ISLAND LADY na morzu i po śródlądziu
Transkrypt
ISLAND LADY na morzu i po śródlądziu
Żagle luty 2011 Kronika niezwykłego rejsu Morze CZECHY SŁOWACJA MOŁDAWIA Bratysława META Budapeszt AUSTRIA Dunaj WĘGRY RUMUNIA Słowenia Dunaj CHORWACJA BOŚNIA I HERCEGOWINA START Bukareszt Belgrad MORZE CZARNE BUŁGARIA SERBIA Sofia MORZE ADRIATYCKIE Skopje MACEDONIA ALBANIA WŁOCHY GRECJA MORZE EGEJSKIE TURCJA MORZE JOŃSKIE MORZE TYRREŃSKIE SEWERYN CZARNOCKI N Sycylia E W S Kreta ISLAND LADY na morzu i po śródlądziu Rok 2009 skończył się dla „Island Lady” w Chorwacji. Andrzej Czapiewski odjechał do USA podreperować budżet wyprawy i zdrowie. Na początku marca żeglarz był w Polsce po odbiór nagrody: za samotne przejście Atlantyku i Morza Śródziemnego na jachcie balastowo-mieczowym został wyróżniony nagrodą „Żagli”. W roku 2010 Andrzej postanowił przez Morze Egejskie, Dardanele i Bosfor dostać się na Morze Czarne, a potem – na Dunaj. Plan bardzo ambitny... Tekst Bogusław Pazorek zdjęcia archiwum rejsu Nowością w żeglowaniu „Czapy” był koniec samotnego pływania. Pierwszym załogantem na nowej trasie został Stanisław Sochacki z Tychów, stary znajomy Andrzeja. Do Chorwacji wyjechali 6 kwietnia 2010 r. Ponieważ Andy ruszał na rzeki, należało koniecznie przerobić maszt tak, aby mogła go kłaść jedna osoba. Maszt nie jest wysoki, ale ciężki (grubościenny profil). Nie od dziś wiadomo, że fachowców od kładzenia masztu znaleźć można przede wszystkim na Mazurach. Zadania tego podjął się jeden z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie – Robert Pieńkosz z Olsztyna. Wszystkie elementy wykonał na podstawie zdjęć jachtu i masztu oraz opowieści „wilków morskich”, potem pojechał do Chorwacji i całą tę przemyślną konstrukcję zamontował na łodzi! I wszystko zagrało. 70 Wreszcie – start! Po generalnym przeglądzie, 7 maja, żeglarze opuścili wreszcie Murter. Do Splitu dotarli dzień później. Stanisław miał życzenie „zapoznać się” z pałacem Dioklecjana. W porcie Hvar, na wyspie o tej samej nazwie, byli 9, a w Dubrowniku 12 maja zatankowali jacht. Przy solidnym, 30-węzłowym jugo wpłynęli do Cavtat. Ostatni sprawdzian łódki, ostatnie zakupy... Odprawa graniczna i wreszcie pożegnanie Chorwacji! Cieśninę Otranto minęli 17 maja koło południa. Przed dziobem pokazała się Grecja – Korfu. Mieli dobry wiatr, więc postanowili płynąć non stop do Aten. Musieli tam dotrzeć na 22 maja, bo z USA miał przyjechać Jan Worwąg, kolejny członek załogi. Kiedy minęli Korfu, wiatr zaczął się wzmagać do 28 w z NW. W Kanał Koryncki weszli rano o 0600 21 maja. Po drugiej stronie wiatr nie odpuścił. Dalej wiało od 20 do 28 w, chlapało mocno, więc siedzieli w kabinie, wyglądając od czasu do czasu na pokład. Łódź płynęła prowadzona przez autopilota. Ostatniej nocy przed Atenami doszło do awarii. W pewnym momencie wysoka fala obróciła jacht i grot przeleciał na drugą burtę. Uderzenie było tak mocne, że rozerwało róg grotżagla. Andrzej szybko zarefował go i ustabilizował kurs. Na zarefowanym grocie dopłynęli do Aten. Niestety, w Marinie Kalamaki Grecy nie przyjęli jachtu na noc, więc Andy musiał szukać jakiegoś postoju. Znalazł go w Kosmas, w Olimpic Sailig Center. Tam dogonił ich Jan Worwąg. Janek przywiózł prezenty: mapę Morza Czarnego, alternator i mocny kabestan do stawiania masztu. Żagle | www.zagle.com.pl