Komentarze rynkowe

Transkrypt

Komentarze rynkowe
Komentarze rynkowe
04.09.2015
Komentarz miesięczny, wrzesień 2015
W ostatnich trzech latach rynkowe korekty
przychodziły i odchodziły nie pozostawiając
śladu ani w portfelach, ani w pamięci
inwestorów. Były płytkie i krótkie. Jednak
sierpniowe turbulencje na światowych
parkietach mają szanse wryć się w pamięć
giełdowych graczy równie mocno jak
wydarzenia z połowy 2011 roku...
Jarosław Niedzielewski
DYREKTOR DEPARTAMENTU INWESTYCJI
• W ostatnich trzech latach rynkowe korekty przychodziły i
odchodziły nie pozostawiając śladu ani w portfelach, ani w pamięci inwestorów. Były
płytkie i krótkie. Jednak sierpniowe turbulencje na światowych parkietach mają
szanse wryć się w pamięć giełdowych graczy równie mocno jak wydarzenia z połowy
2011 roku. Dokładnie cztery lata temu, również w sierpniu, świat stanął na krawędzi
krachu… i z niej spadł. W ciągu trzech tygodni główne indeksy w USA, Europie, czy
w Polsce obniżyły się o 20-30% i było po wszystkim, choć niepewność, strach i
zmienność na rynkach były obecne jeszcze przez wiele tygodni.
• Patrząc na ostatnie 70 lat na Wall Street można doliczyć się sześciu wydarzeń
wyczerpujących w moim mniemaniu definicję rynkowego krachu. Tak się składa, że
aż w czterech przypadkach to właśnie sierpień był miesiącem najsilniejszych
spadków. Tak było w roku 1946, 1966 (główna część spadków), 1998 oraz w 2011.
• Najbardziej widocznym skutkiem tak gwałtownej rynkowej przeceny, jak w ubiegłym
miesiącu (czy tej z 2011 roku) jest zarówno spadek wycen spółek, jak i dobrego
samopoczucia inwestorów rozpuszczonych nieprzerwaną hossą. Chociaż ostatnie
spadki nie są jeszcze tej skali co w przypadku pierwowzoru sprzed czterech lat, to
mentalnie inwestorzy są obecnie tak samo „zdołowani” jak wtedy.
• Co prawda, krach krachowi nie równy, jednak można pokusić się o wyznaczenie
dwóch wspólnych punktów. Po pierwsze, początkowa fala spadków jest
najgwałtowniejsza i powoduje gros zniszczeń w portfelach inwestorów. Po drugie,
przez kolejne 6 do 8 tygodni rynek przeżywa wzloty i upadki, wyznaczając nowe lub
„uklepując” stare dołki. O szybkim powrocie do poziomu sprzed krachu, czyli w
przypadku indeksu S&P500 - 2100 punktów, nie ma mowy. Jeśli rynek wybierze
wariant z 2011 lub 1998 roku, jako wzorzec dla tegorocznych spadków, to nowych
szczytów na Wall Street możemy oczekiwać dopiero pod koniec tego lub na początku
2016 roku.
• Wydarzeniem, które zapoczątkowało lawinę, kulminującą giełdowym krachem, była
zmiana mechanizmu walutowego wprowadzona 11 sierpnia przez chiński bank
centralny. Rynki finansowe odczytały ten ruch jako wypowiedzenie przez Pekin wojny
walutowej reszcie świata (w ciągu dwóch dni juan osłabił się względem dolara o
prawie 5%). Trudno się dziwić inwestorom, mając na uwadze przykład płynący z
sąsiedniej Japonii, która przez ostatnie lata z premedytacją dewaluowała jena
usiłując wyrwać gospodarkę z apatii. W przypadku Chin wykorzystanie takiego
modelu pobudzania wzrostu, moim zdaniem, nie przyniosłoby spodziewanych
rezultatów. Po pierwsze to nie słaby eksport stoi za spadkiem dynamiki wzrostu w
Chinach. Po drugie duża część eksportu jest uzależniona od decyzji
międzynarodowych korporacji, dla których kurs walutowy ma drugorzędne
znaczenie. Po trzecie, pomimo silnej dewaluacji Japonia nie sprzedaje większych
ilości dóbr za granicę niże trzy lata temu. Po czwarte, spadek juana zwiększyłby
koszty obsługi zadłużenia denominowanego w dolarach, jakie wzięły na siebie
chińskie firmy. Po piąte, inne azjatyckie kraje również przeprowadziłyby dewaluację
swoich walut i działania Pekinu okazałyby się bezskuteczne.
Interesują Cię analizy i prognozy
rynku kapitałowego?
Zapraszamy do zapoznania się z opiniami i prognozami rynkowymi Dyrektora
Departamentu Inwestycji w Investors TFI w formie comiesięcznych przekrojowych
raportów oraz bieżących komentarzy. Publikacje Dyrektora Departamentu Inwestycji
ukazują się także regularnie w mediach ekonomicznych, m.in. w Gazecie Giełdy
Parkiet.
Komentarze Dyrektora Departamentu Inwestycji