Pobierz tekst

Transkrypt

Pobierz tekst
Czysta sprawa
Łucja Piekarska-Duraj
Mimo że nie ma obiektywnych kryteriów brudu i czystości, świetnie jesteśmy w stanie wyczuć,
co jest, a co nie jest czyste. Jak to się dzieje? Czy przychodzimy na świat z taką wiedzą? Skąd ją
czerpiemy?
Chciałabym spojrzeć na wybrane obiekty z repozytorium WMM z perspektywy innej niż historia
sztuki czy muzeologia. Zakładam tutaj, że prawo do interpretacji i własnego rozumienia dzieł mają
wszyscy ich odbiorcy, a nie tylko specjaliści posiadający ekspercką wiedzę (chociażby z zakresu
ikonografii). Zależy mi więc na tym, aby poeksperymentować ze spojrzeniem z innej perspektywy
– takiej, w której eksponaty są przede wszystkim reprezentacjami systemów kulturowych, z jednej
strony odnosząc się do kontekstu powstania i pochodzenia, z drugiej zaś, ilustrując współczesne –
nietechniczne ich zastosowania. Innymi słowy, chciałabym zastanowić się nad tym, czego możemy
się dowiedzieć, albo raczej: jakie pytania można postawić eksponatom, przyglądając się im poprzez
pryzmat brudu, czystości.
W naukach społecznych zakłada się zazwyczaj, że każde doświadczenie i interpretacja świata są
ukształtowane przez kulturę, która dostarcza sposobów kategoryzacji świata. Taką znaczeniową sieć
narzucamy na otaczającą rzeczywistość, nią łowimy informacje, definiujemy i kategoryzujemy…
Symbole funkcjonują nie tyle jako odrębne i suwerenne byty, ile raczej części różnych kontekstów.
Dlatego na przykład kulturowe pojmowanie brudu wiąże się jednocześnie z pojmowaniem piękna
oraz… z systemem sprawowania władzy, który jest silnie zakorzeniony w różnych, uzasadniających
je, mitologicznych opowieściach. „Skalanie” czy „tabu” to ściśle związane z tematyką brudu
i czystości, stanowiące ważną część teorii magi kategorie, które także definiują przestrzeń
społeczną i ilustrują różne normy kulturowe.
Język w wyraźny sposób rejestruje metaforykę: czystek, czystego i nieczystego sumienia, prania
brudów... Jest ona tak powszechna, że wydaje się uniwersalna. W niniejszej prezentacji zapraszam
do oderwania się od takiego przekonania. Poczucie niestosowności czy zniesmaczenia, jeśli takie
się pojawi, będzie dobrym wskaźnikiem tego, jak ważne są poruszane tu kwestie. Czy można
naprawdę i ostatecznie się od nich wyzwolić? Na ile tabu determinuje współczesne postrzeganie
norm?
Obraz „Adoracja Dzieciątka” Lorenza Lotta
Muzeum Narodowe w Krakowie
Ten piękny obraz może być potraktowany jako jeden ze sposobów poradzenia sobie z wyzwaniem
ukrycia nieczystości porodu i połogu, które są tutaj redefiniowane na potrzeby wzmocnienia
odpowiednich dogmatów. Mimo że rola Marii, matki Jezusa, jest w chrześcijaństwie ważna, a ona
sama – otoczona wielkim kultem, trudno oprzeć się wrażeniu, że centralną postacią chrześcijaństwa
jest ktoś inny. Spójrzmy na to barwne przedstawienie dobrze rozpoznawalnej sceny, w której realia
są podporządkowane wymogom opowieści…
W wydarzeniu Bożego Narodzenia ważne jest to, że Bóg się rodzi. Rola Jego Matki jest mniej
ważna: jak głoszą kolędy: Maria była „śliczną Panną”, która „Syna kołysała”. Okoliczności tego
porodu, znane z Ewangelii, wskazują jednak na niezwykłość Marii, która jako osoba „niepokalanie
poczęta” nie była skalana grzechem pierworodnym. Ta estetyzacja dobrze ilustruje kulturowe tabu
seksu, tutaj związane dodatkowo z postacią świętej osoby.
www.muzea.malopolska.pl
Dogmat o Niepokalanym Poczęciu jest elementem systemu religijnego, w którym obyczajowość
reguluje się zgodnie z zapotrzebowaniem czasów i instytucji kościelnych. Ogłoszony stosowną
bullą w 1854 roku, łączy sfery fizjologii i świętości, kończąc kilka etapów debat i rozważań, jakie
miały miejsce w chrześcijańskim świecie. Zawiłość i kompleksowość uzasadnień wyjaśniających rolę,
świętość i czystość Marii są dobrym przykładem tego, jak dużym wyzwaniem jest odpowiednie
stworzenie sylwetki świętej kobiety (warto przypomnieć na przykład trwający wiele wieków spór
o to, jak rzeczywiście nastąpiło poczęcie Jezusa; sama potrzeba wyłączenia seksu poza obszar
świętości także dobrze pokazuje, jakie to wyzwanie).
Przedstawienia Bożego Narodzenia odchodzą daleko od realiów porodu i połogu, bo oczywiście
nie o to w nich chodzi, zwłaszcza że sam fakt pojawienia się na świecie Mesjasza byłby
wystarczającym komunikatem stojącym za niejednym dziełem. Gdy dodać do tego obecną tu
dodatkową warstwę symboliczną, jak w obrazie Lorenza Lotta, wreszcie samą ideę malarstwa
tego okresu, które z założenia realistyczne (tak, jak to rozumiemy dzisiaj) być nie powinno, weryzm
wydaje się całkowicie nie na miejscu.
Ta całkowita nieobecność krwi i brudu wywołuje jednak pytanie: dlaczego to przedstawienie,
jak prawie wszystkie na ten temat, jest „wyczyszczone” i pozbawione naturalnych, bądź co
bądź, elementów. Pomijając całą, odmienną od dzisiejszej, filozofię malarstwa, a także warstwę
dogmatyczną odnoszącą się do grzechu pierworodnego, pojęcie „naturalności” jest jednym
z kluczy do zrozumienia tego, jak bardzo zarówno brud, jak i naturalność są kształtowane przez
kulturę: temu, co włączone w kulturę, jest nadane znaczenie, nie jest to po prostu, wiąże się
z wartościami. Każda „dzikość” musi zostać ucywilizowana, aby mogła zostać przyswojona przez
kulturę, a jeśli to oswajanie jest trudne, zdarza się, że takie niebezpieczne obszary usuwa się,
chowa lub obejmuje strefą ochrony tabu.
Lada cechu chirurgów
Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
Spójrzmy dla porównania na inną scenę, będącą ilustracją przypowieści ewangelicznej. Przyjrzyjmy
się sytuacji, która mogłaby być brzydka, ale nie jest – pomimo obecności krwi.
W tej opowieści o szlachetnym niesieniu pomocy leżący pod drzewem człowiek jest osłonięty
udrapowaną przepaską. Realizm tej sceny znów nie jest najważniejszy: istotny jest gest i relacja,
jaka między nimi powstaje. Cała sytuacja zostaje skonstruowana w oderwaniu od realiów
śródziemnomorskiej drogi, widzowie mają szansę skoncentrować się nie tyle na mało estetycznej
stronie cierpienia, ile na pozytywnym jej przezwyciężeniu.
W historii biblijnej człowiek, który leży pod drzewem, jest „wpół martwy”, bo wcześniej zbójcy
ograbili go, zadali mu rany i pozostawili zdanego na łaskę przechodniów. Tylko będący w drodze
Samarytanin zdecydował się pomóc konającemu człowiekowi, opatrując jego rany i polewając je
winem i oliwą.
Spójrzmy na to, jak buduje się znaczenie krwi otwartych ran bohatera tej opowieści. Podobnie
jak w sytuacji porodu nie jest to krew „zawiniona” (nie wynika z niepotrzebnego zużycia ani na
przykład z aktu samookaleczenia). Brud otwartych ran ofiary zostaje „ucywilizowany i włączony do
kultury”, oswojony i wreszcie oczyszczony poprzez użycie dwóch substancji o głębokim znaczeniu –
wino i oliwa są wszak niezwykle silnie osadzone w kontekście cywilizacyjnym: są przetworzone.
Inny brud, z którym mamy tu do czynienia, to podróżny pył drogi. Ten typ nieczystości jest mniej
organiczny i nie budzi obrzydzenia, jest „mniej brudny”. Jak można to wytłumaczyć? Pył podróżny
jest koniecznym elementem pieszej wędrówki, podobnie jak zmęczone nogi. Jest stosowny,
nie wymaga żadnego oswajania ani cywilizowania, bo od razu stanowi część doświadczenia
kulturowego.
www.muzea.malopolska.pl
Chrzcielnica
Muzeum Ziemi Bieckiej
Motyw zmazy grzechu pierworodnego oraz czystości możliwej poprzez odkupienie nadaje
zasadniczą strukturę chrześcijaństwu. Logika grzechu i kary nie jest jednak wcale uniwersalna: była
w literaturze przeciwstawiana na przykład japońskiej kulturze winy i wstydu, gdzie pojęcie grzechu
nie jest używane.
W tym kontekście jest zrozumiałe, że rytualnym aktem włączenia do wspólnoty Kościoła jest
chrzest, gdzie „obmycie” wodą z grzechów jest najważniejszą częścią obrzędu. W liturgii chrztu
obecne są różne przywołania. Jednym z nich jest chrzest Jezusa, udzielony przez Jana. Historycy
religii widzą w nim często obrzęd religijny charakterystyczny dla grupy religijnej esseńczyków.
To stąd do chrześcijaństwa miałaby przywędrować tradycja, w której wodzie przypisywane są
właściwości zmywania win. Chrzcielnica jest jedną z realizacji tego wierzenia.
Ciekawą kwestią jest zmieniające się miejsce umieszczenia chrzcielnicy w przestrzeni kościołów.
W czasach pierwszych chrześcijan obrzęd chrztu był zarezerwowany dla ludzi dorosłych, którzy, aby
doń dostąpić, odbywali przygotowania w neokatechumenacie. Nieochrzczeni nie mieli wstępu do
środka świątyni, dla nich przeznaczona była kruchta, obszar dla „mniej czystych”. Chrzcielnica zaś
umieszczana była z tyłu kościołavv, co można odnieść do stopniowania świętości, której największa
moc obecna była w tabernakulum.
Pies do zdejmowania butów oficerskich
Muzeum Regionalne PTTK im. Władysława Kowalskiego w Dobczycach
Szafka na trucizny
Muzeum Farmacji Collegium Medicum UJ w Krakowie
Relikwiarz ręki św. Stanisława
Muzeum Archidiecezjalne im. Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie
Życie w wojsku wymaga rezygnacji z luksusów kąpieli, a onuce są jednym z symboli tego,
uznawanego za bardzo męski, losu. Pył i pot wojenny są przykładami akceptowanego kulturowo
brudu, będącego wręcz pewnym dowodem poświęcenia, a nierzadko i bohaterstwa.
Kobiety nie miały (i nie mają) podobnego szczęścia, jeśli chodzi o wykluczane kulturowo obszary
nieczystości. Rodzenie dzieci, połóg, wreszcie krew miesięczna są nieakceptowane i stanowią część
chronionej przez tabu figury ohydy. Ta krew bowiem nie może zostać włączona w „logiczne” straty,
więc głęboko nie ma sensu, podobnie jak sensu nie ma śmierć i związane z nią gnicie i rozkład
ciała.
Tutaj także tabu pomaga rozdzielić to, co odrażające, od tego, co akceptowalne: białe „trupie”
czaszki i pozbawione oznak gnicia szkielety w popularnych przedstawieniach kostuchy są dowodem
tego, jak bardzo wyobrażenia przechowywane i rozpowszechniane przez różne społeczności muszą
się pokrywać z logiką wyznaczaną z jednej strony przez doświadczenie życiowe, a z drugiej przez
obowiązujące normy.
Relikwiarz jest sposobem obejścia tabu trupa, jednocześnie pozwalającym dowartościować
fundatora i świętego, po którym pozostały zwłoki. To za sprawą fundatora ze zwłok oddzielane
są szczątki, które następnie oprawia się w złoto. W kulcie relikwii mamy natomiast do czynienia
z wiarą w działanie dotyku przedmiotu świętego, a samo funkcjonowanie tabu dobrze ilustruje jego
dwuznaczność: szczątki (trup) są w pewnym sensie niebezpieczne, ale także mają dużą potencjalną
moc. Ta dwuznaczność brudu jest osłabiana przez umieszczenie kości w cennej oprawie, będącej
przy okazji barierą dla bezpośredniego kontaktu z nieczystym.
Dla porządku dodam, że są różne rodzaje relikwii, a oprawne w złoto kości są jedną z ich form.
Chodzi mi o pokazanie, że pozbawione oznak gnicia zwłoki mają inne znaczenie niż brzydki,
www.muzea.malopolska.pl
odrzucający trup, który nie byłby odpowiednim obiektem kultu. Jednocześnie cudowne opowieści
o samokonserwujących się ciałach świętych, a zwłaszcza przekazy dotyczące miłych zapachów (np.
fiołków) wydzielanych przez nie, idą w parze z kulturową potrzebą estetyzacji śmierci.
„Zielnik” Szymona Syreniusza
Muzeum Farmacji Collegium Medicum UJ w Krakowie
Istnieje pewna grupa zawodów, w których praktykę wpisane jest napięcie między brudem
a czystością. Ich wyliczenie można znaleźć w zielniku Syreniusza.
Profesje wchodzące w skład tego zbioru odnoszą się dość wyraźnie, choć na różne sposoby,
do kwestii granicy. Tutaj bowiem znajduje się obszar kulturowej nieokreśloności: przestrzeń
znaczeniowa, która jest wykorzystywana w wielu rytuałach, a zwłaszcza obrzędach przejścia.
Syreniusz w swojej dedykacji wymienił: „lekarzy, aptekarzy, cyrulików, barbierzy, roztrucharzy,
końskich lekarzy, masztalerzy, ogrodników, kucharzy, szynkarzy, gospodarzy, mamki, panie i panny”.
W tym szeregu postaci nieczystość chorego ciała, z którą mierzą się lekarze, sąsiaduje
z higienicznymi zabiegami cyrulików i barbierzy – często niekoniecznymi do przeżycia, ale
niezbędnymi z punktu widzenia adekwatnej obecności w życiu zbiorowym. Trzeba wszak, będąc
porządnym obywatelem, być ogolonym i uczesanym (a w miarę możliwości także mieć zdrowe
zęby).
Z roztrucharzami, masztalerzami i lekarzami końskimi wiążą się nieco inne konteksty kulturowe,
choć wszyscy zajmowali się końmi. Roztrucharze, będący pośrednikami w handlu końmi, nie
cieszyli się dobrą opinią, nie tylko dlatego, że łatwo w handlu o nieporozumienia, ale i dlatego,
że zajmowali się też handlem ludźmi i stręczycielstwem (rajfurstwem) (Gloger, Encyklopedia
staropolska). Wątpliwość, a więc potencjalna nieczystość moralna tego fachu, była dodatkowo
wzmacniana faktem jednoczesnej przynależności do dwóch światów, między którymi pośredniczyli.
Lekarze końscy mieli do czynienia z brudem „nieludzkim”, który przez to mógłby być podwójnie
nieczysty, ale ponieważ zwierzęta należą do porządku natury, taki brud jest łatwiejszy do przyjęcia.
Najbardziej „cywilizacyjnym” zawodem są w tym zestawieniu masztalerze, których rola w hodowli
koni jest nie do przecenienia: nie tylko zajmowali się ujeżdżaniem, ale także byli ekspertami w wielu
innych zagadnieniach.
Szynkarze, kucharze, a także w pewien sposób gospodarze mają za zadanie kulinarne
przekształcanie natury w kulturę, uczestnicząc w przygotowywaniu pożywienia. Co musi się stać,
żeby z (brudnej) świni powstała (czysta) szynka? Co różni truchło od mięsa? Właśnie specjalne
zabiegi, jakim poddawana jest materia. Można spojrzeć na nie także jako na stopniowy proces
pozbywania się brudów.
Brud ziemi, z którym stykają się ogrodnicy, jest czymś całkiem innym: nieuniknionym, ale i świętym.
Ziemia jest bowiem ściśle związana z życiem, jest płodna właśnie dzięki temu, że składa się
z drobinek czegoś, co w kulturze jest uznawane za zanieczyszczenia. A więc nieczystość ziemi jest
czymś zgoła odmiennym od brudów związanych z granicznymi przeżyciami, np. porodem. Ziemia
także rodzi, jednak jej uprawa jest działaniem definicyjnie kulturowym.
Mamki, czyli kobiety zawodowo karmiące dzieci innych kobiet, są w kulturze umieszczane
w prywatnej przestrzeni alkowy i pokoju dziecinnego, gdzie dzielą się z dziećmi (granicznymi)
substancjami pochodzącymi z ich ciał. Symboliczna dwuznaczność piersi: jako obiektu erotycznego
pożądania oraz „naczynia” do karmienia dzieci, nie pomaga im (ani kobietom) w kreowaniu
wizerunku czystości. Fakt, że i „panny”, i „panie” znalazły się w tym jednym, jakże różnorodnym
zbiorze ludzkim, może świadczyć o potencjalnym i faktycznym wykluczeniu z pełnego uczestnictwa
w życiu publicznym. Dom jest królestwem kobiet: jest przestrzenią nie tylko bliską i intymną, ale
także zawsze w jakiś sposób ukrytą. Praktyki ziołolecznicze, które także mają charakter graniczny, są
w tym kontekście szczególnie im przypisane.
www.muzea.malopolska.pl
Sukmana Tadeusza Kościuszki
Muzeum Narodowe w Krakowie
Do wielu funkcji, jakie pełni muzeum, spośród których najbardziej klasyczne łączą je z przybytkiem
muz, należy i taka, która ściśle wiąże się ze wzmacnianiem porządku społecznego, a także
upowszechnianiem narodowych mitologii. Można więc spojrzeć na nie jako na sztuczne środowisko
stworzone z zamysłem konstruowania oraz promowania pewnych modeli myślowych, które,
między innymi, wzmacniają legitymizację władzy i systemu, w jakim ono funkcjonuje. Przedmioty
prezentowane w muzeum jako eksponaty, czyli rzeczy szczególnie znaczące, wiążą się z brudem
i czystością co najmniej na dwa sposoby. Po pierwsze, zdarza się, że do muzeum trafiają
obiekty dotknięte zniszczeniem i – w różnym stopniu – zużyte. Podstawowe pytanie wynikające
bezpośrednio z realizowanych zasad i stylu muzealnictwa (których jest kilka) dotyczy tego, czy
należy odnawiać te przedmioty, pozbawiając je oznak używania, czy też, przeciwnie, zachować
dokładnie stan, w którym zostały włączone w zbiór muzealiów. Dylemat dotyczy więc wyboru
między autentyzmem a estetyką (rozumianą tutaj jako eksponowanie rzeczy niebrudnych).
Po drugie, przestrzeń wystawiennicza w muzeum sama pokrywa się kurzem, a i goście wnoszą do
niej swoje własne nieczystości. Kapcie, które polerują muzealne parkiety, są niekwestionowanym
symbolem pewnego typu muzealnictwa, określanego poprzez odwołanie do czystości.
Najważniejszy jest w nim standard prezentacji: wszystko (,co się da, oraz to, co pożądane)
powinno być widoczne. Zmysł wzroku, zasadniczy dla doświadczenia turystycznego w ogóle, jest
wykorzystany do stworzenia atrakcji – miejsca przyciągającego poprzez atrakcyjność wizualną.
A ponieważ nie wszystkie rzeczy eksponowane w muzeum są piękne, wiele jest wszak ważnych,
wobec tego istotne jest dobre ich pokazanie.
Sukmana Tadeusza Kościuszki jest przykładem eksponatu, którego istotną cechą charakterystyczną
jest zniszczenie: zinterpretowane zresztą dosłownie przez ofiarodawcę: „Stan zniszczenia tej
świty (sukmany) zawdzięcza się srogości Rządu Rosyjskiego, przed którego okiem musiała ona
niejednokrotnie w ziemi być przechowywaną”. Decyzja o pokazaniu tego symbolicznego ubioru
wiąże się więc z jego autentycznością i historią, a nie pięknem. Zniszczenie i brud są dowodami
poświęcenia bohatera narodowego: pot i krew pola walki stanowią wręcz specyficzne dziedzictwo.
Warto zauważyć, jak niewiele ta krew ma wspólnego na przykład z „bezsensowną” i nieoswajalną
krwią kobiet, które rodzą dzieci.
Zakończenie
W epoce damy wielkiej reformy higieny, królowej Wiktorii, popularne stało się przysłowie
„Cleanliness next to godliness”, z którego wynika, że czystość zbliża nas do boskości. To
sformułowanie dobrze (choć niechcący) wskazuje na to, że brud jest nieodłączną częścią ludzkiego
życia i dosłownie nadludzkich starań wymaga całkowite wyeliminowanie go. Muzealia są dobrymi
przykładami kulturowego ścierania się ważności czystości i życia, a digitalizacja obnażająca te
przedmioty – pretekstem namysłu nad ich naturalnością, a jednocześnie uwarunkowaniami
kulturowymi.
Łucja Piekarska-Duraj – zajmuje się głównie antropologią społeczną w teorii i praktyce. Interesują
ją zwłaszcza relacje pomiędzy dziedzictwem, pamięcią i tożsamością. Od 2004 r. związana
z Małopolskim Instytutem Kultury, gdzie działa w zespole Dynamiki Ekspozycji. Współautorka:
wystaw (m.in. „dzieło-działka”, „Wadowice Karola Wojtyły”, „Powiązania”), muzeobloga.org,
metody rtf (relacje-teksty-forma). Napisała doktorat o metaforach w europejskich szlakach
kulturowych. Lubi szczególnie motyle, Finlandię i morze.
www.muzea.malopolska.pl

Podobne dokumenty