PDF (WK)

Transkrypt

PDF (WK)
CZEGO TRZEBA DO
CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA?
What Does It Take To Make A Christian Life?
57-0113
William Marrion Branham
Poselstwo, wyg³oszone przez brata Williama Marriona Branhama dnia 13. stycznia 1957 w
Koœciele Philadelphia, w Chicago, IL, USA. Podjêto wszelkie wysi³ki, by dok³adnie
przenieœæ mówione Poselstwo z nagrañ na taœmach magnetofonowych do postaci
drukowanej. Podczas t³umaczenia i korekty korzystano te¿ z najnowszej wydrukowanej
wersji oraz z nagrañ na CD w oryginalnym jêzyku angielskim. Niniejszym zosta³o
opublikowane w pe³nym brzmieniu.
Wydrukowanie tej ksi¹¿ki umo¿liwi³y dobrowolne ofiary wierz¹cych, którzy umi³owali
Jego S³awne Przyjœcie i to Poselstwo. Przet³umaczono i opublikowano w 2008 roku.
Wszelkie zamówienia nale¿y kierowaæ na adres:
MÓWIONE S£OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
Komórka: +420 775 225542
E-mail: [email protected]
GG: 2859836 SKYPE: W Krzok
http://www.volny.cz/poselstwo
2
MÓWIONE S£OWO
Czego trzeba do chrzeœcijañskiego ¿ycia?
1
Dziêkujê ci, bracie Józefie. Jak dobrze byæ tutaj dzisiaj do
po³udnia. A spo³ecznoœæ jest czymœ, co trudno wyjaœniæ, nieprawda¿?
Mojej ¿onie powiedzia³em, ¿e siê starzejê. Kiedy rozmawia³em z
Józefem, który mi przedzwoni³ kilka dni temu, powiedzia³em:
„S³uchaj Józefie, w niedzielê do po³udnia bêdê poza miastem, ale
nied³ugo przyjadê i zobaczê siê z wami.”
2
„O” – powiedzia³ on – „nic nie ucieszy³oby nas bardziej”.
Myœla³em, ¿e jestem ko³o miejscowoœci Gary, a by³em sto dwadzieœcia
mil od South Bend. Jecha³em w oœlepiaj¹cej œnie¿ycy dzisiaj rano po
nabo¿eñstwie ubieg³ego wieczora, gdzie mieliœmy dedykacjê kaplicy.
Mój dobry przyjaciel, pan Tom z Kanady i ja jechaliœmy dzisiaj rano
w oœlepiaj¹cej œnie¿ycy wpadaj¹c w poœlizg po drogach tutaj, aby
dotrzymaæ obietnicy, któr¹ da³em bratu Józefowi, mojemu dobremu
przyjacielowi.
3
Ci Szwedzi – ja nie wiem… Kilka dni temu nie wiedzia³em o tym
wcale, gdyby mi nie powiedzieli moi serdeczni przyjaciele, Gene i
Leo. Mia³em byæ w Minneapolis w lutym od dziesi¹tego do
siedemnastego. Nie s³ysza³em jednak ani s³owa o tym. A mia³em
zamiar pojechaæ tam… Te nabo¿eñstwa by³y w przygotowaniu,
omawiali je z siostr¹ Coe, która jest wdow¹ po bracie Jacku. On
w³aœnie odszed³ do Pana, a ona jest w rozpaczliwej potrzebie, i ja
powiedzia³em: „Siostro Coe, ja ci odpowiem za kilka dni. Bêdê siê
modli³ o to.” A oto przychodzi wiadomoœæ od tych m³odzieñców, ¿e
mam g³osiæ w audycji radiowej, która bêdzie nadawana do ca³ego
pañstwa, a mam tam byæ od dziesi¹tego do siedemnastego.
Dotychczas nie s³ysza³em o tym. Rozumiecie? Wiêc bêdê tam musia³
pojechaæ, poniewa¿ ja… Musia³em wiêc powiedzieæ siostrze Coe, ¿e
nie mogê przyjechaæ.
4
Ci Szwedzi – Gordon Peterson. Uwa¿am wiêc, ¿e to bêdê musia³
uczyniæ, bo ja … Niektórzy ludzie, nie on w tym czasie. On po prostu
ma… Wy powiadomiliœcie o tym Gordona. Wiêc to jest po prostu…
Oni og³aszaj¹, ¿e bêdê na pewnych miejscach, a ja nic o tym nie wiem.
A potem, mam ustalone jeszcze inne nabo¿eñstwa. Muszê dotrzymaæ
mego s³owa, które da³em ludziom. Tak w³aœnie wydarzy³o siê to. Wiêc
jeœli ktoœ mówi: „Brat Branham nie dotrzymuje swego s³owa”, to
sobie przypomnijcie, tak w³aœnie powstaj¹ pomy³ki.
5
I ja nie mam ¿adnych wielkich programów w radio, w telewizji i
tym podobnie. Gdybym je mia³, nie móg³bym pójœæ do ma³ych
koœcio³ów. Czy myœlicie, ¿e Oral Roberts móg³by pójœæ do jakiegoœ
ma³ego zboru? Oczywiœcie, ¿e nie.
6
By³em niedawno w Parkersburg, w zachodniej Wirginii, i
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
3
s³ysza³em pewnego cz³owieka, który siê tak wypowiedzia³: „My
jesteœmy tutaj ma³ym zborem – tysi¹c piêæset ludzi tutaj w tej ma³ej
kaplicy.” I on powiedzia³: „Prosiliœmy pewnego kaznodziejê, aby
przyjecha³, ale on odmówi³: ,Jesteœcie zbyt ma³¹ grup¹, nie mogê
przyjechaæ.” I mówi³: „Prosiliœmy innego kaznodziejê; „Jesteœcie zbyt
ma³¹ grup¹, nie mogê przyjechaæ.” Poprosiliœmy jeszcze trzech lub
czterech z tych wielkich kaznodziejów, którzy pracuj¹ na polu
misyjnym obecnie. „Jesteœcie zbyt ma³¹ grup¹, nie mogê przyjechaæ.”
I on powiedzia³: „Lecz brat Branham przyjedzie.” Jakby mi dawa³
wielk¹ pochwa³ê za to.
7
I ja wyst¹pi³em na podium i powiedzia³em: „Nu¿e, chwileczkê
tylko. S³ysza³em jak pastor tam w tyle wypowiedzia³ siê o tym. Otó¿,
ci mê¿owie by przyjechali, gdyby mogli, lecz widzicie, oni maj¹ tyle
swoich obowi¹zków, ¿e finansowo nie s¹ w stanie temu podo³aæ.
8
Co myœlicie, ile tysiêcy dolarów musi mieæ Oral Roberts ka¿dego
dnia? Jak on móg³by pójœæ do zboru i pozostaæ w nim cztery lub piêæ
dni, i otrzymaæ trzysta dolarów ofiary z mi³oœci, kiedy on musi mieæ
szeœæ czy siedem tysiêcy dolarów na dzieñ? On tego nie mo¿e uczyniæ.
Nie dlatego, ¿e on nie chce, lecz po prostu nie mo¿e tego uczyniæ.
9
Lecz wy wiecie, ja sam – ja po prostu nie muszê tak czyniæ. Ja
niczego nie potrzebujê. A Pan troszczy siê zawsze o to, czego
potrzebujê – o moje ma³e potrzeby. Wiêc ja nie jestem wobec nikogo
zobowi¹zany i mogê iœæ gdziekolwiek. Je¿eli On chce, ¿ebym siê uda³
do ma³ej wioski, gdzie maj¹ dziesiêciu ludzi w zborze, to jest w
porz¹dku. Je¿eli On chce, abym tam pozosta³ tydzieñ lub dziesiêæ dni,
to ja mogê pozostaæ. Jeœli On chce, ¿ebym siê uda³ do Afryki i g³osi³
do trzystu czy czterystu tysiêcy s³uchaczy, to On ma na to pieni¹dze i
On mnie po prostu wysy³a. I ja nie jestem wobec nikogo zobowi¹zany.
A jeœli On chce, abym siê tam uda³, to On zawsze zatroszczy siê o to.
Wiêc tak w³aœnie pragnê ¿yæ – po prostu byæ wolnym.
10 Pojadê do pewnej kaplicy i pocz¹wszy jutro wieczorem… Jutro
wieczorem pojadê na dwa wieczory do kaplicy, która jest
przepe³niona, kiedy tam jest szeœædziesi¹t s³uchaczy. To siê zgadza,
Sturgis, Michigan. Kiedy jest przepe³niona, pomieœci szeœædziesi¹t
ludzi. Otó¿, ja cieszê siê tak samo, kiedy tam idê, jak cieszy³em siê,
gdy by³em w Bombay w Indiach, i g³osi³em do piêciuset tysiêcy ludzi.
Jest to po prostu zale¿ne od tego, co Pan chce, abym czyni³.
Rozumiecie? Wiêc ja to lubiê. Módlcie siê o mnie.
11 Obecnie szaleje burza œniegowa, a ja muszê jechaæ ca³¹ t¹ drogê z
powrotem, abym tam przyby³ dzisiaj po po³udniu. Moja ¿ona wsta³a
dzisiaj rano i jakoœ mia³a ma³¹ wiarê. Powiedzia³a mi: „Myœlê, ¿e
gdybyœ zatelefonowa³ Józefowi i powiedzia³ mu, ¿e pope³ni³eœ
b³¹d…”
Ja odrzek³em: „Lecz nie tak mu obieca³em.”
4
MÓWIONE S£OWO
Powiedzia³a: „Billy, czy myœlisz, ¿e w Chicago… Popatrz, jest
oko³o 15°C poni¿ej zera. Czy myœlisz, ¿e ludzie wyjd¹ z domu?”
13 „Dobrze, lecz muszê pojechaæ, poniewa¿ to obieca³em. Rozumiesz?
Przyrzek³em Józefowi i pragnê tego dotrzymaæ.”
14 Teraz – zanim otworzymy Jego S³owo na krótkie ewangelizacyjne
poselstwo dzisiaj do po³udnia, je¿eli Pan pozwoli, a potem
zakoñczymy, abyœcie mogli pójœæ do domów i spo¿yæ wasz obiad. My
bêdziemy w drodze powrotnej. Czy bêdziecie modliæ siê o nas?
Czyñcie to. Jestem tak wdziêczny za tych mi³ych s³uchaczy.
Teraz skierujmy s³owa do Autora tej Ksiêgi.
15 Nasz Niebiañski Ojcze, dziêkujemy Ci dzisiaj za Pana Jezusa,
Który przyszed³ tutaj na ziemiê z niebios i sta³ siê cia³em i przebywa³
wœród nas – to zamanifestowane S³owo Bo¿e. A czyni¹c tak On
pojedna³ Boga i cz³owieka, który by³ w stanie bez wyjœcia przez
pewien czas z powodu grzechu i przestêpstwa. Lecz obecnie, dzisiaj
jesteœmy synami i córkami Bo¿ymi dziêki temu, ¿e On przyszed³.
Jeszcze siê nie okaza³o, czym bêdziemy na koñcu, lecz wiemy, ¿e
bêdziemy podobni do Niego, bo bêdziemy mieli cia³o podobne do Jego
chwalebnego cia³a i ujrzymy Go takim, jakim On jest. Bêdziemy ¿yæ
na takim œwiecie, gdzie nie bêdzie œniegu, ani k³opotów, ani bólu
serca, ani smutku. A teraz, kiedy wygl¹damy tego czasu, czerpi¹c
Twoje kosztowne obietnice z Biblii, modlimy siê, ¿eby Duch Œwiêty
przyszed³ teraz i wzi¹³ S³owo Bo¿e i poda³ je ka¿demu sercu, tak jak
Je potrzebujemy. Prosimy o to w Imieniu Chrystusa. Amen.
16 W ksiêdze Ezechiela… Mam tutaj wypisany rozk³ad nastêpnych
nabo¿eñstw i powinienem by³ coœ powiedzieæ o tym przed czytaniem
Pisma Œwiêtego. Przepraszam, ¿e mi to nie przysz³o na myœl, a teraz
przypadkowo zobaczy³em moj¹ notatkê.
17 Zatem, po odjeŸdzie ze Sturgis w Michigan, bêdê w nastêpnym
tygodniu wœród baptystów w Limie, Ohio, w audytorium Municipal.
Potem pojadê do Minneapolis, od dziesi¹tego do siedemnastego
lutego, do pana Petersona. W kolejn¹ niedzielê bêdê u brata Moore –
jeden wieczór w Shreveport, a nastêpnie od dziesi¹tego lutego,
wzglêdnie od 26. lutego do 10. marca bêdê w Madison Square Gardens
w Phoenix, w Arizonie. A od siedemnastego marca zaczynam u brata
Espinozy w dolinie – w San Fernando Valley. A od dziewiêtnastego
rozpoczynam w Filedalfijskim Koœciele w audytorium Civic. Jest to
du¿e audytorium w Oakland, w Kalifornii. Potem powrócimy i od
tego czasu a¿ do czerwca bêdê w szeœciu ró¿nych du¿ych miastach w
Kanadzie.
18 W czerwcu planujê, o ile Pan pozwoli – bêdzie to po… Najpierw
jest to Filadelfijskie i Miêdzynarodowe Braterskie Nabo¿eñstwo
znowu w Indianapolis. Brat Józef wie o tym. A nastêpnie wyrwê siê
12
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
5
stamt¹d na skok i mam nadziejê, ¿e uda mi siê spotkaæ Davida
DuPlessis w Afryce, wiêc mam zamiar polecieæ do Afryki i pozostaæ
tam a¿ do nastêpnej jesieni. Je¿eli to nie urzeczywistni siê, bêdê
wœród chrzeœcijañskich biznesmenów w lipcu u brata Carlsona,
w³aœnie prosi³ mnie o to. Ja mu powiedzia³em, ¿e na razie nie wiem,
poniewa¿ jestem poniek¹d miêdzy dwoma opiniami tutaj. Ja nie
wiem, w któr¹ stronê mam siê udaæ stamt¹d, poniewa¿ proszê Pana w
sprawie tej wielkiej konferencji tutaj w Chicago, która odbêdzie siê w
lipcu. Wiêc módlcie siê o mnie.
19 W ksiêdze Ezechiela 36. rozdzia³, pocz¹wszy od 26. wersetu –
przeczytajmy to.
„I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego
wnêtrza, i usunê z waszego cia³a serce kamienne, a dam wam
serce miêsiste.
Mojego Ducha dam do waszego wnêtrza i uczyniê, ¿e
bêdziecie postêpowaæ wed³ug moich przykazañ, moich praw
bêdziecie przestrzegaæ i wykonywaæ je.
I bêdziecie… (pragnê, abyœcie zrozumieli t¹ czêœæ tutaj)…
i bêdziecie mieszkaæ w ziemi, któr¹ da³em waszym ojcom; i
bêdziecie moim ludem, a Ja bêdê waszym Bogiem”.
20 Pragnê teraz, ¿eby Pan Jezus, je¿eli On zechce, udzieli³ nam
Swoich b³ogos³awieñstw do Swego b³ogos³awionego S³owa, które
przeczytaliœmy.
21 Zatem, bêdziemy mówiæ dzisiaj do po³udnia o tym, jaki jest
powód… A bracie Dawid, pragnê, byœ siê specjalnie modli³ o mnie w
tej sprawie, a tak¿e wy pozostali, kiedy bêdê mówi³ o tym: „Czego
trzeba do chrzeœcijañskiego ¿ycia?” Co stanowi chrzeœcijañskie ¿ycie?
22 Otó¿, jest tak wiele spraw, o których nie wiemy. Nie jest to… My
nie jesteœmy… Nie wiemy po prostu o wielu sprawach. A jest wiele
spraw, które nam Bóg daje poznaæ. A zatem, te sprawy, które znamy
– chcemy mieæ spo³ecznoœæ jedni z drugimi i ko³o S³owa Bo¿ego, by
stwierdziæ te sprawy. Modlê siê teraz, ¿eby Bóg zes³a³ Swoje
b³ogos³awieñstwa na nas, kiedy us³ugujê Jego S³owem, a wy wszyscy
miejcie to na uwadze i módlcie siê.
23 Najpierw pragnê powiedzieæ, ¿e koœció³ nie zawsze by³ ca³kiem we
w³aœciwym stanie. Oczywiœcie, uœwiadamiamy sobie, ¿e to jest diabe³.
Brat Carlson i ja mówiliœmy o tym tam w pokoju przed kilkoma
chwilami w gabinecie pastora. Wydaje siê, ¿e gdzieœ wœród ludzi jest
jakiœ niedostatek. Ja mam o tym moje pojêcia i uderzaliœmy w ten
most i w te mury tak mocno, jak potrafiliœmy, jednak mimo wszystko
nie mieliœmy powodzenia w tym, by zburzyæ te mury opozycji.
Jednakowo¿ cieszê siê bardzo, ¿e mimo wszystko zrobiliœmy w nich
dziury jak po wybuchu bomb i pewnego dnia ten wielki mur
6
MÓWIONE S£OWO
obojêtnoœci wœród ludzi upadnie i Bo¿a wielka zjednoczona armia
bêdzie maszerowaæ i stanie jak wielkie wojsko, nios¹c jedn¹ wielk¹
chor¹giew Pana Jezusa Chrystusa. To jest moj¹ szczer¹ nadziej¹.
24 Otó¿, jeœli Koœció³ ¿yj¹cego Boga, który jest filarem prawdy…
Bóg postanowi³, ¿e ten Koœció³ bêdzie Koœcio³em pe³nym mocy,
chwalebnym Koœcio³em, takim Koœcio³em, na który ca³y œwiat
móg³by spojrzeæ jak na Oblubienicê Chrystusa, która jest oczekiwana
i zaœlubiona, i bêdzie ¿yæ w takiej atmosferze i zachowywaæ siê w taki
sposób, ¿e Bóg bêdzie dumny z tego Koœcio³a, by go przedstawiæ
Chrystusowi przy przyjœciu Pañskim. On powinien ¿yæ w tym – w
tych charakterystycznych cechach w Koœciele i on powinien ¿yæ w ten
sposób. Stwierdzamy jednak wiele razy, ¿e ludzie maj¹ dobre intencje
i próbuj¹ zmusiæ samych siebie do chrzeœcijañskiego postêpowania.
Oni próbuj¹ mówiæ: „Otó¿, ja jestem taki i muszê ¿yæ w ten sposób.”
25 Otó¿, gdyby koœció³ móg³ tylko nie patrzeæ na to w ten sposób.
Lecz chrzeœcijañstwo i koœció³… Bóg wcale nie zamierza³, by
chrzeœcijañstwo by³o rz¹dzone przez denominacje, ani przy pomocy
wyznañ wiary, inaczej On… Gdyby Bóg tylko zamierza³ albo zgodzi³
siê na to, aby koœció³ by³ rz¹dzony i sprawowany przez wyznania
wiary wzglêdnie przez denominacje, czy intelektualistów, to nie
potrzebowalibyœmy Ducha Œwiêtego w koœciele. Nasz koœció³ by³by
wtedy… Jego sukcesy by³yby wiêkszoœci¹ przypisywane tym
najlepszym z nas – intelektualistom. Ci byliby najwa¿niejszymi,
jakich mia³by nasz koœció³. Im lepszych intelektualistów mielibyœmy
w naszym koœciele, tym bardziej progresywny by³by nasz koœció³.
26 Znajdujê jednak w S³owie, ¿e Bóg nie zamierza³, aby koœció³ by³
rz¹dzony przez jakiegoœ intelektualistê albo przez teologiê cz³owieka,
lecz Koœcio³owi by³ dany Duch Œwiêty, aby rz¹dzi³ i kierowa³ cia³em
Chrystusa. I ja myœlê, ¿e kiedy tak postêpujemy nie zwa¿aj¹c na Bo¿y
program, to nie bêdziemy mieli powodzenia, bez wzglêdu na to, jak
dobre s¹ nasze intencje, dopóki nie powrócimy do samego centrum
Bo¿ego programu, w którym Duch Œwiêty…
27 Uœwiadamiam sobie teraz, ¿e to nie jest coœ nowego, o czym
g³oszê, ale jest to coœ, o czym by³o g³oszone ju¿ wiele razy, lecz sposób,
w jaki podchodzimy do tego tematu i jak to przyjmujemy – myœl¹c
sobie ci¹gle, ¿e to jest Duch Œwiêty, który kieruje koœcio³em. Mimo
wszystko mieszamy z tym naszych intelektualistów i potem mamy
konglomeracjê – i Ducha Œwiêtego i intelektualistów. A kiedy Duch
Œwiêty pragnie uczyniæ coœ i degraduje kogoœ albo podnosi kogoœ,
wywo³uje to poniek¹d zazdroœæ miêdzy ludŸmi, co udowadnia, ¿e oni
nie maj¹ Ducha Œwiêtego. I ka¿dy cz³owiek chcia³by zaj¹æ jego
miejsce.
28 Otó¿, ludzie maj¹ pewien powód do takiego postêpowania,
poniewa¿ widzieli ju¿ tak wiele denominacyjnych posuniêæ i tak
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
7
wielu ró¿nych dyktatorów, którzy wystêpowali – duchowi dyktatorzy
w koœciele decyduj¹cy o tej lub owej sprawie. Jednakowo¿ Duch
Œwiêty umieœci³ ka¿dego cz³owieka do cia³a Chrystusa i my jesteœmy
niezdolni do manewrowania, je¿eli brakuje któregoœ z cz³onków
naszego cia³a. Ja muszê mieæ moje d³onie, moje ramiona, moje usta,
moje oczy, moje… Wszystko, co jest we mnie, musi funkcjonowaæ,
aby moje cia³o dzia³a³o doskonale. A wiêc jeœli Bóg chcia³, ¿eby Jego
cia³o, Koœció³, by³ rz¹dzony przez Jego Ducha, to musi byæ jakiœ inny
sposób albo inny program, do którego musimy wejœæ, odró¿niaj¹cy siê
od tego, który ju¿ mieliœmy.
29 Otó¿, Biblia mówi tutaj, Ezechiel mówi… A Ezechiel by³
prorokiem, i on powiedzia³: „Dam wam nowe serce …” Ja to lubiê,
Bóg zawsze mówi o czymœ nowym, co On ma zamiar uczyniæ. On nie
mówi ani nie powiedzia³ tutaj… To nie znaczy, ¿e On tylko
podreperuje stary stan, lecz „Ja dam wam nowe serce i zabiorê to
kamienne serce, które macie, i dam wam nowego ducha.”
30 On wcale i nigdy nie powiedzia³, ¿e przeprowadzi usuwanie
zmarszczek staremu koœcio³owi. On bêdzie mia³ now¹ rzecz, zupe³nie
now¹. A czyni¹c tak nie mo¿ecie zmieszaæ starego intelektualnego
koœcio³a z nowym koœcio³em, posiadaj¹cym prze¿ycie Wylania Ducha
Œwiêtego.
31 Jezus naucza³ tego samego w Ew. £ukasza, kiedy On powiedzia³,
¿e nie mo¿ecie nalaæ nowego wina do starych buk³aków. Kiedyœ
dawniej by³o to dla mnie trudne do zrozumienia, zanim sta³em siê
misjonarzem i zobaczy³em, co to s¹ buk³aki, i tak dalej. Myœla³em
sobie: „Hm, butelki – które my nazywamy butelkami, nie zestarzej¹
siê przecie¿.” Lecz w Palestynie, a zw³aszcza w tamtych czasach,
buk³akiem by³a skóra zwierzêcia, która zosta³a wygarbowana i
pozszywana i zawi¹zana. I ta skóra mieœci³a w sobie ciecze i wszystko
inne, co wlewano do niej: wodê, wino, oleje, czy cokolwiek oni nosili
w tej skórze.
32 Otó¿, kiedy ta skóra zestarza³a siê, ona wysch³a. I potem, jak Jezus
powiedzia³: „Je¿eli nalejecie nowe wino do starych buk³aków, to
oboje ulegn¹ zniszczeniu”; stracicie wasze wino i wasze buk³aki.
33 Otó¿, mo¿e uda wam siê nalaæ wody do starego buk³aku, lecz nie
mo¿ecie nalaæ wina do starego buk³aku. Bowiem woda jest tylko
popio³em z wodoru i tlenu, jaki pozostaje po ich z³¹czeniu siê, i je¿eli
dzieje siê coœ, to ona siê po prostu kurczy. Ona wysycha. Jest to
substancja, która nie ma ¿ycia, poniewa¿ jest tylko popio³em, który
powsta³ przez po³¹czenie siê wodoru z tlenem. Wodór i tlen; i ona jest
popio³em chemicznym.
34 Tak, lecz wino ma w sobie ¿ycie. I wino, a szczególnie nowe wino
– ono jeszcze fermentuje i mo¿e powiêksza trochê swoj¹ objêtoœæ. I
kiedy ono zacznie naciskaæ na œciany tego starego buk³aku, to ta stara
8
MÓWIONE S£OWO
sucha skóra pêknie i wino wycieknie. Otó¿, to jest… I wtedy
zniszczy siê ta skóra, a równie¿ ten buk³ak. Buk³ak pêknie, a wino
wycieknie.
35 Wiêc mniej wiêcej taki obraz mamy przed sob¹ dzisiaj. Nie
mo¿ecie przyjœæ do starej formalnej grupy intelektualistów i waszych
pomys³ów i próbowaæ adoptowaæ Bo¿y program do waszego
intelektualnego programu. To po prostu nie bêdzie dzia³aæ. Ta stara
skóra wo³owa pêknie. Ona tego po prostu nie mo¿e przyj¹æ.
36 Nowy
buk³ak jest now¹ wygarbowan¹ skór¹, a nowa
wygarbowana skóra ma jeszcze t³uszcz w sobie. I potem, gdy
nalewacie nowe wino do nowego buk³aku, a to nowe wino zaczyna
nabrzmiewaæ, to nowy buk³ak poddaje siê, powiêksza siê, poniewa¿
zawiera w sobie olej. I je¿eli kiedykolwiek by³ czas, gdy koœció³
potrzebowa³ namaszczenia olejem, jest to w³aœnie dzisiaj –
potrzebuje namaszczenia Duchem Œwiêtym, potrzebuje nowego wina.
37 Otó¿, kiedy Biblia mówi, ¿e: „Jezus Chrystus jest tym samym
wczoraj, dzisiaj i na wieki”, Jego uzdrawiaj¹ca moc jest tak samo
wielka dzisiaj, jak¹ by³a kiedykolwiek. Starzy intelektualiœci
wybuchn¹: „Nie ma czegoœ takiego. Dr. Kowalski powiedzia³, ¿e dni
cudów przeminê³y. Na tym sprawa za³atwiona.”
38 Lecz kiedy nowe wino zostanie nalane do nowego buk³aku i potem
ono zacznie fermentowaæ, to ¿ycie zacznie dzia³aæ od wewn¹trz – z tej
starej powierzchownej teologii, któr¹ dawniej studiowaliœmy, i wtedy
zobaczymy S³owo Bo¿e w jego Bo¿ych obietnicach, a gdy powie:
„Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki”, to nowe
wino powie: „Alleluja!”, a ten buk³ak powie: „Chwa³a Bogu” i
rozszerzy siê i da mu miejsce. Tego w³aœnie nam trzeba.
39 Nie mo¿na nalaæ nowego wina do starego buk³aku. Mówicie:
„Otó¿, nasza szko³a naucza inaczej, nasza denominacja…” – stara
wyschniêta skóra wo³owa. Mówicie: „Nasi nauczyciele, nasi pastorzy
mówi¹, ¿e te rzeczy skoñczy³y siê.”
40 Lecz jeœli to jest nowa skóra i ma nowe ¿ycie, to ona jest
elastyczna i poddaje siê S³owu, a S³owo udziela poparcia Duchowi,
wzglêdnie Duch udziela poparcia S³owu, i kiedy oni przyjd¹ do
nowego buk³aku i powiedz¹: „Ktoœ zosta³ uzdrowiony z raka
ubieg³ego wieczora”, to stara skóra mówi: „Zobaczymy, co mówi o
tym lekarz. Pozwólcie mi zobaczyæ tego cz³owieka za rok od dziœ. Ja
temu po prostu nie mogê uwierzyæ.”
41 Lecz nowa skóra mówi: „Alleluja Barankowi” i rozszerza siê.
Wtedy i wino i buk³ak zostaj¹ zachowane. Nie mo¿ecie wlaæ nowego
wina do starych buk³aków.
42 Przypomina mi to pewne prze¿ycie sprzed lat. Nie wiem, czy wam
to ju¿ mówi³em, czy nie. By³em na polowaniu w Pó³nocnej Brytyjskiej
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
9
Kolumbii i pewnej nocy znalaz³em siê daleko w lasach. Myœla³em
sobie, ¿e jestem dosyæ dobrym traperem, wyrasta³em w lasach przez
ca³e moje ¿ycie. Porusza³em siê tam w okolicy, œciga³em starego
niedŸwiedzia. Chcia³em mu zrobiæ kilka zdjêæ, i tak dalej. Nie mia³em
pozwolenia do ustrzelenia niedŸwiedzia, poniewa¿ by³em na
polowaniu œnie¿nych koz³ów, lecz chcia³em podejœæ blisko do tego
grizzly. By³ to piêkny zwierz i chcia³em mieæ jego zdjêcie.
43 A jecha³em na m³odym, oko³o trzyletnim koniu, który mia³
ambicje do zrzucenia kaznodziei ze swojego grzbietu. I wtedy on
próbowa³ ca³y dzieñ zrzuciæ mnie, bo popêdza³em go ostrogami
poprzez zaspy œnie¿ne i tak dalej, abym móg³ nad¹¿yæ za tym
niedŸwiedziem.
44 W koñcu dotar³em do takiego miejsca, gdzie musia³em zawróciæ.
A w mojej powrotnej drodze, znaj¹c podstawowe instrukcje – by³em
tak wychowany, i¿ wiedzia³em, ¿e mech roœnie po pó³nocnej stronie
drzewa. A jeœli nie ma na nim mchu, to zamknij swoje oczy, obejmij
rêk¹ drzewo i posuwaj siê dooko³a tego drzewa dotykaj¹c jego kory
d³oni¹, a¿ znajdziesz najgrubsz¹ korê i to jest pó³nocna strona. Jest
wiele takich spraw, które musisz wiedzieæ, jeœli chcesz zachowaæ
swoje ¿ycie w lasach.
45 I tak samo jest, jeœli chcesz zachowaæ swoje ¿ycie duchowo.
Musisz znaæ Tego, Który jest Stworzycielem i Który ciê prowadzi i
naucza.
46 Potem zauwa¿y³em – kiedy wyszed³em na wzgórze i stwierdzi³em
moje po³o¿enie geograficzne, zacz¹³em wiêc powracaæ wed³ug
podstawowych instrukcji. Bo tam móg³by cz³owiek iœæ setki mil, a nie
zobaczy³by ¿ywej duszy. Pos³u¿y³em siê podstawowymi instrukcjami
i stwierdzi³em, ¿e kilka… Po pewnej chwili mia³bym dostaæ siê na
szczyt tej góry i tam móg³bym znaleŸæ moj¹ powrotn¹ drogê tej nocy.
47 By³em zdumiony, poniewa¿ pada³ deszcz owego popo³udnia i by³a
burza, wiêc by³em poniek¹d… To spowodowa³o, ¿e zawróci³em.
Lecz chmury powoli znika³y i na niebosk³onie pozosta³y wielkie bia³e
ob³oki i ksiê¿yc œwieci³ poprzez nie przepiêknie. Zatrzyma³em siê w
starym po³omie wzglêdnie raczej spalenisku. Ja nie wiem, czy wy
ludzie tutaj w mieœcie wiecie, co to jest spalenisko. Jest to po³aæ lasu,
przez który przeszed³ ogieñ pêdzony wiatrem i uœmierci³ wszystko.
Wiele razy drzewa pozostan¹ tam staæ, lecz maj¹ opalon¹ korê. Po
pewnym czasie ma³e termity zagnie¿d¿¹ siê w ich korze. Ogieñ opali³
to drzewo i jego kora odpadnie, a termity j¹ po¿eraj¹. Lecz te stare
drzewa stoj¹ tam jak ponure pnie, nie ma w nich ¿ycia, nie maj¹
mi¹¿szu przez który przechodz¹ soki, i tak dalej. I takie drzewo
umiera, poniewa¿ mi¹¿sz jest oczywiœcie w korze i ni¹ przechodz¹
soki.
48 Gdy tam sta³em, by³em zdumiony, kiedy przywi¹zywa³em mojego
10
MÓWIONE S£OWO
konia. Ten m³ody rumak by³ bardzo zmêczony i ja po prostu wyraŸnie
odczuwa³em, ¿e mam zatrzymaæ siê na kilka chwil. Uwi¹za³em wiêc
mojego konia i poszed³em do tego spaleniska. Spogl¹da³em do góry
na ksiê¿yc i powiedzia³em: „Ojcze, Bo¿e, jestem tak szczêœliwy, bo
wiem, ¿e Ty jesteœ moim Ojcem. Jestem w tym piêknym kraju, do
którego mi pozwolono pójœæ na polowanie, bym siê móg³ patrzeæ na
Twoje zwierzêta i na te rzeczy, które ty stworzy³eœ dla mojej radoœci,
i jak bardzo dziêkujê Ci za to.” I gdybyœcie tylko mogli zobaczyæ
Brytyjsk¹ Kolumbiê – tylko traper lub myœliwy móg³by to doceniæ,
patrz¹c siê na te piêkne rzeczy.
49 Potem zacz¹³em s³uchaæ czegoœ szczególnego. By³ to dŸwiêk, który
wydawa³ siê byæ taki zmêczony. A wiatry wia³y i one odwia³y tê
burzê. I kiedy chmury przechodzi³y po niebie, by³y to takie ma³e
chmurki „maœlankowe niebo”, jak to nazywamy – te ma³e strzêpy,
które pozosta³y z tych bia³ych chmur. Lecz ksiê¿yc œwieci³ na ziemiê,
d¹³ wiatr i by³o s³ychaæ taki naprawdê zmêczony g³os, jakby ¿a³obny
g³os, jêki wzdychania, och! Ksiê¿yc œwieci³ na te go³e drzewa i one
wygl¹da³y jak nagrobki. A te ¿a³osne jêki „³uuuuh”, by³o to okropne.
I powiedzia³em sobie: „Otó¿, zastanawiam siê, co to wszystko
oznacza?”
50 Jesteœmy nauczani, ¿e kroki sprawiedliwych s¹ kierowane przez
Pana i wszystko wspó³dzia³a ku dobremu tym, którzy mi³uj¹ Boga.
Bóg po prostu sprawia, ¿e te rzeczy dziej¹ siê w ten sposób. Jest to
Jego wielka mi³oœæ do Jego ludu. Czasami On musi przeprowadziæ
cz³owieka przez jakieœ ciemne miejsca tylko dlatego, aby mu móg³
pokazaæ œwiat³o. I nasz Ojciec czyni te sprawy.
51 Ja wierzê, ¿e dzisiejszy koœció³ bêd¹cy w swoim stanie… Jest to
takie miejsce, przez które Bóg prowadzi koœció³, a kiedy to wszystko
siê skoñczy, jaki to czas radoœci nastanie. Kiedy odkupieni powstan¹
pewnego dnia, by ukoronowaæ Jezusa, jako Króla królów i Pana
panów, gdy On zasi¹dzie na Górze Syjon, a ca³a ziemia bêdzie
otoczona odkupionymi, œpiewaj¹cymi pieœni odkupienia, a anio³owie
stan¹ z boku ze sk³onionymi g³owami. Oni tego nie bêd¹ rozumieæ.
Oni nie byli nigdy odkupieni. Nigdy nie upadli, aby musieli zostaæ
odkupieni. Tylko my œmiertelnicy wiemy, co to znaczy byæ zgubiony;
anio³ nie wie, co to znaczy byæ zgubiony. I tylko my bêdziemy siê
mogli cieszyæ z pieœni odkupienia; i ja myœlê, ¿e tak w³aœnie bêdzie siê
dziaæ w Koœciele.
52 I kiedy tam sta³em i patrzy³em siê, i s³ysza³em ca³y ten ¿a³obny
jêk, pomyœla³em: „O, to jest straszne miejsce.” By³o to upiorne, jak
byœmy to nazwali potocznym jêzykiem. By³o to okropne miejsce. „O,
Bo¿e, czemu Ty w ogóle poleci³eœ mi przywi¹zaæ mojego konia tutaj,
aby sobie tutaj odpocz¹³? Mia³bym byæ raczej dalej w lasach i tam go
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
11
przywi¹zaæ.” Lecz mimo wszystko by³ to Bóg, który mnie czegoœ
naucza³. I powiedzia³em: „Co to wszystko oznacza?”
53 Potem zacz¹³em rozwa¿aæ o tych nagrobkach – które tam sta³y.
Ten ¿a³osny wiatr, który jêcza³ pomiêdzy nimi wzbudza³ we mnie
wra¿enie trochê znu¿enia i trochê ostro¿noœci, szczególnie tam daleko
w górach. Pomyœla³em sobie: „Dlaczego mi, s³udze Pañskiemu, by³
przedstawiony taki obraz jak ten? Jaki rodzaj dramatu przedk³adasz
mi, Ojcze?”
54 I kiedy patrzy³em przed siebie i zastanawia³em siê, wydawa³o mi
siê, ¿e przysz³o mi na myœl miejsce z ksiêgi Joela: „Co zostawi³a
szarañcza, po¿ar³a g¹sienica; co zostawi³a g¹sienica, po¿ar³y inne
robaki.”
55 I pomyœla³em: „To jest prawd¹; to siê zgadza. Nu¿e, popatrz tutaj,
te wielkie drzewa by³y dawniej olbrzymimi drzewami, które tam
sta³y. Kiedy wiatry dê³y, one ko³ysa³y siê tam i z powrotem w swojej
mocy. Jaki majestatyczny widok musia³ to byæ, kiedy te gigantyczne
œwierki ko³ysa³y siê na wierzcho³ku tej góry we wietrze. Lecz co one
mog¹ czyniæ teraz? One nie mog¹ siê ju¿ wiêcej ko³ysaæ we wietrze.
Coœ siê z nimi sta³o. One s¹ martwe i wiatry mog¹ d¹æ, a one s¹ tak
sztywne i nieugiête, ¿e kiedy dm¹ miêdzy nimi wiatry, wydaj¹ tylko
¿a³osny jêk, i pozostaj¹ nieruchome, zamiast ko³ysaæ siê w piêknym
rytmie i machaæ swymi wierzcho³kami tam i z powrotem, jak
figlowa³y ongiœ w wiatrach z niebios. Teraz mog¹ byæ tylko niep³odne
i jêcz¹.” I pomyœla³em sobie: „Tak Panie, o to chodzi.”
56 Potem obejrza³em siê do ty³u na luteranów, metodystów, a nawet
na zielonoœwi¹tkowców, nazarejczyków, pielgrzymów œwi¹tobliwoœci
i na wszystkie wielkie koœcio³y, które mamy. I rozmyœla³em o ich
pocz¹tkach, jak one by³y pe³ne ¿ycia, a Duch Œwiêty odpoczywa³ na
nich. A kiedy Bóg pos³a³ potê¿ny szumi¹cy wiatr, tak jak On zes³a³ Go
w Dniu Piêædziesi¹tym, jak one pl¹sa³y w b³ogos³awieñstwach
Bo¿ych wraz z ich wielkim listowiem okrywaj¹cym ich; wiatry wia³y
w nie jak w ¿agle ko³ysz¹c nimi tam i z powrotem – rozbudzenie za
rozbudzeniem.
57 Lecz potem zaczê³o siê dziaæ coœ innego. Przysz³y ognie
przeœladowañ i nowy porz¹dek we zborze! Oni udali siê do
seminariów, a z nich wychodzili m³odzieñcy i mê¿czyŸni, którzy byli
b³yskotliwi umys³owo i intelektualni, i wyperswadowali innym
staromodny chrzest Duchem Œwiêtym; oni odciêli liniê ¯ycia.
58 Kiedy metodystyczne przebudzenia nawiedza³y narody i oni le¿eli
na pod³ogach w klasach szkó³ i przyjmowali Ducha Œwiêtego, i byli
jak „nokautowani”, jakbyœmy to nazwali dzisiaj. Wzglêdnie w
tamtych dniach ludzie myœleli, ¿e oni zemdleli. Równie¿ w naszym
w³asnym baptystycznym koœciele – jak¿e, widzia³em to w naszym
w³asnym baptystycznym koœciele, jak brali dzbany z wod¹ z
12
MÓWIONE S£OWO
kazalnicy i polewali ni¹ twarze tych ludzi i owiewali ich i krzyczeli
na nich, kiedy oni le¿eli na pod³odze pod moc¹ Ducha Œwiêtego.
59 Lecz ci nowi nauczyciele usunêli te staromodne prze¿ycia z
koœcio³ów na wsi i wprowadzili bardziej wymyœln¹, bardziej
fantastyczn¹ – t¹ wykszta³con¹ stronê. A jeœli chodzi o o³tarz, to
zosta³ on piêkniej udekorowany, zainstalowano piszcza³kowe organy,
wytapicerowano pluszem siedzenia i stary zbór zosta³ przez to
usuniêty. Usuniêto stary o³tarz do pokutowania. Staromodn¹ ³awê,
przy której ludzie ¿a³owali swoich grzechów, zabrano i wstawiono
gdzieœ do piwnicy. I zamiast pokutuj¹cych dusz u o³tarza
umieszczono na nim lilie. A zamiast starej harmonii, do której
pompowano powietrze przy pomocy dr¹ga, i u¿ywano staromodnego
kamertonu…
60
A gdy œpiewali: „Nie bêdê siê ba³ z³ego, kiedy mi przyjdzie
umrzeæ”, zamiast tego wprowadzono dobrze wyæwiczony chór
maj¹cy melodyjne g³osy, œpiewacy œpiewaj¹ refreny, w których tak
zatrzymuj¹ oddechy, a¿ s¹ sini na twarzy, a nazywaj¹ to wysok¹
klas¹. To jest najnêdzniejsza rzecz, jak¹ kiedykolwiek prze¿y³em –
s³uchaæ tego wyæwiczonego g³osu, który trzyma jeden ton tak d³ugo,
a¿ jest siny na twarzy, robi¹c to na pokaz; i na tym siê to koñczy. Wy
ju¿ nie œpiewacie ku chwale Boga.
61 Najmilsz¹ rzecz¹ pod s³oñcem jest staromodny zbór nape³niony i
prowadzony Duchem Œwiêtym, w którym wszyscy œpiewaj¹ w Duchu.
62 Kiedy zaniechali takiego œpiewania, odciêli siê od tej linii ¯ycia.
Kiedy usunêli ze zboru dni cudów i przyjêli swoje teologie i swoich
intelektualistów zamiast chrztu Duchem Œwiêtym, odciêli siê od linii
¯ycia. Nic dziwnego, ¿e stali siê wielkimi denominacjami. Tak by³o i
z tymi wielkimi drzewami. Mog¹ udowodniæ przy pomocy historii, ¿e
oni prze¿ywali wielkie rzeczy. Kto popatrzy³ na taki las, mo¿e
udowodniæ, ¿e kiedyœ byli wielkimi prosperuj¹cymi drzewami. Lecz
och, dzisiaj nie s¹ niczym wiêcej ni¿ ponurymi i go³ymi drzewami.
Linia ¯ycia zosta³a odciêta.
63 A kiedy Bóg zsy³a Swój wiatr do Swoich drzew, ¿eby siê ko³ysa³y
i nabra³y nowego ¿ycia i wypuœci³y nowe latoroœle, co oni mog¹
uczyniæ? Wydaj¹ tylko posêpny dŸwiêk: „Mówiê wam, zborze, je¿eli
ktoœ z was bêdzie uczêszcza³ na tê kampaniê uzdrawiania, zostanie
natychmiast wyklêty, wy³¹czony z naszej spo³ecznoœci.” Jakiœ m³ody
kaznodzieja, który dysponuje wielkim potencja³em intelektualnym, a
nie ma zmys³u do kierowania zborem, staje za kazalnic¹ w smokingu
i schyla g³owê mówi¹c „Amen” – jak zdychaj¹ce cielê; i tym próbuje
zast¹piæ miejsce Ducha Œwiêtego. Taki nigdy nie poprowadzi go
w³aœciwie.
64 Bo¿ym wiecznym planem zbawienia dla Jego ludu jest Duch
Œwiêty dzia³aj¹cy w Koœciele. S¹ to narodzeni na nowo mê¿czyŸni i
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
13
kobiety, w których dzia³a Duch Œwiêty. Oni nie manipuluj¹ Duchem
Œwiêtym, lecz Duch Œwiêty dzia³a w nich. Czy to rozumiecie?
65 I gdy patrzy³em siê na te drzewa, zastanawia³em siê „A co z nimi?”
I potem pomyœla³em: „Tak, z niebios przychodzi wiatr tak, jak zawsze
przychodzi³.” A Chrystus jest tym samym. W dniu Wylania Ducha
Œwiêtego zst¹pi³ z niebios potê¿ny szumi¹cy wiatr i ludzie
przyjmowali Go, poniewa¿ byli poddajni. Oni byli ochotni przyj¹æ
Bo¿¹ drogê.
66 Obecnie stwierdzamy jednak, ¿e kiedy Bóg zsy³a wielk¹ kampaniê
uzdrawiania i czyni wielkie cuda i znamiona, i te rzeczy, które dzia³y
siê w Biblii, powróci³y na nowo do Koœcio³a, co mówi ta wielka grupa
intelektualistów? „Dni cudów przeminê³y. Nie ma czegoœ takiego jak
Boskie uzdrowienie. Chrzest Duchem Œwiêtym nie istnieje. Podam do
wiadomoœci w moim zborze, aby wiedzieli, ¿e tylko ci biedni, tylko ci
wyrzutkowie spo³eczeñstwa, tylko ci niepiœmienni ludzie uczêszczaj¹
na te nabo¿eñstwa. ZajdŸcie do nich i przekonacie siê.” I ten cz³owiek
ma prawdê. Ten cz³owiek ma racjê, kiedy to mówi. Zazwyczaj s¹ to ci
biedni – nie intelektualiœci. S¹ to niewykszta³ceni ludzie. „By³ to
prosty lud, który Go chêtnie s³ucha³”, jak mówi Biblia.
67 Zwrócimy teraz na to uwagê, je¿eli chcecie. Potem pomyœla³em:
„Na co by siê zda³o zes³anie potê¿nego szumi¹cego wiatru, gdyby nie
by³o nikogo, kto by go przyj¹³?” Lecz Bóg jest suwerenny wed³ug
Swojej obietnicy i On musi Go zes³aæ. On dotrzymuje Swego S³owa.
„Jeszcze maluczko, a œwiat nie zobaczy Mnie ju¿ wiêcej, lecz wy Mnie
ujrzycie, bo Ja bêdê z wami a¿ do skoñczenia œwiata. A sprawy, które
Ja czyniê, i wy czyniæ bêdziecie”. Bóg musi zes³aæ Swoj¹ obietnicê.
68 Pomyœla³em: „Dobrze, Panie, co siê bêdzie dziaæ?” Tak siê sta³o, ¿e
zrozumia³em to potem. S³uchajcie. Potem zauwa¿y³em, ¿e po tych
drzewach – po opadniêciu z nich tych wielkich szyszek, które mia³y,
wyros³o kilka ma³ych nasionek, które wypad³y z tych szyszek, i one
wy³¹cznie by³y ¿yciem tego drzewa. I one wpad³y do gleby i chocia¿
przeszed³ po nich ogieñ i choæ wydarzy³y siê wszystkie te rzeczy,
zauwa¿y³em, ¿e z tego podszycia zaczê³y wyrastaæ nowe drzewka,
które by³y elastyczne, m³ode drzewka, które mia³y w sobie ¿ycie. By³
to porost, jak nazywamy to dzisiaj – byæ mo¿e ci pokonani, ci którzy
zostali wyrzuceni z wielkich koœcio³ów, dlatego ¿e wo³ali „Amen”,
kiedy kaznodzieja g³osi³ albo z powodu czegoœ takiego. Lecz mimo
wszystko jest to coœ z tego ¿ycia, czy z tych nauk na pocz¹tku, z
metodystów, luteranów, zielonoœwi¹tkowców, i tak dalej, jakimi oni
wtedy byli.
69 A wiêc, zauwa¿y³em, ¿e gdy zadê³y wiatry, te stare drzewa jêcza³y,
lecz m³ode drzewka mia³y przebudzenie. One po prostu podskakiwa³y
i ko³ysa³y siê w kó³ko, i œmiga³y w jedn¹ i drug¹ stronê, krzycz¹c i
chwal¹c Pana. I pomyœla³em: „Otó¿, mo¿emy powiedzieæ jedn¹ rzecz;
14
MÓWIONE S£OWO
one mo¿e nie maj¹ tego wykszta³cenia, które maj¹ te stare, one s¹
mo¿e zielone, lecz s¹ elastyczne. Wiêc to w³aœnie Bóg czyni.” I
zauwa¿y³em w takim prze¿yciu z Bogiem, jak Bóg lubi potrz¹saæ
Swoimi drzewami, rozluŸniaj¹c je nieco. I ka¿dym razem, gdy drzewo
porusza siê i trzêsie, poci¹ga za swoje korzenie i rozluŸnia je, ¿eby
mog³y rosn¹æ g³êbiej i lepiej zaczepiæ siê w glebie.
70 Zatem, co pozostawili luteranie, to po¿arli metodyœci; co
pozostawili metodyœci, to po¿arli baptyœci; co pozostawili metodyœci,
to po¿arli prezbiterianie; co pozostawili prezbiterianie, to po¿arli
nazarejczycy, co zostawili nazarejczycy, po¿arli zielonoœwi¹tkowcy.
„Lecz Ja przywrócê” – mówi Pan. „Ja przywrócê.” Potem Bóg
przychodzi w Swoim wielkim dzia³aniu Ducha Œwiêtego, by wszystko
przywróciæ.
71 Zauwa¿cie, Bóg wzi¹³ sto dwadzieœcia zupe³nie nowych
„zielonych” buk³aków, którzy byli ca³kiem poddajni, umieœci³ ich w
górnym pokoju – te zielone buk³aki. I kiedy zst¹pi³ z niebios dŸwiêk
potê¿nego szumi¹cego wiatru, zostali wszyscy nape³nieni nowym
winem Wylania Ducha Œwiêtego. O, jakie to by³o dzia³anie i
poruszanie siê, jaka tam musia³a byæ eksplozja, jak te buk³aki
podskakiwa³y i skaka³y. Oni mieli w sobie ¿ycie.
Otó¿, stary buk³ak powiedzia³by: „To jest fanatyzm.”
72 Lecz nowy buk³ak otrzyma³ ¿ycie i rozszerzy³ siê i wo³a³: „Amen”
– na wszystko, co Duch Œwiêty powiedzia³. Dzia³y siê tam niektóre
sprawy, które nie wygl¹da³y etycznie dla tego starego nauczania, lecz
oni byli nowymi buk³akami; oni to potrafili znieœæ. Wiêc Bóg bierze
Swoje buk³aki…
73 Pragnê teraz, abyœcie s³uchali przez kilka chwil, zanim
zakoñczymy. Pragnê, abyœcie zauwa¿yli jedn¹ rzecz, wiêc s³uchajcie
teraz uwa¿nie. Obserwujcie tê kolejnoœæ w Piœmie Œwiêtym: „Ja
wyjmê z was kamienne serce, a dam wam serce nowe.” Otó¿, serce jest
miejscem przebywania Ducha Œwiêtego. „I dam wam nowego ducha.”
Pragnê, abyœcie zwa¿ali na tê kolejnoœæ. Otó¿, wielu ludzi wpada
tutaj w zamieszanie. Oni myœl¹, ¿e maj¹ Ducha Œwiêtego, lecz oni
maj¹ tylko nowego ducha. Zwa¿ajcie: „Ja dam wam nowe serce i
nowego ducha. A potem Ja w³o¿ê do was Mojego Ducha…” Zatem,
ten nowy Duch… Bóg musia³ wam daæ nowego ducha, lecz to jest
nowy duch, którego Bóg ci daje, abyœ móg³ zgodziæ siê z Duchem
Œwiêtym. Z tym starym duchem, którego mia³eœ, nie mog³eœ siê
zgodziæ z twoim s¹siadem; nie mog³eœ daæ sobie rady z sob¹ samym.
Widzisz wiêc, ¿e nie mog³eœ zgodziæ siê z Bogiem; dlatego Bóg daje ci
nowego ducha.
74 I wiele razy mia³eœ entuzjazm, ale jeœli bêdziesz obserwowa³ ¿ycie,
które to przynosi… Mam nadziejê, ¿e was nie raniê, lecz mam
nadziejê, ¿e to odkrywam. Rozumiecie? Wielokrotnie cz³owiek myœli
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
15
sobie, ¿e ma ju¿ Ducha Œwiêtego. „O” – mówisz – „ja œpiewa³em; ja
mówi³em obcymi jêzykami.” Oczywiœcie. Bêd¹c tak blisko tego,
mo¿esz czyniæ to wszystko, lecz to jeszcze nie jest Duch Œwiêty.
Rozumiesz? Duch Œwiêty œwiadczy o Jezusie Chrystusie w tobie.
75 Wiêc On coœ zabra³ i co On uczyni³? Daje ci nowe serce, daje ci
nowego ducha, a potem wk³ada Swojego Ducha, Swojego Ducha do
ciebie. Jest to po prostu jak… Nie musisz chodziæ dumnie woko³o i
udawaæ, ¿e jesteœ chrzeœcijaninem. Ten nowy duch przynosi nowe
¿ycie. A Duch Œwiêty w twoim nowym duchu, w twoim nowym
sercu… Twoje nowe serce, twój nowy duch i Duch Œwiêty wchodzi
wprost do centrum twego nowego ducha, a twój nowy duch wchodzi
wprost do centrum twego nowego serca.
76 Zatem, On jest jak g³ówna sprê¿yna w s³ynnym zegarku i on
nakrêca siê automatycznie. W porz¹dku, On znajduje siê zupe³nie w
œrodku tego nowego ducha, tak jak g³ówna sprê¿yna s³ynnego
zegarka znajduje siê w œrodku tego zegarka i sprawia, ¿e ka¿da czêœæ
tego zegarka, ka¿dy ma³y podzespó³ tyka dok³adnie wed³ug czasu.
Wszystko to jest napêdzane przy pomocy tej g³ównej sprê¿yny. A te
ma³e podzespo³y wewn¹trz zegarka dzia³aj¹ dziêki tej g³ównej
sprê¿ynie. Jest to ko³o wewn¹trz ko³a, jak powiedzia³ Ezechiel.
77 Otó¿, kiedy otrzymasz Ducha Œwiêtego, to On wchodzi wprost do
œrodka twojego nowego usposobienia. „O” – mówisz – „ja przesta³em
piæ. Ja przesta³em paliæ. Wiecie, ja czujê siê po prostu jako inna
osoba.” Stop. Chwileczkê tylko. Widzisz, ty otrzyma³eœ tylko nowego
ducha, lecz Duch Œwiêty wchodzi do wewn¹trz tego ducha i potem
On kieruje ka¿dym twoim g³ównym ruchem, ka¿d¹ intelektualn¹
spraw¹; wszystko zgadza siê i pasuje wprost do œrodka tego ko³a. To,
co mówi Bóg, jest… [Puste miejsce na taœmie – wyd.] Je¿eli dni
cudów… Je¿eli Jezus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki,
Duch Œwiêty bêdzie sk³ada³ o tym œwiadectwo i ka¿de twoje
intelektualne posuniêcie bêdzie wypowiadaæ to samo.
78 A jeœli masz jeszcze te ma³e ataki popêdliwoœci i wybuchasz
gniewem, i mówisz ró¿ne k³amstwa, uwa¿asz, ¿e jesteœ nawrócony, a
przeskakujesz p³oty i jesteœ tak samolubnym ze swoj¹ organizacj¹, i
jesteœ tak ograniczony w swoim pojmowaniu, ¿e nie móg³byœ s³uchaæ
innego kaznodziei, to miej na uwadze, ¿e Duch Œwiêty nie tyka
wewn¹trz ciebie. Coœ takiego! Nie wiedzia³em, ¿e to powiem, lecz to
jest prawd¹. Rozumiecie?
79 Duch Œwiêty sprawi, ¿e ka¿de twoje posuniêcie bêdzie jak
posuniêcie Chrystusa. On uczyni ciê podobnym do Chrystusa.
Owocami Ducha jest mi³oœæ, radoœæ, pokój, cierpliwoœæ, dobrotliwoœæ,
cichoœæ, ³agodnoœæ, nieskwapliwoœæ i wiara. Wtedy wszystkie te
rzeczy s¹ pod w³adz¹ Ducha Œwiêtego – i nasze emocje.
80 Do naszych emocji nie nale¿y tak bardzo podskakiwanie do góry i
16
MÓWIONE S£OWO
w dó³. Wy to mo¿ecie czyniæ. Awantura przyniesie wam to równie¿.
Lecz Duch Œwiêty sprawia, ¿e zaczynacie dzia³aæ i jesteœcie pod
w³adz¹ Boga, ¿e chodzicie w pokoju i w mi³oœci i w radoœci, maj¹c
wytrwa³oœæ, dobroæ, cichoœæ, ³agodnoœæ i cierpliwoœæ. Rozumiecie?
Nie chodzi tu o coœ, co czynisz ty. Jest to coœ, co Duch Œwiêty czyni w
tobie. Widzisz, ju¿ d³u¿ej nie jest to jakaœ twoja w³asna intelektualna
myœl; jest to podœwiadome dzia³anie Ducha Œwiêtego. O, ¿yczy³bym
sobie, ¿ebym móg³ wo³aæ na chwa³ê Bogu za to dooko³a ca³ego œwiata.
81 Koœciele ¿yj¹cego Boga, oto, gdzie zawiód³ nasz zielonoœwi¹tkowy
ruch. Zorganizowaliœmy jakieœ muzykalne wyst¹pienia, klaskanie
rêkami, emocjonalne podskakiwanie do góry i w dó³. Przy tym kiedy
wyjdziemy znowu na ulicê, a Duch Œwiêty nie rz¹dzi naszym ¿yciem
i nie wspó³pracujemy z Nim, to nie mamy Ducha Œwiêtego. To nie jest
jakieœ zbierane mleko. Lecz bracie, tego w³aœnie potrzebuje koœció³.
¯ycie mo¿e przyjœæ tylko przez Ducha Œwiêtego.
82 Czy zauwa¿yliœcie kiedykolwiek, jak Bóg postêpowa³ w Swej
Biblii, jak cudownie On czyni³ wszystkie sprawy? Zatrzymajmy siê
teraz na chwilê. Jezus powiedzia³: „Je¿eli cz³owiek nie narodzi siê na
nowo, w ¿aden sposób nie wejdzie do Królestwa”. Musisz wiêc
narodziæ siê na nowo! Musisz byæ znowuzrodzonym.
83 Co to znaczy? Nie oznacza to jakiegoœ prze¿ycia, kiedy krzycza³eœ
i mówi³eœ jêzykami. Te rzeczy s¹ fajne, lecz nie o tym ja mówiê dzisiaj
do po³udnia. Je¿eli twoje ¿ycie nie wspó³dzia³a, wzglêdnie nie
poœwiadcza twoich emocji, które prze¿y³eœ, gdy mówi³eœ jêzykami, to
jesteœ zwiedziony, bo Duch Œwiêty bierze twoj¹ najwewnêtrzniejsz¹
istotê pod Swoje kierownictwo i czyni ciê, kszta³tuje ciê na
mê¿czyznê chrzeœcijanina, wzglêdnie niewiastê chrzeœcijankê. Wtedy
On tyka w twoim ¿yciu! Ktoœ jest w tobie, Kto ciê popycha i sk³ania
do tego, ¿e czynisz to mimo wszystko. On sprawia, ¿e mi³ujesz tych,
którzy plwaj¹ na ciebie. On sprawia, ¿e mi³ujesz tych, którzy mówi¹,
¿e jesteœ zwariowany.
84 Kiedy przyjmiesz tego Ducha do siebie, wtedy brzemiona twojego
¿ycia staj¹ siê lekkie. Ju¿ wiêcej nie zwracasz na nie uwagi. Twoje
jarzmo jest wys³ane piórkami. I ono staje siê lekkie. A kiedy ludzie
obrzucaj¹ ciê wieloma zarzutami, czy wiesz co? Jesteœ jak Samson
przy bramie Gazy, który wyrwa³ t¹ wielk¹ spi¿ow¹ bramê i zaniós³ j¹
na wzgórze.
85 I kiedy dojdziesz do tego stanu, to Duch Œwiêty posiada ciebie, nie
ty posiadasz Ducha Œwiêtego, lecz Duch Œwiêty posiada ciebie! Ty
mówisz: „Ja mam Ducha Œwiêtego” – ja myœlê, ¿e tak nie powinno siê
mówiæ. Ty musisz mówiæ: „Duch Œwiêty ma mnie.” I wtedy, gdy Duch
Œwiêty przejmie ciê, to wszelkie brzemiona i jarzma s¹ lekkie. Wtedy
podniesiesz t¹ wielk¹ bramê Gazy i zaniesiesz j¹ prosto na Golgotê. I
tam na wzgórzu Golgoty po³o¿ysz j¹ u stóp Jezusa i modlisz siê o
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
17
twoich nieprzyjació³, nie z uraz¹: „Panie, zniszcz go zupe³nie.” Nie
tak, lecz maj¹c coœ w swoim sercu, co mówi: „Drogi Bo¿e, ten
cz³owiek jest takim cz³owiekiem, jakim jestem ja.” Czy widzisz, czego
brakuje w koœciele, przyjacielu? Czego nam dzisiaj trzeba? Musimy
zacz¹æ zupe³nie od pocz¹tku.
86 Teraz jeszcze kilka uwag, zanim zakoñczê. Proszê – jesteœcie mili.
Pragnê teraz mówiæ do was z mego serca. Wyruszmy dzisiaj do
po³udnia w podró¿ w myœlach, a potem zakoñczymy. Zawróæmy
wstecz do czasów przed za³o¿eniem œwiata.
87 Popatrzcie na te lilie w bukiecie, stoj¹cym na tym ma³ym stole.
Bo¿e, b³ogos³aw tego cz³owieka. Uwa¿am, ¿e do tego zboru chodzi
kwiaciarz. On jest zawsze taki szczodry czyni¹c to. Prawdopodobnie
on pos³a³ tu te kwiaty. I jak one s³u¿¹ swemu celowi. Lecz czy
poznaliœcie kiedykolwiek Tego, kto stworzy³ t¹ liliê? Sk¹d ona siê
wziê³a?
88 Wyruszmy wiêc do czasów przed za³o¿eniem œwiata. Otó¿, ta lilia
pochodzi z ziemi, tak samo i wy. Je¿eli tak jest, to my byliœmy tutaj;
nasze cia³a by³y na tej ziemi, zanim by³o tutaj jakiekolwiek ¿ycie. My
sk³adamy siê z szesnastu ró¿nych pierwiastków z tej ziemi. S¹ to
potas, wapieñ, zwi¹zki organiczne, kosmiczne œwiat³o, i tak dalej, a
one s¹ trzymane razem przez atomy; szesnaœcie pierwiastków z tej
ziemi. Wiêc je¿eli tak jest, a naukowo jest to udowodnione, to
jesteœmy rzeczywiœcie – nasze cia³a le¿a³y rozpostarte na tej ziemi,
zanim by³ tutaj na ziemi jakikolwiek rodzaj ¿ycia.
89 Potas, wapieñ, zwi¹zki organiczne i kosmiczne œwiat³o by³y tutaj
podczas stworzenia. Kiedy wulkany wyrzuca³y swoj¹ zawartoœæ, jak
nam mówi¹, one pêka³y i z nich kszta³towa³y siê materia³y na ziemi,
i tak dalej, ona by³a po prostu p³on¹c¹ siark¹, bo by³a posiad³oœci¹
szatana i on chodzi³ tam i z powrotem po rozpalonej siarce tej ziemi.
A potem, kiedy Bóg och³odzi³ j¹ i umieœci³ j¹ na jej miejscu wed³ug
Swego wielkiego umys³u, On mia³ coœ w Swoich myœlach, co mia³
zamiar uczyniæ.
90 „Na pocz¹tku by³o S³owo, a S³owo by³o u Boga, i Bogiem by³o
S³owo.” Otó¿, s³owo jest wyra¿on¹ myœl¹. Bóg mia³ w swoim umyœle
plan, co ma uczyniæ, a kiedy On to wypowiedzia³, musia³o to
zaistnieæ. Sta³o siê to rzeczywistoœci¹, poniewa¿ by³o to wyra¿one
Bo¿e S³owo.
91 I nie ma… Mo¿ecie to zanotowaæ dzisiaj do po³udnia, przyjaciele.
Nie ma pod dostatkiem mocy w ca³ym piekle, która mog³aby pokonaæ
Bo¿y zamys³. Bóg to uczyni mimo wszystko.
92 I jak czêsto mawia³em… Wczoraj wieczorem w zborze natrafi³em
na pewne ma³e miejsce, a nie uœwiadamia³em sobie, ¿e to mówiê, lecz
dotyczy³o to tego, ¿e szatan nie jest uzdrowicielem. A w luterañskiej
18
MÓWIONE S£OWO
uczelni, gdzie wszyscy nawrócili siê niedawno, kiedy ja… Ten
cz³owiek mówi³ ze mn¹ na pewien temat i powiedzia³, ¿e szatan
potrafi³by uzdrowiæ. I gdy s³yszycie kogoœ mówi¹cego, ¿e szatan mo¿e
uzdrowiæ, to on siê myli.
93 Tylko Bóg mo¿e stworzyæ. Szatan nie mo¿e stworzyæ. On mo¿e
tylko wypaczyæ to, co ju¿ zosta³o stworzone. Istnieje tylko jeden
Wszechobecny. Szatan nie mo¿e byæ wszechobecny. Jedynie Bóg jest
Wszechobecny, Wszechmocny, Nieskoñczony.
94 I ¿adne lekarstwo nie mo¿e stworzyæ komórek, by kogoœ uzdrowiæ.
S¹ lekarze, którzy potrafi¹ wyci¹æ stare komórki; s¹ lekarze, którzy
potrafi¹ wyprostowaæ rêkê wzglêdnie zestawiæ koœci rêki, albo
wyci¹gn¹æ zêba; lecz nie ma nikogo, ¿adnej mocy na ca³ej ziemi ani w
piekle, która mo¿e stworzyæ komórki, jedynie Wszechmog¹cy Bóg.
„Jam jest Pan, który uzdrawiam wszystkie choroby twoje.” Jak
nieistotne, jak dziecinne, jak m³odociane wydaje siê to wielkim
intelektualistom, wiêc oni odchodz¹ od S³owa Bo¿ego.
95 Pragnê, abyœcie zwrócili na to uwagê. Na pocz¹tku, kiedy Bóg,
nasz Ojciec spojrza³ na tê go³¹ ziemiê, a ona by³a tylko jedn¹ wielk¹
kul¹, pokryt¹ wod¹, i Bóg pos³a³ Ducha Œwiêtego na ziemiê – to
Logos, które wysz³o z Boga, i On zacz¹³ unosiæ siê nad ziemi¹ i
„wylêgaæ”. Otó¿, to s³owo „unosiæ siê” oznacza „zalecaæ siê w
mi³oœci” albo po prostu „gruchaæ” jak go³êbica. I wielki Duch Œwiêty
ponad t¹ ziemi¹ – aby to przedstawiæ jako obraz w umyœle, powiemy,
¿e On mia³ jakby skrzyd³a i Swoimi wielkimi skrzyd³ami obejmowa³
ziemiê, jakby j¹ „wysiadywa³”, zaleca³ siê w mi³oœci, grucha³.
„ChodŸ, chodŸ, Ojciec wyznaczy³ ci, abyœ przyszed³. Ja przychodzê,
by wykonaæ to, co powiedzia³o S³owo Ojca.” Czy wsi¹ka to do was?
„Ja przyszed³em, by zamanifestowaæ to, co Ojciec powiedzia³.”
96 Wysiadywa³ j¹ i po pewnej chwili zaczê³y poruszaæ siê po ziemi
jakieœ zwi¹zki organiczne, i skupi³o siê trochê tego i tamtego, i wyrós³
na ziemi ma³y narcyz. Kto wyda³ go na œwiat? Duch Œwiêty, który
wylêga³. Potem wyros³y dalie, azalie, i inne krzaki. Potem pojawi³a
siê wegetacja, to Duch Œwiêty wylêga³. Potem po wegetacji pojawi³y
siê drzewa, potem roœlinne ¿ycie, potem po pewnej chwili ptaki
zaczê³y wylatywaæ z prochu ziemi, Duch Œwiêty wylêga³ je razem i
wys³a³ je w powietrze. Potem pojawi³o siê ¿ycie zwierzêce – Duch
Œwiêty wylêga³ dalej.
97 Co siê potem sta³o? Nastêpnie przysz³o ¿ycie cz³owieka. Wszystkie
nasze cia³a le¿a³y tutaj w prochu ziemi w owym czasie, jeœli
wywodzimy siê z ziemi, i tak jest – i nasze cia³a sk³adaj¹ siê z
pierwiastków ziemi. Jesteœmy martw¹ substancj¹ z martwego byd³a,
martwych owiec i ryb, martwej fasoli, martwych ziemniaków, i
martwej pszenicy. Pokarm, który spo¿ywamy, rozmna¿a nasze
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
19
komórki i czyni nas tym, czym jesteœmy. Jesteœmy z tej ziemi; tym
w³aœnie jesteœmy.
98 ¯yjemy dlatego, bo coœ umar³o. Je¿eli nie ¿yjesz dzisiaj – je¿eli nie
spo¿ywasz martwej substancji, to nie mo¿esz ¿yæ. Nasze naturalne
¿ycie istnieje tylko dziêki martwej substancji. Spo¿ywamy rybê; ta
ryba umar³a. Jeœli spo¿ywamy wo³owinê, to krowa umar³a. Je¿eli
spo¿ywamy chleb, to pszenica umar³a. Coœ musia³o umrzeæ, ¿ebyœmy
mogli ¿yæ fizycznie, poniewa¿ jesteœmy substancj¹ z tej ziemi i
dlatego musimy przyjmowaæ te substancje, abyœmy mogli dalej ¿yæ. A
jeœli coœ musia³o umrzeæ, ¿ebyœmy mogli ¿yæ fizycznie, to co ta
nieœmiertelna dusza w tobie? Ktoœ musia³ umrzeæ, ¿eby ona mog³a ¿yæ
wiecznie. Kwiat ma nieustaj¹ce ¿ycie, poniewa¿ jest tutaj w tym celu,
aby by³ piêkny. My te¿ mamy nieœmiertelne ¿ycie.
99 Pragnê, abyœcie teraz zwa¿ali na to, kiedy posuwamy siê dalej.
Duch Œwiêty wylêga³ dalej, a¿ powsta³ cz³owiek. Jakim piêknym
stworzeniem on by³. A potem Bóg uczyni³ kobietê. Otó¿, ona nie by³a
w oryginalnym stworzeniu; ona jest produktem ubocznym z
mê¿czyzny. Nie chcê zaczynaæ na ten temat, lecz ona jest ubocznym
produktem z mê¿czyzny. Potem, gdy ona zaczê³a istnieæ – ona by³a
najpiêkniejsz¹ kobiet¹ na ca³ym œwiecie – m³oda Ewa. Mogê ogl¹daæ
jej d³ugie w³osy, zwisaj¹ce w dó³. I powiedzmy teraz, ¿e ona by³a
blondynk¹. I mia³a niebieskie oczy, jak niebo, a iskrzy³y siê jak
gwiazdy. Jak¹ ukochan¹ mia³ Adam. Nie by³o w niej wulgarnoœci; ani
mu to przez myœl nie przesz³o. Ona chodzi³a z Adamem i oto przyszed³
do miejsca, gdzie by³y wody i ona powiedzia³a: „Oj, Adamie, ten
wiatr!”
100 „Uspokój siê” – a wiatr przesta³ d¹æ i potem ona posz³a dalej, a
oto wielki lew zarycza³. Ewa nie przelêk³a siê, poniewa¿ nie by³o w
nim nic, co by j¹ wystraszy³o. Ona zapyta³a: „Drogi, co to jest?” On
zawo³a³ lwa i powiedzia³: „ChodŸ tutaj.” I poklepa³ go po g³owie, a
lew zamiaucza³ jak kot i poszed³ za nim, jak ma³y piesek, który idzie
za tob¹ z domu. A oto przychodzi Sheetah, tygrys. Wiêc on powiedzia³
coœ tygrysowi i potem zacz¹³ rozmawiaæ z ni¹, a on równie¿ poszed³
za nim.
101 Lecz wiecie, potem zacz¹³ nadchodziæ wieczór, s³oñce zachodzi³o.
A on powiedzia³: „Kochanie, musimy iœæ do Koœcio³a; musimy
oddawaæ Bogu chwa³ê.” Nie by³a to denominacja; by³o to w wielkim,
wysokim lesie. I oni tam weszli i uklêkli, kiedy s³oñce zachodzi³o. A
Ojciec zst¹pi³ na ziemiê. B³yskawice œwieci³y, grzmoty grzmia³y, a
przepiêkna majestatyczna Œwiat³oœæ unosi³a siê ponad krzakami i
zst¹pi³a w dó³. S³yszê mi³uj¹cy g³os Ojca, mówi¹cy: „Dzieci, czy
cieszyliœcie siê dzisiaj? Tata zst¹pi³ na ziemiê, by was uca³owaæ na
dobranoc i po³o¿yæ was do snu.” I uca³owa³ w policzek Adama,
uca³owa³ w policzek Ewê.
20
MÓWIONE S£OWO
I Adam rozci¹gn¹³ swoje mocne ramiê, a ona po³o¿y³a na nim
swoj¹ g³owê, piêkn¹ g³ówkê na jego ramieniu jako na poduszce i oni
zasnêli, i by³o to doskona³e, a nic nie mog³o ich skrzywdziæ. Ojciec
czuwa³ nad nimi. Nie by³o niczego na ziemi, co mog³oby im wyrz¹dziæ
krzywdê. Leo, lew le¿y tutaj; Sheetah, tygrys le¿y tam. On u³o¿y³ ich
wszystkich do snu – Ojciec. Czy to nie by³o cudowne?
103 Potem wtargn¹³ grzech. On popsu³ ca³y ten obraz, tak. Lecz my
jesteœmy tutaj. Bo¿y zamiar musi siê wype³niæ.
104 Zatem, kobieta musi urodziæ ten zarodek ¿ycia – ona i mê¿czyzna
razem przez z³¹czenie siê. Nie bêdziemy w to wchodziæ, poniewa¿ na
pewno nie zgodzilibyœcie siê ze mn¹. Lecz nie by³y to jab³ka, które oni
wziêli w ogrodzie Eden. Wiêc potem, kiedy to uczynili, niech to by³o
jakkolwiek – niewiasta zgrzeszy³a, mê¿czyzna nie zgrzeszy³…
Chcia³em raczej powiedzieæ, ¿e mê¿czyzna zgrzeszy³; niewiasta nie
zgrzeszy³a. Niewiasta zosta³a w rzeczywistoœci zwiedziona. Adam nie
zosta³ zwiedziony; on wiedzia³, co czyni. Ewa myœla³a sobie w owej
chwili, ¿e ma racjê. Ona przyjmowa³a trochê nowego œwiat³a, które
jej szatan podawa³. I on ci¹gle podaje jej nowe œwiat³o. Trzymajcie siê
Biblii! To jest w³aœciwe.
105 Lecz on powiedzia³ jej coœ, a ona odrzek³a: „Hm, czekaj, Bóg
powiedzia³…”
106 A on powiedzia³: „Z pewnoœci¹…” i potem, cokolwiek to by³o,
ten czyn zosta³ pope³niony. A potem ona uwiod³a swego mê¿a; i on
pozna³, ¿e to by³o grzeszne. I Adam wyszed³ z ogrodu Eden, poniewa¿
mi³owa³ swoj¹ ¿onê. By³ to przedobraz Chrystusa, który nie zna³
grzechu, zst¹pi³ na ziemiê i wzi¹³ na Siebie grzech Swego Koœcio³a, i
wyszed³ wiedz¹c, co czyni. „Ja mam moc po³o¿yæ moje ¿ycie albo je
podnieœæ.” On wyszed³ wiedz¹c, co czyni i sta³ siê uczestnikiem
naszych przestêpstw, aby nas móg³ odkupiæ z powrotem. Jaki to
piêkny obraz.
107 Zwa¿ajcie. Zatem, przyjacielu, je¿eli by³ potrzebny Duch Œwiêty,
by troszczyæ siê o nas wzglêdnie wylêgaæ nad ziemi¹ i przywo³aæ nas
z powrotem i zwo³aæ nas razem, i staliœmy siê takimi bez ¿adnej
troskliwoœci z naszej strony… Staliœmy siê tym, czym jesteœmy,
chocia¿ nie przyczyniliœmy siê do tego wcale. Bóg dziêki Swojej
uprzedniej wiedzy wiedzia³, ¿e bêdziemy tutaj i On uczyni³ nas tym,
czym jesteœmy, chocia¿ my nic w tej sprawie nie uczyniliœmy, lecz o
ile¿ wiêcej On wskrzesi nas? Chocia¿ ten potas, wapieñ, zwi¹zki
organiczne i wilgoæ, i tak dalej – te pierwiastki naszego cia³a zostan¹
rozproszone na cztery wiatry, ten sam Duch Œwiêty, który „wyl¹g³”
nas do istnienia na pocz¹tku, mo¿e nas wzbudziæ na nowo w dniu
ostatecznym.
108 A zatem, jak przychodzimy, gdy staniemy siê m³odym mê¿czyzn¹
102
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
21
albo m³od¹ niewiast¹? On powiedzia³: „Czy to lubicie, ¿e jesteœcie w
takim stanie?”
109 „O, to jest wspania³e, Ojcze.” Ty masz swobodn¹ moraln¹ wolnoœæ
podejmowania decyzji. Mo¿esz dokonaæ swego wyboru. Mo¿esz
przyj¹æ ¯ywot Wieczny albo mo¿esz odrzuciæ ¯ywot Wieczny. Jesteœ
potasem i wapniem z tej ziemi. Wasze cia³a s¹ z nich uczynione. Nu¿e,
czy lubisz pozostaæ… On nie uczyni³ ciê anio³em i ty nigdy nie
bêdziesz anio³em. On uczyni³ ciê mê¿czyzn¹ lub niewiast¹ i takim
pozostaniesz. Lecz jeœli mi³ujesz ¿ycie, to szukaj ¿ycia.
110 A je¿eli Duch Œwiêty… Tutaj to jest, szybko… Je¿eli Duch
Œwiêty „wylêga³” rodzaj ludzki, który jest niczym innym ni¿ prochem
tej ziemi, to Duch Œwiêty jest Jedynym, Który mo¿e wzbudziæ ¯ywot
Wieczny w tobie. Wasi intelektualiœci – bez wzglêdu na to, jak
genialni oni mo¿e s¹, oni s¹ totalnie odrzuceni przez Boga. Wasze
denominacje nie maj¹ takiego znaczenia przed Bogiem. Wasi wielcy
nauczyciele teologii nie maj¹ takiego znaczenia przed Bogiem. Jest
potrzebne to „wylêganie” przez Ducha Œwiêtego, by was wprowadziæ
do spo³ecznoœci z Bogiem, by daæ wam ¯ywot Wieczny, by was
wzbudziæ na nowo w dniu ostatecznym. „Je¿eli cz³owiek nie narodzi
siê na nowo z Ducha i z wody, w ¿aden sposób nie wejdzie do
Królestwa.”
111 Czy to pojmujecie, przyjaciele? Nie ma ¿adnego znaczenia, jak
bardzo inteligentnymi jesteœcie. Mogliœcie to byæ wy… „Ja nale¿ê do
koœcio³a” to móg³ byæ twój nowy duch. „Ja mówi³em jêzykami” – to
móg³ byæ twój nowy duch. Nie myœl sobie, ¿e dlatego, i¿ mówi³eœ
jêzykami… S³ysza³em diab³y mówi¹ce jêzykami, czarnoksiê¿ników
i wszystkich… A jednak Duch Œwiêty mówi jêzykami.
112 Lecz czym jest niesprawiedliwoϾ? To wypaczona sprawiedliwoϾ.
Oczywiœcie, diabe³ ma fa³szyw¹ rzecz. Czym jest stary wró¿biarz hen
na ulicy – cz³owiek opêtany przez diab³a? On jest wypaczonym
prorokiem. On mo¿e jedynie wzi¹æ coœ od Boga i wypaczyæ to. Lecz
my byliœmy nauczani przeciw czemuœ takiemu. A diabe³ po prostu
upodoba³ sobie w tym. Lecz jeœli jesteœmy nauczani zgodnie z Bibli¹,
to Duch Œwiêty bierze to i umieszcza to do koœcio³a. Czy to
rozumiecie?
113 Je¿eli nie przyjmiecie sprawiedliwoœci, to niesprawiedliwoœæ
weŸmie górê. Je¿eli nie przyjmiesz Chrystusa, to porwie ciê œwiat. Nie
mo¿esz wyjœæ z tych drzwi taki sam, jaki tutaj przyszed³eœ. Nie
mo¿esz. Duch Œwiêty „wylêga”, zaleca siê i nawo³uje: „O, jeœli
przyjdziesz, Ja wyjmê to kamienne serce. Je¿eli przyjdziesz, Ja w³o¿ê
do ciebie nowego ducha; jeœli przyjdziesz, Ja Sam wejdê do tego
nowego ducha.”
114 Kiedy potem przyjdzie diabe³, co on znajdzie? On szuka swojej
starej uliczki z puszkami piwa. Lecz Bóg zes³a³ w dó³ Swój wielki
22
MÓWIONE S£OWO
spychacz i zburzy³ ca³¹ t¹ rzecz na kawa³ki, zespycha³ j¹ ca³kiem i
zeskroba³ doszczêtnie i zostanie tam zbudowana Aleja „Alleluja”. Nie
jest to wiêcej to samo miejsce. Zostanie tam zbudowany wielki
nowoczesny dom. Duch Œwiêty wylêga³ i wielkie piêkne kwiaty
zbawienia wyros³y. Nie musisz siê wysilaæ i podrabiaæ coœ. Jest to
nowe serce. Jest to nowe miejsce Jego przebywania. Jest to nowy
duch. Wszystko jest nowe.
115 Jak móg³by tam powróciæ diabe³ i spodziewaæ siê, ¿e znajdzie
stary stó³ do grania w karty i cygara, i to stare sprzeczanie siê,
zwalczanie drugich, irytowanie siê i wszystko inne, co przedtem by³o
w tobie. Kiedy on powróci, on znajduje, ¿e Bóg wzi¹³ Swój spychacz
i wyrugowa³ to wszystko i przewróci³ ca³y teren do góry nogami,
zrobi³ wielki taras i wybudowa³ piêkny dom, do którego wprowadzi³
siê On Sam. Alleluja. Amen.
116 O, ja czujê siê nabo¿nie. Duch Œwiêty wywraca t¹ star¹ uliczkê z
puszkami od piwa, przewraca ciê do góry nogami, wytrz¹sa z ciebie
wszelkie nieczystoœci diab³a i stwarza dla ciebie nowe serce i nowe
¿ycie. Nie tylko to, lecz On wprowadza siê do wnêtrza, by móg³
dopilnowaæ, ¿e wszystko dzieje siê w porz¹dku. Chwa³a Bogu. On ma
opiekunów, anio³ów, którzy obcinaj¹ te drzewa. Moi drodzy. O,
¿yczy³bym sobie byæ dwukrotnie wiêkszym. Pomyœlcie o tym, co On
czyni, bracie, siostro.
117 Dzisiaj tak wiele zak³ada siê na intelektualnych zdolnoœciach. W
ruchu zielonoœwi¹tkowym polegaj¹ tak bardzo na fantastycznych
prze¿yciach, na emocjach. Nu¿e, nie przyjmujcie jakiejœ namiastki,
kiedy niebiosa Piêædziesi¹tnicy s¹ pe³ne tej prawej rzeczywistoœci.
Nie przyjmujcie jakichœ ma³ych emocji, jakiegoœ niewielkiego
podniecenia, jakiegoœ b³ahego oleju spadaj¹cego z waszych d³oni albo
zakrwawionej twarzy. Nie przyjmujcie tych b³ahych emocji, kiedy
ca³e Niebiosa Bo¿e s¹ pe³ne rzeczywistych, autentycznych
b³ogos³awieñstw Piêædziesi¹tnicy. On da wam nowe serce i nowego
ducha, i w³o¿y w was Swojego Ducha.
118 Módlmy siê. I kiedy mamy sk³onione nasze g³owy i nasze oczy
zamkniête, czy wiecie, w któr¹ stronê jesteœcie skierowani obecnie?
Sk¹d wyszliœcie? Z tej ziemi. Czy wiecie, w któr¹ stronê pod¹¿acie?
Dok³adnie w tym kierunku, w którym pochyliliœcie swoj¹ g³owê, z
powrotem do prochu ziemi. Lecz czy wiedzieliœcie, ¿e proch, z którego
siê sk³adacie, le¿a³ tutaj na ziemi, kiedy Bóg stworzy³ ziemiê? On
stworzy³ ciê wraz z t¹ ziemi¹. Ty jesteœ czêœci¹ tej ziemi, lecz
odmienn¹ rzecz¹ w tobie jest duch; jest ni¹ ¿ycie. Je¿eli ono jest stare
i kamienne, to ono jest z tego œwiata wed³ug natury.
119 Czy pragniesz teraz nowego serca? Czy pragniesz nowego ducha?
Czy pragniesz, ¿eby Jego Duch wszed³ do twojego ducha i dzia³a³ w
tobie, i ty ju¿ nie bêdziesz próbowa³ mówiæ Mu, co ma czyniæ i nie
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
23
bêdziesz mia³ swoich w³asnych opinii, ale przyjmiesz po prostu to,
czego On chce. Czy pragniesz, ¿eby On unosi³ siê nad tob¹ i
„wylêga³”. „Tak jest, bracie Branham.”
120 Otó¿, to jest On unosz¹cy siê teraz nad twoim sercem. „To jestem
Ja, moje dzieciê. To jestem Ja. Ja stojê tutaj. Nie chcê, abyœ zgin¹³.”
O, Jezus, nasz Pan umar³, abyœ nie zgin¹³. Lecz jeœli bêdziesz
postêpowa³ dalej tak, jak postêpujesz, to zginiesz. Ty nie mo¿esz siê
podnieœæ. Nie ma niczego w tobie, co by ciê podnios³o. Ty odrzuci³eœ
Ducha Œwiêtego i On nie mo¿e „wylêgaæ” w tych ostatecznych
dniach. Przekroczy³eœ t¹ graniczn¹ liniê. O, zawróæ szybko, zawróæ
natychmiast, zanim dostaniesz siê zbyt daleko.
121 Ilu z was tutaj podniesie swoj¹ rêkê i pochylicie wasze g³owy w
modlitwie? Kiedy zbór bêdzie siê modli³, powiedz: „Bracie Branham,
proszê, w Imieniu Chrystusa, módl siê o mnie w tej chwili, ¿ebym
otrzyma³ Ducha Bo¿ego do mojego ducha, abym móg³ ¿yæ zwyciêskim
¿yciem. Ja mam wzloty i upadki. Prze¿ywam najokropniejsze chwile,
próbuj¹c byæ chrzeœcijaninem i pragnê, ¿ebyœ modli³ siê o mnie w tej
chwili.” Czy podniesiesz swoj¹ rêkê? Niech ci Bóg b³ogos³awi, synu.
Niech ci Bóg b³ogos³awi. Niech ci Bóg b³ogos³awi, pani, i tobie, panie,
i tobie, bracie. Czy ktoœ jeszcze? Niech ci Bóg b³ogos³awi, panie.
Niech ci Bóg b³ogos³awi. Niech ci Bóg b³ogos³awi, panie, i tobie, pani.
Bóg zna ka¿dego z was. Podnieœ swoj¹ rêkê. Czy nie myœlisz, ¿e
nieskoñczony Bóg, Który zna³ ka¿d¹ pch³ê, ka¿d¹ muchê, która
bêdzie na ziemi, zanim ziemia zosta³a stworzona, zna i ciebie? Czy
dwa wróbelki bêd¹ sprzedane za grosza, za czwart¹ czêœæ pensa, a ani
jeden z nich nie upadnie bez woli twojego Ojca? O ile¿ zacniejszym od
wróbelka jesteœ ty?
122 Je¿eli tylko powiesz Bogu: „Oto jest moja rêka, Bo¿e, ja
rzeczywiœcie pragnê, abyœ Ty wst¹pi³ do mojego serca. Nale¿a³em do
koœcio³a ju¿ wiele lat. Wierzê, ¿e coœ sta³o siê ze mn¹, lecz nigdy nie
by³em zdolny ¿yæ takim ¿yciem, o jakim mówi³ kaznodzieja. ¯yjê
¿yciem wzlotów i upadków, raz jestem w górze, raz na dole, raz
wewn¹trz raz na zewn¹trz i nie mogê nigdzie dojœæ. Bo¿e, mo¿e
otrzyma³em tylko nowego ducha. Twoje S³owo tak mówi. Twój
prorok powiedzia³, ¿e Ty obieca³eœ, i¿ dasz im nowego ducha, a potem
w³o¿ysz Twojego Ducha do tego nowego ducha; i mo¿e ja mam tylko
tego nowego ducha. Moje ¿ycie jest… O, ja jestem okropnie
popêdliwy. Ja mam to wszystko, a nie mogê byæ…” Oczywiœcie, twój
nowy duch uczyni³ ciê takim.
123 S³uchaj bracie: „Je¿eli cz³owiek nie narodzi siê na nowo…”
124 „O, bracie Branham, lecz ja mówi³em jêzykami, ja krzycza³em,
mówi³em obcymi jêzykami, prorokowa³em; ja…”
125 Nie ma ¿adnego znaczenia, co ty czyni³eœ. „Wielu przyjdzie do
24
MÓWIONE S£OWO
Mnie w owym dniu i powiedz¹: Panie, Panie, czy ja nie czyni³em tego
i nie czyni³em tamtego?”
126 Ca³y œwiat musi umrzeæ w tobie, w g³êbi twojego serca, a Chrystus
przejmuje ciê po prostu i teraz coœ inspiruje ciê ka¿dego dnia w
mi³oœci. Nie wa¿ne, co siê dzieje, ty jesteœ ci¹gle w mi³oœci. Niebo jest
zawsze dla ciebie niebieskie. Bez wzglêdu na to, co siê dzieje, Bóg jest
na tronie; On odpowiada na modlitwy, wykonuje wszystko dla ciebie.
S¹siedzi mówi¹ o tobie, ktoœ kpi sobie z ciebie, koœció³ mówi ci, ¿e
musisz czyniæ to albo tamto, a ty nie chcesz tego czyniæ. Czy
podniesiesz po prostu swój krzy¿ z mi³ym uœmiechem na twarzy i
pójdziesz na Golgotê? Albo staniesz na uboczu nad¹sany i powiesz:
„Ja tam wiêcej nie pójdê; skoñczy³em z t¹ star¹ band¹ ludzi tak czy
owak.” Czy tak mówi duch, który jest w tobie? To nie jest Duch
Œwiêty.
127 Czy podniesiesz swoj¹ rêkê i powiesz: „Bo¿e, daj mi Twojego
Ducha Œwiêtego wprost do tego ducha, którego mam, do mojego
nowego ducha. Spraw, abym ¿y³ zwyciêskim ¿yciem.” Niech ci Bóg
b³ogos³awi, panie. Niech ci Bóg b³ogos³awi, pani, i ty pani, ty, i ty, i
ty tam w tyle, m³oda pani tam na balkonie. W porz¹dku. Niech Bóg
b³ogos³awi tobie, tobie i tobie. W porz¹dku.
Sk³oñmy teraz nasze g³owy w uciszeniu.
128 £askawy Niebiañski Ojcze, na zewn¹trz szaleje œnie¿yca; drogi s¹
œliskie. Ja nie wiem dlaczego powiedzia³em bratu Józefowi, gdy
sta³em przy telefonie: „Ja tam przyjadê.” Byæ mo¿e to wszystko by³o
zawarte w Twoim wielkim dziele. Ja wiem, ¿e tak jest, bo wszystkie
rzeczy wspó³dzia³aj¹ ku dobremu. A teraz, kiedy wyg³osi³em to
krótkie poselstwo, chocia¿ tak nieuszeregowane, lecz by³o
przekazane ludziom, i mo¿e dwadzieœcia czy trzydzieœci ludzi
podnios³o swoje rêce ku Tobie. Oni nie mogliby tego uczyniæ w ¿aden
sposób, Ojcze, Bo¿e, gdybyœ Ty nie wiedzia³ o tym. I ja modlê siê do
Ciebie w Imieniu Jezusa, ¿ebyœ Ty udzieli³ im tego, czego oni
potrzebuj¹; niech im to bêdzie dane.
129 I Ojcze, Bo¿e, modlê siê z ca³¹ szczeroœci¹ mojego serca, ¿eby
ka¿dy grzech, ka¿da nieprawoœæ, ka¿da choroba i wszystko zosta³o
zdjête z tych ludzi. W Imieniu Jezusa, niech siê tak stanie. I niechby
oni byli b³ogos³awieni obficie i z wdziêcznoœci¹. Niechby ka¿de serce
wysz³o st¹d œpiewaj¹c dziêki tej G³ównej Sprê¿ynie w ich duszy –
dziêki Duchowi Œwiêtemu, i z ca³ej si³y ich serc, jak one uderzaj¹…
O, niechby ich dusze podskakiwa³y i rozszerzy³y siê na S³owo Bo¿e,
jako nowe buk³aki dla nowego wina, z now¹ nadziej¹, z now¹ wiar¹,
w nowym duchu i w Duchu Bo¿ym wewn¹trz niego, aby ¯ycie mog³o
wyrastaæ w nich. Spe³nij to, Ojcze.
130 Pob³ogos³aw brata Józefa; on stoi teraz przed wspania³¹ decyzj¹.
Modlê siê, ¿ebyœ Ty by³ z nim. Brat duPlessis, brat z Afryki, i wszyscy
CZEGO TRZEBA DO CHRZEŒCIJAÑSKIEGO ¯YCIA
25
inni bracia, którzy nas odwiedzili – Bo¿e b¹dŸ z nami. Pomó¿ im tutaj
dzisiaj wieczorem w ich us³udze. Pomó¿ mi tam, gdzie mam siê udaæ,
Ojcze, abym g³osi³ dzisiaj wieczorem. I ja siê modlê, ¿ebyœ Ty by³ z
nami i pomóg³ nam na tych œliskich szosach, kiedy bêdziemy wracaæ.
Niech Twój Duch Œwiêty jest naszym przewodnikiem i pokieruje nas
w tych sprawach. Modlimy siê w Imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.
131 Mi³ujê Go, o, jak ja Go mi³ujê. Pragnê Go zobaczyæ. Najg³êbszym
pragnieniem mojego serca jest zobaczyæ t¹ mi³¹ Osobê – Pana Jezusa.
Czy takie jest wasze pragnienie dzisiaj do po³udnia, Koœciele Bo¿y?
Czy to jest waszym pragnieniem? Niechby On udzieli³ wam Swoich
b³ogos³awieñstw. „Wszelka moc na niebie i na ziemi jest dana do
Moich r¹k” i to, co Bóg mia³, On przela³ – wszystko, czym Bóg by³, On
przela³ do Chrystusa. A to, Kim by³ Chrystus, On przela³ do Swojego
Koœcio³a. Te wielkie Ÿród³a s¹ otwarte wszêdzie, s¹ gotowe.
Wyzb¹dŸcie siê tych ma³ych -izmów i tak dalej, otwórzcie swoje serca
i powiedzcie: „Panie Jezu, wejdŸ do mojego serca.”
132 Módlcie siê równie¿ o mnie, przyjaciele. Ja was mi³ujê. Jesteœcie
cudownymi ludŸmi i ja was mi³ujê. ¯yczy³bym sobie, ¿ebym móg³
pozostaæ dzisiaj wieczorem z wami, lecz muszê odjechaæ st¹d. I bêdê
podró¿owa³ przez wiele pañstw, je¿eli Pan pozwoli, zanim zobaczê
was znowu. Modlê siê wiêc, aby was Bóg b³ogos³awi³ obficie, i ja was
mi³ujê. Pragnê, abyœcie i wy modlili siê o mnie. Niech was Bóg
b³ogos³awi, a¿ was znowu zobaczê.
Bracie Józefie.

Podobne dokumenty