pobierz - Towarzystwo Inicjatyw Naukowych

Transkrypt

pobierz - Towarzystwo Inicjatyw Naukowych
Julia Liszkowska
Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo
do wolnego Internetu?
26 stycznia 2012 Ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała umowę
o zapobieganiu handlu podróbkami – tzw. ACTA, Anti-counterfeiting trade agreement.
Tego samego dnia porozumienie podpisali też reprezentanci pozostałych państw członkowskich UE poza Cyprem, Estonią, Słowacją, Niemcami i Holandią. Informacja o zbliżającej się dacie podpisania ACTA dotarła do Polaków zaledwie parę tygodni wcześniej,
choć – formalnie nie utajnione - negocjacje dotyczące tego dokumentu zakończyły się pod
koniec listopada 2010 r., a UE parafowała tekst 25 listopada 2010. Wieść zdumiewająco
zelektryzowała polską opinię publiczną, odrywając ją od ekranów – tak telewizyjnych, jak
i komputerowych – i wypychając na ulice. Abstrahując od nielegalnych działań mających
„zastraszyć” lub ośmieszyć rząd i zmusić do wycofania się z podpisania umowy, fenomen,
który magicznie przemówił do znieczulonych, i - już jak diagnozował Stefan Nowak
w latach `70-tych XX wieku - nieaktywnych obywatelsko Polaków na tyle silnie, wart jest
bliższej analizy. Szczególnie, iż na pierwszy rzut oka umowa ACTA nie wydaje się na tyle
demoniczna, by dziesiątki tysięcy osób wyszły na ulicę w proteście przed jej przyjęciem
[Nowak 1979].
ACTA to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową,
Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA – a docelowo także
Unią Europejską jako całością. Ta umowa handlowa zobowiązuje swych sygnatariuszy
do walki z łamaniem praw własności intelektualnej oraz handlem podrabianymi towarami.
Organizacje zarządzające prawami autorskimi w większości krajów zdecydowanie popierają przyjęcie ACTA, upatrując w tym możliwości skuteczniejszego egzekwowania prawa
i ochrony interesów finansowych twórców.
Natomiast wedle obrońców swobód w Internecie, nadużycie uprawnień przyznanych w dokumencie przez władze może prowadzić do blokowania określonych treści
i w zasadzie cenzury – a wszystko to w imię walki z piractwem. Nie wdając się w dyskusję
nad jakością tłumaczenia ACTA na język polski, tekst zawiera sformułowania na tyle niejasne i płynne, że stwarzają możliwość nadużyć i stosowania nadmiernej kontroli obywateli. Najbardziej znanym przykładem jest przepis, który w swej daje: „przewidzieć
możliwość wydania przez swoje właściwe organy dostawcy usług internetowych nakazu
niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naru209
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
szenia, jeśli ten posiadacz praw zgłosił w sposób wystarczający pod względem prawnym
żądanie dotyczące naruszenia praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich
lub praw pokrewnych i informacje te mają służyć do celów ochrony lub dochodzenia
i egzekwowania tych praw” [Art. 27.4 Umowy ACTA]. Przepis wywołał burzę nastrojów
wśród internautów, choć należy zwrócić uwagę, iż w tekście umowy poprzedzany jest
zastrzeżeniem: „strona może, zgodnie ze swoimi przepisami ustawodawczymi i wykonawczymi (…),” faktyczna więc treść Umowy w tej kwestii zależy od prawodastwa krajowego
sygnatariusza. Manifestacje miały jednak znacznie szerszy wymiar, niż obawa przed tym
konkretnym postanowieniem – jak zostanie ukazane dalej, znaczna część obywateli protestowała przeciw ACTA nie widząc w niej żadnego zagrożenia dla osobistej aktywności
w Internecie.
W dyskusji o ACTA – czy też raczej związanej z umową aktywnej reakcji społeczeństwa – używano wielu argumentów ad personam, sugerując, iż protestujący
„nie wiedzą, co czynią”, nie znają treści dokumentu, zostali zmanipulowani itp. Ta warstwa dyskusji pominięta zostanie w niniejszym artykule na rzecz dokładniejszej analizy
przyczyn, dla których percepcja bliżej nieskonkretyzowanego zagrożenia dla sfery osobistej wolności w Internecie tak silnie przemówiła do całego pokolenia.
Przede wszystkim jedno właśnie pokolenie wiodło prym wśród protestujących
– i niekiedy chyba jedynym elementem łączącym manifestujących był… wiek. W tekście uznanym za manifest Actawistów, Piotr Czerski pisał: „mam świadomość nadużycia,
jakiego się dopuszczam, używając zaimka „my” – ponieważ nasze „my” jest płynne, nieostre, wedle starych kategorii: doraźne. Jeżeli piszę „my”, to znaczy „wielu z nas” albo „niektórzy z nas”. Jeżeli piszę „jesteśmy”, to znaczy „bywamy”. Piszę „my” tylko dlatego, żeby
móc o nas w ogóle napisać” [Czerski]. Właśnie to wewnętrzne zróżnicowanie widoczne
wśród protestujących wywoływało liczne komentarze – w manifestacjach często szli obok
siebie ludzie, którzy w inne dni znajdują się po przeciwnych stronach barykady lub bardzo
skrzętnie się ignorują. Nagle okazało się, iż być może jednak istnieje jakieś „pokolenie” –
a przecież wydawało się, iż współczesność przyniosła już koniec pokoleń, zamienając je
na rozproszone jednostki.
„Po raz pierwszy od dwudziestu lat mówią w jakiejś sprawie jednym głosem.
Chyba sami są tym trochę zdziwieni. Do tej pory każdy zajmował się przede wszystkim
sobą i chyba nawet nie wiedzieli, że mają tyle wspólnych spraw. Kiedy z nimi rozmawiam nie kryją zdziwienia, że coś ich ze sobą jednak łączy” – pisał Bartosz Janiszewski we
wstepie do serii przeprowadzonych przez siebie wywiadów, zaprezentowanych na łamach
Polityki [Janiszewski]. Pokolenie to nie ma jeszcze nazwy – choć w kontekście badań
socjologicznych już pojawia się termin „pokolenie ACTA”.
Drugim elementem wyróżniającym protestujących jest - powiązany z wiekiem –
stosunek do „sieci”, sposób korzystania z Internetu i postrzeganie jego roli w życiu. „Sieć
nie jest dla nas czymś zewnętrznym wobec rzeczywistości, ale jej elementem. Sieć nie
jest dla nas technologią, której musieliśmy się nauczyć i w której udało nam się odnaleźć.
Sieć jest procesem, który dzieje się i nieustannie przekształca na naszych oczach; z nami
i przez nas. (…) sieć to my: komunikujący się ze sobą w naturalny dla nas sposób, bardziej intensywny i wydajny niż kiedykolwiek w historii ludzkości.” [Czerski]. Dla tych
210
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
młodych ludzi Internet staje się głównym środowiskiem życia. Dla nich to jest być albo
nie być – twierdzi psycholog społeczny Janusz Czapiński [Machała 2012: 28]. Don Tapscott
w książce „Grown up digital” nazywa ich pokoleniem Sieci, Net Generation – dla nich
Internet jest tak samo naturalny jak dla ich rodziców lodówka czy telewizor, instynktownie
kierują się do Internetu właśnie by się komunikować, uczyć, rozumieć i znajdywać informacje – i robić wiele innych rzeczy [2009: 9]. Ci demonstranci w zasadzie nauczyli się
czytać w Internecie – ale to coś więcej, nie koncentrują się przecież na czytaniu, rośli wraz
z „multitaskingiem” - potrafią używać kilku narzędzi internetowych jednocześnie, komunikować się na Gadu-Gadu czy Facebook-u, słuchać ściągniętych z sieci plików, zerkać
na demotywatory.pl i wciąż wykonywać swoją pracę [Łakomski, Cieśla 2012: 24].
Niemal równolegle z odbywającymi się marszami wykonywane były analizy demograficzne protestujących, potwierdzające przytoczone powyżej fragmenty manifestu skierowanego przez Czerskiego do „analogowych”.
Psycholog Internetu Jan Zając i socjolog Dominik Batorski zbadali dwie największe grupy protestujących przeciw ACTA na Facebooku (nie są to więc badania reprezentatywne) – były to „Nie dla ACTA w Polsce” (w momencie badania ponad 200 tys.
fanów) oraz „Komentarz usunięty przez ACTA” (ponad 180 tys fanów). Zebrane wyniki
wskazały, że wśród przeciwników ACTA na Facebooku dominują mężczyźni: 62% na profilu „Nie dla ACTA w Polsce” i 55% na „Komentarz usunięty przez ACTA”. Wyraźna jest
nierównowaga wiekowa - osoby poniżej 24 roku życia to 78% użytkowników pierwszego z fanpage’ów i 83% drugiego, zaś młodzież w wieku 13-17 lat stanowi odpowiednio
34 i 44%. Kilkanaście procent fanów to osoby w wieku 25-34 lat. Starsi zdarzają się jedynie
sporadycznie – może to być jednak wynik mylący, związany ze specyfiką medium, jakim
jest facebook [Kim są protestujący…]. Większość protestujących na Facebooku mieszka
w dużych miastach – znaczący procent to mieszkańcy Warszawy, gdzie Facebook jest najpopularniejszy. Powody poparcia protestów w mniejszych miejscowościach naukowcy
wyjaśniają tym, że dostęp do kultury jest tam często znacznie gorszy niż w metropoliach.
Choć z podanych powyżej powodów, dane liczbowe nie mogą służyć jako kompletna baza interpretacji naukowych, komentarze naukowców stanowią ciekawą lekturę.
Zwracają oni uwagę, że obecność Internetu w codziennym życiu jest dla protestujących
zupełnie oczywista, a jego nieobecność niewyobrażalna. Ich zdaniem, w Polsce ACTA
jest widziana jako próba odebrania swobody komunikacji i ograniczenia wykorzystania
narzędzia, które dla młodych Polaków, nie znających czasów bez Internetu, ma kluczowe
znaczenie. Pojawienie się groźby, że swoboda korzystania z tak ważnego dla nich narzędzia
zostanie im odebrana, wywołuje niepokoje i jest wystarczającym powodem do protestów
[Protesty przeciw…].
Autorzy badania ponownie zwrócili uwagę na fakt, że internauci protestowali
raczej przeciwko idei, pewnemu ogólnemu poczuciu zagrożenia, nie zaś konkretnym
postanowieniom ACTA. Komentują także, że fakt, iż postrzeganie ACTA w Polsce sprowadza się wyłącznie do kwestii regulacji Internetu (z pominięciem np. potencjalnych problemów z dostępem do leków generycznych) przyczynia się do mobilizacji młodych, spychając jednak temat poza sferę zainteresowania osób, dla których Internet nie ma takiego
znaczenia.
211
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
Przytaczane przez Batorskiego i Zająca Badania World Internet Project z 2011 r.
pokazują, że dla Polaków do 30 roku życia sieć jest nie tylko najistotniejszym źródłem
informacji, ale również rozrywki – a niekiedy jedyną szansą na kontakt z treściami kultury
[Kim są protestujący…]. Batorski stawia także tezę, że Internet będąc źródłem darmowej
rozrywki jest jednocześnie narzędziem zapewniania spokoju społecznego – młode pokolenie nie buntuje się z braku perspektyw, zbyt niskich zarobków czy braku pracy, bo może
rozwijać zainteresowania i swobodnie docierać do treści, które ich interesują w sposób niegenerujący kosztów. Stąd groźba, że swoboda korzystania z tak ważnego dla nich narzędzia
zostanie im odebrana, wywołuje niepokoje i jest wystarczającym powodem do protestów
[Protesty przeciw…].
Inne badania, przeprowadzone przez Centrum Cyfrowe, przynoszą podobne
wnioski. Po pierwsze, protest w sprawie ACTA jest kwestią pokoleniową – dla 53% zbadanych Polaków do 30 roku życia protest w sprawie ACTA jest na tyle ważny, że aktywnie
śledzą rozwój wydarzeń lub osobiście są w niego zaangażowani - ten ostatni rodzaj aktywności zadeklarowało aż 13% ludzi do 30 roku życia. Aż 43% ankietowanych w przedziale
wiekowym do lat 30-tu stwierdziło, że w sprzeciwie wobec ACTA chodzi przede wszystkim
o walkę o wolność Internetu. Drugą najczęściej wymienianą przyczyną jest niejawny
sposób, w jaki rząd prowadził konsultacje (30%), tylko 12% ankietowanych jako przyczynę
swego buntu podaje obawę, że państwo ograniczy im możliwość sciągania plików w sieci
[Protest w sprawie ACTA…]. Co symptomatyczne, starsze grupy uczestniczące w badaniu
dużo częściej przyznawały, że nie wiedzą o co chodzi w sprawie ACTA – taki pogląd wyraziła aż 1/3 Polaków powyżej 30 roku życia w porównaniu z 14% tych do lat trzydziestu.
Pod koniec marca w Fundacji im. Stefana Batorego odbyła się konferencja
poświęcona „pokoleniu ACTA”. Jakie wnioski wyniknęły z badań Zespołu Analiz Ruchów
Społecznych nad polskimi „actawistami”? Wedle Mikołaja Rakusa-Suszczewskiego, liderzy
ruchu wykazywali zaskakującą dla ich wieku roztropność, dystans, brak w nich było oczekiwanej przez badaczy bezkompromisowości i emocjonalności. Określali się jako obrońcy
praw - prawa do prywatności, prawa dostępu do kultury czy też, by wyjść poza kwestię
wpływu ACTA na Internet, dostępu do tańszych leków. Rozmówcy byli tak skoncentrowani na kontrolowaniu własnego wizerunku i odżegnywaniu się od roszczeniowości
i „nieracjonalnych” emocji, że początkowo badacze postrzegali ich jako asekurantów –
ostatecznie jednak, w świetle tak odpowiedzi jak i wydarzeń podczas demonstracji
(wygwizdania zarówno Janusza Palikota, jak i reprezentantów PO i innych partii), badacze
uznali, iż w ten sposób manifestowała się ich niechęć do zawłaszczenia protestu przez polityków czy grupy interesów [Pierwszy portret…]. Również Edwin Bendyk [2012: 38] w niedawno wydanej książce, „Bunt sieci”, podkreśla tę „racjonalność” liderów protestów –
w jego opinii młodzi podeszli do kwestii ACTA jak typowi przedstawiciele Pokolenia Y
– jak do projektu, z punktu widzenia skuteczności i efektywności akcji, jaką podejmują.
Zwrócono także uwagę, że wspólne działanie protestujących skierowane było
na nich samych, na afirmację własnych potrzeb, idei praw i wolności ogółu, a nie szczególnie na jakiegoś przeciwnika: polityków, korporacje czy USA, „wróg” w demonstracjach wokół ACTA był mniej ważny, niż tworząca się tymczasowa wspólnota. Wrogiem
była sama ACTA, żaden z aktorów - czy to polityków, czy korporacji czy innych organi212
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
zacji - nie stał się wrogiem symbolicznym, jednoczącym wszystkich. Ruch Actawistów nie
przedstawia sobą, jak już wspomniano, żadnej spójnej ideologii – pomimo zgody na hasło
obrony wolności, wśród protestujących znaleźć można cały wachlarz preferencji politycznych, od ONR-u, przez „kiboli” po anarchistów i komunistów. Większość maszerowała
w obronie Internetu, niektórzy jednak protestowali przeciwko sposobowi przyjęcia ACTA
w kraju czy możliwym utrudnieniom w dostępie do leków generycznych. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że jest to mimo wszystko wspólnota negatywna, protestujący nie proponują nowych rozwiązań czy konkretnych sposobów zmiany modelu funkcjonowania
Internetu [Machała 2012: 28].
Alek Tarkowski zwraca także uwagę, że głosząc hasła „no logo” i wolności, młodzi
uczestnicy protestów jednocześnie komunikują się między sobą używając narzędzi takich
jak Facebook, a więc stricte komercyjnych, i w których poziom poszanowania dla prywatności, jednego z głównych sloganów manifestantów, jest nikły [Pierwszy portret…].
Polska rzeczywistość sieciowa
Skąd ta pokoleniowa różnica tak w postrzeganiu ACTA jako zagrożenia dla wolności w Internecie, jak i zainteresowania kwestią na tyle, by wiedzieć, czego ACTA dotyczy?
Raport Diagnoza Społeczna 2011 [Czapiński, Panek 2011: 307] ukazuje, iż po prosu największe różnice pomiędzy osobami korzystającymi z Internetu i tymi, które z niego nie
korzystają występują pod względem wieku i wykształcenia. Z Internetu korzysta zdecydowana większość młodych (93% osób w wieku 16-24 lat, 85,9% 25-34 lata) i bardzo niewiele
starszych osób (11% w wieku 65 i więcej lat). Osoby nie używające Internetu powszechnie,
jako narzędzia pracy i rozrywki, a nie tylko do wymiany e-maili, nie postrzegają zagrożenia jako tak intensywnego, jak ci, których całe życie zależy od dostępu do sieci w każdym
momencie. Osoby nie korzystające z Internetu w ogóle mają jeszcze mniejszy bodziec
do przyłączenia się do protestu – szczególnie, iż w krajowym dyskursie poza-internetowym
ACTA sprowadzono w zasadzie wyłącznie do problemu Internetu i piractwa.
Młodzi korzystają z Internetu cały czas, i jest prawdą, iż część z ich zachowań
nie jest w pełni legalna. Raport „Obiegi kultury” wskazuje, że w nieformalnej – i potencjalnie nielegalnej - wymianie książek, muzyki i filmów w po­staci cyfrowej za pośrednictwem Internetu bierze udział co trzeci Polak. Jest to więc dla rodaków drugie – po masowych mediach nadawczych, takich jak telewizja i radio – źródło dostępu do treści kultury
[Filiciak, Hofmokl, Tarkowski 2012: 4] – przy czym uczestnictwo w nieformalnych obiegach treści w formatach cyfrowych jest silnie powiązane z wiekiem. W przytoczonym
badaniu, korzystanie z którejkolwiek formy wymiany treści cyfrowych deklaruje 17% osób
w wieku 40–59 lat i jedynie 6% osób starszych („ściąga” zaś treści z Sieci jedynie 5% osób
w wieku 40–59 lat i 1% osób starszych). Tymczasem aż 72% z wszystkich respondentów
deklaruje ściąganie plików z Internetu – na przykład z sieci wymiany plików lub ze stron
z plikami, co szczególnie podkreśla wiekowe podziały w sposobach użytkowania sieci.
Badanie nie potwierdziło tezy o zastępowaniu obiegów formalnych przez niefor­
malne – autorzy przytaczają, iż internauci ściągający pliki są największym segmentem
213
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
wśród kupujących, i stanowią 32% kupujących książki, 31% kupujących filmy i ponad
połowę grupy osób kupujących muzykę [Tamże: 5]. W badaniu jako regularnie chodzący
do kina określiło się 82% internautów - według GUS, minimum raz do roku kino odwiedza
jedynie 29,8% Polaków; podobne różnice widoczne są w danych na temat zakupu książek,
płyt z muzyką i filmami.
Pomimo zarzutów metodologicznych, potwierdzenie dla ogólniejszych tez
raportu znajdujemy w innych pracach – zwłaszcza w „Diagnozie społecznej 2011”
[Czapiński, Panek 2011]. Zgodnie z wynikami tych badań, osoby korzystające z Internetu
prowadzą aktywniejsze życie społeczne i kulturalne niż osoby niekorzystające – np. ciągu
miesiąca 37% użytkowników Internetu było w kinie, teatrze lub na koncercie, wśród
pozostałych osób ledwie 6%. Internauci wykazują też wzmożoną aktywność na innych
polach - w restauracji, kawiarni lub pubie było w okresie ostatniego miesiąca 53% internautów i tylko 11% pozostałych osób. Na spotkaniu towarzyskim było odpowiednio 72%
użytkowników i 36% innych osób [Tamże: 321]. Jako badanie kontrolne dla wykluczenia
możliwości, że na różnice te wpływają inne niż sam Internet czynniki (takie jak wiek,
wykształcenie, zamożność, czy wielkość miejscowości zamieszkania), powiązane jednak
z użytkowaniem sieci, przeprowadzono badanie porównawcze w czterech grupach wyodrębnianych według korzystania z Internetu w latach 2009-2011. „Wśród osób, które nie
korzystały z Internetu ani w 2009 ani w 2011 roku, odsetek chodzących do kina, teatru
lub na koncerty praktycznie się nie zmienił. Podobnie z chodzeniem do restauracji,
kawiarni czy pubów. Nieznacznie zwiększyła się grupa uczestniczących w spotkaniach
towarzyskich. Duży przyrost wszystkich tych aktywności jest za to widoczny wśród osób,
które od 2009 roku zaczęły korzystać z Internetu . Co ciekawe, wśród tych, którzy korzystali z sieci w 2009 roku, a obecnie tego nie robią, spadła również liczba uczestniczących
w wydarzeniach. Wśród osób, które z Internetu korzystają ponad dwa lata, zmiany są nieduże” [Tamże: 322].
Uzupełnieniem danych liczbowych ciekawe wydają się najbardziej ogólne
wnioski wyciągane przez autorów, których zdaniem funkcjo­nujący w takiej skali obieg
nieformalny pozwala mówić o nowych instytucjach kultury – pośrednikach mających
formę sieci wymiany treści przez internautów, z pomocą serwisów społecznościowych
lub sieci peer-to-peer [Filiciak, Hofmokl, Tarkowski 2012: 98]. Tego rodzaju wnioski,
choć dość nowe w nauce krajowej, od mniej więcej dekady pojawiają się regularnie w literaturze zagranicznej.
Nowy paradygmat kulturowy
Jak pisze Kazys Varnelis w swoim szeroko komentowanym artykule „Znaczenie
kultury sieciowej”, obserwowana przez nas zmiana jest znacznie subtelniejsza niż kryzys
ekonomiczny, a przecież równie realna i radykalna [Varnelis]. W ciągu ostatniej dekady,
sieć stała się podstawą myślenia o kulturze. Kontrastuje kulturę cyfrową – z jej uniwersalizmem i rozbiciem na jednostki, możliwością szybkiej cyrkulacji wszelkich treści i kapitału – z kulturą sieciową, gdzie elementem bazowym stała się sieć związków pomiędzy
214
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
ludźmi i maszynami, we wszelkich konfiguracjach. Z kolei wedle Michel Bauwensa,
„polityczny, ekonomiczny i społeczny system zmienia się w rozproszone sieci, pojawia się
nowy rodzaj relacji międzyludzkich: peer-to-peer. Wraz z systemem p2p, powstaje trzeci
model produkcji, trzeci model rządzenia, i trzeci model własności – gotowe do całkowitego przeorania naszej aktualnej ekonomii politycznej, na nieporównywalną dotąd
skalę” [Bauwens]. Także cytowany już wyżej Don Tapscott przestrzega: „po raz pierwszy
w historii, młodzi są lepiej przystosowani, mają szerszą wiedzę i umiejętność posługiwania
się innowacją centralną dla całego społeczeństwa. Poprzez te media cyfrowe, Pokolenie
Sieci rozwinie i narzuci swoją kulturę reszcie społeczeństwa. (…) To oni są napędem transformacji społecznej” [2009: 2]. Dla Henry Jenkinsa wreszcie, nowym, kluczowym pojęciem
współczesnej kultury stała się „konwergencja mediów” – przepływ treści przez różnorodne
platformy medialne, współpraca między różnorodnymi gałęziami przemysłu medialnego,
i migracyjne cechy publiczności, która aktywnie poszukiwać będzie i pójdzie niemal wszędzie by znaleźć treści, które odpowiadają im najbardziej[2006: 4].
Uważany za proroka pokolenia sieci Manuel Castells zwracał już wcześniej
uwagę na kluczową rolę wolności w sferze Internetu – choć wyróżnia wewnątrz „kultury
Internetu” aż cztery warstwy (techno-merytokratyczna, hakerska, wirtualno-komunitariańska i kultura przedsiębiorczości) są one jednak służebne wobec sieciowej ideologii
wolności [2003: 47]. W swojej najbardziej znanej pracy, książce „Społeczeństwo sieciowe”,
Castells zwracał także uwagę, iż wszystkie dominujące funkcje i procesy czasów współczesnych są w coraz większym stopniu organizowane wokół sieci, a rozprzestrzenianie się
logiki sieciowej znacząco wpływa na wszystkie obszary naszego funkcjonowania: procesy
produkcji, doświadczenia, władzy i kultury [2007: 467].
Odwołując się do literatury krajowej, możemy przytoczyć teraz niemal prorocze
słowa Barbary Fatygi, opisującej cechy trzeciego, niesformalizowanego obiegu treści kultury: „Istotnym składnikiem trzeciego obiegu są działania, dzięki którym to wszystko jest
możliwe. W skrajnych przypadkach samo działanie staje się tutaj wartością-wzorcem i,
mniej lub bardziej »rozmytym«, wzorem kultury” [2005: 112].
Nieważne, jakiego konkretnego terminu dla opisania zachodzącej zmiany użyjemy
- bezsprzecznie jednak jesteśmy świadkami powstawania nowego paradygmatu kultury.
Nic więc dziwnego, iż w tej nowej rzeczywistości, zasadzającej się na wolności wymiany
każdego rodzaju informacji; gdzie ponad połowa Polaków uważa, że wprowadzenie ACTA
ograniczy ich dostęp do muzyki, filmów i książek przez Internet gotowi są oni do tak szerokich protestów. Polacy widzą wyraźny związek między ACTA a dostępem do kultury –
i aż 52% badanych jest skłonnych uznać, że zachowanie darmowego dostępu do książek,
filmów i muzyki jest elementem swobód obywatelskich, który powinien być zachowany
nawet kosztem naruszenia prawa autorskiego [Protest w sprawie…]. Raport „Obiegi
kultury” zwraca uwagę, iż często Internet właśnie jest jedyną szansą młodych ludzi
(tak z powodów finansowych, jak i trudności w dostępie do kultury np. na wsiach) na kontakt z treściami kultury i rozrywką. Opłaty za te treści często są dla nich zbyt wysokie –
szczególnie, jeśli porównamy zasobność portfela młodego pokolenia Polaków i ich zagranicznych rówieśników, przy porównywalnych cenach dóbr kulturalnych. Podsumowując
słowami Jacka Żakowskiego: „Dla nowej społeczności sieciowej udział w kulturze jest
215
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
prawem, obowiązkiem i znakiem. Mogą go finansować, jeśli mają za co. Jeżeli można i cena
jest rozsądna – płacą. Ile mogą. Ale moralnie nie zaakceptują sytuacji, w której od udziału
(filmów, muzyki, seriali, tekstów itp.) w kulturze odetną ich tworzone przez korporacje
bariery finansowe (…) W ich świecie wolność dzieła i prawo dostępu stoją przed prawem
własności” [2012: 16].
Ekonomia bitów versus Ekonomia cząsteczek
Młodzi ludzie nie są osamotnieni w swoich oczekiwaniach. Choć z jednej strony
obrońcy ACTA podkreślają materialne straty dla twórców kultury wynikające z wolnego
obiegu treści w Internecie, słychać także głosy przeciwne, z różnych środowisk. Według
cytowanych przez Rafała Piserę szacunków firmy doradczej Business Consulting, już dzisiaj gospodarka internetowa daje w Polsce 3-4% PKB - więcej niż cały nasz przemysł wydobywczy, a na całym kontynencie sieć wytwarza wartość rzędu 160 mld euro – czyli tyle,
ile cała gospodarka Irlandii. „Na ACTA być może w krótkim okresie zyskają twórcy.
Jednak w długim okresie stracimy wszyscy (…). Im więcej ludzi ma dostęp do informacji
i wiedzy, tym bardziej przekłada się to na rozwój kraju [Pisera 2012: 30].
W samej naturze wymiany internetowej badacze również widzą wartość ekonomiczną, możliwą do wykorzystania – w pokoleniu sieci drzemią olbrzymie zasoby kreatywności. Clay Shirky zwraca uwagę, iż „rozrywka” w sieci odchodzi od znanego nam
konsumpcyjnego wzorca. Internauta to nie tylko odbiorca, ale współtwórca, komentator,
analityk i oceniający, specjalista od kodu popkultury. Młodzi internauci dzielą się contentem, dyskutują, zmieniają, kontrują [Shirky 2010: 13]. Dzięki wzrastającej ilości czasu
wolnego, potencjał drzemiący w sieci i różnorodnych opcjach jej wykorzystania jest niewyobrażalny – jeśli tylko będziemy potrafili go dostrzec i wykorzystać [Tamże: 212]. Jest to
po prostu potencjał zamknięty w formie innej, niż przyzwyczajone są pokolenia „analogowe”, i stąd niekiedy trudny do pojęcia i dostrzeżenia. W końcu generacje analogowe
wciąż jeszcze rządzą światem…
Patrzący dalej w przyszłość ekonomiści postulują uwolnienie treści sieciowych.
Chris Anderson w swojej książce „Free” twierdzi, iż powstała już nowa, bazowana na sieci
ekonomia – ekonomia darmo, free-conomy, ekonomia bitów, w opozycji do panującej
dotąd ekonomii cząsteczek. W tej nowej ekonomicznej rzeczywistości koszt wytworzenia
wszystkiego, co można zmienić w czyste dane, zmierza do zera – i wraz z nim powinna
do zera zmierzać także cena. Ekonomia bitów jest z definicji deflacyjna, i zasadza się na
paradoksie: ludzie i przedsiębiorstwa zarabiają wciąż znaczące kwoty na rzeczach oferowanych za darmo. Czy też nie ich samych - a osobno wycenianych usługach dodatkowych [Anderson 2009: 13]. Koszach smerfojagód, by nasz charakter w darmowej grze
miał większe szanse zwycięstwa, dodatkowych opcjach na darmowe aplikacje… Podstawą
tej rozwijającej się „ekonomii darmochy”, zdaniem Chrisa Andersona, jest model freemium (połączenie free oraz premium) – kluczowym dobrem XXI w. będą czas i uwaga
odbiorcy; masa widzów, których uda się danemu medium zgromadzić. Im właśnie będzie
można pokazać – i docelowo sprzedać za realne pieniądze tak reklamy, jak i ekstra216
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
-płatne usługi dodatkowe. Według autora, jeżeli choć jeden na stu odbiorców zdecyduje
się zapłacić w Internecie za usługę dodatkową, wystarczy to na utrzymanie darmowych
treści dla pozostałych 99. „Według tego modelu muzyk wpuszcza swe piosenki do sieci do
darmowego pobrania, zaś utrzymuje się dzięki sprzedaży ekskluzywnych płyt dla kolekcjonerów, dzięki koncertom, kontraktom reklamowym, sprzedaży czapeczek, koszulek,
dzwonków na komórki” [Stasiak]. Anderson przestrzega, że ekonomia darmo nie pozwoli
zarobić wszystkim – każdy jest odpowiedzialny za siebie, za własne kreatywnie myślenie
o tym, jak na bazie reputacji i uwagi w mediach zbudować swój zysk finansowy. Dla każdego odpowiedź będzie inna [Anderson 2009: 171].
Anderson wypuścił na rynek kilka wersji książki „Free”, od wydania papierowego,
przez wersje na czytniki elektroniczne i telefony, w formie audiobooka oraz w licznych
formatach do ściągnięcia z sieci. Dlaczego autor dobrowolnie rozdaje owoc swej kilkuletniej pracy? Gdyż liczy, że w ostatecznym rozrachunku mu się to opłaci. Wpuszczenie
książki do sieci, choć w ciągu kilku tygodni ściągnęło ją 300 tys. osób, nie przeszkodziło
jej papierowemu wydaniu trafić na listę bestsellerów „New York Timesa”. Szum medialny
wokół sprawy może też zwiększyć sprzedaż jego poprzednich publikacji, spływają zaproszenia na dobrze płatne odczyty. Znów głośno o piśmie „Wired”, w którym przecież
pobiera pensję… [Stasiak]. Takie odkrywcze ujęcie, jak sam Anderson przyznaje, nie
było takie znów odkrywcze dla „pokolenia Google” – młodzi dorastali online w świętym
przekonaniu, że wszystko cyfrowe jest w oczywisty sposób darmowe. Zinternalizowali
bazowe założenie ekonomii darmochy niepostrzeżenie dla nich samych, podobnie jak –
porównuje – starsze pokolenia korzystają z podstawowych założeń mechaniki Newtona
grając w piłkę. Powstawanie nowej ekonomii wokół centralnej ceny „zero” było dla tego
pokolenia tak oczywiste, że nie warte wzmianki – zaś pokolenia starsze wciąż doszukują
się pułapek, zakładając, iż w końcu przyjdzie im zapłacić, gdyż nie ma nic „naprawdę”
za darmo [Anderson 2009: 13].
Podobne przekonanie, iż współistnienie szerokiej darmowej oferty (i to w pełni
legalnej) nie musi stanowić przeszkody dla zarabiania przez twórców wyrażają Michele
Boldrin i David Levine w swojej książce „Against Intellectual Monopoly”. Ekonomiści ci
idą nawet dalej – sugerują nie tylko wolność wymiany idei w sieci, ale zupełne zniesienie
ochrony patentowej i praw autorskich [Boldrin, Levine 2008: 16].
Nie tylko więc internauci, ale i ekonomiści przekonują, że prawo autorskie, jakie
znamy, to dziś przeżytek. Podobnego zdania jest Lawrence Lessig, autor książki „Wolna
kultura”, choć jego celem nie jest zwalczanie zwolenników „wszelkich praw zastrzeżonych”,
ale raczej ich uzupełnianie. Jego zdaniem, problemy, jakie obowiązujące prawo stwarza
naszej kulturze wynikają z niezamierzonych konsekwencji praw spisanych wieki temu,
a uparcie stosowanych obecnie wobec nowych technologii. Te reguły prawne mogły mieć
sens w kontekście technologii sprzed wieków, lecz utraciły go wobec technologii cyfrowych. „Potrzebujemy nowych reguł, obejmujących różnorodne swobody i wyrażonych
tak, że żaden prawnik nie będzie potrzebny” [Lessig 2005: 313].
Z kolei Adrian Johns w książce „Piracy”, pisze wręcz o przemyśle obrony własności
intelektualnej, jako stopniowo rozwijającym się od lat 70-tych poprzedniego stulecia fenomenie [2009: 497], wzywając jednocześnie do zmiany obowiązującego modelu praw autor217
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
skich i patentów jako nieprzystającego do współczesnej rzeczywistości.
Podobne głosy słychać także w Polsce - Kazimierz Krzysztofek, socjolog i badacz
Internetu, także twierdzi, że mamy do czynienia z wojną dwóch światów. Ten pierwszy,
zbudowany według tradycyjnych reguł (świat 1.0), odchodzi w przeszłość, lecz pozostaje
na tyle silny, by bronić swojej pozycji – i coraz bardziej zdesperowany. Drugi, oparty na
nowych technologiach – świat 2.0 – walczy o swoją przyszłość. Rozwiązania prawne nie
nadążają za rzeczywistością, a obok nas wzrosło całe pokolenie, które przyzwyczaiło się
do tego, że w sieci niemal za nic nie trzeba płacić [Machała 2012: 29].
A jednak czyjś elektorat…
Badacze protestów przeciw ACTA powszechnie twierdzą, iż obserwowane zjawisko nie nadaje się do politycznego zagospodarowania; nie jest to ani zalążek nowej
partii, ani ruch, który może udać się skusić do poparcia konkretnej opcji politycznej.
Manifestacje uznane zostały za ekspresję wyrażającą postulaty moralne, nie polityczne.
I tak np. Krzysztof Koseła i Tomasz Szlendak nie widzą w Actawistach potencjału buntu
– młodzi Polacy są ich zdaniem na tyle bezpiecznie zakorzenieni w rodzinach i nikle zainteresowani polityką, nieufni wobec instytucji państwa i nie mający poczucia wpływu na
bieg spraw publicznych, że do momentu załamania się materialnego status quo rodziców,
na których utrzymaniu pozostają, młodzi nie mają motywacji do buntu. Takie pojęcia
jak naród czy społeczeństwo nadal są dla protestujących abstrakcją Także zdaniem
Alka Tarkowskiego jest to zjawisko niepolityczne [Pierwszy portret…].
Jednak obserwując znaczące spadki poparcia dla rządu w okresie odbywających
się manifestacji przeciw ACTA, nie można zaprzeczyć, iż protesty odbywały się jeśli nie
z powodów politycznych, to jednak w politycznym kontekście. I choć część z protestujących nie ma jeszcze czynnego prawa wyborczego, spora część przekroczyła już próg
dorosłości. Nie popierają może jednolitej opcji politycznej czy konkretnego programu, ale
na zasadzie identyfikacji negatywnej ich wybory przekładają się na wyniki sondażowe głównie partii, która chciała wprowadzić ACTA. Partie powinny także być ostrożne w perspektywie przyszłości - wyniki badań „Diagnozy Społecznej 2011” pokazują, że przynajmniej od kilku lat osoby korzystające z Internetu częściej biorą udział w wyborach
[Czapiński, Panek 2011: 323], niż ci zeń niekorzystający - w wyborach samorządowych
w 2010 r. różnica wynosiła co prawda jedynie 2 p.p., ale w wyborach parlamentarnych
jest większa.1 Według danych „Diagnozy Społecznej 2009”, w 2007 roku deklarowana frekwencja wyborcza wśród internautów była o 8,5 p.p. wyższa niż wśród osób niekorzystających [Czapiński, Panek 2009: 302]. Ciekawym jest fakt, że w pierwszej połowie 2011 roku
wśród internautów było mniej (o 5,5 p.p.) osób zdecydowanych na kogo głosować – partie
winny więc wykorzystywać swoją szansę, i docierać przez Internet do osób, które jeszcze
są niezdecydowane, ale ostatecznie wezmą udział w wyborach. Dzisiejsi młodzi to więc
1 Zdaniem autorów, w przeciwieństwie do wyborów samorządowych częściej głosują w nich osoby
mieszkające w większych miastach, podczas gdy w wyborach lokalnych frekwencja jest wyższa
w mniejszych miejscowościach – stąd w związku z różnicami w dostępie do Internetu na korzyść miasta
także zwiększona aktywność polityczna internautów
218
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
nie tylko przyszły elektorat, ale elektorat potencjalnie bardziej aktywny, mogący zaważyć
na wyborczym wyniku partii. Dotarcie z przekazem politycznym do pokolenia niezainteresowanego polityką, ale obecnego w Internecie w naturalny sposób odbywać się powinno
właśnie poprzez sieć. Polskie partie nie mają w tej kwestii specjalnego doświadczenia,
ani jak się wydaje zainteresowania – różnica najczęściej pokolenia czy dwóch pomiędzy
„naturalnymi” użytkownikami Internetu z Pokolenia Google, a klasą polityczną to przepaść technologiczna i kulturowa. Stąd tak wielkie zdziwienie polityków, iż „nagle” sieć
okazała się dla młodych Polaków wartością tak ważną.
Przytaczany już wcześniej Don Tapscott zwraca uwagę na nową jakość polityczną, jakiej oczekiwać – i w końcu wymagać – będzie Pokolenie Sieci; na nowo tworzone imperatywy obywatelskości i demokracji. Wskazuje, iż już teraz (choć dotychczas
nie na rodzimym polskim gruncie), Net Generation przekuwa swą aktywność polityczną
na działanie silniej, niż jakiekolwiek pokolenie dotychczas [Tapscott 2009: 11]. To pokolenie, które chce przede wszystkim wolności – wolności wyboru, wolności ekspresji siebie.
Wybór i uczestnictwo są wartością samą w sobie, w każdej dziedzinie życia – od rozrywki, przez pracę, aż do sfery politycznej. Stąd sukces internetowej kampanii Baracka
Obamy, koordynowanej przez 23-letniego wówczas studenta. Po raz pierwszy przekaz
polityczny nie był w pełni kontrolowany – „uczestnicy” kampanii korzystający z różnych narzędzi internetowych mogli sami się organizować, dzielić informacjami, skrzykiwać na manifestacje… Młode pokolenie otrzymało wreszcie możliwość politycznej
ekspresji w formie przystającej do ich oczekiwań. Młodzi nie mogący jeszcze głosować
oczekują nawet więcej – modelu, gdzie będą mogli rzeczywiście współpracować z politykami, bezpośrednio wymieniając idee, weryfikując ich, będąc katalizatorami dla nowych
inicjatyw. I to nie tylko podczas wyborów! [Tamże: 244]. Stąd tak silna awersja do tradycyjnej polityki i brak zainteresowania - gdzie przemowy wygłaszane są do ludu, idee są
skostniałe, a politycy zamknięci na nowe rozwiązania w partyjnych więzach. Pokolenie
Sieciowe to niewykorzystany politycznie potencjał, na jaki klasa polityczna pozostaje ślepa.
Zainteresowanie tej generacji polityką nie wzrośnie, jeśli „polityka” nie pójdzie na kompromis, sięgając wreszcie po formy dla niej zrozumiałe i naturalne.
Dopiero atak bezpośredni na podstawową wartość pokolenia – Internet, wolność – zachęcił młodych do pewnej aktywności obywatelskiej w Polsce. Jednak trudno
w tym jednym zrywie dopatrywać się końca „socjologicznej próżni” zdiagnozowanej przez
Stefana Nowaka w 1979. Zdaniem tego badacza, w Polsce pomiędzy wspólnotą moralną
narodu a wspólnotą pierwotną rodziny nie ma nic – tylko te dwa wymiary, abstrakcyjna
wspólnota narodowa oraz sfera prywatności zogniskowana wokół rodziny organizują społeczne życie Polaków. Pomiędzy nimi nie ma nic - ani spontanicznych zachowań społecznych, ani inicjatyw obywatelskich, ani licznych stowarzyszeń, ani silnych ruchów społecznych [Nowak 1979: 168]. W trwającej dekadzie Janusz Czapiński stwierdził, iż teza
Nowaka pozostaje nadal aktualna [Bendyk 2012: 194] – i „walki o sieć” nie można uznać
za początek rozwiązania tego problemu, choć może być zaczątkiem nowej świadomości
politycznej młodych.
Widoczne na ulicy protesty przekładały się także na poziom poparcia dla rządu
w sondażach od lutego do kwietnia 2012. Luty przyniósł wyraźny spadek poparcia dla
219
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
rządzących, a na tej fali – jak się wydaje – także spadek zaufania do całej klasy politycznej.
W największym stopniu stracili zaufanie politycy, którzy mogli być łączeni ze zmianami
wywołującymi niezadowolenie i protesty – m.in. ustawą refundacyjną oraz podpisaniem
umowy ACTA. Nieufność wobec premiera Donalda Tuska w lutym deklarowało 39%
respondentów – miesięczny wzrost 7 p.p. [BS/26/2013: 6], zaufanie wobec niego zmalało
również w tym czasie o 5 p.p., co zmniejszyło różnicę między ilością osób deklarujących
nieufność, a tych ufających premierowi do 5 p.p. - odpowiednio 44% wobec 39%.
Marzec przyniósł kolejny, bardzo wyraźny spadek notowań premiera - od lutego
liczba osób, które deklarowały zaufanie do szefa rządu zmalała o dalsze 8 p.p., i jednocześnie wyraźnie przybyło tych, którzy mu nie ufają (wzrost o 6 p.p.). W trzech miesiącach do marca 2012 zaufanie do szefa rządu zmniejszyło się prawie o jedną trzecią
(z 52% w grudniu ub.r. do zaledwie 36% obecnie – spadek o 16 p.p.) i w równie dużym
stopniu wzrosła wobec niego nieufność (o 16 p.p.) [BS/43/2012: 3]. W tym samym kwartale w podobnej skali zmniejszyła się liczba zdeklarowanych wyborców rządzącej partii –
Platformy Obywatelskiej. W marcu także po raz pierwszy osoba premiera częściej budziła
nieufność niż zaufanie Polaków (36% deklaracji zaufania wobec 45% deklaracji nieufności)
– był to najgorszy wynik w historii sprawowania przez Tuska funkcji premiera. W kwietniu
drugi miesiąc z rzędu w ocenach premiera wyraźnie przeważała nieufność, nadal utrzymująca się na poziomie 45% [BS/59/2012: 11].
Nie tylko ocena klasy politycznej, ale i ogólne nastroje społeczne w kraju uległy
w tym okresie pogorszeniu – od marca do kwietnia 2012 odsetek respondentów przekonanych, że sytuacja w naszym kraju zmierza w dobrym kierunku zmalał o 3 p.p., o 4 p.p.
zaś wzrosła liczba osób wyrażających przeciwną opinię [BS/58/2012: 2].
Nie tylko młodzi gniewni
Już ze skali zmian poparcia dla polityków partii rządzącej wynika, iż bunt przeciw
ACTA i pogorszenie nastrojów społecznych nie dotyczyły jedynie grupy osób, które brały
aktywny udział w protestach. Skala zjawiska była znacznie szersza, niż nawet kilkutysięczne marsze mogłyby wskazywać. Wedle badań CBOS z lutego 2012, o ACTA słyszała
ogromna większość (83%) opinii publicznej, a tylko 17% nic nie wiedziało na jej temat.
Relatywnie najczęściej o ACTA słyszeli badani w wieku 15–17 lat (96%), mający wyższe
wykształcenie (100%) i internauci (95%) [BS/23/2012: 3], co zgadza się z trendami wskazywanymi przez badaczy w analizie ruchu przeciw ACTA. Większość Polaków (łącznie
58%-70% tych, którzy zadeklarowali wiedzę o tej umowie) była przeciwna ratyfikacji
ACTA, poparcie dla niej wyrażali tylko nieliczni (10%), zaś pozostali albo w ogóle nie
słyszeli o dokumencie (17%), albo nie mieli w sprawie jego podpisania własnego zdania
(15%). Dezaprobata dla ACTA przeważała w większości analizowanych grup, skorelowana
była z takimi czynnikami, jak korzystanie z Internetu oraz cechą demograficzną silnie
z tym związaną – wiekiem. Niekorzystający z sieci wyraźnie częściej niż internauci nie
mieli wyrobionej opinii o ACTA [Tamże: 4].
Wedle tego samego sondażu, na pozytywny stosunek do ACTA miał proporcjo220
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
nalny wpływ również sposób i intensywność korzystania z sieci - im więcej czasu badani
spędzali online, i im bardziej wszechstronnie wykorzystywali Internet, tym częściej deklarowali krytyczne nastawienie wobec tej umowy. Podkreślić należy jednak, że w badaniu
CBOS powtarzają się zarzuty stawiane rządowi przez protestujących młodych ludzi.
I tak: 73% respondentów (88% tych, którzy słyszeli o ACTA) było zdania, że przed podpisaniem umowy opinia publiczna była zbyt słabo informowana o jej treści i możliwych konsekwencjach; ponadto 72% badanych (87% wśród tych, którzy wiedzieli, czym jest ACTA)
wyrażało przekonanie, że umowa nie była w wystarczającym zakresie konsultowana ze
wszystkimi zainteresowanymi stronami [Tamże: 9]. Internauci częściej oceniali ACTA jako
niekorzystną dla użytkowników sieci, a niekorzystający z Internetu częściej nie mieli w tej
kwestii sprecyzowanego zdania. Ogólnie, podział internautów na tych, dla których ACTA
byłaby bezpośrednio, osobiście niekorzystna i tych, dla których umowa nie miałaby znaczenia był wyrównany. Co ciekawe, sondaż wydaje się odpierać stawiane protestującym
zarzuty, iż ich protest wynika z chęci ochrony własnej nielegalnej działalności - w indywidualnym rachunku zysków i strat ankietowanych związanych z wprowadzeniem ACTA,
przeważają głosy, że nie ma ono znaczenia. Nawet internauci, którzy w większości (79%)
widzieli ACTA ogólne zagrożenia dla osób korzystających z sieci, wyraźnie rzadziej oczekiwali, iż ich własna sytuacja pogorszy się w związku z ACTA (45%). Zdaniem komentatorów badania, wynika to w pewnym stopniu z ogólnego charakteru protestu wobec tego
dokumentu – był on kojarzony z zagrożeniami dla ogólnego kształtu i działania Internetu,
ale znaczna część protestujących (w manifestacjach, ale nie tylko) nie postrzegała w nim
zagrożeń dla własnej aktywności online [Tamże: 10].
Nie ma wolności bez prywatności
Jak widać powyżej, choć istnieje pewien profil „typowego” protestującego
przeciw ACTA, ruch ten nie był w żadnym przypadku ograniczony wyłącznie do najmłodszego pokolenia, chroniącego swe partykularne interesy i „szarą” sferę aktywności
sieciowej. Jednak można uznać, iż właśnie gwałtowność, natężenie i niespotykana dotąd
skala protestu młodych – którzy przyzwyczaili polską klasę polityczną do nikłego zaangażowania politycznego o aktywności obywatelskiej – najbardziej wpłynęła na stanowisko rządu w tej sprawie. Smutny jest fakt, iż rząd postanawia o wstrzymaniu ratyfikacji
dokumentu, który (teoretycznie) analizował przez dwa lata – po to, by móc dokonać…
analiz i przemyśleń. W nagłym zwrocie akcji polski premier apeluje do polityków
Parlamentu Europejskiego o odrzucenie porozumienia w kształcie aktualnie uzgodnionym. Równie niezrozumiały jest fakt, iż procedury państwa prawa zaczęły działać
dopiero, gdy opinia publiczna wyszła na ulicę. Dopiero na początku lutego Rzecznik Praw
Obywatelskich – na wniosek prezydenta Bronisława Komorowskiego – dokonała analizy ACTA, uznając, że dokument może mieć niekorzystny wpływ na poziom ochrony
praw i wolności człowieka w Polsce. Irena Lipowicz w swym stanowisku zwróciła uwagę,
że „szczegółowe rozwiązania przyjęte w umowie ACTA dla zabezpieczenia praw jednostki
są często nieadekwatne, niewystarczające i niejednokrotnie pozostawione wyłącznie prak221
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
tyce stosowania prawa, co budzi poważne obawy z punktu widzenia ochrony praw podstawowych i może wskazywać na ich de facto fasadowy charakter” [Stanowisko RPO…].
Podobne jak w Polsce protesty, choć o nieco mniejszym natężeniu (Polska była
liderem w protestach, na co zwracała uwagę prasa światowa), obserwować można było
w całej Europie – i dały one podobne rezultaty. ACTA w ogóle nie podpisały Cypr, Estonia,
Niemcy, Holandia i Słowacja – i wedle deklaracji rządowych, nie podpiszą. Ostatecznie,
także rządy Polski, Czech i Łotwy, Austrii, Rumunii, Bułgarii i Słowenii zawiesiły ratyfikację ACTA – co oznacza efektywne jej odrzucenie, gdyż przyjęcie przez parlamenty krajowe jest wymogiem koniecznym dla wejścia umowy w życie.
Także w skali europejskiej szeroko zakrojone protesty wywołały podobny
skutek. Pod koniec lutego 2012 Komisja Europejska rozważała i zarekomendowała możliwość przekazania ACTA do Trybunału Sprawiedliwości, by ocenił on, czy umowa
nie narusza praw podstawowych. KE czekała kilka tygodni na wykonanie tego ruchu
– choć dyskusje trwały od końca lutego, kolegium komisarzy wyraziło formalną zgodę
na początku kwietnia, wtedy też sformułowano pytanie, jakie ma być zadane sędziom.
ACTA wysłano do Trybunału ostatecznie 4 kwietnia 2012. Pod koniec marca Komisja
Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego, odpowiedzialna za prace
nad ACTA w Parlamencie, zdecydowała, iż PE nie skieruje – niezależnie od Komisji
Europejskiej – ACTA do Trybunału [Co dalej z ACTA?]. Do tej pory już cztery komisje
parlamentarne (przemysłu, prawna, wolności obywatelskich i rozwoju), wspierające
Komisję Handlu Międzynarodowego swoimi opiniami zarekomendowały odrzucenie
ACTA oraz głosowanie Parlamentu Europejskiego bez oczekiwania na wyrok Trybunału
Sprawiedliwości UE. 21 czerwca także sama Komisja Handlu Międzynarodowego zarekomendowała odrzucenie ACTA. Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów,
do której należą m.in. brytyjscy konserwatyści i PJN, wnioskuje o przełożenie głosowania
nad raportem Davida Martina, parlamentarnego sprawozdawcy ds. ACTA (rekomendującego odrzucenie umowy) z 21 czerwca 2012 do czasu uzyskania opinii Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości. [Zalewski: ACTA nie…]. Dyskusję nad ACTA na sesji plenarnej PE przewidziano na 2-5 lipca 2012, głosowanie ostatecznie odbyło się 4 lipca.
Europejska Partia Piratów
Wspomniane głosowanie w Parlamencie Europejskim w lipcu najprawdopodobniej zakończyło historię ACTA w Europie –za odrzuceniem umowy było aż 478 europosłów, przeciwko zaledwie 39. Parlament nie czekał ze swym rozstrzygnięciem na orzeczenie
Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, który bada teraz zgodność ACTA z unijnym
prawem - i ten ostatni fakt otwiera furtkę na powrót ACTA pod głosowanie PE w okresie
późniejszym [Grynkiewicz, Bielecki]. Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie ustosunkował się jeszcze do zapytania o zgodność ACTA z prawem unijnym. Jeśli uzna, iż ACTA
nie jest z nim w konflikcie, Komisja Europejska może ponownie poprosić Parlament
o ponowne rozpatrzenie sprawy. Szanse na zmianę rozstrzygnięcia są jednak niewielkie.
Pomimo odrzucenia umowy przez Parlament Europejski, pozostaną po niej ślady.
222
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
We wrześniu 2011 w wyborach do Landtagu Niemiecka Partia Piratów zdobyła 9% głosów,
od marca przedstawiciele partii zasiadają także w regionalnym parlamencie Kraju Saary
po zdobyciu tam 7,4% głosów. Analizy po wyborach w Kraju Saary i Berlinie pokazały,
że Piraci mobilizują wyborców, którzy do tej pory nie chodzili na wybory. Mają również
spore poparcie wśród młodych osób, głosujących po raz pierwszy [Niemiecka Partia…].
Niemiecka Partia Piratów to część większego ruchu, Europejskiej Partii Piratów
– i Niemcy nie są jedynym krajem, w którym ugrupowanie to odnosi sukcesy. Już w tej
chwili w PE zasiadają dwaj członkowie Piratpartiet ze Szwecji, a w połowie kwietnia
z udziałem delegatów z około 20 państw odbyła się w Pradze Piracka Międzynarodówka,
gdzie debatowano nad wspólnym programem przed wyborami do Parlamentu
Europejskiego w 2014 roku i umową ACTA [Piracka Międzynarodówka…].
A co mogą zrobić młodzi, jeśli – w przypadku uznania jej za zgodną z prawem
UE i ponownego głosowania w PE, tym razem przyjmującego umowę - Acta przejdzie?
Wyprowadzić się do Szwecji i wstąpić do Kościoła Ściągających z Internetu, gdzie informacja jest świętością, a jej kopiowanie sakramentem, zaś skróty Control+C i Control+V
są rytuałami.
Bibliografia:
Anderson Ch. (2009), Free: The Future of a Radical Price, New York, Hyperion.
Batorski D., Zając J., Kim są protestujący przeciw Acta,: http://blog.sotrender.com/pl/2012/01/
kim-sa-protestujacy-przeciw-acta/ (30.05.2012).
Bauwens M., The political economy of peer production, http://www.ctheory.net/articles.
aspx?id=499 (12.04.2012).
Bendyk E. (2012), Bunt sieci, Warszawa: Biblioteka Polityki.
Boldrin M., Levine D. (2008), Against intellectual monopoly, Cambrige-New York, Cambridge
University Press.
Castells M. (2003), Galaktyka Internetu, Poznań: Rebis.
Castells M. (2007), Społeczeństwo sieciowe, Warszawa: PWN.
BS/32/2012, Opinia publiczna o ACTA, Centrum Badania Opinii Społecznej, komunikat
z badań, marzec 2012, Warszawa.
BS/26/2012, Zaufanie do polityków w lutym, Centrum Badania Opinii Społecznej, komunikat
z badań, luty 2012, Warszawa.
BS/43/2012, Zaufanie do polityków w marcu, Centrum Badania Opinii Społecznej, komunikat
z badań, marzec 2012, Warszawa.
BS/58/2012, Nastroje społeczne w kwietniu, Centrum Badania Opinii Społecznej, komunikat
z badań, kwiecień 2012, Warszawa.
BS/59/2012, Zaufanie do polityków w kwietniu, Centrum Badania Opinii Społecznej, komunikat z badań, kwiecień 2012, Warszawa.
Co dalej z Acta? http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/574802,Co-dalej-z-ACTA-Trybunalnie-udzieli-odpowiedzi (31.05.2012).
Czapiński J., Panek T. (2009), Diagnoza społeczna 2009. Warunki i jakość życia Polaków,
223
Polityka w opinii młodych. Idee – Instytucje – Obywatele.
Warszawa: Rada Monitoringu Społecznego.
Czapiński J., Panek T. (2011), Diagnoza społeczna 2011. Warunki i jakość życia Polaków,
Warszawa: Rada Monitoringu Społecznego.
Czerski P., My, dzieci sieci , http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/506821,pisarz-piotrczerski-my-dzieci-sieci,id,t.html?cookie=1 (16.06.2012).
Fatyga B. (2005), Dzicy z naszej ulicy, Ośrodek Badań Młodzieży, Warszawa: Instytut
Stosowanych Nauk Społecznych, Uniwersytet Warszawski.
Filipiak M., Hofmokl J., Tarkowski A. (2012), Obiegi kultury. Społeczna cyrkulacja treści,
Raport z badań, luty Warszawa: Centrum Cyfrowe.
Grynkiewicz T., Bielecki T., Parlament Europejski odrzucił ACTA. Ale to nie koniec walki, http://
wyborcza.pl/1,75477,12069308,Parlament_Europejski_odrzucil_ACTA__Ale_to_nie_koniec.html#ixzz29x5BJvvK (10.09.2012)
Janiszewski B., Krzyk, złość, ACTA, czyli młodzi na barykadach, http://spoleczenstwo.newsweek.pl/krzyk--zlosc--acta--czyli-mlodzi-na-barykadach,87961,1,1.html (11.06.2012).
Jenkins H. (2006), Convergence Culture, 2006, NY-London: New York University Press.
Johns A. (2009), Piracy, Chicago-London: University of Chicago Press.
Łakomski G., Cieśla W. (2012), Actywiści kontra analogi, „Wprost” 5/2012 (1511).
Lessig L (2005)., Wolna kultura, Warszawa: WSIP.
Machała T. (2012), To początek chaotycznej rewolucji, „Wprost” 5/2012 (1511).
Niemiecka Partia Piratów, http://wyborcza.pl/1,75477,11425350,Niemiecka_Partia_Piratow_
zwycieza_i_sieje_strach.html (1.06.2012)
Nowak St, 1979. System wartości społeczeństwa polskiego, „Studia Socjologiczne”, nr 4/1979.
Pierwszy portret pokolenia ACTA http://wyborcza.pl/1,75478,11424540,Pierwszy_portret_
pokolenia_ACTA.html (25.05.2012).
Piracka Międzynarodówka obraduje w Pradze, http://www.rp.pl/artykul/860264.html
(10.06.2012).
Pisera R. (2012) , 1.0 kontra 2.0, „Wprost” 5/2012 (1511).
Protest w sprawie ACTA, http://centrumcyfrowe.pl/2012/protest-w-sprawie-acta-to-walkamlodych-o-wolnosc-w-internecie-potwierdzaja-wyniki-badan/ (11.06.2012).
Protesty przeciw ACTA: Jakie grupy są najbardziej aktywne? http://www.polskatimes.pl/artykul/499987,protesty-przeciw-acta-jakie-grupy-sa-najbardziej-aktywne,id,t.html (25.05.2012).
Shirky C. (2010), Cognitive Surplus, NY: Penguin press,
Stanowisko RPO w sprawie możliwych skutków związania się Polski umową ACTA dla praw
i wolności człowieka i obywatela w Polsce, 21 lutego 2012, Warszawa.
Stasiak P., Nowy darmowy świat, http://www.polityka.pl/rynek/gospodarka/1500421,1,nowy-drmowy-swiat.read (13.03.2012).
Tapscott D. (2009),, Grown up digital, McGraw Hill.
Varnelis K., The meaning of network culture, http://www.eurozine.com/articles/201001-14-varnelis-en.html (3.06.2012).
Żakowski J. (2012), Rewolta dostępu, „Polityka”, nr 5/2012 (2844), 1 luty – 7 luty 2012.
Zalewski: ACTA nie przejdzie w Parlamencie Europejskim, http://forsal.pl/artykuly/626408,zalewski_acta_nie_przejdzie_w_parlamencie_europejskim.html (20.06.2012).
224
Julia Liszkowska: Awantura o Acta. Dlaczego młodzi walczą o prawo do wolnego Internetu?
Julia Liszkowska – mgr, prawnik, absolwentka Europeistyki w Uniwersytecie Adama
Mickiewicza oraz doktorantka nauk o polityce na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Posiada Dyplom Prawa Transnarodowego Uniwersytetu Genewskiego,
ukończyła także College of Europe. Na co dzień pracuje w korporacji oraz zajmuje się
tłumaczeniami z języków angielskiego i francuskiego. Jej zainteresowania naukowe to komunikacja polityczna i współczesne kampanie polityczne, oraz szeroko pojęte kwestie
Polskiego członkostwa w Unii Europejskiej.
225

Podobne dokumenty