Szef nadzoru finansowego boi się rozstrzygnięć sądów w sprawie

Transkrypt

Szef nadzoru finansowego boi się rozstrzygnięć sądów w sprawie
Szef nadzoru finansowego boi się
rozstrzygnięć sądów w sprawie frankowiczów
1. We wczorajszym wydaniu „Dziennika. Gazety Prawnej” znalazł się zapis dyskusji
dotyczącej obecnej sytuacji zarówno banków, które udzieliły kredytów frankowych jak i
kredytobiorców, którzy zdecydowali się na ten rodzaj kredytu.
W dyskusji wzięli udział: Andrzej Jakubiak szef Komisji Nadzoru Finansowego, Bogusław Grabowski
– członek Rady Gospodarczej premiera, Józef Wancer – prezes BGŻ, wreszcie Leszek Pawłowicz
dyrektor Gdańskiej Akademii Bankowej.
Bardzo interesująca jest wypowiedź szefa KNF Andrzeja Jakubiaka, który bez żadnego zażenowania
mówi dlaczego zmienił swoje stanowisko w sprawie kredytów frankowych i teraz sugeruje ich
przewalutowanie (wprawdzie takie, które nie obciąża specjalnie banków).
Szef KNF mówi wprost, że coraz większa liczba pozwów zbiorowych, które składają tzw.
kredytobiorcy frankowi, może być poważnym zagrożeniem dla banków, ponieważ pozwy podważają
podstawy umów dotyczących kredytów frankowych.
2. Przypomnijmy tylko, że w ostatnich tygodniach ukazało się kilka ważnych tekstów dotyczących
kredytów opiewających na franki, które dobitnie pokazują istotę tego produktu finansowego (np.
opracowania prof. Witolda Modzelewskiego czy dr Janusza Szewczaka).
Profesor Modzelewski na przykład w swoim opracowaniu pisze, że istotą kredytu jest to, iż
„kredytobiorca ma zwrócić tylko tyle, ile mu pożyczono oraz zapłacić za to odsetki i ewentualną
prowizję” i że w umowie kredytowej odsetki mogą być elementem zmiennym w czasie, natomiast
dług nie” (w kredytach opiewających na franki zmienne są nie tylko odsetki ale i wielkość długu).
Według prof. Modzelewskiego (ale także wielu innych poważnych ekspertów prawników i
bankowców) tzw. kredyty frankowe nie były więc żadnym kredytem ale toksycznym instrumentem
inwestycyjnym, którym banki – wprowadzając w błąd swoich klientów, oferowały im jako kredyt.
3. O tym wszystkim oczywiście wiedzą prawnicy banków, które tych kredytów udzielały, Związek
Banków Polskich, a także przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) i pewnie minister
finansów ale do tej pory udawano, że problemu nie ma.
Pierwsze rozstrzygnięcia sądowe na korzyść kredytobiorców tzw. kredytów frankowych
(rozstrzygnięcie sądu w Szczecinie), kolejne pozwy zbiorowe przeciwko poszczególnym bankom
prowadzone przez czołowe kancelarie prawnicze, powodują, że pomysłodawcom tego toksycznego
instrumentu inwestycyjnego, zaczynają puszczać nerwy.
Podczas procesów sądowych coraz częściej okazuje się, że banki udzielając tzw. kredytów
frankowych, nie miały w swoich zasobach odpowiednich zasobów tej waluty, co więcej nie miały
także wykupionych zabezpieczeń, które pozwoliłyby im się wywiązać z podpisanych umów
kredytowych.
Były więc to umowy pozorne i w takim razie kredytobiorcy mają prawo do przewalutowania kredytu
frankowego na złote po kursie z dnia jego udzielenia, być może do uzgodnienia pomiędzy bankiem i
kredytobiorcą, będzie wtedy tylko wysokość jego oprocentowania i ewentualnej prowizji.
4. Szef KNF bardzo boi się takiego rozwoju sytuacji i dlatego sugeruje bankom udzielającym
kredytów frankowych aby przystąpiły do realizacji jego rozwiązania, to będzie je to kosztowało tylko
25 mld zł i to w długim przynajmniej 20-letnim okresie.
Jeżeli tego nie zrobią coraz częstsze rozstrzygnięcia sądów na korzyść kredytobiorców frankowych,
mogą doprowadzić do unieważnienia tych umów kredytowych i obciążenia banków pełnym ryzykiem
kursowym.
A to jego zdaniem może zachwiać bilansami banków mających w swych portfelach dużo tzw.
kredytów frankowych.
Zbigniew Kuźmiuk, Poseł PiS