Aczkolwiek - Gimnazjum nr 4 im. Józefa Piłsudskiego w Otwocku
Transkrypt
Aczkolwiek - Gimnazjum nr 4 im. Józefa Piłsudskiego w Otwocku
• Aczkolwiek • Str. 1 • Umajony wstęp W NUMERZE „Gdy słońce leniwie wychodzi zza horyzontu jego nieśmiałe, acz wesołe promienie tańczą w naszych oczach. Gdy jeszcze lekko chłodny powiew rozwiewający włosy każe iść zmieniać świat. Gdy marzenia ustępują realności to znaczy, że przyszła wiosna. Ta czarowna i pełna słońca oraz ta, która stawia przed nami wyzwania, a zdobywanie ich daje najpiękniejszą radość.” Ogólnie: maj się już kończy, a wiosna rozpoczęła się na dobre. Kwiaty ćwierkają, ptaszki pachą i wszystko staje na głowie. Święta: Flagi Państwowej, Konstytucji 3 Maja, Pracy już dawno minęły, a zbliża się Dzień Matki. Z powodów wielu (choćby żałoby narodowej, o której napisaliśmy czy choroby redaktorki oraz rekolekcji i egzaminów) jedyna słuszna prasa, jaką jest „Aczkolwiek” wyjątkowo przesunęła swój termin wydania. Wcześniej wspomniany maj mai wraz z rojem gryzących komarów i zapachem kwiatów. Kwiaty – jak każda rzecz mogą być ładne, pachnące… lub też przeciwnie. Jednak ważniejsze jest to, co oznaczają. W numerze artykuł o barwach, gatunkach i symbolice kwiatów. Wysłaliśmy służby specjalne osłaniane przez pierwszorzędnych snajperów, które przeprowadziły wywiady z uczestnikami „niepozornego” i „podejrzanego” zgromadzenia, oznaczonego nazwą koła plastycznego. Wybadaliśmy, że grupie przewodniczy pani Maria M., organizująca również tajemniczą „Galerię Jednego Ucznia”. Również uczniowie przygotowujący Dzień Otwarty, którego święto obchodziliśmy 20 marca, nie dali o sobie zapomnieć. Jeden z breakdance’owców w tajnej/poufnej wiadomości opisał swoją pasję. Jednak poza miłymi częściami naszej prasy zobowiązaliśmy się opisać coś nie do końca przyjaznego wszystkim uczniom. Wydarzenie, o którym mowa, to trzy dni wolnego dla klas pierwszych i drugich! (… które niestety się skończyły .) Jednak trzecie w tych błogich dniach męczyły się na strasznych, pożerających żywcem niegrzecznych gimnazjalistów egzaminach. Przed dniami grozy i czyhającego niebezpieczeństwa udzielili nam odpowiedzi na nasze pytania sami Szanowni Uczestnicy krwiożerczych testów. Poza tym absolwent i nauczyciel „Czwórki” – p. Jarosław Hertig nadesłał nam recenzję książki o higienie w poprzednich wiekach. Zapewnie dlatego, żebyśmy ze stresu nie zapomnieli o higienie i czystą skórę wystawiali na promienie wiosennego słońca. W związku z egzaminami nasz wódz i przywódca – Piotrek Korgul tymczasowo został zmuszony do opuszczenia placu piśmiennego boju, co nie oznacza dezercji. Po abdykacji naszego duchowego przewodnika poszukiwaliśmy wokół naszego Okrągłego Stołu równie godnej persony, która mogłaby zastąpić szlachetnego rycerza pióra. Wybraliśmy prawie tak wspaniałą i prawie tak szlachetną osobę, którą skromnie mówiąc jestem ja – Kamila W.! Życzmy - wraz z naszym świeżo ukoronowanym wodzem- miłego czytania i trochę rozluźnienia po egzaminach. Wstęp.....................................................str.1 Artystyczne nastroje Ekspresja w zielonym pokoju……………..….str.2 Kocie rekordy…………………………………..…...str.2 Galeria Jednego Ucznia…………………....……str.3 Mowa kwiatów……………………………..…….…str.4 Pożegnanie Co dalej?...................................................str.4 List od naszego duchowego przywódcy…str.6 Taneczne rytmy Jesteś b- boyem?......................................str.8 Dekada na parkiecie……………………………….str.9 Coś dla ducha Wioska Heretyków……………………………….str.10 Obudzić w sobie patriotę…………………….str. 12 Wiersze……………………………………………… str. 13 • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 2 • Ekspresja w zielonym pokoju Sztuka. Dla nastolatków- pozornie coś odległego. Zjawisko, które spotykają raz w tygodniu - na lekcji plastyki. Przeważnie uważają, że jest to rzecz nudna, staroświecka i ogólnie: niewarta zainteresowania. Jednak sztuka to nie tylko dzieła dawnych mistrzów. Stanowią ją także zabawne rysunki spotykane w ćwiczeniach do gramatyki oraz plakaty - tak chętnie rozwieszane na ulicach. Dzisiejszy numer jest poświęcony w dużej mierze sztuce, dlatego idealnym pomysłem byłoby wspomnienie o działającym w naszej szkole kółku plastycznym. Istnieje ono praktycznie tyle, ile szkoła. Najpierw prowadziła je pani Danuta Kubańska. Wtedy były to głównie zajęcia z malarstwa. Wraz z przejęciem stanowiska przez panią Marię Mikołajewską, obecną nauczycielkę plastyki i techniki, koło stało się otwarte na wszelkie formy ekspresji. Prawdę powiedziawszy, na zajęciach robimy, co tylko przychodzi nam do głowy i Dobry malarz musi namalować dwie artystycznej duszy... Nie jest nam obce malowanie na szkle i rzeczy: człowieka oraz istotę jego duszy. tkaninie. Robimy biżuterię, gipsowe maski, świąteczne ozdoby i Leonardo da Vinci wiele, wiele innych rzeczy, których dokładne wymienienie zajęłoby przynajmniej pięć linijek. Poza tym przygotowujemy scenografię do szkolnych apeli. Mimo, iż sala jest niezwykle przytulna i tchnie w niej duchem sztuki, nie spędzamy w szkolnych murach całego czasu. Trzy lata temu członkowie koła wyjechali na warsztaty w Łucznicy. Dwa lata temu byli na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego Akademii Sztuk Pięknych. Podczas rozmowy pani Mikołajewska wspomniała, że może i w tym roku uda nam się jeszcze gdzieś pojechać Teraz sprawy bardziej przyziemne - spotkania odbywają się dwa razy w tygodniu. W poniedziałki- o godz. 15:30, oraz w środy - o 14:35. Zajęcia poniedziałkowe trwają jedną godzinę, a środowe - dwie. Jeśli czujesz w sobie duszę artysty i chcesz się rozwijać w tym kierunku, serdecznie zapraszamy! Katarzyna Karpińska …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… KOCIE REKORDY Wiosną szczególnie zwracamy uwagę na przyrodę i jej odrodzenie po długotrwałej zimie. Częścią przyrody są także zwierzęta, niektóre- budzące się ze snu. Na łamach „Aczkolwiek” słów kilka na temat KOTÓW, które fascynują o każdej porze roku(DK). Nawet nie macie pojęcia jak zaskakujące są koty! Wśród nich występują również rekordziści. Oto kilka rekordów jakie ustanowiły ☺ - Najstarsza kotka żyła 34 lata, a najstarszy kocur 36 lat. - Najcięższy domowy kot ważył 21,3 kg - Najmniejszy kot miał 7 cm wysokości i 19 cm długości. - Najlepszym łapaczem myszy została Towser. W swoim 24 -letnim życiu złapała 28899 myszy. - W roku 1950 czteroletni kot, podążając za grupą wspinaczkową, wszedł na szczyt Matterhorn w Alpach Szwajcarskich na wysokość 4478 m n.p.m.. W. Redna z pomocą Kamili Winnickiej • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 3 • GALERIA JEDNEGO UCZNIA Magda Hyjek: Dlaczego postanowiłaś M.H.: Czy lubisz malować w plenerze? zaprezentować swoje prace w szkolnej K.K.: Tak. Bardzo rzadko to robię, ale to z „Galerii jednego ucznia”? pewnością ciekawe doświadczenie. Kasia Karpińska: Bardzo lubię rysować i M.H.: Czy pora roku wpływa na Twoje chciałabym przedstawić innym swoją prace? pasję. K.K.: Nie, pora roku nie wpływa na nie. M.H.: Co najczęściej jest tematem To raczej kwestia nastroju. Twoich prac? M.H.: Czy posiadasz ulubioną technikę? K.K.: Ostatnio ludzie. K.K.: Najbliższe mojemu sercu jest chyba M.H.: Czy jest to tylko hobby, czy rysowanie ołówkiem. wiążesz z tym swoją przyszłość? M.H.: Dziękuję za rozmowę. K.K.: Bardzo chciałabym robić w K.K.: Ja też dziękuję. przyszłości coś związanego z tą pasją. M.H.: Autorytet, ulubiony malarz? Magdalena Hyjek K.K.: Rembrandt i Goya. Weronika Gałązka: Dlaczego postanowiłaś zaprezentować swoje prace? W. Bober: Skłoniły mnie do tego koleżanki. W.G.: Co najczęściej jest tematem Twoich rysunków? W.B.: Faceci. Uważam ich za ciekawe istoty. Prace, które wisiały na korytarzu, są stosunkowo stare. W.G.: Czy jest to tylko hobby, czy wiążesz z tym swoją przyszłość? W.B.: Myślałam nad tym… ale nie jestem pewna. W.G.: Autorytet, ulubiony malarz? W.B.: Rubens. Ogólnie, barok to fajna epoka. W.G.: Czy lubisz malować w plenerze? W.B.: Nie bardzo. Zawsze pojawia się coś, co mnie rozprasza i nie Ludzie są jak kwiaty: stworzeni do tego, mogę się skupić. aby się rozwijać. W.G.: Czy pora roku wpływa na tematykę Twoich prac? André Liége W.B.: Oj, tak! Zimą staram się nie używać jaskrawych kolorów. W.G.: Czy posiadasz ulubioną technikę? W.B.: Bardzo spodobało mi się malowanie farbami olejnymi, chociaż -według mnie- to bardzo trudne. Lubię rysować w komputerze. W.G.: Czy rozwijasz się artystycznie w różnych kierunkach (rzeźba, bransoletki)? W.B.: Raczej nie. Trochę piszę, ale coraz gorzej mi to idzie… Weronika Gałązka • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 4 • MOWA KWIATÓW, CZYLI PACHNĄCE WYZNANIA Jak często zadajemy sobie pytanie w kwiaciarni: „Jaki kwiat wybrać?” Rzadko. Najczęściej chwytamy czerwone róże, płacimy i wychodzimy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele znaczą kwiaty, które komuś dajemy. Przekazując piękny AMARYLIS, nieświadomie dajemy znak, że jesteśmy nieśmiali. Kiedy pragniemy ofiarować komuś BEZ znaczy to, że obdarowywany jest naszym przyjacielem. Za pomocą FREZJI wyrażamy swój szacunek. Kiedy dostaniesz HORTENSJĘ KULISTĄ, zastanów się, czy nie chełpisz się zanadto. Zamiast tradycyjnej RÓŻY dajmy GOŹDZIKA. Kwiaty są pięknymi słowami i hieroglifami natury, którymi daje nam ona poznać, jak bardzo nas kocha. Johann Wolfgang Goethe Wyrazimy tym, jak mocno kochamy drugą osobę. Jeśli jesteś bez serca, szybko otrzymasz NARCYZA. SŁONECZNIK powinniśmy zarezerwować dla wybranka, w którym się „podkochujemy”. Kiedy ktoś da nam MAKI, chce, abyśmy puścili w niepamięć wszystkie spory. ŻÓŁTE ŻONKILE wprowadzają zazdrość pomiędzy dwie osoby. TULIPANAMI przekazujemy wiadomość „Miło cię widzieć!”. Nie bez znaczenia jest liczba kwiatów. Ilość ich powinna być nieparzysta, chociaż nie jest to zasadą. Parzystą najczęściej spotyka się na pogrzebach. Kwiaty doniczkowe daje się zazwyczaj osobie, którą dobrze znamy. Zanim znów wybierzesz się do kwiaciarni, pomyśl dobrze, co znaczy dla Ciebie osoba, którą masz zamiar obdarować kwiatami. ………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Jeszcze przed egzaminami gimnazjalnymi zapytaliśmy naszych najstarszych uczniów o ich kondycję psychiczną, sposoby radzenia ze stresem, a także plany na przyszłość. Niektórzy dumnie zaprezentowali swą tożsamość, inni- pragnęli pozostać Anonimami. DK. Co dalej? Kamila Winnicka: Czy boisz się egzaminów albo ich wyników? Anonim 1: Samego egzaminu nie, bardziej wyników. K. W.: Radzisz sobie ze stresem czy raczej nie udaje Ci się to? A1: Raczej nie… K: Jaką wybrałaś szkołę? A1: Liceum im. S. Staszica w Warszawie. K.W.:. Po bracie? A1: Trzeba przecierać stare ścieżki (śmiech). K.W.: Na jaki profil się zdecydowałaś? A1: Na matematyczno – przyrodniczy. K.W.: Dlaczego ten? A1: Lubię chemię i matematykę. K.W.: Czy będziesz tęsknić za „Czwórką”? A1. Tak. K.W.: Co najbardziej tutaj cenisz? A1: Pomoc i otwartość. • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 5 • Kamila Winnicka: Czy boisz się egzaminów lub ich wyników? Laura Turos: Wyników. Dopiero po egzaminie będę się stresować. K:Do jakiej szkoły się wybierasz? L: Liceum im. Reja w Warszawie K: Na który profil się zdecydowałaś? L: Biologiczno – chemiczny. K: Czemu akurat ten? L: Lubię biologię. No i ten konkurs… Potem chciałabym studiować genetykę. K: Będziesz tęsknić za „Czwórką”? L: Tak… Za nauczycielami i najbardziej za „tym największym w swojej wielkości” i za tym „w tym czarnym” też. Na pewno za atmosferą, bo gdy chodziłam na Dni Otwarte w liceach, różnie z nią było. Kochać – tak łatwo, K: Jakie licea odwiedziłaś? żegnać – tak trudno. L: Reja, Hoffmanową i Aleksander Michaux, Staszica. Kamila Winnicka: Czy obawiasz się egzaminów? Może ich wyników? Anonim 2: Bardziej wyników. K: Stresujesz się? A2: Bardzo. K: Jak sobie z tym radzisz? A2: Nie radzę sobie. (śmiech) K: .Jakie liceum wybrałaś? A2: Liceum im. Sobieskiego w Warszawie. K: Który profil? A2: Muzyczny. K: Czemu wybrałaś ten? A2: Chcę rozwijać moje zainteresowania muzyczne. Gram na gitarze i śpiewam. Chciałabym też mieć lepszy start w życiu. K: Będziesz tęsknić za swoim gimnazjum? Z jakimi elementami? Klasą, atmosferą? A2: Ogólnie za wszystkim. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. Kamila Winnicka: Czy stresujesz się przed egzaminami? Anonim 3: Tak, bardzo. Przez to odliczanie, zwłaszcza, że zostało już tylko dwadzieścia parę dni. K: Jak sobie radzisz ze stresem? A3: Nie radzę. Pewnie trzy noce przed w ogóle nie prześpię. K: Do jakiej szkoły będziesz chodzić? A3: Do Gałczyńskiego albo Słowackiego, na profil humanistyczny. K: Nie myślałaś o warszawskich liceach? A3: Zastanawiałam się, ale te dojazdy… K: Profil humanistyczny -czemu wybrałaś akurat ten? A3: Lubię historię i polski. K: Czy będziesz tęsknić za starą szkołą? A3: Nie tyle za szkołą, co za klasą i towarzystwem. Kamila Winnicka: Czy obawiasz się egzaminów? Agnieszka Taniewicz: Jedynie części matematyczno-przyrodniczej. K: Do jakiej szkoły się wybierasz? A: Do „Ekonomika”. K: Czemu wybrałaś tę szkołę? A: Ze względu na to, że jest blisko i dlatego, że jest tam profil, który mnie interesuje. K: Jaki to profil? A: Ekonomiczno-administracyjny. K: Będziesz tęsknić za swoim gimnazjum? A: Tak… K: Co Ci się najbardziej podoba tutaj? A: Atmosfera. Hrabia do Jana: - Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie. - Ale przecież pada deszcz! - To weź parasol! • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 6 • Weronika Gałązka: Czy obawiasz się egzaminów Weronika: Czy obawiasz się egzaminów lub ich lub ich wyników? wyników? Piotrek Korgul: Wyników. Próbne poszły mi Andrzej Musiał: Zdecydowanie wyników, ponieważ dobrze. Z właściwych przewiduję trochę gorszy to one decydują, do jakiej szkoły się dostanę. wynik. Te, które były, opierały się też na szczęściu W: Jak radzisz sobie ze stresem? ☺ A: Idę do kościoła (przypis redakcji: W: Jak radzisz sobie ze stresem? powiedziane to było ze śmiechem i P: Staram się nie stresować, bo to do nie do końca wiem, jak mam to niczego dobrego nie prowadzi. interpretować), ale ogólnie W: Według jakich kryteriów wybierasz szkołę? mało się stresuję. P: Musi to być oczywiście dobra szkoła, na W: Według jakich kryteriów wybierasz wysokim poziomie. Oceny się mniej liczą, a bardziej szkołę? to, co zostaje w głowie. Dojazd też jest ważny, bo A: Kieruję się doświadczeniami innych, jestem leniwy (przypis redakcji: wyznanie zdawalnością matur. Musi to być renomowana szkolnego omnibusa), więc musi być dość blisko. szkoła, bo w takich szkołach uczniom zależy na W: Jaki profil nauczania wybierasz? nauce i mają plany na przyszłość, a atmosfera jest P: Najprawdopodobniej mat.-fiz. lub mat.-inf., nieważna. ewentualnie matex, czyli samą matematykę. W: Jaki profil nauczania wybierasz? W: Czy będziesz tęsknił za szkołą? A: Raczej mat.-fiz. P: Na pewno. W trzeciej klasie poczucie W: Czy będziesz tęsknił za szkołą? przywiązania do szkoły wzrosło. To tworzenie A: Szczerze? Za niektórymi nauczycielami… za klasą gazetki, koledzy… Mnóstwo miłych wspomnień. – eh, niech się cieszą Weronika Gałązka i Kamila Winnicka List od naszego duchowego przywódcy… Przepełniony miłością do literatury, a jednocześnie ogromnym bólem i tęsknotą za "Aczkolwiek", zainspirowany twórczością wieszczów naszych narodowych, napisałem niezbyt poważny (i w założeniu nieco prześmiewczy wobec uczonej w gimnazjum poezji) wiersz. Zawiera CELOWE nawiązania do: 1) A. Mickiewicz - "Pan Tadeusz" (inwokacja) 2) K. K. Baczyński - "Elegia o... [chłopcu polskim]" 3) C. K. Norwid - "Moja piosnka II" 4) A. Mickiewicz - "Reduta Ordona" 5) J. Kochanowski - "Tren VIII" 6) J. Słowacki - "Testament mój" • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 7 • Oda do „Aczkolwiek” Aczkolwiek! Gazetko moja. Ty jesteś jak zdrowie Ile trzeba Cię cenić, ten tylko się dowie Kto Cię stracił. Zaprawdę, wiele tutaj racji. Przeżyłem stratę ciężko przy swojej abdykacji. W wyniku politycznych zawirowań na tronie Nie zostało mi nic, jak rzec: „żegnaj” koronie. Pozbawiony tytułu naczelnego redaktora Odszedłem z redakcji niczem senna zmora. Przebywam na wygnaniu, wśród gór i śniegu Na arktycznej wyspie o skalistym brzegu. Me serce się kraje, dusza trwa w rozpaczy Czy me oko już nigdy redakcji nie zobaczy? Cóż mi pozostało w tym bólu i tęsknocie? Cóż zdoła otrzeć łez rozliczne krocie? Czymże mam się zająć, na czym myśli skupić By zmysłów nie postradać, żalem się nie upić? Zajęty tym frasunkiem, przez okno wyglądam Smutne oczy podnoszę, na niebo spoglądam. Nieboskłon usiany czarnymi chmurami. Ich widok przeraża, a nawet mię rani. Bowiem wiem, co się zbliża wielkimi krokami Co lęk w serce wlewa czarnymi kroplami. Widzę ten cień, straszliwą sylwetkę I piekielnych sługusów dziesiątkę czy setkę. Oto przede mną wyrasta, jak gdyby spod ziemi Przerażający w postaci, ze szponami swemi I kłami, mackami, ohydne stworzenie Napawa mię lękiem i sieje zniszczenie. Tak, to on! - w panice zakrzykną ofiary Każdy przeżegna ziemię, czy młody czy stary Ulotna myśl pofrunie: „Umierasz mój synu, Albowiem oto i czas EGZAMINU.” To EGZAMIN nadchodzi wielkimi krokami, Wokół jeno płacz, zgrzytanie zębami. Desperacka nauka, połamane ołówki Rezystancja, niemetale i zgubione skuwki. Kiedy zmarł Mickiewicz? Co wiesz o Herbercie? Jak tu się połapać w książek całej stercie. Tylko czasem cichy głos przerywa wkuwanie: „Do bez-nauki i bez-myślenia... tęskno mi, Panie.” Potem jednak przechodzi ta chwila zwątpienia, Otrząsam się szybko, dosyć biadolenia. Po chwili pełen werwy wstępuję na działo I spoglądam na pole - dwieście harmat grzmiało! Kulami są lekcje, liczba nieskończona Jak się ich nauczyć? Już prędzej tu skonam. Wtedy znowu powtarzam, że „tęskno mi, Panie”, By po chwili ozwało się również wołanie: „Wielkieś mi uczyniła pustki w mózgu moim Moja najdroższa Wiedzo, tym zniknieniem swoim. Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, A umysł swej mądrości darmo upatruje.” Kim był Pitagoras? Co jest z tym Talesem? Wzór na pole koła? Przepadnę z kretesem. Malarstwo rodzajowe, bitwa pod Grunwaldem Czy Jagiełło walczył z Lwim Sercem, Ryszardem? Zgłoski, spółgłoski, liczby naturalne Teraz mam to pojąć? Wysiłek na marne. A może jednak nie? Modlić się zaczynam. Czyżby nadchodziła ostatnia ma godzina? Czyżby to był kres? Ostatnia ma nadzieja W górze. Wzywam Boga dobrodzieja. Ażeby swe szanse zwiększyć kilkakrotnie Wzywam też Zeusa, Atenę przelotnie Ozyrysa, Amona i Wielkiego Wołu Zaprawdę, zaprawdę, straszliwa jest szkoła! „Nie trać nadziei” - słyszę w swojej głowie „Nie trać jej, ona jest jak zdrowie!” Mądra rada, chyba jej posłucham Nadziei żagiel na wietrze, co dmucha Rozłożę szeroko, a łódka ma popłynie Po wiedzy bezkresnej, ogromnej krainie. Uwierzyć mocno, że nigdy nie zatonie! Mam zamiar dopłynąć w złocistej koronie. Koronie informacji, koronie mądrości Karta historii jeszcze mnie ugości. Więc pewnie tu stoję, nie tracę nadziei Dumnie podejmuję nauki kaganiec Z innymi pójdę na śmierć po kolei Jak kamień przez Boga rzucony na szaniec! Piotrek Korgul • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 8 • Wielu z nas miało okazję zobaczyć udany występ taneczny podczas Dnia Otwartego. Osoby, które nie interesowały się dotychczas tańcem nowoczesnym, zaczęły pytać o jego tajniki. Najważniejsze kwestie obiecał wyjaśnić jeden z wykonawców show- Krzysiek Poniewierski z klasy 2d. (DK) Jesteś b-boy’em? HISTORIA Breakdance (pierwotna nazwa bboying lub breaking) powstał pod koniec lat sześćdziesiątych w nowojorskim Bronxie. Taniec ten to jeden z elementów kultury hip hop. Należy wykazać się w nim dużą sprawnością fizyczną oraz bardzo dobrym poczuciem rytmu. Za ojca breaka możemy uznać Jamesa Browna. Swoją muzyką i tańcem - podczas występów telewizyjnych oraz koncertów promujących jego debiutancką płytę „The Good Foot”- zainspirował młodych do jego naśladowania. Osobę tańczącą breakdance nazywa się b-boy (mężczyzna) lub b-girl (dziewczyna). Nazwa ta powstała od słowa „breakboy”. RUCHY Podstawowe ruchy w breakingu dzielimy na: toprock, power moves, freeze i footwork. Toprock – dynamiczne kroki połączone z gestami, które mają sprawić wrażenie mowy ciała. Jest to wstęp solowy bboya/bgirl. Power moves – figury rotacyjne. Jest to najtrudniejsza część bboyingu. Ich charakter ma podłoże akrobatyczne. Wymagają od tancerza dużej gibkości, koordynacji oraz wyczucia przestrzeni. Freeze - figura polegająca na „zastygnięciu” w miejscu na chwilę w jakiejś pozycji. Footwork – kroki wykonywane najczęściej w przysiadzie. Drop – przejście z toprock do footwork, pozwalają one na płynne przejścia pomiędzy tymi elementami, pozwalając na płynność w solówce. Należy pamiętać, że ruchy można tworzyć samemu, odpowiednio interpretując muzykę, dlatego w breakingu nie ma ścisłych ograniczeń, co odróżnia go od wielu stylów tańca. • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 9 • RYWALIZACJA Najpopularniejsze są bitwy nazywane „batelkami”. Naprzeciwko siebie stają grupy bądź pojedynczy tancerze, starając się pokonać siebie, pokazując najróżniejsze triki. Nie zapominajmy, iż liczy się także poczucie rytmu. Kółeczko – najczęściej pokazuje się w nim tylko swoje umiejętności, jednak istnieje możliwość, by bboy/bgirl wskazał na osobę i zażądał batelki. Co roku są organizowane zawody Red Bull BC One, w których uczestnicy walczą w batelkach. W bboyingu każdy może siebie wyrazić poprzez własny styl. Ludzie myślący, że po roku tańczenia będą podbijać świat, bardzo się mylą. W breaku nie zostaniemy łatwo mistrzami. Są to godziny wylanego potu na parkiecie, siniaki, otarcia aż do krwi. Ten taniec kształtuje charakter, wytrzymałość, zawziętość oraz wewnętrzną mobilizację. Jednak bboying uzależnia. Każdy bboy/bgirl wie o czym mówię… Jeśli poświęciliście się temu tańcowi w całości, czujecie ciągłą potrzebę tańca, myślicie o nowych krokach/patentach czy to na lekcji w szkole lub idąc spać, a twoje nogi rwą się do tańca, to myślę, iż każdy z was może nazwać się bboyem. Często słyszę słowa: „Jaki lanser!”, lecz świadczą wyłącznie o niewiedzy tej osoby. Tak jak wyżej napisałem, ten taniec pokazuje naszą osobowość. Kształtuje charakter. To wszystko kryje się za słowem bboy. Krzysztof Poniewierski ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. Każdego roku, pod czujnym i profesjonalnym okiem Pani Justyny Grdeń- Kołsut, trzecioklasiści uczą się poloneza. Nasz czujny wywiad prześledził karierę Instruktorki. Okazało się, że taniec nie towarzyszył pani Grdeń- Kołsut jedynie na dyskotekowym parkiecie… Zdobycia szczegółowych informacji podjął się nasz redaktor śledczy- Kuba Rosłoniec. DK DEKADA NA PARKIECIE Taniec jest ukrytym językiem duszy. JCB – Witam. Jak długo ćwiczyła Pani taniec? Martha Graham P.G - Dziesięć lat. JCB - Dlaczego właśnie rozwijała Pani tę pasję? P.G - Zawsze lubiłam ruch i muzykę, to wszystko łączyło się w całość. Poza tym lubię patrzeć na tańczących ludzi. JCB - Dlaczego akurat taniec towarzyski? • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 10 • P.G - To było w małej miejscowości, gdzie istniał klub tańca towarzyskiego. W tych czasach nie było możliwości nauki innego stylu. JCB - Czy chciała Pani zostać zawodową tancerką? P.G – Tak. JCB - Dlaczego przestała Pani tańczyć i została nauczycielką wychowania fizycznego? P.G - Po pierwsze, musiałam odejść na studia. Po drugie, mój partner do tańca nie urósł, a ja- tak, a w tańcu partnerzy muszą być równi. Po trzecie, na Uniwersytecie w Warszawie nie było dla mnie odpowiedniego partnera. JCB - Jaki jest Pani ulubiony styl tańca? P.G - Taniec towarzyski dzieli się na wiele różnych stylów, między innymi Latino. Lubię właśnie Latino oraz standardowe tańce. JCB - Czy poleca Pani taniec ludziom w jakimś konkretnym wieku? P.G - Taniec towarzyski jest dobry dla wszystkich, w każdym wieku i każdej porze. JCB – Teraz pytanie, które zadały koleżanki z redakcji „Aczkolwiek”: Ile kosztuje turniejowa suknia? P.G - Specjalny kostium do tańca nowoczesnego kosztuje około tysiąca złotych, więc sukienka pewnie coś koło dwóch, trzech tysięcy. JCB - Ile ćwiczy się przed turniejem? P.G - Całe dnie, po sześć – osiem godzin, sobota, niedziela, święta, każdy wolny czas spędza się na parkiecie! JCB - Bardzo dziękuję za rozmowę. ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. W poprzednim numerze pojawił się artykuł dotyczący sportu, przygotowany przez naszego tajnego informatora - ”Zaszę”, w tym zaś – czego bardzo żałujemy- intrygujący publicysta nie zdążył skreślić kolejnej ciekawej opowieści z tej dziedziny. O to, by miejsce nie pozostało puste, postarał się Pan Jarosław Hertig, który nadesłał na adres naszej redakcji artykuł trzecioklasistki- Patrycji Wiedeńskiej. DK Wioska heretyków „Montaillou, wioska heretyków 1294-1324” autorstwa Emanuela Le Roy Laduriego trafiła do księgarń w Polsce w 1988 roku. Ten znany historyk francuski wydał ją w oryginale w 1975 roku, na zawsze odmieniając styl piśmiennictwa historycznego. Jak pisze Le Roy Ladurie, Montaillou była maleńką wioską położoną na wysokości 1300m n. p. m w Pirenejach, na południowozachodnim pograniczu średniowiecznej Francji. W czasach, w których toczy się akcja książki, zamieszkiwało ją 200-500 mieszkańców. Historyk, pisząc tę książkę, korzystał z bogatych w informacje Pacjent mówi do lekarza: rejestrów inkwizycji. Zeznania zbierali dominikańscy zakonnicy z - Ugryzł mnie pies. Carcassonne (w średniowieczu właśnie to zgromadzenie zakonne Lekarz odpowiada: zajmowało się walką z heretykami) oraz miejscowy biskup z Pamiers Jakub - Gdzie? Fournier (późniejszy papież Benedykt XII). Po żmudnym „rozpracowywaniu” - Na rogu, koło szkoły. wioski, w 1324 roku inkwizycja aresztowała wszystkie -bez wyjątku- dorosłe osoby: mężczyzn i kobiety, mieszkające w Montaillou i poddała je szczegółowym przesłuchaniom. • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 11 • Szczęśliwie dla badacza, protokoły przesłuchań wolne są od schematycznego porządku: szczegółowe pytanie-szczegółowa odpowiedź. Śledczy zadawał ogólne pytanie, a przesłuchiwany wieśniak opowiadał wszystko, co w danej chwili przyszło mu do głowy (często nie znajdowała się w jego wypowiedzi odpowiedź na zadane pytanie). Dzięki takiej formule, dowiadujemy się nie tylko jak wyglądały heretyckie obrzędy i kto brał w nich udział (co dla inkwizytorów i przygotowywanego procesu było najistotniejsze), ale także poznajemy mimochodem historie życia bohaterów, krążące we wsi mity i zabobony, a nawet dowiadujemy się… jakimi słowami i przekleństwami (a zapewniam, że były to naprawdę konkretne inwektywy) średniowieczni chłopi obrzucali swoich wrogów. Postaciami centralnymi książki są dwaj bracia: Piotr i Bernard Clergue-, odpowiednio; miejscowy proboszcz i sołtys, jedyna żyjąca we wsi szlachcianka Beatrice de Planissoles oraz pasterz Piotr Maury. To jednak tylko jeden z argumentów, którymi chciałabym zachęcić was do przeczytania tej książki. „Wioska heretyków” napisana jest prostym, przystępnym językiem, co ułatwia zrozumienie jej treści. Dodatkowo, autor pozwala sobie na dość swobodną formę wykładu, gdy sprawy, które przytacza, odnoszą się do nieco mniej poważnych zagadnień, na przykład do sprawy używania przez wieśniaków bielizny: W Montaillou zdejmują więc bieliznę na noc. Od czasu do czasu zdarza się im nawet ją zmieniać – tak oto Le Roy Ladurie komentuje ten aspekt życia XIV-wiecznych wieśniaków. Nie sposób zreferować w paru słowach całej książki. Przytoczę więc jedynie pojedyncze, dość zwyrodniałe fragmenty o jednej z nieco bardziej intymnych czynności życia codziennego. Mam na myśli iskanie, czyli odwszanie. Przytoczę teraz fragment z książki W Montaillou niemal nikt się nie goli i ludzie w ogóle myją się bardzo rzadko. Nikt też nie kąpie się ani nie pływa. Tępi się jednak wszy. Zabieg iskania może odbywać się w małżeńskim łożu, przy ogniu, w oknie lub na szewskim warsztacie. Ważne jest również kto to robi. Kochanka szuka wszy we włosach swego kochanka, a także na głowie jego matki. Przyszła teściowa iska zięcia, córka matkę. Jak tłumaczy to Le Roy Ladurie, jest to ważny obyczaj wioskowego życia. Co można zauważyć, iskanie odbywa się między osobami nieobcymi sobie, więc ma ono wymiar społeczny: utwierdza przyjaźnie, wskazuje także na zależności miedzy poszczególnymi członkami społeczności. Przykładów podobnie szczegółowych anegdot i wiadomości jest w tej pracy bardzo wiele. Dotyczą one wszystkich aspektów życia, od pracy i obowiązków, po przyjemności wszelkiego rodzaju. Za sprawą takich właśnie informacji książka staje się ciekawa. Czytając „Montaillou”, można poczuć klimat tamtej wioski, poznać interesujące historie całkiem zwyczajnych ludzi tamtych czasów, o których, gdyby nie proces przed trybunałem inkwizycyjnym, nigdy byśmy nie usłyszeli. Poprzez szczegółowość opisów, możemy naprawdę wczuć się w życie prostego pasterza z pirenejskich pastwisk lub wiejskiego proboszcza, którzy trzęsie (do czasu) pozostałymi mieszkańcami Montaillou. Polecam przeczytanie tej książki każdemu. Warto! Mam nadzieję, że próbujecie poszukać tej książki – piszę świadomie o szukaniu, ponieważ została ona wydana w Polsce tylko raz w niedużym nakładzie wiele lat temu, więc dość trudno ją znaleźć w bibliotekach, ale nie zniechęcajcie się! ☺ Dzisiaj zamek, gdzie rezydował niegdyś mąż Beatrice jest ruiną, grobów bohaterów książki nie ma i nigdy nie będzie, a jednak w trakcie czytania stają nam oni przed oczami żywi i przejęci swoją teraźniejszością, która dla nas jest już zamierzchłą przeszłością. Od 2001 roku merem Montaillou jest Jean Clergue, który nosi dokładnie to samo nazwisko, co miejscowy sołtys sprzed siedmiuset lat. I jak tu nie wierzyć w ciągłość dziejów? Patrycja Wiedeńska • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 12 • 10 kwietnia 2010 r. - Obudzić w sobie patriotę 10.04.2010 r. stał się dniem, którego nie zapomnimy. Rozbił się samolot „Tupolew”. Polska elita- intelektualistów, polityków, wojskowych straciła życie. Wśród nich był nasz prezydent - Lech Kaczyński. Nie pozostaliśmy temu obojętni. W naszej szkole prawie wszyscy ucichli. Na korytarzach nie było gwaru. Ofiary tego tragicznego wypadku uczciliśmy minutą ciszy podczas apelu. Jednak- niestety- nie Prawdziwym patriotą jest ten, który nie ze wszystkiego jest zadowolony w swej ojczyźnie, to człowiek, który pragnie i walczy o to, by w niej było lepiej. każdy powagę. umiał Jak zachować zwykle, znaleźli się tacy, którzy śmiali się po kątach. Niektórzy nie dorośli do tego, aby z godnością przejść przez okres żałoby. Jednak nikt nie każe wylewać nam łez strumieniami. Po prostu trzeba obudzić w sobie patriotę. Pan Konowrocki powiedział: „Powinniśmy być na co dzień takimi patriotami, jak jesteśmy w czasie żałoby.” Często zapominamy o swojej tożsamości. Nie pamiętamy, skąd pochodzimy, jakie są nasze powinności względem ojczyzny. Przy okazji zadajmy sobie pytanie: „Czy Powinniśmy być na co dzień takimi patriotami, jak jesteśmy w czasie żałoby. P. Konowrocki wywieszamy flagi w święta narodowe?” Padło ono z ust pana Konowrockiego. Zadajcie je sobie i szczerze odpowiedzcie. Czy dopiero zaczynamy myśleć o patriotyzmie, gdy coś się stanie? Każde z nas (dzieci, młodzieży, uczniów) żałobę odbiera inaczej . Jedni stoją obok Pałacu Prezydenckiego, inni odwołują imprezy, kolejni- dekorują sale tak, aby przypominały nam o tej tragedii. W chyba każdej znajdziemy akcent żałobny- godło przepasane kirem, gazetki na ten temat, a w sali nr 18 - stolik z dwoma zniczami. Nie zapominajmy o ludziach, którzy zginęli. Oni też mieli rodziny. Ktoś ich kochał. Ktoś będzie za nimi tęsknił. Ktoś będzie o nich się modlił. My także spróbujmy chociaż przez chwilę o nich pomyśleć. Kto wie jak nasze życie się skończy? W.Redna • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 13 • OWACJE NA STOJĄCO 5 maja odbył się apel okolicznościowy związany z rocznicą uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja. Został on przygotowany przez panie: Agnieszkę Szulc, Anetę Sadowską i Justynę Grdeń. Castingiem wykonawców i skonstruowaniem scenariusza zajął się Piotrek Korgul. Wbrew przewidywaniom był to całkowicie inny spektakl niż zazwyczaj. Głównym punktem stały się nie tylko wiadomości historyczne, ale i przypomnienie nam, kim jesteśmy. Ciekawy przekrój wydarzeń z lat niewoli Polski zdecydowanie przypadł mi do gustu. Kreatywność i pomysłowość to coś, co było bardzo potrzebne przedstawieniom w naszej szkole. Oprócz interesujących faktów historycznych mogliśmy podziwiać imponującą grę aktorską naszych młodych kolegów i koleżanek. Dodatkowym i świetnie trafionym pomysłem były występy wokalne naszych uczennic. Ich ogromny talent wzbudził wiele pozytywnych emocji. Moim zdaniem, absolutnie warto było uczestniczyć w tej uroczystości. Oryginalność przyniosła pożądany efekt, ponieważ skupiona została uwaga uczniów. Patriotyczny charakter apelu wzruszył nas wszystkich. Jestem pewna, że środowy apel wpłynął na naszą postawę jako Polaków i wyciągnęliśmy z niego wnioski. Aneta Czajkowska kl. IId ……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………. Przed Państwem kilka utworów naszej szkolnej Poetki- Magdaleny Kozioł- uczennicy klasy I b. Dopiero teraz postanowiła ujawnić na forum swe skrzętnie ukrywane dotąd zdolności. Inspiracją twórczą stała się przyrodajej zmienność i piękno. Nie zabrakło elementu wiosennego… Zachęcam do lektury. DK RADOŚĆ PRZEBUDZENIE Wczesną wiosną przyroda się budzi, By swym wyglądem radować ludzi. Niesie im radość, w zielonych kolorach I kolorowe kwiaty w wazonach. Ludzie szanują wokoło przyrodę, Lubią też jeździć latem nad wodę. Tam tej zieleni też nie brakuje, fauna i flora wokół wiruje. Wiosną się wszystko budzi do życia, I piękna zieleń wychodzi z ukrycia, Lato kolorem nas zachwyca, A ciepło ciała nas zniewala. Jesień ponura jest, ale przepiękna, Kolory złota nam przedstawia. Na zimę wszystko się chowa, Taka jest nasza polska przyroda. • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 14 • NATURA W wielkim lesie, wielkie drzewa, A nad nimi błękit nieba. Krzewy zielone, trawa zielona, Pięknie kwiatami przyozdobiona. Ptaki śpiewają, ryby pływają, Rzeki, jeziora sitowiem obrastają. Jesienią kolory złota popiękniały, Ręce ludzkie kasztany ściskały. Gdy zima przyjdzie, dzieci się cieszą, Bałwany lepią i na górkę spieszą. Wiosna przychodzi, wszystko sie rodzi, Potem przechodzi i przemija. Tak się przedstawia polska przyroda, Czasami zimą odpoczywa. PRZYRODA Popatrz, jaką jest przyroda. Przyszła jesień. Już drzewa w kolory ubrane, Już pola pachną chłodem, Wrzosami odziane. Radość szeptem plonów płonie, Cieszy się życie W kwiatach jesieni. Bo wnet wiosna wróci I wszystko odmieni. Nawet to, co stare odrośnie. Tego co roku, Spodziewam się po wiośnie. PORY ROKU Zimą jest pięknie, widniej na dworze, Wszystko jest prawie w białym kolorze. Gdy śnieg topnieje, to wiosną wieje. Krokusy w górach dają znać, Że już niedźwiedziom pora wstać. Soczysta zieleń nam przypomni, Że już wiosna tutaj rządzi. Gdy już wszystko zazieleni. W kolor lata się przemieni. Będzie pięknie, kolorowo, Brawurowo i wesoło. Po słonecznych dniach się wkradnie, Pani jesień i przesadnie Wszystko w złoto pomaluje, Kwiaty, krzewy porujnuje. Gdy nadejdzie kres jesieni, Pani zima ją zamieni. • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] • • Aczkolwiek • Str. 15 • Tutaj zamieszczamy to, co zazwyczaj znajduje się na początku, ale z powodu wylewności i gadatliwości piszącej wstęp nie zmieściło się tam. (Chociaż myślę, że koniec gazetki to lepsze miejsce.) Nie zapomnijcie o Dniu Matki! Już 26 maja! REDAKCJA Redaktor naczelny: Kamila Winnicka Zastępca redaktora naczelnego: Magda Śmierzyńska Redaktorzy: Kasia Karpińska, Weronika Gałązka, Magda Hyjek, Kuba Rosłoniec, W.Redna Opieka nad grupą: p. Dorota Konstantynowicz Korekta: p. Dorota Konstantynowicz Skład i opieka techniczna: Kamila Winnicka Serdeczne podziękowania dla: • Magdy Kozioł- za wzbogacenie naszej gazetki wierszami • Trzecioklasistów: Agnieszki Taniewicz, Laury Turos, Piotrka Korgula, Andrzeja Musiała oraz trzech Anonimów za wywiady. Przepraszamy za dodatkowy przedegzaminacyjny stres ☺ • Kasi Karpińskiej, Weroniki Bober za udzielenie wywiadów o swojej pasji • P. Justyny Grdeń- Kołsut- za interesującą rozmowę o tańcu opublikowaną w „Aczkolwiek” • Patrycji Wiedeńskiej za artykuł „Wioska Heretyków” • Krzyśka Poniewierskiego za artykuł „Jesteś b- boyem?” • Anety Czajkowskiej za artykuł „ Owacje na stojąco” • Weronice Bober za pomoc graficzną • Piotrkowi Korgulowi za list i „Odę do Aczkolwiek” • P. Dorocie Konstantynowicz za cierpliwość, opiekę nad grupą oraz niezbędną korektę naszych prac • Całej redakcji, za starania i wspólną pracę oraz za to, że ze mną wytrzymali (jako redaktorem naczelnym ☺). • Numer 5, kwiecień – maj 2010 • [email protected] •