Błędy w sztuce - ZewNatury.com

Transkrypt

Błędy w sztuce - ZewNatury.com
WĘDKARSTWO
„The Prowler” (z prawej)
oraz jego przyjaciel
i przewodnik po Lake
Superior Jim Hudson
Błędy w sztuce
Dzisiaj, na przykładzie mojej ostatniej wyprawy, chciałbym pokazać Wam,
drodzy czytelnicy, jak braki w przygotowaniu do wędkarskiej wyprawy
mogą zamienić sukces w sukces tylko połowiczny lub wręcz porażkę.
Greg „The Prowler” Wilczyński
Z
awsze jest jakieś wytłumaczenie tego,
że nie przygotowaliśmy się do wyjazdu w sposób należyty. Tak było ostatnio w moim przypadku i mimo, że jestem zawodowcem, to też popełniam tego typu błędy.
Już po fakcie tłumaczyłem sobie, że przecież to
nie był właściwie wyjazd na ryby, a wędkowanie
było przy okazji, ale tak naprawdę to nie ma na
to żadnego tłumaczenia. Dobry wędkarz powinien być przygotowany na każdą okazję.
Ale zacznijmy od początku. Kolejny raz
wybrałem się do Park Falls w Wisconsin do
32
firmy St.Croix na meeting. Miałem spotkanie z właścicielami i menedżerami tej firmy,
na temat moich nowych prototypów wędek i
ich wdrażania do produkcji. Oczywiście spotkanie było wyznaczone parę tygodni wcześniej, a więc miałem czas, aby zaplanować ten
wyjazd. Zawsze, gdy zimą jadę do Park Falls,
łączę to z wędkowaniem na lodzie na jednej z
moich ulubionych miejscówek, którą jest zatoka Chequamegon na jeziorze Superior, oddalona od Park Falls tylko o godzinę jazdy. I
chociaż i tym razem taki był mój plan, to do
wędkowania praktycznie w ogóle się nie przygotowałem. No może poza tym, że zmieni-
łem żyłki na kołowrotkach na nowe. Niestety przed wyjazdem tak byłem zajęty, że nie zadbałem o inne wyposażenie (znowu tłumaczenie), co się później srodze zemściło. Tak czy
owak, trafiłem na bardzo zimny front, z dużymi opadami śniegu. Przenocowałem w motelu obok firmy, a o 4 rano wyruszyłem do Washburn nad zatoką, gdzie czekał na mnie mój
przyjaciel, przewodnik wędkarski Jim Hudson. Sama jazda była bardzo emocjonująca,
bo jechałem w wielkiej śnieżycy przez dziką
puszczę, która nazywa się Chequamegon National Forest. W nocy to niesamowite wrażenie, szczególnie, gdy nie spotyka się przez całą
jazdę (półtorej godziny) żadnego samochodu.
Straszny mróz, śnieżyca, środek nocy, czarna
puszcza pełna niedźwiedzi naokoło – oj, trzeba wierzyć we własne auto. Nie radziłbym ni-
WĘDKARSTWO
komu znaleźć się wtedy na moim miejscu bez
nowoczesnego, wysokiej klasy SUV.
Jim od dwóch tygodni namierzył piękne sandacze (walleye), takie powyżej 30 cali.
Temperatura wynosiła ok. minus 5 stopni F.
Mieliśmy do przejechania po ciemku ok.12
mil po zamarzniętym jeziorze. Snowmobil
Jima pędził w ciemną noc z prędkością ok.
45 mil na godzinę. Czułem się jak na biegunie. Hełmy ze specjalnymi maskami umożliwiły nam tą szaleńczą jazdę, gdyż inaczej nasze głowy natychmiast zamieniłyby się w lodowe kule i nie pomogłyby żadne czapki, ani
kaptury. Temperatura oddziałująca na nas w
czasie jazdy wynosiła poniżej minus 40 stopni Celsjusza!
Pierwszy błąd
Odkryłem też natychmiast mój pierwszy
błąd w przygotowaniach. Co z tego że miałem
buty do minus 150 stopni F, najlepszy Gortex i polartec, kiedy rękawiczki miałem zupełnie nieodpowiednie. Zabrałem z domu rękawiczki z polartecu ze zdejmowanymi palcami,
które służą tylko do łowienia. Zapomniałem
o dwóch innych parach Icearmor, całkowicie
nieprzewiewnych i nieprzemakalnych, właśnie na taką okazję. Pech chciał, że rezerwowe rękawice Jima, były mokre i nie nadawały
się do użycia. W każdym razie, ten mój pierwszy błąd kosztował mnie odmrożeniem czterech palców! Możecie sobie wyobrazić jak wyglądało moje łowienie tego dnia, gdy w prawej ręce miałem czucie tylko w kciuku! Z powodu zimna nie byliśmy w stanie robić wielu
dziur. Jim wywiercił tylko dwie na namiarze
z GPS-a, które natychmiast przykryliśmy namiotem. Po włączeniu grzałki zdjęliśmy kurtki. Pierwsze smutne spostrzeżenie – nie ma
prądu wody. Gdy jest prąd ryby się przemieszczają i prędzej czy później wpłynęłyby na nasze stanowiska.
nym oczekiwaniu na te ostatnie, zdecydowaliśmy się zrezygnować i przemieścić na odległe o
parę mil łowisko bassowe.
Trzeci błąd
Wzeszło słońce, ale nadal było zimno. Jim
wywiercił około 30 dziur, bo smallmouth bassów trzeba szukać. Ze względu na moją odmrożona rękę nie dał mi się dotknąć do świdra. Szło mu to bardzo sprawnie, bo używał
nowego, czterosuwowego Srike Mastera. Bardzo szybko zauważyłem swój kolejny bład, który popełniłem w przygotowaniach do tego wyjazdu (a raczej w braku przygotowań). Mam
swój ulubiony, wypróbowany model błystki na
sandacze i bassy, który opracowałem i wykonuję sam. Zawsze mam tych błystek ok.10-12
w pudełku. W zeszłym roku łowiąc przed zawodami w Północnej Dakocie z moją drużyną (Mike i Tony), złowiłem znacznie więcej
sandaczy niż ktokolwiek. Oczywiście przed samymi zawodami chłopaki ogołocili moje pudełko prawie do cna. Zostały tylko dwie moje
błystki i to te najstarsze z piętnastoletnimi kotwiczkami. Obiecałem sobie wtedy, że po powrocie do domu wykonam kilkanaście nowych, a przede wszystkim wymienię skorodowane kotwiczki w tych dwóch starych. No i do-
myślacie się, co się stało. Ten dzień na Superior Lake zastał mnie na najlepszym łowisku
bassowym jakie znam, tylko z dwiema ulubionymi błystkami. Nigdy nie zrywam ryb na lodzie z przynętami, więc te dwie błystki, to wystarczający zapas, ale kotwiczki! Niestety kotwice od innych błystek zupełnie nie pasowały
wielkością, aby zamienić te miniaturki. Zdecydowałem się łowić na te stare. Łowiłem na
moje wędki St.Croix Legend Ice Medium. No
i zaczęło się. Pierwsze 5 zaciętych ryb spada w
czasie holu. Co jest grane? Nigdy coś takiego
mnie nie spotkało! Mam problem z odmrożoną ręką, więc łowię w rękawiczce, przez co
nie biorę błystki do ręki, aby kotwica nie zahaczyła o materiał. Decyduję się zdjąć rękawiczkę, założyć okulary i… O-Glory! Kotwica ma
odgięte dwa groty! Poprawiam, ale znów tracę rybę i znów groty odgięte. Myślę o zmianie
błystki na inną (choć nie – moje pierwsze myśli są takie:?#%#@*!!!?&$$???!!!), ale Jim
łowiący obok na inne, nie ma w ogóle brań.
Czwarty błąd
Wiem, że rozginam te utlenione przez lata
kotwice przy zacięciu. Jest sposób! Zamienić
wędkę na inną, o delikatniejszej akcji. Szukam
w pokrowcu, gdzie mam pięć Legend. No tak,
Drugi błąd
Niestety tego dnia nie doczekaliśmy się
sandaczy. Pojawiły się tylko przelotnie sieje i
łososie Coho. Nie były one jednak naszym celem. I tu popełniłem kolejny błąd. Łowiliśmy
na dość duże błystki sandaczowe i nie miałem
przygotowanych zestawów mormyszkowych.
Sieje mają mały otwór gębowy i znacznie efektywniej łowi się je na mniejsze przynęty. Spudłowałem parę brań łowiąc tylko jedną 50-centymetrową rybę. Pojawiały się nagle na ekranie
Vexilara, po parę sztuk kilka stóp od dna. Natychmiastowa zmiana zestawu na delikatniejszy
na pewno przyniosłyby dobry efekt. Coho były
małe, ok.45-centymetrowe i na pewno złowiłbym ich więcej łowiąc delikatniej. No cóż, nastawiliśmy się na duże sandacze! Po 3-godzin-
Prosto z dziury
33
WĘDKARSTWO
Piękny, złoty i tłusty jak karp – smallmouth bass z jeziora Superior
odkrywam swój kolejny popełniony w przygotowaniach błąd. Mam z sobą tylko Medium
action Legends, idealne do łowienia dużych
sandaczy i ani jednej Medium-Light czy Light, a przecież każda z nich rozwiązałaby problem rozginania kotwiczek przy zacięciu. Zacięcie musi być mocne i energiczne, aby dużej
rybie o twardych szczękach na sporej głębokości (ok. 25 stóp) wbić groty. Do tego dochodzi cienka, elastyczna, rozciągliwa 2-funtowa
żyłka. W tych warunkach nie da się ryby zaciąć tylko ruchem nadgarstka. Tylko wędka z
bardziej elastyczną szczytówką mogłaby uratować sytuację, no, ale akurat nie mam takiej
ze sobą. Ale plamę dzisiaj dałem! Żeby skrócić historię powiem tylko, że zacząłem bardzo
kontrolować każde zacięcie i wreszcie pierwsze ryby wylądowały na lodzie. Niemniej jednak, gdyby nie sprawa starych kotwic to złowiłbym 13-14 pięknych ryb, a tak musiałem
się zadowolić tylko czterema. Minęła jednak
trzęsionka (po każdej spiętej rybie) i mogłem
wykonać plan minimum, czyli moje zdjęcia ze
sprzętem i rybami dla paru firm do katalogów.
Złowione ryby byłe piękne i wszystkie w przedziale 5-6 funtów.
Podsumowanie
Wracałem do domu w znacznie lepszym
humorze, ale i tak przez pół drogi analizowałem swoje błędy, które przyniosły mi porażkę. Tak, tak dla wędkarza takiego jak ja ten
dzień był porażką, choć wiem, że dla większości złowienie kilku wielkich bassów na lo-
34
A ten wyróżniał się wyjątkowo pięknym, marmurkowym wzorem
dzie w ciągu dnia (a przy tym siei i łososi) byłoby spełnieniem marzeń. Wierzcie mi, że
prawdziwy fachowiec zawsze przede wszystkim analizuje, dlaczego nie złowił więcej. Nie
satysfakcjonuje go połowiczny sukces. Dlaczego o tym wszystkim dzisiaj napisałem?
Abyście moi drodzy w oparciu o ten krótki
przykład przeanalizowali swoje postępowanie w czasie przygotowań na ryby. Nie zrzucajcie braku sukcesów w nieudanych wyprawach na ciśnienie, pełnię księżyca, mróz czy
upał. Przeanalizujcie po prostu czy przygotowaliście się odpowiednio do wyjazdu na ryby,
a zobaczycie jak zaskakujące wnioski nasuną
się same. Człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach, bo właśnie ich analiza i wyeliminowanie w przyszłości wiedzie do sukcesów, również tych wędkarskich.
P.S. Jim zadzwonił do mnie w połowie następnego dnia, że łowił na tym samym miejscu ze swoim klientem i złowili kilka pięknych sandaczy. My wędkarze lubimy
to słyszeć – no nie! Zawsze lubimy zrzucać
na coś winę, ale naprawdę, gdy ja tam byłem
nie było żadnego prądu wody, a Jim powiedział, że następnego dnia był taki uciąg, że
mało nie popłynął z namiotem. No i bądź tu
mądry! Popełniliśmy jakiś błąd czy winien
był prąd wody? Jim wysłał mi zdjęcie z sandaczem – aby opadła mi „kopara” (szczęka –
przyp. red.) – z następującym komentarzem:
„nie błąd, nie prąd wody, ale po prostu sandacze jakimś cudem, zwiedziały się, że przyjeżdża „The Prowler” i ze strachu wyniosły
się na drugą stronę jeziora”.
Jeżeli chcecie połowić wspaniałe wielkie
ryby na lodzie skontaktujcie się z moim przyjacielem, najlepszym zawodowym przewodnikiem tego regionu. Oto kontakt: Jim Hudson
– On The Spot Guide Service (www.fishchequamegonbay.com), tel.1-715-779-5833.
Żegnam Was moim tradycyjnym “Never
Miss Another Bite”.
Greg „The Prowler” Wilczyński
A oto jeden z sandaczy złowionych przez
Jima nastepnęgo dnia na naszym miejscu,
Bad Fish!

Podobne dokumenty