Pobierz transkrypcję

Transkrypt

Pobierz transkrypcję
Iwona Wawerek: Dzień dobry, Iwona Wawerek, witamy słuchaczy ONKOline.
Naszym dzisiejszym gościem jest Pan Antoni Rodowicz, artysta którego prace znajdują się w
kolekcjach muzealnych jak i prywatnych, zarówno w kraju jak i zagranicą. Również Prezes Zarządu
Fundacji „Tam i z powrotem”. Witamy serdecznie.
Antoni Rodowicz: Dzień dobry, witam wszystkich.
I: Przede wszystkim, chciałam zapytać o działalność artystyczną oraz o prowadzenie Fundacji. Jako, że
wydaje się to dość skrajne jeśli chodzi o aktywności. Z jednej strony obcowanie ze sztuką, z drugiej
kolejne działania do realizacji i projekty do rozliczania, związane z pracą Fundacji. Jak to się ze sobą
godzi?
R: Moja działalność artystyczna ma dość długą drogę, ponieważ jak zrobiłem studia na Akademii
Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom zrobiwszy w ’82 roku, i od tamtej pory nieprzerwanie robię
cykle graficzne, co kilka lat robimy wystawy jak również też zajmuję się grafiką użytkową,
projektowaniem książek, znaków, kiedyś też reklamy. Natomiast całe moje życie młode i później jak
dorastałem było w cieniu działalności moich rodziców, którzy niesłychanie całe swoje życie poświęcali
pracy społecznej, poza zawodową. Też niesłychanie dużo robili pomagając innym, oddając swój czas,
swoją energię. Mój tata był na przykład – współtworzył i szefował Komitetowi Prymasowskiemu,
który powstał na początku stanu wojennego żeby pomagać osobom represjonowanym, więźniom
stanu wojennego i ich rodzinom. Przez jakiś czas też pracowałem jako „bramkarz” i także taka
działalność prospołeczna zawsze mi towarzyszyła. Nie byłem może tak zaangażowany jak teraz, ale
wiedziałem, że tak powiem jak to się robi i w momencie kiedy w 2009 roku wrócił z Kanady mój
znajomy Waldemar Płusa, który spędził w Kanadzie 20 lat - tam miał przygodę z nowotworem, był
leczony i tam zapoznał się z działalnością rozmaitych fundacji wspomagających właśnie pacjentów z
choroba nowotworową. Z rozmów z nim wynikła ta Fundacja. Myśmy zaczęli prowadzić rozmowy,
nawiązywać kontakty m.in. z Centrum Onkologii, powstała ta nazwa, która wydaję się w tej chwili
oczywista. Nam chodziło o to właśnie „z powrotem”, określając słowem „tam” chorobę, natomiast to
„z powrotem” żeby wrócić z choroby. Oczywiście gdzieś tam ta nazwa, to hasło bierze swój
źródłosłów ze słynnej trylogii Tolkiena i przygód Hobbita. Także oczywiście w tej chwili już Fundacja
okrzepła i ta działalność, że tak powiem, się toczy lepiej. Mam ogromne szczęście współpracować ze
wspaniałymi osobami, są to głównie Panie. Fundacja jest bardzo mała liczebnie, natomiast
niesłychanie efektywna. Współpracujemy bardzo ściśle z wydawnictwem PRIMOPRO, które jest
niesłychanie wydajne zarówno w redakcji poradników, o których za chwilę opowiem, jak i w ich
produkcji i dystrybucji. Także ja właściwie mogę powiedzieć, że ja jestem Prezesem tej Fundacji
jednocześnie będąc członkiem zespołu, jakiegoś kolektywu. Fundacja to nie ja. To jest właśnie ta
grupka kilku osób, które poświęcają swój czas i w większości robią to bezpłatnie. Także to nie jest
taka trudna do pogodzenia rzecz. Oczywiście to mi zajmuje dużą część mojego czasu, ale oczywiście
jestem w stanie prowadzić dalej moją działalność artystyczną i wszystkie moje inne zajęcia, którymi
się zajmuję. Także to wydaje się bardzo trudne do pogodzenia, ale jakoś póki mi zdrowie dopisuje,
jakoś mi się udaje.
I: A propos efektywności pracy w Fundacji. Jakie są główne cele i projekty realizowane przez Fundację
„Tam i z powrotem”?
R: Na pewno na samym początku mieliśmy - Fundacja oficjalnie działa od początku 2011 roku, mimo
że cały rok poprzedni czyli cały 2010 już te działania były rozpoczęte, natomiast takie
usankcjonowanie i zarejestrowanie miało miejsce właśnie w lutym 2011 roku. Na samym początku
mieliśmy pomysły żeby się zajmować miejscami, w których leczeni są pacjenci. I temu służyła taka
owocna praca z Centrum Onkologii, gdzie wyposażyliśmy, urządziliśmy uzyskane od dyrekcji
pomieszczenie na terenie przychodni pierwszorazowej w Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej
Curie w Warszawie. Tam mieliśmy taki pomysł żeby zrobić miejsce odpoczynku, taki pokój pacjenta,
strefa relaksu - to się chyba tak nazywało. Chodzi o to, że miejsce, w którym jak wiemy przebywa
mnóstwo osób czekając godzinami na przyjęcie przez specjalistów, często są to osoby, które
przyjeżdżają z całej Polski. Chodziło nam o to żeby tam była taka oaza wyposażona w wygodne meble,
nawet kanapy, półkę z książkami, jest telewizor dzięki sponsorowi. Inny sponsor przekazał
klimatyzatory żeby to pomieszczenie było latem chłodne i komfortowe, położyliśmy wspaniałą
wykładzinę - też uzyskaną od innego sponsora. Meble też dał ktoś inny i to rzeczywiście funkcjonuje.
Jest tez końcówka komputera kolejkowego gdzie na ekranie widać kto jest aktualnie proszony –
pacjent z jakim numerem jest proszony – i to się sprawdza. Są tam książki, które można zabrać ze
sobą, te książki są uzupełniane m.in. przez Fundację Agory i to działa. Były kontrowersje na samym
początku, bo jak tylko zrobiliśmy ten pokój to tam przychodziły różne osoby z personelu i się dziwiły,
że urządzamy takie luksusy dla pacjentów, podczas gdy oni mają gorsze warunki w swoich
pomieszczeniach takich rekreacyjno-socjalnych. Ja wtedy powiedziałem, że jesteśmy Fundacją
zajmującą się pacjentami, więc niech oni sobie powołają fundację pracowniczą i niech zgromadzą
środki i możemy im tez pomóc bardzo chętnie.
I: Nie ukrywam, że przed nasza rozmową odwiedziłam stronę Fundacji i oglądałam między innymi
zdjęcia tych pokoi, które rzeczywiście wyglądają imponująco. A jaka jest reakcja pacjentów, gdzie
pacjenci mogą skorzystać, mogą szukać takich pokoi ?
R: To jest jeden pokój pacjenta w Centrum Onkologii. Pomogliśmy również wyposażyć przychodnie,
właśnie zakład psychoonkologii na terenie CO, który właśnie wtedy powstawał jako jeden z
pierwszych w Polsce i tam pomogliśmy zakupić meble, przekazaliśmy takie bardzo komfortowe meble
dla pacjentów, które uzyskaliśmy od jednego ze sponsorów, wykładziny, takie atrybuty bardziej
mieszkania niż szpitala i to jest drugie pomieszczenie. Natomiast w tak zwanym między czasie były
rozmaite kontrowersje, zmieniła się dyrekcja Centrum, były kłopoty z kolejnymi projektami. Myśmy
robili projekty, zamawialiśmy projekty u architektów, te projekty były potem odrzucane bez słowa
wytłumaczenia. Widzieliśmy że gdzieś to jest mało prawdopodobne żeby tą drogą móc pójść. Też była
jakaś taka nieprzyjemna w prasie w jednym z… w Rzeczpospolitej zdaje się, napastliwy artykuł pt.
„Nędza w szpitalu luksusy dla pacjentów”. Jakiś dureń właśnie napisał, chyba napuszczony przez
Związki Zawodowe, że „oto dyrekcja nie ma pieniędzy na podwyżki dla personelu a funduje luksusy
dla pacjentów”. W ogóle jakiś kretyn, który nie zorientował się, że Dyrekcja nie dołożyła do tego ani
grosza, że szpitala w ogóle nic to nie kosztowało i wszystko było od sponsora Fundacji. W każdym
razie to były takie niemiłe efekty tych działań a w międzyczasie nawiązaliśmy właśnie współpracę z
psychoonkologami, z Zakładem Psychoonkologii z Przychodnią Psychoonkologiczną na terenie
Centrum i postanowiliśmy zacząć wydawać poradniki. Poradniki, których wyraźny brak dawało się
wtedy odczuć.
I: To są poradniki dla pacjentów, czy dla specjalistów?
R: To są poradniki dla pacjentów i ich rodzin. Tylko dodam, że sam już po decyzji, właściwie w trakcie
takiego funkcjonowania Fundacji, jeszcze przed jej rejestracją sam zachorowałem nagle na bardzo
poważny nowotwór. Skończyło się to poważną operacją. Spędziłem w szpitalu bardzo długi okres i
wtedy też widziałem, że właściwie pacjent nie ma skąd czerpać informacji. Bo albo są dostępne ulotki
gdzie jest jakiś wstęp na temat konkretnego nowotworu, a później jest to już reklama specyfiku
jakiegoś, albo są to książki dla właśnie bardziej personelu medycznego, pisane jeżykiem mało
zrozumiałym przez przeciętnego człowieka. Więc ta moja przygoda z chorobą dała mi też takie
pojęcie o losie tych osób, którym miałem zamiar pomagać. Więc to był taki dopust Boży. Zaczęliśmy
od poradników, które - tzn. myśmy tego nie wymyślili - to są poradniki które funkcjonują w
większości krajów zachodnich, myśmy uzyskali od Amercian Cancer Institute pozwolenie na
przetłumaczenie i publikacje pod warunkiem, że będzie to dystrybuowane bezpłatnie. Pierwszy z
poradników. I tak się pojawił numer jeden: „Po diagnozie. Poradnik dla pacjentów z chorobą
nowotworową i ich rodzin”. To jest kompendium wiedzy ogólnej na temat nowotworów, łącznie z
pytaniami jakie może zadawać pacjent żeby uzyskać pogłębioną wiedzę i tak się zaczęło. I tych
poradników zaczęło przybywać. Na początku powstawały one w ścisłej współpracy z
psychoonkologami z CO, później zaczęliśmy już znajdować własne dojścia do specjalistów. Tutaj od
samego początku mieliśmy wsparcie Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, które objęło
patronatem honorowym, ale też merytorycznym, ponieważ dla nas niesłychanie ważne było to żeby
każdy z tych poradników zawierał wiedze absolutnie sprawdzoną i absolutnie przejrzaną przez
specjalistów od początku do końca. Dlatego każdy z tych poradników jest recenzowany przez
wybitnego specjalistę onkologa, bądź specjalistę w innej dziedzinie. I tych poradników nam się udało
wydać z tej serii, ta seria się nazywa „Razem zwyciężymy raka” już 12. W międzyczasie powstała
nowa seria pt. „Co warto wiedzieć” i to już są takie bardzo wyspecjalizowane poradniki. Tzn. mówiące
o konkretnych nowotworach np. jest rak nerki, o przerzutach nowotworowych w kościach, rak skóry,
jest też poradnik o leczeniu celowanym, o nowoczesnej metodzie, która w tej chwili rozpoczyna
swoją karierę, rak płuca, rak piersi, rak gruczołu krokowego. Tych poradników też jest już sporo,
następne są w przygotowaniu. Ale co najbardziej robi wrażenie, nawet na nas samych, łącznie tych
poradników udało nam się wydać ok. 800 tysięcy. Są to wszystko poradniki bezpłatne.
I: A gdzie one są dostępne dla pacjentów ?
R: One są dostępne w całej Polsce. To jest też ogromne osiągnięcie i na to zapracowało wydawnictwo
PRIMOPRO, dzięki takiej wytrwałej pracy. Trochę dzięki takiej poczcie pantoflowej. Też okazało się ze
z całej Polski były zamówienia na te poradniki, są nadal. W tej chwili są one dystrybuowane w ponad
250 miejscach w całej Polsce, we wszystkich 16 wojewódzkich centrach onkologii, w 132 szpitalach i
ośrodkach medycznych w 26 przychodniach i poradniach i w 78 stowarzyszeniach i fundacjach, z
którymi współpracujemy. Oprócz tej dystrybucji papierowej te poradniki są dostępne na naszych
stronach: www.tamizpowrotem.org oraz na www.programedukacjionkologicznej.pl. W tak zwanym
międzyczasie pojawił się projekt tegoż właśnie programu. Ten projekt się urodził we współpracy z
Polskim Towarzystwem Onkologii Klinicznej. Zawiaduje tym rada tego programu złożona ze
specjalistów i przedstawicieli Fundacji, która decyduje o kolejnych fazach tego projektu. A projekt jest
niezwykły ponieważ zakłada taką działalność szerszą niż tylko poradniki. Oczywiście wydawanie
poradników, ta edycja tych dwóch serii została włączona do tego programu, ale program jak gdyby
zakłada generalną edukację pacjentów z chorobą nowotworową i ich rodzin. Akurat tak się złożyło, że
ten element właśnie informowania pacjentów, został uznany przez Światowy Zjazd Onkologów za
jeden z ważniejszych elementów leczenia. Uznano, to znaczy stwierdzono że pacjent doinformowany,
pacjent świadomy, trudno powiedzieć, że jest lepszym pacjentem, ale o wiele lepiej rokuje niż
pacjent, który tej wiedzy nie posiada. Stąd nagle się okazało, ze ta nasza działalność stała się takim
czymś ważnym. Zdajemy sobie sprawę, że jest to kropla w morzu potrzeb, ponieważ właściwie
niezależnie od tego ile my tych poradników wydrukujemy ciągle ich brak. Dostajemy bez przerwy
pisma, dostajemy maile od instytucji jak i od osób prywatnych. Staramy się spełniać te prośby jak
najszybciej, właściwie większość tych poradników ma już swoją kolejną edycję. Te pierwsze poradniki
były już dodrukowywane kilkakrotnie. Stąd tak ogromny nakład około 20, natomiast łączny nakład to
prawie 800 tysięcy.
I: Nakład imponujący, zapewne podkreśla konieczność dystrybucji, zapotrzebowania.
R: Tak i to jest właśnie to najciekawsze w tym, że tak to zostało zorganizowane, to jest ogromna
zasługa wydawnictwa PRIMOPRO, że zarówno koszt druku jak i koszty redakcji, jak i koszt
opracowania graficznego jak i koszt dystrybucji zostały tak dopracowane i tak zminimalizowane, że te
pieniądze które uzyskujemy od sponsorów na te poradniki idą właściwie w 100% dla dobra pacjenta.
Taka mamy zasadę, że nie mamy żadnych kosztów administracyjnych, ponieważ nie mamy biura ani
nie mamy samochodów fundacyjnych, ani telefonów, ani żadnych tego typu kosztów nie ponosimy,
cała właściwie struktura fundacji działa na zasadzie wolontariatu i dzięki temu możemy 100%
pozyskiwanych środków przeznaczyć na działalność fundacji. Udaje nam się te pieniądze pozyskiwać,
od różnych sponsorów, z różnych branż i w tym, to co mnie osobiście boli coraz bardziej i nie wiem
jak sobie z tym poradzić psychicznie, to mimo że działamy wiele lat i mamy poparcie od wielu bardzo
ważnych instytucji, właściwie od najważniejszych osób w państwie, wspiera naszą akcję i pozwoliła
zamieszczać w każdym z poradników taki swój wstęp Pani Prezydentowa Anna Komorowska, mimo
tego, że działamy niesłychanie przejrzyście, że nasze sprawozdania finansowe nie są odrzucane, że
jesteśmy pod pełną kontrolą i działamy tak jak powinniśmy działać to proszę sobie wyobrazić, że
przez wszystkie lata, a staraliśmy się o to, nie dostaliśmy praktycznie w ogóle żadnych pieniędzy
generalnie mówiąc od państwa. Oczywiście to nigdy nie będzie podstawa naszej działalności i my
specjalnie nigdy na to nie liczyliśmy będąc realistami, natomiast jest to dziwna sytuacja gdzie kolejne
nasze prośby czy wystąpienia w ramach dostępnych programów, o jakieś naprawdę nieduże
pieniądze, właśnie na dodruki tych poradników, są odsyłane z negatywną podpowiedzią. No powiem
szczerze, jest to mój problem, nie będę tego już dalej komentował. Myślę, że jest to jakiś problem w
ogóle generalnie w dystrybucji środków na tego typu cele. Ale nie załamujemy rąk, działamy dalej w
ramach tego programu edukacji zdrowotnej, edukacji onkologicznej powołanego wraz z Polskim
Towarzystwem Onkologii Klinicznej. Zostało otwarte Centrum Edukacji Zdrowotnej w Warszawie. Jest
to pierwszy taki pilotażowy projekt, mieści się on na Ursynowie, właściwie na Kabatach przy ulicy
Nowoursynowskiej 143k lok.u2, mogę też podać telefon, to jest 22 401 28 01. Jest to niesłychanie jak
to mogą Państwo zobaczyć na naszej stronie na zdjęciach, słoneczne, barwne, sympatyczne,
kolorowe, urocze miejsce, które zostało powołane dla pacjentów z chorobą nowotworową i ich
rodzin, gdzie każdy może przyjść i uzyskać bez skierowania bezpłatną poradę.
I: Czyli na miejscu są specjaliści?
R: Na miejscu są specjaliści, jest psycholog, psychoonkolog, dietetyk, neuropsycholog, seksuolog.
Organizujemy też warsztaty tematyczne, grupy wsparcia, szkolenia. Tutaj na pewno państwo wiedzą
o tym, że jest cały szereg ludzi czy firm które w mniej lub bardziej zawoalowany sposób żerują na
ludzkim nieszczęściu, na pewno się państwo spotkali z reklamą takich miejsc gdzie oferują usługi
leczenia nowotworów za pomocą promieni kosmicznych lub za pomocą kamieni tego typu podobnym
bzdurom. Są to usługi często mieszane w sposób perfidny z takimi specjalistami. Są to maszynki do
zarabiania pieniędzy na ludzkim nieszczęściu. Są to oczywiście usługi płatne. My dajemy jak gdyby
możliwość spotkania w pełnej dyskrecji, mamy dwa gabinety plus salkę do terapii plus czytelnie. W
bardzo taki sposób przyjazny fachowy bezpłatny i bez skierowania co jest też często ograniczeniem
dla osoby, która chciałaby skorzystać z tego typu usług, ale boi się czy nie chce fizycznie bo nie ma
czasu pójść do lekarza który mógłby takie skierowanie wystawić.
Też jest ważne że jest możliwość, żeby rodzina osoby chorej uzyskała pomoc psychoonkologia, to już
jest absolutnie niemożliwe do spełnienia w żadnym ośrodku czy miejscu publicznej ochrony zdrowia
lub placówki publicznej. Czyli jak ktoś ma w domu osobę chora albo po chorobie może przyjść i się
dowiedzieć chociażby jaką dietę ta osoba powinna stosować, jak pomoc. Jest niesłychanie ważne co
często podkreślamy w naszych materiałach osoba chora wymaga czy potrzebuje wsparcia otoczenia,
często rodzina jest takim elementem tej układanki która ma ogromne znaczenie, wiem to z własnego
doświadczenia. To co uzyskałem od rodziny i przyjaciół to była taka dawka energii i pozytywnego
myślenia, która naprawdę pomogła przejść przez to wszystko w miarę szybko, i dojść szybko do
zdrowia i jakiegoś takiego stanu normalnego. Także wspieramy rodziny poradnikami. Konkretne
tytuły są przeznaczone wręcz dla rodzin, mamy poradnik „Gdy bliski choruje”. Wydaliśmy poradnik
„Mój rodzic ma nowotwór” dla dzieci, młodych osób. Mało kto zdaje sobie sprawę jakim ciosem dla
młodego człowieka jest informacja, że jego rodzic zachorował i to w dodatku na chorobę, która ma
takie piętno. Z tym piętnem tez walczymy, staramy się udowodnić, że rak jest absolutnie w tej chwili
chorobą już przewlekłą. Rak został uznany za chorobę przewlekłą w zeszłym roku, ponieważ jest
ogromne zjawisko tzw. ozdrowieńców, czego ja jestem przykładem, czyli osób, które poddały się
leczeniu i raka zwalczyły.
Wydaliśmy poradnik dla osób z rodzin „Gdy bliski choruje” jest to akcja pro rodzinna która będziemy
kontynuowali, zwłaszcza Centrum Edukacji Zdrowotnej to miejsce na kabatach jest takim miejscem
które chcielibyśmy klonować w innych dzielnicach Warszawy jak i innych miastach.
Na razie działamy 2 miesiące, udało nam się zdobyć od sponsorów środki na działalność, specjaliści
którzy u nas przyjmują dostają za to wynagrodzenie, to nie jest działalność charytatywna. Uznaliśmy
to za normalne żeby tez mieć dobrych specjalistów, także myślę ze po roku funkcjonowania tego
pierwszego Centrum będziemy mogli przygotować taki biznes plan na inne tego typu miejsca.
Na razie to funkcjonuje jesteśmy przeszczęśliwi ze mamy coraz więcej pacjentów, kilka kuracji
zakończonych sukcesem. Myślę ze doczekamy się momentu ze będą do nas zapisy z dłuższym
wyprzedzeniem, w tej chwili polecam, jeśli ktoś z Państwa sam choruje, ma wśród rodziny bliskich czy
znajomych kogoś w podobnej sytuacji żeby polecał to Centrum, ponieważ na ogół ludzie są
podejrzliwi do tego typu działalności. Taka mamy cechę, że jak chce nam ktoś cos dać albo cos dla nas
zrobić to jesteśmy podejrzliwi, myślimy dlaczego, jaki on ma w tym interes cos na pewno jest tutaj
nie tak. Jak mówiłem na początku, że zakładam fundacje to zdarzały mi się takie wśród znajomych i
przyjaciół takie reakcje ze ludzie mrużyli oczy i że myślą „haha fundacje, czyli chce kręcić jakieś lody i
na tym zarobić”
Niestety do tego przyłożyło się paru osób, które przez niegodne dysponowanie środkami
społecznymi, było to głośne. Na ilość organizacji które pomaga innym to to są takie brzydkie
przykłady ale jest to niewielki procent. Te organizacje z którymi my współpracujemy to są wspaniali
ludzie, którzy z pasja i ogromnym zaangażowaniem robią cos dla innych. W USA które są biegunem
jeśli chodzi o popularność wzajemnego pomagania ma to źródło w historii, tam po prostu osadnicy
gdyby sobie nawzajem nie pomagali to nie było by może Stanów Zjednoczonych. To jest głęboka
tradycja takiej aktywności na rzecz innych i tam ta aktywność sięga 90% ogółu społeczeństwa, w
Polsce 9%, brak tego zera po 9 staram się zrównoważyć. Jest jeszcze dużo dużo pracy, ale widzę że
zarówno przybywa organizacji jak i chętnych do pomocy, także jestem spokojny o przyszłość.
I: Także dziś serdecznie zapraszam do centrum edukacji zdrowotnej. A ja mam jeszcze jedno pytanie
do Pana. Jeden z zakresu działalności fundacji jest również uświadamianie znaczenia profilaktyki. Jak
pan ocenia obecna świadomość Polaków w tym zakresie.
R: Mizernie tzn. pokutuje taki przesad ‘lepiej nie chodzić do lekarza bo jeszcze się czegoś dowiem”. Ja
w momencie jak wróciłem ze szpitala rozmawiałem z przyjaciółmi znajomymi, kolegami w moim
wieku pogoniłem wszystkich do lekarza na badania profilaktyczne, jedna osoba odmówiła, reszta
wykonała takie badania, ale była to dla nich swego rodzaju nowość. W tej chwili nowotwór atakuje
bez względu na wieku zawód bez względu na cokolwiek. Mój nowotwór, jestem zaprzeczeniem
wszystkich cech które powodowałyby w moim akurat przypadku ten nowotwór, którego ja miałem
„przyjemność” mieć, także nie ma już właściwie żadnych reguł, powinniśmy się badać, powinniśmy
się badać co roku. Zmienić te daty, żeby to np. nie była zawsze jesień, w różnych okresach, ale żeby
to było co roku. Zwłaszcza w przypadku zdrowia kobiet i meżczyzn po 40 roku życia. Ponieważ
nowotwór wcześnie wykryty jest właściwie w 99% wyleczalny. Problemem onkologii w Polsce jest to,
że większość leczono pacjentów z zaawansowanym nowotworem co jest niezwykle kosztowne i jest
ogromnym wysiłkiem samego pacjenta co kosztuje go dużo zdrowia, mowie tu o skutkach
chemioterapii czy radioterapii jest bolesne i można tego uniknąć, stosując zasady, już nie mówiąc o
tym co jest oczywiste –żyjąc zdrowo, dbając o siebie, unikając używek, papierosów itd. Itd. Ale
żyjemy w takim środowisku w jakim żyjemy, miasta są zwłaszcza takim miejscem, które obfituje w
wszelkiego rodzaju czynniki zagrażające są to metale ciężkie ze spalin, azbest z okładzin hamulców,
pył który wdychamy, każdy wie i nie trzeba o tym mówić. W związku z tym ze większość z nas żyje w
miastach powinniśmy absolutnie badać się. Statystyki są okrutne. Osób u których jest wykrywany rak
przybywa w ogromnym stopniu i ważne jest, że jeżeli mamy już to nieszczęście , żeby to wykryć jak
najwcześniej , ponieważ wtedy mamy największa szanse ze nie będzie po tym śladu i przejdziemy
przez to wszystko w miarę łagodnie.
I: Bardzo dziękuje za rozmowę i wiele cennych informacji, przypominam że lista poradników Fundacji
„Tam i z powrotem” będzie dostępna na naszej stronie internetowej Onkoline.pl w zakładce „Gość
ONKOline”.
Jeszcze raz dziękuje serdecznie za rozmowę i swój poświęcony czas.
R: Dziękuje bardzo.
I: Dziękuje.