Przedszkole pod Biedronką – czerwiec Czerwiec zaczyna się
Transkrypt
Przedszkole pod Biedronką – czerwiec Czerwiec zaczyna się
Przedszkole pod Biedronką – czerwiec Czerwiec zaczyna się cudnie, bo Dniem Dziecka – najweselszym świętem na świecie. Z tej okazji ściskam serdecznie wszystkie dzieciaki ( a także dorosłych, którzy gdzieś w głębi serca zachowali dziecięcą radość życia i umiejętność cieszenia się światem). Dla jednych i drugich – piosenka ( melodię każdy układa sobie sam według tego co mu w duszy gra). Kiedy człowiek mały jest jeszcze, to się cieszy słońcem i deszczem, to się śmieje nawet do sera, nieważne jest jutro, lecz TERAZ! Gdy urośnie, to jest za duży by okręty puszczać w kałuży, na łące udawać źrebaka, a nawet się głośno rozpłakać. Dlatego wciąż rzednie mu mina i o czymś wciąż zapomina, pomysłom pozwala uciekać i coraz częściej narzeka. Na szczęście niektórzy dorośli z dzieciństwa nie całkiem wyrośli i światem potrafią się dziwić, i być jak dzieci szczęśliwi. Tej dziecięcej radości ( przynajmniej od czasu do czasu) życzę wszystkim odwiedzającym tę stronę. Czerwiec to także PARADA SMOKÓW – cudna, kolorowa, wesoła i bardzo krakowska. Wysyłam na nią trzy sympatyczne smoki. Ciekawa jestem który z nich najbardziej Wam się spodoba… Smok Smok jaki jest – każdy widzi, smok się swej paszczy nie wstydzi, bo smok to nie żadna ozdoba, smok się nie musi podobać, smok straszyć ma jak należy gawiedź oraz rycerzy, smok łykać ma królewny, nawet gdy nie jest pewny czy to królewna prawdziwa, bo różnie to z nimi bywa. Smok się tym wszystkim nie biedzi. spokojnie w jamie swej siedzi i nie odczuwa przykrości na myśl o swojej przyszłości, bo dobrze wie, że bez niego bajki są ... do niczego. W KRAINIE DOBRYCH CZARÓW W krainie dobrych czarów i mięciutkiej poduszki mieszkają kolorowe i bardzo miłe wróżki. Która z nich najweselsza? Oczywiście bajkowa! Ta, co przed pewnym smokiem wciąż uparcie się chowa. A smok niucha po kątach, za siódmą zagląda rzeczkę. Gdzie się podziałaś wróżko? Opowiedz mi bajeczkę! Może być o rycerzu w złocistej, twardej zbroi. Takie jak ja smoczysko rycerzy się nie boi. Może być o królewnie z warkoczem po kolana. Historii o królewnach mógłbym słuchać do rana. Gdzie jesteś dobra wróżko? Bez bajek żyć nie mogę! Chcesz to pościelę ci łóżko lub pozamiatam podłogę... Przyjdź tylko i siądź przy mnie, bo już się robi ciemno. To nie jest dobry pomysł, by chować się przede mną . Myślisz, że cię nie znajdę w tej twojej bibliotece? Ulica... Wiem! Królewska? Czekaj na mnie – już lecę! Biblioteka przy ul. Królewskiej istnieje naprawdę! W Krakowie! Działem dziecięcym opiekują się dwie przemiłe „bajkowe wróżki”, które zawsze potrafią dobrze doradzić i pomóc wybrać odpowiednią lekturę. SMOK I RYCERZ Dzisiaj Dzień Tatusia, a więc każdy skrzatek ściska i całuje kochanego tatę. Same miłe rzeczy szepce mu do ucha.: Nie śmiej się tatusiu, lecz uważnie słuchaj. Życzę ci być siły tyle miał od rana, by całą rodzinę wozić na barana. I żeby zegarek czasu nie odmierzał, kiedy się bawimy w smoka i rycerza. Dziś cię nie pokonam dla żadnej nagrody. Dzisiaj rycerz smoka zaprasza na lody! Mam nadzieję , drogie skrzaty, że pamiętacie o Dniu Taty! Lato to czas odpoczynku i wędrowania po górach. Tak się składa , że pracuję właśnie nad nowym przewodnikiem familijnym – tym razem po Pieninach. Jeśli jesteście ciekawi w jaki sposób powstały te piękne góry, poproszę znanego gawędziarza – pienińskiego skrzata aby Wam o tym opowiedział. Jak powstały Pieniny? Wystawiła św. Kinga klasztor w Starym Sączu, ba nawet dwa klasztory – jeden dla braci od św. Franciszka, a drugi dla sióstr od św. Klary. Co dzień gorliwe modły i pobożne pieśni szybowały stamtąd ku niebiosom. - Tego już za wiele! – wściekał się w piekle Lucyfer – mieścina – cztery domy na krzyż i co? Dwa klasztory? Dobrze, że nie dziesięć!!! Koniecznie trzeba coś z tym zrobić, koniecznie! - Diabły do mnie! – wrzasnął tak, że wszystkie biesy skoczyły na równe kopyta. – Jeśli w trzy dni nie pozbędziecie się tej zakonnej zarazy, możecie nie pokazywać mi się na oczy! - Nie denerwuj się, panie, będzie jak rozkazałeś – pokłonił się z fantazją jeden z młodych czartów. – Właśnie przyszedł mi do głowy tak diabelski plan, że będziesz zachwycony. - Rób, co chcesz, byle szybko!– warknął władca piekieł . Młody diabeł, zadowolony, że wreszcie będzie mógł się wykazać, raźno zabrał się do roboty. Gdzieś w kącie piekła wyszperał spory worek i pognał z nim wprost na ziemię. - Nazbieram skał – pomyślał - i w nocy polecę nad Stary Sącz. Potrząsnę workiem raz i drugi, coby ludziska pomyśleli, że burza straszliwa nadciąga. O północy, wysypię skały wprost na oba klasztory. Rano nie będzie po nich śladu, a mnie pozostanie tylko posiać plotkę, że zakonnicy grzeszyć musieli strasznie, skoro sam Pan Bóg taką karę na nich zesłał. Genialne! Po prostu genialne! Jaki ja jestem zdolny! Po skały wybrał się diabeł do Madziarów czyli na Węgry . O zmierzchu wór był już pełen. Zarzucił go sobie czart na plecy, stęknął głucho i z trudem oderwał się od ziemi. Ledwo dysząc przeleciał nad Tatrami. Wór ciążył mu tak nieznośnie, że nawet nie zauważył jak zahaczył nim o jeden ze szczytów. Zrobiła się dziura, a przez nią skałki jedna za drugą hop, hop! - na ziemię. Nim doleciał do Szczawnicy worek był prawie pusty. Rozzłoszczony cisnął nim w dół, rozsypując resztę kamieni. Jedne skałki wylądowały pośród zielonych łąk, inne w lesie lub w samym środku rzeki. Te, które spadły najbliżej siebie tworzyły malownicze wąwozy, w których zaraz zadomowiły się spienione górskie potoki. Tak powstały najpiękniejsze pod słońcem góry – Pieniny. - A diabeł ? - spytacie. - Ano ruszył w świat, bowiem po tym co zrobił, wolał się Lucyferowi nie pokazywać na oczy. A teraz nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć Wam wspaniałych, pełnych słońca i przygód WAKACJI.