Plakat z 2013 roku
Transkrypt
Plakat z 2013 roku
PIOTR BURCHARDT Co pociąga inżyniera w żywiołach wiatru i wody? Odpowiedź jest prosta – pragnienie okiełznania ich. To właśnie nim wiele lat temu kierował się inżynier z Kalifornii, który wraz z kolegą opatentował deskę surfingową z żaglem i określenie „windsurfer”. Niewielu wie, że również wśród nas jest inżynier - od lat oddany pasjonat windsurfingu. To Piotr Burchardt, zawsze uśmiechnięty K i e ro w n i k D z i a ł u Te c h n o l o g i i Produkcji, który tak opowiada o swoim bakcylu… Ekstremalne doznania … nie są standardem. Wszystko zależy od tego jaki styl pływania się preferuje i w jakich warunkach się pływa. Można stawiać na rekreację w warunkach słabego wiatru, unikając wszelkich, przeciążeń, szybkich zwrotów, ewolucji. Można również pływać przy wietrze 7-8 w skali Beauforta, osiągać duże prędkości, a do tego uatrakcyjniać sobie pływanie różnymi ewolucjami: skokami, szybkimi zwrotami itp. Wówczas robi się trochę bardziej niebezpiecznie, łatwiej o kontuzję, upadek bądź uszkodzenie sprzętu. Pływam już… 15 lat, swoją przygodę z deską zacząłem w 1997 roku. Od małego lubiłem wodę, gdy tylko rozpoczynały się wakacje z bratem i kolegami wiecznie siedzieliśmy w jeziorze i wymyślaliśmy przeróżne wodne zabawy. Rekord prędkości… to ponad 90 km na godzinę, ale nie ja go niestety ustanowiłem :) Na desce można naprawdę szybko płynąć, myślę, że nie dużo się pomylę jeśli powiem, że deska jest jednym z najszybszych jednostek napędzanych wiatrem pływających po wodzie. Standardowo pływa się z prędkością od 20 do 50 km/h później robi się już naprawdę niebezpiecznie:) Zaraziłem się windsurfingiem… od mojego dobrego znajomego, który uprawiał ten sport. Któregoś razu z ciekawości wgramoliłem się na deskę i tak się zaczęła wielka przygoda. Od tamtej chwili rozpoczął się jakby nowy etap w moim życiu. Nie sądziłem, że coś może tak mocno mnie wciągnąć – to niesamowite! Windsurfing to … nieopisane doznania, walka z żywiołem i możliwość sprawdzenia się, gdy wiatr wyrywa boom z dłoni i sam zastanawiam się czy dam radę utrzymać się na halsie czy wiatr mnie powali do wody. Najtrudniejsze w tym sporcie jest… utrzymanie równowagi na desce, trzymając jednocześnie żagiel ustawiony w odpowiedniej pozycji do wiatru. Niezbędny jest też niegasnący zapał i entuzjazm. Większość osób, które zachwycają się tym sportem, kończą niestety tylko na zachwycie. Celowo skompletowałem dodatkowy zestaw dla osób, które chciałyby spróbować, ale jak na razie nikomu nie starcza silnej woli. Strach dopadł mnie… na Helu. Pływałem po zatoce z wiatrem od lądu kilka kilometrów od brzegu. Gdy zobaczyłem pioruny podjąłem decyzję o powrocie i wówczas urwał mi się trzpień łączący maszt z deską. Dalsze płynięcie było niemożliwe, a grzmoty stawały się coraz głośniejsze. Zacząłem się bać… wiatr od lądu, uszkodzony sprzęt, do brzegu ok 3 km i szybko nadciągająca burza. Stanąłem na desce i zacząłem machać. Na szczęście niedaleko przepływał katamaran, który ściągnął mnie do brzegu na linie. Moim autorytetem jest… Wiesiek Mikanowicz, z mojej rodzinnej miejscowości Przytoczna. Wiele mu zawdzięczam, zawsze chętnie mnie uczył. Kiedy jeszcze nie miałem swojej deski udostępniał mi własny sprzęt, zabierał na pływanie i szkolił z podstaw windsurfingu. Na deskę jeżdżę… do Niesulic, Zbąszynia albo nad Jezioro Lubikowskie. Zawsze można znaleźć trochę wody, jednak do windsurfingu nie każdy akwen się nadaje. Najlepsze warunki w Polsce są w Zatoce Puckiej, lecz moim marzeniem jest popływać na Rodos oraz na Jeziorze Garda we Włoszech. W windsurfingu najbardziej pociągają mnie… emocje, adrenalina, walka z dużym wiatrem i ze swoimi słabościami. Gdy przyjeżdżam nad wodę, a wiatr ugina drzewa w pół i dookoła nie ma żywej duszy, to uruchamia się we mnie coś, co każe mi stanąć do walki i po prostu się z tym zmierzyć. Spróbować pokonać swój strach i poskromić wiatr. W tym jest najlepsza zabawa i nieopisana satysfakcja. Woda, mocny wiatr, prędkość i to poczucie, że zaczynasz panować nad sprzętem, choć wiatr próbuje Ci go wyrwać. To daje niesamowitą frajdę. Pływam dla przyjemności… ale coraz częściej walczę z pokusą sprawdzenia się w jakichś zawodach. Na fali emocji, kibicując naszym Olimpijczykom zamarzyłem by wystartować w I Otwartych Regatach Windsurfingu na jeziorze Lubikowskim. Zacząłem też poważnie myśleć o wyścigach w klasie RSX, ale to jest dopiero koncepcja, więc jeszcze długa droga przede mną.