Tomasz J. Kotliński, Zwierzchnicy sądownictwa

Transkrypt

Tomasz J. Kotliński, Zwierzchnicy sądownictwa
RRecenzje
i noty recenzyjne
Tomasz J. Kotliński
Zwierzchnicy sądownictwa galicyjskiego
Przedmowa Stanisław Dąbrowski
Warszawa: Redakcja „Palestry” 2013, ss. 160.
Autor jest znanym badaczem środowisk prawniczych dawnej Galicji. Opublikował
kilkadziesiąt artykułów, kilka książek, w tym wspólnie z Adamem Redzikiem obszerny
podręcznik Historia Adwokatury. Jest też autorem biogramów już blisko stu sędziów krakowskich okresu Galicji i II RP, zamieszczanych w „Krakowskich Zeszytach Sądowych”
(dalej: KZS) jako Poczet sędziów krakowskich.
Recenzowana książka zawiera 130 biogramów prezydentów i wiceprezydentów wyższych sądów krajowych w Krakowie i we Lwowie oraz prezydentów sądów obwodowych (krajowych) w dawnej Galicji. Teksty są podzielone wedle struktury sądownictwa
między Galicję Wschodnią, w której rolę zwierzchnią dla jedenastu (początkowo sześciu)
sądów obwodowych pełnił Prezydent Wyższego Sądu Krajowego we Lwowie, i Galicję
Zachodnią, w której sześć sądów obwodowych (początkowo cztery) i sześćdziesiąt sądów powiatowych podlegało Prezydentowi Wyższego Sądu Krajowego w Krakowie.
Sądy te, utworzone w reformie z roku 1855, były drugim etapem tworzenia sądownictwa państwowego w miejsce sądownictwa stanowego, jakie – mimo reform józefińskich – przetrwało na ziemiach polskich, zabranych przez Państwo Austriackie, wtedy
jeszcze Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Początkowo funkcjonowało sądownictwo rodzime, którego kontynuowanie nakazał gubernator Johann von Pergen
odezwą z 20 października 1772 roku, wkrótce po cesarskiej proklamacji rozbiorowej.
Z rozległych zamiarów reformatorskich udało się utworzyć pięć sądów kryminalnych,
już powszechnych, i trzy Fora Nobilia, szlacheckie sądy cywilne. Większość mieszkańców została pod władzą justycjariuszy, pełniących funkcje sędziowskie w stanowych
sądach dominialnych bądź miejskich. Dopiero reforma z 1855 roku wprowadziła sądownictwo powszechne, w powiatach jeszcze powiązane z administracją, oddzielone
od niej w roku 1868. Te daty wyznaczają początek nowoczesnego sądownictwa na tym
terenie, zatem i na obszarze dzisiejszej Polski południowej. Przechodziło ono później
różne zmiany, tworzenie nowych sądów, znoszenie innych, po ostatnią niefortunną
zmianę – dyslokację sądów rejonowych z jesieni 2013 roku, szumnie nazwaną „reformą”, ale zasadniczo opiera się nadal na wynikach wnikliwej, wieloaspektowej analizy
autorstwa ministra Antona Schmerlinga, twórcy reformy z połowy XIX wieku.
263
Recenzje i noty recenzyjne
PALESTRA
Nasuwa się pytanie, czy badanie tamtych zaszłości ma jeszcze sens? Czy może być
jeszcze przydatne społecznie. Twierdząca odpowiedź wynika nie tylko ze zwykłej powinności prawdy historycznej. W opisywanym czasie Galicja wybiła się na samorządność, która później doprowadziła do spontanicznego proklamowania niepodległości
narodowej w małych ojczyznach, jak Tarnów i Zakopane, nim gdzie indziej sytuacja
dojrzała, by tworzyć państwowość polską. Cierpliwie budowano tu organizację społeczeństwa, zwłaszcza kadry, gotowe do pracy państwowej po odzyskaniu niepodległości. Sądy odegrały w tym doniosłą rolę, a w sądach – prezydenci. Sądownictwo śląskie
tworzył Feliks Bocheński, wiceprezydent SO w Tarnowie; w listopadzie 1918 roku został
pierwszym prezesem Sądu Obwodowego w Cieszynie, delegatem rządu do rozmów
z Czechami, a wkrótce pierwszym prezesem Sądu Apelacyjnego w Katowicach i pełniąc
ten urząd, zmarł w 1925 roku. Feliks Bocheński zasłużył na tę wzmiankę, bo jego biogram
(jak żadnego wiceprezydenta SO) nie wszedł do opracowania. Objętość pracy była na
to za mała; biogram Feliksa Bocheńskiego znajduje się w KZS 2013, z. 7–8. Bez takich
ludzi organizacja Państwa Polskiego byłaby dużo trudniejsza.
Biogramy są opracowane z różną szczegółowością, czasem sprowadzają się do krótkiej
wzmianki o nominacji. Wynika to oczywiście z dostępności źródeł, ściślej – z niedostępności akt osobowych, które trafiły do archiwów polskich w formie szczątkowej, jako tzw.
akta podręczne, gdy pełne akta osobowe trafiały do wypłaty emerytur przez lwowską
Izbę Skarbową, a w 1939 roku zapewne zostały wywiezione dalej na wschód, po czym
zatrzymano je w jakimś odległym mieście ukraińskim, jak akta Sądu Najwyższego. Trudno dziś liczyć, by były dostępne w dającym się przewidzieć czasie, jeśli w ogóle dadzą
się odszukać. Są jednak inne źródła, jak prasa, i te autor wykorzystał, co niewątpliwie
wymagało czasochłonnej kwerendy dla odszukania potrzebnych informacji.
Życiorysy to literatura dość schematyczna, a jednak w tych tekstach znalazły się
informacje, które ukazują pracę organizatorską i prawniczą wielu przedstawianych
osób, stosownie do ich aktywności. Poziom kadr sądownictwa w Galicji był efektem
długich lat konsekwentnej pracy nad wartością służby przygotowawczej, organizacji
pracy i nadzoru służbowego. Widać z biogramów zabiegi prezydentów o nakłady na
sądy galicyjskie, do których centrala monarchii nie była skora. Tworzono nowe sądy,
zwłaszcza powiatowe, powiększano obsady kadrowe, wzniesiono liczne nowe budynki
sądów, które służą do dziś.
Przedstawiając osoby, autor wspomina procesy, w których uczestniczyli prezydenci, niegdyś poruszające środowisko, jak spór o Morskie Oko, jak osądzenie lichwiarzy,
przez których zbankrutowało kilka wsi podtarnowskich i inne. Czytając, wspomina się
dalsze procesy, na które tu nie starczyło miejsca, jak zakończony uniewinnieniem proces
Waryńskiego i socjalistów, o którym autor pisze w KZS 2013, z. 5.
Informacje biograficzne przywracają pamięć o tych ludziach i ich zasługach dla społeczeństwa. Mogą one być inspiracją dla dzisiejszych organizatorów życia społecznego.
Sądowników mogą uczyć pracy z poświęceniem, dziś raczej niemodnym, otwartości na
krytykę, służby wartościom, które niesie prawo, zachowań w trudnych sytuacjach. Napaści prasowe na sędziów, także z powodu jednostkowych wyroków, nie są dzisiejszym
wynalazkiem, zdarzały się i w tamtych czasach, a mimo to zdołano osiągnąć wysoki
prestiż urzędów sądowych. Obcy charakter monarchii i jej dążenia nie sprzyjały osiągnięciu polskiego charakteru sądownictwa, od obsad począwszy, przez język urzędowy,
264
7–8/2014
Recenzje i noty recenzyjne
po cele narodowe. Biogramy niektórych prezydentów mogą inspirować także obecnie,
bo pokazują, jak dawniej rozwiązywano trudności podobne do tych, które i dziś występują, albo nawet poważniejsze. Mogą zresztą inspirować nie tylko sądowników, ale
także autorów rozwiązań prawnych, ustawodawców i znawców prawa.
Prezydenci sądów byli to na ogół ludzie światli, aktywni społecznie, od których można się uczyć. Nie wszyscy byli Polakami, zwłaszcza z początku przeważali Niemcy, byli
i innych narodowości, w tym Ormianin. Pochodzili z różnych środowisk, także ubogich,
jak Andrzej Lubaszek, chłopski syn z Cichego, prezydent SO w Rzeszowie, czy Franciszek Bujak, prezydent SO w Wadowicach, syn ubogiej rodziny z Krakowa. Dawniej było
więcej naukowców wywodzących się z sądów czy z rodzin sędziowskich, jak przedwcześnie zmarły w 1893 r. Lotar Dargun, syn prezydenta WSK w Krakowie, dziekan
Wydziału Prawa na UJ. W nauce prawa pamięta się jeszcze nazwiska profesorów Aleksandra i Władysława Wolterów, synów Władysława Woltera, prezydenta krakowskiego
WSK (1916–1928), czy Alfreda Ohanowicza, syna Józefa Ohanowicza, prezydenta SO
w Kołomyi (1913–1915). Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie powstało
przy udziale prezydenta Wiktora Kopffa, praktykującego w sądach jeszcze za czasów
Rzeczypospolitej Krakowskiej. Prezydent Wacław Budwiński był starszym Arcybractwa
Miłosierdzia. Prezydent Aleksander Tchorznicki organizował we Lwowie jubileusz
urodzin Fryderyka Chopina i de facto stworzył tamtejsze Towarzystwo Chopinowskie.
Malarska rodzina Kossaków pochodziła od Michała, sędziego w Stanisławowie, Wiśniczu i we Lwowie. Synem prezydenta WSK Ignacego Zborowskiego był Włodzimierz
Kostrakiewicz-Zborowski, popularny w Krakowie dyrektor kolei z początku XX wieku,
naturalny syn z małżeństwa jego siostry i kolegi sędziego.
Teksty są napisane raczej zwięźle. Mieszczą się na 144 stronicach małego formatu, z tego
dwadzieścia stron to wstęp wprowadzający. Czyta się je wartko, więc lektura nie zabiera
dużo czasu. Są ilustrowane fotografiami: portretami prezydentów, zdjęciami grupowymi,
także we wnętrzach sądowych, w tym w sali rozpraw, budynków i nagrobków na różnych
cmentarzach. Jest indeks nazwisk wszystkich wymienionych osób, nie tylko sądowników,
ale i ich bliskich, a także ówczesnych polityków i administratorów. Łatwo jest prześledzić
zawodowe życiorysy poszczególnych prezydentów przez różne sądy, którymi kierowali.
Zamieszczono bibliografię, umożliwiającą samodzielne skontrolowanie informacji, podzieloną na źródła prawa, czasopisma, archiwalia, opracowania oraz inne, jak Szematyzm
(urzędowy wykaz obsady posad państwowych), księga adresowa i dalsze.
Rzetelność i poziom fachowy opracowania gwarantuje prof. dr hab. Dorota Malec,
która je recenzowała dla wydawnictwa. Opracowanie jest poprzedzone wstępem autorstwa śp. Stanisława Dąbrowskiego, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, niedawno
zmarłego. Ta rekomendacja zwalnia z dokonywania oceny. Trzeba jednak przypomnieć,
że lektura uświadamia, iż nasze pokolenie zostało poprzedzone innymi, a w nich – ludźmi wybitnymi, z których liczni mogliby stać się wzorem postaw prawników, gdyby nie
zostali zapomniani. Autor przywraca pamięć o nich, dając żyjącym szansę czerpania z ich
dorobku, uczenia się na ich sukcesach bądź błędach. Ich biogramy mogą uczyć nie tylko
sądy powinności prawniczych wobec państwa i wobec społeczeństwa, ale i inne władze
rozwagi oraz powściągliwości, gdy ingerują w organizację wymiaru sprawiedliwości.
Ryszard Kałwa
265

Podobne dokumenty