List otwarty do Ministra Spraw Wewnętrznych i AdministracjiHit!

Transkrypt

List otwarty do Ministra Spraw Wewnętrznych i AdministracjiHit!
List otwarty posła Janusza Wojciechowskiego do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie używania broni przez policję w sposób zagrażający bezpieczeńs twu ludzi
Warszawa, 12 lutego 2007 roku
Pan Janusz Karczmarek
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji
Szanowny Panie Ministrze, Zwracam się do Pana z niniejszym listem, które traktuję jako otwarty, w sprawie niesłychanie ważnej dla bezpieczeństwa ludzi, za które jako minister jest Pan odpowiedzialny. Chodzi o policyjne zasady użycia broni, które od czasu ich zmiany w 2002 roku przyczyniają się do śmierci niewinnych, przypadkowych osób. W 2002 roku, pod wpływem śmierci policjanta, zastrzelonego przez gangsterów w podwarszawskim Nadarzynie, Sejm w ekspresowym trybie zmienił policyjne zasady użycia broni. Zmienione wówczas przepisy (art. 17 ustawy o policji) pozwoliły funkcjonariuszom na dwa zachowania, wcześniej zabronione: po pierwsze ­ dopuściły strzelanie w taki sposób, żeby osobę zabić, a po drugie ­ zwolniły strzelającego policjanta z obowiązku nienarażania życia lub zdrowia osób postronnych. Ta, nie zawaham się określić, idiotyczna zmiana sprawiła, że odtąd w policyjnych strzelaninach nie zginął żaden bandyta, zginęło natomiast lub zostało rannych wielu niewinnych ludzi. Kilka tygodni temu skierowałem list do Ministra Spraw Wewnętrznych Ludwika Dorna, z prośbą o informację statystyczną ­ ilu od 2002 roku policja zastrzeliła bandytów, a ile przypadkowych i niewinnych ludzi? Z odpowiedzi udzielonej przez wiceministra Marka Surmacza wynika, że „…
policja nie prowadzi danych statystycznych określających przypadki użycia broni, w wyniku których nastąpiło pozbawienie życia osób popełniających przestępstwo oraz wydarzenia, w wyniku których została wyrządzona szkoda osobom przypadkowym.” Czy rzeczywiście policji nie obchodzi, kto ginie od jej kul ­ bandyci czy niewinni ludzie? Nie wierzę! Byłby to skandal niesłychany! Ja sądzę, ze taka statystyka istnieje, tylko policja się jej wstydzi.
Nie mając oficjalnych danych, odgrzebuję w pamięci kilka głośnych medialnie przypadków z ostatnich czterech, pięciu lat. Juwenalia w Łodzi – dwie osoby zabite, przypadkowe, żadni przestępcy. Poznań – ostrzelanie samochodu, jeden młody chłopak zabity, drugi kaleka do końca życia, obaj niewinni, pomyłkowo wzięci za bandytów. Ostatnio sąd uniewinnił poznańskich policjantów, uznając, że strzelali zgodnie z prawem. Motycz pod Lublinem – przypadkowy motocyklista zastrzelony, upadając staranował i ciężko zranił rowerzystkę. Szosa pod Siedlcami – Bogu ducha winien Ukrainiec, wiozący ciężarną żonę do szpitala, bezmyślnie zastrzelony przez policjantów, którym też coś się pomyliło. Podobnych przypadków było więcej, były też całkiem liczne przypadki zranienia niewinnych, przypadkowych osób.
Nie przypominam sobie ani jednej wiadomości o tym, żeby policja zastrzeliła ściganego bandytę. Jeśli coś takiego miało miejsce, to grubo przed 2002 rokiem. W ostatnich latach od policyjnych kul giną niemal wyłącznie niewinne ofiary! Policja nie sprawdza kogo zabiła, natomiast liczy przypadki nieuzasadnionego użycia broni. Ze wspomnianego już pisma pana ministra Surmacza wynika, że zdarza się rocznie kilkanaście przypadków nieuzasadnionego użycia broni. Pamiętajmy jednak, że ocena ta dokonywana jest pod katem przepisów, które obecnie pozwalają strzelać prawie bez ograniczenia. Poznański sąd uznał użycie broni za uzasadnione, co nie zmienia faktu, że niewinny młody człowiek leży w ziemi, a drugi dozgonnie przykuty jest do wózka inwalidzkiego. Jednak nawet ta ułomna kwalifikacja przypadków nieuzasadnionego użycia broni, budzi przerażenie. Oto z pisma wiceministra Surmacza dowiaduję się, że w jednym tylko 2005 roku w wyniku nieuzasadnionego użycia broni doszło do zabicia aż pięciu osób! Nieszczęsną nowelizację forsował w 2002 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Krzysztof Janik. Jako poseł byłem temu nieodpowiedzialnemu pomysłowi stanowczo przeciwny, ale pozostałem w moim sprzeciwie w mniejszości. Panowała wtedy atmosfera histerii i przekonanie o potrzebie nadania policji większych uprawnień przesłaniało wszelką logikę rozumowania. Dziś życie potwierdza moje najgorsze przeczucia i obawy. Nowelizacja przyniosła fatalne skutki i obróciła się przeciw bezpieczeństwu ludzi. Owszem, przepisy nie mogą wiązać policji rąk, zasady użycia broni musza być w miarę elastyczne, uwzględniające bezpieczeństwo samych policjantów, ale powinna obowiązywać fundamentalna zasada, że policjant musi najpierw myśleć, a dopiero potem strzelać, nigdy odwrotnie. Jeśli najpierw strzela, a potem myśli, to skutek jest, jaki jest – nie bandyci giną, tylko przypadkowi, niewinni ludzie.
Panie ministrze! Nie Pan, nie Pański rząd i nie obecna koalicja wprowadziła niefortunne zwolnienie policji z troski o unikanie przypadkowych ofiar. Proszę, niech Pan sprawdzi skutki tej zmiany, odpowiadając sobie i opinii publicznej na proste i naprawdę ważne pytanie, które jeszcze raz stawiam: Ilu policyjne kule zabiły bandytów, a ilu niewinnych ludzi? Jestem przekonany, że odpowiedź na to pytanie jednoznacznie przemówi za koniecznością zmiany zasad użycia broni. Czas zmienić „durne prawo”, zanim padną kolejne niewinne ofiary. Z poważaniem,
Janusz Wojciechowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego
PS. Pan minister Marek Surmach zapewnił w odpowiedzi na moje pismo, że „…użycie broni palnej nie ma na celu narażania na niebezpieczeństwo osób postronnych”. Tego by jeszcze brakowało, żeby policja narażała ludzi celowo!

Podobne dokumenty