Turysta w świecie Amberu
Transkrypt
Turysta w świecie Amberu
Niefrasobliwie o matematyce (1) Turysta w świecie Amberu - Wyobraźmy sobie szklaną kulę… która zresztą wcale nie musi być szklana… a tak właściwie to i kula jest niepotrzebna… (Anonimowy wykładowca matematyki) Trzeba przyznać – Naczelny ma intuicję. Wywołując mnie do tablicy na stronie 14 Informatora 252 przewidział, Ŝe będę miał ochotę to napisać. A chodziło mu o matematykę, do której adeptów mam zaszczyt się zaliczać. Jak wiadomo od czasów Platona, wszyscy tkwimy uwięzieni w jaskini, plecami do wejścia, i oglądamy kiepski teatr cieni na jej tylnej ścianie (nawiasem mówiąc, jest to celna satyra na teleoglądactwo). Cienie rzuca prawdziwy świat, który Platon zwał światem idei, a Roger Zelazny Amberem. Świat, którym jako jedna z nielicznych zajmuje się matematyka. Prawdziwy przedmiot, zrekonstruowany podług swego cienia, nazywamy skromnie jego modelem matematycznym. Takich modeli tworzy na pęczki np. fizyka, ale ta uŜywa ich tylko do nawigacji w cieniu Amberu zwanym Ziemią (lub Wszechświatem). Takie stworzone ad hoc instrumenty nawigacyjne często wyglądają jak ów nieszczęsny robot z Cyberiady, cały połatany i powiązany sznurkami. Dopiero matematyk, nie mogąc znieść takiej profanacji, naprawia go i poleruje, aby zgodnie z przeznaczeniem błyszczał, dźwięczał i promieniował, a nie imitował jakiegoś bladawca z naszego cienia Ziemi. Swój świat idei ma takŜe literatura fantastyczna. Jest on ciągle poszerzany, lecz najczęściej twórczość na tym polu polega na konstruowaniu światów cieni rzucanych w róŜnoraki sposób przez znane juŜ idee. W zaleŜności od rodzaju rzutowania dostajemy wtedy nowy/stary świat SF, fantasy czy horroru. Matematyka przeciwnie, woli zajmować się samym światem idei, traktując cienie jedynie jako źródło inspiracji (czy rekonstrukcji). Co ciekawe, takŜe idee matematyczne okazują się z reguły cieniami idei jeszcze wyŜszego rzędu, co oznacza moŜliwość zbudowania kolejnego poziomu abstrakcji, po nim następnego i tak dalej. śeby się w tym wszystkim nie pogubić, konieczna jest wyjątkowo surowa samodyscyplina, poniewaŜ świata idei nie umiemy oglądać bezpośrednio. Inaczej mówiąc, matematycy starają się trzymać jak najdalej od Dworców Chaosu, pozostawiając te rejony poezji bądź filozofii. Nie znaczy to jednak, Ŝe są oni obywatelami Amberu – nic podobnego, są w nim co najwyŜej zagubionymi turystami. Stare, uznane teorie matematyczne są tu jak szerokie szlaki w nieznanym terenie, natomiast działalność badawcza przypomina raczej przedzieranie się przez chaszcze – tam, gdzie być moŜe w przyszłości pojawi się jakaś nowa droga. No a reszta obszaru Amberu to po prostu terra incognita. Wśród idei matematycznych jest jedna szczególna, która prawdopodobnie nie rzuca Ŝadnego cienia, choć zdania w tej sprawie są mocno podzielone. Jest to pojęcie nieskończoności, zajmujące w matematyce miejsce centralne, lecz będące źródłem licznych paradoksów. Ale o tym dopiero w następnym odcinku. Andrzej Prószyński