A jeśli z nas ktoś legnie, wśród szaleńczych jazd. Czerwieńszy

Transkrypt

A jeśli z nas ktoś legnie, wśród szaleńczych jazd. Czerwieńszy
DWUTYGODNIK ORDYNARIATU POLOWEGO WOJSKA POLSKIEGO
Fot. Krzysztof Stępkowski
Rok XVII nr 3 (352) 1-15 lutego 2008 r.
A jeśli z nas ktoś legnie,
wśród szaleńczych jazd.
Czerwieńszy będzie kwadrat,
nasz lotniczy znak.
(Z Hymnu Lotnika)
Z nauczania
Koœcio³a Katolickiego
Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI
na Wielki Post 2008 (fragmenty)
„Chrystus dla was stał się ubogim”
Wielki Post każdego roku stwarza nam
opatrznościową okazję do refleksji nad
sensem i wartością naszego życia chrześcijańskiego i pobudza nas do odkrywania miłosierdzia Bożego, abyśmy sami z kolei stawali się bardziej miłosierni względem braci.
W okresie Wielkiego Postu Kościół przypomina pewne szczególne zobowiązania, które
w konkretny sposób mają pomagać wiernym
w tym procesie wewnętrznej odnowy; są
nimi modlitwa, post i jałmużna. W tym roku
w tradycyjnym orędziu wielkopostnym pragnę wziąć pod rozwagę praktykę jałmużny,
która jest konkretnym sposobem przyjścia
z pomocą temu, kto jest w potrzebie.
Ewangelia naucza, że nie jesteśmy właścicielami, lecz zarządcami dóbr, które posiadamy; nie można zatem traktować ich jako
wyłącznej własności, lecz trzeba uznać je za
środki, którymi posługuje się Pan, wzywając
każdego z nas, by stał się pośrednikiem Jego
opatrzności względem bliźniego.
Jezus jasno napomina tych, którzy posiadają
bogactwa ziemskie i je wykorzystują jedynie
dla siebie. Wobec wielkiej rzeszy ludzi, którzy cierpią głód, pozbawieni wszystkiego,
brzmią niczym mocny wyrzut słowa św. Jana:
„Jeśliby ktoś posiadał na świecie majątek
i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać
w nim miłość do Boga?”.
Ewangelia uwydatnia charakterystyczną cechę jałmużny chrześcijańskiej: ma być ona
dawana w ukryciu. „Niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu”. Wszystko zatem
należy czynić na chwałę Boga, a nie własną.
Jeżeli wypełniając dobre uczynki nie mamy
na względzie chwały Bożej i prawdziwego
dobra braci, lecz zabiegamy o korzyści osobiste czy po prostu poklask, nie postępujemy
zgodnie z optyką ewangeliczną. Ewangeliczna jałmużna nie jest zwykłą filantropią; jest
raczej konkretnym wyrazem miłosiernej miłości, cnoty teologalnej, która wymaga wewnętrznego nawrócenia się na miłość Boga
i braci, do naśladowania Jezusa Chrystusa,
który umierając na krzyżu, oddał za nas całego siebie.
Zbliżając nas do innych, jałmużna zbliża nas
do Boga i może stać się narzędziem prawdziwego nawrócenia i pojednania z Nim
i z braćmi.
Wielkopostna praktyka jałmużny ma być
środkiem służącym pogłębianiu naszego
chrześcijańskiego powołania. Gdy chrześcijanin ofiaruje bezinteresownie samego siebie,
daje świadectwo, że to nie bogactwo materialne dyktuje prawa istnienia, lecz miłość.
A zatem tym, co nadaje wartość jałmużnie,
jest miłość, która inspiruje różne formy daru,
odpowiednio do możliwości i warunków
każdego.
Drodzy bracia i siostry, Wielki Post zachęca nas, abyśmy „ćwiczyli ducha”, również
przez praktykę jałmużny, co pozwoli nam
wzrastać w miłości i rozpoznać w ubogich
samego Chrystusa. Starajmy się zatem
w tym okresie indywidualnie i wspólnotowo
bardziej przylgnąć do Chrystusa, abyśmy
byli świadkami Jego miłości. Niech Maryja,
Matka i wierna Służebnica Pańska, pomaga
wierzącym toczyć wielkopostną „duchową
walkę” bronią modlitwy, postu i jałmużny,
aby mogli obchodzić święta wielkanocne
odnowieni w duchu. Życząc tego, z radością udzielam wszystkim Apostolskiego Błogosławieństwa.
Mój własny krzyż
Pan pozwala temu, kto nie chce już dalej dźwigać swego krzyża,
wybrać sobie jakiś inny. Po przymierzeniu wszystkich, znajduje
w końcu taki, który, jak mu się wydaje, jest przeznaczony dla niego,
ale zarazem ze zdziwieniem stwierdza, że jest to właśnie krzyż,
który odstawił. I wtedy bierze go i niesie bez skargi.
Chamisso
Liturgia
Koœcio³a
14 lutego – czwartek
Świętych Cyryla, mnicha i Metodego,
biskupa – Patronów Europy
Święci patronowie Europy – Cyryl i Metody, to
apostołowie troszczący się o Słowian, którym
głosili Ewangelię w ich własnym języku. Swą
pracę ewangelizacyjną prowadzili w łączności
z Kościołem Patriarchalnym w Konstantynopolu i Kościołem Rzymskim. Dawali w ten sposób
dowód jedności Kościoła, który nie był jeszcze
podzielony. Niech nasza modlitwa ogarnia
w sposób szczególny wszystkich, którzy troszczą się o jedność Kościoła.
17 lutego – niedziela
II Niedziela Wielkiego Postu
– Mt 17,1-9 Przemienienie Pańskie
Jakże często nasze plany są różne od planów
Boga. Czasem chcielibyśmy zachować jedną
chwilę by trwała wiecznie, by nie musieć zmagać się z sobą, ze światem z innymi. Chrystus
oczekuje czasami czegoś wręcz odmiennego.
Pragnie byśmy odmieniali swoje życie. Jego
Przemienienie pokazuje nam potrzebę poszukiwania tego co głębsze, co w nas a nie pozostawanie na powietrzni. Przemieniony Jezus
napełnia nas siłą do przemiany własnego życia
na lepsze. Wyjdźmy z własnych ograniczeń jak
Abram i pójdźmy na głębię Bożego życia.
22 lutego – piątek
Święto Katedry św. Piotra
– Mt 16,13-19 Tobie dam klucze królestwa niebieskiego
Pan mym pasterzem. Czy mogę za psalmistą
z czystym sumieniem powtórzyć ten refren?
Czy Bóg rzeczywiście przewodzi mojemu życiu? Czy dla Niego jest miejsce w mym życiu?
Pytanie wydaje się proste, a odpowiedź jaką na
nie dam zaważy na mojej przyszłości! Więc…
24 lutego – niedziela
III Niedziela Wielkiego Postu
– J 4,5-42 Rozmowa z Samarytanką o wodzie
żywej
Patronka zawierzenia. Prosta kobieta. Samarytanka. Nie trzeba posiadać wiele tytułów,
godności, stanowisk by odszukać istotę życia.
Ona znalazła. Odkryła. Kto jest WODĄ ŻYCIA!
W prostocie i szczerości znalazła Poszukiwanego przez wieki. Bierzmy z niej przykład. Szukajmy go nie gdzieś poza. On jest na wyciągnięcie ręki. Jest blisko mnie czy tylko będę miał,
miała odwagę Go znaleźć?
PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE NA LUTY
Aby instytucje życia konsekrowanego, przeżywające wielki rozkwit w krajach
misyjnych, odkrywały na nowo swój wymiar misyjny i, wierne radykalnemu
wyborowi życia według rad ewangelicznych, wielkodusznie dawały świadectwo
o Chrystusie i głosiły Go aż po krańce ziemi.
2
Na okładce:
Msza Święta w intencji ofiar katastrofy
lotniczej pod Mirosławcem.
Katedra Polowa WP, 24 stycznia 2008 r.
Katastrofa lotnicza pod Mirosławcem
Polscy lotnicy w drodze
do niebieskiego Emaus
Na miejsce zdarzenia udali się błyskawicznie dwaj księża kapelani, poinformowani
o katastrofie przez Biskupa Polowego:
ks. mjr Jerzy Suchecki – przygotowujący się
obecnie do wyjazdu na misje pokojowe oraz
ks. ppor. Grzegorz Przewrocki – proboszcz
Parafii Wojskowej w Świdwinie. Księża kapelani wraz z ks. kmdr. por. Zbigniewem Kłuskiem otoczyli opieką duszpasterską rodziny
ofiar katastrofy.
Ordynariusz Wojskowy gen. dyw. Tadeusz
Płoski modlił się o wieczny odpoczynek dla
żołnierzy z 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa, którzy zginęli w wypadku
oraz o siły w znoszeniu życiowego doświadczenia dla ich rodzin. Wezwał także do modlitwy księży kapelanów oraz wiernych Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego.
Na wieść o katastrofie Prezydent RP Lech Kaczyński skrócił wizytę w Chorwacji i po powrocie do kraju ogłosił trzydniową żałobę
narodową. Wyrazy wsparcia i współczucia
przekazali rodzinom ofiar Premier Donald
Tusk oraz Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich i Szef Sztabu Generalnego WP Franciszek Gągor.
Listy kondolencyjne napłynęły m.in. od sekretarza generalnego NATO i przywódców
wielu państw. Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej, Kardynał Tarcisio Bertone przesłał na ręce Biskupa Polowego Tadeusza
Płoskiego list kondolencyjny następującej
treści: „Jego Świątobliwość Benedykt XVI,
poinformowany o katastrofie lotniczej, jaka
zdarzyła się 23 stycznia br. pod Mirosławcem
k. Szczecina, w której poniosła śmierć elita dowódców wojskowych polskich sił lotniczych,
przesyła na ręce Księdza Biskupa – Rodzinom
i Bliskim tragicznie Zmarłych Lotników wyrazy
serdecznego współczucia. Poleca Bogu w modlitwie wszystkich, którzy z bolesnym sercem
przeżywają śmierć swoich ukochanych Mężów, Ojców, Dowódców, Przyjaciół, najbliższych Kolegów i Współpracowników.
Ich życie zostało tragicznie przerwane na lotniczym szlaku, w powrotnej drodze z konferencji na temat „Bezpieczeństwa lotnictwa
wojskowego”. Umacnia nas ufność w Bożą
Opatrzność, która pozwala wierzyć, że ich powołanie, starania, życiowy dorobek znalazły
swoje dopełnienie w chwale Przedwiecznego
Ojca. Niech dla wszystkich umocnieniem będą
słowa z Apokalipsy św. Jana Apostoła: „Błogosławieni, którzy w Panu umierają, niech
odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz
z nimi ich czyny” (Ap 14, 13).
Ojciec Święty prosi w modlitwie Miłosiernego Boga, by śp. Zmarli Lotnicy mieli udział
w chwale Zmartwychwstałego Chrystusa Pana. Uprasza dar męstwa i ukojenia
w bólu dla Rodzin Ofiar tej katastrofy. Jest
ona również niepowetowaną stratą dla Polski
i polskiego lotnictwa. Wszystkich wstrząśniętych tym tragicznym wydarzeniem, umacnia
duchowo i z serca udziela swego Apostolskiego Błogosławieństwa. Również ze swej
strony przesyłam szczere wyrazy współczucia
i duchowej jedności”.
Także w modlitwie Anioł Pański, w słowie
do Polaków, Ojciec Święty zapewnił o swej
bliskości wszystkich okrytych żałobą po katastrofie lotniczej pod Mirosławcem. „Dziś
w sposób szczególny jednoczę się w modlitwie z opłakującymi śmierć lotników, którzy
zginęli w katastrofie samolotowej. Niech Pan
przyjmie ich do swojej chwały” – modlił się
Benedykt XVI, udzielając Polakom swego błogosławieństwa.
Na ręce Ordynariusza Polowego Tadeusza
Płoskiego pismo kondolencyjne wystosował
także Sekretariat Konferencji Episkopatu
Polski: „Katastrofa samolotu wojskowego
w Mirosławcu, w której zginęło 20 lotników – oficerów Wojska Polskiego poruszyła
głęboko wszystkich Polaków. Tragedia ta
w szczególny i bezpośredni sposób dotknęła
rodziny Ofiar.
W imieniu biskupów polskich składamy na
ręce Waszej Ekscelencji, jako Biskupa Polowego, wyrazy chrześcijańskiej solidarności
w cierpieniu z Rodzinami Ofiar i zapewniamy o modlitwie za tych, którzy zginęli. Modląc się w intencji Ofiar prosimy dla nich
o radość i szczęście obcowania z Bogiem,
Panem i Stwórcą życia. Ich Najbliższych polecamy Bożej Opatrzności, wypraszając łaskę
przyjęcia w duchu wiary najtrudniejszego
doświadczenia, jakim jest nagła śmierć osób
najbardziej kochanych. Wszystkich, których
dotknęła katastrofa samolotu, polecamy
Ojcu bogatemu w miłosierdzie i oddajemy
macierzyńskiej opiece Matki Bożej”.
Dzień po katastrofie lotniczej, w Katedrze
Polowej WP – Matce kościołów garnizonowych w całej Polsce, odprawiona została
uroczysta Msza św. w intencji ofiar wypadku. Eucharystię, w której uczestniczyli m.in.
prezydentowa Maria Kaczyńska, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz premier przewodniczył Arcybiskup Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Wraz z nim Mszę św. koncelebrowali Biskup Tadeusz Płoski, ks. prał.
Roman Indrzejczyk, kapelan Prezydenta RP,
Fot. Sławomir Gąsior
Wyżsi oficerowie polskiego lotnictwa, biorący udział w warszawskiej konferencji
nt. „Bezpieczeństwa Lotów”, 23 stycznia wieczorową porą, wracali do swoich domów nowoczesnym wojskowym samolotem transportowym CASA C-295M. Nie
było żadnych przesłanek do tak tragicznego finału, jakim skończył się feralny lot.
A jednak maszyna, prowadzona ręką doświadczonego pilota, rozbiła się przy podchodzeniu do lądowania 2 km. od lotniska w Mirosławcu. Nikt z 20 osób na pokładzie nie przeżył katastrofy. Trwa nieustanna modlitwa wiernych Ordynariatu
Polowego WP w intencji poległych lotników.
3
Fot. Krzysztof Stępkowski
ks. prof. dr hab. Stanisław Wilk oraz liczne
grono kapelanów wojskowych.
Przed prezbiterium ustawiono podwyższenie
przykryte biało-czerwoną materią, na którym
zapłonęło 20 zniczy symbolizujących ofiary
katastrofy, obok stanął posterunek honorowy w lotniczych mundurach. Przed Mszą św.
odegrano hymn państwowy. Sztandar Kompanii Reprezentacyjnej WP przybrano kirem.
Gen. Franciszek Gągor, Szef Sztabu Generalnego słowami Marsza Lotników poprosił
Arcybiskupa Nycza o przewodniczenie żałobnej Eucharystii.
W homilii Biskup Płoski powiedział, że w dniu
żałoby żaden z członków rodzin zmarłych nie
pozostaje sam ze swoim bólem: „Ten modlitewny krąg tworzą najwyżsi przedstawiciele
władz państwowych, rodziny, przyjaciele,
koledzy – towarzysze wojskowego, lotniczego trudu”. I podkreślił: „W tradycję chrześcijańską głęboko wpisany jest obraz żołnierza
Chrystusowego, który wzorem Zbawiciela
gotów jest oddać swoje życie i krew dla największych wartości, dla braci i dla Ojczyzny”.
Biskup Polowy wyraził przekonanie, że wierność sprawom Ojczyzny jest efektem ich głębokiej wiary w Jezusa.
Nawiązując do słów Ewangelii, Biskup Płoski
porównał lotników wracających do swoich
domów, do uczniów, będących w drodze do
Emaus. „Tragicznie zmarli lotnicy osiągnęli
cel w domu naszego Ojca w niebie. Wczoraj
Bóg powołał ich do siebie” – powiedział.
Biskup wezwał do gorącej modlitwy za dusze
zmarłych lotników. „Dla tych, którzy są już
po drugiej stronie życia, jest to największa
wartość i najlepsza pomoc” – powiedział. Na
koniec Ordynariusz Wojskowy zawierzył dusze lotników Bożemu Miłosierdziu.
Za tragicznie zmarłych żołnierzy modlili się
m.in. najwyżsi rangą generałowie Wojska
Polskiego, parlamentarzyści, żołnierze Sił Powietrznych, absolwenci Szkoły Orląt w Dęblinie, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego oraz licznie przybyli warszawianie.
Wśród tragicznie zmarłych żołnierzy-lotników był gen bryg. pil. Andrzej Andrzejewski,
Dowódca 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego
w Świdwinie. W Katedrze Polowej modliła się
jego matka – Maria.
W całym kraju sprawowano
Msze
św.
w intencji ofiar katastrofy, również belgijskie Mons zjednoczyło
się w modlitwie za dusze zmarłych lotników.
27 stycznia w kościele
pw. Miłosierdzia Bożego w SHAPE odprawiona została uroczysta
Msza św. w intencji
poległych, którą odprawił ks. Henryk Polak.
W trakcie nabożeństwa
żałobnego, w którym
uczestniczyli oficerowie
i podoficerowie wraz
z rodzinami, gen. bryg. Andrzej Kaczyński odczytał nazwiska poległych lotników,
a dzieci z parafii ułożyły bukiet z dwudziestu
biało-czerwonych róż. Uczestnicy żałobnej
liturgii w zadumie i modlitwie oddali hołd
zmarłym.
W Garnizonie Radom 30 stycznia odbyła się
uroczystość żałobna, którą rozpoczął uroczysty apel. Kompania Reprezentacyjna Sił Powietrznych oddała salwę honorową oraz odegrano sygnał „Cisza”. W parafii wojskowej pw.
św. Stanisława, Ordynariusz Diecezji Radomskiej Biskup Zygmunt Zimowski odprawił Mszę
św. w intencji ofiar katastrofy. Eucharystię
wraz z ks. Biskupem koncelebrowali dziekan
Sił Powietrznych i proboszcz wojskowej parafii
radomskiej, ks. prałat płk Janusz Radzik oraz
księża radomscy. W wygłoszonym kazaniu
ks. Radzik wezwał wiernych do modlitwy i czuwania w wierze.
W Białej Podlaskiej w kościele garnizonowym pw. św. Kazimierza Królewicza 27 stycznia odprawiona została Msza św., którą koncelebrowało 10 kapłanów, m.in. ks. prał. Ryszard Kardas, dziekan z Białej Podlaskiej oraz
ks. kan. płk Kazimierz Tuszyński, dziekan SG.
Po zakończeniu Eucharystii, pod Pomnikiem
upamiętniającym lotników, którzy zginęli
tragicznie podczas służby, ks. płk Kazimierz
Tuszyński odmówił krótką modlitwę, a następnie delegacje złożyły wieńce i zapalono
znicze.
W Łodzi w kościele garnizonowym pw. św.
Jerzego 27 stycznia odprawiono Mszę św.
w intencji poległych. Matce Bożej – Hetmance Żołnierza Polskiego, która jest główną Patronką kościoła garnizonowego, polecano
także rodziny zmarłych lotników. Po Mszy św.
odbył się Koncert Kolęd w wykonaniu Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska
Polskiego, dedykowany Kolegom-Lotnikom,
których Bóg powołał na wieczną wartę.
Kołobrzeg przyłączył się również do wspólnej modlitwy za dusze poległych. 25 stycznia
sprawowana była Msza św., którą celebrował kapelan garnizonu Kołobrzeg, proboszcz
parafii wojskowej pw. św. Macieja Apostoła,
ks. kmdr ppor. Witold Kosiński. Zakończył on
homilię słowami wiersza ks. Jana Twardowskiego „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą...”.
W Świdwinie ks. ppor. Grzegorz Przewrocki, w czasie celebry sprawowanej 24 stycznia
w kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego zaznaczył: „Cóż można powiedzieć wobec tak wymownego kaznodziei, jakim jest
śmierć?”. Po Mszy św. wystawiona została
w kościele księga kondolencyjna, do której
wpisywali się uczestnicy Liturgii, żołnierze
i pracownicy cywilni 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego, 21. Bazy Lotniczej, a także mieszkańcy wojskowego osiedla, znajdującego się
w pobliżu kościoła.
Dzień po katastrofie w szczecińskim kościele
garnizonowym, proboszcz ks. ppłk Ryszard
Stępień odprawił Mszę św. w intencji zmarłych. Tego samego dnia również Koszalin
połączył się w modlitwie za dusze lotników.
Mszy św. sprawowanej w Kościele pw. św.
Marcina przewodniczył ks. ppłk Stanisław
Błądek, proboszcz parafii. W swoim słowie
wyraził ból rodziny wojskowej po stracie
wspaniałych pilotów, żołnierzy.
O poległych w katastrofie pamiętali wierni
w Bolesławcu; w Sanktuarium Matki Bożej
24 stycznia celebrowana była Msza św.
dokoñczenie na str. 14
4
Refleksja Biskupa Polowego
W środę popielcową stajemy przed ołtarzem,
by na nasze głowy przyjąć poświęcony popiół.
Popiół, pozostałość po zeszłorocznych palmach – takie „niby nic”, bez kształtu i wartości. A jednak jakże to wymowny znak. Chylimy
dziś głowy, by tym popiołem je posypać. Aby
to jednak nie był tylko pusty, naiwny, nic nie
znaczący gest musimy wiedzieć, iż oznacza
on, że uznajemy swoje winy, rozpoznajemy
swoje grzechy i szczerze żałujemy za nie przed
Bogiem.
Popiół przecież nas brudzi, zanieczyszcza,
a przez to domaga się od nas obmycia, budzi
potrzebę duchowego oczyszczenia i rozpoczęcia nowego życia. Przyjmując popiół usłyszymy dobrze nam znane słowa: „pamiętaj
człowieku, że jesteś prochem i w proch się
obrócisz”. W dobie ogromnego rozwoju techniki, drapieżnej walki o to, aby jak najwięcej
mieć, w czasie, gdy wszyscy wokół mówią
o emancypacji, o godności i prawach człowieka, zostaje nam przypomniane to, co usłyszał
człowiek na początku w Księdze Rodzaju:
„Prochem jesteś i w proch się obrócisz”.
Jesteśmy prochem, kawałkiem gliny, która się
kiedyś rozsypie. Pochylając głowę pod szczyptą popiołu, podpisujemy się pod Bożym wyrokiem: „prochem jesteś” i uznajemy prawdę
o naszej małości i nędzy. Słowa, które brzmią
nieco jak zła wróżba. Przypominają nam przecież, skąd zostaliśmy wzięci i dokąd zdążamy.
I gdyby jedynie proch ziemi i ewolucja były naszym początkiem. Gdyby kres naszych dni wyznaczało złożenie do grobu i ...nic więcej, to
rzeczywiście słowa kapłana dziś wypowiadane można by uznać za złowieszcze. Ale te słowa wypowiadane przez księdza mają głębszy
sens. Mają nam przypomnieć, że to wszystko,
co niesie ze sobą ten świat, jest prochem, marnością i pogonią za wiatrem, jak powiedziałby
starotestamentalny mędrzec Kohelet.
A my? My jesteśmy przez Boga przeznaczeni do wyższych rzeczy. Nie tylko błoto ziemi, ewolucja Darwina i złożenie trumny do
grobu są naszym udziałem i celem. To nasz
Stwórca dał nam tchnienie życia. To nasz najlepszy Ojciec czuwa nad każdym przeżytym
przez nas dniem. To Bóg jest Panem naszej
śmierci, po której chce każdemu z nas dać
życie wieczne w chwale nieba. Tam jest nasze miejsce. Właśnie – jak powiedział Jezus –
w domu Ojca. Bo On nam tam u siebie przygotował mieszkania. Bóg nie chce mieć w Niebie pustostanów. My mamy to Niebo zaludnić. „Pamiętaj człowieku, że jesteś prochem
i w proch się obrócisz”. Pamiętaj człowieku,
że twoje ciało jest kruche i znikome. Pamiętaj jednak, że posiadasz nieśmiertelną duszę
i masz obowiązek troszczyć się o nią.
Wielki Post każdego roku stwarza nam
opatrznościową okazję do refleksji nad
sensem i wartością naszego życia chrześcijańskiego i pobudza nas do odkrywania miłosierdzia Bożego, abyśmy sami z kolei stawali się bardziej miłosierni względem braci.
W okresie Wielkiego Postu Kościół przypomina pewne szczególne zobowiązania, które
w konkretny sposób mają pomagać wiernym
w tym procesie wewnętrznej odnowy.
Jezus przypomniał nam trzy środki pomocne
do wewnętrznej przemiany: post, jałmużna
i modlitwa. Zatrzymajmy się chwilę nad nimi.
Nie doceniany i lekceważony przez współczesnych chrześcijan post trzeba rozumieć jako
wyrzeczenie się czegoś ze względu na miłość
do Boga, oraz jako drogę, na której można
uśmierzyć swoje wady, wzrastać w cnotach,
i poskramiać własną pychę. Ma on na celu
opanowanie siebie, kontrolę nad swoimi pragnieniami i dążeniami. Dotyczy on w pierwszym rzędzie codziennego pokarmu, jak ten
dzisiejszy w Środę Popielcową czy piątkowy,
ale trzeba go także rozciągnąć na inne sfery
naszego życia: alkohol, tytoń, język, telewizję... Bo post, to nie tylko powstrzymywanie
się od pokarmów mięsnych czy ograniczenie
ilości spożycia, ale duch umartwienia. Post
jest ćwiczeniem, które ma doprowadzić do
tego, że będziemy rzeczywiście panami siebie, że będziemy mieć tak silną wolę by sobą
kierować, by rozporządzać mądrze swoimi siłami, a nie dać się kierować i prowadzić pożądaniu. Post nauczy nas mówić pokusie „nie!”.
On pomoże ukształtować w nas odpowiednią
relację do samego siebie.
Jałmużna natomiast otwiera nas na drugich,
pomaga nam wyjść z ciasnego kręgu egoizmu, dostrzec innych i konkretnie im pomóc
w ich potrzebach. Dzięki temu ćwiczeniu
człowiek może zbliżyć się do drugich, stworzyć wspólnotę. „Lepiej jest dawać jałmużnę
– napisze Księga Tobiasza – aniżeli gromadzić
złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza od [każdego] grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 12,8-9).
A Jezus: „Wiele jej darowano, bo wiele umiłowała”. Bez otwarcia się na potrzeby bliźnich,
bez jałmużny, nasz osobisty post i wewnętrzna asceza, choćby najdalej posunięta, byłaby
daremnym trudem, byłaby pusta.
Modlitwa z kolei kieruje naszą uwagę na Boga,
wyczula nasz wewnętrzny słuch na Jego głos,
pozwala się z Nim spotkać i zjednoczyć. Dzięki niej człowiek wchodzi w głęboką relację
z Bogiem, on sam i jego świat poszerzają się
do wymiarów nieskończonych, wszystko zostaje w nim oczyszczone i nasycone światłem,
pięknem i łaską.
Jakże mądre jest zawołanie Proroka Joela:
„rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty”. Otwórzmy, więc tajniki naszego serca i zobaczmy tam naszego Boga. Kto to jest? Może
to już obraz Boga przykrojonego według naszych wymiarów, do naszych upodobań, według naszych wyobrażeń? Może to Bóg nam
posłuszny, a nie my Jemu. Bóg, któremu nie
wolno nic od nas wymagać, albo ma być nam
na usługach, spełniać nasze zachcianki lub
pilnować naszego interesu. Ten czas 40 dni
prawdy o Bogu i prawdy o nas samych ma dokonać tej ostrej korekty, odnowienia prawdziwości spojrzenia i działania na drogach naszego życia. Im wcześniej zauważymy pęknięcie
w ścianie, w suficie naszego domu, tym lepiej
Fot. Krzysztof Stępkowski
na Wielki Post
dla nas – szkoda będzie mniejsza, łatwiejsza
do naprawy.
Popiół pojawia się tam, gdzie coś płonie.
Ogień fizyczny niszczy. Nie chcę przywoływać
historycznych zgliszcz i tragedii. Dla wielu
z nich przyczyną była czyjaś nieuwaga, lekkomyślność, głupota, pewność siebie, błąd lub
podłość ludzka.
Popiół nie może być ostatnim słowem, tak
jak śmierć nie jest ostateczną rzeczywistością
człowieka. Z popiołu u Boga ma powstać coś
nowego, bo przez Pana Jezusa śmierć stała się
dla całego stworzenia bramą do życia wiecznego. Przecież dorodne ziarno pszenicy wrzucamy do ziemi, aby powstało nowe, wielokrotnie bogatsze życie. Pochylmy zatem nasze
głowy, pozwólmy posypać głowy, a nie nasze
nakrycia głów popiołem – na znak, że chcemy
zbliżyć się do Chrystusa i z Nim pozostawać na
drodze wiodącej ku życiu wśród prawdziwych
wartości. Niech ta odrobina popiołu zachęci
nas do zmiany życia na lepsze, do wewnętrznej przemiany. Niech ten znak popiołu powie
nam całą prawdę – tak, aby świętowanie za
40 dni Wielkiej Nocy dodało nam wewnętrznego ładu, piękna duszy i radości ze spotkania
z Panem Bogiem odnalezionym jeszcze raz na
naszej drodze przez życie.
Starajmy się zatem w okresie Wielkiego Postu indywidualnie i wspólnotowo bardziej przylgnąć
do Chrystusa, abyśmy byli świadkami Jego miłości. Niech Maryja, Matka i wierna Służebnica
Pańska, pomaga nam wierzącym toczyć wielkopostną „duchową walkę” bronią modlitwy, postu i jałmużny, abyśmy mogli obchodzić święta
wielkanocne odnowieni w duchu.
Zakończmy nasze rozważania słowami wiersza księdza-poety Jana Twardowskiego:
„Od ciemnej grudki prochu, która smoli ręce,
z namaszczeniem rzuconej w Popielcową Środę,
cichutka radość wzbiera.
O rzuć prochu więcej, na warkocz, na czuprynę,
w książeczki, na brodę...
Bo przecież od tej grudki – wiosna w drzwiach
kościoła, (...)
będzie więcej spowiedzi i dobrych uczynków,
wiele rzeczy skradzionych powróci w czas krótki
a wszystko się rozpocznie po prostu od Środy,
i właśnie od popiołu...
od smolącej grudki”.
Amen
+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska Polskiego
Warszawa, 6 lutego 2008 roku
5
2 lutego – Dzień życia konsekrowanego
Zaufać Miłosierdziu…
W Katedrze Polowej WP po lewej stronie ołtarza głównego znajduje się obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Modlili się przed nim
parafianie wojskowi ze wszystkich garnizonów Rzeczypospolitej w latach 4.06.2006 r. – 9.12.2007 r. Obraz namalował Janusz
Antosz i jest to kopia wizerunku znajdującego się w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach.
Z Siostrą Donatą Farbaniec ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia
– tego samego gdzie świętej Siostrze
Faustynie Kowalskiej zostało objawione
orędzie o Miłosierdziu Bożym – rozmawia
Elżbieta Szmigielska-Jezierska
W Katedrze Polowej WP po modlitwie
w Godzinie Miłosierdzia (15.00), 8 grudnia 2007 r. wcieliła się siostra w rolę swojej duchowej siostry św. Faustyny Kowalskiej i odczytała fragmenty „Dzienniczka”,
kwestie Pana Jezusa czytał Ksiądz Paweł
Piontek. Jest siostra autorką tego scenariusza słowno-muzycznego zaprezentowanego w czasie zakończenia Misji świętych w Ordynariacie Polowym. Jaki zamysł
przyświecał Siostrze w tej pracy?
– Pragnieniem moim było ukazanie miejsca
i roli obrazu Miłosierdzia Bożego w orędziu
o Bożym Miłosierdziu przekazanym przez
Pana Jezusa s. Faustynie. Historia tego obrazu sięga roku 1931, kiedy to w celi płockiego klasztoru Pan Jezus ukazał się s. Faustynie i skierował do niej takie słowa: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz,
z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby
ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie”. To żądanie Pana Jezusa zostało spełnione; taki obraz powstał
i dziś ludzie na całym świecie modlą się
przed nim i otrzymują liczne łaski.
Ten obraz jest również w Katedrze Polowej WP. To obraz nasycony bogactwem
ewangelicznej treści…
– Tak właśnie jest. Obraz ten zajmuje kluczową pozycję w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego, jest jakby streszczeniem
jego istoty – mówi bowiem o ufności
6
względem Boga i miłosierdziu wobec bliźnich. Na obrazie widzimy Jezusa ubranego
w białą szatę, a na Jego dłoniach i stopach
znajdują się ślady po ukrzyżowaniu. Jest
to Chrystus, który po zmartwychwstaniu przychodzi do apostołów zebranych
w wieczerniku. Właśnie tam – w wieczerniku – ustanowił On sakrament pojednania,
mówiąc: „Którym odpuścicie grzechy, są
im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są
im zatrzymane” (J 20,23). Te słowa Kościół
czyta co roku w II. Niedzielę Wielkanocy,
która jest Świętem Bożego Miłosierdzia.
Sakrament pojednania – przebaczenie,
które Pan Bóg nam tutaj ofiaruje jest zatem owocem męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa, w których najpełniej
objawia się miłosierna miłość Ojca do każdego z nas.
We współczesnej mentalności coraz bardziej gubi się istota tego sakramentu,
popularnie zwanego spowiedzią, która
albo zamienia się w rutynowe „opróżnianie naszego wewnętrznego śmietnika”
z grzechów albo odchodzi się od tej praktyki (szczególnie na Zachodzie Europy),
zapominając o łasce sakramentalnej, która z niego płynie. Łaska przecież nie zależy od naszego chciejstwa czy zmiennych
nastrojów. Ona po prostu jest. A my lekceważymy sobie ten bezcenny dar Pana
Jezusa Miłosiernego!
– Dzięki Sakramentowi pojednania mamy
dostęp do źródła Miłosierdzia – Eucharystii. Ten sakrament otwiera nam więc dostęp do samego Chrystusa – do Życia.
Na obrazie widzimy dwa wielkie promienie: blady i czerwony. Pan Jezus wyjaśnił
s. Faustynie, że promienie te oznaczają krew
i wodę, która wypłynęła z Jego boku po
przebiciu włócznią na krzyżu. „Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia
dusze; czerwony promień oznacza krew,
która jest życiem dusz”. Idąc za św. Tomaszem, który odwołuje się do Ojców Kościoła
(bo Kościół to ciągłość duchowa, nieustanna mowa Ducha Św. – przyp. E.J.) – są to
symbole Chrztu i Eucharystii – woda, która
oczyszcza dusze i Krew, która daje duszom
życie. Te zdroje łask, które wylały się z przebitego Serca Pana Jezusa dotyczą również
pozostałych sakramentów i darów Ducha
Św. Pan Jezus mówił, że „szczęśliwy, kto
w ich cieniu żyć będzie”. To znaczy ten, kto
będzie karmił się sakramentami, kto będzie
czerpał życie bezpośrednio od Boga.
Równie ważne co elementy wizualne obrazu są Słowa, widoczne na obrazie, które
są integralną częścią tej mistycznej wizji
Siostry Faustyny?
– Mówiłyśmy wcześniej, że w pierwszej wizji
dotyczącej obrazu Pan Jezus polecił umieścić podpis, a dalej przypomniał jeszcze
s. Faustynie, że te trzy słowa muszą być
uwidocznione: Jezu, ufam Tobie.
Ufność i miłosierdzie to są dwa skrzydła
tego nabożeństwa…
… na których duch ludzki przybliża się do
Pana Boga, parafrazując słowa z encykliki
Jana Pawła II „Fides et ratio”?
– Dokładnie tak. Jest to najkrótsza droga do
Boga – postawa ufności względem Boga
i miłosierdzie wobec bliźnich. Postawa ufności otwiera nas na Miłosierdzie…
Czyli bez ufności nie można skorzystać
z łaski miłosierdzia i świadczyć miłosierdzia? To nierozerwalny związek?
– Miłosierdzie Boże jest jak powietrze; jesteśmy w nim zanurzeni. Miłosierdzie Boże jest
niewyczerpane, niezgłębione. Jest jak ocean, a nasze grzechy są jak kamienie, które
wrzucone do tego oceanicznego bezmiaru,
nie wyczerpują go, lecz jeszcze podnoszą
poziom. I właśnie postawa ufności otwiera
nas na przyjęcie tego daru. Pan Jezus mówił
do s. Faustyny, że najwięksi grzesznicy mają
prawo przed innymi do ufności w przepaść
miłosierdzia Jego, że prędzej niebo i ziemia
obróciłyby się w nicość, aniżeli duszę ufającą nie ogarnęło miłosierdzie Jego.
W „Dzienniczku” znajdujemy również określenie tego obrazu jako „naczynia łask”. Jakie łaski obiecał Pan Jezus jego czcicielom?
Proszę przybliżyć ich sens.
– Ksiądz Ignacy Różycki w opracowaniu dotyczącym zasadniczych rysów nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego mówi, że
w obietnicach przywiązanych do czci obrazu są dwa składniki: to, co Chrystus obiecał
wyraźnie oraz to, co obiecał niewyraźnie.
Już w inauguracyjnym objawieniu z 22 lutego 1931 r. Chrystus zapewnił, „że dusza,
która czcić będzie ten obraz nie zginie”:
do czci obrazu przywiązał zatem obietnicę wiecznego zbawienia. Zapewniając zaś
czcicieli tego obrazu, że już za życia na
ziemi odniosą zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi duszy i zbawienia, obiecał, że czciciele obrazu odniosą wielkie postępy na
drodze do świętości, którą przecież zdobywamy zwyciężając tychże nieprzyjaciół.
Szczęśliwą i świętą śmierć przyrzekł zaś w
zapewnieniu, że On sam bronił ich będzie
w godzinę ich śmierci jako swej chwały.
Zakres obietnic nie nazywanych przez Jezusa po imieniu określony został przez
pierwszą rolę obrazu: tj. rolę naczynia do
czerpania łask ze źródła Miłosierdzia, ale
podporządkowanego ufności. Wynika stąd,
że wszystkie łaski zbawienne i wszystkie
dobrodziejstwa doczesne, jakie możemy
sobie zdobyć przez niezachwianą ufność
w Miłosierdzie zdobędziemy, jeśli tę ufność
wyrazimy w czci dla tego obrazu. Jeżeli Pan
Jezus zapewnił: „niepojętych łask pragnę
udzielać duszom, które ufają mojemu Miłosierdziu” to zapewnienie odnosi się przede
wszystkim do czci oddawanej obrazowi
Miłosierdzia. Chrystus nie postawił żadnych
granic ani zakresowi ani wielkości tych łask
i tych dobrodziejstw doczesnych, jakich
oczekiwać możemy czcząc z niezachwianą
ufnością obraz Miłosierdzia. Żeby tych łask
dostąpić musimy w swoim życiu pielęgnować właśnie postawę ufności wobec Pana
Boga i miłosierdzia wobec bliźniego. Ufać
– to znaczy być przed Panem Bogiem jak
małe dziecko, które przychodzi do Niego
w każdej sytuacji, nie chowa się…
…bez obawy, lęku, że zostanie zbyty, odrzucony, zlekceważony? W relacjach między ludźmi, nawet wśród najbliższych,
nazbyt wiele jest dziś nieufności. Może
dlatego, że takie to dziś trudne dla współczesnego człowieka – bezgranicznie zaufać, jest to tak fundamentalnie ważne
w relacji do Pana Boga? A może to nie
grzech jest dziś największą tragedią człowieka, ale właśnie nieufność wobec Boga,
niewiara w Jego wszechmoc, która wyraża się w wybaczającej miłości?
– W pewnym momencie Pan Jezus mówi
wyraźnie: najbardziej ranią Mnie grzechy
nieufności… Nie wymienia listy grzechów,
które naszym zdaniem powinny Go najbardziej obrażać, ale wskazuje na największy
– grzech nieufności. Musimy sobie zdawać
sprawę, że konsekwencją grzechu pierworodnego jest skażenie naszej ludzkiej
natury, wsączona przez szatana, nieprzyjaciela naszego zbawienia, nieufność wobec
Boga, ukazywanie Go jako kogoś kto nam
zagraża... Kościół naucza, że „człowiek
[w raju] – kuszony przez diabła – pozwolił,
by zamarło w jego sercu zaufanie do Stwórcy” (KKK 397). Od tamtej chwili ufność jest
trudem, ufność nie przychodzi łatwo, o
ufność trzeba walczyć. I tu Chrystus przychodzi nam z pomocą, przychodzi, by wlać
w nasze serca zranione przez grzech kojący
balsam ufności…
Trzeba po prostu bezgranicznie zaufać, jak
dziecko ufa swoim rodzicom. Konieczna
jest więc postawa otwarcia na Boga, absolutne zawierzenie, ciągłe liczenie na Boga,
na Jego dobroć, przychylność, na Miłosier-
dzie właśnie. Stale musi nam towarzyszyć
świadomość, wewnętrzne przekonanie, że
Pan Bóg wie lepiej, co jest dla nas dobre.
Miarą tej ufności jest pełnienie woli Bożej
w naszym życiu…
To chyba dziś najtrudniejsze dla człowieka
pędzącego za karierą , większymi pieniędzmi. Taka gonitwa często zamyka człowieka
na Boże natchnienia, dyktuje bowiem pełnienie, a nawet forsowanie woli wyłącznie
własnej. Stąd tyle niecierpliwości, przymus
zdobywania: muszę mieć natychmiast, brak
umiejętności czekania…
– Siostra Faustyna uczy nas, że nasza świętość polega na wypełnianiu woli Bożej. My
natomiast często traktujemy wolę Bożą
jako rodzaj fatum, mówiąc: „nic już się
nie da z tym zrobić; nie pozostaje nam nic
innego jak się pogodzić”. Jesteśmy obdarzeni wolnością i wolę Bożą możemy oczywiście przyjąć lub odrzucić.
Jednak obiektywnie wola Boża to maksymalne dobro dla nas. Święta s. Faustyna
mówiła, że wola Boża jest miłosierdziem
samym. Jeśli jest ona dla nas dobrem, miłosierdziem, to czyż najwłaściwszą postawą nie jest zaufanie jej, a ściślej mówiąc
Bogu w niej przychodzącemu? Chodzi tu
o wewnętrzne nastawienie: Ty, Boże, wiesz
co jest dla mnie najlepsze, zdaję się na Ciebie, bo Ty wiesz dokąd idziemy i najlepiej
znasz drogę. Ja mogę nie rozumieć wielu
rzeczy, ale ufam, że Ty wiesz lepiej...
Istotą świętości Faustyny było całkowite
przylgnięcie, całkowite zasłuchanie w wolę
Bożą? Miała przecież chwile, gdy nie mogła rozpoznać, czego Pan Jezus od niej
oczekuje...
– Często może się nam wydawać, że ponieważ ona była święta, to było jej łatwiej.
Ona dorastała do tej ufności, dojrzewała
krok po kroku, to była codzienna walka,
zmaganie o tę bezgraniczną ufność. Były
momenty, że pytała Pana Jezusa, dlaczego coś się dzieje, dlaczego tak. Pan Jezus
cierpliwie jej wyjaśniał. To było duchowe
wzrastanie; współpraca z łaską Bożą, którą
czerpała przede wszystkim z sakramentów.
Pan Bóg dawał jej konkretne sytuacje i zapraszał ją do przekraczania siebie, do rezygnacji ze swojego zdania, swojego spojrzenia, swoich planów. W pewnym momencie
powiedział do niej: Twoim obowiązkiem
jest zupełna ufność w dobroć moją, a moim
obowiązkiem jest dać ci wszystko, czego
potrzebujesz.
Oraz na innym miejscu mówił Chrystus:
im więcej dusza zaufa, tym więcej otrzyma.
Nasze myślenie często jest przeciwne tej
Bożej logice. Słyszy się nieraz: nie będę się
naprzykrzał Panu Bogu. Skąd się bierze takie myślenie?
– Myślę, że z małoduszności. Więcej chcemy
w życiu zrobić o własnych siłach, być samowystarczalni. Dopiero, kiedy wszystko
nas zawodzi, kiedy przekonujemy się o naszej bezradności, słabości, wówczas zwracamy się do Pana Boga. Najpierw jednak
próbujemy wszystko załatwić po swojemu,
nie zostawiając Mu miejsca na Jego plan,
na Jego działanie.
Jak odczytywać wolę Bożą? Często zabrudzone sumienie przesłania i zagłusza ten
wewnętrzny imperatyw, rozregulowuje tę
życiową busolę. Zbłądziliśmy, znaleźliśmy
się na rozstajach, nie widzimy drogowskazów. Gdzie ich szukać?
– Wolę Bożą odnajdujemy w przykazaniach, obowiązkach stanu, w Błogosławieństwach i radach ewangelicznych,
w natchnieniach Ducha Świętego, a także
opatrznościowych wydarzeniach w naszym
życiu. Trzeba przede wszystkim otworzyć
serce, chcieć usłyszeć… Oczywiście pokorna modlitwa jest wielką pomocą: daj mi,
Panie, poznać Twoją wolę…
I drugie skrzydło orędzia Pana Jezusa skierowane do s. Faustyny: miłosierdzie wobec
bliźnich. Jak je okazywać?
– Słowem, czynem i modlitwą. Pan Jezus powiedział do s. Faustyny: miłosierdzie masz
okazywać bliźniemu zawsze i wszędzie.
Nie możesz się od tego ani usunąć, ani
wymówić, ani uniewinnić. A Faustyna niejako w odpowiedzi modliła się: Dopomóż
mi, Panie, aby moje uszy, moje oczy, język,
moje ręce, nogi, serce były miłosierne…
Zdarza się jednak, że Pan Bóg stawia na
naszej drodze osoby „trudne”, które odrzucają czyny, słowa. Pozostaje modlitwa?
Siostra Faustyna też spotykała osoby, przez
które wiele wycierpiała…
– Faustyna opisuje w „Dzienniczku” konkretne spotkanie z taką osobą. Pisze: „Dziś
odwiedziła mnie pewna świecka osoba,
przez którą miałam wielkie przykrości...
W pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłam,
ścięła mi się krew w żyłach”. Czyli widzimy
tu naturalną ludzką reakcję. Faustyna nie
neguje tego, co się w niej dzieje, co czuje.
Ale następnie dodaje, że mimo, iż przyszła
jej myśl, by dać tej osobie poznać prawdę
stanowczo i natychmiast, to jednak postanowiła tak z nią postępować, jakby postąpił Jezus będąc na jej miejscu. Dzięki łasce
Bożej nastąpiło tu natychmiastowe odniesienie do wzoru Miłosierdzia, do Jezusa.
Ze względu na Boże miłosierdzie, którego
w życiu sama tak mocno doświadczyła,
przełamała opór natury.
Są w naszym życiu sytuacje, gdy nie możemy ani słowem, ani czynem dotrzeć do jakiejś osoby, ale modlitwą zawsze możemy
ją wspomóc, otworzyć drogę łasce Pana
Boga do niej. Faustyna była świadoma, że
o własnych siłach nie jest w stanie przebić
muru niechęci, czy nienawiści. Ofiarowała
Panu Jezusowi swoją bezradność, ale jednocześnie też gotowość do wypełnienia
tego, czego On oczekuje.
Zdarza się, że w kontekście prawdy o Miłosierdziu Bożym i wobec ogromu zła i krzywdy, jakie dotykają ludzi, podnoszone są
wątpliwości, czy Boże Miłosierdzie jest do
pogodzenia ze sprawiedliwością?
– Wszystkie przymioty w Bogu są sobie równe. Pan Bóg jest i miłosierny, i sprawiedliwy. Jego miłosierdzie zawsze łączy się
z prawdą i sprawiedliwością. Miłosierdzie
nie zaprzecza sprawiedliwości, ale można powiedzieć, że sprawiedliwość jest
w służbie miłosierdzia. Być miłosiernym
7
nie oznacza tolerować zła, udawać, że się
go nie widzi, być pobłażliwym. Miłosierdzie zawsze łączy się z prawdą. Zło nazywa
złem, grzech grzechem, ale zawsze daje
człowiekowi szansę powrotu, nigdy go nie
przekreśla.
Pan Bóg gdy jest miłosierny jest także sprawiedliwy i gdy jest sprawiedliwy jest też
miłosierny. Zawsze szuka ostatecznego
dobra człowieka i nawet gdy stosuje kary,
czyni to nie dlatego, by nas poniżyć i przygnębić, ale by wychowywać, by prowadzić
do pełni człowieczeństwa – do świętości.
W „Dzienniczku” objawia się dar profetyczny Faustyny. Żyjemy dziś w czasach wielu
„fałszywych” proroków; wszelkiej maści
wróżbitów, pseudonaukowców, prognostów, którzy za „niewielką” opłatą próbują
nam odsłaniać przyszłość. Przepowiadanie
Faustyny, z Bożego natchnienia, spełnia się
w naszym pokoleniu…
– Święta Faustyna jest nazywana Prorokiem
Miłosierdzia. Ona sama pisze w „Dzienniczku”: „Czuję dobrze, że nie kończy się
posłannictwo moje ze śmiercią, ale się za-
cznie”. Za życia nie było jej dane oglądanie owoców misji, którą powierzył jej Pan.
Przed jej śmiercią został tylko namalowany
obraz Jezusa Miłosiernego. Rozkwit kultu
Miłosierdzia Bożego na całym świecie jest
przecież doświadczeniem naszego czasu.
Po ranach, jakie w duszach pozostawiły
dwa wielkie totalitaryzmy XX w. komunistyczny i nazistowski, orędzie o Bożym
Miłosierdziu jest jak balsam, jak lekarstwo
dane przez Boga światu. „Nie chcę karać
zbolałej ludzkości – powiedział Pan Jezus s.
Faustynie – ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego Serca”.
Również Ojciec Święty Jan Paweł II mówił
nam, że każdy może spojrzeć na obraz Jezusa Miłosiernego, na Jego Serce promieniujące łaskami i w głębi duszy usłyszeć:
„Nie lękaj się niczego, Ja jestem zawsze
z tobą”. A jeśli szczerym sercem człowiek
odpowie: Jezu, ufam Tobie, znajdzie ukojenie wszelkich niepokojów i lęków.
Faustyna bardzo kochała Polskę. Ubolewała
nad niewdzięcznością Polaków i nieustannie „zanurzała” naszą Ojczyznę w miłosier-
dziu Bożym. W pierwszy piątek miesiąca
we wrześniu 1936 r. pisała: „Bóg chce nas
dotknąć straszną karą, ale nie może, bo nas
zasłania Matka Boża. A jak interpretuje się
dziś słowa jej proroctwa: „Z niej (z Polski)
wyjdzie iskra, która przygotuje świat na
ostateczne przyjście moje?
– Możemy się spotkać z różnoraką interpretacją tych słów. Niektórzy twierdzą,
że ową „iskrą” jest sama św. s. Faustyna,
inni – że Jan Paweł II. On sam natomiast,
gdy w 2002 r. konsekrował nową świątynię w krakowskich Łagiewnikach wskazał,
że tą iskrą jest orędzie o Bożym Miłosierdziu przekazane przez pośrednictwo św.
s. Faustyny. Wyraził również swe pragnienie, by to orędzie dotarło do wszystkich
mieszkańców ziemi, by rozchodziło się na
całą naszą Ojczyznę i cały świat, tak aby
mogła wypełnić się zobowiązująca obietnica Chrystusa o przygotowaniu świata na
ostateczne Jego przyjście.
Bóg zapłać za rozmowę
Misericordias Domini in aeternum cantabo
11 lutego – 150. rocznica objawień w Lourdes
Święta Bernadeta Soubirous
Każdy kto zetknął się za Świętą Bernadetą Soubirous będąc w Lourdes, Nevers,
bądź tylko o Niej czytając, pozostaje pod ogromnym wrażeniem Jej osobistego
uroku, wdzięku i świętości życia. Jest to rzeczywiście świętość niezwykła, pełna
uwielbienia dla Boga i Niepokalanej. Wynika ona przede wszystkim z ogromnej
pokory, skromności i bezgranicznego zawierzenia Maryi, która Jej się objawiła
18 razy, począwszy od 11 lutego do 16 lipca 1858 roku. Miała wówczas 14 lat,
gdy idąc po drewno na opał ujrzała w Grocie Massabiellskiej Najświętszą Dziewicę. Maryja wskazała Jej Cudowne Źródło, poprosiła o wybudowanie Kaplicy, o
przychodzenie w procesjach, wreszcie objawiła jej Swoje Imię mówiąc: „Ja Jestem
Niepokalane Poczęcie”.
W co wierzyła
Ci, którzy mieli wówczas łaskę uczestniczenia w Jej Objawieniach zgodnie twierdzili,
że wygląd Bernadety bardzo się wtedy zmieniał. Jej oblicze „piękniało” a oczy nabierały niezwykłego blasku. Odbijało się w nich
coś nadprzyrodzonego. Można powiedzieć,
że cała promieniowała swą niewinnością,
czystością serca i pięknem duszy. O tym jak
wielki był Jej urok osobisty, świadczy zdarzenie związane ze spotkaniem z pewnym biskupem, który gdy usłyszał jak opowiadała
o doznanych objawieniach, upadł przed nią
na kolana cały we łzach ze wzruszenia. Jej
niezwykłe piękno przejawiało się także w Jej
sposobie życia, najpierw wśród najbliższych
w Lourdes a później w klasztorze w Nevers,
jako Siostra Maria Bernarda. Skąd ono wynikało? Być może odpowiedź odnajdziemy
w pięknej książce napisanej przez biskupa
Piotra Marię Thesa pt. „W co wierzyła Ber-
8
nadeta”. Autor przytacza w niej takie zdanie
zaczerpnięte z notatek rekolekcyjnych Bernadety przed profesją: „Nie szukać niczego
jak tylko Boga. Bóg wszędzie. Bóg zawsze.”
Gdy niektórzy powątpiewali o prawdziwości
objawień, Ona ze spokojem odpowiadała:
„nie do mnie należy sprawić, abyście w to
uwierzyli”. W klasztorze w Nevers, oddalonym od Lourdes o kilkaset km, spędziła
15 lat. Przeczuwała, że po wyjeździe z Lourdes, już nigdy więcej nie ujrzy swej ukochanej Groty. Bardzo znana jest Jej wypowiedź
z tym związana: „największym poświęceniem
mojego życia było opuszczenie Lourdes”.
Bernadeta umiera w wieku 35 lat, dnia
16 kwietnia 1879 roku. W latach 1909–
–1925 ciało Bernadety zostaje trzykrotnie
ekshumowane. Za każdym razem stwierdza się, że jest ono nienaruszone. Zostaje
beatyfikowana 14 czerwca 1925 roku przez
Papieża Piusa XI. Ten sam Papież kanonizuje
Ją 8 grudnia 1933 roku.
Dziękuję za tych, którzy
brali mnie za oszustkę, za..
Będąc w Lourdes poznałem Siostrę Marzenę, która przez 2. lata przebywała
w klasztorze w Nevers. Gdy z Nią rozmawiałem pozostały mi w pamięci następujące słowa: „proszę koniecznie odwiedzić
Św. Bernadetę w Nevers, gdyż spotkanie
z Nią jest czymś niezwykłym, tego nie da się
opisać, promieniuje od Niej niezwykła świętość. Umarła tak dawno temu, a wydaje się
jakby spała”. Widziałem zdjęcia, spoczywa
w szklanej trumnie z lekko przymkniętymi
powiekami. Ciało zachowało się w stanie
nienaruszonym do chwili obecnej. Może
kiedyś Pan Bóg pozwoli mi także odwiedzić
Św. Bernadetę w Nevers. Piękny i wzruszający jest Jej testament duchowy, którego
fragmenty pozwolę sobie przytoczyć: „Za
tych, którzy brali mnie za wariatkę, za tych
którzy brali mnie za oszustkę, za tych którzy
brali mnie za wyrachowaną – dzięki Matko
Boża! (…) Za ortografię, której nigdy nie
umiałam, za pamięć, której nigdy nie miałam, za moją ciemnotę i głupotę, dzięki!
(…) Za moją matkę, która umarła daleko,
za ból jaki czułam, gdy mój ojciec zamiast
wziąć w ramiona swoją małą Bernadetę
nazwał mnie Siostrą Marią Bernardą, dzięki
Ci Jezu! (…) Dziękuję, że byłam Bernadetą,
której groziło więzienie za to, że widziała
Ciebie Święta Dziewico”.
W czasie Miedzynarodowych Pielgrzymek Żołnierskich do Lourdes żołnierze różnych armii świata służą jako wolontariusze
obłożnie chorym.
Była córką biednego młynarza. Dzieciństwo
spędziła w ogromnej biedzie. Cały czas
zmagała się z astmą a pod koniec życia
również z innymi chorobami. Także w klasztorze spotkała się z wieloma przykrościami
i nadmierną surowością przełożonych. Zdarzało się, że płakała po nocach. Pozostała
jednak wierna Maryi i nigdy na nic się nie
uskarżała. Mówiła wręcz: „Trzeba nam zawsze widzieć Boga w przełożonych”.
To twarz świętej…
Gdy umarła wielu mówiło żegnając Ją, że
to nie umarła zwykła kobieta. Przytoczmy
zdanie wyjęte z pięknej książki ks. Franciszka Trochu pt. „Święta Bernadeta”: „Nie tylko nie czuło się żadnego lęku, ale jeszcze
coś pociągało do niej. Nawet małe dzieci
doznawały radości, patrząc na nią. Nie ma
co gadać! – zawołała pewna prosta kobieta
po wyjściu z kaplicy. – To nie twarz zwykłej
śmiertelnicy, to twarz świętej”. Na potwierdzenie Jej świętości, jaką otaczało Ją niebo
już za życia, można przytoczyć dwa spośród
wielu zdarzeń. Pewna kobieta spoza miasta
przyniosła do Lourdes swoje dziecko mające nieco więcej niż roczek. Twarz i główka
biednego maleństwa były całe schorzałe.
Niemowlę płakało. Dano je Bernadecie, by
je zabawiła. Wzięła to biedactwo, przeszła
się z nim wzdłuż krużganków i oddała matce zupełnie zdrowe. Wszelki ślad choroby
momentalnie zniknął. Innym razem poproszono Bernadetę, aby pobawiła troszeczkę
dziecko, które nie miało władzy w nogach,
o czym Bernadeta nie wiedziała. Bernadeta
bardzo kochała dzieci. Wzięła berbecia na
ręce, lecz ponieważ był za ciężki wkrótce
położyła go na ziemi. Malec rozradowany
pobiegł do matki. Wielu wierzyło, że samo
dotknięcie św. Bernadety może uleczyć i tak
się zdarzało.
Będąc wielokrotnie w Lourdes miałem możliwość modlić się przy Relikwiach Świętej
Bernadety. Znajdują się one w tzw. krypcie
po prawej stronie ołtarza. Jest to kościółek
wykuty w skale nad Cudowną Grotą. Bezpośrednio nad nim góruje Bazylika Niepokalanego Poczęcia a z przodu przed nim
Bazylika Różańca Św. Sprawia to wrażenie
trzech kościołów położonych jeden nad
drugim. Co roku w dniu 18 lutego, kiedy to
Francja obchodzi wspomnienie Świętej Bernadety, Jej Relikwie „wędrują” w procesji
przez całe miasto. Lourdes dziękuje w ten
sposób Małej Świętej. Po drugiej stronie
rzeki Gave, niemal naprzeciwko Groty Massabiellskiej w miejscu ostatniego Objawienia, w 1988 roku wybudowano kościół pod
wezwaniem Świętej Bernadety. Przypomina
on duży amfiteatr i rzeczywiście odbywają
się w nim często różne koncerty.
W tym roku mija 150 lat Objawień Maryjnych w Lourdes. Przed Cudowną Grotą
w dzień i w nocy, bezustannie klęczą i modlą się pielgrzymi z całego świata. Nie zabrakło wśród nich także Papieża Jana Pawła II, który w Lourdes jako Namiestnik Chrystusa
był dwukrotnie, tj. w 1983 r. i w 2004 r. To tu w Lourdes padły z Jego ust znamienne
słowa: „czuję, że kres mojej pielgrzymki dobiegł końca”. Rzeczywiście Pielgrzymka Ojca
Św. Jana Pawła II do Lourdes była ostatnią w trakcie trwania Jego pontyfikatu. Przed
Grotą Massabiellską widnieją dwa zaznaczone miejsca, gdzie przed Matką Bożą klęczeli: Święta Bernadeta Soubirous w 1858 r. i Papież Jan Paweł II w 2004 r. Należy przyznać, że zarówno Święta Lourdzka jak i nasz Ojciec Święty całym swoim życiem oddali
hołd Niepokalanej, pozostając dla nas wzorem do naśladowania…
mjr SG Jerzy Misiewicz
9
Modlitwa w intencji Wojskowej S³u¿by Zdrowia
Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. Tadeusz Płoski sprawował 14 stycznia
Mszę św. w Katedrze Polowej WP w intencji Wojskowej Służby Zdrowia z jej Szefem
gen. bryg. Andrzejem Wiśniewskim. Poprosił on duszpasterzy o modlitwę, by podziękować Bogu za otrzymany awans na stopień generała brygady oraz by wypraszać
pomoc Bożą w pełnieniu obowiązków Szefa Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia.
Mszę św. wraz z Ordynariuszem Wojskowym
sprawowali ks. mjr Marek Kwieciński – kapelan Wojskowego Instytutu Medycznego oraz
ks. mjr Paweł Piontek – wikariusz Parafii katedralnej.
W kazaniu Biskup Polowy mówił o powołaniu
uczniów na początku działalności Jezusa Chrystusa, nawiązując do słów Ewangelii: „Jezus
rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że
się staniecie rybakami ludzi» (Mk 1,17). Słowo
kierowane do Apostołów – mówił Kaznodzieja
– zawierało w swej treści wezwanie i obietnicę.
„Dwaj bracia rybacy, Szymon Piotr i Andrzej,
próbowali sobie zapewnić życie przez łowienie
ryb w jeziorze. Jezus chce w inny sposób zapewnić im życie, które z takim trudem usiłują
ciągnąć z jeziora (por. Łk 5,4n). Obiecuje taką
przemianę w ich tożsamości, jakiej zapewne
nie są w stanie sobie wyobrazić: będą dalej
tymi, kim są – rybakami – a jednak w zupełnie
nowy sposób: staną się rybakami ludzi. Do tej
pory łowiąc ryby zadawali śmierć, by zapewnić
sobie życie. Jezus zaś przyszedł, by wyciągać
ludzi z morza śmierci i pochwyconym przez
siebie dawać życie i wolność. Szymon i Andrzej
otrzymują niezwykłą propozycję: idąc za Jezusem odkryją, że możliwe jest oddać własne życie za innych i znów je odzyskać, i że oni będą
mogli w ten sposób łowić innych, by ofiarować
im ocalenie i życie”.
Biskup nawiązując do intencji Mszy św., sprawowanej o błogosławieństwo Boże dla dra
nauk medycznych Andrzeja Wiśniewskiego
z okazji nominacji na stopień generała brygady i objęcia szefostwa Wojskowej Medycznej
Służby Zdrowia, powiedział: „Gen. bryg. Andrzej Wiśniewski całe swoje życzcie związał
z medycyną. Jest lekarzem z powołania. Równocześnie jest zdyscyplinowanym i przykładnym żołnierzem oraz mężem i ojcem. Przez
wiele lat kierował, jako Komendant, X Wojskowym Szpitalem Klinicznym w Bydgoszczy,
gdzie szczególnie rozwinął swoje umiejętności
organizacyjne. Dał się poznać jako życzliwy
ludziom, oddany chorym i pacjentom, niestrudzony w doskonaleniu siebie i innych, wrażliwy
na ludzkie nieszczęście i krzywdę. Równocześnie jest skromny, bezpośredni, a także głęboki
w wierze i pobożny. Sam poddany doświadczeniu ciężkiej choroby zawierzył siebie i swoje
życie Matce Bożej Jasnogórskiej”.
Na zakończenie Mszy św. Biskup Polowy podziękował gen. bryg. Andrzejowi Wiśniewskiemu za troskę o chorych zarówno ze środowiska
wojskowego, jak i cywilnego. Siostry zakonne
Danuta i Stanisława w imieniu Ordynariatu Polowego wręczyły generałowi bukiet kwiatów.
ks. płk Zbigniew Kępa
Nowoczesne Centrum Diagnostyczne w WIM
Wojskowy Instytut Medyczny (WIM) przy ul. Szaserów otworzył 24 stycznia Mazowieckie Centrum PET. Urządzenie PET-CT jest pierwszym w Warszawie tak nowoczesnym sprzętem, wykorzystywanym m.in. w diagnostyce i terapii chorób nowotworowych, układu sercowo-naczyniowego oraz ośrodkowego układu nerwowego.
Otwarcie Centrum zbiegło się w czasie
z jubileuszem V-lecia Wojskowego Instytutu
Medycznego. Z tej okazji w Auli Głównej
WIM odbyła się uroczystość, na którą przybyli m.in. Dyrektor Generalny
MON Jacek Olbrycht, Dowódca
Garnizonu Warszawa gen. bryg.
Kazimierz Gilarski, Dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej Elżbieta
Wierzchowska, Naczelny Lekarz
WP płk Sławomir Marata, Przewodniczący Rady Naukowej WIM
prof. dr hab. n. med. Edward Stanowski.
Wystąpienia poprzedziła minuta
ciszy w hołdzie ofiarom katastrofy lotniczej pod Mirosławcem.
Prelegenci przedstawili w prezentacjach multimedialnych główne
kierunki pracy klinicznej i badawczej, a dalsza część uroczystości
10
odbyła się w nowo otwartym Mazowieckim
Centrum PET, znajdującym się na terenie
szpitala. Wstęgę przecięli Dyrektor WIM płk
dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak i Prezes
Euromedic International Polska dr Piotr
Janicki – firmy, która finansowała tę inwestycję. Jak podkreślił dr Janicki, Centrum
PET-CET jest dobrym przykładem partnerstwa prywatno-publicznego, gdzie właścicielem Centrum jest osoba prywatna, a częścią medyczną zajmuje się WIM.
Biskup Płoski poświęcił nowoczesny sprzęt
diagnostyczny, a dr hab. Mirosław Dziuk
przedstawił funkcjonalność urządzenia. Metoda polega na wstrzykiwaniu radioaktywnej substancji
FDG (glukozy radioaktywnej)
i jeśli w organizmie badanego
znajdują się komórki rakowe, pobierają one większą ilość wstrzykiwanej glukozy niż pozostałe
(niekontrolowane namnażanie,
zwiększony metabolizm), ujawniając tym samym swoje istnienie
(na obrazie ukazuje się w miejscu
chorym zwiększona aktywność).
Z badania może skorzystać każdy
z terenu całej Polski.
Anna Polańska
Niebanalne
Warto pomyœleæ
życiorysy
Święty Teodor
żołnierz, męczennik
Teodor był legionistą
w armii cesarza Maksymina, który rozpoczął rządy w roku
305. Teodor przebywał
wówczas ze swoim
garnizonem wojskowym w Amazei, w Poncie. Trwało ostatnie, najdłuższe i najkrwawsze
prześladowanie chrześcijan. Wśród dekretów
ukazał się także i taki, który nakazywał żołnierzom rzymskim wyznawania jedynie tradycyjnej, narodowej religii – kultu bóstw rzymskich.
Myœli
nieprzedawnione
Każdy żołnierz miał potwierdzić swą wiarę
przez złożenie na ołtarzach pogańskich bóstw
ofiary z kadzidła.
Teodor, jako chrześcijanin, stanowczo odmówił.
Trybun rzymski dał mu czas do namysłu. Teodor
wykorzystał tę okazję i dla podkreślenia, że potępia bałwochwalstwo, podpalił słynną świątynię „Matki bogów” Cybeli w Amazei. Został za
to natychmiast aresztowany i jako świętokradca poddany najbardziej wyszukanym mękom.
Dręczono go głodem, rozciągano na koźle,
wreszcie spalono go żywcem w 306 r.
Na miejscu męczeństwa Teodora w latach
491-518 cesarz Anastazy wystawił wspaniałą
bazylikę, która rychło stała się celem licznych
pielgrzymek z Małej Azji. Równie piękną świątynię wystawiono mu w Konstantynopolu,
potem także W Licjii, Izarii, Galacji, Lidii, Edesiie, Nisibis, Damaszku, Aleksandrii i na Krecie. Jego kult znany był także na Zachodzie
– w Rzymie, w Palermo, Messynie i Vercelli.
Ku jego czci wygłaszali mowy pochwalne św.
Grzegorz z Nysyy i Chryzyp z Jerozolimy. Osobę Teodora otoczyły także piękne legendy.
Obecnie relikwie św. Teodora znajdują się
w katedrze w Brindisi. Przeniesiono je tam
z Amazei w VIII w. w czasie prześladowań
w cesarstwie wschodnio-rzymskim.
(brewiarz.pl)
Jeśli nie płoniesz ogniem miłości,
inni umrą z zimna.
F. Mauriac
Micha³ Wysocki – „wyznaczony” przez komunistyczn¹ bezpiekê na mordercê Grzegorza Przemyka
Wybaczyłem im wszystko,
ale zapomnieć nie potrafię
Katowali go tak, żeby nie zostawić śladów. Za to lekarz, który go operował,
był w szoku – wewnątrz ciała dziewiętnastolatka krwawa miazga. To bestialstwo dokonało się 12 maja 1983 r.
w komisariacie na Jezuickiej w Warszawie. Śmiertelnie pobity został 19-letni licealista, niedoszły student warszawskiej
polonistyki, młody poeta, Grzegorz Przemyk. – My, Sadowska, nic ci nie zrobimy,
za to syna załatwimy – zapowiadał na
kilkanaście dni przed tym mordem funkcjonariusz komendy MO przy ul. Wilczej.
To była kolejna z serii szykan, zastraszeń, jakim
funkcjonariusze ówczesnego MSW poddawali Barbarę Sadowską, matkę zamordowanego
licealisty z Liceum im. Frycza Modrzewskiego.
Był jedynym synem Pani Barbary, znanej po-
etki, działaczki opozycyjnej, przewodniczącej
Prymasowskiego Komitetu Pomocy Więzionym. Jest takie zdjęcie z pogrzebu Grzegorza
na warszawskich Powązkach. Barbara Sadowska, cała jakby przeniknięta bólem, wtulona
w siebie, a obok podtrzymujący ją Kapłan,
też wątłej postury, ale heroicznego ducha
– Ksiądz Jerzy Popiełuszko…
Z krzyżem zamęczonego Grzesia związany
jest jeszcze jeden człowiek. Jego niewyobrażalne cierpienie pokazuje, do czego było zdolne systemowe zło komunizmu.
Ten człowiek to Michał Wysocki, kierowca karetki pogotowia, która przewoziła pobitego
Grzegorza Przemyka z komisariatu na Jezuickiej na pogotowie.
Historia jego drogi krzyżowej odsłania mechanizm niszczenia prawdy, której aparat ucisku
PRL bał się najbardziej… Najwyraźniej do dziś
się boi, bo przedstawiciele władzy tamtych
czasów, generałowie Jaruzelski i Kiszczak, odpowiedzialni za haniebne metody niszczenia
ludzi prawych, odważnych, oddanych Ojczyźnie, do dziś korzystają z ochrony. A ich ofiary nie doczekały się dotąd należnego miejsca
w zbiorowej pamięci narodu. Bolesną wyrwą
w tej pamięci jest lista „nieobecnych” w powszechnej świadomości ofiar stanu wojennego. Wśród tych ofiar sporą grupę stanowią
księża katoliccy.
Pó³ka z ksi¹¿kami
Sprawa ukrywania do dziś prawdziwych
sprawców śmierci Grzegorza Przemyka, skazanie niewinnego człowieka to nie tylko pojedynczy casus prawny. Ten niezakończony proces dał oprawcom sygnał o ich bezkarności
i nietykalności. Pociągnął też.za sobą następne ofiary…
Książkę Michała Wysockiego „Osaczony
złem” przeczytałam przed kilkoma laty i doznałam wstrząsu. Pierwsza refleksja, jaka
mi się wówczas nasunęła to ta, że to systemowe okrucieństwo i to kłamstwo miało
tak podwójne oblicze. Eleganccy panowie
w oficerskich mundurach, którzy wygłaszali
publiczne płomienne zapewnienia o patriotyzmie, a na tajnych posiedzeniach podpisywali zbrodnicze instrukcje dla swoich podwładnych. To podwójne oblicze sowieckiej
obłudy. To enkawudowska szkoła generała
Sierowa wypuściła w świat całe zastępy Zajkowskich, Ziółkowskich, Garlejów, Pudyszów
i innych, którzy nagradzani byli wysokimi nagrodami pieniężnymi za gorliwość w niszczeniu niewinnych ludzi. Aż 300 ludzi Milicji, SB,
Kontrwywiadu, użyto by prawda nie wyszła
na jaw. Prowokacje, podsłuchy, zastraszanie, szantaże, intrygi – cały arsenał operacyjnych metod użyto by zmusić niewinnych
ludzi do przyznania się do niedopełnionego
czynu. Metody psychicznego nękania były
11
tak okrutne, że Michał Wysocki próbował
się nawet targnąć na swoje życie. Osaczanie
człowieka – to słowo rzeczywiście oddaje
sposób postępowania bezpieki z Michałem
Wysockim. Rozpisane z perfekcją operacyjną
role dobrych i złych esbeków, którzy manipulowali emocjami więźnia od nadziei do
rozpaczy. Odbieranie dobrego imienia wśród
najbliższych i znajomych, a przez wynajętych
dziennikarzy – w opinii publicznej. W książce zawarta jest bogata dokumentacja z akt
MSW, dotycząca tej sprawy, są listy Michała
Wysockiego do najbliższych, jest dossier prasowe z lat 80 i 90.
Po jednej stronie samotny człowiek wierny
Panu Bogu, a po przeciwnej potęga aparatu
komunistycznej represji.
Gehenna, jaką przeżył Michał Wysocki, ma
jeszcze jeden wymiar. Duchowego zwycięstwa człowieka, którego krzyż nie przygniótł,
ale pozwolił osiągnąć duchowe wyżyny. Tak
dzisiaj mówi o tamtym traumatycznym doświadczeniu: „Kiedy dzisiaj wracam myślami
do tamtych dni, to stwierdzam, że moje życie
to cud… Jest mi samemu trudno uwierzyć, ale
przeszedłem przez to wszystko krzyżując plany tak potężnemu systemowi, jakim była Służba Bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce.
Wytrwałem z różańcem w ręku i modlitwą na
ustach.” Dzięki Miłości, którą jest Chrystus.
To Siła bezsilnych w sytuacjach bez wyjścia.
Obecnie Michał Wysocki jest w III Zakonie św.
Franciszka i mimo, a może dzięki tym przejściom jest człowiekiem szczęśliwym. Bo tylko
człowiek, który zaufał Bogu do końca, może
być szczęśliwy.
Gdy pętla wokół niego zaczęła się zaciskać,
przed Jasnogórskim Obrazem w Święto Judy
Tadeusza, 28 pażdziernika 1983 r. zawierzył
przecież swoje życie Maryi.
Elżbieta Szmigielska-Jezierska
Chrystianofobia czyli kto się boi krzyża?
Fot. Krzysztof Stępkowski
Świat się boi prawdy, więc panicznie boi się też krzyża. Ten lęk
przybiera dziś formy histeryczne i agresywne, a chwilami paranoidalne. Stan podwyższonej emocjonalności, jak wiemy, odbiera
człowiekowi skutecznie zdolność posługiwania się rozumem. Co
jednak uchodzi rozhisteryzowanemu berbeciowi, który zakrywając oczy i tupiąc nóżkami krzyczy, że go nie ma, zupełnie nie
przystoi przedstawicielom elit intelektualnych, które swój status
zawdzięczają studiom uniwersyteckim. W dodatku pod patronatem Mądrości. Włoski Uniwersytet La Sapienza (Mądrość) pod
hasłami otwartości i tolerancji zatrzasnął właśnie drzwi przed wysłannikiem Mądrości, która czerpie z prawdy krzyża.
To głośne wydarzenie niewpuszczenia Papieża Benedykta XVI na założony przez jego
poprzednika Bonifacego VII uniwersytet jest
groźnym sygnałem, jak daleko europejskie
elity intelektualne i polityczne odeszły od
prawdy o tożsamości człowieka, jego korzeni
i przeznaczenia. Zresztą te manewry oparte na
strategii obrony przez atak to nihil novi sub
sole. Łacina pojawia się tu nieprzypadkowo,
bo przecież była językiem Mądrości prawdziwej ,która stworzyła najzacniejsze europejskie
uniwersytety. Depozytariuszem tej Mądrości
(prawdziwej, bo ze źródeł nadprzyrodzonych)
był Kościół katolicki, któremu Europa tyle zawdzięcza, choć nie chce dziś o tym słyszeć,
a nawet zapisać w Traktacie Europejskim. Katedra i uniwersytet to były dwa wymowne znaki średniowiecznej Europy. Do dziś teksty św.
12
Augustyna, św. Tomasza
z Akwinu czy św. Tomasza
a Kempis, otwierają ludziom
oczy, uszy, serca i rozum
na mądrość ocalającą człowieczeństwo. Mądrość ze
źródeł
chrześcijańskich
próbuje się dziś zakrzyczeć
i zatupać medialną wrzawą, podsuwając otumanionym ludziom sezonowe
instrukcje na chwilową
poprawę nastroju, samopoczucia. Pełne takich
porad, instrukcji i recept,
są dziś programy stacji
komercyjnych, kolorowej
prasy. Łyknij i popij, zapomnij – podsuwają ci co
chwila zwodnicze pigułki
szczęścia – a poczujesz, że
żyjesz. …Przez chwilę, bo gdy ta minie, wpadniesz, jak mówią młodzi, w taki dół, że już
możesz się z niego nie wydobyć. Tyle są warte
te strategie omijania krzyża, bo przecież tak
naprawdę o to tu chodzi. Krzyż jak wyrzut sumienia świata. Wieczny znak sprzeciwu wobec
pomysłów na szczęście bez Boga.
Świat się kręci coraz szybciej w szalonym obłędzie, a krzyż jako jedyny punkt orientacyjny
stoi pośrodku świata i wskazuje kierunek ruchu – i szarych komórek, i poruszeń ducha…
Człowiek myślący bez uprzedzeń i fobii powinien przy okazji tego rodzaju skandalicznych
wydarzeń, jak ten na uniwersytecie Sapienza, zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście
chodzi o zmanipulowaną zresztą wypowiedź
kardynała Ratzingera na temat Galileusza
z początku lat 90, czy też o coś znacznie
większego? Dlaczego Krzyż i treści, które
implikuje, wywołuje dziś w ośrodkach władzy i pieniądza aż taką agresję. Zakrzykiwanie katolików, zatupywanie prawdy (łącznie
z eksterminacją – zamilczana Wandea), której
depozytariuszem jest Kościół katolicki, trwa
już od pewnego czasu. Na tyle już długo
i podstępnie (początki sięgają tzw. oświecenia czyli de facto zaciemnienia ducha), że nawet niektórzy katolicy stracili orientację, o co
tak naprawdę toczy się bój. Casus „Sapienza” „to bowiem wierzchołek góry lodowej,
która chce staranować Kościół. Ach te bramy
piekielne…
Przypomnijmy choćby przypadek dyskryminacji za wiarę polityka Rocco Butiglioniego,
brytyjskiej minister katoliczki, proces sądowy
stewardessy za krzyżyk na szyi, za znak krzyża
uczyniony przez piłkarza na boisku… Prawna
przemoc w narzucaniu szkołom katolickim
nauczycieli homoseksualistów i wiele, wiele
innych przykładów dyskryminacji katolików
pod hasłami tolerancji. Wreszcie walka o miejsce dla Boga i tradycji chrześcijańskiej w Traktacie Reformującym Unię Europejską (zmieniona nazwa Konstytucji Europejskiej). Ten
brak to najbardziej spektakularne kłamstwo
tzw. „wartości europejskich” Dokumentacją
przykładów antydemokratycznych metod w
Unii Europejskiej i na świecie zajęli się ostatnio Austriacy i stworzyli stronę internetową
www.christianophobia.eu.
Człowiek trzaska drzwiami, gdy kocha albo
nienawidzi.
W obu wypadkach chodzi o sprawy życia
i śmierci.
Elżbieta Szmigielska-Jezierska
Okryta rycerskim p³aszczem
Biskup Polowy Wojska Polskiego, gen. dyw. dr hab. Tadeusz Płoski przewodniczył
Mszy św. w intencji zakonów Bożogrobców i Maltańczyków, w Katedrze Polowej WP,
19 stycznia 2008 roku. Podczas Mszy św. Bożogrobcy przekazali płaszcz dla figury
Matki Bożej stojącej w Ołtarzu głównym Katedry. Płaszcz poświęcił Biskup Płoski.
Na początku Eucharystii prof. Jerzy Wojtczak-Szyszkowski, Zwierzchnik Zakonu w Polsce
podziękował Biskupowi Polowemu za przewodniczenie modlitwie. Powiedział, że tak
jak przed wiekami potrzebna jest modlitwa
w intencji chrześcijan mieszkających i zdążających do Ziemi Świętej ogarniętej niepokojem
wojennym. Poprosił także Biskupa Płoskiego
o poświęcenie białego płaszcza z czerwonym
krzyżem jerozolimskim w jaki odziana była od
początku Mszy św. figura Matki Bożej.
W homilii Biskup przywołał postać św. Józefa Sebastiana Pelczara, biskupa, założyciela
zgromadzenia sióstr sercanek. W słowie skierowanym do dam i kawalerów zakonnych
Biskup Płoski podkreślił jak istotnym w życiu
świętego był patriotyzm. „Z tej miłości Boga
i Ojczyzny płynęła jego moc ducha a z niej
wyrastała osobista świętość, która promieniowała na wszystkich. Olbrzymi wkład pracy
bp. Pelczara w propagowanie patriotyzmu
i duchową budowę odradzającej się Ojczyzny
został dostrzeżony przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, który w 1923 r. uhonorował go za
te zasługi Przyznaniem odznaczenia Krzyża
Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Polonia
Restituta” – powiedział Biskup Polowy.
Biskup Płoski przypomniał, że ogromną rolę
w budowanie i upowszechnienie postaci św.
Józefa Pelczara wniósł Jan Paweł II, który beatyfikował i kanonizował świętego. „„Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez
Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny”.
To ono kształtowało jego duchową sylwetkę,
której charakterystycznym rysem jest zawierzenie siebie, całego życia i posługi, Chrystusowi przez Maryję” – zacytował Papieża-Polaka, Biskup Płoski.
Eucharystię wraz z Biskupem Polowym sprawiło grono kapłanów, członków zakonu.
We Mszy św. uczestniczył także ambasador
Zakonu Maltańskiego, J. E. Viccenzo Mano.
Œwiêto LOT-owskiej Rodziny
Ordynariusz Polowy WP gen. dyw. dr hab. Tadeusz Płoski przewodniczył uroczystej
Eucharystii, sprawowanej 20 stycznia w Kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu, w 79. rocznicę powstania Polskich Linii Lotniczych LOT. Mszę św. koncelebrował m.in. ks. Bogdan Bartołd, rektor Kościoła akademickiego św. Anny.
Brać Lotnicza wystawiła swoje poczty sztandarowe: PLL LOT-u, Stowarzyszenia Lotników
Polskich i Warszawskiego Klubu Seniorów
Lotnictwa, a najznamienitszym dostojnym
Seniorem, przybyłym na uroczystość był
93-letni Włodzimierz Wilanowski, wieloletni
Dyrektor LOT-u, który odbierał życzenia urodzinowe i podziękowania m.in. od obecnego
prezesa Piotra Siennickiego i wice prezes Karoliny Stanisławskiej.
Biskup witając członków Zarządu PLL LOT,
pracowników personelu lotniczego i naziemnego, przedstawicieli związków zawodo-
wych, reprezentantów LOT-owskiej Fundacji
„Dar Serca” i wszystkich gości, zebranych
w Świątyni w dniu celebracji rocznicy, powiedział: „Bez was Polskie Linie Lotnicze LOT nie
mogłyby tak dobrze funkcjonować; wasi pasażerowie nie mogliby czuć się tak bezpiecznie i z takim komfortem podróżować, gdyby
nie wasze umiejętności i życzliwość dla podróżujących”.
Nawiązując do słów Ewangelii, przywołującej
postać św. Jana Chrzciciela, który określa Jezusa mianem „Baranka Bożego”, Ordynariusz
Wojskowy podkreślił: „Żyjemy po to, aby z ofiary naszego życia, jak i z ofiary
Chrystusa-baranka, korzystali
inni (...). Obyśmy tylko umieli zrozumieć sens i znaczenie
ofiary w naszym życiu. Każdy
z nas powinien być dla swego otoczenia, tak jak Chrystus
– ofiarnym barankiem”.
Słowa te znajdują pełne odniesienie do trudnej pracy lotnika:
„Aby pomnażać swoje lotnicze człowieczeństwo musicie
nieraz rezygnować z własnych
ambicji i osobistych planów.
Nieraz musicie okupić to częstą
rozłąką z rodzinami – żonami
Po Mszy św. członkowie zakonów podzielili
się opłatkiem i spożyli wspólnie obiad. Opłatki pobłogosławił Biskup Płoski a fragment
Ewangelii św. Mateusza o narodzeniu Pańskim prof. Szyszkowski.
Krzysztof Stępkowski
i dziećmi, nieraz musicie przejść przez wiele
stresów...”.
Ale jest to droga budowania Bożego Królestwa
już tu na ziemi, w ludzkich sercach, do czego
wzywa nas sam Chrystus: „Współpracujcie
z Bożym planem zbawienia, bądźcie Jego
świadkami w całym świecie, na różnych kontynentach, dokądkolwiek się udajecie w waszej
służbie dla drugiego człowieka. Przez postawę, gesty i słowa możecie być misjonarzami
i świadkami na wzór św. Jana, tam, gdzie nie
ma jeszcze chrześcijan” – mówił biskup.
Przeciwieństwem takiej postawy jest odrzucenie „Baranka Bożego” ze swojego życia:
„W czasach niezwykłego chaosu ideowego,
zdziczenia moralnego, rozkwitu sekt, fałszywych „kościołów” (np. ostatnio tak bardzo
eksponowanego w Europie kościoła scjentologicznego) dla wielu ludzi istnienie Boga jest
zagrożeniem dla ich wolności” – przestrzegał
biskup, wskazując na zagrożenia współczesnego świata.
Tadeusz Płoski zakończył homilię słowami:
„Liczę na Was i składając Wam dzisiaj rocznicowe gratulacje, jednocześnie składam Wam
najlepsze życzenia. Życzę szczęścia w pracy,
opieki Opatrzności Bożej na każdy dzień tej
służby, która jest tak trudna i niebezpieczna.
Życzę Wam, aby wasze wykształcenie, wasze
przygotowanie zawodowe, wasze umiejętności służyły zawsze drugiemu człowiekowi
i spotykały się z należytym uznaniem i wynagrodzeniem”. Na koniec polecił bohaterów
uroczystości opiece Matki Bożej Loretańskiej
– patronki wszystkich lotników.
Przedstawiciele LOT-u złożyli biskupowi najserdeczniejsze podziękowania i przekazali dary.
Anna Polańska
13
dokoñczenie ze str. 4
Eucharystię sprawował kapelan Śląskiej Brygady Artylerii, ks. ppor. Sławomir Gadowski.
W krakowskim kościele garnizonowym nabożeństwo żałobne odprawiono 24 stycznia.
„Oni byli gotowi złożyć ofiarę w służbie Ojczyzny” – mówił o zmarłych lotnikach proboszcz parafii wojskowej pw. św. Agnieszki, ks. płk Stanisław Gulak. Przypomniał on
napis, widniejący na sztandarze dęblińskiej
Szkoły Orląt – „Miłość żąda ofiary”. „Dziś
miłość żąda ich ofiary, bo oni byli gotowi
w służbie Ojczyznie złożyć największą ofiarę,
ofiarę swojej krwi i życia – mówił. O szukaniu
odpowiedzi na pytania o sens nagłej śmierci
młodych ludzi mówił bp Józef Guzek: „Chcemy być z wami, byście byli mocni i szukali
tej odpowiedzi u Boga” – mówił do rodzin
żołnierzy.
24 stycznia w Żaganiu, w kościołach garnizonowych 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej odbyły się uroczyste Msze św.
W tych tragicznych chwilach, w wielkim bólu
z rodzinami poległych pilotów połączyli się
pancerniacy i rodziny wojskowe lubuskiej
dywizji.
Także Dekanat Marynarki Wojennej RP
okrył się żałobą. 24 stycznia, w kościele
Marynarki Wojennej na Oksywiu została odprawiona Msza święta w intencji ofiar katastrofy. Dzień później podczas uroczystości
odpustowych na Helu, Dziekan MW ks. kmdr
prałat Bogusław Wrona wraz z ks. kmdr. por.
Janem Maliszewskim i kapłanami dekanatu
morskiego modlili się o zbawienie wieczne
ofiar wypadku. 25 stycznia na wszystkich
okrętach MW, na których bandery opuszczone były do połowy, zawyły syreny na znak
jedności w żałobie z wszystkimi lotnikami
i ich rodzinami. Dwa dni później w Bazylice
Oliwskiej w Gdańsku odprawiono uroczystą
Mszę św., której przewodniczył abp Tadeusz Gocłowski, a koncelebrowali kapelani:
ks. kmdr Bogusław Wrona i ks. ppłk Krzysztof Karpiński. Arcybiskup wspierał swoim
słowem rodziny poległych i solidaryzował się
w żałobie z Biskupem Polowym i całym Wojskiem Polskim.
oprac. ap
*
*
*
Miłosierny Boże, błagamy Cię za tymi,
którzy byli gotowi w obronie Ojczyzny złożyć największą ofiarę, to jest
swojej krwi i życia. Spraw, o Boże,
aby stali się oni uczestnikami wiecznego zbawienia. Bądź łaskaw dla
tych, którzy polegli, służąc wiernie
Ojczyźnie. Wieczny odpoczynek racz
im dać Panie, a światłość wiekuista
niechaj im świeci. Niech odpoczywają
w pokoju. Amen
Pracowity okres dla Caritas Ordynariatu Polowego WP
Styczeń okazał się niezwykle
owocny dla działalności Caritas
Ordynariatu Poolowego WP. Dzięki wsparciu instytucji, kierowanej
przez ks. płk. Roberta Mokrzyckiego wiele dzieci w Afganistanie
i Iraku otrzyma przybory szkolne,
odzież i zabawki.
19 stycznia br. Caritas Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego
przekazała 1.190 kg artykułów
przemysłowych w tym zabawki,
przybory szkolne, odzież i obuwie z przeznaczeniem dla ludności cywilnej w Iraku. Odbiorcą
darów był Zespół Caritas Wojskowej przy Polskim Kontyngencie Wojskowym w Iraku. Ogólny
koszt przekazanych darów wyniósł 94.100 zł.
Niedawno wpłynął także list
od ks. ppłk Zbigniewa Sawickiego, pełniącego posługę duszpasterską w kontyngencie
w Afganistanie w którym obszernie relacjonuje pomoc humanitarną przeprowadzoną
na przełomie roku dzięki Caritas wojskowej.
Oto fragment tego listu: „W celu zapewnienia
bezpieczeństwa w prowincji Paktika żołnierze
afgańscy wspierani przez żołnierzy amerykańskich i żołnierzy Polskiej Grupy Bojowej przeprowadzili operację pk. „Sham Shad”. Ważną
częścią operacji były akcje dystrybucji pomocy
humanitarnej połączone z akcjami pomocy
medycznej (MEDCAP).
W grudniu żołnierze koalicji odwiedzili miejscowości Yosuf Khel w dystrykcie o tej samej
nazwie oraz Ghaybikhel dystrykcie Yahya Khel.
Wspierając przygotowania miejscowej ludności
do ciężkiej, górskiej zimy oraz zwykłą codzienną egzystencję przekazano im między innymi
następujące przedmioty: koce, ubrania, kalosze, płaszcze przeciwdeszczowe, rękawiczki,
latarki, zabawki, termosy, buty, piecyki, zesta-
14
wy dla nauczycieli, zestawy higieniczne, fasolę,
ryż, mąkę, węgiel.
Większość darów w postaci odzieży na zimę
jak również leki wykorzystane w trakcie pomocy medycznej przekazał CARITAS Ordynariatu
Polowego Wojska Polskiego.
Całą operację pod względem operacyjnym i koordynacyjnym przeprowadzili dowodzeni przez
kpt. Przemysława Zaczka żołnierze z 1 TST, Grupy Wsparcia CIMIC we współdziałaniu i wsparciu lekarzy PBG pod kierownictwem mjr lek.
Marka Piekarskiego. Dr Piekarski wraz ze swoją
ekipą medyczną udzielił pomocy medycznej:
251 mężczyznom, 98 kobietom, 56 dzieciom.
Oczywiście na tym akcja humanitarna wśród
afgańskiej ludności się nie zakończyła, to był
dopiero początek. Przy każdej sposobności
prowadzone są akcje dystrybucji pomocy humanitarnej i pomocy medycznej prowadzone
przez polskich żołnierzy.
W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować za zaangażowanie i życzliwość Księdza
Dyrektora i całego zespołu Caritas,
a także ofiarność ludzi dobrej woli,
wszystkich darczyńców. W imieniu
potrzebujących mówię wielkie
Bóg zapłać za te niezbędne środki
codziennego użytku i szczególnie
leki, których tak brakuje, na tej
ziemi przesiąkniętej krwią, ludzką
tragedią i bólem.”
Pomoc Caritas nie ograniczyła się
jedynie do wysyłania kolejnych
partii darów do obszarów ogarniętych wojną. Wspólnie z chełmskim oddziałem organizacji oraz
Zrzeszeniem Międzynarodowych
Przewoźników Drogowych w Polsce, Wojskowa Caritas udzieliła
pomocy żywnościowej kierowcom oczekującym w kolejce do
przekroczenia granicy na przejściu
drogowym w Dorohusku. W ciągu
4 dni wydano ponad 1300 gorących posiłków.
W związku z tragedią lotniczą, która miała miejsce 23 stycznia br. pod Mirosławcem, Ordynariat Polowy WP włącza się w pomoc dla rodzin
tragicznie zmarłych żołnierzy-lotników nie tylko
w sposób duchowy, ale również przez solidarność wyrażoną w sposób materialny przez
wspólnotę wojskową. Pomoc ta w szczególny
sposób skierowana będzie do syna śp. płk. pil.
Wojciecha Maniewskiego – Bartosza, który nieustannie potrzebuje leczenia i rehabilitacji.
W niedzielę 27 stycznia br. lub następną 3 lutego br. Biskup Polowy WP gen. dyw. dr hab.
Tadeusz Płoski zarządził we wszystkich parafiach wojskowych zbiórkę pieniędzy do puszek
Caritas po każdej Mszy św. Wszyscy chcący
włączyć się w akcję pomocy dla rodzin lotników mogą wpłacać pieniądze na konto Caritas
Wojskowej BANK PEKAO S.A. XI O/WARSZAWA
nr 42 1240 1138 1111 0000 0209 5558 z dopiskiem MIROSŁAWIEC.
Justyna Roszuk/kes
Kronika
Diecezji Wojskowej
Pitiliszki-Litwa
Międzyrzecz – Wędrzyn
W dniach 7-8 stycznia br. w polskiej szkole w Pitiliszkach na Litwie przybywali studenci
Akademii Obrony narodowej wraz z kapelanem ks. płk Markiem Wesołowskim. Wręczyli
oni podarunki w postaci paczek i książek. W polskiej szkole uczy się tutaj 46 dzieci w klasach „0” – IX. Szkoła ta pielęgnuje polskie tradycje oraz pamięć o Marszałku Polski Józefie
Piłsudskim, którego dworek jest pod opieką naszych rodaków.
Studenci wraz z księdzem Markiem Wesołowskim nawiązali współpracę ze szkołą w Pitiliszkach. Przygotowują także program wakacyjny na dzieci z Polski i Litwy na letnim turnusie.
zjk
– Żołnierz nie jest po to by głosić chwalebne słowa, ale by wykuwać je w czyn
– tymi słowami ppłk Gajek podkreślił potrzebę niesienia pomocy innym podczas
weekendowej akcji honorowego oddawania krwi w 17. Wielkopolskiej Brygadzie
Zmechanizowanej (17WBZ) w Międzyrzeczu i Wędrzynie. Wojskowy Klub Honorowych Dawców Krwi Polskiego Czerwonego Krzyża (WK HDK PCK) – „Żołnierska
Krew” przekroczył niewyobrażalną ilość
7000 litrów tego życiodajnego płynu oddanego przez jego członków.
Szczecin
8 stycznia 2007 roku o godz. 15.00 w kościele garnizonowym w Szczecinie została odprawiona uroczysta Msza św. w intencji żołnierzy X Zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego
w Republice Iraku. Na Mszy św. zgromadzili się wyjeżdżający żołnierze wraz z rodzinami. Mszy
św. przewodniczył Honorowy Żołnierz 12 Dywizji Zmechanizowanej biskup senior Jan Gałecki
a homilię wygłosił proboszcz parafii wojskowej ks. ppłk Ryszard Stępień.
W godzinach wieczornych z lotniska w Goleniowie k/Szczecina do Iraku odleciała druga
grupa żołnierzy X zmiany PKW. Żołnierzy pożegnał Dowódca Wojsk Lądowych gen. broni
Waldemar Skrzypczak. Modlitwę o szczęśliwą służbę i powrót do kraju odmówił proboszcz
parafii wojskowej w Szczecinie ks. ppłk Ryszard Stępień. Żołnierze otrzymali obrazki z wizerunkiem Matki Bożej Hetmanki Żołnierza Polskiego wraz z błogosławieństwem Biskupa
Polowego.
9 stycznia na placu apelowym 12 BZ w Szczecinie odbył się uroczysty Apel z okazji pożegnania żołnierzy X Zmiany PKW w Iraku. Wśród przybyłych gości był Minister Obrony
Narodowej Bogdan Klich, Szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor, Dowódca Wojsk
Lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak, Prezydent Szczecina Piotr Krzystek i Wojewoda
Zachodniopomorski Marcin Zydorowicz. Modlitwę o szczęśliwą służbę i powrót do kraju
odmówił Wikariusz Generalny Biskupa Polowego Ks. płk prał. Sławomir Żarski.
RS
Zegrze
90 podchorążych rozpoczęło naukę w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu.
Przez 6 tygodni absolwenci uczelni wyższych będą uczyć się w Centrum a następnie udadzą
się na praktyki do jednostek w całym kraju. W zakresie szkolenia specjalistycznego szkolić
się będą z taktyki wojsk łączności oraz eksploatacji urządzeń i systemów łączności. Około
70% nowowcielonych to informatycy, jest więc nadzieja na postęp w procesie informatyzacji polskiego wojska. Po skończonej nauce absolwenci otrzymają stopień kaprala podchorążego rezerwy.
Podchorążowie złożyli przysięgę i uczestniczyli w Mszy św. w kościele p.w. Matki Bożej Fatimskiej. Eucharystii przewodniczył ks. płk Zenon Surma, kapelan Centrum. Obecnych było
na niej 88 podchorążych z kierownikiem kursu kpt. Jarosławem Karpowskim. Po złożeniu
przysięgi, żołnierzy na czas trwania kursu i służbę w wojsku pobłogosławił ks. Surma. ZS
Wypełnienie dokumentów, wstępne badanie i wywiad lekarski to niezbędne
formalności, które musi wypełnić każdy
krwiodawca. Nie zniechęca to jednak
ochotników. Tak było i tym razem. Tłumy
żołnierzy na korytarzu Garnizonowej Izby
Chorych świadczą o dużym zaangażowaniu i społecznej świadomości potrzeby
uczestnictwa w tego typu akcjach.
– Chcę pomagać bo kiedyś ja mogę potrzebować czyjegoś wsparcia – mówił
podczas akcji szer. Sebastian Bęć, szczęśliwiec, którego krew pozwoliła osiągnąć
liczbę ponad 7000 litrów zebranych
w ciągu 9 lat istnienia WK HDK PCK. – To
dzięki ofiarności i aktywnej postawie takich osób jak Pan możliwe jest funkcjonowania polskiego, wojskowego krwiodawstwa – powiedział organizator i główny
pomysłodawca akcji, kpt. Mirosław Filipkiewicz, który nagrodził Sebastiana
symbolicznym dyplomem oraz kubkiem
z logo klubu „Żołnierska Krew”.
Podczas weekendu personel Oddziału Terenowego Regionalnego Centrum
Krwiodawstwa z Międzyrzecza zabrał w
czterech akcjach, w których wzięło udział
226 żołnierzy, prawie 112 litrów krwi.
SzG
Więcej informacji na stronie internetowej: www.ordynariat.pl
„Nasza Służba” – pismo Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Redaktor naczelny – ks. płk Krzysztof Wylężek, sekretarz redakcji i fotoreporter
– Krzysztof Stępkowski, starszy redaktor – Elżbieta Szmigielska-Jezierska, redaktor-fotoreporter – Anna Polańska, wiadomości internetowe –
ks. płk SG Zbigniew Kępa, obsługa internetu – mł. chor. sztab. Jarosław Berkieta.
Adres redakcji: 00-911 Warszawa 62, ul. Tokarzewskiego-Karaszewicza 4, tel./fax: 022 687-31-30, tel. 022 687-33-01, fax: 022 826-93-37,
e-mail: [email protected], www.ns.ordynariat.pl; www.ordynariat.pl
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, skracania i zmiany tytułów.
Opracowanie graficzne, skład, łamanie, korekta i druk: Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, tel./fax: (022) 752-23-26
ISSN 1231-6911
15
Sztuka jest obserwowaniem świata w stanie łaski.
Herman Hesse
fot. Karolina Jezierska