Pobierz artykuł - Studia Philosophica Wratislaviensia

Transkrypt

Pobierz artykuł - Studia Philosophica Wratislaviensia
Studia Philosophica
Wr a t i s l av i e n s i a
vol. VI, fasc. 1 (2011)
MAREK PIWOWARCZYK
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Z badań nad problemem inherencji.
Na marginesie Edwarda Jonathana Lowe’a
ontologii czterokategorialnej
Jednym z głównych problemów ontologicznych jest zagadnienie stosunku własności do przedmiotu. Stosunek ten nazywany jest zazwyczaj terminami „inherencja”, „przysługiwanie” lub „określanie”. Badania zawarte w tym artykule dotyczą
tego właśnie stosunku, ale ich tłem jest ontologia czterokategorialna zaproponowana przez Edwarda J. Lowe’a1. Jak się okaże, nie ograniczam się tu bynajmniej
do tej jednej koncepcji ani nie traktuję jej jako najbardziej odpowiadającej moim
przekonaniom. Myślę jednak, że generuje ona ciekawe zagadnienia, których analiza jest konieczna dla dobrego opracowania problematyki związanej ze strukturą
przedmiotową „podmiot–własności”.
1. Zarys ontologii czterokategorialnej
Lowe broni tradycyjnej koncepcji metafizyki, którą rozumie jako systematyczne
badanie podstawowych struktur rzeczywistości2. Przyznaje, że nie jest to definicja
metafizyki, i że nie zamierza takowej przedstawiać, ponieważ według niego wszelkie próby ścisłego zdefiniowania metafizyki prowadzą do nadania jakiemuś stanowisku metafizycznemu uprzywilejowanej pozycji. Lowe twierdzi też, że nie da się
przeprowadzić ostrej granicy między metafizyką a naukami szczegółowymi. Broni
metafizyki przed relatywizmem i scjentyzmem. Ostro oponuje również przeciwko
sprowadzaniu jej do analizy myśli czy też języka3.
1 Nazwisko „Lowe” odmieniam tak, jak czyni to M. Grygianiec w książce Identyczność i trwanie.
Studium ontologiczne, Warszawa 2007.
2 Zob. E.J. Lowe, The Possibility of Metaphysics, Oxford 1998, s. 2.
3 Ibidem, s. 3–8.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 61
2011-03-18 11:06:50
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
62
Sercem metafizyki jest wedle Lowe’a ontologia, nazywana także nauką o bycie4.
Ontologia zawiera część czysto aprioryczną oraz empiryczno-aprioryczną. Pierwsza
dotyczy dziedziny metafizycznych możliwości: jest poszukiwaniem tego, jakie kategorie bytów (w szerokim sensie tego słowa; entities) mogą istnieć, czy też lepiej:
współistnieć, tworząc możliwy świat. W części empiryczno-apriorycznej bada się,
jakie kategorie bytów rzeczywiście istnieją w świecie aktualnym. Druga część ontologii zależy od pierwszej: aby powiedzieć, co istnieje, trzeba wiedzieć, co może
istnieć, ponieważ dla Lowe’a świadectwo empiryczne jest świadectwem istnienia
czegoś, co jest uprzednio możliwe. Samo doświadczenie nie jest w stanie poinformować nas o tym, co jest aktualne, niezależnie od apriorycznie uzyskanej wiedzy
o możliwościach. Wydaje się, że zgodnie z tą koncepcją doświadczenia, spełnia
ono jedynie funkcję pozwalającą przeprowadzić granicę między możliwościami, tj.
między możliwościami niezrealizowanymi a zrealizowanymi5.
Zgodnie z tym, co powiedziano, sercem ontologii jest teoria kategorii6. Kategorie ontologiczne są rodzajami wyróżnionymi ze względu na warunki istnienia
i identyczności bytów do nich należących7. Różnice kategorialne między bytami
to różnice co do warunków ich istnienia i identyczności. Warunki te można poznać
jedynie a priori. Słowo „rodzaj” odniesione do kategorii należy według Lowe’a rozumieć szeroko i nie wolno kategorii mylić z tak zwanymi rodzajami naturalnymi.
Kategoriami są na przykład: substancja, własność, zdarzenie, ale nie: człowiek,
złoto, ssak. Te ostatnie są rodzajami naturalnymi i mogą być odkryte i określone
jedynie a posteriori8. Sugeruje to, że Lowe ogranicza badania z dziedziny teorii kategorii do badań, które Ingarden nazwałby egzystencjalno- i formalno-ontologicznymi, przenosząc rozważania materialno-ontologiczne poza sferę poznania
apriorycznego. Tak jednak nie jest i to dlatego, że kategorie wyróżnione są też
ze względu na warunki identyczności bytów, a te nie mogą być czysto formalne
i egzystencjalne. Jedną z kategorii wyróżnionych przez Lowe’a jest na przykład kategoria organizmu, która musi być scharakteryzowana również materialnie. Oczywiście rodzaje naturalne należą do pewnych kategorii, na przykład rodzaj zwierzę
jest specyfikacją kategorii organizm, a rodzaj złoto kategorii materiał, ale specyfikacja ta nie polega na podziale kategorii na nowe kategorie, to znaczy zasadą
podziału nie są warunki istnienia i identyczności.
Teoria kategorii to inaczej ontologia formalna. Zajmuje się ona właśnie wyróżnianiem kategorii ontologicznych i relacji formalnych (stąd jej nazwa) zachodzących między bytami należącymi do różnych kategorii9. Oczywiście nie każda
relacja między bytami z różnych kategorii jest formalna, ale tylko taka, która
jest zdeterminowana formą tych bytów. Przeprowadzając ontologiczne rozróżnienie
4
E.J. Lowe, The Four-Category Ontology, Oxford 2006, s. 3–4.
Należy nadmienić, że w The Possibility of Metaphysics (s. 9) Lowe w ogóle odmawiał metafizykowi kompetencji stwierdzania istnienia.
6 E.J. Lowe, The Four-Category Ontology, s. 5.
7 Ibidem, s. 20.
8 Ibidem.
9 Ibidem, s. 69.
5
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 62
2011-03-18 11:06:50
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
63
między treścią i formą, Lowe za treść uważa byt, a za formę — pozycję tego bytu
w systemie kategorii. Pozycja wyznacza możliwości i charakter powiązań danego
bytu z bytami o odmiennej formie. Wydaje się, że na formę bytu po prostu składają się jego charakterystyki kategorialne, determinujące warunki jego istnienia
i identyczności. Relacje formalne są zaś sposobami powiązań danego bytu z bytami
z innych kategorii, wyznaczonymi wyłącznie przez charakterystyki kategorialne
tych bytów10.
Nie ma potrzeby przedstawiania tu całego schematu kategorialnego wypracowanego przez Lowe’a. Dla orientacji wystarczy tylko jego fragment11:
Jak widać kategorie są uporządkowane według relacji należenia jednej kategorii
do drugiej, co generuje pewną hierarchię kategorii.
W analizie kategorialnej ważną rolę odgrywa pojęcie fundamentalności kategorii. Kategoria jest fundamentalna wtedy, gdy warunki istnienia i tożsamości
bytów należących do niej nie mogą być wyczerpująco określone w terminach relacji
zależności ontologicznych, zachodzących między tymi bytami a bytami z innych
kategorii. Na przykład, jeśli uznalibyśmy, że indywiduum jest wiązką uniwersaliów, to kategoria indywiduów byłaby redundantna wobec kategorii uniwersaliów12.
W tym sensie fundamentalność kategorii to jej nieredukowalność do innych. Jak
widać, tak rozumiana fundamentalność kategorii nie jest uzależniona od jej miejsca
w hierarchii kategorii.
10
Ibidem, s. 48.
Ibidem, s. 8, 39 oraz The Possibility of Metaphysics, s. 181. Mając na uwadze spore różnice w schematach kategorii przedstawianych w różnych miejscach, wolno przypuszczać, że sam Lowe
nie uważał, jakoby były one kompletne czy też, aby stanowiły jego ostatnie słowo w tej kwestii.
12 E.J. Lowe, The Four-Category Ontology, s. 8.
11
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 63
2011-03-18 11:06:50
64
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
Wyróżnione miejsce w schemacie kategorii zajmują te z trzeciego poziomu.
Swój system ontologii nazywa Lowe ontologią czterokategorialną właśnie z tego
względu, że te kategorie są centralne. Oto przykłady tych kategorii: przedmioty
(dalej jako P): konkretni ludzie, zwierzęta, rośliny, bryły materiału, artefakty; indywidualne własności i relacje (dalej jako IWR): mądrość Sokratesa, czerwień tej
oto róży, ostrość ostrza tego oto noża, Jana Kowalskiego bycie wyższym od Adama
Nowaka; rodzaje (dalej R): zwierzę w ogóle, człowiek w ogóle, samochód w ogóle;
uniwersalia własnościowe i relacyjne (dalej UWR): czerwień w ogóle, barwność
w ogóle. Oczywiście Lowe nie jest pierwszym filozofem, który wyróżnił te kategorie: znane są one już od czasów Kategorii Arystotelesa. Graficzne przedstawienie
relacji formalnych między bytami należącymi do tych kategorii nazywane jest kwadratem ontologicznym. Oto jak wyobraża go sobie Lowe13:
Przedmioty podpadają (instantiate) pod rodzaje, a indywidualne własności
i relacje podpadają pod uniwersalia własnościowe i relacyjne, ale oczywiście nie odwrotnie — stąd relacja podpadania jest asymetryczna. Indywidualne własności
i relacje inherują w przedmiotach, natomiast uniwersalia własnościowe i relacyjne
inherują w rodzajach — inherencja też jest relacją asymetryczną. Lowe o wiele częściej używa co prawda terminu „charakteryzacja”, a nie „inherencja”: IWR
charakteryzują (są charakterystykami) przedmiotów, a UWR rodzajów. Obydwa
te terminy traktuje jednak synonimicznie. Przedmioty egzemplifikują uniwersalia
własnościowe i relacyjne. Nazwa tej relacji jest nieco myląca ponieważ sugeruje,
że przedmioty są egzemplarzami UWR, co jest oczywiście nieprawdą. Bycie egzemplarzem kojarzymy raczej z relacją podpadania.
Motywy uznania powyższych kategorii za centralne nie są do końca jasne. Jak
się wydaje, fundamentalność tych kategorii nie może być jedynym takim motywem,
ponieważ na przykład kategoria organizmu też zdaje się być fundamentalna. Stąd
13 Ibidem, s. 18, 22, 40, 60, 79, 93, 111. Strzałki symbolizują zwrot relacji. Nie ma ich na rysunkach
Lowe’a.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 64
2011-03-18 11:06:50
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
65
argumenty Lowe’a z niemożliwości zastąpienia ontologii czterokategorialnej ontologiami na przykład jednokategorialnymi (na przykład wiązkową teorią przedmiotu) nie są wystarczające. Także postulowana przez Lowe’a większa moc eksplikacyjna ontologii czterokategorialnej zastosowanej do interpretacji praw naukowych
nie wydaje się być przesądzająca. Myślę, że na rzecz uprzywilejowanej pozycji
tych kategorii można argumentować, wskazując, że określają one, wraz z relacjami
formalnymi, jakie między nimi zachodzą, podstawową strukturę podstawowych
elementów rzeczywistości — przedmiotów. Przedmiot jest czymś, co jest instancją
pewnego rodzaju, w czym inherują indywidualne własności będące instancjami
pewnych uniwersaliów własnościowych. Mówiąc językiem Ingardena: podstawowe składniki rzeczywistości mają strukturę podmiot–własności, przy czym ani
podmiot, ani własności nie są czymś treściowo pustym: przedmiot jako podmiot
jest określony bezpośrednio przez jakości rodzajowe wyznaczone przez najniższy
rodzaj (a więc nie jak u Ingardena: przez naturę konstytutywną, w obrębie której jakości rodzajowe są jedynie niesamodzielnymi jakościowo momentami), a pośrednio przez własności, które będąc egzemplarzami uniwersaliów własnościowych,
wnoszą w przedmiot jakości wyznaczone przez owe uniwersalia. Wszelka postać
bytu albo jest elementem tak rozumianej struktury przedmiotu, albo jest nabudowana nad przedmiotami taką strukturę posiadającymi. Stąd kwadrat ontologiczny
reprezentuje coś, co można nazwać „podstawową sytuacją metafizyczną” (wyrażenie Whiteheada).
Z kwadratem ontologicznym związanych jest wiele pytań, na czele z pytaniem
o ontyczny status bytów z poszczególnych kategorii (a zwłaszcza rodzajów i uniwersaliów własnościowych i relacyjnych). W tym artykule zajmę się głównie problemami związanymi z relacją inherencji. Jest to relacja formalna w przywołanym
wyżej sensie, więc należy najpierw rozważyć pewne problemy z „formalnością”
inherencji oraz skonfrontować ją z innymi relacjami formalnymi.
2. Inherencja a inne relacje formalne
Konsekwencją formalnego charakteru inherencji i innych relacji formalnych
jest przede wszystkim to, że nie należą one do żadnej kategorii. Nie są więc bytami.
Ściśle mówiąc nie są relacjami par excellence: to znaczy nie są instancjami uniwersaliów relacyjnych. Należałoby je raczej, i Lowe tak nieraz czyni, nazwać związkami bytowymi. Są związkami wewnętrznymi w tym znaczeniu, że superweniują nad
swymi argumentami — nie są czymś wobec tych argumentów dodatkowym14.
Oprócz podpadania, inherencji i egzemplifikacji, Lowe wymienia jeszcze następujące związki formalne: identyczność, konstytucję, kompozycję i zależność ontologiczną.
Identyczność jest dla Lowe’a modelowym związkiem formalnym w tym sensie,
że na jej przykładzie najlepiej widać dlaczego związki takie nie mogą być relacjami
i dlaczego są wewnętrzne. Identyczność to najprostszy związek przedmiotu z nim
samym polegający po prostu na byciu sobą. Nie jest to związek zachodzący mię14
Ibidem, s. 46.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 65
2011-03-18 11:06:50
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
66
dzy dwoma przedmiotami ani nawet między dwoma bytami (entities) i jest ściśle
wewnętrzny. Wewnętrzność identyczności jest, jeśli można tak powiedzieć, najbardziej graniczna i podstawowa: jest warunkiem istnienia przedmiotu (nie ma bytu
bez identyczności15).
Kompozycja jest związkiem, jaki występuje między całością a jej częściami
właściwymi. Części komponują całość. Charakter tego związku jest wyznaczony
tym, jakie części całości bierzemy pod uwagę i z tego względu Lowe twierdzi,
że przedmiot złożony (całość) może „mieć wiele kompozycji”16. Na przykład złożony artefakt inaczej komponowany jest przez części również będące artefaktami,
a inaczej przez atomy komponujące owe części.
Konstytucja to związek przedmiotu z materiałem, z jakiego jest wykonany,
na przykład związek posągu Ateny i brązu. Konstytucja nie jest identycznością,
ponieważ zarówno sam brąz, jak i posąg mają różne własności, a przede wszystkim różne warunki identyczności i istnienia. Na przykład z brązu konstytuującego
Atenę mogę wykonać posąg Zeusa bez zniszczenia brązu, ale posąg Ateny muszę
zniszczyć, jeśli mam odlać posąg Zeusa. Podobnie konstytucja nie jest kompozycją,
mimo tego że materiał jest skomponowany z cząstek brązu, które komponują też
sam posąg. Konstytucja jest bowiem relacją jedno-jednoznaczną a kompozycja
jedno-wieloznaczną17.
Istnieje wiele odmian zależności ontologicznej. Należy przede wszystkim odróżnić zależność co do istnienia i co do identyczności, a i tych jest kilka odmian. Oto
niektóre z nich — o nich będzie mowa w dalszej części artykułu18:
1. Mocna zależność egzystencjalna:
x mocno zależy co do swego istnienia od y =df z konieczności: x istnieje wtw
gdy istnieje y;
2. Słaba zależność egzystencjalna:
x słabo zależy co do swego istnienia od y-ków =df dla pewnego F, y-ki są
F-ami i z konieczności x istnieje tylko wtedy, gdy istnieje pewne z takie, że z jest
F-em;
3. Zależność identycznościowa:
identyczność x zależy od identyczności y =df z konieczności: istnieje taka funkcja F, że częścią istoty x jest to, że x jest F(y).
Lowe wyprowadza również wiele tez dotyczących związków między różnymi
odmianami identyczności. Dla nas ważne będą następujące tezy:
T1: Jeśli identyczność x zależy od identyczności y, to z konieczności: x istnieje
wtw gdy istnieje y;
T2: Jeśli x nie jest identyczny z y i identyczność x zależy od identyczności y,
to identyczność y nie zależy od identyczności x.
15
Ibidem, s. 48–49.
Ibidem, s. 49.
17 Ibidem, s. 49–50.
18 Ibidem, s. 34–37; E.J. Lowe, The Possibility of Metaphysics, s. 136–153 oraz E.J. Lowe, Ontological Dependence, [w:] The Stanford Encyclopedia of Philosophy (Spring 2010 Edition), E.N. Zalta (red.),
http://plato.stanford.edu/archives/spr2010/entries/dependence-ontological/.
16
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 66
2011-03-18 11:06:51
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
67
Należy podkreślić, że każda zależność ontologiczna (w jakiejkolwiek odmianie)
nie zachodzi sama w sobie, lecz musi być ufundowana przez związek formalny.
Przejdźmy teraz do związków bytowych reprezentowanych przez kwadrat ontologiczny.
Lowe ma niewiele do powiedzenia o relacji podpadania19. Jego uwagi skupiają się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, ze względu na podpadanie wyróżnia się
indywidua i uniwersalia. Indywidua są to byty, pod które nic już nie podpada,
natomiast uniwersalia to byty, pod które podpadają inne byty. Po drugie, relacja
podpadania decyduje o tym, czym dany byt jest. Podpadanie konstytuuje byty
w ich „cosiości” i to dotyczy zarówno przedmiotów, jak i indywidualnych własności
i relacji. Jak się zdaje, można powiedzieć, że podpadanie związane jest z bezpośrednim kwalifikowaniem danego indywiduum przez jakości wyznaczone przez
odpowiednie uniwersalia. Na przykład mądrość bezpośrednio kwalifikuje indywidualną własność mądrość Sokratesa, a człowieczeństwo bezpośrednio i niejako całościowo kwalifikuje samego Sokratesa.
W wypadku egzemplifikowania nie mamy do czynienia z bezpośrednim kwalifikowaniem. Nie powiemy bowiem, że Sokrates jest mądrością — Sokrates nie
jest instancją, egzemplarzem mądrości. Lowe poświęca dużo uwagi relacji egzemplifikacji, ponieważ jest ona kluczowa w jego interpretacji praw naukowych oraz
w jego koncepcji dyspozycji20. Wyróżnia dwie odmiany egzemplifikacji: dyspozycjonalną i aktualną21. Przedmiot dyspozycjonalnie egzemplifikuje uniwersale własnościowe bądź relacyjne wtedy, gdy przedmiot podpada pod rodzaj, w którym
inheruje (resp. który charakteryzowany jest przez) owo uniwersale. Natomiast
przedmiot aktualnie egzemplifikuje uniwersale własnościowe bądź relacyjne wtedy,
gdy inheruje w nim indywidualna własność (bądź relacja), która podpada pod owo
uniwersale. Jak widać, egzemplifikacja jest ufundowana na podpadaniu i inherencji, a różnicuje się w zależności od tego, czy chodzi o inherencję na poziomie
indywiduów, czy na poziomie uniwersaliów oraz, czy chodzi o podpadanie między
bytami o charakterze substancjalnym czy też własnościowym. Innymi słowy: przekątna reprezentująca w kwadracie ontologicznym egzemplifikację może być uznana
za przeciwprostokątną dwóch trójkątów powstałych po przepołowieniu kwadratu
wzdłuż tej przekątnej.
Inherencja jest związkiem, który pozwala przeprowadzić rozróżnienie między
bytami o charakterze substancjalnym i własnościowym. Przedmioty i rodzaje
są substancjalne, ponieważ nie inherują w niczym, natomiast uniwersalia własnościowe i relacyjne oraz indywidua własnościowe i relacyjne inherują w czymś
innym22.
Z tego, co do tej pory powiedziano, wynika, że inherencja nie może być konstytucją ani kompozycją. Własności nie są częściami przedmiotu, a całość własności
nie konstytuuje przedmiotu. Lowe tego nie mówi, ale jak się wydaje, konstytucja
19
20
21
22
E.J. Lowe, The Four-Category Ontology, s. 88–90, 91–93.
Ibidem, s. 121–140, 156–173.
Ibidem, s. 17–19.
Ibidem, s. 91–93.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 67
2011-03-18 11:06:51
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
68
i kompozycja zakładają inherencję: aby pewne przedmioty mogły komponować
jakiś przedmiot, muszą mieć określone własności; tak samo materiał może konstytuować przedmiot tylko, jeśli ma pewne własności. Poza tym oczywiste jest to,
że z własności jakiegoś przedmiotu po jego zniszczeniu nie można skomponować ani ukonstytuować innego przedmiotu. Dalej, utrata własności może polegać tylko na zastąpieniu jej inną własnością tego samego najniższego gatunku,
a to nie musi zachodzić w wypadku utraty części. Argumenty takie można mnożyć
dalej, ale w tym miejscu nie jest to potrzebne.
Inherencja nie jest też oczywiście identycznością, nawet jeśli weźmiemy pod
uwagę wszystkie własności — przedmiot nie jest po prostu identyczny z sumą
swych własności. Własności również nie kwalifikują przedmiotu bezpośrednio
w tym, co on jest, ale stanowią jedynie o tym, jaki on jest. Z tego względu indywidualne własności nazywa Lowe modusami przedmiotu bądź jego sposobami
bycia23. Nie jest przy tym jasne, co dokładnie ma na myśli, a przykłady podawane
przez niego też nie do końca są tu pomocne. Lowe mówi na przykład, że czerwień
tej oto kuli jest sposobem w jaki kula jest barwna, a na przykład kulistość tej oto
kuli sposobem w jaki jest ukształtowana24. Oczywiście powstaje wtedy pytanie,
co z barwnością tej oto kuli i „kształtnością” tej oto kuli, czy też z momentami jeszcze mniej zdeterminowanymi jakościowo. Wydaje się, że wtedy należałoby
powiedzieć, że barwność tej kuli to sposób, w jaki kula jest jakaś. W tym sensie
sposób bycia to nie to samo, co na przykład sposób istnienia (w Ingardenowskim
sensie), ale pewna odmiana tak zwanego bycia predykatywnego, to znaczy wyrażanego słowem „ jest” w zdaniach wyrażających posiadanie własności, na przykład „ta
oto kula jest czerwona”. Wtedy jednak objaśnianie własności jako sposobu bycia
przedmiotu jest po prostu koliste: żeby powiedzieć czym jest sposób bycia musimy
odwołać się do pojęcia własności i na odwrót.
Jest niewątpliwą zasługą Lowe’a, że do systematycznych dyskusji prowadzonych
w obrębie anglosaskiej metafizyki analitycznej wprowadził rozważania dotyczące
kwadratu ontologicznego. Jednocześnie, jak widać, jego wskrzeszenie owych zagadnień jest dość prowizoryczne, a poziom analiz nie wykracza nieraz poza poziom
analiz samego Arystotelesa, nie mówiąc już o scholastykach. Koncepcje Lowe’a
mogą być jednak dobrym punktem wyjścia do dyskusji nad pewnymi problemami. W wypadku koncepcji inherencji podstawowy problem, na który natrafiamy
od razu, to kwestia, czy inherencja w ogóle zachodzi na poziomie uniwersaliów,
a jeśli tak, to czy ma taki sam charakter, jak ta z poziomu indywiduów. Jeśli
udzielimy pozytywnej odpowiedzi na to ostatnie pytanie, to będzie to oznaczać,
że rodzaje są podmiotami uniwersaliów własnościowych, a te ostatnie są modusami rodzajów. Przeciw temu świadczą jednak tezy Lowe’a dotyczące zależności
ontologicznych między czterema centralnymi kategoriami25:
— przedmioty oraz uniwersalia własnościowe i relacyjne nie są zależne co do swej
identyczności od bytów należących do innych kategorii, to znaczy przedmioty mogą
23
24
25
Ibidem, s. 90–91.
Ibidem, s. 14.
Ibidem, s. 116–118.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 68
2011-03-18 11:06:51
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
69
być co do swej identyczności zależne wyłącznie od innych przedmiotów, a uniwersalia własnościowe i relacyjne od innych uniwersaliów własnościowych i relacyjnych;
— indywidualne własności i relacje są zależne co do swej identyczności oraz
mocno egzystencjalnie zależne od przedmiotów, na przykład mądrość Sokratesa
jest tą oto mądrością, ponieważ inheruje w Sokratesie;
— rodzaje są zależne co do swej identyczności oraz mocno egzystencjalnie
zależne od uniwersaliów własnościowych i relacyjnych, na przykład rodzaj planeta
jest tym oto rodzajem, ponieważ zależy od uniwersale eliptyczność orbity itp.;
— przedmioty są mocno egzystencjalnie zależne od rodzajów;
— rodzaje są słabo egzystencjalnie zależne od przedmiotów;
— indywidualne własności i relacje są mocno egzystencjalnie zależne od uniwersaliów własnościowych i relacyjnych;
— uniwersalia własnościowe i relacyjne są słabo egzystencjalnie zależne od indywidualnych własności i rodzajów.
Przyjmijmy, że linia zakończona strzałką o pełnym grocie (►), przebiegająca
między kategorią x i y, reprezentuje identycznościową i mocno egzystencjalną zależność x od y, a linia zakończona strzałką o niepełnym grocie (>), przebiegająca
między x i y, reprezentuje mocną zależność egzystencjalną x od y i słabą zależność
egzystencjalną y od x. Wtedy można narysować kwadrat reprezentujący zależności
ontologiczne między czterema podstawowymi kategoriami:
3. Analiza problemów związanych z inherencją
Każda zależność ontologiczna ma podstawę jakiejś relacji formalnej. Inherencja
jest relacją asymetryczną, więc wydaje się, że jeśli ufundowana na niej zależność
też jest asymetryczna, to kierunek przebiegu tej zależności będzie sztywno związany z kierunkiem przebiegu inherencji, choć nie musi być ten sam. Kierunek inherencji jest na obu poziomach kwadratu ten sam, więc spodziewamy się, że kierunek
zależności na poziomie indywiduów będzie ten sam, co kierunek takiej samej zależności na poziomie uniwersaliów. Jak się jednak okazuje jest wprost przeciwnie.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 69
2011-03-18 11:06:51
70
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
Pierwszym argumentem na obronę takiego stanowiska mogłoby być wskazanie,
że specyfika bytów związanych inherencją jest taka, iż powoduje inny kierunek
zależności przy tym samym kierunku inherencji. Jednak, jak widzieliśmy, specyfika
kategorii wyróżnionych w kwadracie jest determinowana relacjami formalnymi i jeśli kategorie te ujmujemy wyłącznie ze względu na to, że są argumentami związku
inherencji, to są one czysto formalne i powyższy argument upada.
Należałoby szukać jakiegoś dodatkowego, oprócz inherencji, związku, który
funduje identycznościową zależność rodzajów od uniwersaliów własnościowych i relacyjnych. Nie wychodząc poza sam kwadrat ontologiczny, jedyne momenty, które
pasują do takiego współfundowania, to te będące konsekwencją pozostawania rodzajów i uniwersaliów własnościowych w relacjach podpadania. One to decydują
o uniwersalności tych jestestw. Ale wtedy sama inherencja na poziomie uniwersaliów mogłaby być zredukowana, ponieważ do ufundowania zależności ontologicznych na tym poziomie wystarczyłyby relacje podpadania i relacja inherencji z poziomu indywiduów. Zamiast mówić, że rodzaj G jest tym oto rodzajem, dlatego
że inherują w nim takie to a takie uniwersalia własnościowe, powiemy, że rodzaj
G identycznościowo zależy od uniwersaliów własnościowych U1–Un, dlatego, że pod
rodzaj G podpadają przedmioty O1–Ok i w każdym z nich muszą inherować indywidualne własności IW1–IWn, które podpadają pod U1–Un. Można oczywiście
wtedy nadal twierdzić, że rodzaje są charakteryzowane przez uniwersalia własnościowe, bądź że te ostatnie inherują w rodzajach, ale będzie to już inny sens
charakteryzacji (resp. inherencji). Mielibyśmy wtedy do czynienia z analogicznym
(wedle analogii atrybucji) rozumieniem inherencji, przy czym analogatem głównym byłaby tu inherencja taka, jak z poziomu indywiduów. Od tej pory inherencję
tego ostatniego typu będę nazywał inherencją1 a inherencję w analogicznym sensie
(takiego typu, jaka zachodzi na poziomie uniwersaliów) inherencją2.
Z takim stanowiskiem, które jak się zdaje wyznawał sam Arystoteles26, wiążą
się jednak pewne problemy. Po pierwsze, wydaje się, że odpada wtedy możliwość
egzemplifikacji dyspozycjonalnej, która zachodzi niezależnie od zachodzenia inherencji na poziomie indywiduów. Lowe byłby z tego bardzo niezadowolony. Myślę,
że jest to zarzut pozorny. Egzemplifikacja dyspozycjonalna nie zachodziłaby tylko
wtedy, gdyby między bytami z poziomu uniwersaliów nie zachodził żaden związek,
który nie byłby ufundowany w inherencji z poziomu indywiduów i związkach podpadania. Tego nie chcę twierdzić. Twierdzę tylko, że nie jest to związek o takim samym charakterze jak inherencja1. Na marginesie można również zauważyć, że jak
się zdaje, w ogóle nie można zinterpretować egzemplifikacji dyspozycjonalnej bez
odniesienia się do inherencji z poziomu indywiduów. Jeśli bowiem rodzaje są identycznościowo zależne od pewnych uniwersaliów własnościowych, to w przedmiocie
nie mogą istnieć charakterystyki rodzajowe, jeśli nie inherują1 w nim indywidualne
własności podpadające pod owe uniwersalia własnościowe. Innymi słowy: dyspozycja musi w przedmiocie aktualnie inherować1, choć być może przedmiot nie wykonuje obecnie działania, które umożliwia ta dyspozycja.
26 Zob. Arystoteles, Kategorie, 2b 2–4. Por. też znakomity artykuł J. Duerlingera, Predication and
inherence in Aristotle’s Categories, „Phronesis” 15 (1970), s. 179–203 (szczególnie: s. 185–186).
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 70
2011-03-18 11:06:51
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
71
Przeciw tezie o ufundowaniu związku między rodzajami a uniwersaliami własnościowymi i relacyjnymi można wysunąć jeszcze inny zarzut. Wydaje się, że to jakie
własności inherują1 w przedmiotach jest uzależnione od tego, w jakich związkach
pozostają ze sobą rodzaje i uniwersalia własnościowe, a więc zależność ufundowania jest odwrotna. Oczywiście można się z tym zgodzić, ale to wcale nie pociąga
za sobą tezy, że związek ten musi być taki, jak inherencja1 ani nawet tezy, że to rodzaje są identycznościowo zależne od uniwersaliów własnościowych.
Myślę, że Lowe słusznie twierdzi, iż indywidualne własności są identycznościowo
zależne od przedmiotów: to, że ta oto własność jest tą oto własnością, a nie inną,
zależy z konieczności od tego jaki jest podmiot tej własności. Ma również rację,
twierdząc, że to inherencja1 funduje taką zależność. Niejasne jest jednak, czy każda
zależność identycznościowa (podobnie jak i silna zależność egzystencjalna) jest niesamodzielnością, to znaczy czy byt zależny identycznościowo (i silnie egzystencjalnie) od drugiego musi z nim z konieczności współistnieć w obrębie pewnej całości.
Inherencja1 zaś implikuje niesamodzielność własności wobec przedmiotu.
Jednak to, że inherencja1 funduje niesamodzielność własności oraz ich silną
egzystencjalną i identycznościową zależność od przedmiotu, nie wyczerpuje charakterystyki inherencji1. Średniowieczni myśliciele posługiwali się znanym sloganem Accidentia non sunt entia sed entis — własności nie są bytami, lecz [czymś
z; czymś należącym do] bytu. Roman Ingarden tę samą myśl oddawał metaforą:
„Własności idą na rachunek przedmiotu”. Zauważył przy tym, że nie chodzi tu wyłącznie o niesamodzielność, ale przede wszystkim o to, iż własność nie jest czymś
samym dla siebie27. Weźmy własność bycia czerwonym, która przysługuje temu oto
wozowi strażackiemu. Czerwień, która stanowi o jakościowej zawartości (w Ingardenowskiej terminologii: materii) tej własności nie jest czerwienią samej własności,
ale właśnie wozu. Jakościowe uposażenie, jakie własność ze sobą niesie, odnosi się
nie do niej samej w sobie, lecz do przedmiotu. Wypływa to z kategorialnej formy
własności (formy w Ingardenowskim sensie: jako czegoś radykalnie bezjakościowego, w czym stoi to, co jakościowe; przy pewnych zastrzeżeniach można powiedzieć,
że forma to funkcja jaką spełnia jakość) — własność to coś, co przysługuje przedmiotowi, własność nie jest podmiotem jakościowego uposażenia w niej zawartego.
Ingarden nie nazwał tego momentu osobnym terminem, choć jak się zdaje jest on
dla inherencji1 czymś istotnym. Marek Rosiak nazwał ten moment formalną niesamoistnością28. Różni się ona od niesamoistności bytowej tym, że w wypadku
tej ostatniej jakościowe uposażenie własności jest przypisane bądź wyznaczone
przez jakiś inny czynnik, na przykład sprojektowane przez świadomość. Wtedy
materia taka nie jest nawet immanentnie zawarta w przedmiocie. W wypadku
formalnej niesamoistności jakościowa zawartość własności nie jest czymś jedynie
sprojektowanym (przypisanym, wyznaczonym), lecz jest faktycznie immanentna
— ale właśnie immanentna przedmiotowi. Z powodu formy własności wykluczona
jest immanencja jakości w samej własności. Termin „niesamoistność” jest jednak
27
R. Ingarden, Spór o istnienie świata, Warszawa 1987, t. 2, cz. 1, s. 91.
M. Rosiak, Własności relacyjne, całości i przedmioty wyższego rzędu, „Principia” 30 (2001),
s. 120–121.
28
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 71
2011-03-18 11:06:51
72
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
już w tej chwili kojarzony głównie z niesamoistnością bytową. Poza tym przypisywać można czemuś zarówno materię, jak i formę i sposób istnienia, co rodzi
dodatkowe komplikacje terminologiczne: formalną niesamoistność można rozumieć
jako niesamoistność formy (wtedy, gdy na przykład forma przedmiotu jest sprojektowana przez świadomość — gdy na przykład Jana Kowalskiego uznaję za przedmiot intencjonalny, a nie indywidualny przedmiot samoistny). Lepszym terminem
jest inny termin Rosiaka: „przezroczystość własności”29. Własność jest przezroczysta w tym sensie, że nie zasłania sobą przedmiotu, nie stanowi bytu samego
w sobie, który niejako jest czymś wobec przedmiotu dodatkowym, choć być może
wobec niego niesamodzielnym.
To jednak nie wszystko. Z przytoczonym wyżej dictum scholastycy wiązali jeszcze jedną tezę: sposób istnienia własności to inesse (inegzystencja). Stoi on w opozycji do innego sposobu istnienia zwanego subsistentia (subzystencja). I znów zdawać by się mogło, że chodzi o przeciwstawienie niesamodzielności samodzielności.
Tak jednak nie jest. Subzystencją cieszą się te byty, które stanowią supposita dla
swego istnienia, są podmiotami swego istnienia. Innymi słowy: byty subzystujące
istnieją własnym faktem istnienia. Choć mogą być wytworzone i ich istnienie może
być podtrzymywane przez inne byty, to jednak fakt ich istnienia nie jest ufundowany w faktach istnienia innych bytów. Inegzystencja polega zaś na tym, że istnienie jest ufundowane: że to, co inegzystuje istnieje nie swoim faktem istnienia,
lecz faktem istnienia czegoś innego. W tym sensie własności cieszą się wyłącznie
inegzystencją — istnieją faktem istnienia przedmiotu, któremu przysługują. Moim
zdaniem nie sprowadza się to do niesamodzielności własności, choć rzecz jasna
ją implikuje. Weźmy pod uwagę tak zwane zaawansowane wiązkowe teorie przedmiotów (sophisticated bundle theories30) traktujące przedmioty jako wiązki jakości,
ale takie, które nie potrzebują dodatkowej relacji wiążącej jakości. Mówi się wtedy,
że jakości te wymagają się wzajemnie (Peter Simons31) bądź, że się wzajemnie
nasycają (Arda Denkel32). Wtedy jakości te są co prawda niesamodzielne względem siebie i muszą tworzyć jakąś całość, która jest już samodzielna, ale jest samodzielna jedynie dlatego, że jakości w jej obrębie nasyciły się wzajemnie i nie potrzebują dopełnienia przez jakości z zewnątrz. Niemniej samodzielność jakościowa
całości (przedmiotu) nie oznacza tu, że fakt jego istnienia nie jest ufundowany:
wręcz przeciwnie jest ufundowany w faktach istnienia owych jakości. Innymi słowy:
przedmiot istnieje dlatego, że istnieją owe jakości. W klasycznym substancjalizmie
jest odwrotnie: to własności istnieją dlatego, że istnieje przedmiot. Aby dobrze
29 M. Rosiak, Formal and existential analysis of subject and properties, [w:] Essays in Logic and
Ontology, J. Malinowski, A. Pietruszczak (red.), Amsterdam-New York 2006, s. 291. Obecnie, o czym
informuję na podstawie prywatnej korespondencji, prof. Rosiak zachowuje krytyczny dystans wobec
przywoływanej tu koncepcji i terminologii.
30 W sprawie możliwych odmian tych teorii zob. M. Keinanen, Trope Theories and the Problem of
Universals, Vantaa 2005, s. 343–428.
31 Zob. P. Simons, Particulars in particular clothing: Three trope theories of substance, „Philosophy
and Phenomenological Research” 54 [3] (1994), s. 553–575; idem, Farewell to substance: A differentiated
leave-taking, „Ratio” 11 [3] (1998), s. 235–252; idem, Identity through time and trope bundles, „Topoi”
19 (2000), s. 147–155.
32 Zob. A. Denkel, Object and Property, Cambridge 1996.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 72
2011-03-18 11:06:51
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
73
oddać sens subzystencji i inegzystencji, należałoby więc wypracować jakąś teorię
eksplanacyjnej zależności ontologicznej33.
Ktoś mógłby jednak w tym miejscu powiedzieć, że przecież przedmiot istnieje
dlatego, że istnieją pewne jego własności (różnie nazywane: konieczne, istotne,
bezwzględnie własne) i że zniszczenie takich własności powoduje zniszczenie przedmiotu. Moim zdaniem taki zarzut opiera się na pewnym nieporozumieniu. Fakt
istnienia przedmiotu nie jest zależny od faktu istnienia własności istotnych w tym
sensie, że przedmiot jakoby istnieje faktem ich istnienia. Te własności są konieczne
w tym znaczeniu, że są nieutracalne. Nie powinno się więc nawet mówić, iż da się
zniszczyć własność i tym samym doprowadzić do zniszczenia przedmiotu, ale trzeba mówić, że własność konieczna może być zniszczona wyłącznie przez zniszczenie
przedmiotu. Nie jest tak, że zniszczymy zdolność rozumowania Jana Kowalskiego
i przez to zniszczymy samego Jana, ale jest tak, iż aby zniszczyć zdolność rozumowania Jana Kowalskiego, muszę zniszczyć Jana Kowalskiego i dopiero wraz
z nim jego zdolność rozumowania. Własności istotne i akcydentalne nie różnicują
się ze względu na fundowanie faktu istnienia przedmiotu, bo ani jedne ani drugie
tego nie czynią. Przedmiot mógłby zostać zniszczony przez zniszczenie jakiejś jego
istotnej własności tylko wtedy, gdyby był wiązką jakości. Wtedy usuwając daną
jakość istotną, usuwamy wszystkie jakości wobec niej niesamodzielne — a więc też
istotne. Znika sam przedmiot, bo przestają zachodzić fakty istnienia, które fundowały fakt jego istnienia. Wydaje się, że w takiej koncepcji własnościom przedmiotu nie przypisuje się owej formalnej niesamoistności czy też przezroczystości,
i dlatego można sugerować, iż to sama własność jest podmiotem działań mających
na celu jej zniszczenie, a przedmiot dopiero pośrednio jest niszczony. Gdy uznamy,
że inherencja1 polega przede wszystkim na formalnej niesamoistności własności,
to zawsze przedmiot będzie bezpośrednim podmiotem niszczących działań. Nie
jest rzecz jasna wykluczone, a nawet wydaje się bardzo prawdopodobne, że zniszczenie przedmiotu subzystującego musi być uwarunkowane zastąpieniem pewnych
jego własności akcydentalnych innymi: zmiana substancjalna przygotowywana
jest w wielu zmianach akcydentalnych. Niemniej podczas takich zmian dochodzi
do zwiększenia stopnia bezpośredniego zagrożenia istnienia przedmiotu, a wraz
z nim istnienia jego własności koniecznych, a nie odwrotnie.
Z tego co powiedziano wynika, że związek na poziomie uniwersaliów, który generuje identycznościową zależność między rodzajami a uniwersaliami nie może być
inherencją1. Nie może to być też inherencja2, ponieważ nie łączy ona uniwersaliów
bezpośrednio.
Poszukując związków fundujących identycznościową zależność rodzajów
od uniwersaliów własnościowych i relacyjnych, warto odróżnić abstrakcję materialną od abstrakcji formalnej (funkcjonalnej). Abstrakcja materialna pozwala
nam na poznanie gatunków czy to substancjalnych, czy to własnościowych. Pole33 Nota bene sam Lowe uważa, że pojęcie eksplanacyjnej zależności ontologicznej da się zredukować
do jego pojęcia zależności ontologicznej. Nie wydaje się to dobrze uzasadnione, a ponadto powoduje
rozliczne kłopoty na gruncie tak zwanej niezależnościowej koncepcji substancji, wersję której stara się
Lowe sformułować. Zwraca na to uwagę B.S. Schnieder w artykule A certain kind of trinity: Dependence, substance, explanation, „Philosophical Studies” 129 (2006), s. 402–408.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 73
2011-03-18 11:06:51
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
74
ga na tym, że uzmiennia się pewne momenty jakościowe natury konstytutywnej
(„cosiości”) przedmiotu oraz, analogicznie, pewne momenty jakościowego uposażenia własności. W wyniku tego otrzymujemy takie twory jak człowiek w ogóle
(po uzmiennieniu jakości różnicujących poszczególnych ludzi) czy też czerwień
w ogóle (po uzmiennieniu odcieni czerwieni, jej nasycenia itd.). Z powodu tego
uzmiennienia jakości takie to jedynie pewne determinabilia, które mogą być dookreślane przez jakości z zakresu danej zmiennej. Abstrakcja formalna polega
na ujęciu pewnej jakości, ale z uzmiennieniem funkcji (Ingardenowskiej formy),
jaką ta jakość pełni, czy też na jaką się nadaje — to znaczy albo z uzmiennieniem funkcji własności (przysługiwania), lub z uzmiennieniem funkcji bezpośredniego określania. Warto zauważyć, że scholastycy abstrakcją formalną nazywali
ujmowanie formy (w Arystotelesowskim sensie) z pominięciem odpowiadającej
jej materii, to znaczy czynnika bytowego przyjmującego daną formę, czyli bądź to
ujęcie formy substancjalnej z pominięciem materii pierwszej, bądź to ujęcie form
akcydentalnych (własnościowych) z pominięciem substancji. Wydaje się jednak,
że można pójść tutaj dalej i uzmiennić samą formalność formy, czyli ująć daną
jakość bez jej funkcji formowania. Nota bene jest to też abstrakcja formalna, ale
już w Ingardenowskim sensie formalności. Aby uniknąć nieporozumień w odniesieniu do tej ostatniej, będę posługiwał się terminem „abstrakcja funkcjonalna”.
Warto zauważyć, że scholastycy często przechodzili do abstrakcji funkcjonalnej,
cały czas nazywając ją abstrakcją formalną (w swoim, to jest Arystotelesowskim
sensie formalności). Działo się tak szczególnie w wypadku form akcydentalnych.
Wydaje się to skutkiem faktu, że w abstrakcji formalnej ujmuje się jakąś formę bez jej podmiotu. Jednak być podmiotem, to pełnić pewną funkcję, właśnie
podmiotowania. Jeśli się od niej abstrahuje, to łatwo przy okazji abstrahować
od ściśle skorelowanej z nią funkcji przysługiwania, pełnionej przez formy akcydentalne. Te dwie funkcje są bowiem niejako dwoma stronami jednego związku
bytowego — inherencji1.
Mówiąc, że coś jest rodzajem, mamy na myśli, iż jest jakąś determinowalną
jakością bądź zespołem jakości, której konkretyzacje (już w pełni dookreślone)
pełnią funkcję bezpośredniego określania (bądź współokreślania) jakiegoś przedmiotu34. Przedmioty podpadają pod rodzaj właśnie z tego względu, że owa skonkretyzowana jakość (resp. zespół jakości) bezpośrednio określa przedmiot. Podobną tezę można wygłosić o uniwersaliach własnościowych: są to determinowalne
jakości, których konkretyzacje inherują1 w jakichś przedmiotach, a więc określają
te przedmioty, pełniąc funkcję własności. Same rodzaje i uniwersalia własnościowe
nie pełnią jednak wyżej wymienionych funkcji, czynią to jedynie ich konkretyzacje.
Uniwersale jest własnościowe nie dlatego, że jest własnością, ale dlatego, że jest gatunkiem jakości, którego egzemplarze muszą pełnić funkcję własności. Podobnie
rodzaj nie jest podmiotem własności, ale przedmioty bezpośrednio kwalifikowane
jakościami rodzajowymi pełnią funkcję podmiotów.
Identycznościowa zależność rodzajów od uniwersaliów własnościowych, o ile
w ogóle zachodzi, nie może więc być ufundowana na związkach funkcjonalnych,
34
Realista platoński powie odpowiednio: „możliwe konkretyzacje”; „mogą pełnić”.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 74
2011-03-18 11:06:52
Studia Philosophica Wratislaviensia VI, 1 (2011)
75
ale materialnych. Powstaje tu naprawdę ciekawy problem: czy jakości nadające
się na bezpośrednie określanie przedmiotów zależą identycznościowo i silnie egzystencjalnie od jakości nadających się jedynie na określanie przedmiotu w formie
własności. Podobny problem powstał u Ingardena i u Tomasza z Akwinu, choć
oczywiście wyrażony był w odmiennych terminach. W wypadku Ingardena chodzi
o problem, czy natura konstytutywna, która jest jakością postaciową może być
nabudowana nad jakościami będącymi materią własności bezwzględnie własnych.
U Tomasza natomiast chodzi o to, czy forma substancjalna jest czymś różnym
od zespołu akcydensów właściwych (własności konieczne — propria). Problem ten
często pojawia się w kontekście pytania o stosunek władz duszy do samej duszy.
Ingarden twierdzi, że choć postać nie może być sprowadzona do jakości ją podbudowujących i nie jest ich podmiotem, a one nie są jej własnościami, to jednak
może być tak, iż będą one pełnić funkcję własności przedmiotu, który ukwalifikowany jest tą postacią35. Zachodzi tu jednak podejrzenie, że wtedy jakości pełnią
niejako dwie wykluczające się funkcje: wraz z postacią bezpośrednio współokreślają przedmiot i jednocześnie robią to pośrednio w formie własności. Należy przy
tym wspomnieć, że Ingardenowska teoria postaci jest niedopracowana. Na jej podstawie nie do końca wiadomo, czy postać to cały zespół jakości stojących w tak
zwanej jedności harmonicznej, czy też postać to tylko ta jakość, która stanowi
klamrę dla jakości ją podbudowujących36. Stanowisko Ingardena bardziej pasuje
do tego drugiego wypadku, ale trzeba przyznać, że on sam wypowiada się w sposób
niejasny, bo nieraz twierdzi, iż w ogóle jest wykluczone, aby jakości podbudowujące postać mogły być zdegradowane do własności przedmiotu37. Niezależnie jednak
od tego jak sprawy się mają, wydaje się, że dla Ingardena postać nie zależy identycznościowo od jakości ją podbudowujących38 — dlatego problem ten jest tylko
analogiczny do problemu Lowe’a.
Z kolei Tomasz jasno stwierdza, że zespół akcydensów właściwych nie może być
po prostu formą substancjalną, między innymi z racji ich funkcjonalnej odmienności: propria mogą być wyłącznie własnościami, nie mogą stanowić o „cosiości”
substancji39. Stąd należy wnioskować, że konkretyzacje czynników jakościowych
formy (w Arystotelesowskim sensie) człowieka, na przykład zwierzęcość i rozumność, nie mogą pełnić funkcji własności jakiegoś człowieka.
Nie zamierzam w tym artykule badać dalej tych problemów. Niemniej są to problemy istotne dla substancjalizmu. Jeśli bowiem okazałoby się, że czynnik jakościowy decydujący o „cosiości” przedmiotu jest sprowadzalny do jakości, które nadają
się jedynie na własności przedmiotu, to jak się zdaje forma (w Ingardenowskim
sensie) przedmiotu: „podmiot–własności” ulega redukcji do formy „całość–części”.
35
R. Ingarden, Spór o istnienie świata, s. 346–352.
R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego, tłum. D. Gierulanka, Warszawa 1976, s. 197.
37 R. Ingarden, Spór o istnienie świata, s. 80, 82.
38 R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego, s. 197: „ jeżeli współbrzmią dwa tony c i e, wówczas obok pełnego jakościowego uposażenia tych tonów pojawia się jeszcze specyficzna jakość [postaciowa — M.P.] wielkiej tercji [...], która tutaj, jak wiadomo, jest niezależna od absolutnej wysokości owych
tonów, a zależy jedynie od względnej różnicy między nimi”.
39 Zob. na przykład Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, I, q. 77, a. 1.
36
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 75
2011-03-18 11:06:52
76
M. Piwowarczyk, Z badań nad problemem inherencji
Nic tu nie pomogłyby zastrzeżenia, iż nie są to części w sensie właściwym, to znaczy nie są to Husserlowskie kawałki. Forma „podmiot–własności” nie jest bowiem
odmianą formy „concretum–abstractum”, o ile przez concretum rozumiemy tylko
wiązkę jakości, które są już doskonale nasycone sobą nawzajem.
Notes on the Problem of Inherence.
With Edward Jonathan Lowe’s Four-Category Ontology
in the Background
Summary
In the paper I analyse some problems with the relation of properties to object. Such kind of relation is usually called “inherence,” “possessing” or “characterization.” I start with Lowe’s concept of inherence contained in his four-category
ontology because I think it generates some very interested issues. Lowe thinks
that inherence holds between modes (individual properties) and objects as well
as between kinds and universal properties. I argue that there cannot be universal
properties but only universals which are instantiated by entities which are properties. Thus property-universals cannot inhere in anything. I also stress that we need
a concept of explanatory dependence in order to correctly characterize inherence.
Finally I draw attention to great importance of the problem of relationships of
kinds to property-universals to the doctrine of substantialism.
Studia Philosophica Wratislaviensia vol. VI, fasc. 1, 2011
© for this edition by CNS
SWP_III_korekta.indb 76
2011-03-18 11:06:52