Zupa w proszku Pewna pani, którą może niektórzy z was kojarzą
Transkrypt
Zupa w proszku Pewna pani, którą może niektórzy z was kojarzą
Zupa w proszku Pewna pani, którą może niektórzy z was kojarzą, mimo że nie jest bohaterką „Mody na sukces”, powiedziała kiedyś, że żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótkimi zdaniami. Na co dzieo nie zastanawiamy się, ile prawdy jest w tych słowach, bo przecież dzisiaj szczerośd jest przereklamowana. Ludziom wydaje się, że są tak sprytni, że oszukują nawet własne myśli. Po drugie nikt nie ma czasu na takie bzdury. Jest mi okropnie wstyd, że stałam się jednym ze składników tej gęstej i niesmacznej zupy. Wstydzę się tego, że o tym, co słychad u moich znajomych, dowiaduję się z Facebook’a , a mijając ich na ulicy rzucam tylko szybkie „hej”. Pewnego dnia poczułam potrzebę przeczytania chociaż jednego rozdziału książki w najbliższym parku. Wiem, że tak się nie robi, bo od pewnego czasu rozkoszowanie się zapachem trawy nabrało innego znaczenia, jednak czasami przychodzą takie chwile, kiedy ma się ochotę zrobid coś staroświeckiego. Tego dnia doznałam przełomowego odkrycia. Otóż z ławki, koło której tak często przechodziłam, jest przepiękny widok na Wisłę i uroczy kościół, położony w miasteczku, którego nazwą nie jestem szczególnie zainteresowana. Byłam bardzo dumna ze swojego odkrycia. Wokół mnie nie było nikogo. Żadnej mamy z wózkiem, biegających dzieci. Przed oczami mignęła mi jedynie pani w kapciach, która przyzwoliła na ekspresowe załatwienie potrzeb swojemu psu. Zazdrościłam jej, tego, że ma tak piękny widok z okna i jednocześnie było mi jej żal, że zasłoniła go niebywałą ilością rozwieszonego prania. Przeczytałam jedną stronę mojej niezwykle ciekawej książki, po czym dostrzegłam grupkę chłopców na ławce obok. Było to coś nowego, więc przyjrzałam się chwilę. Rozczarował mnie fakt, iż wszyscy zgromadzeni byli skupieni na jakiejś emocjonującej grze, do której używali obcego dla mnie urządzenia. Zabolało mnie serce, gdy uświadomiłam sobie, że moje dziecko będzie takie samo. Może nie jestem na tyle stara, aby powiedzied o swoim dzieciostwie „ tamte czasy” niczym odległe dzieje, jednak cieszę się, że wiem, czym jest guma do skakania albo „klasy”. Przyglądając się uważniej swojemu najbliższemu środowisku, ośmielę się stwierdzid, że nastolatki są znakomitą pożywką dla psychiatrów i innych specjalistów zajmujących się najdziwniejszymi przypadłościami. Myślę, że każdy człowiek, zaraz po ukooczeniu dwunastego roku życia, powinien byd zamykany w jakimś przystosowanym do jego potrzeb zakładzie. Według moich statystyk, co druga dziewczyna w moim wieku ma depresję, co trzecia zastanawia się, jak zwrócid na siebie uwagę chłopaka, który na to wcale nie zasługuje, a co czwarta kupuje za mały rozmiar spodni, wierząc, że za dwa tygodnie będą idealnie pasowały. Współczesny świat wymaga od nas tego, żebyśmy oszaleli. Gdybyśmy byli normalni, nie przydałyby się nam te wszystkie tabletki, na halucynacje, rzucenie palenia, ból głowy, odchudzanie, uspokojenie. Wszystko wbrew pozorom jest ze sobą bardzo powiązane i prawie wszystkie „wspaniałe” wynalazki XXI w. są nam nieprzychylne. Grupka wielkich miłośników muzyki marnuje moje lata nauki gry na pianinie, zastępując jego dźwięk komputerowym dudnieniem, żeby inna grupka, wielkich miłośników taoca mogła się wyszaled na sobotniej imprezie, wypid litry alkoholu, zamówid taksówkę i wziąd tabletkę na ból głowy, brzucha i innych organów wewnętrznych bądź zewnętrznych. Dążymy do tego, żeby życie było lepsze, łatwiejsze i ciekawsze, nie zdając sobie sprawy z tego, że tak naprawdę to wszystko podąża w odwrotną stronę. Spada w dół. Chłopcy zamiast przepełnionych romantyzmem i indywidualnością listów, piszą swoim dziewczynom krótkie, oklepane smsy, a przedstawicielki płci pięknej ukrywają swoje prawdziwe wdzięki pod farbą do włosów i makijażem. To prawda, że żyjemy dłużej i trzymamy się tego świata rękami i nogami, pytanie tylko po co, skoro wszystko, co wypełnia to życie staje się coraz krótsze i niewiele warte. Blanka Holuk