MAŁY OGRODNIK. Opowiadania o owocach Ducha
Transkrypt
MAŁY OGRODNIK. Opowiadania o owocach Ducha
s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM Nierówna walka Tego dnia Ogrodnik czuł się jakoś nieswojo. Mówił do siebie: coś wisi w powietrzu. I na wszelki wypadek rozglą dał się uważnie wokoło. Drzewo stało jak zwykle nierucho mo i dostojnie. Wszystkie gałęzie były pełne owoców. – Chyba to jest koniec mojej pracy, nic się już nie zmieści. Wkoło unosił się słodki, owocowy zapach. Słońce stało wysoko na niebie, gdy chłopiec ujrzał Cień Białego Ptaka, który przesuwał się powoli w kierunku wsi. Kiedy zawisł nad domami, zaczął się robić coraz gęstszy i gęstszy. W koń cu jak mgła opadł i zniknął Ogrodnikowi z oczu. – Och, chyba muszę tam być. Nie zdążył jednak zrobić ani kroku, bo nagle Biały Ptak pojawił się tuż nad głową Ogrodnika, a Jego Cień zmienił się w światło: ogarnął całą skałę, wszystkie owoce i chłopca, który zachwycony patrzył, jak zmienia kolory. – Żółty! Czerwony! Zielony! Różowy! – wykrzykiwał Ogrod nik i śmiał się wesoło. Zjawisko było tak piękne, że chłopiec zapomniał o wszyst kim. Potem światło zaczęło stawać się coraz bledsze i mniej wyraźne, aż w końcu znikło. Wtedy zdumiony Ogrodnik zauważył, że na jednej gałęzi zrobiło się puste miejsce. Po myślał chwilę i powiedział: – Już wiem! Będą jakieś nadzwyczajne owoce. Kiedy to powiedział, usłyszał od strony wsi jakieś dziwne 35 odgłosy. Postanowił sprawdzić, co to takiego. Wcisnął kape lusz na głowę i za chwilę był już na skraju wsi. To, co ujrzał, przeraziło go ogromnie. Było to coś dziwnego, czego jeszcze nigdy w życiu nie widział. Nad drogą unosił się gęsty tuman kurzu, z którego co jakiś czas wylatywały czarne, białe i sza re pióra. Wkoło tego zjawiska stało kilka osób, które z niedo wierzaniem kręciły głowami. Był Kubuś Minister, Kościelny Dzwonek, była Pani Zosia Chodząca Dobroć i jeszcze inni. – Co to jest? Co się dzieje? – pytał Ogrodnik. Wszyscy jednak stali przerażeni i nikt nie odpowiadał. Chłopiec nie mogąc się dopytać, postanowił sam sobie od powiedzieć. Poczekał na odpowiedni moment i po prostu wskoczył w sam środek kłębowiska. Za kilka chwil z tuma nu kurzu wyleciało jakieś duże ptaszysko i machając ciężko skrzydłami, wzbiło się do góry. Kurz zaczął powoli opadać. Gdy opadł, na środku drogi został sam Ogrodnik. Chłopiec leżał, trzymając coś pod kapeluszem. Wszyscy pochylili się zatroskani nad nim i zapytali: – Żyje? – Nie wiem – wysapał chłopiec – chyba tak. Pod kapeluszem było jednak dziwnie cicho. Ogrodnik kucnął i podniósł bardzo delikatnie jego brzeg. Pod kapelu szem leżało coś, co tylko trochę przypominało Srokę. – Sroka? – jęknął chłopiec. – Och!!! – odpowiedzieli wszyscy. Sroka leżała jak nieżywa. Jej piórka zazwyczaj ładnie, a na wet elegancko ułożone, przedstawiały żałosny widok: były potargane, zakurzone i powyrywane. – Ach, ach – wzdychali wszyscy. Dzwonek pobiegł po wodę, żeby ocucić Srokę, bo ciągle się nie ruszała. – Jak to się stało? – zapytał Ogrodnik. 36 – Jaka ona dzielna – odezwała się wreszcie Chodząca Do broć – sama rzuciła się bronić małych kurczątek i to przed takim dużym ptakiem. Kwoka z pobliskiego ogrodu wypro wadziła swoje małe na sam środek drogi. Było je tak wyraź nie widać, że przelatujący sęp od razu skorzystał z okazji i chciał je porwać. Sroka to zauważyła i nim zdążył złapać choć jedno, ona rzuciła mu się naprzeciw. I wtedy zaczęła się ta nierówna walka. W tym czasie kwoka zdążyła uciec razem z kurczętami. – Sroka jest naprawdę odważna – powiedział Kubuś – przecież wiedziała, że może zginąć. Tak, Sroka ostatnio bar dzo się zmieniła. Bardzo. A dziś ryzykowała życiem. W tym czasie Sroka otworzyła oczy i rozejrzała się wkoło. Kiedy zobaczyła, że nie ma piórek w ogonie, a skrzydła wi szą połamane, rozpłakała się. – Już nigdy, nigdy nie będę fruwać… Nikt nie umiał jej pocieszyć, więc wszyscy zaczęli z nią płakać. Łzy kapały ze wszystkich oczu na drogę, na połama ne piórka i na Srokę. Gdy tak wszyscy płakali, nagle stało się coś nadzwyczajnego: Sroka przestała płakać, zatrzepotała resztką skrzydeł i krzyknęła: – Och, patrzcie! Zmieniam się!!! W tej chwili zamiast sroki, wszyscy zobaczyli uśmiechnię tą dziewczynkę z wesołymi dołeczkami w policzkach. Nie koniec na tym. Wkoło na drodze, zamiast smutnych piór, le żały owoce. Były piękne tak, że aż zapraszały, by je skoszto wać. Ogrodnik natychmiast zrozumiał, co się stało i zawołał: – Oto najpiękniejsze owoce! Owoce miłości! – Jestem taka szczęśliwa. Poczęstujcie się – zaprosiła dzie wczynka nieśmiało. 37 Spis treści Biały Ptak ... 4 Strach na wróble ... 7 Misie i Chodząca Dobroć ... 11 W samym środku sadu ... 15 Kubuś Minister ... 19 Dzwonek ... 23 Dzień pełen niespodzianek ... 27 Mama nie widzi ... 31 Nierówna walka ... 35 Zakończenie ... 39 © Wydawnictwo WAM, 2010 Tekst i ilustracje: s. Adriana Miś CSS Ogrodnik: Michał Zwierzchowski Redakcja: Anna Piecuch ISBN 978-83-7505-608-2 WYDAWNICTWO WAM ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003 e-mail: [email protected] DZIAŁ HANDLOWY tel. 12 62 93 254-256 • faks 12 43 03 210 e-mail: [email protected] Zapraszamy do naszej KSIĘGARNI INTERNETOWEJ http://WydawnictwoWam.pl tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447 faks 12 62 93 261