracalny kredyt podatkowy”. Inaczej mówiąc niezależnie od pozycji finansowej biznesu na koniec okresu rozliczeniowego, biznes ten dostanie pieniądze za trening i zatrudnienie czeladnika który według przepisów kwalifikuje się do tego by rościć z CRA pomoc finansową czyli po angielsku “to claim the credit”. J.W. Jaki typ biznesu może zwrócić się do CRA o zwrot poniesionych kosztów za zatrudnienie i naukę czeladnika? H.N. O zwrot kosztów mogą zwracać się (to claim ATTC) prak tycznie wszystkie rodzaje biznesów. Są to więc tak zwani self employed, korporacje jak i partnerships (spółki). J.W. Dlaczego CRA ciągle używa mylącego wyrażenia kredyt podatkowy (tax credit) a nie prostszego słowa subsydia? H.N. Myślę, że jest to związane z umowami międzynarodowymi które wiążą Kanadę. Te umowy mówią o tym by państwa nie wprowadzały cen dumpingowych, czyli żeby nie sprzedawać towarów i usług poniżej kosztów produkcji. Dlatego myślę że nie używa się tego słowa subsydia (subsidy). Użycie słowa subsydia (sub sidy) mogłoby mieć nega tywne reperkusje. Dziękuję za rozmowę. Centrum Medyczne LEK Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej ul. W.K. Roentgena 5 02-781 Warszawa (przy Centrum Onkologii - wejście C Tel. 416-259-0999 POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E -dla zaawansowanych RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a Tel./fax 01148-22 643 5911 Specjaliści Tel: 01148 -22-643 8469 Stomatologia 47 LATA OBS£UGI POLONII POMNIKI Pomniki z granitu P≥yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúÊ us≥ugi Duøy wybÛr kolorÛw i wzorcÛw PrzystÍpne ceny 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga (416) 232-2262 Tel. (905) 279-7761 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD No 13 (1027) 1-15/07/2011 Strona 3 XVIII Ś.F.M.P. Wyrzysk -Bitwa pod Dąbkami Zofia Lachowicz “Tęcza nad Wyrzyskiem” Wyrzysk – sioło średniwiecza, chatynkami w głąb usiany, w nim podwórka zagubione wśród blokowisk w dół stawianych. Tu uliczki wąskie, małe pną się w górę, nikną w dali. Czas przeszłości to znak tęczy co po burzy się zapalił. Po tej pięknej Piastów ziemi Chodzę, patrzę, okiem gonię. Dźwięki dzwonów niesie echo. Co tu stare? Co tu nowe? Fragment wiersza Barbary Wilk ze zbioru wierszy wydanych pt. „Wyrzysk słowami malowany” w 2010 r. przy udziale Gminy i Biblioteki z okazji 20 – lecia Samorządu Gminnego 1990 – 2010. Obszar gminy Wyrzysk jest częścią Wysoczyzny Krajeńskiej wzgórza morenowego wzdłuż Noteci. Prowadzone w rejonie wsi Żuławka, badania archeologiczne wykazały, iż dziewięć tysięcy lat temu tereny te były zamieszkałe przez ludzi i przez kolejne trzy i pół tysiąca lat odbywano drewniane przeprawy przez Noteć. Bolesław Krzywousty (11061138) przyłączył Krajnę do Wielkopolski. Wyrzysk został mia stem na prawach magdeburskich w 1565 roku. Po I Rozbiorze Polski (1772 r.) zagarnięty przez Prusy był terenem objętym germanizacją: wprowadzono pruską administrację i szkolnictwo, inspirowano i wspierano osadnictwo niemieckie. Nastąpiło masowe wy kupywanie majątków ziems kich z rąk polskiej szlachty. Karol Rydzyński sprzedał Wy rzysk w 1773 r. królowi Fryderykowi II. W latach 1807-1815 Zie mia Wyrzyska wróciła pod administrację polską jako część Księstwa Warszawskiego. Po przegranej Napoleona, w 1815 roku należała do Prus. W 1818 roku Wyrzysk został stolicą powiatu w Wielkim Księstwie Poznańskim. Presja germanizacyjna wywoływała rosnący opór rdzennej ludności Krajny, twardo obstającej przy ojczystym języku i rzymskokatolickiej religii. Tworzono polskie stowarzy sze nia, chóry, zespoły sportowe, banki, itd. Na mocy Traktatu Wersals kiego (1919 r.) Powiat Wyrzyski powrócił do Polski. Jednak dopiero 22 stycznia 1922 r. kiedy wojs ko polskie wkroczyło do Wyrzyska było możliwe wprowadzenie w życie ustanowień międzynarodowych. W okresie 20lecia międzywojennego wielkie zasługi dla miasta położył starosta Ludwik Muzyczka. Wybudowano szpital, dom dziecka i budynki mieszkalne. Podczas II wojny światowej Hitlerowcy wymordowali miejscową inteligencję i duchowieństwo. Styczeń 1945 jest datą wyparcia wojsk niemieckich z Krajny i zamknięciem roszczeń niemieckich do tych terenów. Od 1999 roku Wyrzysk należy do województwa wielkopolskiego i jest częścią powiatu pilskiego. Miasto leży w odległości ok. 40 km od Piły i ok. 50 km od Bydgoszczy. Linia kolejowa ze stacją w Osieku nad Notecią łączy gminę z Piłą i Bydgoszczą. Dro ga krajowa nr 10 prowadzi do Szczecina i Warszawy. Południową granicę gminy Wyrzysk wytycza rzeka Noteć, do której wpada Łobżonka, prze bijająca się przez malownicze wzgórza morenowe. Jedno z nich - Dębowa Góra sięga 192 metrów nad poziomem morza i jest najwyższym wzniesieniem Krajny. Ponad 60% powierzchni gminy jest pod ochroną, tzw. strefa krajobrazu chronionego. Gmina liczy około 15 tysięcy mieszkańców i zajmuje powierzchnię 161 km2. Sołectwa gminy: Auguścin, Bąkowo, Dąbki, Dobrzyniewo, Falmierowo, Glesno, Gromadno, Karolewo, Konstantynowo, Kosztowo, Kościerzyn Wielki, Młotkówko, Osiek nad Notecią, Polano wo, Ruda, Rzęszkowo, Wy rzysk Skarbowy i Żuławka. Na okoliczność 20 rocznicy Samorządu Gminy Wyrzysk opracowano publikację o gminie, gdzie w nocie do czytelnika burmistrz miasta Maria Bratkowska pisze: „Zapraszam do wspomnień i refleksji o ludziach i dokonaniach, a także wydarzeniach, które składają się na fragment dziejów naszej Małej Ojczyzny.” Ważnym wydarzeniem w skali kraju była bitwa pod Dąbkami w 1431 r. Odbyła się tutaj zwycięs ka bitwa z Krzyżakami, która nie była popularyzowana w polskich podręcznikach historii chociaż była bardzo ważnym wydarze niem, bo można przyjąć, że zamykała falę napadów Krzyżackich na Polskę. Mimo gwarantowanego (wie czystego) pokoju przez Krzyżaków 1 lutego 1411 r. w Toruniu i za wartego pokoju w Melnie k/ Gru dziądza (1422 r.) na mocy którego Krzyżacy oddawali Litwie Żmudź, Krzyżacy wspólnie z cesarzem Zygmuntem Luk sem burskim nie odstąpili od swych antypolskich knowań. Korzystając ze śmierci wiel kiego księcia Litwy – Witolda w 1430 r. podjęli intrygi i inne krętactwa w celu zerwania unii pols ko-litew skiej. Znaleźli sprzy mierzeńca. Był nim brat Władysława Jagiełły – wyniesiony na tron wielkiego księstwa Świdrygiełło, który pra gnął zerwania unii i korony królewskiej dla siebie. W czerwcu 1431 r. król Rze czypospolitej zmuszony był wyruszyć z wojs kiem przeciwko zbuntowanemu sprzymierzeńcowi, żeby przywrócić spokój i ład w państwie. Do udziału w wyprawie na Wołyń ściągnął Pospolite Ruszenie (siły obronne kraju) tak- że z Wielkopolski. Osłabione obronnie tereny państwa polskiego stały się ponętne dla mistrza krzyżackiego Pawła von Russdorfa, który to złamał pokój melneński i w pierwszych dniach sierpnia 1431 r. uderzył na Polskę. W opracowaniu Romana Chwaliszewskiego Bitwy pod Dąbkami czytamy: „Na wieść o tym 12 sierpnia 1431 r. przedstawiciele szlachty wielkopolskiej, zgromadzeni w Nakle n. Notecią zarządzili pogotowie wojenne w Wielkopolsce i tzw. wyprawę domową tj. obronę ziemi obowiązującą wszystkich jej mieszkańców. Uderzenie grup krzyżackich nastąpiło w dniach 28-29 sierpnia 1431 r. Dowódcami ich byli: Wielki Marszałek Zakonu, Komtur Toruński i Wójt Nowej Marchii. Grupa wielkiego marszałka po nieudanej próbie zajęcia Bydgoszczy (31.08) ruszyła na Inowrocław paląc po drodze okoliczne wsie, rabując i mordując ich mieszkańców. Po dwudniowych walkach Krzyżacy zdobyli i spalili miasto nie szczę dząc zamku. Dalej poszli na Radziejów, a niepowodzenie pod Brześciem Kujawskim zemścili spaleniem Włocławka wraz z katedrą. Na wieść o porozumieniu polskolitewskim w Łucku, grupa wielkiego marszałka Zakonu wycofała się. Oddziały komtura toruńskiego rabowały i niszczyły wsie ziemi dobrzyńskiej (był to czas żniw i wiele zbiorów spalono). Spaliły także miasta Rypin, Lipno i Nową Nieszawę oraz zajęły zamek w Dybowie pod Toruniem. Wójt Nowej Marchii, Rebenstein ze swą grupą spalił i obrabował miasto Międzychód oraz oko liczne wsie. Czwartą – opóźnioną w działaniach grupę krzyżacką stanowiły oddziały inflancko-pomorskie. Sformowano je w Tu cho li i Człuchowie po dotarciu tutaj posiłków inflanckich z marszałkiem Wernerem von Nesselrode, komturami: Goldyngi, Rygi, Marienburga i Mitawy oraz wójtem Grobina z Kurlandii. Siły inflanckie liczyły około 600 konnych i 500 uzbrojonych chłopów kurlandzkich. Wspierał je komtur tucholski – Jost von Hohen kir chen, który dysponując około 300-400 zbrojnymi był jedno cześnie przewodnikiem całości. W dniach 10-11 września 1431 r. wojska krzyżackie przekroczyły rzekę Kamionkę, maszerując w głąb Krajny (ówczesny powiat nakielski). Wkrótce zajęły i spaliły Łobżenicę. 13 września 1431 r. skierowały się na południowy wschód w kierunku Nakła. Pod wsią Dąbki nad rzeczką Orlą Krzyżacy zostali zaskoczeni przez uzbrojone oddziały chłopów wielkopolskich i szlachty. Na ich czele stali: Jan Jarogniewski herbu Orla (starosta wałecko-dra himski od 1426 r.), Dobrogost Koleński z Kolna (powiat koniński), kasztelan arybiskupi w Kamieniu Krajeńskim i Bartosz III Wezenberg herbu Nałęcz (właściciel Gostynia, od 1438 r. kaszte- lan nakielski). Pozycje strony polskiej znajdowały się na terenie górującym ok. 40 m. nad bagnistą doliną Łobzonki i Noteci oraz Orli. Krzyżacy byli zmuszeni do walki w niekorzystnych dla nich warunkach, z powodu organiczeń terenowych wyznaczonych dolinami Noteci i Łobzonki (od południa i zachodu) oraz Orli i pasma lasu od (północy). Śpiewając „Bogurdzicę” Polacy zaatakowali najeźdźcę. Wkrótce Krzyżacy po pierwszej porażce ruszyli do ucieczki porzucając pełne wozy. Odniesione zwycięstwo Pola ków w bitwie pod Dąbkami przyniosło cztery chorągwie inflanckie, w tym chorągiew mistrza inflanckiego. Na polu bitwy polegli do wódcy: komtur mitawski i komtur tucholski Hohenkirchen. Pozostali dowódcy: marszałek inflancki Nesselrode, komtur goldynski, wójt grobinski i komtur domowy człuchowski wraz z innymi dostali się do niewoli i zostali prze wiezieni do Poznania. Liczba poległych nie jest bliżej znana. Wiadomo, że około 150 rannych dotarło 16 września do Debrzna. Zwycięstwo pod Dąbkami Kraków uczcił biciem w dzwony i iluminacją miasta. W katedrze na Wawelu obok 52 chorągwi krzyżackich spod Grunwaldu, zawieszono także cztery inflanckie zdobyte pod Dąbkami.” Pod patronatem honorowym Marszałka Województwa Wielkopolskiego Senatora RP Piotra Głowskiego wydano publikację Romana Chwali szew skiego poświęconą Bitwie pod Dąbkami. Urząd miejski wspól nie z Izbą Gospodarczą Północnej Wielkopolski, Doliny Noteci, Muzeum i Theatrum Historica zorganizowali w Dąbkach widowisko w plenerze odtwarzające zwycięską bitwę nad Krzyżakami. Przedstawienie oglądała liczna publiczność, której większość stanowili uczniowie, a także uczestnicy forum. Widowisko było punktem programu Forum: „Żywa lekcja historii rekonstrukcja bitwy pod Dąbkami”. 1-15/07/ 2011 No 13 (1027) Strona 4 Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie Wojciech Błasiak Jak niszczono górnictwo węgla kamiennego w III Rzeczpospolitej. Konsekwencje restrukturyzacji (6) (Niniejszy tekst jest odcinkiem publicystycznej wersji mojego artykułu naukowego z grudnia 2010 „Protesty społeczne w górnictwie węgla kamiennego w Polsce po 1989 roku: tło, przyczyny, przebieg oraz konsekwencje”. Jest w nim dowodzona teza, iż tzw. restrukturyzacja górnictwa węgla kamiennego w Polsce po roku 1989 była celową likwidacją potencjału wydobyw czego ren townego ekonomicznie polskiego górnictwa. Rzeczywistym bowiem, a ukrywanym celem było wyeliminowanie Polski jako wielkiego eksportera węgla kamiennego z rynków światowych w interesie głównych konkurentów polskiego węgla czyli przede wszystkim USA, Australii, Kanady i RPA Był to program restrukturyzacji opracowany przez Bank Światowy, a realizowany przez kolejne polskie rządy, zarówno postsolidar nościowe, jak i postkomuni styczne, w latach 1989 – 2003. W rezultacie tej niszczącej restruktury zacji Polska z wielkiego eks portera światowe go węgla ka miennego na poziomie ponad 30 mln ton w 1990 roku, stała się ostatecznie od 2008 roku jego importerem netto na poziomie ponad 10 mln ton. Bezpośrednie i pośrednie straty ekonomiczne szacuję na rząd kilkuset miliardów złotych. Prawda o tej restruk turyzacji do tej pory jest bez względnie ukrywana przed polską opinią publiczną, a jej realizatorzy w osobach polityków, menedżerów i naukowców, fun kcjonują publicznie jako postacie wielce kompetentne i zasłużone dla polskiej polityki, gospodarki i nauki.) xxx 1. Konsekwencje protestów spolecznych w górnictwie Konsekwencje protestów górniczych były wewnętrznie sprzeczne. Z jednej strony największy w historii górnictwa europejskiego strajk generalny okresu grudzień 1992 – styczeń 1993 przeprowadzony przez gór niczą „Solidar ność”, zasadniczo ułatwił wprowadzenie kluczowych rozwiązań programu Banku Światowego, a długofalowo istotnie ograniczył na wiele lat możliwości mobilizacji społecznej i politycznej załóg górniczych. Strajk ten miał w moim prze- kona niu kluczowe znaczenie z tego właśnie względu, iż nie tylko załamał siłę polityczną i społeczną struktur górniczej „Solidar ności” lecz również silnie zatomizował i podzielił wewnętrznie środowisko pracownicze górnictwa węgla kamiennego. Od pierwszej połowy lat 90. w górnictwie węglowym działało aż 13 związków zawodowych, z których najliczniejsze to NSZZ „Solidarność”, Związek Zawodowy Górników w Polsce, Związek Zawodowy „Kadra” oraz WZZ „Sierpień ‘80”. Pozostałe związki zawodowe działające w górnictwie były wiceminister gospo darki i były dyrektor kopalni „Budryk” J. Markowski scharakteryzował następująco: „Pozostałe związki zawodowe, niektóre wręcz o kabaretowej nazwie i kanapowym składzie, skutecznie ośmieszały związkowe funkcje. Mnogość przewodniczących, zwłaszcza tych, którzy świa domie zostali uwikłani w różne biznesiki na majątku ko palń, niczemu nie służy. Niektórzy uwierzyli w swój biz nesowy talent zapominając zupełnie o losie górników. Zresztą co można powiedzieć dobrego o związkach zawodowych, które wspierały lub biernie uczestniczyły w świadomej dewastacji miejsc pracy, jak na przykład w kopalniach „Morcinek” i „Dę bieńsko”?” – Jerzy Markowski, Moje górnictwo, „Górnik”, dwutygodnik Związku Zawodowego Górników w Polsce, nr 18, 15 30.09.2001 Doszło też do trwałego zantagonizowania podzielonych związków zawodowych, przede wszystkim w relacji „Solidarność” a „Sierpień ’80”. Równocześnie górnicza „Solidarność” jawnie osła niała i legitymizowała w okresie rządu AWS w latach 1998 – 2001 tzw. program Karbownika – Steinhoffa, który przesądził ostatecznie o wyniszczeniu technicznym i ekonomicznym pols kiego górnictwa. Z drugiej strony protesty społeczne istotnie opóźniły destrukcyjną restrukturyzację i ograniczyły jej negatywne skutki ekonomiczne. Wyraziło się to odblokowaniem eksportu węgla w 1992 roku oraz faktycznym zawieszeniem w latach 1995 – 1997 programu ograniczania mocy wydobywczych i ograniczania eksportu węgla. Erik Turski, Broker of Record 905-624-4807 $34,000 $114,900 $165,000 $450,000 $ 33,000 $1,300,000$2,600,000- Condominium dwusypialniowe Mississauga - Condominium z balkonem Dom wolnostojący, 3 sypialnie, dwa piętra Etobicoke, dom backsplit 6 poziomowy, dochód Mississauga427/Dundas, warsztat samochodowy Mississauga, 20,000 Sg. Ft. budynek przemysłowy Hotel 100 unit z Banquet Hall + Restauracja $ 49,900 Połówka 3 sypialnie + 2 pietra, cegła $ 99,900 Wolnostojacy dom, cegła, 3 sypialnie $7 per Sg.Ft. w pobliżu IKEA-Queensway, budynek wolnostojący do wynajęcia Największym efektem pozy tyw nym protestów było wymu sze nie rezygnacji z likwidacji kilkunastu kopalń w 2002 roku, a następnie faktyczne zablokowanie fizycznej likwidacji czterech kopalń w 2003 roku. Po raz pierw szy po 1989 roku protesty i opór społeczny bezpośrednio zablokowały realizację programu restrukturyzacji Banku Świato wego. Istotną konsekwencją protes tów społecznych była też znacząca delegitymizacja programu restrukturyzacji Banku Światowego, dzięki ujawnianiu, nade wszystko przez „Sierpień ‘80”, rzeczywistych danych ekonomicznych i technicznych oraz intencji i celów restrukturyzacji, a także ich konsekwencji. W okresie lat 1989 – 2003 polska opinia publiczna podlegała systematycznej manipulacji głównych mediów maso wych stale informujących o nierentowności wydobycia węgla, jego nadmiaru oraz narastających z winy górnictwa gigantycznych długów pokry wanych z budżetu państwa przez podatników. Tworzyło to uza sadnienie dla likwidacji fi zycznej kopalń, ograniczania wydobycia i zwalniania pracowników. W trakcie protestów, a także dzięki działalności informacyjnej udawało się częściowo osłabiać i ograniczać medialną legitymi zację destrukcyjnej restrukturyzacji. Istotną rolę odegrał tu ty godnik „Kurier Związkowy” wydawany przez „Sierpień ‘80”, a będący do 2002 roku jedynym me dium regionalnym przedsta wia jącym argumenty i analizy przeciwne rządowej restrukturyzacji. 2. Konsekwencje procesu restrukturyzacji Protesty i opór społeczny nie były wszakże w stanie skutecznie zablokować destrukcji ekonomicznej i technicznej górnictwa. W efekcie fizycznej likwidacji infrastruktury zagospodarowania złóż w postaci zasypywania i wy sa dzania szybów wydobywczych oraz zamulania i zasypywania podziemnych chodników, w sposób bardzo trudno odwracalny tech nicznie a wysoce kapitało chłonny ekonomicznie, zniszczono istniejącą dostępność szeregu złóż, czego symbolem są takie kopalnie jak „Morcinek” w Kaczycach, którego złoża obecnie eksploatuje przygraniczna kopalnia czeska, „Dębieńsko” w Czerwionce-Leszczynach, „NiwkaModrzejów” w Sosnowcu, „Siersza” w Trzebini, „Gliwice” w Gliwicach, „Powstańców Śląs kich” w Bytomiu i „Paryż” w Dąbrowie Górniczej. Równocześnie kilkunastoletni gigantyczny drenaż ekonomiczny, dzięki polityce zadłużania po przez sterowanie cenami zbytu węgla przede wszystkim dla ener- getyki oraz politykę blokowania eksportu węgla i politykę kursową aprecjacji złotego, pozbawił górnictwo środków niezbędnych nawet na inwestycje odtwarzania mocy produkcyjnych. Rząd wielkości tych strat bezpo średnich i pośrednich należy szacować na kilkaset mld zł. I przypomnę jeszcze raz całkowicie przemilczaną od ponad 20 lat informację, iż klasyczną metodą ograniczania okresowego wydobycia węgla, bez niszczenia dostępu do złóż, jest zastosowana w górnictwie brytyjskim w latach 80. XX wieku, a w latach 30. XX wieku w okresie I Wielkiej Depresji stosowana również w górnic twie polskim, metoda sa mo czynnego zatapiania kopalń, po ówczesnym wywiezieniu sprzętu i maszyn. Równolegle nie przygotowy wano inwestycji odtworzenio wych w kopalniach przewidzianych do dalszego funkcjonowania. Efektem jest w znaczącym stopniu obecna sytuacja wymagająca wielomiliardowych nakładów na udostępnienie nowych złóż węglowych w latach 2009 - 2015, po wcześniejszych wielomiliardowych nakładach i to kredytowanych pożyczkami m.in. z Banku Światowego na likwidację ich techniczno-technologicznej dostępności w latach 1990 - 2003. W ostatecznym efekcie realizacji w latach 1990 – 2003 przez kolejne rządy polskie sprzecznej z narodowymi interesami Polski strategii Banku Światowego w zakresie „restrukturyzacji” górnictwa oraz polityki jego drenażu finan sowego oraz zadłużania, doszło do ograniczania jego mocy wydobywczych i spadku wydo bycia węgla. I tak o ile w 1997 roku wydobyto jeszcze 132,6 mln ton, to w 2004 wydobyto 99,3 mln, w 2005 już 97,1 mln, w 2006 tylko 94, 4 mln, a w 2007 już tylko 87,4 mln ton. Z powodu celowej likwidacji i to w trwały sposób mocy wydobywczych, górnictwo polskie nie tylko nie było w stanie wyko rzystać doskonałej koniunktury światowej na węgiel, wraz ze skokowym wzrostem jego światowych cen od września 2003 roku rzędu stu kilkudziesięciu procent dla również skokowego zwiększenia drogą eksportu swej akumulacji ekonomicznej. Na przestrzeni ostatnich lat bowiem eksport polskiego węgla stale i drastycznie spadał. O ile w 1997 roku eksport węgla wynosił 30,6 mln ton, to w 2007 roku spadł już do 12,1 mln ton, a w 2008 wyniósł 8,3 mln ton. Równolegle z powodu braków ilościowych i jakościowych węgla na rynku krajowym stale narastał jego import. W 2004 roku import węgla wynosił 2,4 mln ton, w 2005 osiągnął poziom 3,4 mln, w 2006 zaś 5,2 mln, w 2007 wyniósł 5,8 mln ton, a w 2008 aż 10,1 mln ton. W roku 2008 Polska stała się ostatecznie importerem węgla netto. 3. Strategiczne konsekwencje geogospodarcze i geopolityczne Mimo osiągania od 2004 roku zysków przez wszystkie spółki węglowe, nie mają one środków finansowych wystarczających na nowe inwestycje nawet dla za chowania obecnych mocy wydobywczych. Środki z budżetu państwa na ten cel są znikome, a od 2011 roku Komisja Europejska zablokuje możliwości dotowania przez rząd inwestycji początkowych w polskich kopalniach. Osobnym i wymagającym od dzielnej analizy problemem jest polityka klimatyczna UE ograniczająca przemysłową emisję CO2 i jej konsekwencje dla węgla jako pierwotnego nośnika energii. Najważniejszą od kilku lat barierą zwiększenia wydobycia węgla w tej sytuacji jest kapitałochłonność i czasochłonność in westycji wydobywczych, a kluczowym problemem są niedostateczne środki finansowe jakimi dysponuje same górnictwo oraz państwo. Potrzeby inwestycyjne do roku 2015 szacuje się na 15 mld zł, przede wszystkim dla ustabilizowania wydobycia, które stale spada. W latach zaś 2009 – 2010 na same tylko inwestycje początkowe potrzeby szacowane są na 2 864 mln zł. Według stanu z czerwca 2003 roku polskie zasoby węgla są szacowane na gigantyczną wielkość 75,8 mld ton, w tym w złożach już zagospodarowanych było 26,3 mld, a możliwych do wydobycia 4,4 mld ton. Z bilansu kopalin, jaki w 2006 roku opracował Państwowy Instytut Geologiczny wynika, iż węgiel w istniejących kopalniach wyczerpie się za 15 – 17 lat, choć rozpoznane zasoby wystarczają na 50 lat. Uruchomienie z nich wydo bycia wymagałoby budowy no wych kopalń i wielomiliardowych inwestycji. Potrzeby inwestycyjne tylko do roku 2015 szacuje się na DokoÒczenie na stronie 5 Strona 5 No 13 (1027) 1-15/07/2011 DokoÒczenie ze strony 4 15 mld zł przede wszystkim dla ustabilizowania wydobycia, które stale spada. Przy obecnej bowiem polityce do roku 2030 pozostanie tylko połowa kopalń w liczbie 21, a w zaledwie 10 kopalniach węgiel będzie łatwo dostępny w bezpośrednich inwestycjach. Celowy upadek polskiego górnic twa węgla kamiennego ma wszakże również wymiar strategiczny dla gospodarczego i politycznego bezpieczeństwa państwa polskiego. Rosnący import netto węgla przede wszystkim z Rosji i wypieranie polskiego eksportu węgla z krajów Unii Europejskiej przez węgiel rosyjski oznacza nasilające się uzależnienie Polski i pozostałych krajów Unii od dostaw kolejnego po rosyjskim gazie strategicznego surowca energetycznego. Wobec jawnego już wykorzystywania przez Rosję dostaw nade wszystko gazu do celów neoimperialnej polityki rosyjskiej dla podporządkowywania politycz nego krajów byłego imperium radzieckiego, oznaczać to będzie wzmocnienie zagrożenia bezpieczeństwa i suwerenności Polski i pozostałych krajów przede wszystkim Europy Środkowo-Wschodniej, acz także wzmocnienie pozycji przetargowej Rosji w stosunku do pozostałych krajów samej Unii, nade wszystko Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. Zniszczenie znacznej części istniejącej infrastruktury dostępności złóż węglowych, z równoczesnym wydrenowaniem akumulacji ekonomicznej podsektora górniczego za okres kilkunastu lat, znacząco redukuje możliwości wykorzystania węgla jako przyszłoś ciowego surowca chemicz nego. Z raportu naukowego ośrodka doradczego ministerstwa obrony Niemiec – Centrum Transformacji Bundeswehry, wynika z du żym prawdopodobieństwem, iż świat wszedł w fazę tzw. Peakoil, czyli przekroczenia poziomu mak sy malnego wydobycia ropy naftowej z relatywnie łatwo dostępnych złóż, „co doprowadzi do trwałego i nieodwracalnego spadku podaży tego surowca.” (Anna Kwiatkowska – Drożdż, Zagra nicz na polityka surowcowa, „Rzeczpospolita”, 1.04.2011). Jak relacjonuje dalej ten raport A. Kwiatkowska – Drożdż, „W efekcie ropa gwałtownie zdro żeje, a zaostrzająca się ry walizacja o nią w perspektywie 15 -30 lat, doprowadzić może nawet do globalnych konfliktów. Inne skutki deficytu czarnego złota, jak i innych bogactw naturalnych, to zapaść ekonomiczna i ostre kryzysy polityczne. Na niebezpieczeństwo najbardziej są narażone kraje rozwijające się, jak choćby nowi członkowie UE z Europy Środkowej i Wschodniej.” Wyciągając zaś wnioski geopolityczne z tej sytuacji dla niemieckiej polityki zagranicznej, eksperci Centrum napisali wprost: „Rosji powinno się pozwolić na prowadzenie zróżnicowanej za granicznej polityki energetycznej wobec państw UE, jeśli w przeciwnym razie miałoby to grozić pogorszeniem relacji dwustron nych Niemiec z Rosją.” Wysoce prawdopodobny trwały i wysoki wzrost cen ropy naftowej w perspektywie około 2020 roku, jak twierdzi z kolei ośrodek doradczy rządu niemieckiego Fundacja Nauka i Polityka oraz rządowy Urząd ds. Surowców i Geologii, stworzy sytuację w której wytwarzanie benzyny z węgla kamiennego, nawet w oparciu o technologie z czasów II wojny światowej, stanie się ekonomicznie opłacalne, a polity cznie koniecznie. W tej sytuacji największe w Europie zasoby polskiego węgla energetycznego, nie mówiąc już o jedynych w Europie zasobach węgla koksującego, mogą stanowić o podstawach polskiego bezpieczeństwa narodowego, a także bezpieczeństwa całej Europy Środ kowo-Wschodniej. Z tej perspektywy proces wynisz cza jącej ekonomicznie i technicznie restrukturyzacji górnictwa lat 1990 – 2003 należy ocenić dodatkowo jako istotnie osłabiający strategicznie polskie bezpieczeństwo narodowe. Wojciech Błasiak Pe≥ne badanie oczu EWA G£ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 Polskie idiomy Barbara Sharratt Z wieloletniego (przeszło 40letniego) uczenia angielskiego pozostało mi wspomnienie nie zliczonych żalów studentów, że niesposób im przyswoić sobie angielskie idiomy. Istotnie, Anglicy celują w mnożeniu idiomów, które na dodatek często brzmią bardzo podobnie, a mają zupełnie inne znaczenie, np. “knock ed out” (nieprzytomny bokser) i “knocked up” w ciąży. Ucząc polskiego na uniwersytetach (czterech) miałam z kolei do czynienia z objaśnieniem studentom, co znaczą takie polskie idiomy jak np. “nie kijem go to pałką”. I doszłam do wniosku, że pomimo tego iż polski angielskiemu nie dorówna pod względem ilości idiomów, to jednak mamy ich też dosyć pokaźną ilość. I są raczej nie przetłumaczalne: można je albo objaśniać, albo przekładać na angielski równoważnik, o ile taki istnieje. Nie wiem, czy mamy słownik idiomów polskich - kiedy uczylam, takiego nie było. W ciągu kilku minut zapisałam dwie strony idiomami, które mi przyszły na myśl - jest to tylko ułamek dużo większej całości. Zaczęłam od głowy: “nie zawracaj mi głowy”, “zielono w głowie”, “nie w głowie mi to było”, “nie przyszło mi to do głowy”, “głowił się”, “łamał sobie głowę”. Cogito, ergo sum, jak stwierdził Kartezjusz “dobrej głowie dość po słowie”. Po głowie przyszła kolej na bardziej specyficzne części twarzy, takie jak oko: “mam go na oku”, “wpadła mi w oko”, “mieć oczy i uszy otwarte”, “na oko”, czy nos: “mam go w no sie”, “wodzi go za nos”, “wsuwa nos w nie swoje sprawy”. Głowa, jak wiemy przechodzi w szyję, stąd “powiesić się komuś na szyi”, “nastawiać szyi”. Wewnątrz szyi mamy gardło: “stoi kością w gardle”, “gardłowa sprawa”, “nóż na gardle”, “suche gar dło” i lekarstwo na nie: “chluśniem bo uśniem”. Kiedy nam na czymś zależy, stwierdzamy krótko: “tu mi wisi” lub mówimy generalnie: “wszystko mi wisi”. Z kolei entuzjastka czy osoba bardzo z czegoś zadowolona jest “cała w skowron kach”. Jeśli na czymś nam zależy, mówimy: “leży mi to na sercu”, jeśli coś nas gnębi - “leży mi to na wątrobie”. Kiedy jest nam dobrze, czujemy się “jak u Pana Boga za piecem” lub “jak ryba w wodzie”. O osobie chorej mówią: “wysechł, jak szczapa”, “na księżą oborę patrzy” lub “cienko przędzie”. Nie są to dobre prognozy. Zmiana sytuacji nie zawsze ma pozytywny efekt: “wpadł z deszczu pod rynnę”, “zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Odwracanie kota ogonem, czy kijem Wisły” do niczego nie prowadzi, czyli “psu na budę się nie zda”. Biedak, czyli “goły jak święty turecki” jest w sytuacji “pod psem”. Jeśli spróbuje sobie życie poprawić i coś zaryzykuje, jest szansa, że wpadnie “jak śliwka w kompot”. Natomiast bogaty pyszni się swoim bogactwem i chodzi “jakby kij połknął”, napuszony i nadęty. Słowem “nie przystąp bez kija”, jak do wielu naszych prominentów, bo już dawno stwierdzono (m.in. Jasienica i Lec), że naszym rodakom szkodzi nie tyle alkohol, co woda sodowa. Można liczyć, że to się zmieni, ale polskie przysłowie mówi “obie canki cacanki, a głupiemu radość”, ostrzegając, że szanse na zmianę są małe i tylko głupi może się cieszyć nadzieją. Wiadomo po wszechnie, że “kruk krukowi oka nie wykole”, a więc kolega nie zaszkodzi koledze, a nadęty drugiemu nadętemu. Stąd biorą się elity czyli różne “Wielkie G” (G7, G20, Komitet Olimpijski itp.). A “obiecanki cacanki” są spe cjalnie dla wyborców przed wyborami; po wyborach już bywa różnie. Mądry jest język polski a także trochę cyniczny, bo odzwierciedla przeszło tysiąc lat nie zawsze dobrych doświadczeń, często typu “z deszczu pod rynnę”. Stąd “nadzieja matką głupich”, co już brzmi bardzo przygnębiająco. “Załamywanie rąk” nic nie pomoże, zwłaszcza kiedy inni “podstawiają nam nogi”. Wniosek pozostaje nam: “podłożyć ręce pod siedzenie” i biernie czekać, jak chłopi w “Indyku” Mrożka: “czekaj tatka latka, aż ci rosa oczy wyje”. Wesoła perspektywa. A teraz trochę o narodowym snobiźmie (idzie w parze z wodą sodową). Wiadomo, że każdy Polak urodził się w Warszawie, a nie w “zabitej dziurze”, “w wygwizdówce” czy “gdzie diabeł mówi dobranoc”, jak np. Chopin czy Sienkiewicz. Wykształceni Polacy wszyscy z Warszawy reszta kraju właściwie nie istnieje. Jeśli ktoś jest ze wsi (“z wiochy”) to “słoma mu z butów wystaje”, choćby miał doktorat. “Cham chamem na wieki wieków, amen”, choćby był Kasprowiczem. Piękna demokracja. Za to, “zastaw się, a postaw się”, trzeba zaświecić ludziom w oczy bogactwem, bo przecież tylko pieniądze się liczą na tym świecie: “Jak cię widzą, tak cię piszą”. Stąd te futra na mszy świętej w kościele. “Głęboka prowincja”, to właśnie to. Znowu snobizm, bo “prowincja też z niewiadomego powodu jest słowem w tym kontekście pejoratywnym. Z tą pobożnością też różnie bywa, gdyż jak orzekł pan Suska w swoim celnym epigramacie moralność niekoniecznie idzie w parze z pobożnością “na wynos”. Cytuję: “Polonijne realia - de wotka i kanalia”. Tu chodzi niestety o kolejny polski idiom: “mydlenie ludziom oczu”, żeby wszyscy widzieli te dewocje i myśleli, że to musi być dobra osoba, bo “leży w kościele”. Zaczęłam od idiomów, skoń czyłam na naszych narodowych przywarach, które z kolei nie różnią się za bardzo od przywar innych nacji. Anglicy mają strukturę społeczną niewiele różniącą się do Indii, mimo pozorów liberalizmu i demokracji. Francuzi również. Pani u której pracowałam jako “au pair”, czyli cudzoziemska wyrobnica, przy każdej okazji pod kreślała, że jest z chateau czyli z zamku lub pałacu gdzieś pod Lyonem. Może dlatego nie wy trząsała kup z pieluch przed zlożeniem ich do prania? Mąż jej, dorobkiewicz, był wyraź nie niższy statusem. Mówiła do niego per “vous” tak jak Chopin mówił do George Sand, a nie normalnie “tu” jak się mówi do męża. Poza tym była brudna, leniwa, wyzyskiwaczka i bez sumienia. Tyle o tzw. “arystokracji” francuskiej z XX wieku. O Niemcach niczego powie dzieć nie mogę, bo bywałam tylko przejazdem, natomiast o Skandynawach mam jak najlepsze pojęcie: uczciwi, zyczliwi i skromni, bez wody sodowej. Tak przynajmniej ich odebrałam pracując latem w Szwecji, a potem ucząc Skan dynawów angielskiego w Oxfordzie. Szczerze się z nimi zaprzyjaźniłam. U Rosjan zauważyłam duże roz warstwienie społeczeństwa, mimo pozorów równości i kilkudziesieciu lat komunizmu. Poczciwy i życzliwy naród (czyli ludzie prości, z którymi pracowałam na wystawie) i “oprisznicy” albo “naczalstwo”: tu widziałam chamstwo, nachalność i pazerność. No i obecna “arystokracja”: długonogie piękności w toaletach z Paryża, spacerujące po bulwarach Nicei i tłuste damy obwieszone złotem i kupujące złoto w Egipcie. I jeszcze modnie ubraną damę w samolocie LOTu, robiącą wulgarną awanturę stewardessie, która niechcący chlapnęła jej kawą na kostium. Można powiedzieć, że cała kultura z tej pani wyszła w owym momencie. I kostium od Diora nie pomógł. Wygląda na to, że nam, Francuzom i Rosjanom procentuje feudalizm w sensie postaw społecznych. Mimo rewolucji i pozornej zmiany systemu. Ale tu już wkraczam w dziedzinę socjologii, więc wolałabym przekazać pałeczkę pani profesor Bukrabie-Rylskiej, której artykuły czytuję z praw - www.nowykurier.com No 13 (1027) 1-15/07/2011 Obserwacje z USA Andrzej Targowski Francis “Gabby” Gaberski - as lotniczy dwóch wojen Tu zapewne nauczył sie bardzo dużo od polskich pilotów. Bo wiem po kampanii polskiej i fran- W dniu 25 maja 2011 r. nastąpiło odsłonięcie tablicy pamiątkowej o polsko-amerykańskim asie-pilocie Francis „Gabby” Gaberski (1919-2002) w jego rodzinnym mieście Oil City w Pensylwanii. Tablica została ufundowana przez działaczy pensylwańskiego oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej i działaczy Rady Inżynierów Polskich w Ameryce Północnej. Jak to miło widzieć, jak Polacy w Ameryce pamiętają o swoich bohaterach z II wojny światowej i Wojny Koreańskiej. Franciszek Gabryszewski (nieskrócone na zwisko) miał rodziców, którzy wyemigrowali z Warszawy około 100 lat temu i osiedlili się w pensylwańskim miasteczku, gdzie mieszkała liczna Polonia. Wówczas stan Pensylwanii był popularnym miejscem osiedlenia polskiej emigracji zarobkowej. Liczne kopalnie i fabryki potrzebowały polskich rąk do pracy. Płk. Francis Gaberski był jednym z siedmiu oficjalnie uzna nych asów amerykańskiego lotnictwa, którzy brali udział w dwóch wymienionych wojnach. W II woj nie światowej miał 28,5 zestrzeleń i wyprzedzało go tylko dwóch innych amerykańskich asów, którzy mieli po 40 i 38 zestrzeleń. W cywilu był wysokiej ran gi dyrektorem w kolejach i przemyśle lotniczym. Jeśli wziąć pod uwagę polskich lotników, to wyprzedził go Andrzej Skalski ze 33 zestrzeleniami. Płk. Gaberski po wojnie ukończył Uniwersytet Kolumbia, jeden z siedmiu najlepszych uczelni Wschodniego Wybrzeża. Do lotnictwa dostał się przypadkowo, kiedy studiował na Notre Dame Univercity (znanym katolickim) w stanie Indiana i przeszedł kurs pilotażu. Zmobilizowany, dostał się do lotnictwa i w czasie ataku japońskiego na Pearl Harbour na Hawajach (7 grudnia 1941 r.), wykazał się bystrością umysłu, bowiem nie dał się zaskoczyć i poderwał się do lotu i nie dał się zestrzelić. Miał raptem 22 lata. Na krótko został wysłany do Polskiego Lotnictwa w Wielkiej Brytanii. Płk. Francis “Gabby” Gaberski cuskiej, była to trzecia kampania dla nich. Franek znany był z ryzykownego latania, wracał z lotów z „podbrzuszem” samolotu pełnym gałęzi i przewodów telefonicz nych, o które zawadzał przy niskim pikowaniu. Odbył 166 misji wojennych i przebywał 500 godzin w nich. Latał na Spitfajerach i P-47. W grudniu miał wrócić do USA na urlop. Ale w dniu 20 grudnia 1944 r. dowódca spytał sie czy by ostatni raz nie odbył jesz cze jednej misji. Z ochotą zgodził sie i wyleciał nad Koblencję, gdzie w pogoni za nie mieckim samolotem zawadził o wzgórze i wyskoczył z już płonącego wraku. Pięć dni ukrywał się w lesie. Ale w rezultacie został złapany i wysłany najpierw do szpitala a potem do oficerskiego oflagu, gdzie spędził ostatnie 10 miesięcy wojny. Miał więcej szczęścia niż niektórzy polscy piloci, którzy po powrocie do Polski, zostali oskarżeni o szpiegowanie na rzecz W.Brytanii i rozstrzelani. Jego ko legę mjr. Skalskiego z celi śmierci uratowała sama Królowa An giel ska. I na tym rózni się Ame ryka od PRL-u, gdzie w swingowanych procesach zabijano bohaterów. Pułkownik Gaberski miał wiele szczęścia, że rodzice opuścili Polskę przed I wojną światową, że nie dał się zabić Japończykom na Hawajach, że tylko lekko „zawadził” samolotem o pa górek, że przetrwał niewolę niemiecką i że żył pełnią życia w Stanach Zjednoczonych, co wynika z jego wspomnień. Cześć jego pamięci. A nam pozostaje być dumnym ze współrodaka, ale czy Polaka, czy Amerykanina, czy poprostu PolishAmerican, amerykanizując nasze powikłane życiorysy? www.nowykurier.com Strona 6 No 13 (1027) 1-15/07/2011 15-lecie ZHR wKanadzie DokoÒczenie ze strony 1 Związku srebrne odznaczenia nadane przez Stowarzyszenie Wspólnoty Polskiej (Senat RP) . Te odznaczenia otrzymali Elżbie ta Łyszkiewicz, Jolanta Huebner, stępów zespołu ludowego “Kujawiacy” z Kitchener, oraz zespołu “Po lanie”. Obficie zaopa trzo ny bu fet pro wadzony ochotni czo przez rodziców Związku serwował wspaniałe jedzenie. Konsul Generalny RP Marek Ciesielczuk przypina złoty Krzyż Zasługi od Prezydenta RP druhnie Elżbiecie Łyszkiewicz Janina Skóra, Zofia Biesok, Andrzej Adamek, Piotr Huebner i Robert Nowosielski. Kluczowym punktem uroczystości bylo odznaczenie druhny Elżbiety Łyszkiewicz harcmis trzy ni, Komendantki Choragwi ZHRwK - Złotym Krzyżem Zasługi za jej ponad 40-letnie, ofiarne zaangażowanie w służbę harcerską tak w Polsce jak i w Kanadzie. Po części oficjalnej rozpoczęła się wspaniała zabawa przy dźwiękach kapeli Stella Po lonia, wy - Korzystając z tej okazji serdecznie dziękujemy wszystkim rodzi com, którzy społecznie pra cowali nad tym aby nasz piknik udal się jak najlepiej, jak również gorąco dziękujemy Placówce nr.114 SWAP za możliwość zorganizowania pikniku w Parku Paderewskiego. Do zobaczenia na kolejnym pikniku harcerskim w roku 2012 na który już serdecznie zapraszamy. Czuwaj! Dh. Andrzej Adamek Strona 7 1-15/07/ 2011 No13(1027) Strona 8 Powroty i przypomnienia Kozak Piłsudskiego (2) Zenowiusz Ponarski Wracamy jeszcze do Rygi, która pilnie zajmowała się tymi roda kami, których prawicowy prze wrót wygnał z ojczystych stron: „Wkrótce z poselstwa Litwy dotarła dokładna informacja o wer bunku na Wileńszczy znę, (rekrutów) do oddziałów organizowanych przez Pleczkaitisa. Przekazała ją pewna robotnica, zamieszkała w Rydze, której bezrobotny mąż wyjechał do Wilna, zwabiony przez agentów Pleczkaitisa. Okazało się, że bardziej aktywnym polskim pomocnikiem, był niejaki Pilotas, Litwin urodzony w Rydze, łotewski obywatel, w wieku ok. 20 – 22 lat. Był uczniem gimnazjum litewskiego, wydalonym za brak postępów w nauce. Członek litewskiej sekcji Łotew skiej Socjaldemokra tycznej Partii… Z relacji tej kobiety, Pilotas wyjechał na Litwę, w okolice Birż, niby do panny. Faktycznie pojechał werbować ludzi do bandy Plaeczkaitisa. Przed tygod niem wyjechało 25 Litwi nów jakoby szukać pracy, a w rze czywistości wyjechali do Wilna, aby wstąpić do tworzonych band Pleczkaitisa. Nieco później wyjechać miało jeszcze 6 ”. Poseł Bizauskas na bieżąco informował przełożonych: „Jak wiadomo, chętnym proponowano po trzy łaty dziennie, i jeszcze 50.000 łotewskich rubli po zajęciu Kowna. Sądzę … że wyjechało nie więcej jak sto osób, zachęconych przez Placzkaitisa i jego agentów… Obecnie jest kontakt z Ireną Skotnicką, ale ona nie budzi zaufania. Zgłasza się tylko po pieniądze, prawie codziennie … nic szczególnego nie przekazuje… Dzisiaj zgłosiła się pewna Ukrainka (tak się określiła), małżonka Rosjanina - obywatela Łotwy … Za swoje usługi chce otrzymać 7000 łotewskich rubli, tj. ok. 250 - 300 litów. Sądzę, że należy ją zatrudnić na dwa miesiące”. Chętnych do donoszeniu nie bra kowało nie tylko w Rydze. Sauguma i inne służby litewskie miały moc agentów, ulokowa nych w Polsce, tam gdzie gro madzili się ludzie, którzy opuścili swój kraj. Dla koordynacji wszystkie służby wywiadowcze i kontrwywiadów, zostały całkowicie podporządkowane, bezpośrednio, ministrowi spraw wewnętrznych, który nie żałował sił i środków dla walki do stworzenia sieci agentów w Polsce. Jeden z nich, jak podaje Arvydas Anuszuskas, autor solidnej pracy o taj nych służbach na Litwie; „Agent odszukał inteligenta, godnego zaufania, który dostarczył wszystkie niezbędne wiadomości. Stwierdzono, że Pleczkaitis ma zaledwie 50 osób, a Polakom to nie wystarczało. Zdecydowali powiększyć jego szeregi, zaciągając do nich byłych żołnierzy S. Bulak – Balachowicz (walczących przeciwko Rosji Sowieckiej). Już na początku 1928 roku litewski wywiad działał niezawodnie – znane były najtajniejsze plany pleczkaitisów. 23 lutego Plecz kaitis posłał na Litwę 3 swoich agentów, z których dwaj zostali zastrzeleni, a trzeci wpadł w ręce wywiadu i z niego wyciągnięto wiele tajemnic. W czerwcu, wysłani do Wilna, policjant i strzelec porwali na prowincji byłego posła Kedisa, którego później osądzono w Kownie. Od niego uzyskano wiele ważnych informacji. Ciekawe informacje przekazał uciekinier z Polski, były pracownik Oddziału II Sztabu Gen., A. Pietkiewicz, o spotkaniu marszałka Piłsudskiego z Pleczkaitisem, w którym uczestniczyli płk. M. Kościałkowski i S.Kirtyklis. Po tym spotkaniu przekazano 10.000 dolarów dla wzmocnienia działań Pleczkaitisa. Spotkanie emigrantów litew skich z marszałkiem Piłsudskim i jego współpracownikami odnotował prezes Związku Wyzwolenia Wilna, M. Birżyszka, który w 1930 r., pod pseudonimem opublikował kronikę litewskich cierpień za okres 1919 – 1928: ”Około 11 sierpnia 1928 r. w Wilnie odbyła się w mieszkaniu Jana Piłsudskiego, narada mar szałka Piłsudskiego z przywódcą emigrantów z niepodległej Litwy H. Pleczkaitisem. Uczestniczyli w niej polscy politycy; major Kirtyklis, płk. Kościałkowski, senator z Warszawy Witold Abramowicz, M. Raczkiewicz, K. Okulicz, gen. Rydz Śmigły, gen. Sosnowski, płk W. Sławek i inni, Omawiano rolę litewskich emigrantów z Polski w stosunkach Polski i Litwy i obiecano nadal popierać ich działalność w działalności przeciwko rządowi Litwy”. (B. Szemis (ps.), Golgota Wilna, Kow no 1930, przedruk Wilno 1992, lit.). Należy zauważyć, że w Kronice życia Józefa Piłsudskiego przypadki spotkań z emigrantami z Litwy, są skąpo wspomniane. Brak jest danych o jego pobycie w Wilnie w dniach ok. 11 sierpnia natomiast jest wiadomość, że 28 lipca 1927 r. Piłsudski pojechał na parę dni do Wilna wraz z płk. Prystorem i adiutantem kpt. Wendą i zamieszkał u swego bra ta, Jana Piłsudskiego. Po po łu dniu od był dłuższą konferencję z wojewodą Raczkiewiczem, a w następnych dniach był zajęty sprawami wojskowymi. Jakie to mogły być „sprawy wojskowe” mo żemy się domyślać, skoro owiane nimbem tajemniczości przenikały do Kowna. 1 sierpnia przed południem Piłsudski wyjechał do mająteczku gen. Żeligowskiego w Andrzejewie; „celem odwiedzenia generała i udzielenia tam posłuchania szeregowi osób”. A tego dnia wieczorem odjechał do Warszawy, do której przyjechał rano 2 sierpnia Czy w Andrzejewie wówczas nie było Pleczkaitisa? Może nie było to 11 sierpnia A.D. 1927, ale 10 dni wcześniej? 12 sierpnia marszałek przybył do Druskiennik na wypoczynek i przebywał tam przeszło miesiąc w ciągu których musiał załatwiać sprawy służbowe, do których niewątpliwie należały stosunki z Litwą. A 8 października znowu Piłsudski jedzie do Wilna Jak wynika z zapisu w Kronice 9 i 10 października 1927 r. odbyły się w Wilnie narady w sprawie zaognionych stosunków polsko – litewskich. Ich ciąg dalszy miał miejsce 23 listopada, kie dy w towarzystwie przybyłych dygnitarzy; ministra Zaleskiego, wiceministra Knolla, naczelnika Wydziału Wschodniego Hołówki, płk. Prystora, i wezwanych posłów; z Moskwy – Patka i Rygi - Łukasiewicza, w przeciągu całego dnia aktualne sprawy. Jakie to były sprawy wiemy z rozmów mających miejsce następnego dnia, 24. XI.; ”Omawiano sprawę emigrantów litewskich, ucieka jących z Litwy i szukających schronienia w Polsce”. A w wywiadzie dla Polskiej Agencji Telegraficznej z 30 listopada padną znamienne słowa marszał ka Piłsudskiego: „Na zakończenie prosi o okazanie gościnności i pomocy Litwinom, szukającym przytułku w Polsce… Niech litew scy emigranci nie zaznają u nas gorzkiego chleba pogardy i niechęci”. (W. Jędrzejewicz, Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867 – 1935, t, II, Londyn 1986). Jak to często bywa, piękne słowa niczego nie dowodzą. A litewscy emigranci byli potrzebni do rozgrywek politycznych i tak długo byli popierani, jak długo byli pożyteczni dla ich mocodawców. W tym czasie kiedy w Polsce powstawały litewskie jednostki wojskowe, wspierane przez władze polskie, a zwłaszcza przez Oddział II Sztabu Gen., agenci Kowna w Polsce bacznie obserwowali poczynania emigrantów. Agent B.I.R. meldował z Warszawy; Polskie dowództwo Wojskowe przewiduje; „dla poparcia opozycji litewskiej przeznaczyć 3 -ci Korpus. Korpus ten wkroczy na Litwę po tym, jak się uda Pleczkaitisowi skrawek Litwy. A inny agent O.F. z Wilna donosił, że Piłsudski do swej gry wciąga Wojskową Misję Francuską i dla finansowania akcji przeciwko organizacji antyrządowych na Litwie, przekazał Pleczkaitisowi 25.000 dolarów; „Pleczkaitis inspi rowany dolarami już „wi - dział konkretne terminy powstania na Litwie - 1 listopad 1928 r., Ale kiedy do powstania nie doszło - wówczas Boże Narodzenie 1928 r. …Nieudolność Pleczkai tisa i Papolauskasa w przygotowywaniu powstania wywołała niezadowolenie polskiego Sztabu Generalnego. Wówczas byłemu rosyjskie mu wojskowemu, do świad czonemu pracownikowi polskiego wywiadu M. Jakowlewowi (dotąd działał przeciwko ZSRR), zlecono organizować jednostki partyzantów Pleczkaitisa. Pięciu werbowników Pleczkaitisa (a wśród nich – byli rosyjscy wojskowi – A.Szeptynski, Gołub, Mojdolewski) od razu rozpoczęło agitować byłych żołnierzy Wrangla, Preremykina i Bulak- Balachowicza (internowanych w Polsce), do ochotniczego zaciągu do Pleczkaitisa”. Konkretnej pracy Jakowlewa poświęcić należy oddzielne opracowanie. Dotąd o tworzonych przez niego oddziałach niewiele wiedziano. Między legendą o nich a rzeczywistością, jest bardzo duży rozdźwięk. Postaramy się aby był bliższy prawdzie. 1-15/07/2011 No 13 (1027) Strona 9 Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita. Obowiązujące w Polsce społeczno-gospodarcze ramy programowe 1. Program I. Krajowego Zjazdu „Solidarności” Na I. Krajowym Zjeździe „Solidarności” w 1981 roku uchwalony został program Samorządnej Rzeczypospolitej. Postulował on szeroki rozwój samorządności pracowniczej, zawodowej i terytorialnej. Związek miał „tworzyć i wspierać niezależne i samo rządne instytucje we wszystkich sferach życia społecznego”. System nakazowo - rozdzielczy miał być zlikwidowany i zastąpio ny rynkiem z zachowaniem jednak planowania gospodar czego. Nowy porządek społeczno - gospodarczy miał „kojarzyć plan, samorząd i rynek” prowadząc do „powszechnego wyzwolenia pracowitości i przedsiębiorczości”. Zwieńczeniem różnego rodzaju samorządów miała być Izba Samorządowa jako druga izba polskiego parlamentu, co nawiązy wało do wcześniejszych postu - 2. Gospodarcze porozumienia Okrągłego Stołu Porozumienia Okrągłego Stołu z 1989 roku podtrzymały pro gram Samorządnej Rzeczypospolitej ugruntowując akcjonariat pracowniczy i wprowadzając prywatyzację. Struktura własnościowa polskiej gospodarki miała pozostać mieszana ze znacznie zwiększonym sektorem własności prywatnej, w tym pracowniczej. Chociaż reprezentacja opozycji w porozumieniach Okrągłego Stołu nie była kompletna, porozumienia te stały się dokumentem obowiązującym dla polskiej transformacji ustrojowej i przyszłego modelu gospodarki rynkowej. Ruch samorządów pracowni czych po Okrągłym Stole nabierał rozmachu poprzez odwoływanie tzw. dyrektorskich rad pracowniczych i zastępowanie ich autentycznymi reprezentacjami załóg. Kierowano się przy tym przykładem najbardziej na Zachodzie rozwiniętej partycypacji pracowniczej w Republice Federalnej Niemiec (Mitbestimmung). Samorządy pracownicze zmierzały do wprowadzania akcjonariatu pracowniczego kierując się z kolei przykładem najbardziej zaawansowanego na Zachodzie akcjonariatu amerykańskiego. Tego typu transformacja została z dużym powodzeniem zrealizo wana przez Słowenię, która nie wyprzedała swojego majątku narodowego i osiągnęła o wiele wyższy dochód na głowę mieszkańca niż Polska. 3. Zapisy Konstytucji RP Ponieważ Okrągły Stół oznaczał koniec ustroju komunisty cznego należało przyjąć jakiś model kapitalistycznej gospodarki rynkowej: nowy (dostoso wany dobrze do warunków pols kich) lub już działający w prak tyce. Zdecydowano się na drugie, łatwiejsze rozwiązanie wybierając model niemiecki „społecznej gospodarki rynkowej”. Model ten przyjęto błędnie odróżniać w Polsce od modelu anglosaskiego poprzez jego funkcje opiekuńcze. Jednakże występują one również w modelu anglosaskim. Natomiast cechami odróżniającymi niemiecką gospodarkę rynkową od anglosaskiej jest polityka gospodarcza państwa i koope racyjne stosunki przemysłowe, realizo wane poprzez pracownicze współzarządzanie. Wiedza o tym jest w Polsce znikoma a obie cechy kojarzone są raczej z komunizmem niż z kapitalizmem. Tymczasem poza Niemcami obejmują one całą zachodnią Europę kontynentalną i wszystkie wschodnioazjatyckie „tygrysy”. O ile nadmierna opiekuńczość państwa jest czynnikiem hamującym gospodarkę o tyle polityka gospodarcza i kooperacyjne stosunki przemysłowe są czynnikami napędowymi i decydującymi o przewadze modelu niemieckiego i japońskiego nad anglosaskim. Nierozumienie w Polsce istoty modelu niemieckiego, poprzez sprowadzanie go do opiekuń czości, sprzyja argumentacji, że może go stosować tylko państwo rozwinięte, które ma odpowiednie środki na działalność socjalną. Tymczasem politykę gospodarczą i kooperacyjne stosunki przemysłowe może (i wręcz musi) stosować państwo wchodzące w gospodarkę rynkową, takie jak Polska. Zlikwidowane przez Balcerowicza autentyczne rady pracownicze zostały nam przywrócone przez ustawodawstwo Unii Europejskiej (rady pracowników), wykazując nawet analfabetom, że jest to instytucja związana z gospodarką rynkową. Uwzględniając niemiecką, najbardziej na Zachodzie rozwiniętą, partycypację pracowniczą oraz wysoko rozwiniętą samorządność terytorialną, trzeba uznać ten kraj (obok Szwajcarii i krajów skandynawskich) za kraj o najwyższym stopniu samorządności. Model niemieckiej „społecznej gospodarki rynkowej” wprowa dzono w 1997 roku do Konstytucji RP (art. 20), przy czym samorządność została zagwarantowana w osobnych artykułach (16 i 17). głym Stole od programu Samorządnej Rzeczpospolitej było zaindoktrynowanie opozycyjnych elit ideologią dzikiego kapitalizmu (neoliberalizmem), dokonane przez poza - solidarnościowe wydawnictwa drugiego obiegu. Ten fundamentalny dla patologicz nego charakteru naszej transformacji ustrojowej proces, jest niezauważany przez interpretatorów najnowszej historii Polski. Indoktrynacja ta rozwinęła się zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, lecz zamierzone skutki osiągnęła dopiero w drugiej połowie lat 80. Ideologia dzikiego kapitalizmu była sprzeczna z odczuciami i interesem szerokich rzesz obywateli, w tym członków Solidar ności. Nie mogła być zatem wprowadzona do porozumień Okrągłego Stołu, mimo że zna czą ca część jego uczestników była już jej zwolennikami. Jednakże krajowym motorem dzikiego kapitalizmu była partyjna nomenklatura, uwłaszczająca się masowo od ponad już roku w stylu kapitalizmu wręcz kryminalnego. To te kręgi zainicjowały, i w taki właśnie sposób, transformację ustrojową. Widać w niej niedwuznaczny związek z memoriałem Mirosława Dzielskiego z 1980 roku „Jak zachować władzę w PRL”3, w którym autor zachęca reżimowe elity do zmiany ustroju poprzez uwłaszczenie się na majątku państwowym. Na podkreślenie zasługuje fakt, że wspomniany wcześniej, indoktrynujący neoliberalizmem drugi obieg wydawniczy korzystał z wyraźnego reżimowego parasola ochronnego. Doktryna neoliberalizmu, wraz z metodą jego szokowego wprowadzania, została wypracowana w Stanach Zjednoczonych w latach 70. przez chicagowską szkołę (Chicago boys) Miltona Fried mana. Doktryna ta stała się narzędziem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (tzw. konsensus waszyngtoński4), do szokowe go restrukturyzowania go s podarek narodowych pod kątem spłacania przez nie zadłużenia zagranicznego. Powoduje ona wywłaszczanie społeczeństw na rzecz skoncentrowanego kapitału zagranicznego, w tym między narodowego. Powoduje również Promocyjne ceny BiletÛw do Polski Income - Tax III. Pucz Balcerowicza 1. W kierunku dzikiego kapitalizmu i doktryny szoku Wakacje na s≥onecznym po≥udniu - ìlast minuteî Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10 Wysy≥ka paczek i pieniÍdzy Istotnym czynnikiem, który zadecydował o odstąpieniu po Okrą- www.nowykurier.com koncentrację kapitału krajowego (czyli dalsze wywłaszczanie społeczeństwa), powiązanego z reguły z kapitałem zagranicznym. Po szokowym ogołoceniu kilku gospodarek południowo-amery kań skich, MFW przystąpił do szokowej transformacji rozpa dających się gospodarek komunistycznych, poczynając od gospodarki polskiej. W związku z tym od marca 1989 patronem polskiej transformacji ustrojowej staje się ame rykański finansista, wzbogacony na spekulacjach finansowych, George Soros, który do końca tego roku przedstawił aż 5 odnośnych propozycji5. Soros był również patronem działań Jeffreya Sachsa i Stanisława Gomułki, którzy szczegółowiej zaangażowali się w polską transformację. Ten ostatni, mimo polskiego nazwiska, był „czynnikiem” zewnętrznym jako konsultant MFW do spraw polskich reform. Już w pierwszym dokumencie Soros powiązał prywatyzację z obsługą polskiego zadłużenia zagranicznego i postulował sprzedaż polskich przedsiębiorstw nabywcom zagranicznym. Sprzedażą miała się zajmować specjalna agencja z zagranicznymi doradcami, która również miała sprzedawać przedsiębiorstwa nabywcom polskim. Ci ostatni mieli jednak znikome możliwości ich nabywania. Po czerwcowych wyborach 1989 i ustanowieniu Sejmu Kontraktowego doszło do zharmonizowania interesów finansów międzynarodowych, uwłaszczającej się starej nomenklatury i uwłaszczającej się nomenklatury nowej, opozycyjnego rodowodu, dla której Solidarność stała się już „masą upadłościową”6. Uwłaszczanie pracowników stało w ostrej sprzeczności z tym procederem. Wydano zatem bezpardonową walkę koncepcji własności pracowniczej dyskredytując ją całym spektrum fałszywych kontrargumentów. Mimo to, wprowadzony pod naciskiem samorządów pracowni czych leasing, tworzący tylko namiastkę spółek pracowniczych (w rzeczywistości tworzył spółki menedżerskie), okazał się najlepszą formą prywatyzacji. Cdn. VISTULA TRAVEL Tel.: 905-624-4141 Dixie Jan Koziar latów polskiej myśli społeczno politycznej. Program nie wspominał o prywatyzacji przedsiębiorstw pań stwowych, ale postulował rozwój przedsiębiorstw prywatnych i prywatnego rolnictwa. Program Samorządnej Rzeczypospolitej został uzupełniony w 1987 roku o akcjonariat pracowniczy, który zresztą był wcześniej uwzględniony w encyklice Laborem Exercens, dołączonej w całości do programu zjazdowego „Solidarności” z 1981 roku. Program Samorządnej Rzeczpospolitej nie był programem nowatorskim na gruncie polskiej myśli polityczno - ekonomicznej. Łączył postawy prawicowe i lewicowe, jak je się dzisiaj określa. Tuż po wojnie rozwijał podobną koncepcję Feliks Koneczny1 i ruch ludowy. Nie był też żadną „utopią”, jak próbuje się go dziś dyskredytować2. VISTULA TRAVEL Dundas St. E. 1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga 1-15/07/2011 No 13 (1027) Strona 10 Pałac w Drogoszach Wiesław Piechocki Warto zboczyć z utartych wielkich szlaków i zawitać do wioski, ukazującej dokładnie zygzako wate ruchy historii na tutejszych terenach. Wjeżdżam samochodem do Drogoszy, wioski nieznanej, gdzieś na trasie między Korszami a Węgorzewem. Typowe Mazury: stoi tu na obrzeżu wioski wspaniały pałac, do dziś kontrastujący z beznamiętnym otoczeniem. Aby zobaczyć pałac, nie trzeba zapłacić w kasie biletu wstępu. Nie. Bo nie ma kasy. Informacji też nie ma. Po „partyzancku” należy szukać osobę, mającą klucze do zamkniętego pałacu, coś jej dać do ręki, przejść przez nędzne zabudowania obok, potem pokonać zardzewiałe ogrodzenie i wresz cie napawać się pięknem baroku. Oglądam pałac, zbudowany w latach 1710-1716 przez architektów, których nazwiska nie brzmią po „prusku”: Jean de Bodt i John von Collas. Konstrukcja dla pruskiej arystokratycznej rodziny von Dönhoff. małej kryp cie - o dziwo - dwa wspa niałe sarkofagi. Są to jedyne sar kofagi, jakie się zacho wały po roku 1945 w PRL na ziemiach byłej enkla wy pruskiej! Rarytas! Oglądam do kładnie te dzieła sztuki z białego marmuru. Para, pruski arystokrata (Georg zu Doh na) z mał żonką. Napisy częśFasada od strony parku ciowo zni sz czone, przepięknym parkiem od strony zatarte. Ale od cy fro wuję dane ogrodowej. Pałac w Drogoszach leżącej damy. Trzyma pobożnie należy do pana R., który nabył chyba ten przybytek, aby go sprzedać z zyskiem za parę lat. Nic się tu nie dzieje. Właśnie ta cisza degrengolady, statyczność mijających lat jest przerażająca. Apatia i pustka. Chodzę wokół pałacu. Z daleka prezentuje się on jako tako. Gorzej jest z bliska. Staję przed centralną fasadą. Rozkruszenie tynków, odrapania na eleganckich kolumnach, wieloletnie zaniedbania, ceglane plamy denerwują, okna wołają o nowe framugi, pilastry cherlawe, tympanon obtłu czony, lukarny zmurszałe, gzym sy odpadają. Nie mówię „obraz nędzy i rozpaczy” – do końca i konsekwentnie – gdyż byłem w Sztynorcie, gdzie jest o wiele gorzej... Od strony ogrodowej też nie lepiej. Zardzewiały balkon na pierwszym piętrze patrzy się w kierunku przepięknego (teoretycznie) parku. Przebrzmiałe piękno. Stoję pod zadaszonym taraKominek sem. Kiedy kelnerzy we frakach Ktoś, kto już był w opactwie serwowali tu ostatni raz w trakcie cystersów w Lubiążu koło Wroc- garden-party zimnego szampana? ławia lub tu na Mazurach w Szty- Przed czy po dojściu Hitlera do norcie, odetchnie: tu w malutkich władzy? Do 1939 roku wszystko Drogoszach (po niemiecku Dön- było tu w porządku... w pruskim hoffstädt) nie ma aż takich znisz- zdyscyplinowanym systemie. czeń. Ząb czasu nie uszczknął tak Polityka Hitlera zniszczyła stary potwornie architektonicznej sub- porządek i wygoniła pruskich stancji pałacu. On był kiedyś właścicieli ziemskich majątków przez wieki pruski, do 1945 roku, na zawsze z „Ostpreussen”, czyli sławetnego roku, kiedy Armia z „Prus Wschodnich”. Drogosze Czerwona ciągnęła na Berlin, aby to jedynie nikły przykład historii, faszystowskiemu gadowi wresz- która rozprawiła się z ludobójcami nazistowskimi, ale pozostawiła cie ukręcić łeb. W Drogoszach jest 365 okien, ślady architektonicznej kultury na czyli tyle, ile dni w roku, 52 po- dziesięciolecia dla innych nacji, koje, czyli tyle, ile jest tygodni w innych porządków politycznych. Chodzę po parterze pałacu. Są roku oraz 12 kominków – tyle co miesięcy. Jest to może wzrusza- tu owe kominki, pokoje, korytarze jące. Mnie bardziej wzrusza stan o dziwnej koncepcji. Pusto i głupałacu, wspaniałego barokowego cho wszędzie. Największe wrażeprzybytku, okolonego podjazdem nie robi na mnie kaplica pałacodla karet, stawem, klombami i wa, najpierw swą kompletną pustką. Gdyby mi po wie dziano, że tu była spiżarnia albo biblioteka, uwie rzyłbym. Tu nie ma nic. Tyl ko wspa niałe sklepienie palmowe gotyckiej pro weniencji nad głową świadczy o religijnym niegdyś przeznaczeniu tego pomieszczenia. Obok kaplicy, w Sarkofag pruskiej hrabiny von Donhoff silnie lewicuje, iż nazywana jest „Czerwoną Hrabianką”. Chce pisać do ktorat o założycielach komunizmu. Te plany przekreśla jej Hitler i jego kariera. Jego okrutnej indoktrynacji sprzeciwia się ruchliwa hra bianka. Jako polityczny kurier niemieckiego podziemia jeździ do Szwajcarii. Po średnio jest włą czo na w zamach na Hitlera w Gierłożu koło Kętrzyna w lipcu 1944. Czuje nadchodzące rady kal ne zmia ny. Słynna jest jej ucieczka przed Armią Okna fasady Pałac w Drogoszach ręce skrzyżowane na piersi. To Czerwoną na koniu. Obok przecież Angelika von Dönhoff kuzynka też na koniu. Lejce (1793-1863). Zatem miała 70 lat, w ręku, tobół za sobą na kiedy umarła. W nogach wykuty siodle i tak przez 1200 km! herb rodowy von Dönhoffów: łeb Pruska dyscyplina. Wojna się dzika. kończy. Bierze udział jako Przypominam sobie powoli jej dziennikarka w procesie nosyna: hrabia Udo zu Stolberg - rym ber s kim, potępia jąc ludzi, Wernigerode był w Ber linie którzy zniszczyli między innymi prezydentem Reichstagu, czyli jej pruską ojczyznę. Napisze „mar szałkiem sejmu” nie miec - potem o niej wzruszające wspomkiego przed pierwszą wojną świa- nienia „Nazwiska, których już tową. Nie utrzymano pokoju... nikt nie zna”. Ma świadomość nowych reguł gry w polityce Utrzymanie pokoju... w Drogo- świa towej. Zakłada do dziś szach nie jest to puste ironiczne istniejący tygo dnik „Die Zeit”, hasło! O pokój walczyła pruska czyli „Czas”, ukazujący się nadal arysto kratka, o której cały czas w Hamburgu! Hrabina von Dönmyślę, chodząc po zdewastowa- hoff umiera na zamku Crottorf w nym i odpychającym (AD 2010) marcu 2002. Jej dzieło żyje, mimo pałacu. Nazywała się tak jak iż teorety czna właścicielka pa łacu, którego fasadę podzi wiam o zacho dzie słoń ca, już nie może wal czyć o po jednanie naro dów nie mieckiego i pols kiego po strasz nych latach drugiej wojny światowej. Jej dokonań pielęgnuje w Gałkowie /też mazurska wioska/ Renate Marsch-Potocka, niemiecka dzienni Sklepienie byłej kaplicy karka, która w Polsce posiadłość: Marion (Hedda Ilse) znalazła drugą ojczyznę. Wyszła Gräfin von Dönhoff. Ale nie za mąż za polskiego arystokratę i urodziła się tu. Ujrzała światło pozostała symbolicznie na Mazużycia 2 grudnia 1909 roku na rach, ziemi dogłębnie do świad zamku Friedrich stein koło czonej przez historię. Królewca, stolicy dawnych Prus. O tym wiedziała hrabianka Była krnąbrnym dzieckiem, choć Marion von Dönhoff. Nie wyszła matka była damą dworu u ostatniej cesarzowej Niemiec, czyli u Augusty Viktorii. A może dlatego chciała wyrwać się z konwenansów jak z gorsetu, za mocno ściskającego gardło i pierś? W każdym razie w Poczdamie zdaje maturę w 1929 roku. Na studiach we Frankfurcie nad Menem tak Wejście do byłego pałacu za mąż. Poświęciła się idei przybliżenia narodów w ramach ustalonego pokoju w Poczdamie, czyli w mieście, gdzie uzyskała maturę. Walczyła piórem, mając u boku polityków wczesnej NRF, z którymi żyła na przyjacielskiej stopie jak Konrad Adenauer czy Willy Brandt. On ją zaprosił do Polski w 1970 roku. Ale nie poleciała do Warszawy. Brandt uklęknął wtedy przed pomnikiem getta warszawskiego. Dla niej ta wizyta byłaby przypie czę towa niem utraty na zawsze jej pruskiej ojczyzny. Nie mogłaby wypić „za utratę dawnych ziem niemiec kich”. Ale i tak była zwiastunem zmian w głowach nie miec kich. Kie dy w Mikołajkach nazwano szkołę jej imieniem, przyjechała tam. Miała 86 lat. Polskim dzieciom powiedziała: „To niebez piecznie nazywać szko łę imie niem kogoś, kto żyje. Może on spła tać jeszcze nie przyjemne figle”. Tego nie zrobiła. Takich orędowników pokoju trzeba nam coraz więcej jak hrabina von Dönhoff. Oglądam się za siebie. Zdewastowany pałac w byłym Dönhoffstädt, a w dzisiejszych Drogoszach zatapia się powoli w potężniejącym zmierzchu. www.nowykurier.com No 13 (1027) 1-15/07/2011 Strona 11 Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze” Strona 12 1-15/07/2011 No 13(1027) No 13 (1027) 1-15/07/2011 Strona 13 BioEkoTech Canada Inc, & BioEkoTech Canada Inc. & EnviroCement Technologies 1-15/07/2011 No 13 (1027) Strona 14 Politechnika GdaÒska Henryk Bug≥acki Przez trzy czerwcowe dni: niedzielę, poniedziałek i wtorek (1214 czerwca) Gdynia gościła wielu gości z uczelni morskich całego świata oraz wspaniałą flotyllę statków szkolnych w tym żaglowców tych uczelni. Okazją do zlotu było odbywające się co roku zgromadzenie ogólne stowarzysze nia wyższych uczelni mors kich IAMU (International Association of Maritime Universities). W tym roku rolę gospodarza pełniła Akademia Morska w Gdyni. Hasło tegorocznego zjazdu to “Green Ships, Eco Shipp ing, Clean Seas“. Akademia Morska gościła rektorów, profesorów i 1200 studentów z ponad 50 uczelni morskich z całego świata, m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Chin, Egiptu, Wietnamu, Japonii, a nawet Ghany. Spotkaniu towarzyszyła konfe ren cja naukowa, a także warsztaty dla studentów. Do Gdyni zawinęły wspaniałe statki szkolne i żaglowce, a wśród nich te największe i najpiękniejsze: - “State of Maine“ - z 250 amerykańskimi studentami, - “Empire State VI“ - z 500 studentami z Nowego Jorku, - “Mir“ - ze 100 studentami z St. Petersburga, - “Kruzensztern“ - ze 100 studentami z Kaliningradu. Nie zabrakło oczywiście jed nostek, których armatorem jest Światowy zlot uczelni morskich w Gdyni Aka demia Morska w Gdyni statku badawczo-szkoleniowego “Horyzont II“ i żaglowca “Dar Młodzieży“, na którym studenci odbywają praktyki morskie. Był również statek szkolny ze Szcze- cina - “Nawigator XXI“. To świetna okazja dla amatorów foto grafii. Jednostek niestety nie można było zwiedzać. Statki naszych gości cumowały przy na brzeżu Dalmoru oraz statki gospodarzy przy Skwerze Kościuszki w centrum Gdyni. Odbywające się corocznie zgromadzenie ogólne (AGA - Annual General Assembly) stowarzyszenia odbyło się w gmachu głównym Akademii Morskiej w Gdyni. Powierzenie naszej uczelni orga nizacji AGA-12 jest dowo dem uznania dla osiągnięć Akademii Morskiej w Gdyni. W ramach ponad dziesięcioletniej historii stowarzyszenia najważniejszymi osiągnięciami naszej uczelni jest długoletnie przewodniczenie 16 uczelniom członkowskim z krajów Unii Europejskiej, wygrywanie szeregu zgło szonych projektów oraz prezentacji na wszystkich konferencjach naukowych towarzyszącym co rocznym zjazdom. Bez wątpienia jest to największe spotkanie akademickiego środowiska morskiego na świecie. J.M. Rektor Akademii Morskiej powołał rok temu komitet organizacyjny, który zorganizował zjazd uczelni morskich. Transparentność pracy zapewniło także stowarzyszenie “Światowy zjazd uczelni morskich“ zarejestrowane w październiku ubiegłego roku, którego zadaniem było także pozyskiwanie środków na finan sowanie przedsięwzięcia, a także zapewnienie właściwej organizacji. Powstała strona internetowa ułatwiająca potencjalnym uczestni kom rejestrację, przesłanie prezentacji na konferencję, za kwa terowanie się w hotelach, pomoc w wystawieniu wiz i organizacji pobytu delegatów w Polsce. Przygotowania do zlotu rozpoczęły się z rocznym wyprze - dzeniem. W dniach 5-7 lipca 2010 r. przebywał w murach Akademii Morskiej w Gdyni Pan Hideaki Tagami - sekretarz IAMU (Mię- dzynarodowego Stowarzyszenia Uczelni Morskich). Podczas spotkania z J.M. Rektorem prof. Romualdem Cwilewiczem omówione zostały główne aspekty programu zgromadzenia ogól nego Wyższych Uczel ni Mor s kich zrzeszonych w IAMU, któ re odbyło się w naszej Uczelni w dniach 12-14 czerwca 2011 roku. Pan Tagami zwie dził m.in. laboratoria i sy mulatory na Wy dziale Nawigacyjnym w towarzystwie Dziekana Wydziału. Spotkał się także z dyrek- (International Association of Maritime Universities) IAMU powstała w roku 1999 z inicjatywy zespołu założyciels kiego uformowanego z wybra nych uczelni z każdego z kontynentów. Pomysłodawcą i aktywnym kreatorem tego przedsię wzięcia był pan Hisashi Yama moto - Japończyk, ówcześnie związany z wydziałem morskim Istambulskiego Uniwersytetu Technicznego (ITU). W skład grupy założycielskiej weszli rektorzy z następujących uczelni: reprezentujący Amerykę - Maine Mari time Academy (USA), Afrykę - Arab Academy for Science Tech no logy and Maritime Transport (Egipt); Australię Australian Maritime College, Azję - Kobe Univer sity of Mer cantile Marine (Japonia), Europę - Istanbul Technical Uni ver sity (Turcja) i Cardiff Uni versity (Wlk. Bry tania), World Maritime University. Udało się pozys Akdemia Morska w Gdyni - wejście główne kać sponsora dla tego torem Urzędu Morskiego Panem przedsięwzięcia, którym została dr inż. kpt.ż.w. Andrzejem Króli- wielka instytucja japońska Nipkowskim, dyrektorem ds. Współ- pon Foundation, patronująca setpracy Międzyna rodowej Portu kom projektów z różnych dzie Gdynia Panem Krzysztofem Gro- dzin. Głównym celem organizacji madowskim a także z dyrektorem były dążenia do oparcia się tenChipolbroku Panem Andrzejem dencjom obniżania poziomu i forKarnabalem na bur cie nowej malnych wymogów kształcenia jednostki tego ar ma tora m/s oficerów, wypracowanie najlep„Adam Asnyk” oraz z szeregiem szych pro gramów nauczania i innych osób, które wspo magać szko lenia przyszłych oficerów, miały organizacyjnie tegoroczne stworzenia forum do wymiany spotkanie 52 Wyższych Uczelni doświadczeń prowadzenia istotMorskich z całego Świata zrze- nych dla uczelni prac badawczych szonych w ramach IAMU. i wymiany studentów i profesoPan Tagami zwiedził również rów, a także prowadzenie działalgłówne atrakcje regionu, które ności edytorskiej oraz organizoniewątpliwie odwiedzą przybyli wania corocznych spotkań wszysstudenci, profesorowie i Rektorzy tkich członków organizacji. wszystkich Uczelni tzn.: Zamek Akademia Morska w Gdyni w Malborku, Ośrodek promocji przy stąpiła jako jedna z pierw regionu w Szymbarku, obóz kon- szych uczelni do utworzonego centracyjny w Sztutowie, Sopot i związku i do tej pory jest jednym Gdańsk, a także zapoznał się z z najbardziej aktywnym jej członmożliwościami hotelowymi Trój- kiem zasiadając w zarządzie orgamiasta. Koordynatorem wizyty nizacji i w wielu jej gremiach. był prof. Bogumił Łączyński – Pierwszy założycielski zjazd Szef Komitetu Organizacyjnego IAMU odbył się w czerwcu 2000 tegorocznego Spotkania Uczelni i roku w Istambule. towarzyszącego temu wydarzeniu Na pierwsze spotkanie przybyli Konferencji Naukowej i zlotem przedstawiciele 17 uczelni z całestatków szkolnych. go świata. Kolejne zebranie Dotychczasowe doroczne spot- wszystkich, już 53 członków, odkania IAMU AGA odbyły się w było się tego roku w naszej uczelIstambule (2000), w Kobe (2001), ni w dniach 12-14 czerwca. Na w Rockport, Maine (2002), w podstawie danych zamieszczo Aleksandrii (2003), Launceston nych na stronie internetowej (2004), w Malmoe (2005), w IAMU podaję niektóre z organiDalian (2006), w Odessie (2007), zacji i uczelni aktualnie zrzeszow San Francisco (2008) i w Sankt nych w tej organizacji: AMET Petersburgu (2009). W tym roku University (India), Australia IAMU AGA12 zorganizowane Maritime College (Australia), zostało w Gdyni, a gospodarzem Dalian Maritime University (ChiZjazdu była nasza Uczelnia. na), Jimei University (China), Szefem Komitetu Organizacyjne- John B.Lacson Foundation Marigo tegorocznego Spotkania Ucze- time Univirsity (Philippines), lni Morskich i towarzyszącej te- Kobe Univesity, Graduale School mu wydarzeniu Konferencji Nau- of Maritime Science (Japan), Kokowej pt. „Green Ships, Eco rea Maritime University (Korea), Shipping, Clean Seas” został prof. Mokpo National Maritime Uni Bogumił Łączyński versity (Korea), Shanghai MariOrganizacja IAMU time University (China), Tianjin University of Technology (China), Tokyo University of Marine Science and Technology, Faculty of Marine Technology (Japan), University of Transport in Ho Chi Minh City (Vietnam), Vietnam Maritime University (Vietnam), Constanta Maritime University is the first Romanian Danish Maritime University (Denmark), Ecole Nationale de la Marine Marchande de Marseille (France), Esto nian Maritime Academy(Estonia), Gdynia Maritime University (Poland), Fisheries and Marine Institute of Memorial University of Newfoundland FMIMUN (Canada), Maine Maritime Acade my (USA), Massachusetts Maritime Academy (USA), State University of New York Maritime College (USA), Texas A&M University at Galvestone (USA), The California Maritime Acade my (USA), US Merchant Marine Academy (USA), Liverpool Johns Moores University, School of Engineering, Technology and Maritime Operations (England), Admi ral Makarov State Maritime Academy AMSMA St. Petersburg (Russian Federation), Admiral Ushakov Maritime State Acade my (Russia), Arab Academy for Scien ce & Technology and Maritime Transport(Egypt), Baltic Fishing Fleet State Academy (Russia), Batumi State Maritime Academy (Georgia), Dokuz Eylül University, Maritime Faculty (Turkey), Far Eastern State Technical Fisheries University/ Dalrybbvtuz (Russia), IRSIL Maritime Training Institute (Iran), Istanbul Technical University, Maritime Faculty (Turkey), Karadeniz Technical University, Faculty of Marine Science (Turkey), Kyiv State Maritime Academy (Ukraine), Maritime State University named after Admiral G.I. Nevelskoy (Russia), Odessa Natio nal Maritime Academy (Ukraine), Odessa National Maritime Uni ver sity (Ukraine), Re gional Mari time Univer sity (Ghana), Univer sity of Rijeka, Faculty of Mari time Studies (Croatia). Jak widać z powyższego zestawienia są w IAMU praktycznie reprezentanci państw morskich z całego świata. Przebieg zlotu Do konferencji naukowej zostało wyselekcjonowanych 35 najlepszych zgłoszonych referatów. Studenci, w ramach powyższego tematu, mieli za zadanie zbudowanie wirtualnego statku ekologicznego, spełniającego wszystkie wymagania konstrukcyjne, bez piecznego zarządzania i eksploatacji. Odbyły się 3 sesje specjalistyczne: On-board training - wymiana doświadczeń na temat praktyk studenckich, Engine Room Simulator - w oparciu o nasz nowoczesny symulator siłowni na Wydziale Mechanicznym, Electric and Automation Officers - w oparciu o nowe ustalenia w konwencji STCW. Pozostałe 9 sesji będzie miało charakter ogólny z zakresu DokoÒczenie na stronie 16 No 13(1027) 1-15/07/2011 Strona 15 1-15/07/ 2011 No 13 (1027) Strona 16 Światowy zlot uczelni morskich w Gdyni DokoÒczenie ze strony 14 MET (Marine Education and Training). Zamierzeniem Uczelni było przedstawienie 90-letniego dorob ku polskiego szkolnictwa mor skie go oraz największych osiągnięć Akademii Morskiej w Gdyni. Rektor oraz komitet organizacyj ny liczył na szeroki udział pracowników i studentów w spotka niach z przedstawicie lami innych uczelni morskich, co sprzyjać miało doskonaleniu sposobów kształcenia i wymianie doświad czeń oraz zaowocować licznymi kontaktami osobistymi. Naukowcy, wykładowcy i studenci Akademii Morskiej w Gdyni starali się też przedstawić gościom tradycje i dorobek polskiego szkolnictwa morskiego oraz największych osiągnięć Uczelni. Wielu studentów przybyło drogą lądową lub powietrzną i dla nich zorganizowane zostały specjalne warsztaty naukowe, program turystyczno-sportowy itd. Językiem konferencji i spotkań był oczywiście język angielski, stąd także załączone informacje były w tym języku. Przewidywany był także specjalny program dla osób towarzyszą cych, uka zują cy najbardziej interesujące obiekty regionu Pomorza. wany w 1987 w Stoczni Gdańsk (wówczas Stocznia Gdańska im. Lenina) w serii sześciu bliźniaczych żaglowców („Dar Młodzieży” 1982, „Drużba” 1987, „Cher- Z okazji do podziwiania flotylli statków i żaglowców zadowoleni byli spacerowicze, przechadzający się w wzdłuż gdyńskiego nabrzeża, przy którym cumują statki. Jednym z żaglowców goszczących w Gdyni jest siostrzana jedno stka „Daru Mło dzieży” tak że zbudowana w Stoczni Gdańskiej – przy były z St. Pe ter s burga „Mir”, któ rego ar matorem jest Akademia Morska im. Admirała Ma ka rowa. Jego obec ność w Gdyni stała się doskonałą okazją do podpisania porozumienia mię- soń” i „Pałłada” 1989, „Nadieżda” 1993). Autorem projektu był inż. Zygmunt Choreń. Pięć takich żaglowców nabył ówczesny Zwią zek Radziecki. Młodsza o sześć lat od „Daru Młodzieży” fregata „Mir” jest pier wszą jed nostką z tej serii. Powszechnie uważana jest ona za najszybszy szkolny żaglowiec na świecie. Jest morskim symbolem Sankt Petersburga. Jej kadłub ma nowoczesne kształty, które cechuje ładny wydłużony dziób i szeroka, przestronna rufa. Statek za pro jek to wano jako żaglowiec szkolny dla 70 do 144 kadetów. Może jednak przewozić do 199 ludzi. Na żaglowcu początkowo szko lo no wyłącznie młodzież rosyjską, ale już od 12 lat na jego pokładzie pobierają nauki rów nież kadeci z Zachodu. Obecnie „Mir” odbywa również płatne rejsy wycieczko we, jednodniowe oraz przeloty pomiędzy portami, za niewygóro waną cenę, jeśli wziąć pod uwagę wyjątkowe doświadczenie żeglowania na jednym z największych i najszyb szych żaglowców (naj dłuż szym żaglowcem świata jest „Royal Clipper” 2000 r. – 133,22 m, którego projektantem również był inż. Zygmunt Choreń). Wielo krotnie brał udział i zwyciężał w regatach, m.in. w Tall Chips Ra- dzy kapitanami obydwu żaglowców o zorganizowaniu wyścigu obydwu jednostek. Zawody mają odbyć się już w sierpniu, a trasa wyścigu będzie biegła z Turku w Finlandii do Gdyni. Żaglowiec „Mir” został zbudo- ces, zdobywając liczne nagrody. Został absolutnym zwy cięzcą Wielkich Regat Kolumb-1992, rozegranych w ramach obchodów 500-lecia odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Cdn Statki i żaglowce zlotu Toruński dzwon Tuba Dei jest wielki dzwon „Tuba Dei” („Trąba Boża”) – arcydzieło średniowiecznej sztuki odlewniczej. Albowiem od zdolności mistrza zale żało jak piękny, do niosły i przejmujący dźwięk będzie miał dzwon przez niego odlany i jak znacząca będzie parafia, z której Grażyna Majka ten dźwięk będzie dobiegał. To drugi największy średnio Dzwony wynaleziono w Azji. wieczny, spiżowy dzwon w PolsW Europie pojawiły się w VI wie- ce i jeden z największych dzwoku w kościołach. Najstarsze z nów kołysanych w Europie ŚrodNajwiększy toruński nich – to tzw. dzwony Teofila, kowej. Jest największym, ale nie średniowieczny Dzwon Tuba Dei kształtem przypominające dzwo- najstarszym dzwonem toruńskim. ny pasterskie, występujące w VI Znajduje się w Katedrze św. sum”, a w tłumaczeniu na język wieku. Ich klasyczny kształt, Janów w Toruniu. Ufundowało go polski oznacza: „Roku Pańskiego znany do dzisiaj, datuje się na toruńskie mieszczaństwo dla ów- 1500, 22 dnia września ja Trąba XIII wiek. czesnej fary staromiejskiej Świę- Boża ku chwale Boga i świętych tych Janów, Janów Chrzciciela i Ewangelisty głównej świąty- patronów tej świątyni zostałam ni miasta. Odla- odlana”. Dzwon waży około 7500 ny w 1500 r. ze kg, w tym waga żelaznego serca stopu miedzi ze wynosi 200 kg. Dolna średnica spe cjalną do - jego kielicha wynosi 227 cm, mieszką srebra i wysokość wraz z koroną 200 cm. Każdy dzwon ma inny dźwięk zło ta w Toru niu, przez miej- (inną częstotliwość drgań). Zależy scowego ludwi- to od odpowiednio dobranych sarza Marcina parametrów: masy i przekroju Schmid ta i za - dzwonu oraz kompozycji stopu wie szony na metali. Najczęściej stosowano ma syw nej 52- proporcje: 76–80% miedzi oraz metrowej wieży 20–24% cynku. Aby polepszyć Katedra Świętych Janów dzwon nej, któ - dźwięk, czasem dodawano rówNa całym świecie powszechne rej mury kryją także inne stare nież inne metale, np. ołów, a niejest przypisywanie dźwiękom dzwony. Znajdują się tu jeszcze kiedy metale szlachetne, np. sredzwonów znaczenia mistycznego. dwa, nieużywane obecnie: naj - bro lub złoto. Na dźwięk wydo bywany z Dawni mistrzowie duchowi przy- starszy, średniowieczny „Pogrzepisywali dzwonom trzy zasadni- bowy” (dzwonił na pogrzebach) z dzwonu miały także wielki wpływ cze funkcje: Vivos voco, mortuos 1412 r. Jego serce zerwało się umiejętności dzwon nika. „Tuba plango, fulgura frango, czyli: „ży- podczas dzwonienia w 1990 r. i Dei” jest bardzo precyzyjnie wych zwoływać, zmarłych opła- do dzisiaj nie zostało odtworzone. wykonanym instrumentem mu kiwać, pioruny kruszyć” (inskryp- Jest bez napisu i nie posiada zycznym, który po przeszło 500 cja na dzwonie katedry w Szafu- żadnych ozdób. Jest też barokowy latach odzywa się pełnym wielozie w Szwajcarii). Od końca X dzwon „Kulawy” (zanim się tonalnym głosem. Obok jego tonu wieku dzwonom zaczęto nadawać rozbujał uderzał tylko w jedną podstawowego As-dur jest wyraźimiona. Po raz pierwszy uczynił stronę kie licha) z to papież Jan XIII, który w 968 r. 1766 r. prze lany poświęcił dzwon w bazylice przez miejsco wego laterańskiej, nadając mu imię Jan. ludwisarza Mikołaja Z czasem dzwony zaczęto też Peter silge z wcześ określać nazwami symboliczny- niejszego dzwonu z mi, np. „Tuba Dei”. W Polsce 1659 r. najstarsze z zachowanych dzwo„Tuba Dei” jest nów pochodzą z końca XIV w. surowy w swym wyNależą do nich m.in. dzwon glądzie. Nie posiada „Nowak” z krakowskiej katedry, zbyt wielu ozdób. Jektóry jest datowany na I połowę dynie cztery nieduże XIV wieku, dzwon z kościoła far- płaskorzeźby przednego w Bieczu koło Gorlic, odla- stawiające patronów ny w roku 1382 r. oraz „Święty świątyni: św. Jana Sposób rozkołysania dzwonu Wawrzyniec”, będący trzecim Chrzciciela (patrona pod względem wieku dzwonem w miasta) i św. Jana Ewangelistę nie słyszalnych pięć alikwotów (z Polsce. Dzwony są obiektami (obaj są patronami Katedry), św. łac. aliquot – kilka, część składohistorycznymi, które w określony Barbarę (patronkę ludwisarzy) i wa dźwięku muzycznego). Towasposób funkcjonują w życiu reli- św. Katarzynę. Dzięki zamiesz- rzyszy dźwiękowi podstawowemu gijnym i kulturalnym danej spo- czonej na dzwonie inskrypcji zna- i tworzy jego barwę). Charakterystyczne, nie równe łeczności. Ich dźwięk towarzyszy my dokładny dzień odlania. Pod ludziom od chwili narodzin aż po koroną znajduje się skrót łacińs- bicie „Tuba Dei” jest spowodokres życia. kiego napisu, który w rozwinięciu wane lekkim odchyleniem kieliW Toruniu, w jego średnio - brzmi: „Anno Domini MVC, cha dzwonu od jego optymalnego wiecz nej części, znajduje się XXII die Septembris ego Tuba położenia tak, że z jednej strony drugi w Polsce (po Krakowie) Dei in laudem Dei et sanctorum serce uderza w wie niec nieco zespół zabytków wysokiej klasy. Johannis Baptistae et Evangelistae słabiej. Dzięki temu głos DokoÒczenie na stronie 17 Możemy tu podziwiać m.in.: patronorum huius templi fusa wiel kie gotyckie świątynie: Najświętszej Maryi Panny, św. Janów, św. Jakuba, największy i najstarszy w Polsce gotycki ratusz czy też unikalny w Polsce zespół około 200 średniowiecznych kamienic mieszczańskich. Integralną częścią toruńskiej starówki, www.nowykurier.com Strona 17 No 13 (1027) 1-15/07/2011 DokoÒczenie ze strony 16 wielkiego dzwonu jest do brze rozpozna walny wśród innych toruńskich dzwonów. Surowy wygląd dzwonu wyraźnie kontrastuje z głęboką i dostojną barwą jego głosu. Zależy ona od kształtu i rozkładu grubości ścian oraz sposobu pobudzania do drgania. Toteż odlanie tego dzwonu wymagało wielkiego kunsztu. Kielich dzwonu jest poruszany nogami (do XIX wieku używane były liny), co jest niezwykłą cechą „Tuba Dei”, wyróżniającą go spośród innych dzwonów. Dzwon został zawieszony na wieży kościoła, kiedy probosz czem kościoła św. Janów (od roku 1497), był Jan Schmolle syn to ruń skiego piwowara – Miko łaja. Aby umieścić dzwon na wysokości około 34 m, zbudowano ponad dachami toruńskich kamieniczek drewnianą pochylnię, która miała swój początek daleko poza miejskimi murami, o długości około 800 m, po której dzwon ten wciągało 7 wołów. 31 grudnia 1500 r. „Tuba Dei” po raz DokoÒczenie ze strony 1 dzień tragedii podano do publicznej wiadomości, iż powodem tragedii był błąd pilotów. Na to samo w rozmowie ze mną przepro wa dzonej podczas przygoto wywania książki „Zamach w Smoleńsku” zwracał uwagę Ja rosław Kaczyński. Tuż po godzinie 9 rano 10 kwietnia, gdy był w swoim domu na Żoliborzu odebrał telefon od ministra spraw zagranicznych Radosława Sikors kiego, który poinformował go, że samolot wiozący prezydenta i jego współpracowników rozbił się podchodząc do lądowania, a przyczyną był błąd pilotów. – Byłem zdziwiony tym, że minister Sikorski już w dwadzieścia minut po katastrofie znał jej przyczynę, bo przecież wyjaśnianie katastrof lotniczych trwa często całe lata – mówił wówczas Jarosław Ka czyński. Wskazanie winnych Srebrne dzwony pierwszy wydał z siebie głos. „Tuba Dei” do dziś pozostaje zawieszony na oryginal nym dre w nia nym belkowa niu. Spe cjalny system drewnianej konstrukcji jest poru szany przez 4–6 sil nych mężczyzn, co pozwala na roz ko łysanie dzwonu. Do chwili powstania dzwonu Zy gmunta był naj więk szym dzwonem w Polsce. Wieża katedry sw. Janów w Toruniu, w której jest zawieszony dzwon “Tuba Dei” Wina intencjonalna Obok olbrzymiego „Tu ba Dei” wisi naj mniejszy i naj młodszy dzwon – „Tubula Dei”, o masie 260 kg, odlany w 2002 r. i zawieszony na wie ży 18 czerwca 2002 roku. Grażyna Majka www.nowykurier.com Redakcja dwutygodnika “Nowy Kurier” poszukuje osoby do współpracy. Wymagane wykształcenie wyższe, bardzo dobra znajomość języka polskiego i angielskiego. Tel. 416-259-4353 email: [email protected] Radosław Sikorski to jedna z osób, która – według posłów PiS – ponosi moralną i polityczną współodpowiedzialność za tragedię w Smoleńsku. Obok niego, ludzie Macierewicza wskazali również ministra obrony Bogdana Klicha (odpowiedzialnego za wszelkie nieprawidłowości w 36 pułku transportowym odpowie dzial nym za przewożenie VIPów), szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego (odpowiedzialnego za nadzór nad organizowaniem wizyt VIP-ów i za sa molot służący do ich przewożenia), a w końcu szefa Biura Ochrony Rządu – generała brygady Mariana Janickiego. To właśnie pod jego adresem padło wiele zarzutów najcięższych – głównie dotyczą one rażących zaniechań w organizowaniu bezpieczeństwa głowy państwa. Wszyscy politycy oczywiście zarzutom zaprzeczyli, a polityczni konkurenci nazwali je „hucpą robioną na użytek wyborów parlamentarnych”. Co ciekawe: wśród komentatorów „Białej Księgi” nieprzychylnych Antoniemu Macierewiczowi nie znalazł się nikt, kto podjąłby sensowną polemikę merytoryczną. Szef Polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych – pułkownik Edmund Klich – bardzo negatywnie wypowiedział się na temat „białej księgi” i jej ustaleń, ale używał argumentów „ad perso nam”, a nie „ad rem”. A szkoda, bo jeśli nawet szef PKBWL nie był w stanie podnieść jakiego kolwiek zarzutu merytorycznego przeciw Macierewiczowi to w bardzo dużym stopniu uprawdopodobnia to fakt, iż tezy posła PiS są prawdziwe. Księgi” połączy się z publicznymi wypowiedziami samego Macierewi cza (poseł PiS jako pierwszy użył sformułowania „zbrodnia smoleńska”). Tym bardziej, że z „Białej księgi” nie wynika, że zamach jest wersją wykluczoną. Inteligentny czytelnik, podczas lektury „Białej księgi” zapoznaje się z serią faktów dotyczących tragedii, czyta o winie strony rosyjskiej i sam zadaje sobie pytanie: „Czy taka ilość błędów mogła zostać popełniona nie świadomie, nieintencjonalnie”? Jeśli tak, nasuwa się drugie pytanie: „Czy kraj, w którym doszło do takich nieintencjonalnych zaniedbań będzie się starał wszystko ukryć?” Odpowiedź na to drugie pytanie jest dla strony rosyjskiej nieprzychylna. Jednak jeśli czyta się dalej i samemu umie wyciągać wnioski, konkluzja jest jasna: posłowie PiS twierdzą, że mogło dojść do zamachu, a zarówno strona polska, jak i strona rosyjska nie mają żadnego interesu w tym, aby prawda ujrzała światło dzienne. Polityczna przyszłość „Białej Księgi” Sama „biała księga” jest wydarzeniem bezprecedensowym nie tylko ze względu na jej treść i tezy w niej postawione, ale także z powodu jej politycznego znaczenia. Wydarzyła się bowiem rzecz bezprecedensowa: opozy cyjna partia kraju NATO oficjalnie oskarżyła Rosję o współ odpowiedzialność za tragedię, w której zginął prezydent i jego najważniejsi współpracownicy. Najważniejsze pytanie brzmi jednak inaczej: co stanie się z treścią oskarżeń zawartych w „Białej Księdze”, jeśli po naj bliższych wyborach parlamentarnych PiS powróci do władzy? Co 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 skiego, w sprawie działań funkcjo nariuszy BOR, w sprawie odwołania prokuratora Pasionka, w sprawie organizacji wizyty. Być może posypią się zarzuty prokuratorskie. Być może PiS złoży wniosek o postawienie Tuska i jego giermków przed Trybunałem Stanu (oczywiście wniosek ostatecznie upadnie). Biała Księga smoleńska z pewnością będzie przez wiele lat wykorzystywana politycznie zwłaszcza w relacjach PO-PiS. Jednak najważniejsze pytanie brzmi: jak po ewentualnym zwycięstwie wyborczym PiS wykorzysta swoje ustalenia w relacjach polsko – rosyjskich? Zacznie się z pewnością od oskarżeń, na które strona rosyjska nie będzie już mogła unikać odpo wiedzi, bo formułował je będzie nie szef opozycji a premier. Co jednak będzie dalej? Wnioski o pomoc prawną, o prowadzenie czyn ności, o przesłuchiwania kontrolerów lotu z pewnością Rosjanie będą traktować tak samo arogancko jak dziś. Na jaki ruch zdecyduje się wówczas Jarosław Kaczyński zdeterminowany do wyjaśnienia wszelkich okolicz ności smoleńskiej tragedii (i świadomy tego, że wyborcy nie wybaczą jeśli z tego zrezygnuje)? Pytanie na razie pozostaje w sferze hipotetycznych rozważań, ale trzeba je postawić, bo zwycięstwo PiS w jesiennych wyborach jest scenariuszem prawdopodobnym, choć oczywiście nie pewnym. Pewne jest jedno: jako ewentualnie partia rządząca PiS nie będzie mógł wyrzucić do śmietnika „Białej Księgi”, którą stworzył jako opozycja. Wszystko więc wskazuje na to, że naj większe spory i awantury wokół księgi są jeszcze przed nami. Leszek Szymowski Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine Oczywista konkluzja Czy w Smoleńsku doszło do zamachu na prezydenta RP i towarzyszącą mu delegację? Na to pytanie w „białej księdze” nigdzie nie ma odpowiedzi twier dzącej. Taki jednak wniosek nasuwa się sam, gdy tezy z „Białej do oskarżeń pod adresem rządu Donalda Tuska można to łatwo prze widzieć. Będzie zapewne kilka śledztw: w sprawie fatalnie prowadzonego śledztwa smoleń- - Acupuncture - Chinese Herbal Patents Jolanta Polewczak N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine • Homeopathy Tel: 416- 824-4464 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 1-15/07/ 2011 No 13 (1027) Strona 18 “Masz obronić co najlepsze, by służyło Polsce jeszcze...” DokoÒczenie ze strony 1 wskazał mu drogę do określenia tożsamo ści narodowej a także przyna leż ności państwowej w Europie bez granic. „Europa nie zamyka granic przed nikim: jeśli ktoś woli być Niemcem, to przecież nic nie stoi na drodze: ma Pan do dyspozycji całkiem dużą przestrzeń europejską, która bez wątpienia Pana zadowoli nasyceniem czynnika niemieckiego. Jeśli uzna Pan, że czynnik czeski w Panu przeważa, to rownież ma Pan dobre wyjście. W odróżnieniu od Pana, przytłacza jącej większości Ślązaków odpowiada przewaga nasycenia czynnikiem polskim. Natomiast plebiscyty na Śląsku już przerabialiśmy: wielu Polaków oddało swoje życie za polskość Śląska. (...) Ślązacy wiedzą, że Śląsk jest Polsce niezbędny, tak jak Polska Śląskowi!” Poddawani procesowi germanizacji i drylowi niemieckiemu Kaszubi nie mają rozterki narodo wościowej, są Polakami. Mimo globalizacji i zgoła powszechnej fascynacji Europą bez granic, ludność kaszubska jest odporna na trendy i nowe interpretacje sta rych pojęć. Pielęgnuje tradycje pokoleń i jednoznacznie rozumie przynależność narodową. Na uroczystościach, z szacunkiem i w pozycji stojącej odśpiewywany jest hymn: Tam gdze Wisła òd Krakòwa W pòlsczé mòrze płënie. Pòlskô wiara, pòlskô mòwa Nigdë nie zadżinie. Nigdë do zgùbë Nié przińdą Kaszëbë! Marsz, marsz za wrodżém, Më trzimómë z Bòdżém! Më z Niemcami wieczi całé Krwawe wiedlë wòjnë. Wòlné piesni wiedno brzmiałë Bez gòrë i chòjnë. Nigdë do zgùbë... Przëszed Krzëżôk w twôrdi blasze, Pôlëł wsë i miasta, Za to jegò cepë naszé Grzmòcełë lat dwasta! Nigdë do zgùbë... Nôs zawòłôł do swéj rotë Pòlsczi król Jadżéłło, Téj w niemiecczëch karkach gnôtë Trzeszczałë jaż miło! Nigdë do zgùbë... Gdze król Kazmiérz gnôł Krzëżôka? Gnôł gò pòd Chònice! Bë gò zgniôtłë, jak robôka, Kaszëbsczé kłonice! Nigdë do zgùbë... Czéj rôz naju òkrãtama Szwedë najechalë, Me żesmë jich kapuzama Z Pùcka wenëkalë. Nigdë do zgùbë... Krzëżã swiãtym przëżegnónë Sec, séczéra, kòsa, Z tëm Kaszëba w piekle stónie, Diôbłu ùtrze nosa. Nigdë do zgùbë... Nasz Stanisłôw Kòstka swiãty, Co sã ù nas rodzëł, Nié dopùscy, bë zawzãty Wróg nam dłùgò szkòdzëł. Nigdë do zgùbë... Płaczą matczi nad sënama Płaczą dzys dzewice, Hola, jész je Bóg nad nad ma Dôł cepë, kłonice. Nigdë do zgùbë... Słowa hymnu kaszubskego są potwierdzeniem zapewnień prof. Jaroszyńskiego, że mimo trud nych przejść historycznych Polacy zachowali podkłady tożsamości narodowej, religijnej i rodzinnej. Na sukces przetrwania złożyło się wiele czynników, od powstań ( „mierz siłę na zamiary, nie zamiar według sił”) i uświadamiania narodu (edukacja całego społe czeń stwa – praca u podstaw) , literatury i sztuki do oddawania krwi w obcych wojskach w na dziei pozyskania silnych sprzy mierzeńców politycznych. W Polsce Rozbiorowej Maria Konopnicka pisała: " Ojczyzna moja - to ta ziemia droga, Gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga, Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła W polskiej mnie mowie pacierza uczyła. Ojczyzna moja - to wioski i miasta, Wśród pól lechickich sadzone od Piasta; To rzeki, lasy, kwietne niwy, łąki, Gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki. Ojczyzna moja - to praojców sława, Szczerbiec Chrobrego, cecorska buława, To duch rycerski, szlachetny a męski, To nasze wielkie zwycięstwa i klęski. Ojczyzna moja - to te ciche pola, Które od wieków zdeptała niewola, To te kurhany, te smętne mogiły Co jej swobody obrońców przykryły. Ojczyzna moja - to ten duch narodu, Co żyje cudem wśród głodu i chłodu, To ta nadzieja, co się w sercach kwieci, Pracą u ojców, a piosnką u dzieci! Pięknym tekstem patriotycz nym jest marsz Legionistów z 1916 r. „Pierwsza Brygada” o bohaterskich postawach obywateli, którzy wiedząc, że są zdani na pew ną śmierć przy imperialnej sile przeciwnika, idą ginąć dla potomnych, silni jedynie ideą: „chcieć – to móc”. Poszli walczyć podobnie jak wielcy przodkowie w latach: 1771, 1794, 1830, 1863, bez szansy wygranej, przypominając cywilizowanemu światu o istnieniu ciemiężonego przez zaborców narodu polskiego. Legiony - to żebracza nuta, Legiony - to ofiarny stos, Legiony - to żołnierska buta, Legiony - to straceńców los. My, Pierwsza Brygada, Strzelecka gromada, Na stos rzuciliśmy nasz życia los Na stos, na stos. 0, ile mąk, ile cierpienia, 0, ile krwi, wylanych łez. Pomimo to - nie ma zwątpienia, Dodawał sił - wędrówki kres. My, Pierwsza Brygada... A oto obszerne fragmenty „Warszawianki 1831 r.” śpiewanej przez powstańców listopadowych. „... Hej, kto Polak, na bagnety! Żyj, swobodo, Polsko, żyj! Takim hasłem cnej podniety Trąbo nasza, wrogom grzmij, Trąbo nasza wrogom grzmij! ... Wy, przynajmniej, coście legli W obcych krajach za kraj swój, Bracia nasi, z grobów zbiegli, Błogosławcie bratni bój. Lub zwyciężyć – lub gotowi Z trupów naszych tamę wznieść By krok spóźnić olbrzymowi, Co chce światu pęta nieść. Hej, kto Polak ... Grzmijcie bębny, ryczcie działa, Dalej dzieci, w gęsty szyk. Wiedzie hufce wolność, chwała, Tryumf błyska w ostrzu pik. Leć, nasz Orle, w górnym pędzie, Sławie, Polsce, światu służ. Kto przeżyje – wolnym będzie. Kto umiera – wolnym już. Hej, kto Polak ... Kolejnym zrywem narodowowy zwoleńczym krwawo zapisa nym w najnowszej historii Polski było powstanie warszawskie w 1944 r. Powstańcy stawili czoła wiel kiej sile najeźdźcy by wal czyć i ginąć za godność i niepodległość. Setki tysięcy Polaków, w tym dzieci, matki i starcy zostali wy mordowani przez okupanta hitlerowskiego za przyzwoleniem stacjonujących w Warszawie licznych wojsk radzieckich. Dzisiaj, po latach niewoli, strasznych wojnach i 50 lat PRLu, w wolnej Polsce kwestionuje się celowość, a więc sens wszystkich zrywów narodowo-wyzwoleńczych, że „Polak to z motyką na słońce”. Ciągła krytyka, wyszukiwanie wad, akcentowanie słabości i zaw łaszczanie prawdy nie krzepi narodu, a także nie buduje dobrego imienia Polski. Nasuwa się wniosek, że promocja niesławy narodu polskiego może mieć źródła obce. Inne „rzucone na rynek” powiedzenie degradujące Polaków (naród polski) „mądry Polak po szkodzie”, które powszechnie i często powtarzane, także przez autorytety, stało się dla większości społeczeństwa pewnikiem że Polak nie umie wyciągać wniosków z doświadczeń histo ry cz nych, t.zn. (nieuk czy ograniczony?) nie zmądrzał po szkodzie i ciągle powtarza te same błędy. Nowe trendy jako „rozporowiec moralny” panoszy się w świadomości narodowej stosując logikę według której napadnięty jest winny bo się nie obronił; szlachet ność, honor i ojczyzna są war tościami wypartymi przez hasła: „zwycięzców się nie rozlicza” i ”zwycięzcy historię piszą” oraz „pieniądz nie śmierdzi”. Prącym do Europy bez granic oby watelom Polski Marek Gre chu ta przypomniał czym jest ojczyzna: Gdy pytasz mnie czym Ojczyzna jest, odpowiem: czyś chociaż raz chodził po rynku w Krakowie, czyś widział Wawel, komnaty, krużganki, miejsca gdzie przeszłość dodaje Ci sił. Z tej historii wielkiej, dumnej, z władzy mocnej i rozumnej czerpiesz dzisiaj wiarę w kraju dobry los, króla dzwon, co kraj przenika, mowa Skargi, wzrok Stańczyka przeszłość wielka, wzniosła to Ojczyzna twa, to Ojczyzna twa. Jest jeszcze coś, co ten kraj różni od innych, w uszach ci brzmi od najmłodszych lat dziecinnych, wypełnia place, ulice i domy, znajomy zgiełk - twoja mowa co lśni. Pięknem wierszy Mickiewicza, powieściami Sienkiewicza, z tej mowy jak ze źródła czerpiesz siłę swą, mądre bajki Krasickiego, poematy Słowackiego, przeżyć twych bogactwo to Ojczyzna twa, to Ojczyzna twa. I dzisiaj ty żyjesz w kraju tak bogatym historią swą, mową, sztuką ,te trzy kwiaty trzymasz w swych rękach jak schedę pokoleń, muszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwał. Bez historii, mowy, sztuki, Bez mądrości tej z nauki, naród się zamieni w bezimienny kraj, dziś Ojczyzna jest w potrzebie, czeka ciebie, wierzy w ciebie, tysiąc lat historii patrzy w serce twe. Masz obronić co najlepsze by służyło Polsce jeszcze, liczy na twą pomoc dziś Ojczyzna twa, dziś Ojczyzna twa. Można oczekiwać, że w zintegrowanym globie o wszechobecnej informacji nastąpi prostowanie wykrzywionej moralności. Wiel kość powstała w wyniku przywłaszczenia, napadu, eksploatacji innych czy uzyskana z uzależnienia polityczno-gospodar czego nie tylko nie znajdzie sojuszników ale będzie kwestionowana. Ojciec Święty zwracał uwagę na nowe formy totalitaryzmu w encyklice Centesimus annus: "Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego i właśnie dlatego z samej swej natury jest podmiotem praw, których nikt nie może naruszać (44)". Jolanta Cabaj Wypożyczalnia samochodów w Warszawie Przystępne ceny. * Wypożyczamy bezpłatnie telefon komórkowy. * Możliwość odbioru samochodu na lotnisku w Warszawie. www. perfektflota.pl 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555 [email protected] Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:[email protected] Website: www.oshawampp.com Strona 19 No 13 (1027) 1-15/07/2011 ! ! 6(,($06 0 3- 6$"6 . 0(( *9.#.41*($)30($ 8 6(,($06 0 3- 0( *9.#.41* 30($71 12.05 0( *9.#.41* 30($ 0( .4.2 01* 4 30($ & 2 (+(2.41* 0( *9.#.41* 30($ 0( .4.2 01* 4 30($ & 2 (+(2.41* . -- :!0.41* . -- :!0.41* $065 .1*( <8 ( =; 065162.% )# * > www.nowykurier.com $065 .1*( 065162.% )# * 6(,($06 0 3- 6(,($06 0 3- -"1%0(&.+()" ',%0 -"1%0(&.+()" ',%0 30-' ,2'.0/$ # 12 (11(11 3& $/,#&. -* $/,#&. -* 30-' ,2'.0/$ # 12 (11(11 3& Strona 20 1-15/07 2011 No 13 (1027) KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory® Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D. • Akupunktura • Homeopatia • Electro-Medicine “Medycyna Przysz∏oÊci” • Enart Therapy • Zio∏olecznictwo • Irydologia • Dietetyka • Programy odwykowe • Skuteczne metody odchudzania • Walka z bólem, stanami alergicznymi • Komputerowa analiza diety i alergenów • Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy • Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol, cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych. TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych, gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´. e-mail: [email protected] Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 Temat nie tylko dla kobiet MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr.T.SzczÍsny Andrews, Ph.D. Przekwitanie, inaczej klima k te rium, okreúlane w jÍzyku angielskim jako menopause, jest to okres przejúciowy w øyciu kobiety od pe≥nej dojrza≥oúci p≥ciowej do staroúci. W tym okresie dochodzi do zaniku miesiπczkowania. Ostatnia miesiπczka - menopau za - jest oz na kπ przek wi ta nia. Okres przekwitania moøna podzieliÊ na dwa po do kresy: 1/ okres przed ostatniπ miesiπczkπ trwajπcy ok. 6 lat i 2/ okres po ostatniej miesiπczce trwajπcy ok. 5 lat. Ostatnia miesiπczka wystÍpuje pomiÍdzy 46 a 52 r. øycia kobiety. Okres przekwitania wiπøe siÍ ze zmianami w oúrodkowym uk≥a dzie nerwowym, postÍpujπcymi zmianami morfologicznymi w jajnikach oraz zaburzeniami enzymatycznymi biosyntezy i metabolizmu hormonÛw steroidowych. G≥Ûwnym objawem zaburzo nej czynnoúci jaj nikÛw w tym okresie øycia kobiety jest utrata cyklicznoúci wydzielania estrogenÛw. Najpierw zanika zdolnoúÊ do pe≥nego dojrzewania pÍcherzyka Graafa i komÛrek jajowych. Cykle stajπ siÍ bezowulacyjne. NiedobÛr progesteronu i zmniejszone wydzielanie estrogenÛw powodujπ wzrost wy dzie lania go nadotropin, hor mo nÛw przysad ko wych. Zachwiany przebieg procesÛw hormonalnych przez sprzÍ øe nie zwrot ne po g≥Í bia niepra wid ≥o woúÊ procesÛw psychonerwowych. Objawy kliniczne okresu przek witania sπ tym silniejsze, im gwa≥towniej dochodzi do obniøenia produkcji estrogenÛw. Jak juø wiemy zwiastuny klimak te rium wystÍpujπ jeszcze wczeú niej, zanim zaniknie miesiπczka, trzeba o tym pamiÍtaÊ i wystÍ po wa nie juø niektÛrych obja wÛw, zazwyczaj wystÍpujπcych pÛüniej, moøe mieÊ miejsce wczeúniej, na wet w pÛünych latach trzy dzies tych. W drugim okresie mogπ pojawiÊ siÍ dolegliwoúci bar dziej uciπ ø li we dla kobiety. Sπ to zaburzenia we-getatywne i psychiczne, zwane wypadowymi. Kobiety skarøπ siÍ na uczucie go rπ ca w nadbrzuszu, w klatce pier siowej, wystÍpuje zaczer wie nienie twarzy i uderzenia krwi do g≥owy. Moøe wystÍpowaÊ przyúpieszenie czynnoúci serca, oddechÛw, nadmierne pocenie siÍ, bÛle i zawroty g≥owy. Zaburzenia naczynioruchowe wystÍpujπ podczas wysi≥ku, napiÍcia emocjonalnego. Po 2-3 latach objawy te ustÍpujπ bez leczenia, lub utrzymujπ siÍ nawet do 68 r. øycia. WúrÛd zaburzeÒ psychicznych wystÍpujπ : silna labilnoúÊ emocjonalna, wzmoøona draøliwoúÊ, depresja, os≥abienie pamiÍci. Zmiany te sπ problemem w øyciu kobiety pracujπcej. Wp≥ywajπ na aktywnoúÊ i wydajnoúÊ w pracy, bywajπ przyczynπ konfliktu z otoczeniem. W okresie przekwitania zwiÍksza siÍ zachorowalnoúÊ na choroby nowotworowe narzπdu rodnego, wystÍpujπ zmiany narzπdowe i ogÛlnoustrojowe; zwiÍksza siÍ iloúÊ cholesterolu, postÍpujπ zmiany miaødøycowe, narasta oty≥oúÊ, obserwuje siÍ zaburzenia gospodarki wapniowo-fosforanowej. Do najczÍúciej spotykanych chorÛb ogÛlnych w tym okresie naleøy: nadciúnienie tÍtnicze, zapalenie pÍcherzyka øÛ≥ciowego, cukrzyca, zmiany zwyrodnieniowe stawÛw, osteoporoza (zrzeszotnienie koúci). Medycyna kon wencjonalna sto su je leczenie hormonalne, ktÛre niesie ze sobπ moøliwoúÊ wystπpienia powaønych i czÍsto niebezpiecznych skutkÛw ubocznych, winno byÊ stosowane jedynie pod sta≥π kontrolπ lekarskπ. Niezaleønie od tego naleøy pamiÍtaÊ o moøliwoúciach zastosowania úrodkÛw naturalnych (takøe pod kontrolπ specjalisty, od medycyny na turalnej tym razem). Leczenie konwencjonalne, tzw. hormone replacement therapy (HRT), niesie w sobie zwiÍkszone ryzyko zachorowania na nowotwory piersi, kobiety ktÛre mimo wszystko decydujπ siÍ na terapiÍ hormonalnπ, czÍsto nie mogπ tolerowaÊ wystÍpujπcych objawÛw ubo cznych takiego leczenia. Naleøy pamiÍtaÊ o zdrowym odøywianiu siÍ, naleøy unikaÊ kawy, alkoholu, cukru, soli naleøy spoøywaÊ jak najmniej. ZwiÍkszyÊ iloúÊ kon su mo wanych owocÛw, ja rzyn, produktÛw sojowych. Naleøy zredukowaÊ jak tylko daleko jest to moøliwe - stres. Okres klimakterium moøna w pewnym stopniu porÛwnaÊ do odzwyczajania pacjenta od uzaleønienia hormonalnego. Istnieje ponad 400 roúlin, majπcych fitodynamiczne charakterystyki dzia≥ania estrogenÛw, sπ to tzw. phytoestro ge ny, po dobne dzia≥anie, ale bez skut kÛw ubocz nych. Naleøπ tutaj g≥Ûw nie i majπ zastosowanie Black cohosh i Licorice. Dzia≥ajπ o wiele s≥abiej, ale w powaønym stopniu powodujπ ustπpienie ta kich obja wÛw jak: uderzenia gorπca, suchoúÊ pochwy oraz depresje. SzczegÛlnie duøo phy to e s tro - genÛw i isoflavo noi dÛw zawierajπ pro dukty sojowe: tofu, soy che ese, soy milk, miso itp. Innym produktem, pochodzenia chiÒs kie go jest Dong quai, znany ze swoistego dzia≥ania. Kobiety w Chinach i Japonii spoøywajπ zaw sze ciπg≥e dawki dzienne dong quai i konsekwentnie obja wy menopauzy w tych krajach sπ powaønie zredukowane. Naturalnym substytutem dla hormonu progesteron jest Wild yam, han dlo wo spotykany w postaci kremÛw do smarowania. Tak wiÍc alternatywnym postÍpowaniem dla HRT bÍdzie natural hormone replacement (NHR), gdzie uøywane sπ naturalne hormony wyrabiane w laboratorium z Wild yam oraz Soya, a w swoim dzia ≥a niu bÍ dπ ce iden tycznymi z syntetyzowanymi organicznie estrogenami i progesteronem. Terapia hormonalna, zarÛwno HRT jaki i NHR musi byÊ stosowana pod kontrolπ specjalisty. Dieta kobiet w okresie przekwitania powinna obfitowaÊ w surowe jarzyny i owo ce (50%), bia≥π morskπ rybÍ, blackstrap molasses, broccoli, dandelion, kelp, salmon i sardynki z oúciami (!), niskot≥uszczowy yogurt . Czasami w okresie przek wi ta nia dochodzi do stanu pato lo gicz nego, chorobowego, ktÛry rozwija siÍ mniej wiÍcej nastÍpujπco. Wszystko wyglπda poczπtkowo na zjawisko bardzo dziwne i tajemnicze. OtÛø z jakiegoú powodu tkanka, ktÛra w normalnych, fizjologicznych warunkach stanowi b≥onÍ úlu zo wπ kobiecej macicy, zaczyna wÍdrowaÊ poza ten organ i wzras taÊ w innych rejonach ja my brzusznej, wciπø zachowujπc w≥aúciwoúci funkcjonalne macicy. Oznacza to, øe inne organy wewnÍtrzne mogπ posiadaÊ w swojej strukturze ìwyspÍî tkanek macicy, ktÛre bÍdπ rozrastaÊ siÍ, nabrzmiewaÊ i krwawiÊ comiesiÍcznie, tak jak dzieje siÍ to z w≥aúciwπ, funkcjonujπcπ normalnie macicπ. Po nie waø nowym sied lis kiem aktywnej tkanki macicznej moøe byÊ teoretycznie kaøde miejsce w jamie brzusz nej, zro zu mia ≥ym jest, øe w takiej sytuacji organ ten nie bÍdzie przystosowany do spe≥niania funkcji macicy, a bÍdπc do tego zmuszonym - konsekwentnie wywo≥uje uczucie stanu zapalnego i bÛlu. Opisanπ tutaj bardzo pobieønie i ogÛlnie sytuacjÍ lekarze okreúlajπ jako endometriosis, choruje na tÍ chorobÍ oko≥o 15% kobiet w okresie poprzedzajπcym menopauzÍ. Terapiπ z wyboru, najczÍúciej stosowanπ w medycynie wspÛ≥- czesnej jest zabieg operacyjny oraz, lub leczenie hormonalne. Jeøeli zdiagnozowano endometriozÍ u pacjentki to bardzo waønπ sprawπ jest w≥aúciwa wspÛ≥praca z lekarzem. Nie ma znanej i ustalonej przyczyny tego schorzenia, kaødy przypadek, w zaleønoúci od etiologii zaistnienia jest rÛøny i takie teø indywidualne podejúcie do terapii jest wskazane i konieczne. Nie ma takøe jednej uniwersalnej metody leczenia. Istnie jπ na to miast rÛøne drogi zmniejszenia czy zlikwidowania istniejπcego dyskomfortu i bÛlu na dro dze wyrÛw na nia w sposÛb naturalny rÛwnowagi hormonalnej w organiümie kobiety, a tutaj doúwiadczony lekarz naturopata moøe duøo pomÛc. Jednym z zasadniczych elementÛw korekty bÍdzie ustalenie i przes trzeganie w≥aúciwej diety. Najwaøniejszπ rzeczπ bÍdzie ogra niczenie pokarmÛw, ktÛre wp≥ywajπ na zwiÍkszenie poziomu estrogenÛw w organiü mie. ZwierzÍta rzeü ne, ktÛre sπ ürÛd≥em miÍsa na naszych sto≥ach sπ ho dowane obecnie w warunkach niemaløe przemys≥owych, celem mak symalnego pobu dze nia wzro s tu, a wiÍc masy miÍs nej, oraz pro dukcji mleka - sπ one karmione hormonami. Zatem spoøywajπc te pokarmy przyswajamy takøe ekstra duøe iloúci estrogenÛw. Inny aspekt takiego odøywiania - to spoøywanie wraz z miÍsem duøych iloúci nasyconego (twardego) t≥uszczu zwierzÍcego, ktÛry sprzyja przys wajaniu estro ge nÛw. W≥aú ci wym dietetycznym posuniÍciem bÍdzie zatem przesuniÍcie ciÍøaru bia≥kowej wartoúci pokarmÛw z miÍsa na korzyúÊ produktÛw sojowych (tofu, tem peh, miso oraz mle ko sojowe) oraz pokarmÛw bogatych we w≥Ûkno. Pokarmy pochodzenia sojo wego zawierajπ phytoestrogeny, zwiπzki o w≥aúciwoúciach regulowania poziomu estrogenÛw. ZawartoúÊ w≥Ûkna w øywieniu pomaga w ewakuacji mas ka≥owych, co jest szcze gÛlnie waøne gdy gruczolistoúÊ (endometrioza) dotyczy obszaru jelita grubego. Pomocnym w zwalczaniu bÛlu bÍdπ Êwiczenia fizycz ne, oko≥o 30 mi nut, trzy razy tygodniowo, ktÛre przyczyniajπ siÍ do zniwelowania, lub minimalizacji bo lesnych skurczÛw w jamie brzusznej, ktÛre zazwyczaj towarzyszπ endo me trio zie. Niezaleønie od tego naleøy pamiÍtaÊ o suplementach witaminowo mineralnych oraz zastosowaniu odpowiednich, bardzo skutecznych ziÛ≥. WynikÛw nie moøna spodziewaÊ siÍ z dnia na dzieÒ, kuracja moøe potrwaÊ kilka tygodni, ale najwaøniejszym w niej jest ustalenie odpowiedniej diagnozy i w≥aúciwego leczenia przyczynowego, ktÛrego moøe dokonaÊ jedynie odpowiedni specjalista me dy cyny naturalnej. Dzieje siÍ tak dlatego, øe znajomoúÊ dynamiki dzia ≥a nia pre pa ra tÛw i rÛwnoczeúnie potrzeb chorego organiz mu pozwoli dobraÊ od powiedni zestaw suplementÛw, ktÛre zmniejszπ poziom estrogenÛw na drodze szybszej i ≥atwiejszej ich eliminacji i wyda lania z ka≥em, lub na drodze funkcji nerek i wπtroby gdy dochodzi do ich rozcieÒczania i wyp≥ukiwania. Zio≥ami, ktÛre takπ rolÍ spe≥niajπ mogπ byÊ, jeøeli stosowane pod kontrolπ lekarza, red clover, black cohosh oraz genistein - su ple ment, po cho dzπcy z soi, ktÛry pomaga w usuwaniu nadmiarÛw estrogenÛw. Wymienione wyøej zwiπzki naleøπ do grupy phytoes tro genÛw, inaczej zwanych roúlinnymi estrogenami. Ich dzia≥anie polega na blokowaniu recep to rÛw estrogennych komÛrek ustrojowych i spowodowaniu sytuacji, gdzie rzeczywiste estrogeny nie majπc punktu kontaktowego z komÛrkπ, muszπ byÊ usuniÍte. A o to w wypadku leczenia endometriozy g≥Ûwnie chodzi. Waønym jest aby przestrzegaÊ odpowiednio dobranych, optymalnych dawek w/w suplementÛw. Innπ drogπ strategicznego postÍpowania przy endometriozie jest usuwanie toksyn z organizmu, co w przypadku tej choroby po lega na eli mi na cji nadmiaru es trogenÛw z organizmu. Wyjúciowπ sytuacjÍ chorego na endometriozÍ organizmu moøna porÛwnaÊ do pe≥nego kurzu worka odkurzacza, ktÛry naleøy oprÛø niÊ celem wzno wienia fun kcji oczysz cza jπcej ca≥ego systemu. Pomocnymi tutaj byÊ mogπ wπtroba i nerki - laboratorium i kana≥ eliminacji wszelkich toksyn organizmu. Zio≥ami, ktÛre wspomagajπ ten trudny i zawi≥y proces jest mieszan ka oczysz czajπca pod nazwπ ESH Formulation, oprÛcz niej naleøy pamiÍ taÊ o waønej roli magnezu, ktÛry wraz z zio≥ami bÍ dπcymi w sk≥adzie ESH Formulation, powoduje transport p≥ynÛw miÍdzy tkankami, krwio bie giem i uk≥adem lim fa tycznym. Magnez musi byÊ zrÛwnowaøony innymi pierwiastkami celem uzyskania optymalnej skutecznoúci. Podobnπ rolÍ odgrywa takøe witamina B-6 oraz zio≥o milk thistle, ktÛrych rola polega na rozbiciu struktur estrogenowych i usuniÍciu ich nadmiaru, dzia≥anie to sprzy ja minimalizacji innych objawÛw, np. zwiπzanych z zes po ≥em przed-men stru acyjnym (PMS). Po nie waø czÍúÊ kobiet nie meta bo li zuje dobrze stan dardowej postaci wit.B-6, wskazane jest uøycie jej w postaci pyrido xal-5-phophate (P5P). NiektÛrzy praktycy medycyny na tu ralnej za le ca jπ stoso wa nie wywaru z yarrow, ktÛry ha mu je krwawienia, likwiduje infekcje uk≥adu moczowego, uk≥adu pokarmowego oraz uk≥adu rozrodczego kobiety. Dla kobiet cierpiπcych na stany depresyjne, bezsennoúÊ i inne podobne im objawy nerwicowe wskazane jest uøycie St.Johnís wort oraz kava kava. Raz jeszcze chcia≥bym przypomnieÊ i ostrzec kobiety w okre sie przekwitania, klimakterium, a wiÍc me nopauzy przed w≥asnym, do mo wym, amatorskim doborem ziÛ≥, suplementÛw lub innych preparatÛw naturalnych - jakkolwiek sπ one duøo ≥agodniejsze w swo im dzia≥aniu i zastosowane w≥aúciwie nie powodujπ skutkÛw ubocz nych - to jednak sπ czynnymi, naturalnego pochodzenia zwiπzkami chemicznymi i jako takie nie powinny byÊ uøywane frywolnie. Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191, lub bezpłatny „toll-free” spoza Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993. Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph.D. specjalizuje się od lat w Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone i naukowo udokumentowane metody Dietetycznej Korekty Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada doktorat z Fizjologii Żywienia, był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu. 1-15//07/ 2011 No 13 (1027) Strona 21 The Settlement of Canada - New France Upper Canada and the Prairies By Patrick Brennan Fifty years after its founding by Samuel de Champlain in 1608, New France, with fewer than 3,000 settlers, was little more than a collection of fur trade outposts. Preoccupied with European wars, France would never show much interest in the colony’s fate. Settlement took the form of the feudal seigneurial system, which provided defence against marauding Iroquois and a crucial sense of established community in the wilderness. In practice, abundant land and the freedom of frontier society ensured that this system would be easier for the colonists than for peasants in France. Slowly, a robust, self-reliant agrarian society emerged. Even so, it was generous subsidies to promote marriages and large families that proved the salvation of New France — during its existence, 90 percent of population replacement came by birth, not immigration. Of those who did immigrate, many were recruited to serve fixed contracts in New France as labourers and tradesmen, and then stayed on. A descendant of Étienne Trudeau, one such contracted worker, would become a future Canadian prime minister. For the 10,000 settlers who came entirely on their own, adventure and the desire to be self-suffi cient, not poverty or persecution, seem to have been the motives. By 1760, when New France fell to British arms, the population was barely 70,000, but Canadien society (and the smaller community of Acadiens in the Mari times) had developed a strong sense of cultural identity. The British established Upper Canada (later called Ontario) in 1791 as a refuge for exiles who had sided with them during the American Revolution. The initial wave of 8,000 Loyalists — in cluding some freed black slaves and Iroquois — were granted free land and generous subsidies to settle in the wilds north of Lakes Ontario and Erie. Many ordinary Americans, drawn by the prospect of obtaining free land simply for swearing allegiance to the king and called Late Loyalists, soon followed. During the first decades of settlement, earnest efforts to build a class-based agrarian society like that in Britain only partially successful. However, bitter Loyalist memories, sharpened by the United States’ invasion and military occupation during the War of 1812, did ensure that anti-Americanism would flourish. With Americans openly dis cour aged after the war, immi grants flooded into Canada from the British Isles. Government incentives were no longer necessary — escaping poverty, indu strial squalor and political oppression were enough. The great majority of the 1 million emigrants from England, Scotland and Ire land who arrived in British North America in the first half of the 19th century went to Upper Canada. The poorest, including famine Irish in the 1840s, came as ballast in empty timber ships, carrying with them hopes for a better life and too often diseases like cholera and typhoid fever. Clearing the forest was backbreaking work. Most settlers’ first “crop” was potash, extracted by burning their cleared trees. Roughing It in the Bush, the title of Susannah Moodie’s contem - porary account, aptly summed up life for many on the Upper Canadian frontier. Still, by the 1850s, a wheat boom had made the colony prosperous and its population had soared — from 95,000 in 1815 to over 500,000. The dreams of Confederation, a union of the British North American colonies, depended on the speedy settlement of the West and its development as the bread basket of the British Empire. Copying the wildly successful American model — railways and free land - was supposed to guarantee the necessary immigration, but by the late 19th century, only a handful had come. But soon world prosperity, a high demand (and price) for wheat, farming practices more suited to the short growing season and the dry plains, and the end of free American land turned the tide. Eastern Canadians as well as immigrants from the United States, Britain and Europe were vigorously recruited. Ottawa helped overcome fears that the Canadian was a frigid wasteland by using “invigorating” for “freezing” and “precipitation” for “snow” in its glowing advertisements for what it called the “Last, Best West.” Even unpopular eastern Euro peans were welcomed as “a stalwart peasant in a sheepskin coat born on the soil.” Ultimately, the Canadian government cared only that the homesteaders were white and had a chance of success. Spurred by the usual attractions of free land, independence and a better life, immigrants now poured in. There had only been 10,000 homesteads through 1897, but by 1914 the number had reached 150,000 in Saskatchewan alone. The Prairies were now home to 710,000 people of British descent, 140,000 Germans, 144,000 Slavs and 78,000 Scandinavians. Assimilation into the British-Canadian model, not present-day multiculturalism, was encouraged, and only pessimists noted that half the homesteaders failed and that too much marginal land had been taken up. World War I temporarily closed off immigration, but the settlement boom and the rise of “King Wheat” had succeeded in building the Canadian West almost overnight. DokoÒczenie z poprzedniego numeru Kryzys lipcowy w łonie rządu polskiego w Londynie w 1940 roku Janusz Zuziak możliwości utworzenia nowego gabinetu bez Sikorskiego. Zabiegi mediacyjne gen. Kazimierza Sosnkowskiego przyniosły oczekiwany rezultat. Prezydent udzielił dymisji Augustowi Zaleskiemu, po czym ponownie powołał na stanowisko premiera Wła- Ministrów, skierowanych pod adre sem Sikorskiego. Generał Delegacja wojskowych udała dysława Sikorskiego. Interwencja inspirowanych przez gen. Mariana Kukiela oficesię następnie do gen. Kazimierza Sosnkowskiego z prośbą aby zechciał on interweniować w tej sprawie u prezydenta Władysława Raczkiewicza. Prezydent i nowy premier znaleźli się wówczas w pewnej izolacji politycznej, bowiem przeciwko zmianie podjętej przez Raczkiewicza opowiedziały się stronnictwa polityczne i dotychczasowa Rada Ministrów. W tej sytuacji Sosnkowski podjął się próby mediacji i interweniował u Raczkiewicza, sugerując mu cofnięcie nominacji Zaleskie go i ponowne powołanie na urząd premiera Władysława Sikorskiego. Sosnkowski swoją sugestię motywował przede wszystkim obawami o reakcję Brytyjczyków na dokonaną zmianę i odsunięcie Sikorskiego. Zdaniem Sosnkowskiego ponadto nie byłoby żadnej rów niewątpliwie naruszała po stanowienia regulaminu wojskowego, łamała ponadto, i to w sposób drastyczny, wcześniejszą zapowiedź Sikorskiego, że w wojsku nie będzie miejsca na żadną politykę, ani partyjną, ani brygadową. W następnych dniach nie obeszło się bez ostrych w tonie interpelacji na posiedzeniu Rady Józef Haller pytał m.in. jak można było dopuścić do tego, aby wojskowi mieszali się do polityki i podejmowali się jakiejkolwiek interwencji u premiera Zaleskiego. Haller z całą mocą postępowanie tego rodzaju potępił, żądając jednocześnie zdecydowanego przeciwdziałania tego rodzaju wystąpieniom oraz surowego ukarania trójki interweniujących oficerów. Po burzliwej dyskusji Rada Ministrów uznała, że Naczelny Wódz, czyli gen. Władysław Sikorski, powinien pociągnąć tych oficerów do odpowiedzialności. Oficerowie interweniujący u Augusta Zaleskiego niebawem zostali wprawdzie przy raporcie służbowym u Sikorskiego ukarani napomnieniem, ale trudno było jednak oczekiwać, że Naczelny Wódz będzie chciał wyrządzić im jakąkolwiek krzywdę w ich dalszej karierze wojskowej. Interwencja delegacji wojskowej, której pomysłodawcą i inicja torem był gen. Kukiel, po twier dziła jednocześnie, że Si korski ma w nim w pełni oddanego przyjaciela, zdecydowanego bronić jego dotychczasowej pozycji niemal za wszelką cenę. Od tego momentu Kukiel był zdecydowanie najbliższym i najbardziej zaufanym przyjacielem Sikorskiego, zarówno w służbie wojsko wej, w polityce, ale także w życiu prywatnym, a te ostatnie więzy łączyły ich już od przeszło 30 lat. Inter wencji oficerów Sikorski zawdzięczał także i to, że - po pier wsze – mógł kontynuować obraną przez siebie linię polityczną, po drugie – umocniła się jego pozycja w armii, po trzecie – formowanie się frontu opozycji politycznej skierowanej przeciwko niemu zostało zahamowane, po czwarte wreszcie – zgrupowali się wokół niego ludzie mu najbliżsi, jak Marian Kukiel, Stanisław Kot, Stanisław Mikołajczyk czy Karol Popiel. Generałowi Marianowi Kukielowi, który wziął na siebie pełną odpowiedzialność za wystąpienie oficerów, nie pozostało nic innego, jak podać się do dymisji z zajmowanego stanowiska zastępcy ministra spraw wojskowych. Prezydent, jako najwyższy konstytucyjnie zwierzchnik sił zbrojnych, dymisję oczywiście przyjął. Najlepszym sposobem na tzw. rozmycie odpowiedzialności Kukiela w całej tej sprawie było wysłanie go na stanowisko służbowe poza Londyn, daleko od centrum polskiego życia politycznego. Sytuacja ku temu była bardzo korzystna, bowiem 5 lipca 1940 roku utworzone zostało Dowództwo Obozów i Oddziałów Wojska Polskiego z siedzibą w Eastend. W czasie, kiedy gen. Kukiel skła dał dymisję, Sikorski przy mierzał się do zdjęcia ze stanowiska dowódcy Obozów i oddziałów gen. Stanisława BurhardtBukackiego i zastąpienia go kimś, jego zdaniem, odpowiedniejszym, i tak 27 lipca 1940 roku wyznaczył na to stanowisko gen. Mariana Kukiela. 3 O. Terlecki, Generał Sikorski, t. I, Kraków 1981, s. 292. 4 M. Kukiel, Generał Sikorski. Żołnierz i mąż stanu Polski walczącej, Londyn 1970, s. 135. www.nowykurier.com 1-15/07/ 2011 No13(1027) Strona 22 Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon (Warszawa, PIW 2009) Odc. 24 Aleksandra Ziółkowska-Boehm Danuta Brzosko-Mędryk, autorka książki „Niebo bez ptaków”,1 która jako dziewczynka przeszła przez Pawiak, Majdanek i Ra vens brück, zachowała człowie czeństwo i ocaliła nadzieję. Pisze, że zawdzięcza to kilku bohaterskim kobietom – Matyldzie, Wandzie i Antoninie. Wanda – to Wanda Ossowska. Wspomina, jak w pierwszych dniach września widziała Wandę jako „młodą dziew czynę o śniadej cerze i kruczych włosach”. Gdy szła z transportem do obozu, miała już śla dy przeżyć. W grudniu tego samego roku była to „twarz steranej życiem kobiety o szpakowatych włosach. Więc chyba można w ciągu czterech miesięcy, po 57 przesłuchaniach, utracić zwykły blask w oczach i stać się zbitym, skopanym strzępem człowieka”2. Zapamiętała jak w lutym 1944 roku stały obok siebie, Danuta wysunęła twarz ku słońcu. Wówczas Wanda powiedziała swoim lekko schrypniętym głosem, pełnym wzruszenia: – W Kunicach urządzaliśmy kuligi, a moja matka czekała na nas z gorącym... Danuta uświadomiła sobie nagle, że ta bohaterska kobieta mia ła kiedyś swoje prywatne życie. Dla nich była „bohaterską, twardą, silną dziewczyną z konspiracji, izolatką z Pawiaka, potem opiekunką chorych...” 3. Po wojnie, na której zakończenie tak czekało całe społeczeń stwo, sytuacja nadal była ciężka, represje nie ustawały, choć już z innych powodów: „Niełatwe było nasze życie codzienne. Aresztowania jawne, skryte i podstępne nękały ludzi, odbierały radość i nadzieję. Gazety przepełnione sprawozdaniami z procesów naszych władz organizacyjnych napawały żalem, bólem i nienawiścią. Ci ludzie, tak zasłużeni, przez całą okupację ryzykujący życie, zdrowie, egzystencję rodzin dla świętej sprawy wolności, teraz byli szykanowani. Przypisywano im winy, które nigdy nie miały miejsca. Starano się skompromitować i pozbawić honoru ludzi czystych i szlachet nych. Każdy dzień procesu przygnębiał tak, że ludzie chodzili smutni i zgaszeni, i tylko ciche pytania: «Czytałeś? Czytałaś?». I dalej już nie starczało sił i opanowania do rozmowy. Proces, ktory toczył się pod kryptonimem WINu, przeraził społeczeństwo wyrokami. Wyroki śmierci, wieloletnie wyroki więzienia, pozbawienie praw obywatelskich. Jak to mogło się stać? Jak trudno było znosić to wszystko od najeźdźcy, ale od swoich!” 4 Na zebraniach ogólnych w warszawskiej klinice, gdzie pracowała jako instrumentariuszka pofesora Grucy, mówiono: „dla takich jak Ossowska nie ma miejsca w Polsce Ludowej”. Swoje wspomnienia kończy na roku 1989: „Czas biegł. Zmieniały się rządy, każdy nowy starał się łagodzić wzburzone umysły. Zmieniano fotele na stołki i stołki na fotele, ale tak, żeby nie stracić oparcia o źłób. A społeczeństwo cichło i znów wybuchało. Był Poznań, Radom, Gdańsk. Walka trwała i trwa. «Solidarność» poderwała cały naród i też próbowano ją zga sić. Więzienia pękały w szwach i przyszła odnowa, która nie jest nowa, a my czekamy...” 5 Wanda Ossowska pocieszając w obozie współwięźniarkę, mówiła jej, że kiedyś będzie miała „swoje własne śliczne miesz kanie, będzie się kąpać w pięknej wannie, będzie odczuwać radość z czystej pościeli, obiadu przy stole nakrytym obrusem, zastawionym nakryciami i sztućcami”. Jakie zatem były te powojenne mieszkania Wandy. Opowiedziała mi o nich Danuta Krasicka. „Po wojnie ciocia Wanda mieszkała we wspólnym mieszkaniu, w domu na rogu ulicy Moko towskiej i Pięknej. W owym czasie w Warszawie w zachowanych starych domach o wielopoko jowych mieszkaniach w każ dym pokoju mieszkała inna ro dzina. Ciocia mieszkała w takim właśnie pokoju. Dopiero w latach sześćdziesiątych ten dom czy tylko mieszkanie miało być remonto wane i cioci zaproponowano wykwaterowanie do nowego wieżowca przy ul. Bagno. Był to dom na rogu ulic Świętokrzyskiej i Zielnej. Mieszkanie było maleńkie około 20 m2, na jednym z ostatnich pięter, z oknem na ulicę Świętokrzyską i pięknym widokiem. Ciocia poszła oglądać to mieszkanie z mężem swojej siostrzenicy, Jurkiem Strojny, i na pierwszy rzut okiem zupełnie je zdyskredytowała, że klitka z maszynką gazową we wnęce w maleńkim przedpokoju, że nic się tu nie zmieści, ale Jurek ją po w strzymał: Ciociu, spokojnie, trzeba się przyjrzeć, dobrze zaplanować, jest samodzielne i w dobrym punkcie, warto przemyśleć. I przemyślała. Sama zaprojektowała całe umeblowanie (jasna sosna) dopasowane co do centymetra do wymiarów pokoju. Na jednej ścianie tapczan, stolik, dwa fotele, naprzeciwko biurko obudowane półkami na książki i szafą, na środku pozostawała bardzo niewielka przestrzeń, ale było wygodne miejsce do pracy, wygodne fotele do odpoczynku i żadnych zbęd nych mebli. Wyposażenie pokoju zamówiła w warsztacie stolarskim, z którym zawarła terminową umowę – strona, która nie dotrzyma terminu odbioru mebli lub ich wykonania, płaci karę za każdy dzień zwłoki. Określonego dnia wykonała telefon do warsztatu, meble były jeszcze niegotowe, więc ciocia spokojnie przy pomniała panu majstrowi treść umowy, co bardzo przyspieszyło wykończenie. Cieszyła się tym mieszkaniem, jednakże pod koniec lat siedemdziesiątych oświadczyła nagle, że załatwia sobie mieszkanie w domu opieki na Ursynowie. Spół dzielnia mieszkaniowa na Ursynowie budowała przy ulicy Herbsta dom, w którym były nieduże samodzielne mieszkania, z małą kuchnią i łazienką, w których mieli zamieszkać ludzie starsi, zarówno samotni, jak i małżeństwa. W każdym mieszkaniu był dzwonek łączący z dyżurką le karsko-pielęgniarską (dyżur całodobowy). Ale żeby nie był to dom starców, niektóre mieszkania sprze dawano młodym małżeńs twom z dziećmi, miało to mieszkań ców wymieszać wiekowo. Warunkiem przyjęcia do spół dzielni było zobowiązanie, że po śmierci takiego mieszkańca mieszkanie przechodziło na własność spółdzielni i żadni spadkobiercy nie mieli praw do odzyskania wkładu. Ciocia umowę podpisała, sprzedała mieszkanie na Bagnie i przeprowadziła się na Herbsta. Był tu dużo większy pokój z niewiel ką kuchnią i łazienką oraz dość duży balkon-loggia. Kiedy odwiedziliśmy ciocię po złamaniu przez nią nogi, chodziła jeszcze z jedną kulą, pokazywała nam z uśmiechem swoją kuchnię i ła zienkę, mówiąc: – Popatrz jak to dobrze, że są takie małe, bo ja nie mam się tu jak przewrócić, zawsze mogę się oprzeć o którąś ścianę. Prowadziła bardzo czynne i ruchliwe życie, biegała ciągle na spotkania z młodzieżą. Uważała za swoją powinność i niejako misję opowiadanie o tym, co przeżyła, zwłaszcza gdy przeszła już na emeryturę. Opowiadała mi, że kiedyś po jednej z takich prelekcji była tak spięta i pochłonięta wspomnieniami, że pojechała do domu na Bagno, klucz nie pasował do drzwi, które były zam knięte, więc siadła na schodach i spędziła tam sporo czasu, zanim uświadomiła sobie, że już dawno tam nie mieszka”. Hanna Stompor, która redagowała książkę Wandy Ossowskiej „Przeżyłam”, napisała mi6: „Wydawać by się mogło, że po tak traumatycznych przeżyciach, jakie były udziałem pani Wandy, człowiek powinien stwardnieć, stać się nieczuły, gruboskórny. Pani Wanda pozostała delikatna, wrażliwa na wszystko. Słuchając jej, zastanawiałam się, jak ta szczupła pani o ujmującym uśmiechu, pełna ciepła i mło dzieńczej pogody ducha – w tamtym okrutnym czasie młoda dziewczyna – mogła to wszystko znieść. Jaki hart ducha wykazała, ile w niej było prawdziwego, cichego bohaterstwa. Ta witalność, radość, optymizm i umiłowanie życia pozwoliły pani Wandzie normalnie egzystować mimo chwilowych zaników pamięci, które były wynikiem urazu głowy doznanego w czasie przesłuchań w Gestapo na Schucha w 1942 roku. Opowiadała, że po raz pierwszy zanik pamięci pojawił się po jakimś spotkaniu. Była już na ulicy, szła do autobusu i nagle – dziura. Kim jest? Co tu robi?... Nie uległa panice, usiadła na jakiś schodkach czy murku i zaczęła przeglądać torebkę. Z biletu miesięcznego (z fotografią) przypomniała sobie, jak się na zywa („To chyba ja”) i gdzie mieszka. Dotarła do domu (wzięła taksówkę, pokazała na bilecie adres) i następnego dnia znów wszystko pamiętając – poszła do lekarza. Od tej pory nosiła przy sobie kartkę z nazwiskiem, adresem i wyjaśnieniem, jakiej pomocy oczekuje”. Barbara Wachowicz w książce: To „Zośki” wiara7 w rozdziale „Polsko moja przemieniona” przytacza słowa Hanny z Mali nowskich Zienkiewiczowej, siostry Andrzeja Malinowskiego – „Włodka”. „Prababka Antonina ze Strzeleckich Ossowska, bratanica Pawła Edmunda Strzeleckiego, badacza Australii zdobywcy najwyższego szczytu tzw. Alp Australijskich, któremu nadał swojskie miano – Góra Kościuszki. Prababcia jako panna z dobrego ziemiańskiego domu wojażowała tylko do wód, za to urodziła dziatwy dziesięcioro. Wśród jej wnuków byli Wanda i Henryk. On, kadet lwowski, odmówił w 1939 roku złożenia broni i walczył od pierwszego do ostatniego dnia w Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego majora Henryka Dobrzańskiego – Hubala, jako jego adiutant. Przeżył, uszedł cało z masakry oddziału wiosną 1940 roku, wszedł do konspiracji AK w Warszawie, walczył w Powstaniu. Wanda Ossowska, jego siostra pielęgniarka, już w październiku 1939 roku złożyła we Lwowie przysięgę w Służbie Zwycięstwu Polski. Pełniąc rolę łączniczki między Warszawą a Lwowem, uwięziona przez NKWD, siedziała w bolszewickim więzieniu do wojny polsko-niemieckiej w 1941 roku. Do sierpnia 1942 roku działała w wywiadzie ZWZ-AK. Aresztowana przez gestapo, kato- wana na Szucha nikogo nie wydała, wywieziono ją do obozu koncen tracyjnego w Majdanku z wyrokiem dwóch lat, a po nich – kara śmierci. W kwietniu 1944 roku przerzucono ją do Oświęcimia. W obu obozach ratowała chorych z nadludzkim poświęceniem. Obóz w Oświęcimiu ewakuowano w przeddzień wykonania wyroku śmierci. Zakończyła się ta droga krzyżowa Wandy w obozie koncentracyjnym w Ra vens brück8. Wróciła do Polski. Przeżyła jeszcze jedno aresztowanie – tym razem przez «rodaków» z UB. Po zwolnieniu natychmiast podjęła pracę w Klinice Ortopedy cznej prof. Adama Grucy. Świadectwo prawdy i grozy dała w swej książce Przeżyłam…. *** O tych niezwykłych postaciach przetrwała w ludziach pamięć. O dziedzicu, który przed laty założył we wsi szkołę. Jest pamięć o jego dzieciach. Gdy w 1993 roku odda wano do użytku budynek nowej szkoły podstawowej w Kunicach, nadano jej imię Wandy i Henryka Ossowskich. W czasie uroczystości 28 maja 2000 roku odsłonięcia tablicy dokonała sama Wanda Ossowska. Dzieci mogły więc widzieć swojego Patrona żywego. Poproszona o prze mówie nie, powiedziała krótko: „Ja przecież niczego nadzwyczajnego nie zrobiłam. Wykonywa łam jedynie swój obowiązek, najpierw walki za Ojczyznę, a potem pracy dla niej”. Z okazji uroczystych obchodów Dnia Patrona 20 maja 2002, lokalna prasa napisała:9 „Wanda i Henryk Ossowscy, wywodzący się z Kunic w gminie Sławno, dzieci dawnych właścicieli tej miejscowości, są patronami tutejszej szkoły podstawowej”. W obchodach uczestniczyli między innymi dyrektor szkoły Stefan Mazur oraz członkowie ro dziny Ossowskich. Była też obecna Francuzka Ida Grinspan. . Historia Idy wymaga osobnej opowieści. (ciąg dalszy nastąpi) 1 MON, Warszawa 1975 2 Danuta Brzosko-Mędryk, Matylda, s. 90. 3 Matylda, s. 91. 4 Przeżyłam, s. 404–405. 5Tamże, s. 406. 6 Hanna Stompor, Pani Wanda, 3 września 2007 7 W serii „Wierna rzeka harcerstwa polskiego”, t.4, s. 329–330, Rytm, Warszawa 2005. 8 Ostatnim obozem, w którym była Wanda Ossowska był Neustadt Glewe 9 „Dziennik Łódzki”, Oddział Opoczno, nr 117, 21 maja 2002, wyd. B, s. 9. Autor podpisany inicjałami AW. www.nowykurier.com No 13 (1027) 1-15/07/2011 Strona 23 Bye - Bye! Amerykańskie Eldorado ... DokoÒczenie ze strony 1 to, wchłonęła nadwyżkę siły roboczej z Polski. Nie trzeba więc już lecieć za ocean, aby podrepero wać swoje rodzinne budżety. Teraz, w zaledwie dwie godziny lotu od kraju, Polacy mogą za robić EURO na założenie biznesu w kraju. Łatwiej też ściągnąć całą rodzinę, a przez to uwolnić się od rozłąki. A co nierzadko, pow strzymać rozpad małżeństwa. Te, oraz kilka jeszcze innych okoliczności sprawiły, że Stany Zjednoczone przestały być już rajem dla Polaków. Jeżeli już to lepiej udać się do przyjaznej Kanady, lecz nie do USA. Tym bardziej, że w krajach Unii nie patrzą już na Polaków, jako nieudaczników. Natomiast postrzegają nas, jako zdolnych i pracowitych oraz o dużych kwalifi kacjach pracownikach. U do tychczas, niechętnych wobec nas Niemców, odchodzi w niebyt powiedzenie: „polnische wirtschaft”. Niemcy rozwijają się dynamicznie i czekają, więc na nasze ręce do pracy. Oczywiście z tego powodu nie powinniśmy popadać w euforię, gdyż zmiana opinii o Polakach w Niemczech, wynika bardziej z potrzeby, aniżeli sympatii do naszego narodu. Z drugiej strony, trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że zarówno w przeszłości jak i obecnie inni postrzegają nas po naszych zachowaniach. A te niestety bywają róż ne i to nierzadko dalekie od właściwych. Trudno się zatem dziwić, że jakieś tam krzykliwe pijackie zachowanie, ba – przypadki kradzieży przez niektórych Polaków, stają się zaczynem do formułowania negatywnych opinii o Polakach. A co za tym idzie, do wysuwania projektów uszczel nienia granicy niemiecko-pols kiej. Jak to chociażby ostatnio mia ło miejsce. Burmistrz nie mieckiego miasta Guben, KlausDieter Huebner opowiedział się za przywróceniem wyrywkowych kontroli na granicy z Polską. Uważa, bowiem że w ten sposób obniży się przestępczość. Argumentował on, że z chwilą przystąpienia Polski do strefy Schengen, liczba kradzieży w Guben zwiększyła się o 32 procent. Podobnie radosną twórczością wykazał w ubiegłym roku gabinet premiera Holandii, Marka Ruttego. Uczyniono to pod presją ksenofobicznej Partii Wolności Gerta Wildersa. W końcu każdy „orze jak może” – jak powiada stare porzekadło, aby zbić wyborczy kapitał polityczny. Okrzyknięto, więc że „Polen Zin tuig Alle maa!!”, czyli „Wszyscy Polacy to hołota”. Trudno w tej sytuacji nie zadać pytania: czy ci, którzy głoszą tego typu opinię mają na myśli 100 tys. Polaków, którzy zasilili holen derską gospodarkę? Przy puszczam, że nie! Warto w tym miejs cu zauważyć pewien zna mienny fakt, że Holandia potrzebuje dalszych sto tysięcy par rąk do pracy. Skąd? A no chyba także z Polski. W Holandii i Niemczech oraz w innych krajach Unii ciągle brakuje siły roboczej. I ten stan rzeczy będzie się pogłębiał. Zdaniem analityków to, co może wstrzymywać rozwój gospodarczy Europy, to właśnie zmniejszenie się rynku pracy. W najbliższych 20 latach Europa potrzebować będzie nawet 30 milionów imigrantów spoza Unii Europejskiej. Na dziś, Polska jest źródłem w miarę taniej siły roboczej, szczególnie do wykonywania prac, do których nie chcą się zatrudniać obywatele Europy Zachodniej. Należy przypuścić, że nie bawem i Polska stanie się takim samym krajem. A więc i Pola cy znajdą zatrudnienie w swoim kraju. Czyli nie będzie już potrzeby emigracji zarobkowej. Także tej za ocean. Chyba, że sytuacja ekonomi czna Stanów Zjednoczonych poprawi się na tyle, że spadnie bezrobocie, a przez to, znów pojawi się zapotrzebowanie na imigrantów. Oczywiście musi też nastąpić ustawowe rozwiązanie nielegalnej imigracji. A w przypadku Polski, zniesienie wiz dla Polaków. Wówczas poprawi się konkurencyjność tego rynku pracy. Jednakże moim zdaniem, nie należy się spodziewać tego, aby owe zmiany nastąpiły w Stanach Zjednoczonych w przeciągu najbliższych kilku latach. Raju już w Ameryce nigdy nie będzie. A szkoda, bo to przecież taki piękny kraj i o takich ogromnych możliwościach. PIKNIK W PARKU PADEREWSKIEGO NIEDZIELA 28 SIERPNIA ! Zapraszamy serdecznie Was Drodzy Parafianie do udziału w tym polonijnym Wydarzeniu orga nizowanym przez naszą Parafię oraz Stowarzyszenie Weteranów w Ameryce, placówka 114 – Toronto. Brama otwarta już od 9:00, Msza św. o 13:00, gry i zabawy dla dzieci, występy Kapeli „Stella Polonia” i Orkiestry Dętej z Chica go, pyszna polska kuchnia (bigos, flaczki, schabowe, pie rogi...), loteria fantowa - to tylko niektóre piknikowe atrakcje. Lokalizacja: 9700 Hwy 27, 5 km na północ od Hwy 7 w Vaughan (mapki wyłożone są na półkach w przedsionku). WITAMY GOŚCI PIKNIKOWYCH – Orkierstrę Dętą z Lombard – Chicago, którzy swym występem umilą nam piknikowe świętowanie. Dziękujemy za występ i życzymy szczęśliwego powrotu do domów. DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM SPONSOROM PIKNIKU: POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj REKLAM/ADVERTISING Cell: 647-886-1804 Email: [email protected] REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel/Fax: . (416) 259-4353 E-mail: [email protected] website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI /CONTRIBUTORS: Wiesław Blaschke (Polska), Wojciech Bła siak, Henryk Bugła cki (Polska), Izabella Bukraba -Rylska (Pols ka), Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Dariusz W.Kulczyński, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański (Polska) Janusz Niemczyk, Wiesław Piec hoc ki (Au stria), Zeno wiusz Ponar ski, Kazimierz Z. Poznański (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Barba ra Sharratt, Kry sty na Star czak-Kozłowska, Edward Sołtys, Le szek Szymowski (Pol ska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) Redakcja nie odpowiada za treúÊ zamieszczonyvch reklam. Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia≥y nie zaw sze odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji. Przedruk bez zezwolenia Re dakcji zabroniony Za≥oøona/Established in 1972 by Wilek Markiewicz Skarbnik / Treasurer: Fundacja Dziedzictwa Polskiego w Kanadzie z siedzibą w Ottawie poszukuje wolontariusza z doświadczeniem w dziedzinie księgowości do pracy w Zarządzie Fundacji do pełnienia funkcji Skarbnika. W sklad Zarządu wchodzi siedmiu wolontariuszy, którzy spotykają się w ostatnie piątki miesiąca w “Domu Polskim S.P.K.” przy ulicu 379 Wawerley w godzinach od 19:30 do 21.00 (6-7 razy w ciągu roku). Serdecznie zapraszamy do współpracy a dodatkowych informacji udzieli Tadeusz Kulisz, Prezydent Fundacji , telefon 613-286-5490 lub email [email protected] The Polish Heritage Foundation of Canada is looking for an individual with a financial background to join our Board of Directors as Treasurer. This group of seven volunteers from the Polish community meets as a Board 6-7 times a year. The meetings are held from 7:30 ñ 9:00 p.m., the fourth Friday of the month at Dom Polski SPK, 379 Waverley St. If you are interested in making a contribution in the Polish community, please contact Mr. Tadeusz Kulisz, President, by phone: 613- 296-5490 or by email: [email protected] JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Fax:416-292-4669 Strona 24 1-15/07/2011 No. 13(1027)