felieton Agaty Cierockiej

Transkrypt

felieton Agaty Cierockiej
Polski? Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?
Profil humanistyczny jest dla idiotów, nie umiejących poradzić sobie z
matematyką - krążą takie opinie w społeczeństwie. Może się nie zgadzam,
ale w sumie, jest mi to obojętne. Ja chcę jedynie przejść z klasy do klasy i
jakoś sobie poradzić. Skoro nie dostałam się gdzieś indziej, to muszę
przecierpieć tę klasę, bo przecież do nas trafia każdy, kto ma jakieś
problemy na innym profilu. Szczerze? Niezły śmietnik na matematyczne i
zabłąkane odpadki. Muszę przyznać, że miło tu. Lektur nie muszę czytać, bo
mnie nie zachwycają, wręcz „upupiają”. Wystarczy streszczenie, tylko takie
szczegółowe, żebym na lekcji i na maturze mogła ewentualnie pokłócić się o
punkty. Jest mi tutaj dobrze, ale trochę wstyd przed innymi, że human.
Ostatnio, w związku z opinią, dotyczącą matury z języka polskiego,
doszłam do wniosku, że Anna Świątek w artykule z „Polityki” ma rację,
mówiąc: „Wystarczy już kojarzyć cokolwiek z czymkolwiek”. Prawda jest
taka, że aby zdać egzamin dojrzałości, sprawdzający moją wiedzę, wystarczy
trochę posłuchać na lekcji, ewentualnie przeczytać coś w podręczniku.
Zdałam sobie z tego sprawę 23 listopada po napisaniu próbnej matury na
poziomie podstawowym. Wszelka wiedza dodatkowa była zbędna, a nawet
zaryzykowałabym stwierdzenie, że źle widziana i powodująca zamieszanie
przy formowaniu pracy pisemnej. Dziwny jest kształt obecnego egzaminu
maturalnego i jego wymagań. Muszę przyznać, że jestem w stanie zdać, nie
mając większego obeznania w literaturze, historii czy sztuce. Jak to mówią
znajomi: „Luzik, damy radę”. Pokazały to wyniki wcześniej wspomnianej
matury. Nie były one zadowalające i adekwatne do profilu, na jakim się
znajduję. W tym miejscu nasuwa się pytanie: czyja to wina? Przyznam, że
nie mam pojęcia.
Patrząc na to wszystko, zwłaszcza na brak większego obeznania w
kulturze, zadaję sobie pytanie: czy ja tak chcę? Chyba jestem odmiennego
zadnia niż Freud, który twierdził, iż dziedzictwo kulturowe ogranicza.
Wolałabym coś wiedzieć. Są osoby, które ogarniają wiele rzeczy, mają
ogromny potencjał. Zastanawia mnie fakt, skąd czerpią tak wielką ilość
informacji, skoro na lekcji uczymy się w większości o historii literatury.
Ciągle słyszę: Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz, Norwid, a ja wolałabym
posłuchać na przykład o tym, jak wytworzyć swój niepowtarzalny styl
pisania, który pomógłby mi w maturze i na studiach. Czytamy książki
wyznaczone przez kanon lektur tworzony z góry przez Ministerstwo Edukacji
Narodowej, ale czy nie warto byłoby odświeżyć chociaż w niewielkim
stopniu przestarzałą listę? Abyśmy jako młodzież mogli coś sensownego
stworzyć, należałoby zacząć od spraw technicznych, na przykład od
dodatkowych warsztatów z pisania i szukania swojej niepowtarzalności.
Wolałabym przeczytać „Piękny styl. Przewodnik człowieka myślącego po
sztuce pisania XXI wieku” Stevena Pinkera, bądź Stasiuka, Szczygła,
Saturczaka, Winiecką czy Głowińskiego. Chodzi o pewnego rodzaju
poszerzenie horyzontów, aby móc wzbogacić wiedzę na temat chociażby
kontekstów literackich, by nie spłycać tekstów kultury przy zestawianiu ich
ze sobą.
Niektórzy chcieliby określić się mianem humanistów, ale musimy
najpierw zrobić coś w tym kierunku, może filozofia i łacina jako dodatek?
Byłby to wielki krok w rozwój kierunku humanistycznego, ale patrząc na
niektórych polityków i ich przebłyski głupoty…Zresztą, musielibyśmy
dokonać rewolucji, zmian, uaktywnić się, więcej czasu poświęcać na naukę...
Patrząc na problem z tej strony, nie jest to już takie kolorowe i chyba mi się
nie chce. Zresztą, po co się udzielać? Jestem tylko zwykłym uczniem na
straconej pozycji. Osoby z góry wiedzą lepiej, co dla mnie dobre. Może nie
powinnam się martwić, bo systemu nie zmienię. Jeżeli tak jest
skonstruowany, to musi być to dobre i satysfakcjonujące dla wszystkich.
Jednak wolę poczytać streszczenia i usiąść pośrodku klasy, zadając sobie
pytanie: jak język polski zachwyca, skoro nie zachwyca?
Agata Cierocka IIId