razem czy osobno? - Centrum Fizyki Teoretycznej PAN
Transkrypt
razem czy osobno? - Centrum Fizyki Teoretycznej PAN
Centrum Fizyki Teoretycznej Prof.dr hab. Łukasz A. Turski Al. Lotników 32/46. 02-668 Warszawa :+48 22 470920,:+48 22 431369 : [email protected] Polska Akademia Nauk Warszawa dn.3/24/06 RECENZJA dla Nowych Książek RAZEM CZY OSOBNO? Recenzja książki Paula Daviesa BÓG i NOWA FIZYKA Kiedy podjąłem się napisania recenzji książki Paula Daviesa Bóg i Nowa Fizyka niespodziewałem się, że pisanie tej recenzji zbiegnie się w czasie z wydarzeniem stanowiącym, jakby naturalne potwierdzenie konieczności powstawania takich książek i również podkreślenie, być może nieuchronnych, niebezpeczeństw jaki na ich autorów, jak i recenzentów, czekają. Tym niecodziennym wydarzeniem było ogłoszenie przez dyrekcję NASA (Narodowej Agencji do Spraw Areonautyki i Badań Kosmicznych) w pierwszych dniach sierpnia 1996 r informacji o prawdopodobnym odkryciu przez uczonych z NASA śladów dawnej aktywności biologicznej we fragmentach metorytu AH 84001, identyfikowanego jako pochdzącego z Marsa. Gdy piszę ten tekst doniesienieNASA nie ukazło się jeszcze drukiem w prasie naukowej. Pojawiły się poważne głosy krytyczne , ale lawina dyskusji w prasie i środkach masowego przekazu, głownie węzłach Internetowej sieci WWW, rozpętała się na dobre. Pytania czy jesteśmy sami we Wszechświecie i czy ewentualne odkrycie biologicznej aktywności, analogicznej do ziemskiej i dlatego zwanej życiem, poza naszą planetą da się pogodzić ze współczesną nauką i teologią wszelkich wyznań nagle stanęło na porządku dnia. Tylko w ciągu jednego wieczornego ,,uaktualnienia'' swoich informacji w WWW, w dniu 7 sierpnia 1996, amerykańska sieć informacji globalnej CNN podała cztery komentarze teologiczne na ten temat: Profesora Anthony Tambasco z Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie, Sayyid Syeed'a z Północno Amerykańskiego Stowarzyszenia Islamskiego, Rabina Jamesa Rudena z Komitetu Amerykańsko-Żydowskiego i Billa Hoescha z Instytut Badań Kreacjonistów. Trzy pierwsze opinie starają się dowieść, że ewentualne odkrycie życia poza Ziemią nie jest sprzeczne z żadną z trzech religii: chrześcijańską, mahometańską i ortodoksyjnym wyznaniem mojżeszowym. Tylko przedstawiciel wojujących kreacjonistów uważał, że ,,nie ma sprawy'' ponieważ doniesienia NASA są ,,oszustwem''. Nie wiem, czy ślady z metroeyt AH 84001 stanowią dowód naukowy istnienia życia poza Ziemią. I nie to jest w tej chwili ważne, ważne jest to, że wbrew stanowisku kreacjonistów ,,jest sprawa''. Pod koniec XX wieku, niemal jak przez cały czas od powstania współczesnej nauki, problem wzajemnego stosunku nauki i religii pozostaje bowiem jednym z centralnych problemów ideologicznych naszej cywilizacji. Niemal w tym samym czasie, co komunikat NASA, w Tygodniku Powszechnym (11 sierpnia 1996r) ukazał się niezwykle interesujący artykuł biskupa Józefa Życińskiego pt. Straszenie Darwinem. Artykuł ten, wywołany aktywnością rodzimych zwolenników ideii kreacjonizmu, doskonale współbrzmi z nieco wcześniejszym opublikowanym na łamach angielskiego miesięcznika Physics World artykułem Johna Polkinghorna, anglikańskiego duchownego, fizyka i prezydenta Queens College w Cambridge, pt. Czy nauka i religia są ze sobą zgodne? . Artykuł Polkinghorna jest recenzją książki znanego komentatora naukowego BBC Russela Stannarda Cuda i Nauka, Rozważania o wierze i nauce. Obaj duchowni, katolicki i anglikański biskup, słusznie uważają, że dyskusja o wzajemnym stosunku nauki i religii jest potrzebna, ważna i może być punktem wyjścia do osiągnięcia istotnego postępu w interpretacji wielu faktów i teorii współczesnej fizyki i biologii. Księga Genesis i Wielki Wybuch, sprawa Galileusza i Darwina i na nowo gorący temat życia poza Ziemią, to wszystko jest ważne zarówno dla nauki i dla religii. Jest ważne dla rozwoju i przetrwania naszej wspólnej cywilizacji. Podstawowe pytanie to to, czy mamy szukać odpowiedzi na te pytania osobno czy razem, czy w dyskusji tej mają dominować głosy patologicznych ,kreacjonistów'' takich jak Maciej Giertych czy David Roseveare lub wojujących ateistów, takich jak Peter Atkins, czy wielu znanych nam z łam dawnych Argumentów, czy też w dyskusji tej winniśmy przyjąć stanowiska takie jak reprezentowane przez obu wspomnianych duchownych czy też autora ksiązki, którą mam zrecenzować Paula Daviesa. Książka Daviesa pochodzi z 1983 r. Te czternaście lat od jej napisania wywarło niekorzystny wpływ na jej treść. Pewne, oczywiste dziś, omyłki w tekście próbował zasygnalizować, jak zawsze kompetentny i staranny tłumacz, Piotr Amsterdamski. Muszę podkreślić, że przekłady Amsterdamskiego stanowią klasę dla siebie wśród produktów osób parających się tłumaczeniem literatury popularno naukowej. Wszystkie jego przekłady, które recenzowałem w ostatnim czasie były naprawdę udane. Ruszony zębem czasu tekst Daviesa grzeszy czasami powierzchownością wywodu, niepotrzebnym upraszczaniem fizycznych aspektów poruszanych tematów i daleko idącą schematyzacją przedstawianych rozważań teologicznych. Bóg w książce Daviesa, oznacza Boga chrześcijan, i dlatego zawarte w książce, od czasu do czasu pojawiające się nawiązania do innych religii, np. dalekiego Wschodu są płytkie. Davies postawił sobie cel, osiągnięcie którego, bez takich właśnie drastycznych uproszczeń nie jest możliwe. Chce bowiem przybliżyć temat debaty nauka religia wszystkim, nawet tym, którzy sięgają po jego książkę bez merytorycznego przygotowania głównie z fizyki. Dlatego też wiele miejsca w jego książce zajmuje ,,popularny wykład nowej fizyki''. Co autor nazywa nową fizyką to naprawdę bardzo już dobrze okrzepła i niemal 100 letnia Dama. Jak długo jeszcze teorię względności i mechanikę kwantową będziemy popularyzować jako ,,nowa'" naukę? Ten pouplarny wykład nie może być uważany przez czytelnika za wystarczający do wyrobienia sobie opinii na temat światopoglądowe wywodzące się z teorii względności, kosmologii czy prób interpretacji podstaw mechaniki kwantowej. Tak samo nie wyobrażam sobie by czytelnik książki Daviesa mógł z jej lektury wynieśc coś więcej niż bardzo powierzchowne odczucie które osiągnięcia fizyki stanowią i dlaczego problemy dla współczesnych teologów. Książka Daviesa powstała jeszcze przed szczytem zainteresowań fizyków problematyką będącą np. tematem znanej książki Rogera Penrose'a Nowy Umysł Cesarza. Gdzie indziej zawarłem moje uwagi na ten temat1. W ksiązce Daviesa znajdujemy też szereg rozdziałów na ten temat. (Umysł i dusza, Jaźń) Te rozdziały budzą moje największe zastrzeżenia co do prawidłowości 1Ł.A. Turski, Myślący Nurek Kartezjusza. Postêpy Fizyki (1996) w druku 2 przedstawionego w nich materiału. Muszę jednak przyznać, że poziom rozważań filozoficznych, głębia analizy problemów stanowiących wspólny zbiór zainteresowań teologów i fiyzków jest u Daviesa wyższa niż w wielu powszechnie cenionych dziełach sławnych filozofów. Fragmenty rozdziały Wolna wola i deteminizm z ksiąki Daviesa jest tu dobrym przykładem w porównaniu z ósmym ćwiczeniem z ksiązki Hannah Arendt Między czasem minionym a przyszłym (Fundacja ALETHEIA, Warszawa 1994) Jedno z ostatnich zdań książki Daviesa brzmi: "Nowa fizyka odrzuciła tyle zdrowrozsądkowych wyobrażeń na temat czasu, przestrzeni i materii, że żaden poważny myśliciel religijny nie może jej ignorować." We wspomnianym już artykule bp. Życiński stwierdza: "Teologia, jeśli chce się ją uprawiać poważnie, wymaga odpowiednich kompetencji i wielkiego zasobu wiedzy"', a następnie cytuje obszerne fragmenty wypowiedzi Jana Pawła II o konsekwencja poznawczych powstałych, w ciągu ostatnich dziesięcioleci, wielu nowych teorii fizycznych dotyczących unifikacji oddziaływań w przyrodzie. Cytaty te, jak mniemam, zadowoliłyby Daviesa. John Polkinghorn, też podkreśla, w swoich licznych i bardzo ciekawych książkach tę konieczność prowadzenia debaty religia-nauka w oparciu o rzetelną wiedzę. Rzetelną wiedzę naukową i gruntowne przygotowanie teologiczne. Ciekawe, że dla takich jak ja fizyków pozostających poza kręgiem wpływu konkretnych religii znajduje się dużo miejsca do wspólnych rozmyślań z teologami o fizyce, np. ksiązki ks Michała Hellera są bardzo mi bliskie w swej filozoficznej wymowie. Ta konstatacja możliwości prowadzenia obopólnie rozwijającej, kształcącej i prowadzącej do intelektualnie zadawalającej, jak myślę wszystkich, konkluzji, napawa mnie nadzieją, że potrafimy znaleźć, może nie w oddalonej przyszłości, wspólną płaszczyznę dialogu naukowców i teologów (chrześcijańskich - w tym przede wszsytkiem katolickich) na tematy nie poruszone w Bogu i Nowej Fizyce a mianowicie problemów dotyczących samego pojęcia słowa życie. Musimy taką dyskusję, poważną i wolną od wzajemnej agresji podjąć, niezależnie od prawdziwości ostatnich doniesień NASA. Prawdziwy postęp możemy bowiem uzyskać krocząc w przysłość wyłącznie razem. Z osobna możemy tylko toczyć coraz ostrzejsze boje z fundamentalistami, kreacjonistami i maniakami po obu stronach. Nie powinniśmy wybrać tej drugiej możliwości. Myślę, że lektura książki Daviesa może być pomocna w wyborze właściwej drogi. 3