TOMOKO ISHIGE / perkusistka Urodziłam się w Japonii. Miasto

Transkrypt

TOMOKO ISHIGE / perkusistka Urodziłam się w Japonii. Miasto
TOMOKO ISHIGE / perkusistka
Urodziłam się w Japonii. Miasto? Chõshi w prefekturze Chiba na wyspie Honsiu. Jest
tam, podobnie jak w Gorzowie, rzeka. Nazywa się Tone. Ale miasto jest mniejsze.
Nie, moi Rodzice nie są muzykami. Owszem, moja starsza o pięć lat Siostra jest
kompozytorką.
Moje muzyczne początki? Kiedy miałam pięć lat, raz na tydzień chodziłam uczyć się
grać na fortepianie. Było to zupełnie hobbystyczne. Później w szkole elementarnej
mieliśmy zajęcia związane z Muzyką. Nauczyciele stwierdzili, że mam predyspozycje
do grania na instrumentach perkusyjnych, że potrafię utrzymać tempo, rytm. Ale nie
była to stricte szkoła muzyczna, a zajęcia odbywały się popołudniami. Później byłam
uczestnikiem orkiestry szkolnej. To był zespół dęty. Nauczyciel muzyki był
dyrygentem. Grałam tam na wszystkich instrumentach perkusyjnych. Ale nas –
perkusistów – było kilkoro. Spotykaliśmy się codziennie, jeździliśmy na konkursy.
Wiele się tam nauczyłam, ale dopiero kiedy miałam siedemnaście lat, zaczęłam
pobierać bardziej profesjonalne lekcje, które odbywały się raz w miesiącu. To było
półtora roku – w większości nauka gry na marimbie i werblu. Gra na tych
instrumentach obowiązywała na egzaminie na studia. Podjęłam je w Tokyo College
of Music. To były studia licencjackie. Dwa razy do roku przyjeżdżał do Japonii
wybitny perkusista mieszkający na stałe w Europie – Pan profesor Taijiro Miyazaki,
który jest kotlistą Orkiestry Symfonicznej w Bazylei. To dzięki niemu trafiłam na
studia magisterskie do Freiburga. Byłam też na kursach w Mozarteum w Salzburgu.
Od marca 2013 roku jestem perkusistką orkiestry Filharmonii Gorzowskiej.
Nie, nie jestem jeszcze artystką. Ale jest niezwykle miło, kiedy dyrygent po
wykonaniu utworu wskaże mnie ręką czy batutą, bym wstała, wyróżni, bym pokazała
się publiczności. To cudna chwila!
W Japonii jest bardzo dużo muzyków. Wielu nie ma stałej pracy. Czekają na
doangaże. Dlatego wielu wyjeżdża do Europy. Tutaj znajdują pracę (jak ja).
W Polsce czuję się bardzo dobrze. Spotykam się z wielką życzliwością, przyjaznym
nastawieniem, otwarciem. A jeśli się powie kilka słów po polsku, to wszelkie lody
zostają przełamane. Każdy stara się pomóc, próbuje nawiązać kontakt czy to po
niemiecku, czy angielsku. Języka polskiego uczę się pilnie.