ostatni poeta to zdrajca z targowicy,orędzie ostatniego poety
Transkrypt
ostatni poeta to zdrajca z targowicy,orędzie ostatniego poety
OSTATNI POETA TO ZDRAJCA Z TARGOWICY OSTATNI POETA TO ZDRAJCA Z TARGOWICY Ostatni Poeta zdradził rachunek zgładzonych dziura w potylicy nie zamknęły mu oczu z Iwanem milczy o kolorze ziemi liczba ofiar była zapisana w księgach nazwisko imię wiek i data Ostatni Poeta położył kamyk teraz tu zielona trawa założył czapkę pamięta jak Iccak zapalał chanukowe świece potem w stodole zmienił się w płonący krzyk Ostatni Poeta podniósł rękę przeciw ojczyźnie nie wróci do swych braci przytulił Helgę córkę małej Katherine zgwałconej przez Staszka Ostatni Poeto policz uduszonych rozprutych rozstrzelanych historia i naród nie wybaczą ci zdrady świadomej określonej koloru salw nie patrz w przyszłość nie możesz zapobiec zemście twoją winą jest pamięć i nadzieja zdrajco z Targowicy ORĘDZIE OSTATNIEGO POETY ORĘDZIE OSTATNIEGO POETY Ludu mój ludu odchodząc z urzędu OSTATNIEGO POETY płakałem Mówiąc te słowa do słuchaczy wielu Ostatni Poeta stanął przy Jankielu objął go radośnie od ucha do ucha i rzekł Luba z ciebie psiajucha Wracając jednak do narodu sprawy Ostatni Poeta był bardzo nieruchawy bo naród jest zwierzęciem doskonałym równy samemu sobie pilnuje swych manii jego życie wypełnione narodowym sensem o zapachu który nie budzi pożądania Dziś udaję się na spoczynek trzymam kamienne słowa w dłoni a ty pilnujesz błękitnego oka jak skarbu z blaskiem fałszywego ciepła Żegnam was od lat już dla innych śpiewam dla nich gram nie załatwię żadnych innych spraw idę tam gdzie przyjaciół kilku mam NAGROBEK Z KURWIKAMI W TLE NAGROBEK Z KURWIKAMI W TLE Miedzy tymi slowami Marek Bulanowski lezy pochowany, bowiem kochal blahostki. Czytelniku pamietaj, Renaty kurwiki rozognialy w nim jezykowe ozdobniki. Wprawdzie poeta marzy, by przejsc do wiecznosci, lecz zanim tam trafi, wkurwi sie z radosci. INTELEKTUALISTA DO WYNAJECIA Coz po poecie w czasie marnym, pytal przed laty Czeslaw Milosz. W istocie czasy mamy marne, zwłaszcza pod względem finansowym wielu poetom i intelektualistom się nie wiedzie. Ja na razie jakos sobie radze, ale czarne chmury (to niestety nie tytul serialu, bardzo kiedys popularnego) zagrazaja mojemu poczuciu bezpieczenstwa finansowego. Zatem oglaszam wszem i wobec, zawiadamiam politykow (bedę lepszy niz Maciarewicz, he, he!), wydawcow, pracownikow dzialow public relations partii politycznych, wszystkich mass mediow i srodkow społecznego dezinformowania wszystkich orientacji światopogladowych, organizacje pracodawcow (przeciez potrzebny wam poeta do pisania bilansow zyskow i strat) i związków zawodowych (no, jak to zwolac ochoczo manifestacje antyrzadowa, kiedy stare hasla wydaja się malo atrakcyjne?), ze wysokokwalifikowany poeta z dyplomem najlepszej w Polsce uczelni napisze wszystko, co chcecie, za skromnym wynagrodzeniem. Zobaczcie, ilu patalachom placicie duze pieniadze i dlatego przegrywacie wybory, bankrutujecie, bo pisza o was zle w gazetach! Ja te bledy naprawie razem z paroma profesorami z KUL-u lub innej znakomitej uczelni, lub zatrudnie paru literatow na umowe o dzielo, jeśli, oczywiście zamowienie będzie wymagalo kampanii intelektualnej np. na portalach spolecznosciowych. Kazdy temat jest dobry, a ceny sa do negocjacji. Przykładowy cennik: 1. Artykul: Wina Tuska, chwala Kaczynskiemu – 1000 slow, tylko po 1 zl za slowo; 2. Artykul: Wina Kaczynskiego, chwala Tuskowi – tu przewiduje rabat w wys. 1,00 zl, bo temat oryginalniejszy i jestem gotow pracowac dla idei; 3. Product placement w Radiu Maryja lub innym pismie branzowym: elegia ku czci s.p. Prezydenta Lecha Kaczynskiego jest tansza, bo temat latwiejszy, ale wzmianka np. o dziejowej roli wojta Pyskowic w walce z masoneria europejska, ktora nie chce dac pieniędzy na projekty strukturalne w jego gminie, bedzie zalezeć od wysokosci prowizji dla wydawcy! ROCZNICA Wlasnie przed chwila zadzwonil do mnie Arto, czyli moj kolega z lawy szkolnej, ktory jest dziennikarzem w TVP. Marzyl kiedys, by wyrwac sie z polskiego piekielka, co mu sie w jakis sposob udalo, bo wylosowal zielona karte, umozliwiajaca mu legalny pobyt i prace w Ameryce. Wrocil jednak po paru latach, by ukonczyc studia i obronic dyplom na UJ oraz robic w Polsce to, co naprawde lubi, a czego nie mogl zrealizowac w Stanach. Dzis chodzi mu o program o stanie wojennym, w ktorym chce zamiescic moja krotka wypowiedz. Powiedzialem mu natychmiast, ze mam to wszystko w d…, bedac swiadom, ze to temat do wykorzystania w obecnej propagandzie i obrosly swoja wlasna nowomowa, ktora z natury rzeczy jest odmiana ideologii i mieszanka frazesow z mitologii narodowej. Jednak po chwili wahania zdecydowalem sie napisac pare slow, bo przeciez nie ma zadnych przeszkod po temu, by okreslic sie takze w stosunku do wlasnej biografii. Prawde mowiac, jak wiekszosc Polakow, w tym dzialaczy owczesnej „S”, wprowadzenie przez gen. Jaruzelskiego stanu wojennego przespalem w lozku. W moim przypadku bylo ono umieszczone na stryszku pewnej kamienicy w centrum Krakowa, gdzie bylo zimno jak cholera, bo zima byla nadzwyczaj ostra. Pamietam ten szok w niedziele rano, gdy w radio i TV nadawano tylko muzyke powazna i komunikaty WRON-y oraz gdy wszyscy wokol nasluchiwali wiadomosci z Wolnej Europy. To sa tylko pewne fakty, ale co z moimi przezyciami? Bylem wowczas studentem pierwszego roku teatrologii na szacownej krakowskiej Almae Matris, a do polityki mialem stosunek filozoficzny, to znaczy nie bylem czlonkiem ani SZSP, ani NZS, chociaz cale spoleczenstwo, w tym moja rodzina, bardzo sie wtedy spolaryzowalo i upolitycznilo. Szczerze mowiac, nie znalem sie na uprawianiu polityki. Pamietam m. in. pozniejsze epizody, gdy dzialacze NZS zdawali egzaminy przy pomocy profesorow, ktorzy uprzedzali ich o tresci pytan egzaminacyjnych, co budzilo we mnie naowczas tylko zdziwienie, i moj wczesniejszy pobyt w areszcie na Mogilskiej po zatrzymaniu mnie i przyszlego szwagra przed owczesna Huta im. Lenina, gdy zawozilismy strajkujacym hutnikom lekarstwa. Juz w samochodzie zomowcy sciagneli nam okulary i dla zasady, bez specjalnych emocji ani zaangazowania, spalowali po glowie i plecach. Potem spedzilem, majac w tym czasie wysoka goraczke i spuchniete gardlo z powodu anginy, 48 godzin w areszcie, bez zadnej pomocy medycznej i kontaktu z rodzina. Mozna zapytac, dlaczego mnie tam trzymano, skoro nie bylem dzialaczem politycznym, a interesowal mnie bardziej Platon, Arystoteles oraz modna owczesnie, lansowana przez ks. Jozefa Tischnera, filozofia dialogu? Odpowiedz jest prosta. Oficer SB, ktory wzywal mnie na przesluchania co godzine, takze w nocy, chcial zebym zostal wspolpracownikiem sluzb PRL. Dlaczego wlasnie ja? Tego nie wiem. Pamietam tylko jego skladane propozycje ulatwienia kariery naukowej i swoj wstrzas moralny. Gdy nic z tego nie wyszlo i po zdecydowaniu przeze mnie, ze rozmowa z pewnymi filozofami jest ciekawsza niz dyskusja z funkcjonariuszami SB, wypuszczono mnie i Leszka, bo tak mial na imie moj towarzysz, ktory w zadnym wypadku nie byl towarzyszem w znaczeniu czlonka partii komunistycznej, do domow, gdzie czekaly na nas zrozpaczone rodziny. Zaraz po opuszczeniu aresztu zaatakowal mnie pewien pijany wojak. Pamietam jak dzis jego zaczepke: Studencik, studencik, ma chuja jak precik! i swoj lek przed pobiciem, takze ucieczke do domu, ktory na szczescie byl juz blisko. Dzis patrze na ten okres z dystansem, bo wazniejsza jest dla mnie piekna fraza poetycka i mysl Platona od rozpamietywania i niesienia sztandarow.