Wywiady - Zespół Szkół nr 14 we Wrocławiu
Transkrypt
Wywiady - Zespół Szkół nr 14 we Wrocławiu
Wywiady Marzec Maciej Dulęba - złoty i srebrny medalista wielu konkursów i olimpiad międzynarodowych Maciej Dulęba - absolwent ZS nr 14 ( w latach 2006 – 2009 uczeń Gimnazjum nr 49, w latach 2009 – 2012 uczeń XIV LO). Złoty i srebrny medalista wielu konkursów i olimpiad międzynarodowych: 2008r. : medal złoty - Międzynarodowy Konkurs Matematyczny „ Mathematics without Limits" (Polska) , 2010r.: medal srebrny - Międzynarodowa Olimpiada Lingwistyki Teoretycznej, Matematycznej i Stosowanej (Szwecja), 2011r.: wyróżnienie - Międzynarodowa Olimpiada Lingwistyki Matematycznej (USA), 2011r. : medal srebrny - Międzynarodowa Olimpiada Matematyczna (Holandia), 2012r.: medal srebrny - Międzynarodowa Olimpiada Matematyczna (Argentyna) Obecnie studiuje matematykę oraz informatykę na Uniwersytecie Wrocławskim. ________________________________________________________________________________________ Skończył Pan liceum rok temu, gdzie kontynuuje Pan edukację? Od października 2012r jestem studentem Uniwersytetu Wrocławskiego. Studiuję dwa kierunki jednocześnie: matematykę i informatykę. Oba kierunki tak samo mnie interesują i świetnie się uzupełniają. Matematykę można efektywnie wykorzystać w informatyce, a informatyka pomaga tworzyć programy, które wykorzystuje się przy rozwiązywaniu zadań matematycznych. Wybór kierunku studiów wynikał nie tyle z sukcesów olimpijskich, ile te sukcesy, jak i wybór studiów wynikały z fascynacji matematyką i informatyką. Pasję do matematyki zaszczepili mi rodzice, a szkoła pomogła ją rozwijać. Jak wygląda Pana aktywność naukowa? Czy w dalszym ciągu uczestniczy Pan w konkursach i olimpiadach? Moja aktywność naukowa? Jestem dopiero na pierwszym roku studiów, więc nie mam za wiele do powiedzenia w tej kwestii. Uczestniczyłem w Mistrzostwach w Programowaniu Zespołowym – drużynowych zawodach regionalnych, ogólnopolskich i krajów Europy Wschodniej. W przyszłym roku podejmę kolejne wyzwania. Jakie są Pana plany zawodowe? Gdzie w przyszłości chciałby Pan pracować? Nie zastanawiałem się jeszcze nad karierą zawodową, na podjęcie decyzji mam jeszcze kilka lat, na razie planuję skończyć studia. Myślę, że dopiero na ostatnim roku studiów będę w stanie wybrać moją ścieżkę zawodową. Na pewno chciałbym, aby moja przyszła praca sprawiała mi przyjemność i dawała satysfakcję. Jak ocenia Pan działania szkoły na rzecz wspierania uzdolnień i rozwoju młodych ludzi? Jaki wpływ na Pana rozwój miało XIV LO? Program szkoły na rzecz wspierania uzdolnień i zainteresowań uczniów uważam za dobry. Dużym plusem szkoły jest niezwykle bogata oferta zajęć pozalekcyjnych oraz programy ITU (Indywidualny Tok Uczenia) i ITN (Indywidualny Tok Nauczania), które pomagają potencjalnym olimpijczykom osiągnąć sukcesy w danej dziedzinie. W rozwijaniu uzdolnień wielką rolę odgrywali nauczyciele, przekazywali nam nie tylko swoją wiedzę, ale i uczyli 43 Wywiady nam nie tylko swoją wiedzę, ale i uczyli swojego sposobu myślenia oraz zarażali swoimi Czerwiec pasjami. Szczególnie pozytywnie wspominam zajęcia z matematyki, prowadzone przez prof. Stanisława Busia. Dzięki wsparciu prof. St. Busia z zapałem poszerzałem i przyswajałem wiedzę matematyczną. Myślę, że właśnie wtedy nauczyłem się najwięcej. Nauczyciele poloniści pokazali mi piękno języka polskiego i udowodnili, że ścisły umysł może sobie również dobrze poradzić z językiem polskim. Bardzo duże znaczenie miały dla mnie „kółka” informatyczne, na które chodziłem przez prawie wszystkie lata nauki w szkole. Chciałbym również podkreślić, że każdy nauczyciel, z którym miałem w „czternastce” zajęcia, wywarł wpływ na mój rozwój i ma swój udział w osiągniętych przeze mnie sukcesach. Jestem im za to wdzięczny. Mam bardzo miłe wspomnienia z „czternastki”. Spędziłem tu w sumie 6 lat ( 3 lata w Gimnazjum nr 49 i 3 w Liceum nr XIV). W szkole najbardziej podobała mi się atmosfera. Nie zgadzam się z często spotykaną opinią, że jest tu wyścig szczurów. Uczą się tu ambitni ludzie, którzy mają pasje i chcą osiągnąć sukces. Taka atmosfera bardzo mnie mobilizowała. Przyjaźnie, które tutaj zawarłem, są dla mnie niezwykle cenne i myślę, że wiele z nich to takie na całe życie. Z niektórymi kolegami jesteśmy w stałym kontakcie, studiujemy razem na tych samych uczelniach i wspólnie startujemy w drużynowych Zawodach Informatycznych. Stratował Pan w wielu olimpiadach i osiągnął Pan liczne sukcesy. Która z nich miała dla Pana największe znaczenie? Sukcesy w Olimpiadach Międzynarodowych są dla mnie bardzo cennym osiągnięciem. Dużym przeżyciem było uczestnictwo w Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej, która odbyła się w roku 2011 w Holandii. Pamiętam, że zadania były dość trudne (przynajmniej w mojej ocenie), jednak udało mi się zdobyć srebrny medal. Rok później poleciałem na kolejną Międzynarodową Olimpiadę do Argentyny. Lecieliśmy samolotem z Warszawy do Frankfurtu, następnie do Buenos Aires, a potem jeszcze do Mar del Plata. Pod względem organizacyjnym wszystko wyglądało podobnie jak w Holandii, ale Argentyna to zupełnie inny kraj. Dużo zwiedzaliśmy i poznawaliśmy się z uczestnikami różnych narodowości i kultur. Z tej olimpiady chyba najbardziej pamiętam nie sam konkurs, ale panującą tam atmosferę i możliwość zobaczenia tych wszystkich miejsc, których prawdopodobnie - gdyby nie olimpiada – nigdy bym nie zobaczył. Z Argentyny również wróciłem ze srebrnym medalem. Nie potrafię porównać olimpiad, w których brałem udział, bo wszystkie były wyjątkowe. Jakie jest Pana credo życiowe? Trudno powiedzieć… Myślę, że najważniejsze jest to, by człowiek stale się rozwiał i poszerzał swoje horyzonty. Co z perspektywy czasu mógłby Pan doradzić obecnym licealistom, potencjalnym olimpijczykom? Nie wolno się zniechęcać, trzeba być cierpliwym i wytrwałym - bo sukcesy nigdy nie przychodzą od razu. Rozmawiała Agnieszka Frankiewicz 44 Wywiady Czerwiec Marek Stocki - inżynier oprogramowania w krakowskim oddziale Google Marek Stocki – W latach 1991-1996 uczeń XIV LO. Zdobył srebrny medal na Olimpiadzie Informatycznej Centralnej Europy w 1994r i brązowy medal na Międzynarodowej Olimpiadzie w Szwecji w 1994 roku. Obecnie pracuje w Krakowie - jako inżynier oprogramowania w krakowskim oddziale Google – wizjonerskiej firmie operującej na niezwykłą skalę. Czy myślał Pan o tym, że będzie Pan pracował w jednej z największych, najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych światowych firm? W okresie, kiedy chodziłem do liceum, było to absolutnie niewyobrażalne. Kiedy zaczynałem naukę w klasie informatycznej XIV LO, mało kto w Polsce traktował informatykę jako poważny przedmiot. Profil powstał dzięki autorskiemu programowi stworzonemu przez naszych nauczycieli. Gdy kończyłem szkołę i szedłem na studia, rodził się Internet. Dopiero w kolejnych latach pierwsze zagraniczne firmy technologiczne otwierały u nas swoje oddziały. Jak potoczyły się Pana losy po skończeniu liceum? Zapewne zdecydował się Pan rozwijać swoje pasje i zdolności związane z informatyką? Informatyka zawsze była moją ogromną pasją. Komputerami, a w szczególności programowaniem, interesowałem się od dziecka. Kończąc szkołę podstawową, nie wyobrażałem sobie pracy w żadnym innym zawodzie. Okres nauki w XIV LO utwierdził mnie w przekonaniu, by rozwijać moje pasje na studiach informatycznych. Skończyłem liceum w momencie, kiedy uczelnie likwidowały już egzaminy wstępne, a matury wciąż oceniane były w szkole. Nasi nauczyciele nie odrzucili nawet w tej wyjątkowej chwili surowych kryteriów oceny. Przez to absolwenci XIV LO w tamtych czasach miewali problemy z dostaniem się na wybrane kierunki. Na szczęście szkoła zaszczepiła w nas także wiarę w siebie i solidną wiedzę, co pomogło w walce z przeciwnościami losu. Wdzięczny też jestem mojej mamie za wsparcie w najtrudniejszych chwilach. Po pewnych perypetiach trafiłem na wymarzony kierunek – Wydział Informatyki i Zarządzania na Politechnice Wrocławskiej. Uczestniczyłem w kilku konkursach programistycznych, wyjechałem też na semestr studiów zagranicznych do Wielkiej Brytanii. Studia na kierunku Informatyka ukończyłem w terminie z wyróżnieniem. Z dyplomem magistra inżyniera postanowiłem poszukać nowych wyzwań poza uczelnią. Gdzie Pan zaczynał swoje życie zawodowe, swoją karierę? Już w trakcie studiów garnąłem się do pracy programistycznej, co zaowocowało realizacją kilku ciekawych zleceń. Natomiast po zakończeniu studiów od razu zatrudniłem się w jednym z pierwszych biur otwieranych we Wrocławiu przez zagraniczne firmy technologiczne. Bardzo wiele się tam nauczyłem. Po ponad dziesięciu latach w S3 Group zdecydowałem się na następny krok. 45 Wywiady Tym razem jednak "praca marzeń" okazała się rozwiązaniem tylko na kilka miesięcy. Obec- Czerwiec nie jestem inżynierem oprogramowania w krakowskim oddziale Google - firmy wizjonerskiej operującej na niezwykłą skalę. Wielu młodych ludzi marzy o posadzie u takiego giganta, czy może Pan zdradzić jakieś szczegóły pracy w firmie Google? Firma działa na wielu polach. W Internecie można znaleźć mnóstwo informacji na ten temat. O swojej pracy nie mogę napisać nic konkretnego. Rozumiem zainteresowanie, bo mnie to też od dawna nie dawało spokoju. Najlepiej zobaczyć wszystko na własne oczy. Zachęcam uczniów, aby kiedyś też spróbowali swoich sił w rekrutacji. Jak ocenia Pan wpływ XIV LO na Pana rozwój, jak ocenia Pan działania szkoły na rzecz rozwijania talentu młodych ludzi? Okres nauki w XIV LO pozwolił mi „nabrać wiatru w żagle". Wcześniej nie postrzegałem siebie jako osoby wybitnie zdolnej, a raczej, jako ucznia dość dobrego, choć nie we wszystkich przedmiotach, pochłoniętego nietypową pasją. Liceum pomogło mi przekuć talenty na osiągnięcia i uwierzyć w swoje możliwości. A jak wspomina Pan nauczycieli? Czy zgadza się Pan z określeniem, że sukces ucznia to również zasługa nauczycieli? Nauczyciele rozumieli indywidualizm uczniów, szanowali i rozwijali ich pasje. Nie próbowali (poza nielicznymi wyjątkami) udowadniać za wszelką cenę, że to ich przedmiot jest najważniejszy. Potrafili nawet odpuścić trochę uczniom, którzy wykazywali ponadprzeciętne zaangażowanie na innych polach. Nauczyciele informatyki starali się ukierunkowywać energię młodych "hakerów", dostarczając im informacji o konkursach i zachęcając do udziału. Potrafili też zwykle zachować zdrowy dystans do dowcipów przygotowywanych w czasie przerw w pracowni komputerowej. W pionierskich czasach edukacji informatycznej w Polsce nauczyciele "czternastki" udowodnili, jak ważne jest, aby nie przeszkadzać pasjonatom w ich naturalnym dążeniu do rozwoju. Wiem, że niemałe znaczenie miały tu zdecydowane przekonania i stanowczy charakter ówczesnego dyrektora Aleksandra Dobrzyckiego, twórcy tej szkoły i twórcy jej sukcesu. Uczestniczył Pan w wielu konkursach i olimpiadach, jak Pan wspomina olimpijskie zmagania z perspektyw lat? Podczas nauki w XIV LO starałem się uczestniczyć we wszystkich konkursach z zakresu informatyki i programowania, o jakich się dowiedziałem. Trudno by je było teraz wszystkie wymienić. Ograniczając się do olimpiad krajowych i międzynarodowych, szczególnie utkwiły mi w pamięci: I Olimpiada Informatyczna (laureat I miejsca z 2. wynikiem punktowym w finale) 46 Wywiady Central European Olympiad in Informatics 1994 ( srebrny medal), International Olympiad Czerwiec in Informatics 1994 (brązowy medal 88. wynik na 189),II Olimpiada Informatyczna (laureat z wyróżnieniem) Srebrny i brązowy medal brzmią tak dumnie, ale w odróżnieniu od konkurencji sportowych, w praktyce olimpiad przedmiotowych nie oznaczają one drugiego i trze- ciego miejsca. Nie aż tak trudno jest je zdobyć, więc warto zachęcić uczniów, aby też spróbowali swoich sił. W ogóle dobrze wspominam też wyjazdy, nie tylko doświadczenia typowo konkursowe. Pamiętam, jak na wyjazd do Rumunii w roku 1994 otrzymaliśmy kieszonkowe w dolarach. Dzięki tym dolarom w Rumunii mogłem przez chwilę poczuć się jak „dewizowy gość”. Tego samego lata podczas Olimpiady w Szwecji zobaczyłem „białe noce”. Świetnie wspominam także spotkanie z goszczącą nas młodzieżą z rumuńskiego liceum informatycznego oraz niezwykle nowoczesny na owe czasy sprzęt komputerowy w Szwecji. Zarówno podczas zmagań olimpijskich, jak i poza nimi, mogłem się przekonać, że najważniejszym językiem informatyki nie jest żaden konkretny język programowania, ale język angielski. A czy ma Pan jakieś rady dla młodszych kolegów, aktualnych licealistów z XIV LO oraz wszystkich, którzy chcieliby sprawdzić swe siły na olimpiadach? Podobno kiedyś pocieszano chętnych do startu w Olimpiadzie Matematycznej, że najtrudniejszy jest pierwszy tysiąc zadań, a potem już idzie lekko. Dla programisty najtrudniejsze jest zaledwie pierwsze dziesięć języków programowania… i język angielski:-) Oczywiście nie trzeba znać tak wielu języków, kiedy rozpoczyna się przygodę z Olimpiadą Informatyczną, materiałów z zakresu algorytmiki dostępnych po polsku jest teraz dużo więcej niż kiedyś. Zawsze warto próbować swoich sił na olimpiadach i nie należy rezygnować z dalszej nauki. Jakie wspomnienia z „czternastki” utkwiły Panu w pamięci? Oj, ja chyba nie powinienem odpowiadać na to pytanie, bo byłem barwną postacią. Jednym razem występowałem wraz z dyrektorem w lokalnej telewizji, innym razem byłem o krok od wyrzucenia ze szkoły. Tak więc bywało ciekawie;-) Podsumowując moje refleksje z czasów licealnych, chciałbym podkreślić, że czas nauki w szkole średniej to piękny okres życia. Szczególnie, jeśli jest to czas "rozwijania skrzydeł", a nie tylko "kucia" do sprawdzianów. Czy ma Pan jakieś motto życiowe? Nie mam stałej dewizy. Życie tak szybko się zmienia, że żadna nie starcza na długo (-: Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas Agnieszka Frąckiewicz 47