„Jak bumerang do góry wzleć...” 14 marca poszczególni
Transkrypt
„Jak bumerang do góry wzleć...” 14 marca poszczególni
„Jak bumerang do góry wzleć...” 14 marca poszczególni reprezentanci drużyn (widoczni na zdjęciu) spotkali się na dworcu PKP w Opolu, skąd wyruszyli w kierunku Wrocławia. Po godzinie stawialiśmy kroki po odświeżonym dworcu głównym w stolicy Dolnego Śląska. Postanowiliśmy zaszaleć i zakupiliśmy sobie bilety czasowe na wszystkie środki komunikacji po mieście, które były ważne aż dwie doby! W międzyczasie dotarła do nas druhna przewodniczka Gusia (przewodniczka nie ze względu na stopień instruktorski, a na fakt zamieszkania wspomnianego już miasta). Udaliśmy się na przystanek skąd ruszyliśmy ku świetnej harcerskiej przygodzie. Około 20 minut później zameldowaliśmy się na terenie biwaku, który miał miejsce na Hali WKSu! (WKS brzmi dumnie, jakie było nasze zdziwienie, kiedy zamiast Wrocławskiego Klubu Sportowego ugościł nas...Wojskowy Klub Sportowy). Oboźny, którym okazał się być poznany na obozie w Pobierowie zuchmistrz, wskazał nam miejsce przewidziane na nasz nocleg. Po rozwinięciu karimat i nakryciu ich śpiworkami udaliśmy się na próby dźwiękowe. Trasa od noclegu do miejsca przesłuchań mijała nam szybko. Zawsze. Przesłuchania odbywały się w sali kinowej Klubu 4 Regionalnej Bazy Logistycznej. To w tym miejscu pomyśleliśmy, że należałoby po raz pierwszy współnie zaśpiewać nasze piosenki przed wejściem na scenę. Chwilę później zrozumieliśmy, że cała nasza szansa zawiera się w potędze improwizacji (tak, brzmieliśmy aż tak nieciekawie). Odśpiewaliśmy swoje i „już do odwrotu głos trąbki wzywa”. Kiedy byliśmy już na hali zrozumieliśmy, że trzeba zrobić kolację. W najbardziej demokratyczny z możliwych sposobów wybraliśmy osoby odpowiedzialne za przygotowanie poszczególnych posiłków (zagraliśmy w marynarza, zwanego również grą sing-sang-sung). Po kolacji już ruszyło. Odprawa patrolowych, integracyjny kominek z cudowną gawędą i uwielbiana przez wszystkich bez względu na wiek- toaleta wieczorna. Podczas rozkosznego gaworzenia do naszych uszu dotarlł jakże nieprzyjemny dźwięk gwizdka oboźnego, który zinterpretowaliśmy jako „pora na dobranoc”. Bez większych sprzeciwów dotarliśmy do ciepłych spiworów, by jeszcze przez pięć minut wspominać improwizację sceniczną. Nad ranem około godziny 7/8 znow uslyszeliśmy wspomniany dźwięk, lecz tym razem oznajmiał on pobudkę festiwalu. Grzecznie przespaliśmy kolejne czterdzieści minut oczekiwania na naszą kolejkę w drodze do umywalek, jak i na czas wyznaczony do przygotowania i spałaszowania śniadania. Po udanym posilku nabraliśmy sił, by wspólnie dojść do ważnego wniosku, iż należy obmyśleć plan działania. Po niedługim momencie wersja zostala uzgodniona i przećwiczona. Przed godzina 9. 00 oboźny festiwalu wezwał do siebie patrolowych, co nieco nas zestresowalo, myśli mieliśmy czarne i nieprzyjemne. Dotyczyły one głównie eliminacji, lecz okazało się to jedynie ogłoszeniem godziny wyjścia na salę kinową Klubu . Tak wićc nieco odprężeni zabraliśmy się za ostatnie próby przed występem i podsłuchanie konkurencji. Po niespełna 20 minutach dotarliśmy szczęśliwi na salę, po czym zajeliśmy miejsca w środkowej części sali. Naładowani optymizmem kibicowaliśmy kolejnym zespołom wykonującym piosenkę „Wędruj z nami”. Staliśmy się fanami piosenki „Zuch kocha Boga”, która szczególnie spodobała się dh Basi. Dh Basia stała się również fanką największej gwiazdy festiwalu- pięcioletniego Miłosza, który zaprezentował piosenkę „Sosenka”. Przesłuchania zakończyły się około 13.30 piosenką „Wiatr” w wykonaniu naszego patrolu. Tak, wystąpiliśmy jako ostatni, bo jak wiadomo- to co najlepsze, zawsze na koniec. Program festiwalu zakładał 45 minut warsztatów. Z naszego patrolu udział w warsztatach wziął dh Baranek. Pozostali postanowili wykorzystać bilet czasowy i zwiedzić Wrocław. Wsiadłyśmy w tramwaj linii nr 5, po 15 minutach jazdy wysiadłyśmy, przeszłyśmy na równoległą ulicę i wsiadłyśmy w autobus miejski linii 135. Właściwie wbiegłyśmy do niego. Niektórzy się nie zorientowali, że to nasz autobus, dzięki któremu zdążymy na obiad (i tu pozdrawiamy dh Seed). W autobusie poznałyśmy uroczego mieszkańca Wrocławia, który zabawiał nas opowieściami o wioślarkach. Te opowieści zmieniły nasze życie! I tym akcentem powróciłyśmy na obiad. Doobry obiad. Tymczasem o godzinie 15.30 rozpoczął się koncert galowy transmitowany przez ZHP360. Prowadzący koncert (dh Filip z KI „Bumerang”) ponownie zaprosił uczestników festiwalu, jak i publicznośc zgromadzoną przy komputerach na kolejną edycję naszego, Krapkowickiego Festiwalu Piosenki Harcerskiej i Turystycznej. Po koncercie postanowiliśmy zobaczyć miasto nocą z perspektywy tramwajów i emzetek. Takim sposobem rozpoczęliśmy jeden z dwóch najbardziej szalonych epizodów tego festiwalu. Wsiadaliśmy do środka komunikacji i wysiadaliśmy 3 przystanki dalej. To wzmocniło naszą integrację. Uśmiechnięci i zintegrowani ruszyliśmy na podbój galerii, dokładniej mówiąc podbijaliśmy piętra gastronomiczne. Najedzeni i zadowoleni udaliśmy się na kontynuację zwiedzania miasta. Ostatni etap poznawania miasta nocą pokonaliśmy biegiem- bo na sport zawsze jest czas . Po zameldowaniu się u oboźnego udalismy się na śpiewanki z drużyną znajomego kolegi dh Zochy- druha Zuchola. Ponownie usłyszeliśmy charakterystyczny gwizdek, więc zamiast nocnych śpiewanek część z nas zorganizowała sobie nocne pogaduchy. W niedzielę obudziła nas... zaprawa zuchów. Nic nie wprawia w optymistyczny nastrój z rana tak, jak rozbiegane zuchy na drewnianym parkiecie. Wstaliśmy, wykąpaliśmy się, zjedliśmy śniadanie, pograliśmy w „Pokemona” i odmeldowaliśmy się z festiwalu żegnając nowo poznanych przyjaciół. Na wniosek kilku druhen z patrolu „Skowyrne Bambaryły” postanowiliśmy spędzić jeszcze 3 godziny w mieście, by opuścić je o godzinie 14:30. Udaliśmy się na wrocławski rynek i tam każdy znas miał chwilę dla siebie. O godzinie 13:50 pożegnaliśmy dh Gusię i na własne ryzyko dotarliśmy do dworca. Wsiedliśmy do pociągu, usiedliśmy razem i oczekiwaliśmy tabliczki z napisem „Opole Główne”. Oficjalnie, ostatni członek patrolu dotarł do domu o godzinie 17.00. Dziś każdy ze „Skowyrnych Bambarył” - dh Basia Tomanek, dh Alicja Szendzielorz, dh Ola Szendzielorz, dh Agnieszka Nowak, dh Rafał Kaniak, dh Natalia Borys i dh Angelika Zawieja- śpiewa sobie piosenkę festiwalową uśmiechając się do wspomnień. „Jak bumerang tę melodię nuć...”