PROLOG Są takie miejsca, w których zatrzymał się czas. Zwykle
Transkrypt
PROLOG Są takie miejsca, w których zatrzymał się czas. Zwykle
PROLOG Są takie miejsca, w których zatrzymał się czas. Zwykle budzą one sentymenty, co sprawia, że ludzie pragną zachować je w pierwotnym kształcie oraz chronić przed wszelkimi wpływami. Zastygłe w historycznym bezruchu, stają się pamiątkami minionych epok, umożliwiającymi emocjonalne przeniesienie się o wiele lat wstecz. Są piękne i idealne, a przy tym niezmienne niczym owad uwięziony we wnętrzu bursztynu. W dodatku pozwalają – przynajmniej na kilka chwil – zapomnieć o przemijaniu oraz o tym, jak kruche i ulotne jest ludzkie życie. A co by było, gdyby nie skończyć na samym zatrzymaniu czasu, tylko dodatkowo cofnąć go, realnie przywracając danemu miejscu dawną rolę i świetność? Brzmi zuchwale, a nawet ociera się o szalone balansowanie na granicy rzeczywistości. Lecz jeśli coś w zwyczajnym kraju wydaje się niemożliwe, w Chinach udaje się to zrealizować z przesadnym rozmachem. Zakazane Miasto w Pekinie – druga, po Wielkim Murze, wizytówka Państwa Środka – ponownie stało się siedzibą cesarzy. Niegdyś oblegane przez miliony turystów, przekształciło się w niedostępną fortecę, którą było przed setkami lat. To właśnie tutaj, za grubymi murami i pośród karmazynowych ścian pałacowych pawilonów, podejmowane są decyzje ważące o losach całego świata. Chiny są potęgą i nikt temu nie zaprzeczy. Zwłaszcza teraz, po zawirowaniach kryzysu finansowego, który rzucił na kolana wszystkie państwa Zachodu. Stany Zjednoczone wraz z Europą ledwo wiążą koniec z końcem, próbując spłacić dawno zaciągnięte, chińskie pożyczki, bez możliwości jakiegokolwiek - 7 - sprzeciwu. W obliczu takiej sytuacji Państwo Środka potrzebowało symbolu dopełniającego prestiż i przypominającego o dominacji nad światem. Tym symbolem był właśnie cesarz, a co za tym idzie, powrót Zakazanego Miasta do jego dawnej roli. Zmiana systemu władzy nie przebiegła gładko. Cesarz, który początkowo był jedynie marionetką w rękach partii rządzącej, osiągnął swoją wysoką pozycję poprzez intrygi i rozlew krwi. Nietrudno zauważyć, że w swoich działaniach inspirował się wydarzeniami z Rosji – jedynego kraju europejskiego, który – dzięki licznym inwestycjom gazowym – nie odczuł zbytnio kryzysu, a zatem zachował swoje znaczące miejsce w świecie. To właśnie Rosja – jako pierwsza spośród innych państw – po licznych, krwawych czystkach powróciła do idei monarchii absolutnej, a tym samym stała się wzorem dla Chin. Ponadto, między tymi dwoma potężnymi krajami został nawiązany sojusz, który jednak nie gwarantował trwałego pokoju i współpracy. Jedno jest pewne – obie strony zaczęły wzajemnie się obserwować, czerpiąc pomysły do swoich działań na arenie politycznej. Pewne jest także to, że o wiele łatwiej cofnąć się sentymentalnie w czasie, niż przewidzieć, co przyniesie przyszłość. *** Złocisty poblask promieni słonecznych załamał się na powierzchni wody, nagle zmąconej silnym podmuchem wiatru. Dotychczas nieruchome, czerwone karpie poruszyły się niespokojnie, nieświadomie potęgując poziom chaosu w oczku wodnym. Ryby oczywiście nie miały pojęcia, że każdy z tych gwałtownych powiewów był dla pałacowych ogrodów zbawienny – jak zresztą dla całego Pekinu. Miasto dosłownie dusiło się w smogu. Podczas bezwietrznych dni niebo zasnuwało się szarą kurtyną zanieczyszczonego powietrza. Z daleka przypominało to mgłę, ale – w przeciwieństwie do niej – było zabójczym zjawi- 8 - skiem. Wprawdzie ograniczono ruch samochodowy w ścisłym centrum Pekinu i wokół Zakazanego Miasta, a ważniejsze zakłady przemysłowe ulokowano już na peryferiach stolicy, lecz problem smogu nadal dawał się we znaki podczas niesprzyjającej pogody. Wiatr miał dla tej metropolii tak ważne znaczenie, jak inhalator dla osoby cierpiącej na astmę. Właściwie we wszystkich chińskich miastach życie przebiegało od jednego oddechu do drugiego, a najbardziej uciążliwy był okres pomiędzy nimi. Jednak tego poranka wyjątkowo sprzyjająca aura dawała nadzieję na udany dzień. Nic dziwnego, że w ogrodach Zakazanego Miasta (których utrzymanie w kwitnącym stanie, wobec tak trudnych warunków, wymagało niesamowitego kunsztu) pojawili się ludzie. Tuż nad oczkiem wodnym, w cieniu rozłożystej sosny siedział pięcioletni chłopiec. Właściwie na pierwszy rzut oka nie przypominał on chłopca. Jego delikatna, pociągła twarz oraz lekko zadarty nosek nadawały mu dziewczęcego uroku. Efektu dopełniały niezwykle długie, czarne włosy, które zostały dość fantazyjnie upięte przy pomocy ozdobnej szpili. Chłopiec odziany był w hanfu, czyli tradycyjną chińską szatę z obszernymi rękawami. Strój został wykonany z krwistoczerwonego jedwabiu i przyozdobiony złotym motywem kwiatowym. Właśnie owa kolorystyka – czerwień i złoto – sugerowała, że dziecko przynależy do rodziny cesarskiej. I chyba tylko ten jeden element pozwalał ujrzeć w takiej drobnej istocie następcę chińskiego tronu – człowieka, który kiedyś będzie dźwigał na swoich barkach ciężar władania najpotężniejszym państwem świata. Czy podoła tak trudnym obowiązkom, jakie niesie mu przyszłość? Syn cesarza zdawał sobie sprawę, że pokładano w nim wielkie nadzieje, lecz przejmował się jedynie swoimi aktualnymi zadaniami. W tej chwili przepisywał wiersz, obserwując z wyraźnym zaintrygowaniem poszczególne znaki. Nie potrafił jeszcze odczytać wielu z nich, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Dla tak małego dziecka skomplikowane - 9 - chińskie znaki stały się ciekawymi rysunkami, które trzeba elegancko skopiować, by otrzymać pochwałę. W ten sposób już od najmłodszych lat nieświadomie ćwiczy się sztukę kaligrafii. Spokój lekcji został przerwany przez nagły podmuch wiatru. Kartka z wierszem do przepisania uniosła się wysoko, zakręciła kilka razy, po czym pomknęła przed siebie. Chłopiec zareagował szybko – o wiele szybciej niż jego służba, która plotkowała między sobą gdzieś w pobliżu. Zanim dorośli zdążyli cokolwiek zrobić, maleńki książę już ruszył w pogoń, unosząc wysoko skraj swojej szaty, by się w nią po drodze nie zaplątać. Teraz naprawdę wyglądał jak dziewczynka, która radośnie hasała po łące w wywiniętej sukience. – Chryzantemo! – krzyknęła podstarzała opiekunka, bo jako pierwsza zauważyła, co się święci. – Zrobisz sobie krzywdę! Chłopiec nie obejrzał się, mimo że zawołano go po imieniu bez okazania należytego szacunku. Teraz bardzo chciał dogonić swoją zgubę i nie liczyło się dla niego nic innego. Przebiegł przez most nad oczkiem wodnym, następnie skierował się na ścieżkę wiodącą między kwitnącymi magnoliami, by ostatecznie wybiec z ogrodu. – Dlaczego stoicie w miejscu? Szybko, gońcie go! – skrzeczała stara kobieta. – Jeśli coś mu się stanie, cesarz każe nas ściąć! Dwóch służących pognało za księciem. Ale pełen energii chłopiec miał nad nimi dużą przewagę. Biegł ile sił w nogach, starając się chwycić wirującą przed nim kartkę. Już mu się wydawało, że prawie ją ma... niemal muskał ją samymi opuszkami palców, jednak złośliwy papier bez przerwy mu się wymykał. Syn cesarza nie poddawał się, bo nie tego go nauczono. Biegł nadal pomiędzy pałacowymi budynkami, aż w końcu trafił na największy plac Zakazanego Miasta, nad którym górował majestatyczny Pawilon Najwyższej Harmonii. W świetle słońca dach pawilonu lśnił tak niesa- 10 - mowicie, jakby był zrobiony ze szczerego złota, a czerwień ścian wydawała się płonąć żywym ogniem. Jednak nawet ten niesamowity widok nie zmącił skupienia chłopca. Problem w tym, że na tak otwartej przestrzeni wiało jeszcze mocniej. Nieszczęsna kartka zakręciła się, wnosząc się coraz wyżej i wyżej, aż znikła za murami Zakazanego Miasta i poleciała dalej w świat. Mały książę nie zdawał sobie sprawy, że odzyskanie zguby nie będzie już możliwe. Zaabsorbowany swoim poczuciem misji zrobił coś, co wcześniej nawet nie przyszło mu do głowy. Wdrapał się na schody prowadzące na grzbiet muru, mijając zdziwionego strażnika, który na widok cesarskiego syna po prostu zamarł w bezruchu. Chociaż, jak się po chwili okazało, przerażenie mężczyzny było dużo mniejsze niż śmiertelny strach, który nagle ogarnął maleńkiego chłopca. Książę po raz pierwszy w życiu ujrzał prawdziwy Pekin. Spoglądał na majaczące w oddali kominy, które pluły dymem niczym smoki. Patrzył na pnące się aż do nieba budynki ze szkła i stali, wielokrotnie przewyższające najbardziej okazałe, cesarskie pawilony. Wreszcie spojrzał na ulice wypełnione kłębiącym się tłumem ludzi, który przypominał pełzające węże i skorpiony lub coś równie ohydnego. To, co chłopiec odczuł, ciężko było nazwać szokiem – to był prawdziwy wstrząs. Nic dziwnego, że młodziutki następca tronu wydał z siebie przeraźliwy krzyk, brzmiący jak pisk zranionego ptaka, a po chwili wybuchnął histerycznym płaczem. Dokładnie w tym momencie na miejsce przybiegli dwaj służący. Widząc syna cesarza w takim stanie, spodziewali się najgorszego – jakiejś krwawiącej rany. Jednak nie dostrzegli żadnych rozdarć w szacie księcia, a uraz nogi można było wykluczyć, bo chłopiec nadal stał. – Co się stało? – Jeden z przybyłych mężczyzn wreszcie zadał to pytanie. Nie wiadomo tylko, do kogo. – Po prostu... – zaczął zakłopotany strażnik, zerkając na zapłakanego chłopca. – Po prostu spojrzał na - 11 - miasto i się rozpłakał... tak nagle. Chyba się boi. Cały się trzęsie. Żołnierz zrozumiał, że cesarski syn, którego tak się obawiał na samym początku, to jedynie maleńkie dziecko. W dodatku bardzo przerażone. Niewiele myśląc, mężczyzna przykląkł obok księcia, przytulił go i pogłaskał uspokajająco po włosach. – Co robisz?! – wykrzyknął drugi służący. – To syn cesarza! Nie wolno ci go dotykać! – To nadal dziecko – padła odpowiedź. – Nie powinno się stać i patrzeć obojętnie na jego płacz. Nastała cisza, przerywana jedynie cichym szlochaniem małego następcy tronu. Chłopiec z początku nie wiedział, co się dzieje, lecz zaraz potem instynktownie wczepił dłonie w szorstki materiał żołnierskiego munduru i całym sobą przywarł do twardej piersi. Czuł się bezpiecznie, ale jednocześnie nie potrafił zrozumieć, dlaczego ojciec tak go nie przytula. Dlaczego ojciec w ogóle nie chciał się z nim widywać? – Jesteś najbardziej nieszczęśliwym chłopcem, jakiego znam, Chryzantemo – powiedział cicho mężczyzna. Wymówił imię księcia z łagodnością. – Obyś zaznał w przyszłości więcej szczęścia. – Co to jest? – zapytał nagle książę, wskazując na panoramę miasta. Uspokoił się już, chociaż głos nadal mu drżał. Odpowiedź długo nie nadchodziła. Wreszcie żołnierz rzekł bardzo powoli i ostrożnie: – Twoje Chiny, Chryzantemo. - 12 -