sprzedaż - reklamacja odpowiedzi na typowe pytania konsumentów
Transkrypt
sprzedaż - reklamacja odpowiedzi na typowe pytania konsumentów
SPRZEDAŻ - REKLAMACJA ODPOWIEDZI NA TYPOWE PYTANIA KONSUMENTÓW SPRZEDAŻ - REKLAMACJA ODPOWIEDZI NA TYPOWE PYTANIA KONSUMENTÓW Nie mam paragonu potwierdzającego zakup telewizora w salonie firmowym. Jednak na pisemnej gwarancji producenta jest wyraźna data zakupu i pieczątka firmowa salonu. Gwarant odmawia mi jednak uznania roszczeń reklamacyjnych powołując się na zapis z karty gwarancyjnej, że paragon jest konieczny do realizacji roszczeń reklamacyjnych. Czy ma rację? Wydana wraz z towarem, prawidłowo wypełniona karta gwarancyjna, jest wystarczającym dowodem potwierdzającym istnienie uprawnień gwarancyjnych. Dokument gwarancyjny powinien zawierać wszelkie dane potrzebne do dochodzenia praw wynikających z gwarancji. Czy Inspekcja Handlowa może nakazać przedsiębiorcy, aby reklamację rozstrzygnął zgodnie z żądaniem konsumenta? W przypadku uprawnień konsumenta, które wynikają z umów cywilnych (najczęściej zawierane przez konsumentów umowy to umowa sprzedaży oraz umowy o różnego rodzaju usługi), nie jest możliwe wydanie decyzji administracyjnej i nakazanie w niej sprzedawcy pozytywnego załatwienia reklamacji. Decyzja przedsiębiorcy o odrzuceniu reklamacji może być zmieniona najpierw w wyniku mediacji, a jeśli ta nie przyniesie skutku, to wyłącznie na mocy wyroku sądu. W reklamie telewizyjnej niedawno kupionych garnków ich producent zapewniał, że mają 5-letnią gwarancję. Czy gwarancja udzielona w ten sposób obowiązuje? W sprzedaży konsumenckiej dopuszcza się, co prawda, udzielanie gwarancji poprzez zamieszczenie oświadczenia gwarancyjnego w reklamie, jednakże pewność, że ją mamy, daje tylko tradycyjna, „papierowa” karta gwarancyjna. Nie ufajmy, że gwarancja będzie realizowana jedynie na podstawie informacji zawartej w reklamie. Jeśli bowiem usterki stwierdzimy po kilku latach od zakupu towaru, realizacja praw wynikających z gwarancji, bez dokumentu na piśmie, będzie bardzo utrudniona lub wręcz niemożliwa. Aby stwierdzić, że towar został objęty gwarancją, w oświadczeniu gwarancyjnym koniecznie muszą być wskazane obowiązki gwaranta. W informujących o gwarancji reklamach zwykle ich nie ma. Przy składaniu reklamacji sprzedawca powiedział mi, że to on zdecyduje o sposobie usunięcia niezgodności zakupionej przeze mnie pralki z umową, tzn. czy pralkę naprawi, czy też wymieni na nową. Zastanawiam się, czy to on ma prawo wyboru, czy może decyzja należy do mnie? Do wyboru między tymi dwoma sposobami usunięcia niezgodności towaru z umową uprawniony jest składający reklamację konsument. Sprzedawca nie może go w tym wyręczać. Aby uniknąć nieporozumień, w zgłoszeniu reklamacyjnym zawsze wpisujmy, czego żądamy naprawy czy wymiany towaru na nowy. Nie po raz pierwszy składam reklamację, powołując się na ustawową odpowiedzialność sprzedawcy za jakość rzeczy, ale pierwszy raz sprzedawca odmówił mi odebrania z domu zgłoszonego do reklamacji towaru o dużym ciężarze. Czy w takim wypadku coś się zmieniło? Sprzedawca nie ma już obowiązku, tak jak do 31 grudnia 2002 roku, odebrania od kupującego zgłoszonego do reklamacji towaru, który ma duże rozmiary lub waży powyżej 10 kg. Teraz kupujący sam musi dostarczyć wadliwy produkt do sklepu, lecz - co ważne - na koszt sprzedawcy. Sprzedawca ma obowiązek zwrócić tylko uzasadnione koszty. Oznacza to, że np. nie musi pokryć rachunku za taksówkę, którą do sklepu wiezione było uszkodzone żelazko, bo taniej i bez problemów można było dostarczyć je autobusem miejskim. Chcę złożyć reklamację na podstawie gwarancji. Czy wadliwy towar mogę oddać do sklepu, w którym go kupiłem i oczekiwać od sprzedawcy przekazania go do wystawcy gwarancji lub wskazanego w niej serwisu? Obowiązujące przepisy nie przewidują takiej możliwości. Nie mówią też, kto ponosi koszty dostarczenia towaru do reklamacji z gwarancji i odbioru rzeczy naprawionej bądź wymienionej. Teraz postępowanie w tych sytuacjach trzeba ustalić z gwarantem. Dla jasności gwarant może ustalić je w karcie gwarancyjnej. Sprzedawca nie chciał przyjąć do reklamacji koszulki, która rozchodziła się na szwach. Kazał ją wyprać i potem przynieść. Oburza mnie takie postępowanie! Zgłoszony do reklamacji towar powinien odpowiadać podstawowym wymaganiom higienicznym. Oznacza to, że odniesiona do sklepu rzecz musi być czysta. Ewentualne zabrudzenia lub zmiany wyglądu mogą wynikać tylko z jej naturalnego zużycia lub wady. Tak zatem sprzedawca nie musi odebrać zabłoconych butów bądź poplamionej kawą lub sokiem bluzki. W kupionej przeze mnie oryginalnie zapakowanej, importowanej pralce instrukcja obsługi była tylko w języku obcym. Brak jej polskiej wersji praktycznie uniemożliwia mi korzystanie z urządzenia. Czy w tej sytuacji mogę złożyć u 1 sprzedawcy reklamację? Brak polskiej wersji obcojęzycznej instrukcji obsługi jest podstawą do złożenia reklamacji. Towar bez niej jest niekompletny, czyli niezgodny z umową. Konsument może wobec tego zażądać od sprzedawcy dostarczenia dokumentu sporządzonego w języku polskim lub, jeśli to niemożliwe, zwrotu pieniędzy za towar. Uwierzyłem sprzedawcy na słowo, że garnitur jest wykonany z trudno mnącego się materiału. Byłem zdany na jego ustne zapewnienia, gdyż na metce nie było informacji o składzie surowcowym materiału. Okazało się jednak, że po każdym włożeniu garnitur nadaje się do gruntownego odprasowania. Czy mam zatem podstawę do złożenia reklamacji? Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej zobowiązuje sprzedawców do dołączania do towaru, w zależności od jego rodzaju, szeregu informacji (między innymi danych wskazanych w odrębnych przepisach). W wypadku wyrobu włókienniczego będą to informacje o jego składzie surowcowym (w tym o procentowym udziale w wyrobie poszczególnych składników), a także o sposobach konserwacji. Ich brak powoduje, że towar, jak to określa ustawa, jest niezgodny z umową. Kupujący został bowiem pozbawiony istotnych informacji o cechach użytkowych wyrobu, decydujących o jego przydatności do celu, w jakim został kupiony. Stanowi to podstawę do złożenia reklamacji u sprzedawcy. Sprzedawca zażądał ode mnie zapłaty za, jak to określił, „testowanie” oddanego do naprawy gwarancyjnej zestawu komputerowego, w poszukiwaniu przyczyn awarii. Czy miał prawo do pobrania takiej opłaty, bo moim zdaniem - nie? Niedopuszczalne jest pobieranie od klienta opłaty za sprawdzenie sprzętu w ramach gwarancji. Gwarant nie ma do tego prawa zarówno wtedy, gdy po sprawdzeniu okaże się, że sprzęt jest sprawny, jak również wtedy, gdy uzna, że reklamacja jest uzasadniona. Klient, który nie jest przecież znawcą, oddając rzecz do gwaranta, nie musi wiedzieć co jest przyczyną kłopotów z urządzeniem i może się mylić. Kosztami błędnej oceny gwarant nie może obciążać klienta. To do gwaranta - w tym wypadku jest nim sprzedawca – jako profesjonalisty należy ocena, czy produkt rzeczywiście jest zdefektowany i jaki jest powód jego nieprawidłowego działania. Jeśli uzna, że sprzęt jest w pełni sprawny lub że jego odpowiedzialność z tytułu gwarancji nie obejmuje stwierdzonych usterek, po prostu odmawia wykonania nieodpłatnej naprawy. Otrzymałem na samochód 2-letnią gwarancję. W karcie gwarancyjnej zaznaczono, że wynikające z niej prawa będą realizowane tylko na terenie Polski i Niemiec. A co będzie, gdy usterka zdarzy się na przykład we Francji? Tam również ów gwarant, którym jest producent, ma przecież swoje serwisy. Obowiązujące od 1 stycznia 2003 roku w umowach z konsumentami przepisy o gwarancji komercjalnej (zwanej też europejską) mówią, że w oświadczeniu gwarancyjnym (jest nim również tradycyjna karta gwarancyjna) powinny znaleźć się informacje, które umożliwią korzystanie z praw, jakie to oświadczenie daje. Wśród nich powinna być informacja o terytorialnym zasięgu ochrony gwarancyjnej. To nic innego, jak wskazanie państwa lub państw, na których terenie można realizować gwarancję. Jej zasięg gwarant określa według własnego uznania. Gwarancja nie będzie więc ważna we Francji, jeśli jej obowiązywanie gwarant zawęził do Polski i Niemiec, do czego miał prawo. Zareklamowałem spleśniały jogurt. Sprzedawca, owszem, uznał reklamację, ale zwracając pieniądze, chciał odliczyć mi 2 zł za naruszenie opakowania i ubytek kilku gramów jogurtu, które rzekomo zjadłem. Czy od zapłaconej przeze mnie ceny miał prawo odliczać cokolwiek? Sprzedawca nie ma prawa potrącać jakiejkolwiek kwoty za częściowe zużycie oddanego do reklamacji towaru. Dotyczy to wszelkich towarów, nie tylko żywności. Jeśli dojdzie do zwrotu pieniędzy, konsumentowi powinna być wypłacona pełna cena, jaką zapłacił za towar. Mija właśnie pół roku, jak wysłałam do hurtownika pismo, w którym domagałam się nieodpłatnej naprawy pralki w ramach udzielonej przez niego gwarancji. Polubownie chyba nic od niego nie uzyskam. Co w tej sytuacji mogę zrobić? W jakim terminie muszę skierować sprawę do sądu, żeby się nie przedawniła? Można jeszcze raz, koniecznie pisemnie, wezwać gwaranta do wykonania naprawy, wyznaczając mu na to określony czas (na przykład 7 lub 14 dni), a zarazem zagrozić, że jeśli nie wykona jej w tym terminie, to naprawa zostanie zlecona innej firmie, ale jej kosztami zostanie obciążony gwarant. Przed złożeniem pozwu trzeba niesolidnego gwaranta listem poleconym wezwać do dobrowolnego zwrotu kosztów naprawy, pozostawiając mu na to kilka dni. Do wezwania należy dołączyć kopię zapłaconego za naprawę rachunku. Pozew o zapłatę przeciwko gwarantowi trzeba złożyć do sądu przed upływem 10 lat od terminu wyznaczonego mu na zwrot kosztów naprawy. Po ich upływie roszczenia przedawnią się. Kilka dni temu upłynął termin udzielonej przez producenta rocznej gwarancji na towar. Sprzedawca powiedział mi, że jeśli już nie mam gwarancji, to nie mam jakiejkolwiek możliwości reklamowania wadliwego towaru. Co w takiej sytuacji mam robić? Przede wszystkim informacja sprzedawcy jest nieprawdziwa. Konsument może przecież złożyć reklamację u sprzedawcy, korzystając z jego ustawowej odpowiedzialności za niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową (w tym również za jego wadę), która trwa 2 lata od momentu wydania towaru. Tę drogę reklamowania towaru może wybrać bez przeszkód nie tylko po upływie terminu gwarancji. Może to zrobić również w trakcie jej trwania. Do konsumenta bowiem należy wybór, czy korzysta z gwarancji, jeśli została udzielona, czy z ustawowej odpowiedzialności sprzedawcy za jakość towaru, od której sprzedawca nie może się uwolnić. O możliwości wyboru między tymi rozwiązaniami powinna informować karta gwarancyjna w zawartym w niej sformułowaniu, że gwarancja na sprzedany towar konsumpcyjny nie wyłącza, nie ogranicza, ani nie zawiesza uprawnień kupującego wynikających z niezgodności towaru z umową. Przy zawieraniu umowy sprzedaży sprzedawca podsunął mi do podpisu notatkę, mówiącą, że odebrałem towar pod względem jakościowym, że nie ma on żadnych wad, a jeśli nawet później stwierdzę jakieś usterki, to sprzedawca nie 2 będzie za nie odpowiadał. Czy taka formułka jest zgodna z prawem? Taka formułka jest zupełnie bezprawna i nie ma jakiejkolwiek mocy wiążącej. Oznacza to, że nawet w razie jej podpisania przy zawieraniu umowy konsument będzie miał pełne prawo do składania reklamacji. Czy mogę reklamować rzecz kupioną w komisie? Czy są jakieś różnice w porównaniu z reklamacją towarów nowych, kupionych w zwykłym sklepie? Odpowiedzialność sprzedawcy wobec konsumenta za jakość towarów kupionych w komisie i w „zwykłym” sklepie reguluje ta sama ustawa - o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Zasady składania reklamacji są zatem podobne. Z tą jednak różnicą, że sprzedawca komisowy w umowie z konsumentem, może skrócić czas trwania swojej odpowiedzialności za jakość towaru - z podstawowych 2 lat do maksymalnie jednego roku. Odpowiedzialność ta nie może być zatem krótsza niż rok. Ograniczenie takie jest dopuszczalne tylko przy sprzedaży rzeczy używanych. Przedwczoraj dostarczono mi do domu nowo kupioną pralkę. Wczoraj, po rozpakowaniu, okazało się, że jej obudowa jest uszkodzona, ma liczne rysy i wgniecenia. Sprzedawca odmawia wymiany pralki na nową, twierdząc, że zaraz po jej dostarczeniu, jeszcze w obecności przewoźnika, miałem obowiązek sprawdzić jej stan. Czy ma rację? Odbierając towar od przewoźnika, kupujący powinien go rozpakować i dokładnie obejrzeć, a wykryte usterki natychmiast pisemnie zgłosić obecnemu przy oględzinach przewoźnikowi. Gdy zlekceważy ten obowiązek, nie udowodni później przewoźnikowi, iż rzecz zniszczyła się w czasie transportu. Jeżeli sprzedawca zatrudni firmę, której działalność polega na świadczeniu usług transportowych, wówczas nie odpowiada on za uszkodzenie rzeczy w czasie transportu. Jeśli sprzedawca dowozi na przykład pralkę własnym samochodem, to wówczas on, aż do odebrania rzeczy przez kupującego, odpowiada za jej stan. W czerwcu 2004 roku zakupiłem na firmę samochód osobowy. Wykorzystuję go do transportu materiałów poligraficznych, gdyż prowadzę drukarnię. Ujawniła się w nim usterka - moim zdaniem - fabryczna. Czy, jeśli chciałbym złożyć reklamację u sprzedawcy samochodu, mogę korzystać z przepisów o sprzedaży konsumenckiej? Nie. W sytuacji czytelnika znajdą zastosowanie przepisy Kodeksu cywilnego o rękojmi za wady rzeczy sprzedanej (art. 556-576), gdyż, jak wynika z pytania, samochód służy bezpośrednio do wykonywania działalności gospodarczej i w takim celu też został zakupiony. Czytelnik może więc zareklamować go jako rzecz wadliwą. Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej dotyczy rzeczy nabytej w celu niezwiązanym z działalnością zawodową lub gospodarczą, czyli tzw. towaru konsumpcyjnego. Od gwaranta, którym jest producent, już od trzech miesięcy nie mogę doczekać się naprawy pralki. Czy w tej sytuacji mam prawo zażądać naprawy bezpośrednio od sprzedawcy? Kupujący może wybrać, czy reklamację kieruje do sprzedawcy, powołując się na jego ustawową odpowiedzialność za niezgodność towaru z umową (czyli jego wadę), czy też do wystawcy gwarancji, jeśli towar jednocześnie jest nią objęty. Do takiej decyzji ma prawo od nowa, za każdym razem, gdy stwierdzi jakąś usterkę towaru. Konsument może domagać się naprawy pralki lub jej wymiany od sprzedawcy, składając u niego reklamację, także wtedy, gdy gwarant nie wywiązał się ze swoich obowiązków w ustalonym terminie lub gdy naprawianie nie przyniosło pozytywnego rezultatu. Sprzedawca upiera się, że płaszcz, który u niego zareklamowałam, jest w porządku. Na potwierdzenie tego przedstawia opinię swojego rzeczoznawcy, która - moim zdaniem - jest nieobiektywna i błędna. Do kogo mogę złożyć skargę na rzeczoznawcę? Zastrzeżenia do pracy rzeczoznawcy można skierować do wojewódzkiego inspektoratu Inspekcji Handlowej, jednak pod warunkiem, iż rzeczoznawca wpisany jest na listę rzeczoznawców do spraw jakości produktów lub usług, prowadzoną przez wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej. Wojewódzcy inspektorzy IH oceniają pracę rzeczoznawców z listy. Sprawdzają obiektywizm ich opinii oraz zgodność z przepisami prawa i okolicznościami konkretnej reklamacji. Nierzetelny rzeczoznawca może być skreślony z listy. W wypadku rzeczoznawcy spoza listy (rzeczoznawcy nie mają bowiem obowiązku uzyskania wpisu na nią) skargę można zgłosić tylko w instytucji, która nadała mu uprawnienia rzeczoznawcy. Informacja o niej zwykle znajduje się na pieczątce, którą posługuje się fachowiec. W zgłoszeniu reklamacyjnym zażądałem od sprzedawcy zwrotu pieniędzy za lodówkę, w której po 2 tygodniach zepsuł się programator. Sprzedawca odpowiedział, że nie mam prawa do ich wypłaty. Mogę zwrócić się do niego o naprawę programatora lub jego wymianę na nowy. Czy to prawda? Przepisy najpierw dają konsumentowi prawo do żądania od sprzedawcy naprawy lub wymiany towaru (w tym wypadku samego programatora), w którym została stwierdzona usterka, nie spowodowana przez konsumenta. Dopiero wtedy, gdy rozwiązania te nie będą możliwe lub oba okażą się zbyt kosztowne, nabywca może odstąpić od umowy z żądaniem zwrotu pieniędzy – pod warunkiem jednak, że usterka jest znacząca (ustawa mówi - „istotna”). Jeśli jest nieistotna, uzyskuje on tylko prawo do żądania obniżenia ceny. Aby mógł domagać się zwrotu pieniędzy, najpierw trzeba wykluczyć możliwość naprawy i wymiany. Po rozpakowaniu sprzętu elektrycznego okazało się, że nie została do niego dołączona instrukcja obsługi. Bez niej nie wiem, jak prawidłowo go uruchomić i używać. Sprzedawca odpowiedział, że może mi zademonstrować funkcjonowanie sprzętu, lecz dokumentu nie da, bo go nie ma. Czy instrukcja powinna być dołączona? Przepis dotyczący sprzedaży konsumenckiej stanowią, że wraz z towarem sprzedawca powinien wydać instrukcję jego obsługi. Z treści przepisu wynika, że każdy towar powinien być w nią zaopatrzony, nawet taki, który do właściwego użytkowania nie wymaga specjalnych wskazówek, na przykład gazeta, mydło, koszula. Żądanie instrukcji do rzeczy tego rodzaju jest wręcz śmieszne. Obowiązkowo natomiast powinna być dołączona do towaru o skomplikowanej konstrukcji, z którego przeciętny konsument - niefachowiec bez instrukcji nie 3 potrafiłby w pełni korzystać i uruchomić wszystkich jego funkcji. Do takich towarów należą komputery i z reguły cały sprzęt AGD oraz RTV. Brak sporządzonej na piśmie instrukcji obsługi tego rodzaju rzeczy i niemożność jej uzupełnienia uzasadniałyby, moim zdaniem, żądanie od sprzedawcy zwrotu pieniędzy, jak za towar niezgodny z umową (wadliwy). Czy sprzedawca powinien na poczekaniu wymienić towar niezgodny z umową na nowy, jeśli zaraz po złożeniu reklamacji uznał, że jest ona uzasadniona, a towar na wymianę jest dostępny w sklepie? Jeśli zajdzie opisana w pytaniu sytuacja sprzedawca powinien dokonać wymiany „od ręki”, na poczekaniu. Odkładanie jej na późniejszy czas, na przykład za kilka dni, tygodni lub nawet na następny dzień nie jest niczym uzasadnione, jest niepotrzebne i nie ma sensu. Kupiłam buty. Po kilku dniach noszenia jeden z obcasów złamał się. Sprzedawca zdefektowanego obuwia odmówił mi zwrotu pieniędzy. Powiedział, że taki sposób reklamowania po prostu jest niemożliwy. Czy to prawda? W razie niezgodności towaru z umową (czyli, jakbyśmy dawniej powiedzieli, jego wady) kupujący może żądać od sprzedawcy jego nieodpłatnej naprawy lub wymiany na nowy. Dopiero gdy wymiana i naprawa okażą się niemożliwe (na przykład nie ma towaru na wymianę, bo zaprzestano jego produkcji) lub zbyt kosztowne (koszt naprawy jest niewiele niższy od ceny nowej rzeczy) może on domagać się obniżenia ceny lub odstąpić od umowy, żądając zwrotu pieniędzy. Ma do tego prawo także wtedy, gdy sprzedawca nie naprawi bądź nie wymieni towaru w odpowiednim czasie. Długości tego czasu jednak przepisy nie precyzują. Zwrot pieniędzy nie przysługuje, gdy niezgodność towaru z umową jest nieistotna. Może się zdarzyć, iż nie wystąpią okoliczności uprawniające do wypłaty pieniędzy. W rezultacie kupujący będzie skazany na wielokrotne naprawy lub wymiany. Jednakże stwarza to dla niego znaczne niedogodności i także może prowadzić do odzyskania pieniędzy. Najpierw przysługuje naprawa lub wymiana, a nie zwrot pieniędzy, i czas jaki upłynął od zakupu do chwili stwierdzenia wady, nie ma na to wpływu. Sprzedawca odesłał mnie z reklamacją do właściciela sklepu. Powiedział, że on jej nie przyjmie, bo nie jest do tego upoważniony. Czy postąpił prawidłowo? Sprzedawca, w imieniu właściciela sklepu, może robić wszystko, co wiąże się z obsługą klientów. Ma zatem prawo, a co więcej – obowiązek przyjąć zgłoszenie reklamacyjne i na żądanie konsumenta potwierdzić ten fakt swoim podpisem i pieczątką sklepu. Jednak już samą decyzję o rozpatrzeniu reklamacji, czyli uznaniu lub odrzuceniu żądań konsumenta, zwykle podejmuje właściciel sklepu, a nie jego sprzedawcy. Przed kilkoma miesiącami, w niedawno zlikwidowanym sklepie, kupiłem marynarkę, z której wychodzą białe nitki. Odnalazłem właściciela sklepu, który powiedział mi, że reklamacji nie przyjmie, bo on już za nic nie odpowiada, gdyż zakończył działalność. Czy to prawda? Niektórzy sprzedawcy wmawiają klientom, że skoro zamknęli sklep, to już nie muszą rozpatrywać reklamacji. To, oczywiście, nieprawda. Sprzedawca, nawet wtedy, gdy zakończył działalność gospodarczą, nadal osobiście odpowiada za wszystkie zobowiązania - wśród nich te wynikające z niezgodności towaru konsumpcyjnego z umową. Jednak konsument, który zechce dochodzić swoich praw, musi ustalić, gdzie właściciel zlikwidowanego sklepu mieszka. Reklamację bowiem musi wysłać pod adres domowy. W pozwie do sądu, oprócz nazwiska, powinien również podać jego adres. Kilka dni temu kupowałem pralkę. Aby później nie było żadnych niespodzianek, w sklepie dokładnie ją obejrzałem i przeczytałem wszelkie informacje. Nie mogłem jednak sprawdzić, jak działa, bo nie było możliwości podłączenia jej do wody, a nawet prądu. Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej mówi, że w sklepie powinny być zapewnione odpowiednie warunki techniczno-organizacyjne, które umożliwią wybór towaru, sprawdzenie jego kompletności oraz funkcjonowania głównych mechanizmów i podstawowych podzespołów. Dostęp do prądu w miejscu sprzedaży sprzętu AGD lub RTV to podstawowy warunek. Trudno natomiast wymagać podłączenia w sklepie pieca do instalacji gazowej. Łatwiej zapewnić podłączenie pralki do wody. 4