banery - Dziennik Stargardzki

Transkrypt

banery - Dziennik Stargardzki
Autoskup
Zmagania
polonistów w
gimnazjum nr 4
Nowe inwestycje w
strefie
s. 6
- skupujemy każde pojazdy,
płacimy nawet za wraki,
oferujemy najwyższe ceny.
Rozmowa
z płk. J Rolakiem
s. 9
Tel. 536 079 721
s. 10
Odpowiedź
Urzędu
Miasta
w sprawie
zapaskudzanych
grobów
s3
Wtorek
23 Luty 2016
Nr 15 (1651)
Cena:1,70 zł
(w tym 8% VAT)
ISSN 1644-1249
INDEKS 349887
WYDAWCA POLSKI
Pacjenci protestują
Bezdomni koczują w szpitalu
czytaj str 3
Śledztwo
przeciwko
zabójcy z
Rumuńskiej
przedłużone
Remont
- byle jak
aby był
Ranny trafił do szpitala
Groźny wypadek
na Gdyńskiej
s5
Będą częstsze
kontrole
w Zodiaku
s6
8zytaj str 8
poniedziałek godzina 16...
s4
Rozmowa
z Tatianą
MaliszewskąTyszkiewicz
s7
Reklama
BANERY
WYDRUKI WIELKOFORMATOWE
Przygotowanie graficzne i wykonanie • Dostarczamy na miejsce
O
TANI
tel. 91 885 32 63
91 577 2007
[email protected]
ZACISKANIE HYDRAULICZNE WĘŻY
SPRZEDAŻ MASZYN
NOWYCH I UŻYWANYCH
SPRZEDAŻ CZĘŚCI,
OLEJÓW I FILTRÓW
WYNAJEM
PRZYCZEP I MASZYN
Więcej informacji na naszej stronie: www.j-m-s.pl
w biurze: Nowogard, Olchowo 85, tel./fax (+48) 91 391 05 82, 91 573 10 45
2
23 Lutego
Puls Miasta
121
Nasza Sonda
Sezon rowerowy coraz bliżej. Spółdzielnia mieszkaniowa
na osiedlu Zachód wychodząc
na przeciw potrzebom swoich mieszkańców zainstalowała nowe stojaki na rowery przy
bloku B11.
Czy stargardzianie chodzą
do teatru?
Często można spotkać się z opinią, że ludzie coraz mniej
korzystają z usług wszelkiego rodzaju instytucji kultury –
co może być spowodowane różnymi czynnikami, takimi
jak brak czasu, czy też po prostu brak zainteresowania teatrem. Ile osób, tyle też spojrzeń na daną kwestię. A jak jest
ze stargardzianami? Chodzą do teatru?
122
Nie tylko ludzie piękne domy mają. Na zdjeciu widać piękny
karmnik dla ptaków.
Wioleta
Do teatru chodzę sporadycznie. Ostatnio byłam wieki temu.
Lubię oglądać, ale żeby tak samemu gdzieś iść, to jakoś wiecznie mi czasu brakuje.
123
Chrześcijańska Służba Charytatywna rozdała 20 ton jabłek.
Taka inicjatywa powtarza się
każdego miesiąca. Tym razem
owoce zostały rozdane przy ulicy Kochanowskiego
Paweł
Niestety nie chodzę. Nie
mam czasu. Poza tym nie czuję
jakiegoś zainteresowania tym,
co jest grane w teatrze. Nie interesuje się teatrem.
Potrącenie na pasach
O krok od kolejnej tragedii było wczoraj, kiedy na przejściu dla pieszych w Stargardzie potrącona została 76-letnia kobieta. Szczęśliwie piesza nie doznała poważnych obrażeń ciała.
Dorota
W teatrze byłam może pięć
razy w życiu. Jakoś nigdy za nim
nie przepadałam, o wiele częściej wybierałam kino i tak zostało do dzisiaj. Myślę, że teatr, tak jak kino ma swoje grono
miłośników którzy nie pozwolą
mu zginąć.
Alina
Bardzo lubię chodzić do teatru. Jak mieszkałam w Szczecinie, to często chodziłam. Dużo
sztuk obejrzałam w Teatrze
Współczesnym czy Polskim. Teraz z kolei jeżeli w Stargardzie
jest grana jakaś sztuka, to bardzo chętnie w tym uczestniczę.
Uważam, że bardzo dobrze, jak
jest teatr. No jak bez teatru żyć
można? To tak samo, jak bez
książek.
licji sprawczyni udzieliła potrąconej stargardziance pomocy przedmedycznej. Szczęśliwie okazało się, że obrażenia
są powierzchowne, a kierująca
była trzeźwa.
Mundurowi kierującej zatrzymali uprawnienia do kierowania, a zebrany materiał
procesowy wykorzystany zoWczoraj około godziny mazdą potrąciła na przejściu stanie do dalszego postępowa20.00 na ulicy Staszica w Star- dla pieszych 76-letnią kobie- nia.
podkom. Łukasz Famulski
gardzie 58-latka, kierująca tę. Jeszcze przed przybycie po-
Do wygrania podwójny bilet na
Kabaret Moralnego Niepokoju!!!
Wytnij ten kupon, podpisz i przynieś do redakcji Dziennika Stargardzkiego (Szczecińska
26/3) do czwartku (25 lutego), do godz. 12.
IMIĘ.................................NAZWISKO.......................ADRES.....................................
Dwa pierwsze wylosowane w redakcji kupony otrzymują podwójny bilet na występ Kabaretu Moralnego Niepokoju, który odbędzie się w piątek 26 lutego 2016. Hala OSiR, ul. Pierwszej Brygady 1, godz. 17:00
Nazwiska Szczęśliwców, którzy zostaną wylosowani opublikujemy w piątkowym wydaniu (26 lutego). Bilety tego dnia (czyli piątek 26 lutego) będą do odbioru w redakcji do godz.
16:00.
511 407 627
3
23 Lutego
Pacjenci protestują
Ranny trafił do szpitala
Bezdomni koczują w szpitalu
Groźny wypadek
na Gdyńskiej
W ostatnią sobotę do redakcji zadzwoniła pacjentka stargardzkiego szpitala, która zgłosiła
problem bezdomnych koczujących lub śpiących wewnątrz szpitalnego budynku pod schodami.
Sobota (20 lutego) Bezdomni śpią pod
schodami na jednym z oddziałów szpitala
w Stargardzie. Inni koczują na korytarzu
Po przybyciu na miejsce faktycznie zastaliśmy dwoje śpiących bezdomnych pod schodami na jednym z oddziałów. Pani,
która zgłosiła ten problem (imię
i nazwisko dla wiadomości redakcji) tak opisała zasygnalizowaną nam sytuację – Znajduję się na oddziale laryngologicznym od środy (18 lutego). I
notorycznie zastaję tutaj osoby
bezdomne, pijane. Panuje przez
to straszny smród na oddziale. Monitorowałam tę sprawę do
rzecznika praw pacjenta, na policji i w straży miejskiej a także do sekretariatu szpitala. Rozmawiałam również z ordynato-
rem oddziału otolaryngologicznego, który powiedział, że zna
problem i zostało sporządzone
pismo, które musi pójść do starostwa, żeby powstała tutaj straż
szpitalna. Ktoś po prostu nie
myśli do końca. Ten problem
nie powinien nigdy się pojawić. Zagraża to przecież bezpieczeństwu personelu i pacjentów.
Uważam to za skandal. Na ten
czas niestety wszystkie instytucje twierdzą, że mają w tej sprawie związane ręce i nie mogą
nic zrobić, ponieważ szpital jest
placówką państwową i drzwi
wejściowe muszą być otwarte.
Rzecznik praw pacjenta również
powiedział, że zna problem, tak
samo sprawę zna SOR. Uważam,
że starostwo powiatowe powinno natychmiast ten problem zlikwidować, ale nie papierologią,
tylko konkretnymi czynami –
powiedziała nasza czytelniczka
a zarazem pacjentka szpitala.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy dyrektor stargardzkiego MOPS-u panią Danutę Bojarską – Przedstawiciele
personelu stargardzkiego szpitala informują nas, że na korytarzach przebywają bezdomni. Nasza służba zdrowia ma
ich przesyłać do MOPS-u. Tak
więc temat jest nam znany. Jesteśmy w stanie im pomóc, tylko, że bezdomni muszą wyrazić chęć pójścia do schroniska,
a my ze swojej strony ich tam
skierujemy, oczywiście do takiego, w którym będzie miejsce.
Na przykład możemy ich wysłać
do dwóch schronisk na terenie
Stargardu, albo poza miastem.
Natomiast jeśli są to bezdomni z
terenu ościennych gmin naszego powiatu, to wtedy powiadomimy tamtejsze ośrodki, aby zajęły się tymi osobami. Bo oczywiście szpitalny korytarz nie
jest odpowiednim miejscem do
przebywania dla bezdomnych –
odpowiedziała dyrektor Danuta Bojarska.
W rzeczonej sprawie pytaliśmy także podkom. Łukasza Famulskiego, który potwierdził, że
funkcjonariusze Policji podjęli interwencję po zgłoszeniu pacjentki, dokonując rutynowych
czynności polegających na spisaniu i pouczeniu osób przebywających pod schodami naszego szpitala. Jak stwierdził
Ł. Famulski policjanci odsyłają zwykle bezdomnych w takich
sytuacjach do różnych ośrodków pomocy, jednakże bezdomni i tak rzadko się tam udają,
gdyż w takich ośrodkach obowiązuje zasada zakazu spożywania alkoholu, tak więc z tego
względu takie osoby wolą koczować gdzieś np. w budynkach
użyteczności publicznej.
Piotr Słomski
Wczoraj (poniedziałek 22 lutego) ok. godz.
16:00 doszło do bardzo groźnego wypadku na
ulicy Gdyńskiej na wysokości Krzyża Pokutnego, tuż przed zjazdem na ul. Morską.
Stojący w kawalkadzie
samochodów żółty Volkswagen bus, został uderzony przez jadącą z przeciwnej strony Toyotę ciemnego koloru, która nagle skręciła na przeciwny pas. Kierowca Volkswagena i zarazem jedyny podróżujący
tym pojazdem doznał obrażeń w wyniku czego po
kilku minutach został przetransportowany do szpitala. Natomiast Toyotą je-
chały 4 osoby. Na szczęście,
poza szokiem, nikomu nic
się nie stało.
Na razie nie wiadomo, z
jakich przyczyn, Toyota
gwałtownie skręciła. Być
może przyczyną była śliska
nawierzchnia drogi. Jednakże dokładne przyczyny
zbada policja. Jak ustalono
na miejscu, kierowca Toyoty był trzeźwy.
(ps)
Strażacy transportują do karetki rannego kierowcę Volkswagena (busa)
Stary cmentarz: Jest odpowiedź Urzędu Miasta w sprawie zapaskudzanych grobów
„Zamiast zadumy, zażenowanie”... a także zdziwienie
odpowiedzią UM
W ostatnim czasie opisywaliśmy na łamach Dziennika sprawę państwa Marii i Zdzisława Kucaj, którzy od dwóch lat bezskutecznie zabiegają w Urzędzie Miasta o usunięcie problemu związanego z ptasimi nieczystościami, które spadają z drzewa, rosnącego nad grobem ich rodziców i córki na starym cmentarzu.
Jak już informowaliśmy, we środę (03.02) skierowaliśmy w opisanej
powyżej sprawie zapytanie do Urzędu Miasta. Pytaliśmy o informacje,
czy i jakie kroki zostaną przedsięwzięte, aby zgłoszony problem rozwiązać, czy może też zostanie on pozostawiony bez odpowiedzi jak stało
się to dwa lata temu.
A oto odpowiedź UM, jaką uzyskaliśmy w tej kwestii: „Drzewa są elementem krajobrazu cmentarza. Bez
wątpienia wielu mieszkańców nie wyobraża sobie tego miejsca bez nich.
Aby jednak nie stwarzały zagrożenia
[email protected]
zarówno dla ludzi, jak i znajdujących
się tam pomników, prowadzimy ich
regularną pielęgnację. Systematycznie przeprowadzane są przycinki. Z
nekropolii usuwa się wyłącznie chore
rośliny oraz te, których system korzeniowy stwarza zagrożenie uszkodzenia pomnika. Niedawno dokonano
kolejnych oględzin drzewa rosnącego
w sąsiedztwie grobu w sektorze A 02,
rząd 12. Stojąca tam brzoza brodawkowata jest w dobrej kondycji zdrowotnej i nie stwarza zagrożenia dla
ludzi i mienia. Obowiązujące przepisy prawa nie pozwalają na usuwanie
gałęzi w wymiarze przekraczającym
30% korony, która rozwinęła się w
całym okresie rozwoju drzewa. Taka
ewentualność wchodzi w grę tylko
wtedy, gdy miałaby na celu usunięcie
gałęzi obumarłych lub nadłamanych,
utrzymywanie uformowanego kształtu korony drzewa lub wykonanie specjalistycznego zabiegu w celu przywróceniu statyki drzewa. W tej sytuacji możemy jedynie kontynuować regularne prace związane z prowadzeniem pielęgnacji rośliny w wymiarze,
na który pozwala prawo. W związku
ze stanem tego drzewa nie ma pod-
staw do wystąpienia z wnioskiem do
Starosty Stargardzkiego o wydanie zezwolenia na usunięcie brzozy.” - tyle w
odpowiedz Urząd Miasta.
Tak odpowiedź Urzędu komentuje Maria Kucaj – Chciałabym zapytać urzędników pracujących w stargardzkim Urzędzie Miasta, czy życzyliby sobie, aby na groby ich bliskich cały czas spadały ptasie odchody – stwierdza z zażenowaniem pani
Maria Kucaj – Ta odpowiedź jest zupełnie nieadekwatna do sygnalizowanej przez nas już tyle czasu sytuacji. Przecież nie zgłaszaliśmy, że
drzewo stanowi zagrożenie, ale że
gromadzące się na jego gałęziach
ptaki zapaskudzają groby naszych
bliskich i nie tylko. Naprawdę trudno jest nam zrozumieć postawę UM
w tak delikatnej sprawie – zaznacza
pani Maria Kucaj, deklarując jednocześnie, że będzie słać kolejne pisma
i dalej sygnalizować problem.
A więc jak wynika z odpowiedzi
UM, grunt to dobrze wypielęgnowane drzewa, a ptaki jak to ptaki, spokojnie dalej robią „swoje”.
Piotr Słomski
4
23 Lutego
Zabił ją młotkiem
Śledztwo przeciwko zabójcy z Rumuńskiej przedłużone
O trzy miesiące zostało przedłużone śledztwo przeciwko 32- letniemu mieszkańcowi Stargardu, podejrzanemu o zabójstwo Małgorzaty W. Do zdarzenia
doszło pod koniec listopada przy ulicy Rumuńskiej. Prokuratura Rejonowa w Stargardzie czeka jeszcze na uzyskanie wyników ze specjalistycznych badań. Między innymi z badań psychiatrycznych, którym został poddany sprawca. Przypomnijmy, że swoją ofiarę zaszlachtował młotkiem.
W tej klatce na Rumuńskiej doszło do morderstwa kobiety
W ubiegłym tygodniu Prokuratura Rejonowa w Stargardzie przedłużyła o trzy miesiące śledztwo przeciwko 32- let-
niemu mieszkańcowi Stargardu podejrzanemu o zabójstwo.
Równocześnie wobec podejrzanego został też przedłużo-
ny areszt. Podejrzanemu został
postawiony zarzut zabójstwa,
za które grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Jak nas poinformowała Małgorzata Wojciechowska, rzecznik
prasowy prokuratury okręgowej w Szczecinie trwają badania śladów zabezpieczonych w
toku tego postępowania. Prokuratura czeka też na wyniki
badań genetycznych i psychiatrycznych, którym został poddany sprawca. Jeśli będą już
znane wyniki tych badań prokuratura sporządzi akt oskarżenia i skieruje sprawę do sądu.
Zaszlachtował ją młotkiem
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło pod koniec listopada w jednej z klatek schodo-
wych bloku przy ulicy Rumuńskiej. Zabójca zadzwonił na domofon Małgorzaty W. i poprosił by zeszła na dół, w tym czasie on sam udał się w jej stronę. Kiedy spotkali się na jednym z pięter bloku ten wyciągnął młotek i zaatakował kobietę po czym uciekł. Jeszcze
żyjącą 33-letnią kobietę z brutalnymi ranami na głowie znaleźli sąsiedzi. Zawiadomili pogotowie i sami próbowali ratować jej życie- niestety bezskutecznie. Kobieta w wyniku doznanych obrażeń zmarła. Już
po dwóch godzinach od tragedii sprawca znalazł się w rękach policji. - 32-letni stargardzianin był trzeźwy. Mężczyzna został przesłuchany i usły-
szał zarzut zabójstwa, do którego się przyznał, z podejrzanym przeprowadzone zostały
już kolejne czynności procesowe – informuje podkom. Łukasz Famulski ze stargardzkiej
policji. Małgorzata W. osierociła dwójkę dzieci. Mężczyzna
odpowiedzialny za zabójstwo
już wcześniej był znany policji.
Notowany był za przestępstwa
narkotykowe ale także pobicia.
Sąsiedzi zamordowanej niechętnie wypowiadają się na temat morderstwa, ale mówią, że
mężczyzna był znajomym kobiety i także mieszkał w okolicy. W dzielnicy znany był z nie
najlepszej opinii.
Ewelina Sosnowska
Jesteś ofiarą przestępstwa?
W prokuraturze i na policji powiedzą ci co robić
Od wczoraj w całej Polsce trwa Tydzień Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem. Celem tej akcji jest pomoc osobom, które są ofiarami na przykład przemocy a nie wiedzą jak sobie z tym poradzić i gdzie szukać pomocy.
Akcja jest organizowana po
raz 15 i ma na celu podnoszenie
w społeczeństwie świadomości
prawnej a także dotarcie do osób,
które zostały pokrzywdzone a
nie wiedzą gdzie się udać. W całej Polsce w różnych instytucjach
oraz stowarzyszeniach przez ten
tydzień są udzielane darmowe
porady prawne. W niektórych
miejscach można też skorzystać z
usług psychologa.
Policja i prokuratura włączeni w akcję
W Stargardzie po darmową
pomoc prawną można przyjść
na policję. Porady są udzielane wszystkim, którzy są ofiarami przemocy, ale nie tylko. –
Taką poradę może uzyskać każ- bywać od godziny 10:00 do 18:00.
dy mieszkaniec naszego powiatu- W akcję włączona jest także Promówi Łukasz Famulski, rzecznik kuratura Rejonowa w Stargardzie.
Tu po poradę można przyjść do
piątku (26.02.2016r.) od godziny
8:30 do 15:30. Natomiast w sobotę (27.02.2016r.) dyżury prokuratorów będą się odbywać od godziny 10:00 do 12:00.
Jeśli mamy jakieś pytania z zakresu przemocy to możemy się
zgłaszać do nowej siedziby Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej
ds. karnych, rodzinnych i nieletnich, która znajduje się przy ulicy Płatnerzy 1. Tam od godziny
9:00 do 15:00 prokuratorzy, którzy pełnią dyżur udzielą nam odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Blisko 3 tysiące przestępstw w
prasowy Komendy Powiatowej
naszym
rejonie
Policji w Stargardzie. Jakie osoIdea
obchodów
„Tygodnia Poby mogą się zgłaszać? – Mogą to
mocy
Ofiarom
Przestępstw”,
mabyć osoby oszukane przez oszustów internetowych, ktoś kto jest jąca na celu zwrócenie szczenękany psychicznie czy fizycz- gólnej uwagi na potrzeby i pranie, ale też osoby, które znajdu- wa osób pokrzywdzonych przeją się w trakcie rozwodu i chcą stępstwem zrodziła się w 2000 r.
się dowiedzieć jakie są ich prawa- w Ministerstwie Sprawiedliwomówi Famulski. Dodaje, że poli- ści. Jest ona związana z obchocja oczekuje na różnego rodzaju dzonym w dniu 22 lutego Miępytania związane z przestępstwa- dzynarodowym Dniem Ofiar
mi zdefiniowanymi przez obo- Przestępstw. Jak się okazuje takie
wiązujący Kodeks Karny. Dyżu- przedsięwzięcia są konieczne. W
ry policjantów potrwają do so- samym tylko 2015 roku na obszaboty (27.02.2016r.) i będą się od- rze, który podlega pod Komen-
dę Powiatową Policji w Stargar- że wiele ofiar przestępstw milczy,
dzie zostało stwierdzonych bli- bo nie wie gdzie szukać pomosko 3 tysiące przestępstw. Liczby cy, do jakiej zgłosić się instytucji.
tej jednak nie można bezpośredEwelina Sosnowska
nio przełożyć na liczbę ofiar przemocy, ale nikt nie ma wątpliwości,
511 407 627
5
23 Lutego
Czytelnicy interweniują
Aptekarskim okiem
Remont - byle jak aby był
-Przyjechali położyli 10m2 mieszanki asfaltu i pojechali. Pracowali dwa dni w sześć osób.
Czy takie łatanie dziur jest w ogóle opłacalne? –pyta jeden z czytelników gazety.
Nowy fragment asfaltu został połozony byle jak
Do redakcji „Dziennika” w zeszłym tygodniu zgłosił się jeden z
czytelników, który był świadkiem
prac remontowych jakie wykonał Zarząd Dróg Powiatowych pod
jedną z posesji przy ulicy Kossaka.
Jak opisuje czytelnik (wolał pozostać anonimowy) prace remontowe
trwały dwa dni. Podczas nich sześcio- osobowa ekipa remontowa wymieniła ok. 10 m2 asfaltu. Wraz z
zakończeniem wymiany na pose-
sji naszego Czytelnika pojawiły się
problemy.
-Teraz cała woda i błoto spływa na
moją posesję. Niedaleko bo jakieś 15
metrów znajduje się studzienka kanalizacyjna. Tylko co z tego jak umieszczona jest kilka centymetrów wyżej.
Moja posesja jest w zagłębieniu. Cała
woda spływa wprost pod moją posesję.
–skarży się nasz Czytelnik.
-Praca została wykonana dodatkowo w sposób niechlujny. Asfalt wy-
lano na płytki chodnikowe –dodaje
mieszkaniec.
Nowa warstwa asfaltu jak zapewnia Czytelnik została położona na
starą nieofrezowaną warstwę asfaltu. Dodatkowo jej grubość wynosi
zaledwie około jednego centymetra. –Zapytałem się kierownika ekipy czemu tylko tyle remontują. Odpowiedział mi opryskliwie, że nie mają
więcej pieniędzy. Jak chce to mogę
dzwonić do ministerstwa. –opowiada nasz rozmówca – Moim zdaniem
jest to bezsensowne wydawanie publicznych pieniędzy. Opłacenie 6-cio
osobowej ekipy, kierownika, transport maszyn zapewne kosztował więcej niż te 2 m3 mieszanki asfaltowej,
którą tutaj zużyto . Później narzekają, że w kasie nie mają na nic pieniędzy, a marnują je na nieprzemslane
i xle wykonyane dziłlania . – kończy
Czytelnik.
Napisaliśmy do Zarządu Dróg
Powiatowych droga elektroniczną
prośbę o ustosunkowanie się do zarzutów Czytelnika. Do chwili składu tego wydania gazety odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.
MK
„Wielka Zielona Ściana. Afryka
– Afryce” w Stargardzie
W piątek, 19 lutego 2016 roku, w Piwnicy TPS odbył się pokaz filmu „Wielka Zielona Ściana. Afryka – Afryce” w reżyserii Małgorzaty Frymus. Zdjęcia zostały zrealizowane przez
Łukasza Nyksa, a inicjatorem był prof. Pasquale Policastro.
Łukasz Nyks, Amadou Sy, Małgorzata Frymus i Pasquale Policastro
Nie można także zapomnieć o
Amadou Sy, bez którego realizacja przedsięwzięcia byłaby niezwykle trudna, gdyż odpowiadał za tłumaczenie, co do łatwych
rzeczy nie należało ze względu
na to, że w akcji udział brali ludzie z całego świata. Film [email protected]
zuje, jak wygląda projekt Wspólnoty Państw Sahelu i Sahary, który ma na celu zatrzymanie ekspansji pustyni. Co roku młodzież
afrykańska sadzi miliony drzew,
przy czym pomagają im ludzie z
różnych zakątków świata biorący
udział w projekcie Unii Afrykań-
skiej. Wspólnie tworzą coś pięknego, co będzie miało wpływ na
życie przyszłych pokoleń. Ktoś
mógłby pomyśleć, że to nie ma
sensu i nic z tego nie wyjdzie,
jednak film pokazuje co innego.
Pustynia powoli zamienia się w
las, a niemożliwe staje się możliwe. Realizacja filmu do najłatwiejszych nie należała, gdyż, jak
mówili sami autorzy – do Afryki wybrali się z małym aparatem,
bez statywu, co z pewnością było
wielkim utrudnieniem przy nagrywaniu, szczególnie biorąc
pod uwagę temperatury, z jakimi mieli tam do czynienia. Ich
wysiłki zostały jednak docenione i zdobyli Angel Peace Awards
podczas Angel Film Awards 2015
– Monaco International Film Festival. Aktualnie trwają prace nad
drugą częścią filmu, także każdy,
kto nie miał okazji zobaczyć pokazu, niech szybko nadrabia zaległości i czeka na premierę.
KR
Dzieci lubią aptekę i…
eksperymenty
Od prawie dziesięciu lat zapraszam przedszkolaków a
także uczniów szkół podstawowych i gimnazjów na nieco nietypowe lekcje apteczne. Okazuje się, ze dzieci lubią
aptekę i … eksperymenty.
Zwykle rozpoczynamy przygodę z placówką ochrony zdrowia, jaką jest apteka, od sali
ekspedycyjnej. Tutaj zwracamy uwagę na te
elementy, które odróżniają aptekę od handlu:
białe fartuchy ekspediujących fachowców, fryz
z roślinami leczniczymi, moździerz na parapecie okiennym, powtarzający się motyw węża i
czary Hygei, ciśnieniomierz, waga osobowa.
Z ekspedycji przechodzimy do Szuflandii – magazynu ampułek , tabletek, maści
i ziół. Ponieważ za efekt zapachowy odpowiadają olejki eteryczne, więc przystępujemy do zapoznawania się z ziołami. Oczywiście wszyscy chcą powąchać tymianek, miętę, anyżek a niektórzy nawet wiedzą co to za ziółka.
W aptecznej recepturze dzieją się różne dziwy. Najpierw moi goście próbują rozpoznać tłuszcze zwierzęce , które rozsmarowuję im na wierzchach dłoni. Ale raczej nie wiedzą co to smalec wieprzowy ( do maści siarkowej) ani owczy (emulgator w wielu kremach). Duże zaciekawienie budzi pokaz miksowania euceryny z wodą, bowiem na oczach małych widzów powstaje krem. Kiedy pytam, czy lubią eksperymenty odpowiada mi chór głosów: Taaaak!!! Wtedy przystępuję do próby rozpuszczenia granulki jodu w wodzie zawartej w probówce. Ale nic się nie dzieje. Jod po prostu nie rozpuszcza się. Wtedy sięgam po kolejną probówkę z cieczą. Jod wpada i ciągnie za sobą smużkę
barwy esencji herbacianej. Szybko słupek cieczy (jest to roztwór jodku potasu)
cały przybiera herbaciany kolor. Widać na buziach niezwykłe zaciekawienie i
ożywienie. Eksperyment się udał.
Kolej na muzeum. Ale skąd muzeum w aptece? Otóż w jednym,
większym pomieszczeniu królują starocie i pamiątki farmaceutyczne. Jest tu
dużo buteleczek w różnych kolorach, moździerze, minerały, zasuszone zioła,
stare wagi i księgi. Wizytę w tym miejscu rozpoczynamy od melodii moździerzy. Wysoko dźwięczy moździerz szklany a nisko ten z drewna oliwkowego lub
z żeliwa. Szlachetne dźwięki dobywam z naczyń spiżowych i mosiężnych. Raz
zdarzyła się rzecz niezwykła: dzieci zachęcone rytmicznym , czystym głosem
moździerza zaczęły wszystkie śpiewać. Jak na zajęciach z rytmiki. Byłem zdumiony i rozradowany tą reakcją. Po muzycznych przeżyciach czas na degustację ziół. Dzieci próbują nasion anyżku i czarnuszki, korzenia lukrecji. Poznają
różnicę między woskiem białym i żółtym, między malachitem a serpentynitem,
między koszyczkiem rumianku a kwiatem nagietka. Potem jeszcze seria pytań,
poszukiwanie motywów węża i czary Hygei i kierujemy się do pamiątkowego
zdjęcia. Na koniec obdarowujemy się. Dzieci zwykle ofiarowują mi z wdzięcznością kwiaty lub laurkę a ja wręczam im apteczne drobiazgi. Mówimy sobie:
Do zobaczenia.
A Wam, Drodzy Czytelnicy mówię: do następnego spotkania. I
DBAJCIE O SIEBIE.
Wasz aptekarz Jerzy Waliszewski
Autor jest farmaceutą, specjalistą I st. z farmacji aptecznej, zastępcą
kierownika Apteki Nowej
Odeszli do wieczności...
Pochówki 20.02.2016
ZENOBIA SZAMOCKA, lat 71,zmarła 18.02,
Pogrzeb odbył się na Nowym Cmentarzu.
Pochówki 22.02.2016
FRANCISZKA ŁABANOWICZ, lat 89, zmarła 7.02.
Pogrzeb odbył się na Starym Cmentarzu
JOLANTA MURAWSKA, lat 65, zmarła 18.02,
Pogrzeb odbył się na Nowym Cmentarzu.
Pochówki 23.02.2016
MARIAN DZIEDZIC, lat 85, zmarł 19.02.
Pogrzeb bez wystawienia zwłok odbędzie się o godz. 12.00 na
Starym Cmentarzu
Pochówki 24.02.2016
HELENA DOMOWICZ, lat 66, zmarła 20.02,
Pogrzeb bez wystawienia zwłok odbędzie się o godz. 14.00 na
Nowym Cmentarzu
6
23 Lutego
Stargardzka gospodarka rośnie w siłę
W jednym z poprzednich wydań Dziennika opisywaliśmy inwestycje w dwóch stargardzkich parkach przemysłowych, dzięki którym pracę znalazło już
3500 osób. W mieście jest ich jednak znacznie więcej.
Ostatnie lata pokazały, że stargardzka gospodarka przeżywa
prawdziwe ożywienie. Gigantyczny Bridgestone, Cargotec, Van
Heyghen Staal czy mniejsze Hydroline, Radiometer, Enterprise
Logistics i Backer OBR to nie jedyne przykłady, że w mieście warto inwestować. Istniejące firmy
rozwijają się i rozbudowują swoje
zakłady, ale również pojawiają się
nowi inwestorzy, którzy tutaj chcą
ulokować swój biznes. W zeszłym
tygodniu budowę swojego zakładu w Stargardzkim Parku Przemysłowym zapowiedział duński
Ottensten. Wiele inwestycji jest
jeszcze w realizacji. Oprócz wymienionych w poprzednim artykule inwestycji związanych z rozbudową fabryki Bridgestone, Backer OBR, od podstaw zbudowano
już nową siedzibę firmy Radio-
meter Solutions oraz Enterprise
Logistics na lotnisku w Kluczewie.
Trwa tam także budowa siedziby
firmy SP Group Polska, która produkowała będzie opakowania.
Przy ul. Metalowej w Stargardzkim Parku Nowoczesnych
Technologii trwa już także budowa hal magazynowych na wynajem. Inwestycję realizuje spółka Etbud. Pierwsze dwa magazyny planuje się oddać do użytku w
czerwcu, kolejne dwa- w listopadzie. W sumie u zbiegu ulic Metalowej i Śniadeckiego powstaną
cztery hale magazynowe i magazynowo-produkcyjne oraz biurowiec. Dzięki tej inwestycji w Stargardzie przybędzie około 7 tys.
metrów kwadratowych hal magazynowych klasy A o najwyższym standardzie, dwupiętrowy biurowiec z częścią socjalną
na ok. 40 osób oraz miejsca parkingowe. Konstrukcja dwóch hal
jest już gotowa, budowa biurowca potrwa do końca lipca. Następne dwie hale powstaną w drugiej połowie roku, a w przyszłym
roku spółka planuje wybudować
kolejne 10 tys. metrów kwadratowych hal. Właściciel chce wynajmować powierzchnie z minimum
siedmioletnim okresem obowiązywania umowy, hale mogą być
dostosowane do potrzeb klienta.
Całość inwestycji ma kosztować
około 12,5 mln złotych.
Dwie nowe linie produkcyjne
w ciągu kilku dni lub tygodni powinny ruszyć w fabryce Hydroline przy ulicy Stalowej. W ubiegłym roku fiński inwestor zainwestował w nowoczesną i automatyczną linię technologiczną do
lakierowania siłowników hydrau-
licznych w technologii na mokro
oraz w lakiernię proszkową. Do
tej pory projektowanie i lakierowanie siłowników produkowanych dla żurawi Cargotec, odbywało się w Finlandii. Drugim projektem będzie wytwarzanie nowego typu siłowników, które montowane będą w maszynach służących do transportu i przeładunku kontenerów w portach. Uruchomienie obu instalacji powinno potrwać do marca, ale już rozpoczynają się testy. W otwarcie
nowych linii produkcyjnych zainwestowano 2,5 mln złotych. Fiński Hydroline rozpoczął produkcję w Stargardzie w 2014 roku.
Miesięcznie produkuje 1500 siłowników hydraulicznych róż-
nych typów, które stosowane są
w żurawiach Hiab produkowanych przez Cargotec. W fabryce w Stargardzie pracuje 21 osób,
w najbliższych czasie planowane
jest zatrudnienie 5 osób.
Powstawanie nowych przedsiębiorstw jest ważne w rozwoju lokalnej i krajowej gospodarki, cieszy fakt, że wielu inwestorów wybiera właśnie nasze miasto. Dzięki temu mieszkańcy mogą znaleźć
dobrą pracę, a przemysł wpływa
również na pobudzenie handlu i
usług w mieście. Miejmy nadzieję, że do Stargardu zawita jeszcze
wielu przedsiębiorców, którzy dadzą zatrudnienie kolejnym osobom.
Michał Padiasek
Będą częstsze kontrole w Zodiaku
W związku z interpelacją radnej Anny Rybak poruszającej złe zachowanie młodzieży w Centrum Handlowym Zodiak, policja i straż miejska przeprowadziły kontrole oraz zapewniły, że będą odwiedzały to miejsce częściej.
O młodzieży przebywającej godzinami w Zodiaku pisaliśmy już
w Dzienniku wielokrotnie. Radna Rady Miejskiej w Stargardzie,
Anna Rybak, zgłosiła interpelację
do Prezydenta Miasta w związku
z tym, że młodzież szkół średnich
i gimnazjów gromadząca się w
Centrum Handlowym Zodiak źle
się zachowuje oraz pali w budynku e-papierosy. Najczęściej sytuacje takie mają miejsce w godzinach 8-10 oraz 13-15. Radna dodała, że klienci oraz sprzedawcy
sklepów znajdujących się w pasażu centrum handlowego obawiają
się o swoje zdrowie. Często pró-
ba zwrócenia uwagi młodzieży,
aby zachowywała się odpowiednio, wywołuje wśród młodych ludzi agresję. Anna Rybak twierdzi, że nie jest to młodzież, która
oczekuje na busa lub autobus, ale
znajduje się tam, ponieważ przebywa na wagarach. Prosi w interpelacji o zwiększenie liczby patroli policji oraz straży miejskiej w
Centrum Handlowym Zodiak w
godzinach 8-10 oraz 13-15 w celu
wyeliminowania zjawiska gromadzenia się wagarującej młodzieży
w budynku.
Na zapytanie odpowiedział
Wiesław Dubij, Komendant Stra-
ży Miejskiej w Stargardzie. Poinformował, że Straż Miejska przeprowadziła kontrolę w Centrum
Handlowym Zodiak w dniach 2529 stycznia 2016 roku pod względem gromadzącej się tam młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych, która przesiadywała czekając na lekcje w szkołach albo na
busa. Strażnicy nie stwierdzili popełnienia wykroczeń. Przeprowadzili rozmowy pouczające z osobami przebywającymi aktualnie
w budynku o stosownym zachowaniu się w miejscu użyteczności
publicznej. Przeprowadzono również rozmowę z ochroną obiektu,
sugerując zgłaszanie potrzeb interwencji do dyżurnego Straży
Miejskiej. Wiesław Dubij zapewnił, że Straż Miejska w Stargardzie
nadal będzie podejmować działania prewencyjne w celu zapewnienia porządku w CH Zodiak.
Asp. Łukasz Miłek, Kierownik
Rewiru Dzielnicowych i Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie poinformował, że teren Centrum Handlowego Zodiak jest terenem prywatnym objętym nadzorem przez
pracowników ochrony i wszelkie naruszenia prawa są przekazywane do Komendy w Stargardzie. Dodał, że ze strony Komendy Powiatowej Policji zostaną przedsięwzięte środki mające na celu zwiększenie częstotliwości kontroli powyższego rejonu przez patrole Referatu Patrolowo-Interwencyjnego oraz Straży Miejskiej pod kątem zakłóceń
ładu i porządku.
Problem złego zachowania
młodzieży w Zodiaku powraca
co jakiś czas i wygląda na to, że
szybko się nie skończy. W rejonie centrum handlowego znajduje się najbardziej ruchliwy przystanek komunikacyjny w mieście, z którego codziennie odjeżdża kilkadziesiąt autobusów w
różne kierunki miasta i powiatu.
Budynek mimowolnie stał się poczekalnią na autobus, którą szczególnie upodobała sobie młodzież.
Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki zapewnieniom stargardzkiej
policji i straży miejskiej o częstszych kontrolach, młodzież tam
przebywająca będzie się lepiej zachowywała i nie utrudniała pracy i zakupów osobom korzystającym ze sklepów w galerii. Być
może w nieodległym czasie powstanie centrum przesiadkowego
w rejonie ulicy Towarowej sprawi, że główny ciąg komunikacyjny i przesiadkowy w mieście przeniesie się w tamte okolice, a centrum handlowe Zodiak pozostanie przestrzenią spokojnych zakupów bez aktualnych problemów.
Michał Padiasek
511 407 627
7
23 Lutego
Życie w teatrze
Rozmowa z Tatianą Maliszewską-Tyszkiewicz
Tatiana Maliszewska-Tyszkiewicz, reżyserka wielu spektakli teatralnych, nie tylko w Stargardzie, ale i w Szczecinie, gdzie też aktualnie mieszka, urodziła się we Lwowie – tam też stawiała swoje pierwsze kroki w teatralnym świecie. W naszym mieście pracuje z młodzieżą, tworząc Teatr „Krzywa Scena” w
SCK i „Emigatis” w MDK.
Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz
Teatr „Emigatis” składa się
z samych dziewcząt. Nie jest
to dla pani problemem, kiedy
do spektaklu potrzebna jest
męska rola?
Nie, jakoś tak od samego początku ta grupa była w takim
składzie, a trwa to już kilka lat.
W tej chwili nawet trudno byłoby mi sobie wyobrazić, że w
tej grupie raptem pojawiają się
chłopacy. To znaczy, przychodzą, pomagają nam, ale bardzo
dobrze ta grupa funkcjonuje
właśnie w takim dziewczęcym
gronie.
Nazwa „Emigatis” jest również bardzo ciekawa.
Tak, to były pierwsze literki
imion dziewcząt, które stworzyły pierwszą grupę. Potem
już tak zostało.
Odczuwa pani dużą różnicę
w pracy z amatorami i zawodowymi aktorami?
Przez całe swoje życie zawodowe pracowałam w teatrze
i zawsze obok miałam grupy amatorskie. Zawsze traktowałam bardzo poważnie ludzi,
[email protected]
którzy pracują w takich grupach. Bardzo nie lubię określenia „kółko teatralne”, bo
dla mnie chodzenie do takiego kółka jest pozbawione serca.
Nie mam nic przeciwko temu –
dzieciakom, ludziom, którzy to
organizują – po prostu moim
życiem jest teatr i zawsze próbowałam z tymi ludźmi, z którymi się spotykałam, niezależnie od ich zawodowości, tworzyć teatr. Kółko teatralne nie
wymaga obowiązku. Nauczyłeś
się – nauczyłeś, pokazałeś - pokazałeś, wyrecytowałeś - wyrecytowałeś, zrobiłeś - zrobiłeś,
a nie, no to trudno. W teatrze
czegoś takiego nie ma. Tam
jest ogromna odpowiedzialność, ogromna samodzielność.
Oczywiście ja w tym wszystkim
biorę udział, ale interpretacja,
myślenie, praca z partnerem…
Jeżeli ty już wchodzisz do czegoś, ty nie masz prawa, jak to
bardzo często bywa z młodymi
ludźmi, że ja dzisiaj mam urodziny, randkę, a to spotkanie, a
to coś, to ja sobie odpuszczę –
czegoś takiego nie ma, dlatego
że od ciebie zależy cała grupa i
ty musisz przychodzić. Ty musisz być. Kiedyś, kiedy byłam
jeszcze na studiach, mój profesor wpoił mi to do głowy i ja z
tym żyję. Od próby generalnej
i od spektaklu zwalnia tylko i
wyłącznie śmierć.
Czyli w pracę w teatrze trzeba wkładać całe serce.
I to nie tylko całe serce. Czasami człowiek jest chory, nawet z połamaną nogą, połamaną ręką czy czymkolwiek, przychodzi, pracuje, bo od tego zależy sukces całej grupy. To, co
tworzy się w teatrze – ja teraz
używam słowa „sukces” – to
nie znaczy, że teatr musi wygrywać na festiwalach, zdobywać jakieś nagrody. To jest bardzo miłe, ale sukces polega na
tym, że jakiś dość długi okres
swojego życia wkładasz w próby, ty pracujesz z partnerami,
poznajesz siebie, myślisz o tym
materiale, przy którym pracujesz i wznosisz się na wyższe
stopnie w swoim duchowym
rozwoju. To jest po prostu ciężka praca wewnętrzna i oczywiście zewnętrzna, bo trzeba pracować nad głosem, ruchami,
nad zachowaniem na scenie,
więc dla mnie nie ma różnicy
między zawodowym aktorem
a amatorem. Oczywiście doświadczenie przychodzi z czasem, z wiekiem, ale tak samo
uważam, że jeżeli zawodowy
aktor nie rozwija się i zatrzymuje na tym poziomie, który
dla niego jest już wystarczający,
to on przestaje istnieć, przestaje być ciekawym. Dla mnie nie
było żadnej różnicy i nie ma do
tej pory.
A jak wspomina pani swoje
początki w Teatrze Kameralnym we Lwowie?
Bardzo dobrze, do tej pory
kontaktuje się z tymi ludźmi,
piszemy do siebie. Niektórzy
jeszcze pracują w teatrze, niektórzy już są na emeryturach.
Od zawsze wiązała pani
swoje życie z teatrem?
Nie. To znaczy, rodzina próbowała mnie wprowadzić do
jakiegoś innego życia, nawet
próbowałam być posłuszną
córką i dostawałam się na różne studia, nawet na politechnikę na przykład, ale zawsze zaczynałam te studia i zawsze
stamtąd uciekałam.
A czy zawsze chciała być
pani reżyserką?
Nie, na samym początku
była próba. Moją pierwszą próbą zaraz po ukończeniu szkoły było pójście na aktorstwo.
Zdawałam egzaminy do Leningradzkiej Szkoły Teatralnej, ale
się nie dostałam. Bardzo mi się
to nie spodobało.
Co takiego jest w teatrze, co
przyciągnęło panią do siebie i
zatrzymało na taki okres czasu?
Trudno powiedzieć. Wydaje
mi się, że możliwość przeżycia
– zawsze, od początku i do tej
pory - stu pięćdziesięciu różnych charakterów, wielu różnych sytuacji życiowych, badanie historii oraz tworzenie jej.
Możliwość bycia kobietą i mężczyzną. Niezależnie od upływu czasu, wieku, przeżywać zauroczenia, zakochania, mordy,
drapieżność, wzniosłość, jakieś
uczucia bardzo na plus, a także
ze znakiem minus. To wszystko, z czego tak naprawdę składa się człowiek, to odnajdujesz
w sobie. Dla mnie powstanie
spektaklu to zawsze jest znajdowanie tego w sobie. I teraz
mówię na przykład w większym stopniu o spektaklach
teatru „Nie Ma”, gdzie ta grupa jest dorosła i bardzo złożona, zawodowa. Natomiast, na
przykład „Krzywa Scena”, która balansuje między młodzieżą a światem dorosłych, tam
bywają różne doświadczenia.
To jest niesamowite uczucie
we mnie, kiedy jestem z nimi
w wieku siedemnastu, osiemnastu, dziewiętnastu lat, kiedy zdobywają te pierwsze doświadczenia i niezależnie od
tego, że przecież ja też to przeżywałam, razem z nimi przeżywam to od nowa. I tak samo
z teatrem „Emigatis”, gdzie ta
grupa jest jeszcze młodsza. To
jest zupełnie inne, takie, wydawałoby się, dziecinne przeżycie,
ale ja pamiętam swoje dzieciństwo, ono nie uciekło ode mnie,
ciągle żyje we mnie. Dla mnie
w teatrze także nie istnieje podział na narodowości – co jest
dla mnie bardzo ważne, bo jestem Rosjanką, która urodziła
się we Lwowie, przeżyła część
życia na Syberii i która przyjechała do Polski, więc takie rozrzucenie po całym świecie, pomieszanie we mnie różnych
korzeni. Nigdy nie deklarowałam się narodowo. Dla mnie
bycie człowiekiem to zawsze
było bycie poza narodowymi
granicami. I tak samo staram
się wybierać materiały, niezależnie od tego, czy jest to rosyjski tekst, czy angielski, bądź
też polski. Ten tekst powinien
dotykać problemu, nie mojego podwórka, nie mojego kraju, ale dotykać człowieka, który
będzie to oglądał. Więc to jest
również w teatrze niesamowite,
że ja mogę to wszystko dotykać
i znajdować.
Co pani czuła, kiedy otrzymała pierwszą nominację do
„Bursztynowego Pierścienia”?
Dla mnie otrzymywanie tych
wszystkich nagród jest bardzo
miłe, ale czasami bywa tak, że
na przykład wspominam swój
jeden z najukochańszych spektakli, który zrobiłam w Polsce,
jest to spektakl zrobiony w Teatrze Polskim – „Śmierć białej pończochy” Pankowskiego. Ten spektakl, który bardzo szybko zszedł ze sceny, nie
miał żadnych wyróżnień, nagród i tak dalej, jest dla mnie
najlepszym spektaklem, który
ja zrobiłam na deskach Teatru
Polskiego. Moje pojęcie wartości tego, co zrobiłam, nie zawsze odpowiada temu, jak to
jest oceniane przez innych. Zawsze jest to miłe, nie można
powiedzieć, że jest mi to obojętne, że ja tego nie chcę. Oczywiście, że chcę, ale czasami, coś,
co odbywa się poza nagrodami,
jest o wiele bardziej wartościowe.
Jeszcze tak na koniec spytam, czy ma pani jakieś inspiracje ze świata teatru?
W pierwszej kolejności jest
to teatr w rosyjskiej reżyserii. Oprócz tego, jeszcze zanim przyjechałam do Polski,
widziałam we Lwowie „Wesele” w reżyserii Hanuszkiewicza.
To zrobiło na mnie ogromne
wrażenie. „Balladynę na motorach” widziałam tylko w nagraniach, było to dla mnie ciekawe. Nie mogę powiedzieć, że
jest to inspiracją, ale bardzo mi
się podobało. Jest tego naprawdę dużo, ale mam nadzieję, że
nikogo nie naśladuję, tylko jakby z tego, co widziałam, inspiruje się i robię coś po swojemu.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Rozmawiała Klaudia Rybicka
8
23 Lutego
Suchań – Seniorzy z wigorem
Wciąż aktywni i młodzi duchem
W ostatnim czasie udałem się do Suchania, aby porozmawiać z uczestnikami oraz prowadzącymi realizowanego tam - w budynku Gminnego
Domu Kultury - programu Senior-WIGOR.
W ramach programu Senior-WIGOR, którego celem jest tworzenie
oferty aktywizacyjno-prozdrowotnej dla seniorów w wieku 60+, jego
uczestnicy spotykają się w Suchaniu
od 1 grudnia 2015.
Grupa liczy 15 osób, pochodzących zarówno z samego Suchania
jak i okolic. Zajęcia są prowadzone
w godzinach od 7:30 do 15:30.
Uczestnikami programu opiekują się Anastazja Woźniak i Olimpia
Piątkowska, kierownik suchańskiego Gminnego Domu Kultury. Natomiast dwa razy w tygodniu przyjeżdża ze Stargardu fizjoterapeutka i
rehabilitantka Alicja Chojęta, a trzy
razy odwiedza seniorów pielęgniarka, Mariola Kwieciarz.
Seniorzy mają do dyspozycji dwie
sale. Jedną dużą z telewizorem i specjalnymi fotelami do masażu oraz
dużymi lustrami a także mniejszą
z różnymi urządzeniami służącymi do ćwiczeń, jak rowerek-cardio,
bieżnia, łóżko do masażu oraz przyrządy do wykonywania ćwiczeń manualnych i sprawnościowych.
- Bardzo dobrze spędza mi się tutaj czas. Jestem już sama w domu.
Panuje tu naprawdę przyjemna atmosfera. Można się rozerwać - mówi
pani Janina Poniżnik – Ciągle sta-
ram się być aktywna. Muszę powiedzieć, że śpiewam również w zespole
Suchanianki – zaznacza pani Janina.
- Przychodzę tutaj codziennie.
Jest bardzo przyjemnie. Ćwiczenia,
które tutaj mamy, bardzo nam pomagają, a zajęcia, dla przykładu te
plastyczne, dostarczają rozrywki –
mówi pan Henryk Grzeszczyk.
- Jestem bardzo zadowolona. Po
co miałabym siedzieć sama w domu
i patrzeć w cztery ściany, ewentualnie w telewizor - stwierdza pani Bolesława Wróbel - Ani telewizor, ani
radio nie zastąpią człowieka. Wstaję rano, rozpalam w piecu i przyjeżdżam tutaj, do Domu Kultury –
mówi pani Bolesława.
- Mamy tu masaże, rozmaite ćwiczenia. Pani rehabilitantka jest bardzo miła i sympatyczna, a zarazem
wymagająca – stwierdza Anna Filipiak. - Jest tutaj dobrze. Zwłaszcza
przez fakt, że można też spędzić czas
w miłym towarzystwie – dodaje Marianna Syguda.
- Jest tu pierwszorzędnie. Pani
Alicja, rehabilitantka też nam bardzo dużo pomaga, wprowadzając
różne ćwiczenia. Jest przy tym bardzo sumienna i każe wszystko wykonywać - mówi Stanisław Adrabiński.
- Wychodzimy na spacery jeśli
jest ładna pogoda w okolicy. Wprowadzamy także wiele innych czynności jak i wydarzeń aktywizacyjnych, m.in. zaprosiliśmy na Dzień
Babci dzieci z przedszkola – mówi
Anastazja Woźniak, opiekunka.
O wrażenia pytamy również fizjoterapeutkę Alicję Chojętę – Z naszymi seniorami pracuje się rewelacyjnie. Spotykamy się tutaj dwa razy w
tygodniu po trzy godziny. Oprócz
ćwiczeń są też masaże. Żeby urozmaicić ćwiczenia w najbliższy wtorek (23 lutego) pojedziemy również na basen do Choszczna. Będą
to jeszcze bardziej intensywne ćwiczenia, ponieważ związane są z oporem wody. Natomiast ćwiczenia, jakie w ciągu tygodnia wykonujemy, są ogólnousprawniające, izometryczne, wzmacniające, czyli zawierają wszystkie elementy, które są potrzebne dla osób starszych – mówi
pani Alicja - Tutaj wszyscy dają radę,
są wytrzymali. Efekty są, ponieważ
mówią mi o tym panie i panowie
uczestniczący w programie a także
sama te efekty dostrzegam. Oczywiście najważniejsze jest to, że ćwiczenia wpływają korzystnie na samopoczucie wszystkich seniorów – stwierdza Alicja Chojęta.
I jeszcze kilka ważnych informa-
cji na temat samego programu „Senior-WIGOR” - Celem strategicznym Programu jest wsparcie seniorów poprzez dofinansowanie działań
jednostek samorządu w rozwoju na
ich terenie sieci Dziennych Domów
nieaktywnym zawodowo w wieku
60+) poprzez umożliwienie korzystania z oferty na rzecz społecznej aktywizacji, w tym oferty prozdrowotnej,
obejmującej także usługi w zakresie
aktywności ruchowej lub kinezytera-
Grupa seniorów uczestnicząca w programie Senior-WIGOR w Gminnym Domu
Kultury w Suchaniu, wraz z opiekunką Anastazją Woźniak oraz fizjoterapeutką
Alicją Chojętą (w dolnym rzędzie
„Senior-WIGOR”, ze szczególnym
uwzględnieniem jednostek samorządu, charakteryzujących się niskimi
dochodami lub wysokim odsetkiem
seniorów w populacji ogółem lub brakiem infrastruktury pomocy społecznej służącej do realizacji usług opiekuńczych i specjalistycznych usług
opiekuńczych dla osób starszych poza
miejscem ich zamieszkania. Celem
Programu jest w szczególności zapewnienie wsparcia seniorom (osobom
pii, edukacyjnej, kulturalnej, rekreacyjnej i opiekuńczej, w zależności od
potrzeb stwierdzonych w środowisku
lokalnym. W ramach Programu przewiduje się udostępnienie seniorom infrastruktury pozwalającej na aktywne spędzanie czasu wolnego, a także
zaktywizowanie i zaangażowanie seniorów w działania samopomocowe i
na rzecz środowiska lokalnego.
Piotr Słomski
Rozmowa z Olimpią Piątkowską, kierowniczką GDK oraz „Senior-WIGOR”
„Staramy się odpowiadać na oczekiwania mieszkańców...”
Jak widać w Domu Kultury ogniskuje się spora część życia lokalnej
społeczności.
Oferta naszego Domu Kultury jest
bardzo ciekawa, ponieważ każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Dla przykładu dzieci mają zajęcia plastyczne, w
trakcie których rozwijają swoje umiejętności, odkrywają różne pasje. Tematykę zajęć dostosowujemy do potrzeb dzieci. Z domu kultury korzysta
także młodzież, która spotyka się tutaj np. na turniejach tenisowych, bilardowych, mamy też świetnie wyposażoną salę multimedialną. Natomiast
dorośli, głównie panie, mogą uczęszczać na zajęcia fitness. Dwa razy w ty-
godniu mamy też do dyspozycji salę do dziej wiodących motywów działania
ćwiczeń, gdzie znajduje się bieżnia czy tego typu placówek
Organizujemy wystawy prac, m.in.
rowerek, tak więc istnieje odpowiednia
baza, są także ludzie chętni do korzy- artystów ze Stargardu, należących np.
stania. Oczywiście trzeba w tym kon- do Grupy Malachit. Przygotowujemy
tekście wspomnieć również o naszych również pokazy grupy „Brama”. Współseniorach, którzy korzystają z Dzienne- pracujemy z fotografem panem Migo Domu Senior-WIGOR. Specjalnie rosławem Coftą, z którym planujemy
dla nich prowadzimy zajęcia terapeu- zorganizować plener pokoleniowy, być
tyczne, manualne itd. Dwa razy w tygo- może pod tytułem „Ludzie z Suchania”.
dniu przyjeżdża rehabilitantka. Jest dla Sądzę, że będzie miał on oddźwięk ponich zapewniona także opieka medycz- nieważ wielu mieszkańców chciałoby
na, w postaci pielęgniarki, która orga- siebie zobaczyć na tego typu ekspozycji.
Jak wiadomo, dom kultury jest też
nizuje np. pogadanki na tematy intymne, jak i prowadzi nadzór nad ich zdro- sferą odkrywania i rozwijania talenwiem, mierząc ciśnienie, ważąc. Ostat- tów wśród najmłodszych.
Oczywiście. Gdy widzimy, że ktoś z
nio zorganizowaliśmy także szkolenie
w zakresie Pierwszej Pomocy, w co se- naszej młodzieży przejawia jakiś talent,
niorzy naprawdę się zaangażowali, gdyż to również organizujemy na przykład
pytań do pracownika bhp, który prowa- pokazy prac takich młodych utalendził te zajęcia, było bardzo dużo. Mamy towanych osób. Warto w tym miejscu
też zamiar spotkać się w ramach pro- wspomnieć też o konkursach między
gramu Senior-WIGOR, z władzami po- świetlicami z terenu naszej gminy. Rolicji oraz ze strażą pożarną. Trzeba pod- bimy także spotkania integracyjne dla
kreślić, że nasi seniorzy są bardzo ak- dzieci. Przywozimy je tutaj do Suchania
tywni, przychodzą codziennie, zresz- do Domu Kultury. Podczas ferii czy watą wychodzą też ze swoimi inicjatywa- kacji organizujemy wspólne zajęcia armi, mają różne pomysły, np. na zajęcia tystyczne, ruchowe, ogniska. Ale wprowadzamy też taki wątek rywalizacyjny.
kulinarne.
Dobrze. A jak wygląda kwestia róż- Właśnie teraz jesteśmy w trakcie konnych przedsięwzięć artystycznych, co kursu „Podczas ferii”. Niedługo będzie
jak wiemy zawsze stanowi jeden z bar- jego rozstrzygnięcie. Każda z ośmiu
świetlic, z terenu naszej gminy, mia- my zawsze „Dni Suchania”, „Dożynła za zadanie wykonać pracę plastycz- ki”, „Dzień Kobiet”, czy „Dzień Senioną w dużym formacie właśnie na temat ra”, który, trzeba podkreślić, odbywa się
ferii. Warsztaty prowadzimy sami; tak- w naszej gminie na dużą skalę. Każdy
że w zależności od tego jaką mamy porę senior w gminie otrzymuje imienne zaroku; jeśli jesteśmy np. w okresie Bożo- proszenie. Oczywiście za potwierdzenarodzeniowym to właśnie w takiej te- niem liczby gości, organizujemy tę immatyce organizujemy warsztaty. Stara- prezę dla seniorów w szkolnej sali gimmy się również poprzez te zajęcia łączyć nastycznej. Zwykle zaproszonych jest
pokolenia. Dla przykładu niebawem ok. 700 osób, ale zazwyczaj przybywa
rozpocznie się coroczne wielkanocne ok. 400. Organizujemy także koncerty
malowanie jaj, do którego zapraszamy i noworoczne z udziałem wielu fajnych
dzieci i dorosłych oraz seniorów. Sama i ciekawych zespołów. Dla przykładu
prowadzę fitness, czy zajęcia taneczne a w tym roku, w „Dzień Babci” i „Dzień
także plastyczne. Trzeba zaznaczyć, że Dziadka” dla naszych seniorów przywszystkie zajęcia w domu kultury oraz gotowaliśmy świetną imprezę z udziakorzystanie z naszej bazy są bezpłatne; łem dzieci z przedszkola „Towarzystwa
oczywiście z wyjątkiem np. szkoły języ- Przyjaciół Dzieci”, a także tancerzy ze
kowej „English Plus”. Już niebawem do szkoły tańca „Dance Club” ze Szczecina.
naszego Domu Kultury wchodzi tak- Nasi seniorzy byli pod ogromnym wraże szkoła tańca towarzyskiego „Dance żeniem. Na nasze cykliczne gminne imClub” ze Szczecina, przeznaczona za- prezy są też zapraszane różne gwiazdy;
równo dla dzieci jak i młodzieży. Jeste- mieliśmy tutaj już Wodeckiego, Krawśmy bardzo elastyczni i jeśli widzimy w czyka, Trubadurów, Eleni czy Rybińśrodowisku jakąś potrzebę to staramy skiego. Zresztą pani burmistrz Stanisława Bodnar zawsze stara się to wszystko
się wychodzić jej naprzeciw.
Ale w działalność gminnej placów- odpowiednio koordynować, jest osobą,
ki kultury wpisuje się również przy- z którą można wiele przedsięwziąć.
gotowywanie lokalnych cyklicznych
Dziękuję za rozmowę
Piotr Słomski
imprez.
Dokładnie. Wraz z panią burmistrz
Stanisławą Bodnar współorganizuje511 407 627
9
23 Lutego
KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS • KONKURS
Do wygrania 4 paczki wędlin Gzella o wartości 50 zł każda
Aby wziąść udział w losowaniu nagrody należy odpowiedzieć na pytanie
Pytanie: Co sprawia, że produkty z Kociewskiej Spiżarni od firmy Gzella
charakteryzują się wyjątkowymi walorami zapachowymi?
Odpowiedzi szukajcie na stronie: http://gzella.pl
Produkty firmy Gzella obfitują w pełną gamę
wyrobów najwyższej jakości. Wśród specjałów
odnaleźć można produkty z Kociewskiej Spiżarni:
Szynkę, Polską oraz Kiełbasę. Wszystkie produkty
firmy Gzella powstają w regionie Kociewia,
a dokładnie w miejscowości Osie, która położona
jest na ekologicznie czystym i nieskażonym terenie
– w samym sercu Borów Tucholskich.
Właśnie w tym miejscu firma Gzella od 30 lat
z pasją przygotowuje swoje wyroby:
z wyjątkową dbałością, według unikalnych,
rodzinnych receptur, nawiązując do tradycji
oraz kuchni regionalnej.
KUPON
W losowaniu paczek od firmy Gzella wezmą udział pakiety zawierające co najmniej 2 kupony (odpowiedź wystarczy na jednym kuponie)
dostarczone do redakcji Dziennika Stargardzkiego ul. Szczecińska 26/3 do dnia 2 marca br. Wyniki w wydaniu DS w dniu 4 marca r.
Odpowiedź: ....................................................................................................................................................................................................................................
Imię, nazwisko, tel. .................................................................................................................................................................................................................
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego Zmagania młodych polonistów w gimnazjum nr 4
W Gimnazjum nr 4 w Stargardzie odbyły się zmagania uczniów klas VI szkół podstawowych w ramach konkursu języka polskiego pod tytułem „Potyczki z Językiem Polskim”. Było to już jedenaste spotkanie zorganizowane dla najlepszych polonistów ze szkół podstawowych.
reatów. Mistrzem Języka Polskiego została uczennica Szkoły Podstawowej nr 1 – Klaudia Ziała, II
miejsce zajęli ex aequo uczniowie
ze Szkoły Podstawowej nr 4, nr
6 i nr 2 - Jeremi Kaczyński, Julia Błaszczuk, Maja Bonisławska,
Oskar Druszcz. III miejsce zajęli ex aequo uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 4, nr 7 i nr 1 –
Uczestnicy konkursu podczas zmagań
Do
rywalizacji
przystąpili uczniowie z siedmiu szkół ze
Stargardu i okolic: Szkoły Podstawowej nr 1, Szkoły Podstawowej nr 2, Szkoły Podstawowej nr
3, Szkoły Podstawowej nr 4, Szkoły Podstawowej nr 6, Szkoły Podstawowej nr 7 oraz Szkoły Podstawowej w Grzędzicach.
Celem konkursu było propagowanie polonistycznej wiedzy
oraz kultury ojczystego języka.
Uczniowie musieli się wykazać
[email protected]
wiedzą ze wszystkich gałęzi polonistycznej wiedzy. Pierwszy etap
polegał na rozwiązaniu testu literackiego i gramatyczno – ortograficznego. Etap drugi stanowiły
bezpośrednie zmagania zespołów.
Uczniowie wykazali się
bardzo dużą wiedzą i doskonałymi umiejętnościami z zakresu języka polskiego. Poziom konkursu
był niezwykle wyrównany. Nigdy
jeszcze w ciągu 11 lat nie zostało uhonorowanych tak wielu lau-
Wspólne zdjęcie laureatów i opiekunów
Zuzanna Stefańska, Aleksandra
Tyczkowska, Anna Okraj.
Tytuł Mistrzowskiej Szkoły Języka Polskiego przypadł w udziale Szkole Podstawowej nr 4, która otrzymała Puchar Dyrektora
Gimnazjum nr 4 w Stargardzie
Szczecińskim. Miejsce II zajęła
Szkoła Podstawowa nr 2, a miejsce III Szkoła Podstawowa nr 6.
W tym roku fundatorami nagród była Rada Rodziców Gimnazjum nr 4, Urząd Miasta w Stargardzie oraz „Medica” Collegium
Medyczne w Stargardzie. Warto dodać, że konkurs odbył się w
przededniu obchodzonego 21 lutego Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego Joanna Stefańska
10
23 Lutego
Rozmowa z pułkownikiem Jackiem Rolakiem, nowym dowódcą Brygady
Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód.
Służba w wojsku jest prawdziwym wyróżnieniem
i zobowiązaniem
Pułkownik Jacek Rolak w swoim nowym gabinecie dowódcy brygady
Pułkownik Jacek Rolak ma
52 lata, pochodzi spod Warszawy. Żołnierskie losy rzucały go w różne miejsca, by pod
koniec lat 90’ związać go ostatecznie z Pomorzem. W rozmowie opowiada naszym czytelnikom o swoim życiu i ciekawych doświadczeniach w
armii, a także o pasjach, czasem wręcz zaskakujących, a
związanych nie tylko z wojskiem.
Kiedy pojawiła się u pana
myśl o wstąpieniu do armii?
Pochodzę z rodziny, w której
nigdy nie było tradycji wojskowych. Jestem więc w jakiś sposób pionierem tych tradycji w
mojej rodzinie. Niemniej muszę powiedzieć, że już w wieku 5 lat wiedziałem co chcę robić w życiu. I zawsze gdy ktokolwiek mnie pytał kim chciałbym zostać, to odpowiadałem,
że żołnierzem.
Dobrze, ale może były także
inne młodzieńcze fascynacje.
Od najmłodszych lat interesowałem się także rysunkiem. Dużo rysowałem. To
było moje hobby. Gdy trafiłem już do szkoły wojskowej,
to moja mama na początku nie
do końca akceptowała mój wybór; chyba bardziej widziała
mnie na akademii sztuk pięknych. Jednakże zamiłowanie do
sztuki pozostało u mnie do dziś
i od czasu do czasu coś tam sobie amatorsko rysuję czy maluję. To jest takie hobby, na które
niestety mam coraz mniej czasu.
Czyli można powiedzieć, że
łączy pan trochę w sobie konkretne żołnierskie cechy z wysublimowaną duszą artysty
Coś w tym jest. Trochę ze
mnie romantyk, ale bardzo zorganizowany i zdyscyplinowany.
Z reguły nie mam problemów z
dostosowaniem się do nowych
warunków. Nawet chyba niektórych denerwuje mój spokój.
Trudno wyprowadzić mnie z
równowagi. Jestem też bardzo
skrupulatny, czasami wręcz pedantyczny. Ludzie różnie oceniają te cechy, ale są one z pewnością zawsze pożądane.
Wróćmy teraz do pańskiej
służby wojskowej. Jak wyglądały początki?
Marzyła mi się od najmłodszych lat służba w lotnictwie,
latanie na samolotach bojowych. Stąd też po ukończeniu
szkoły podstawowej zdawałem
do Liceum Lotniczego w Dęblinie. Niestety nie udało mi się
dostać. Ale byłem na tyle konsekwentny, że po Technikum
Łączności, które ukończyłem w
Warszawie, składałem ponownie papiery do Wyższej Oficer-
skiej Szkoły Wojsk Lotniczych
w Dęblinie. I dalej się nie udało.
Niemniej wojsko ciągle było dla
mnie najważniejszym planem,
tak więc postanowiłem zdawać
do Wojskowej Akademii Technicznej. I nie wiem, czy to pech
czy szczęście, ale wszedł wówczas system kwalifikacji komputerowych, w ramach którego
wybierało się wydział, na który
chce się dostać w pierwszej, a
następnie w drugiej kolejności.
I w zależności od liczby uzyskanych punktów, komputer przydzielał na określony wydział.
Ilość miejsc była bardzo ograniczona a kandydatów wielu.
Punkty, jakie uzyskałem na egzaminie, kwalifikowały mnie
na wydział meteorologii. Tu się
akurat złamałem i powiedziałem, że nie będzie ze mnie żaden meteorolog. I zdecydowałem, że nie pójdę tą drogą. Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe wykształcenie, zaproponowano mi wysłanie dokumentów do Wyższej Szkoły Wojsk
Łączności w Zegrzu. Zdecydowałem się i tak 1 września 1983
roku trafiłem do Zegrza.
Jak pan wspomina czas intelektualno-wojskowej formacji
na studiach?
Mam same dobre wspomnienia. W ciągu tych 4 lat szkoły
oficerskiej poznałem wielu cie-
kawych ludzi. Do dzisiaj zresztą
utrzymujemy kontakty. Szkoła
pogłębiła we mnie dyscyplinę.
Nauczyłem się działać w zespole, patrzeć na człowieka. Zresztą moja mama zawsze mi powtarzała, kiedy już poszedłem
do wojska - „Pamiętaj, żeby widzieć człowieka. Jeżeli będziesz
przełożonym i będziesz miał
podwładnych to pamiętaj, że
to są ludzie, których trzeba szanować.” I do tej pory mam właśnie takie podejście. Nie patrzę
czy mam do czynienia z szeregowym, kapralem, czy chorążym, zawsze każdego traktuję z takim samym szacunkiem,
ale oczywiście także adekwatnie do stanowiska i ciążącej w
związku z tym na konkretnym
człowieku
odpowiedzialności. Zawsze więc szanuję ludzi
i oczekuję tego samego w stosunku do mojej osoby.
Zapewne ma pan jakieś ciekawe wspomnienia z początków swojej wojskowej służby...
Po ukończeniu Szkoły Oficerskiej trafiłem do Grudziądza,
do Pułku Zakłóceń Radiowych.
W tamtych czasach, można powiedzieć, nikt nie cackał się z
młodym żołnierzem, zwłaszcza oficerem, który trafiał do
danej jednostki. Wszyscy oczekiwali od niego, że jest już na
tyle ukształtowany po 4 latach
Szkoły Oficerskiej, że sobie doskonale poradzi. Nie było to
jednak do końca prawdą, gdyż
oczywiście szkoła przygotowywała do wielu rzeczy, ale brakowało czasami przygotowania do praktycznych spraw codziennej służby. Dla przykładu
w Grudziądzu trafiłem na taki
sprzęt, z którym wcześniej nie
miałem do czynienia. Przełożeni dali mi trzy tygodnie, stos
instrukcji i sprzęt do dyspozycji, który musiałem dokładnie
poznać, a później zdać jeszcze
egzaminy z jego obsługi. Kiedyś
każdy dowódca każdego szczebla dowodzenia musiał prezentować odpowiedni poziom wiedzy zwłaszcza w zakresie obsługi sprzętu i zdobyć klasę specjalisty, żeby po pierwsze nie
było wstydu przed podwładnymi, a po drugie motywować
ich do podnoszenia kwalifikacji. Nigdy też nie miałem oporów, żeby iść do mojego podwładnego, młodszego stopniem
i zapytać wprost, żeby mi wyjaśnił coś, czego jeszcze nie potrafię. To żaden wstyd pytać.
Znacznie gorzej byłoby udawać,
że coś się wie, a potem czerwienić ze wstydu, bo życie wcześniej czy później by to zweryfikowało. Kiedy trafiłem do jednostki z końcem lat 80’, jako jeden z niewielu postawiłem też
wtedy na uczenie się języka angielskiego. Niektórzy się dziwili
i pytali na co mi ta nauka. Natomiast ja, po prostu chciałem na
własny użytek się tego języka
uczyć. Pojechałem na egzaminy
lingwistyczne do Łodzi i zdałem tam I stopień znajomości
języka. Zdałem na tyle dobrze,
że zaproponowano mi pozostanie na II stopniu. Dowódca
pułku na szczęście wyraził zgodę na moją dalszą naukę języka
w Łodzi. Skończyłem więc drugi stopień i od tego momentu
zaczęła się również moja przygoda z wojskowymi kontaktami międzynarodowymi.
A kto stanowił w tamtym
czasie dla pana autorytet?
W Grudziądzkim Pułku była
to osoba dowódcy, pułkownika Andrzeja Skorackiego. Był
to człowiek, który spędził wiele lat w tej jednostce, na wielu
stanowiskach. Miał duże do511 407 627
11
23 Lutego
świadczenie, ale był dla wszystkich i dowódcą i ojcem. Zawsze
znalazł czas dla podwładnych,
można było się do niego zwrócić w każdej niemal sprawie.
Człowiek mógł oczekiwać od
niego wsparcia także w trudnych sytuacjach. Ale był również bardzo wymagający. Nie
tolerował lenistwa, kłamstwa.
I myślę, że to był pierwszy autorytet w wojsku, który wywarł
na mnie wpływ.
Porozmawiajmy także o
pańskich ważniejszych doświadczeniach w służbie w armii
W 1994 r. wyjechałem na
misję do Libanu. Spędziłem
tam łącznie 14 miesięcy. Po
czym wróciłem do kraju. Zaczęto mnie kierować na różnego rodzaju ćwiczenia. W 1997
r. miałem możliwość uczestniczyć w ćwiczeniach w ramach Partnerstwa dla Pokoju.
To było właściwie pierwsze tak
duże ćwiczenie z Gwardią Narodową stanu Illinois na Poligonie Drawskim. Od tamtego
czasu bardzo często jeździłem
na różnego rodzaju ćwiczenia.
A jak znalazł się pan na naszych ziemiach?
W 1998 r. dostałem propozycję przejścia do Szczecina. Tworzył się wtedy Korpus Północny-Wschód. Długo się nie zastanawiałem i złożoną mi propozycję przyjąłem. Tutaj muszę oddać duży pokłon w stronę mojej rodziny. Moja żona
Katarzyna wykazała wtedy, nie
po raz pierwszy zresztą, dużą
wyrozumiałość związaną z jak
to się mówi potrzebami służby
i pozwoliła mi realizować się w
nowym otoczeniu, na nowym
stanowisku. Zresztą całe życie
wykazywała duże zrozumienie dla mojej częstej nieobecności w domu, związanej z wyjazdami na misje, kursy, ćwiczenia itd. Gdybym miał zliczyć
cały ten czas gdy nie było mnie
w domu, to mogę stwierdzić, że
uzbierałoby się z 7 lat kiedy byliśmy osobno. Dlatego zawsze
bardzo doceniam, to co robiła
moja żona. Mamy dwóch dorosłych synów; 28-letniego Marcina, który obecnie jest starszym szeregowym zawodowym.
Marcin ma już własną rodzinę,
dzięki czemu niebawem zostanę dziadkiem, co jest dodatkowym powodem do dumy i zadowolenia. Natomiast młodszy
syn Maciej ma 23 lata, studiuje gospodarkę przestrzenną. Nigdy nie wymagałem od moich
synów, żeby poszli tą samą drogą, co ja. Mają prawo do podejmowania własnych wyborów.
[email protected]
Ja natomiast ze swej strony zawsze służę im radą i pomocą, jeśli mają z czymś problem.
Trzeba nadmienić, że w
2010 r. w Brunssum w Holandii został pan mianowany dowódcą Pułku Łączności NATO. A następnie pełnił pan także obowiązki Szefa Zarządu J7 w Grupie Łączności NATO w Mons w Belgii.
Proszę trochę o tym opowiedzieć czytelnikom.
Z tym pierwszym stanowiskiem w Holandii wiąże się
taka historia; byłem świeżo po
powrocie z misji ISAF (International Security Assistance
Force – Międzynarodowa Siła
Wsparcia Bezpieczeństwa), w
ramach której w roku 2009 (od
stycznia do końca października) pełniłem funkcję szefa
łączności w kwaterze głównej
NATO w Kabulu. I dwa, może
trzy tygodnie po powrocie
stamtąd otrzymałem telefon
z propozycją objęcia stanowiska dowódcy nowo tworzonego Pułku Łączności NATO w
Brunssum w Holandii. Byłem
tym zaskoczony, a w związku z
tym, że powróciłem do domu
po 9 miesiącach, stwierdziłem,
że nie jest to najlepszy okres,
bo chciałbym chociaż przez
chwilę nacieszyć się rodziną i
domem. Zapytano mnie wtedy, kiedy byłbym gotowy. Odpowiedziałem dość szybko, że
nie wcześniej niż w marcu no
i po tygodniu przyszła decyzja, mówiąca iż z dniem 1 marca mam stawić się w Brunssum i objąć stanowiska dowódcy pułku. Na miejscu okazało się, że sztab pułku to dokładnie ja i nikt więcej. Po kilku dniach udało mi się wynegocjować asystenta, sierżanta
z batalionu, który mi podlegał.
On zaczął organizować mi biuro i wszystkie elementy, które są związane z funkcjonowaniem takiego sztabu. Po dwóch
miesiącach do sztabu zaczęli napływać pierwsi oficerowie.
Liczył on 26 osób z 11 krajów,
nie był więc duży, chociaż zadania i odpowiedzialność spoczywające na jego członkach
olbrzymie. Sztab miał za zadanie kierować, planować i organizować wszystko, co związane jest z zabezpieczeniem treningów i ćwiczeń NATO oraz z
zabezpieczeniem misji NATO.
Do realizacji tych celów mieliśmy do dyspozycji trzy bataliony stacjonujące w Polsce,
Niemczech i we Włoszech. A
elementy tych batalionów były
rozmieszczone na terenie 11
krajów całej Europy, od Danii
po Turcję. Mogę powiedzieć,
że w ciągu roku pułk zabezpieczał od 25 do 30 dużych ćwiczeń i treningów natowskich.
Ponadto duże obciążenie stanowiła misja w Afganistanie,
gdyż tam bez przerwy miałem
ok. 90 żołnierzy, co znaczy, że
następnych 90 przygotowywało się do tej misji a kolejnych
90 odpoczywało po powrocie.
No i trzeba było te przysłowiowe puzzle tak poukładać, żeby
w pełni zabezpieczyć potrzeby
i wykonać zadania. Zawsze się
śmieję, że byłem pierwszym,
ostatnim i jedynym jak do tej
pory dowódcą pułku w NATO,
ponieważ innych pułków
NATO nie było i nie ma. Ten
dowodzony przeze mnie został
rozwiązany w lipcu 2012 r. w
ramach dużej restrukturyzacji
struktur NATO, a w jego miejsce powstała Grupa Łączności
NATO w Mons w Belgii. Na
wniosek ówczesnego dyrektora
NCSA i mojego szefa generała
broni Kurta Hermanna, który
wystąpił do szefa Sztabu Generalnego, aby przesunąć mnie ze
stanowiska dowódcy pułku do
tworzonej grupy łączności, zostałem w niej szefem Zarządu
J7, którego zadania stanowiły
w dużym zakresie kontynuację
zadań pułku.
Co ciekawe, po powrocie do
Polski, został pan mianowany
komendantem Centrum Bezpieczeństwa Cybernetycznego Sił Zbrojnych...
W obszarze bezpieczeństwa
cybernetycznego mamy do
czynienia z poważnymi zagrożeniami, bo cyberprzestrzeń
to nie tylko sfera wojskowa,
ale obecnie duża część naszego funkcjonowania w życiu w
ogóle, związana m.in. z bankowością czy sektorem energetyki. Są to więc obszary krytyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Ja kierowałem jednostką, która stanowiła mówiąc w skrócie istotny
element bezpieczeństwa informatycznego. W Centrum miałem do czynienia ze wspaniałym zespołem ludzi, nie tylko
fachowcami, ale i pasjonatami,
przez co sprostanie tym niełatwym wyzwaniom było nieco
prostsze.
Tuż przed objęciem stanowiska dowódcy Brygady
Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód, stał pan na
czele Zarządu J4 w Dowództwie Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie.
Tak. Cieszyłem się, kiedy za-
proponowano mi ponownie
stanowisko w Szczecinie. Ponieważ była to okazja, aby być
bliżej rodziny, więc nie zastanawiałem się długo i chociaż
obszar J4, który zajmuje się logistyką nie jest moją domeną, to jednak, jest to nadal problematyka obszaru zabezpieczenia, funkcja usługowa dla
wojsk. To oczywiście nie znaczy, że jestem jakimś omnibusem i mogę bez problemu objąć każde stanowisko, ale fakt,
że pracowałem wcześniej w
tym Korpusie i znałem jego
specyfikę znacznie mi ten proces ułatwił. A z racji tego, że J4
ściśle współpracuje z Brygadą
Wsparcia w Stargardzie, w której pracowałem w latach 200710, również stanowiło czynnik,
który pomógł mi podjąć tę decyzję. Okazuje się, że szefem
J4 nie byłem długo, ponieważ
stanowisko objąłem w listopadzie 2015. A już w lutym tego
roku wyznaczony zostałem na
stanowisko dowódcy w Brygadzie Wsparcia w Stargardzie.
Jak się pan czuje na objętym
w ostatnim czasie stanowisku
dowódcy Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód w naszym mieście?
Podczas uroczystości przekazania dowodzenia, jaka odbyła
się w Wałczu, miałem okazję
powiedzieć, że stanowisko dowódcy Brygady należy rozpatrywać w kategoriach wielkiego wyróżnienia. Tym bardziej,
że ta Brygada jest na swój sposób wyjątkowa w Siłach Zbrojnych, choćby z takiego względu, że posiada w swojej strukturze Niemiecki Batalion Łączności. Aktualnie trwają prace nad tym, aby sztab Brygady umiędzynarodowić. Dobrze
gdyby udało mi się doprowadzić w czasie trwania kadencji
do tego by ten sztab stał się w
pełni międzynarodowy. Żeby
pojawili się tutaj oficerowie z
innych krajów. Ponieważ z racji nowej roli, jaka została przydzielona Korpusowi Północny
Wschód, a Brygada zabezpiecza go pod względem łączności
i logistyki, umiędzynarodowienie tej Brygady ułatwiłoby nam
wiele spraw, związanych m.in. z
codziennym funkcjonowaniem
i kontaktami z dowództwem
korpusu.
Jak wyglądają codzienne
obowiązki pana jako dowódcy
jednostki?
Obecnie trwa okres adaptacyjny. Dużo czasu spędzam w
związku z tym nie tylko w biurze, ale odwiedzam również do-
wództwo korpusu, przy okazji
różnego rodzaju spotkań. Jeżdżę do podległych jednostek w
Wałczu, Bielkowie. Zamierzam
też w niedługim czasie wybrać
się do batalionu, który stacjonuje w Prenzlau. Ale generalnie
dzień zaczynam bardzo wcześnie rano ponieważ muszę dojechać ze Szczecina do Stargardu. Ok. 7:10 jestem już na miejscu. Do tego są codzienne rutynowe sprawy, czyli krótka poranna odprawa z szefami – sztabu i sekcji komunikacji społecznej. A później już wszystko zgodnie z kalendarzem, nad
którym czuwa sekretarka, i pilnuje, aby wszystko odbywało
się w nakazanym czasie, niejednokrotnie przypomina, że
jest jakieś spotkanie, że muszę gdzieś zadzwonić, czy ktoś
na mnie czeka. Tych spraw jest
sporo. W międzyczasie przychodzi poczta, którą trzeba rozpatrzeć. A kwestia rozpatrzenia poczty i wszystkich dokumentów, jakie wpływają zabiera
nieraz dwie, trzy godziny. Każdy dokument trzeba przeczytać,
zadekretować i odesłać do właściwego adresata. Jest więc sporo zajęć. Dzień kończę ok. godz.
18, 19; w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zamykam kancelarię i jadę do domu.
Mam nadzieję, że za jakiś czas
etap wdrażania i porządkowania spraw się zakończy i dzień
pracy będzie trwał krócej niż
obecnie 10, 12 godzin.
Jakie dzisiaj zainteresowania, czy hobby pan uprawia?
Nie będę tutaj oryginalny.
Jak każdy młody chłopak zawsze grałem w piłkę, potem na
fali fascynacji filmami z udziałem Bruce’a Lee, zacząłem ćwiczyć karate i robiłem to bardzo
poważnie przez trzy lata. Natomiast w czasach technikum lubiłem piłkę ręczną, a w międzyczasie oddawałem się także lekkoatletyce, gdyż biegałem na
krótkich dystansach – 100 m,
200 m i w sztafecie. Natomiast
od lat 90 uprawiam siatkówkę.
Grałem swego czasu nawet w
szczecińskiej amatorskiej lidze
siatkarskiej. Oprócz tego bardzo lubię czytać, zwłaszcza rzeczy historyczne, związane m.in.
z historią wojskowości. Niestety mam na to coraz mniej czasu. Uwielbiam również pracę w
ogródku. Spędzam w nim sporo wolnego czasu.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia na nowym stanowisku
Piotr Słomski
12
23 Lutego
Plebiscyt na Sportowca Roku 2015
Cała pula dla Błękitnych
Sukcesem Błękitnych Stargard zakończyła się piątkowa gala na najpopularniejszego sportowca ziemi stargardzkiej. Wojciech Fadecki został wybrany
sportowcem roku, Krzysztof Kapuściński trenerem roku, a największym wydarzeniem sportowym był półfinałowy mecz Pucharu Polski z Lechem Poznań.
Dwumiesięczny plebiscyt na najpopularniejszego sportowca roku
ziemi stargardzkiej organizowany
przez Miasto Stargard, Powiat Stargardzki, Ośrodek Sportu i Rekreacji w Stargardzie oraz Głos Szczeciński został zakończony. Do tytułu na najlepszych sportowców kandydowało 55 zawodników reprezentujących różne dyscypliny sportowe. Ponadto zgłoszono 16 kandydatur do tytułu najlepszego trenera oraz sześć imprez do tytułu
sportowe wydarzenie roku 2015. O
ostatecznych wynikach decydowały głosy mieszkańców oraz kapituły plebiscytu. Po ich zsumowaniu
Sportowcem Roku 2015 został piłkarz Błękitnych Stargard Wojciech
Fadecki, który odebrał główną nagrodę podczas uroczystej gali w
Stargardzkim Centrum Kultury.
Fadecki sportowcem roku
Niespełna 23-letni Wojciech Fadecki jest podstawowym zawodnikiem Błękitnych Stargard. Miał zna-
Krzysztof Kapuściński.
czący udział w historycznym awansie drużyny do półfinału Pucharu
Polski. Przyczynił się do pamiętnych zwycięstw nad ekstraklasowymi zespołami Cracovii oraz Lecha Poznań. – Serdecznie dziękuję
wszystkim mieszkańcom za głosy
oddane na moją kandydaturę. Dziękuję trenerom za zaufanie, którym
mnie obdarzyli. Spośród tylu, fantastycznych zawodników wybrali
właśnie mnie – powiedział laureat
głównej nagrody. Na drugim miej-
Krzysztof Kapuściński, czyli szkoleniowiec, który doprowadził biało-niebieskich do półfinału Pucharu Polski, został trenerem roku. Natomiast wydarzeniem roku uznano
mecz półfinałowy Błękitnych z Lechem Poznań. Przypomnijmy, że
odbył się on 1 kwietnia ubiegłego
roku i zakończył sensacyjnym zwycięstwem stargardzian, 3:1. – Ubiegły rok przyniósł największy sukces Błękitnym w 70-letniej historii
klubu. Stał się naszym udziałem. I
Zapasy
Mądrowska znowu najlepsza
Katarzyna Mądrowska z Feniksa Pesta Stargard wywalczyła złoty medal podczas Pucharu Polski seniorek w zapasach w Raciborzu. Wygrała trzy pojedynki i potwierdziła wysoką dyspozycję.
Już tydzień wcześniej, medalistka mistrzostw świata i Europy
w młodszych kategoriach wiekowych, Katarzyna Mądrowska zaprezentowała wysokie umiejętności i wspaniałą formę. W austriackim Wolfurcie, w między-
narodowych zawodach o wysokiej randze, wywalczyła srebrny medal dla reprezentacji Polski. Tym razem wystąpiła jednak na krajowym podwórku. W
Raciborzu podczas pierwszych
w tym roku zawodów Pucharu
W czerwonym stroju Katarzyna Mądrowska
Polski okazała się bezkonkurencyjna w swojej kategorii wagowej do 60 kg. Pokonała rywalki
ze Świecia, Dzierżoniowa i Chełma bez straty punktu i stanęła
na najwyższym stopniu podium.
M.B.
Krzysztof Szyszkowski był sprawcą największej niespodzianki
scu znalazła się ubiegłoroczna laureatka, lekkoatletka WMLKS Pomorze Stargard Paulina Kaczyńska.
W minionym roku zajęła 4. miejsce podczas Letniej Uniwersjady w
biegu na 5000 metrów, została mistrzynią Polski seniorów w biegu na
10000 m i halową wicemistrzynią
kraju w biegu na 3000 m. Trzecie
miejsce zajął natomiast piłkarz występującej w A-klasie Dąbrovii Stara Dąbrowa Krzysztof Szyszkowski. Tuż za czołową trójką uplasowała się Monika Szotowicz. Reprezentantka Stargardzkiego Towarzystwa Cyklistów otrzymała ponadto
nagrodę specjalną za zwycięstwo w
głosowaniu mieszkańców naszego
regionu. W czołowej dziesiątce znaleźli się także Kacper Rot z Valiant
Gold Teamu, lekkoatleci Konrad
Majdziński i Kinga Łepkowska, ciężarowiec Maksymilian Blinkiewicz,
kolejny lekkoatleta Damian Kabat i
reprezentant Berserkers Team Stargard Tomasz Narkun.
Piłka nożna królowała
Podczas uroczystej gali dokonano wyboru trenera oraz wydarzenia sportowego roku 2015. Zaskoczenia nie było. Obie nagrody powędrowały do Błękitnych Stargard.
w tym miejscu pragnę podziękować mieszkańcom naszego miasta za niesamowitą atmosferę, którą stworzyli w Poznaniu. Widok 4
tys. kibiców dopingujących Błękitnych zapamiętam do końca życia
– mówił wyraźnie podekscytowany Krzysztof Kapuściński. Drugie
i trzecie miejsce w kategorii trener
roku zajęli przedstawiciele mieszanych sportów walki – Marek Medyński z Fight Academy Stargard
oraz Tomasz Stasiak z Berserkers
Team Stargard.
M.B.
Monika Szotowicz otrzymała najwięcej głosów od mieszkańców
511 407 627
13
23 Lutego
I liga koszykarzy
Wyrównany rekord Spójni
Dziewiątej porażki z rzędu doznali koszykarze I-ligowej Spójni Stargard. Nie mieli żadnych szans w wyjazdowym starciu z liderem tabeli Miastem Szkła
Krosno, przegrywając 58:88. Dzięki temu wyrównali niechlubny rekord sprzed dwóch lat.
Trzy miesiące temu Spójnia
Stargard grając bez Rafała Bigusa, Arka Soczewskiego, nie mając także w składzie Huberta Pabiana, czy Grzegorza Jankowskiego, prowadziła wyrównaną walkę
z koszykarzami z Krosna. Przegrała, ale pozostawiła po sobie
dobre wrażenie. Teraz jest to jednak zupełnie inna drużyna. Zagubiona, nieskuteczna, niepoukładana i przegrywająca wszystko ze
wszystkimi.
W niedzielę, Spójnia doznała
dziewiątej, ligowej porażki z rzędu, czym wyrównała niechlubny, klubowy rekord z początku sezonu 2013/14. Nie pokazała, tradycyjnej dla stargardzkiej koszykówki, woli walki. Nie zaprezentowała żadnych umiejętności,
które mogłyby być światełkiem
w tunelu. Już po dwóch kwar-
tach było po meczu. Prowadzący
w tabeli I ligi MOSiR Krosno odniósł przekonywujące zwycięstwo
88:58.
Porażka za porażką
Drużyna z Podkarpacia tylko na początku miała problemy
ze stargardzianami. Spójnia, po
dwóch minutach gry wygrywała, 9:4. Do kosza przeciwnika trafiali kolejno Bigus, Łukasz Pacocha i Damian Pieloch, który w
poprzednim sezonie reprezentował barwy krośnieńskiego klubu.
Z dystansu nie pomylił się Maciej Raczyński. Na tym zakończyła się jednak dobra seria biało-bordowych. Przez ponad 3 minuty nie zdobyli punktu i stracili prowadzenie. Natomiast rozkręcająca się z minuty na minutę
drużyna gospodarzy uzyskiwała
coraz wyższą przewagę. Pierwsza
kwarta zakończyła się wynikiem
26:16 dla MOSiR-u. W II kwarcie było jeszcze gorzej. Przez 10
minut stargardzianie zdobyli tylko sześć punktów z gry. Oddawali
nieprzygotowane rzuty, popełniali straty. Gospodarze powiększyli
więc przewagę do 21 punktów.
Coraz niżej w tabeli
Druga połowa nie mogła już
zmienić oblicza spotkania. Bezradna i bezproduktywna Spójnia nie miała szans na doścignięcie rywala. Przegrała 58:88. Ponownie zabrakło jej skuteczności, szczególnie w rzutach zza linii 6,75 metra. Zanotowała aż 16
strat i przegrała walkę na tablicach. Dziewiąta porażka kosztowała też podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza spadek na 12.
miejsce w tabeli I ligi. A w najbliższą sobotę czeka kolejne, trudne
zadanie – potyczka z szóstym w
tabeli Zniczem Basket Pruszków.
M.B.
MOSiR Krosno – Spójnia Stargard 88:58 (26:16, 19:8, 18:16,
25:18)
Spójnia: Koziorowicz 12 (2x3),
Pacocha 10, Pabian 8, Soczewski
6, Wróblewski 5 (1), Raczyński 5
(1), Pieloch 4, Bigus 4, Bodych 2,
Berdzik 2.
Pozostałe wyniki 25. kolejki:
Śląsk II - Sokół 49:74,
Doral - Astoria 72:67,
Znicz - SKK 78:86,
GTK - AZS AWF 67:89,
Legia - Rosa II 87:78,
Basket - Pogoń 52:67,
GKS - Noteć 94:70.
Tabela I ligi:
25
25
25
25
24
24
1.
2.
3.
4.
5.
6.
MOSiR Krosno
Sokół Łańcut
Legia Warszawa
GKS Tychy
Pogoń Prudnik
Znicz Pruszków
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
Astoria Bydgoszcz
Doral Nysa Kłodzko
Noteć Inowrocław
Rosa II Radom
SKK Siedlce
Spójnia Stargard
AZS AWF Katowice
Basket Poznań
Śląsk II Wrocław
GTK Gliwice
24
25
25
25
25
25
25
24
24
24
49
47
43
41
40
38
2166-1569
1878-1496
1979-1757
1930-1749
1693-1599
1722-1682
36
36
35
35
34
34
32
31
31
29
1770-1810
1600-1816
1739-1865
1718-1815
1782-1892
1767-1926
1723-1956
1494-1675
1558-1728
1589-1773
Plebiscyt na Sportowca Roku 2015
Spełnienie marzeń
Urodził się w Stargardzie, mieszka w Stargardzie i w Stargardzie wygrał plebiscyt na najpopularniejszego sportowca roku 2015. Przed Państwem krótka
rozmowa z laureatem plebiscytu, Wojciechem Fadeckim, piłkarzem Błękitnych Stargard.
Wojtek Fadecki prezentuje nagrody
[email protected]
- Marcin Brański - Czy spodziewałeś się takiego sukcesu? Do tej pory w plebiscycie triumfowali reprezentanci
sportów indywidualnych. Pokazałeś jednak, że piłkarz też
potrafi.
- Wojciech Fadecki – Po głosowaniach internetowych liczyłem, że będę w czołowej
trójce. Nie sądziłem jednak, że
zdobędę tyle punktów i wskoczę na 1. miejsce. W poprzednich latach spośród piłkarzy
sukcesy w plebiscycie na sportowca Stargardu odnosił Robert Gajda. Ten rok należał do
mnie, z czego jestem bardzo
zadowolony, tym bardziej, że
konkurencja była niesamowita.
- Jak długo grasz w piłkę?
Opowiedz nam o swojej karierze sportowej.
- W piłkę gram od 7 roku życia. Zaczynałem tutaj, w Star-
gardzie, w Błękitnych. Jednak później za czasów nauki w gimnazjum, a następnie w szkole średniej, musiałem przenieść się do Chemika Police. Na szczęście wróciłem do Błękitnych w najlepszym z możliwych okresie. Jestem dumny, że mogę reprezentować barwy Błękitnych
Stargard.
- Czy spodziewałeś się takich
sukcesów Błękitnych w ubiegłym sezonie?
- Nie, to co się działo, było dla
nas wszystkich wielkim szokiem. Już po zwycięstwach nad
I-ligowcami byliśmy wniebowzięci. To był wspaniały sukcesy. Ale później pokonaliśmy
jeszcze dwukrotnie Cracovię,
następnie, na własnym stadionie, późniejszego mistrza Polski Lecha. Mieliśmy możliwość
gry na wspaniałym stadionie
w Poznaniu, gdzie kibicowa- hierarchii Twoich sportowych
ło nam kilka tysięcy kibiców osiągnięć?
- To jest największe osiągnięze Stargardu. To było dla nas
cie. W mieście, w którym się
spełnienie marzeń.
urodziłem, w którym miesz- Ostatnio borykałeś się jed- kam, bycie najlepszym spornak z długotrwałą kontuzją. towcem, to coś wspaniałego.
Czy z twoim zdrowiem wszyst- Jest przecież tylu wspaniałych
zawodników, którzy osiągako jest już w porządku?
- Borykałem się z kontuzją ją znakomite rezultaty. Myślaprzywodziciela, ale teraz już łem, że wygra ktoś, kto uprawszystko jest w porządku. Sta- wia sporty indywidualne, ale
ram się wrócić do optymalnej w tym roku doceniono piłkę
dyspozycji, do której jeszcze nożną.
trochę mi brakuje. Powoli jed- - Na jakim piłkarzu się wzonak wracam do gry i mam na- rujesz?
- Najbardziej cenię sobie styl
dzieję, że zbliżająca się runda
wiosenna będzie znacznie lep- gry Cristiano Ronaldo, ale jest
wielu piłkarzy, na których moższa niż poprzednia.
- Jaki cel wyznaczasz sobie w na się wzorować. Każdy z nich
zaczynał kiedyś od ciężkiej
najbliższym czasie?
- Chciałbym awansować z pracy. Aby ich wszystkich wymienić nie starczyłoby czasu.
Błękitnymi do I ligi.
- Które miejsce zajmuje dziRozmawiał Marcin Brański
siejszy sukces plebiscytowy w
14
23 Lutego
Uważajmy podczas zmiany
operatora
Do naszej redakcji napisał czytelnik, który w ostatnim czasie zmieniał operatora komórkowego w jednym ze stargardzkich salonów. Podczas zmiany numeru pojawiły się jednak
problemy.
To miała być standardowa
zmiana operatora komórkowego.
Naszemu czytelnikowi zaproponowano atrakcyjny abonament,
więc postanowił zrezygnować z
dotychczasowego świadczenia
usług przez sieć Plus, w której posiadał ofertę na kartę. Zgłosił się
więc do nowego operatora, przeniósł numer i rozpoczął korzystanie z taryfy abonamentowej. Problem w tym, że przed przeniesieniem numeru posiadał na karcie
środki pieniężne, które przepadły.
„Nie chodzi tutaj o samą kwotę
tych środków, która była niewielka, ale sam fakt tego, że przepadły. Czy redakcja mogłaby sprawdzić czy takie postępowanie jest
zgodne z prawem? Czy to nie jest
oszukiwanie ludzi?”- pytał nasz
czytelnik w korespondencji e-mail. Sprawdziliśmy czy w takiej
sytuacji istnieje możliwość odzyskania zgromadzonych wcześniej
na koncie środków.
Edyta Domińczak, Powiatowy
Rzecznik Konsumentów, którą
zapytaliśmy o sposób rozwiązania opisanej sprawy wyjaśnia, że
w przypadku dezaktywacji usługi Plus na Kartę niewykorzystane
środki pozostające na koncie są
bezpowrotnie anulowane. Przez
dezaktywacją usługi abonent ma
możliwość wykorzystania całej
wartości konta, czyli kwoty przeznaczonej przez abonenta Na
Kartę lub Mix na korzystanie z
dostępnych usług. Zakładając, że
klient postępuje w sposób racjonalny, nie jest narażony na straty. - Ponieważ konsument przeznaczył- jak wynika z powyższego- określone środki na korzystanie z usług Plus na Kartę, usługa
zakupiona, lecz nieskonsumowana, nie podlega refundacji- dodaje Edyta Domińczak.
Arkadiusz Majewski z sieci Plus
uzasadnia, że taka sytuacja jest
zgodna zarówno z prawem, zasadami współżycia społecznego, jak
i praktyką rynkową. Według pracownika Plus oczywistym jest, że
opłaty za usługi wniesione u jednego operatora nie były i nie są
w żaden sposób przenoszone do
innego przedsiębiorcy. - Działanie takie nie miałoby żadnego racjonalnego uzasadnienia- dodaje
Arkadiusz Majewski. Regulamin
sieci Plus mówi, że abonent ma
możliwość wniesienia reklamacji. Spór o prawa majątkowe wynikające z umowy zawartej z abonentem Na Kartę będącym konsumentem, może być także poddany pod rozstrzygnięcie m.in.
stałych polubownych sądów kon-
sumenckich, w tym działających
przy Prezesie Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Wiele praktyk stosowanych
nie tylko przez operatorów komórkowych naraża nas na straty. Mimo, że wydaje nam się, że
niektóre zapisy regulaminów stawiają nas na straconej pozycji, to
okazuje się, że są one zgodne z
prawem. Warto więc dokładnie
analizować podpisywane umowy i obowiązujące regulaminy, by
uniknąć sytuacji w jakiej znalazł
się nasz czytelnik i nie stracić zaoszczędzonych środków.
Michał Padiasek
PLAN SPARINGÓW (ZIMA 2016)
EUROBOISKO, UL. CEGLANA 1
27 lutego (sobota)
10.00 Błękitni Stargard – Gavia Choszczno juniorzy młodsi
12.00 Błękitni Stargard – Pogoń II Szczecin II liga
14.00 Błękitni II Stargard – Biali Sądów O
16.00 Kluczevia Stargard – Odra Chojna IV liga
18.00 Unia Stargard – Orzeł Pęzino A-klasa
28 lutego (niedziela)
11.00 Ina Ińsko – Gavia Choszczno 13.00 Błękitni Stargard – Zagłębie Lubin kobiety
15.00 Błękitni II Stargard – Bałtyk Koszalin (dwumecz) O
19.00 Kluczevia II Stargard – Znicz Niedźwiedź rezerwy
5 marca (sobota)
11.00 Kluczevia Stargard – Arkonia Szczecin IV liga
13.00 Błękitni II Stargard – Dąbrovia Stara Dąbrowa O
15.00 Unia Stargard – Ina Ińsko A-klasa
6 marca (niedziela)
11.00 Błękitni Stargard – Vielgovia Szczecin kobiety – III
liga
13.00 Błękitni II Stargard – Mechanik Warnice O
15.00 Kluczevia II Stargard – Rolpol Chlebowo rezerwy
12 marca (sobota)
11.00 Błękitni Stargard – Unia Dolice juniorzy młodsi
13 marca (niedziela)
13.00 Błękitni Stargard kobiety – III liga
15.00 Unia Stargard – Vielgovia Szczecin A-klasa
17.00 Kluczevia II Stargard – Vitkovia Witkowo rezerwy
Trawniki
z rolki,
ogrody
www.trawnikizrolki.com.pl
tel. 669 342 893
Drewno kominkowe, drewno opałowe,
wycinanie drzew i zakładanie trawników
Tel. 508 163 512
OGŁOSZENIE
511 407 627
15
23 Lutego
Apteki Dyżurne
w Stargardzie
50 g
dyżur rozpoczyna się o godz. 8:00 rano
i kończy o godz. 8:00 następnego dnia
3.02.2016
„Kwiatowa”
ul. Kwiatowa 1
91-577-63-14
24.02.2016
„Vita”
ul. Wojska Polskiego 12
91-577-55-10
25.02.2016
„Staromiejska”
ul. Rynek Staromiejski 5
91-577-24-43
26.02.2016
PZF „Cefarm-Szczecin”
ul. Piłsudskiego 9
91-577-17-68
27.02.2016
PZF „Cefarm-Szczecin”
ul. Szczecińska 40
91-573-46-09
28.02.2016
„Nowa”
ul. M. Reja 5a
91-577-59-90
29.02.2016
„Na Zdrowie” Oś. Zachód A 17
91-573-89-60
ul. Szczecińska 26/3
73-110 Stargard
Redakcja czynna
od pon. do pt.
w godz. 8.00-16.00
tel. 91 573 09 96
redakcja@
dziennikstargardzki.pl
Redakcja
Piotr Słomski (red. naczelny)
Tel: 511 407 627
Alicja Wojewska
Marcin Kopczyński
Marcin Brański
Michał Padiasek
Sekretariat
Dorota Mariańska
Kolportaż
Leszek Gulak
Tomasz Tracz
Reklama
tel. 91 39 22 165
tel. 91 573 09 96
[email protected]
Wydawca/druk
Dom Judy Sp. z o. o.
ul. Bohaterów Warszawy 7a,
72-200 Nowogard
Redakcja zastrzega sobie prawo
do adiustacji nadesłanych tekstów.
Za treść ogłoszeń i reklam
redakcja nie odpowiada.
Strona internetowa:
www.dziennikstargardzki.pl
[email protected]
Opiekunka Osób
tarszych w Niemczech.
Pracuj legalnie i bezpiecznie.
Premie świąteczne!
ATERIMA MED.
Telefon 91 506 55 55
AMBERCARE24
Opiekunki do Niemiec, wymagany j. niemiecki komunikatywny,
zarobki netto do 1500 euro/mies. ,
wyjazdy od zaraz, sprawdzone
oferty, legalnie
533 848 005 lub 535 340 311
Pracuj w Promedica24 jako
opiekun/ka osób starszych,
wyjedź na święta i zarób nawet 1518 €!
Atrakcyjne bonusy świąteczne, praca na stałe,
na zastępstwo – od zaraz!
Szczecin – 666096774
Mini domki (z podpiwniczeniem)
w zabudowie szeregowej
Osiedle Południk
691-410-524, 91 573-82-21
r za
s ł ow
o
NIERUCHOMOŚCI
– SPRZEDAM
Działki budowlane w Grzędzicach,
4 km od Stargardu. Uzbrojone, wydane warunki zabudowy. Tel. (91) 57641-10, lub 695-986-397
Mieszkanie, 3 pokoje po remoncie,
72 m2 w Kluczewie, cena 193 tys. zł do
negocjacji. Tel. 725 277 762
Działki budowlane w Żarowie sprzedam. Tel. 91 576 40 78, 605 513 664
Sprzedam działkę budowlaną na os.
Chopina. Tel. 695340640
Mieszkanie 3 pokojowe. 73 m. Po
remoncie. Strych do adaptacji. Centralne ogrzewanie. Własnościowe. Garaż + budynek gospodarczy. Kluczewo
Stargard. 170 tyś. Tel. 665 172 071
NIERUCHOMOŚCI
– WYNAJMĘ
Mieszkanie 2 pokojowe, ładne, częściowo umeblowane, IV piętro, os. Zachód. Wynajem 750 zł + czynsz 500 zł
+ światło. Tel. 796-203-780
KRS0000355315
Kompleksowe remonty mieszkań.
Tel. 530 959 165
PRACA
PRACA-OPIEKUNKI-NIEMCY,
tel. 519 649 047, e-mail kontakt@
medcare24.pl Wysokie zarobki, wysokie składki ZUS
Zatrudnię kierowcę C+E, Norwegia-Czechy-Słowacja-Węgry, atrakcyjne wynagrodzenie, Tel. 607 585 561
Praca w ogrodnictwie w Stargardzie.
Tel. 609-706-992.
Zaopiekuje się starszą osobą. Tel.
517 269 997
Zatrudnię osobę do pomocy osobom starszym w pracach domowych.
Tel. 607-438-649
SPRZEDAM
Renault Megane rok prod. 2004, poj.
1,5l. Cena 10.000 zł.
Tel. 607-438-649
Skoda Fabia, rok prod. 2006, przebieg 69.000 km, bez klimatyzacji. Cena
Lokal – ścisłe centrum – dla do uzgodnienia. Tel. 607-438-649
Sprzedam zestaw mebli antyków.
usług zdrowia i urody wraz z zapleczem. Tel. 531-207-227 lub 500- Drewniany kredens i pomocnik do
renowacji.
186-904
Tel. 511 249 473
USŁUGI
Pług obrotowy czteroskibowy
Usługi remontowo - budowlane, hydrauliczne, przyłącza wod-kan. Tel. sprzedam. 91 39 107 14
INNE
603-219-478
Odstąpię – zarezerwowany terKorepetycje matematyka, fizyka,
min wesela: Sobota 10 września
bieżące i do matury tel. 698 788 709
Naprawa stacyjek, zamków samo- 2016 r. w hotelu ‚Lord“ za zwrot zachodowych. Tel. 606 331 108
liczki. Nowa, kryształowa sala do
Szybkie i wygodne pożyczki. Przej- 200 osób + baza hotelowa. Tel. 531rzyste zasady, raty łatwe do spła- 207-227 lub 500-186-904
ty 500 600 370. Optima Sp. z o.o.
STARGARDZKI INFORMATOR
TELEFONY ALARMOWE
Policja, 997
Straż pożarna, 998 lub 91-578-87-50
Pogotowie ratunkowe, 999
Straż miejska, 986, 91-577-50-90
Żandarmeria,, 91-576-62-30
Pogotowie energetyczne, 991
Pogotowie gazowe, 992
Pogotowie ciepłownicze, 993
Pogotowie wodno-kanalizacyjne, 91-578-35-80
Pogotowie weterynaryjne, 91-577-00-30
INSTYTUCJE
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, ul. Skarbowa 1,
tel. 91-480-49-09
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, ul. Warszawska 9A,
tel. 91-578-45-83
Ognisko św. Brata Alberta, ul. Krasińskiego 10, tel. 91577-65-96
Polski Czerwony Krzyż, ul. Limanowskiego 24, tel. 91577-23-00
Sąd Rejonowy, ul. Wojska Polskiego 19, tel. 91-578-74-31
Prokuratura Rejonowa, ul. Czarnieckiego 32, tel. 91-57713-44
Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ul. Składowa 1,
tel. 91-579-25-00
Zan Sp. z o.o. Zarząd i administracja nieuchomościami,
Hetmana Stefana Czarnieckiego 23E, tel. 91 577 29 17
SŁUŻBA ZDROWIA
Szpital, tel. 91-577-63-55
Przychodnia nr 6, ul. Mickiewicza 18, tel. 91-578-56-16
lub 91-834-27-44
Poradnia Medycyny Pracy, ul. Pierwszej Brygady 18, tel.
91-573-89-99
Fam-Med, os. Kopernika 10, tel. 91-578-38-74
Zachód, os. Zachód A-17, tel. 91-573-21-90
Wojskowa Specjalistyczna Przychodnia, al. Żołnierza 37,
tel. 91-576-63-28
Ewa-Lek, ul. Pocztowa 2, tel. 91-834-04-76
Medis, ul. Wojska Polskiego 24, tel. 91-577-26-00
Przychodnia Specjalistyczna, ul. Staszica 16, tel. 91-578-37-45
lub 91-577-00-46
Centrum Medyczne Consilius, ul. Staszica 9-15, tel. 91577-55-66
Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, ul. Pierwszej
Brygady 35 „c”, tel. 91-578-46-93
Przychodnia Terapii Uzależnień, ul. Warszawska 16, tel.
91-579-09-00
Ośrodek Psychoterapii i Szkoleń „Pracownia”, ul. Gdańska 4,
tel. 91-487-35-86
INNE
Punkt Informacyjno-Konsultacyjny dla Ofiar Przemocy
w Rodzinie, ul. Krasińskiego 16, tel. 91-578-08-40
Punkt Poradnictwa Rodzinnego, ul. Brzozowa, tel. 91834-49-67
MPGK, ul. Okrzei 6, tel. 91-577-12-74
Zakład Wodociągów i Kanalizacji, ul. Bogusława IV, tel. 91-577-1571 lub 91-579-27-57
Oczyszczalnia ścieków, ul. Drzymały 65, tel. 91-578-47-96
lub 91-578-44-25
Zakład Oczyszczania Miasta, ul Bogusława IV, tel. 91-577-0169 lub 91-577-02-13
Informacja MZK, 91-573-22-13
Klub Abstynenta „Ala”, ul. Warszawska 16, 91-834-60-60
lub 698-615-315
Centrum Informacji Turystycznej, Rynek Staromiejski 4,
tel. 91-578-54-66
SPORT
Ośrodek Sportu i Rekreacji, ul. Szczecińska 35, tel. 91573-25-70
Młodzieżowy Ośrodek Sportowy, ul. Pierwszej Brygady 1,
tel. 91-834-52-63
Kręgielnia Rondo, ul. Czarnieckiego 1/23, tel. 91-83410-20
URZĘDY
Urząd Miasta, ul. Czarnieckiego 17, tel. 91-578-48-81
Starostwo Powiatowe, ul. Skarbowa 1, tel. 91-480-48-00
Urząd Gminy, ul. Rynek Staromiejski 5, tel. 91-561-34-10
Urząd Skarbowy, ul. Towarowa 15, tel. 91-576-32-00
Powiatowy Urząd Pracy, ul. Pierwszej Brygady 35, 91578-40-1
URZĘDY POCZTOWE
Poczta, ul. Chopina 31 U lok. 4, tel. 91-573-82-88
Poczta, ul. Pogodna 8, tel. 91-573-55-52
Poczta, ul. Szczecińska 81 (CH Tesco), tel. 91-573-50-39
Poczta, ul. Lotników 21, tel. 91-576-01-69
Poczta, ul. Lechonia 8A, tel. 91-835-98-71
Poczta, ul. Tańskiego 22, tel. 91-834-52-37
Poczta, ul. Szczecińska 71, tel. 91-573-76-90
Poczta, ul. Barnima I 2, tel. 91-578-57-47
Poczta, ul. Wojska Polskiego 22/4, tel. 91-577-05-91
Poczta, ul. Pocztowa 1, tel. 91-578-57-58
USŁUGI POGRZEBOWE
Hades, ul. Szkolna, tel. 91-573-04-98 lub 509-609-103,
509-609-101
MPGK, ul. Spokojna, tel. 91-577-15-63 lub 603-184-339
KULTURA
Muzeum, ul. Rynek Staromiejski 2-4, tel. 91-578-38-35
lub 91-577-25-56
Książnica Stargardzka, ul. Mieszka I 1, tel. 91-578-82-40
Stargardzkie Centrum Kultury, ul. Piłsudskiego 105,
tel. 91-578-32-31
Młodzieżowy Dom Kultury, ul. Portowa 3, tel. 91-83443-01
Klub Wojskowy, ul. 11 Listopada 22, tel. 91-576-64-75
Dom Kultury Kolejarza, ul. Szczecińska 17, 91 573 23 24
16
23 Lutego
Stargardzkie morsy w 4
stopniowym Bałtyku
Nasz felieton
Około 1,9 tys. „morsów” wykąpało się w niedzielę w Bałtyku. Kąpiel była finałem XIII
Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie. Temperatura morza wynosiła 4 stopnie Celsjusza, a temperatura powietrza - 2 stopnie. Nie zabrakło również stargardzkich morsów.
Stargardzkie murzyńskie morsy i foczki podczas największego balu.
Na tegoroczny zlot w
Mielnie, który rozpoczął
się w piątek, „morsy” przyjechały z całej Polski, a także z Niemiec. Najliczniejszą
grupą była grupa ze Krakowa, swoje spore reprezentacje miały kluby z dużych
miast, takich jak Wrocław
czy Łódź. Ale ważne jest,
że wśród nich była również
reprezentacja ze Stargardu.
Morsowanie to taki sport,
który może być uprawiany
bez względu na wiek. W tym
roku najmłodszy uczestnik
kąpieli to półroczna dziewczynka, która była już na
zlocie w ubiegłym roku, ale
wtedy kąpała się razem z
mamą w jej brzuszku. Najstarszym uczestnikiem zlotu był ponad 80-letni wielbiciel lodowatych kąpieli.
W ubiegłym roku w Mielnie bity był rekord Guinnessa. W tym roku do wody weszło ok. 1,9 tys. osób - czyli więcej niż wtedy. Międzynarodowy Zlot Morsów w
Mielnie odbywa się od 2004
reklama
r. Pomysł organizacji imprezy wziął się od cotygodniowych zimowych kąpieli w
Bałtyku 20 «morsów» z Koszalina i Bobolic. W sumie
było ponad 80 klubów z całej Polski.
W sobotę odbyły się trzy
bale morsów. Stargardzkie morsy bawiły się na
największym balu – w hali
sportowej – na 1000 osób.
„Miedwianie” przebrani byli
i wymalowani za murzynów,
ale byli i tacy którzy mieli tylko akcenty afrykańskie.
RED
W Mielnie nasze miasto reprezentowało 28 morsów i foczek
Reklama
SUPER JAKOŚĆ - OBNIŻKA CEN
koks
E
N
ST
węgiel
Y
Z Y
R
T
miał
KO RA
rozpałka do węgla
SKŁAD OPAŁU
ul. Rzeźnicza 7
73-110 Stargard
tel. 91 578 44 51
ZAPRASZAMY
pn-pt 8 00 - 16 00
sobota 8 00-14 00
Na kogo donosił Wałęsa
w latach 70-tych
Media i politycy mają używanie. Trudne tematy codziennego
życia można dzisiaj bezkarnie porzucić i zająć się z lubością czym
innym, czyli czystością sumienia
i rąk np. takiego Lecha Wałęsy. A
od czystości sumień innych ludzi,
a nie swoich sumień, to u nas specjalistów, co nie miara, a w konsekwencji także, co nie miara sędziów czynów bliźnich. Odkąd
pamiętam nie brakowało ich nigdy. Tak się złożyło, że mniej więcej od 20 roku życia jestem prawie
zupełnym abstynentem alkoholowym, jedynie to, co kilka razy w
roku mi się zdarzy, to wypić małą
lampkę wina. Kto pamięta czasy komuny ten wie, co to znaczyło kiedyś być abstynentem, gdy na
każdej imprezie, oprócz kobiet,
prawie wszyscy się upijali, niektórzy w tzw. „umór”. Jednak paradoksalnie moja wstrzemięźliwość
alkoholowa rozwinęła u mnie zamiast purytańskiej postawy napiętnowania pijących daleko posuniętą wyrozumiałość dla tej powszechnej wady bliźnich. Niestety i tutaj w takiej postawie wyrozumiałości bywałem na ogół osamotniony i często musiałem wysłuchiwać jak ci sami, co alkoholu za kołnierz nie wylewają jednocześnie łatwo łżą innych: słuchaj
to pijak i … itd. itp. Nie mogę się
oprzeć wrażeniu, że w temacie bohaterskiej postawy reprezentowanej za komuny jakoby powszechnej, tak jak powszechnie wylewana była wówczas wódka za kołnierz, moi rodacy mają podobną
odchyłkę. Otóż na ogół ci, co się
złamać nie dali, rozumieją tamte
czasy i łatwo wyroków nie ferują.
Ale tacy stanowią nie tylko mniejszość, ale zdecydowaną mniejszość. Stanowią mniejszość chociażby dlatego, że komuna problemy ze złamaniem to miała tylko w
policzalnej ilości przypadków nawet, jeśli byłoby tego tysiące. Setki
tysięcy, a nawet miliony to jedyne,
czemu powinni byli się oprzeć, to
namowom do wstąpienia do partii, połączonym z takim czy innym
dobrem materialnym czy uznaniem władzy. Niestety tutaj bohaterów masowych to już brakło.
Należę do tych, którzy takim naciskom błahym w istocie się oparli. Całe szczęście, jak miliony Polaków nie musiałem być poddany znacznie poważniejszej próbie,
czyli procesowi wyrafinowanego
i brutalnego łamania przez służby esbeckie głębokiego PRL-u. Jak
bym się zachował? – nie wiem. To,
co mnie spotkało, jako opozycjonistę z Solidarności w tym zakresie już u schyłku PRL w stanie wojennym i tuż po jego zakończeniu
i czemu się nie dałem, było nieporównywalnie łatwiejsze do odparcia aniżeli to, czemu musiał zostać
poddany Lech Wałęsa i inni kilkanaście lat wcześniej. Nagonka na
L. Wałęsę, wałęsa się od początku w oparach absurdu. I nie tylko chodzi o to, że tzw. dokumenty budzą wątpliwości zarówno, co
do ich autentyczności, jak i wagi
złożonych deklaracji, a tym bardziej zaistnienia faktycznych skutków politycznych, a zwłaszcza powodowania zawinionej krzywdy
innych osób. Chodzi także o to,
że ci, którzy prowadzą i inspirują
tę nagonkę sami są niewiarygodni. Niewiarygodni jak oskarżający cynicznie i nie na miejscu prezydent Duda, czy minister, Morawiecki-junior, ponieważ obaj nie
mają do tego ani tytułu moralnego
ani merytorycznego, nie byli ani
świadkami zdarzeń ani nie są specjalistami w dziedzinie. Niewiarygodni jak tysiące innych oskarżycieli, ponieważ logika, jaką się posługują jest zupełnie nieracjonalna. Można, bowiem odnieść wrażenie także po skali, temperaturze i tonie wypowiedzi, że w latach
70-cych to cały naród szlachetnie
spiskował, a nie, np. w ponad 90%
procentach kłaniał się komuchom
na marszach 1-majowych, a na ten
spiskujący naród donosił L. Wałęsa. Co naród wtedy robił to naród
wie, wiedzą również ci, co najgłośniej dzisiaj wrzeszczą, – ale najtrudniej się przyznać, dlatego ponownie potrzebują Wałęsy, aby coś
dla nich znowu zrobił, czyli aby się
za nich przyznał, aby się poświęcił, aby był taki jak my (cytat z Morawieckiego –seniora). Koniecznie trzeba go ściągnąć z tego piedestału, bo przecież, czym się on
ode mnie różni - taki prostak, buc,
a miałby być bohaterem?
Marek Słomski
91 573 09511
96 407 627

Podobne dokumenty