Prasówka do pobrania
Transkrypt
Prasówka do pobrania
PRZEGLĄD PRASY 01 października 2015, czwartek godz. 10:00 Treść „Przeglądów mediów” jest wyłącznie przekazem informacji i opinii prezentowanych w mediach. Źródła: DGP – Dziennik Gazeta Prawna, DT – Dziennik Trybuna, F – Fakt, GPC – Gazeta Polska Codziennie, GW – Gazeta Wyborcza, ND – Nasz Dziennik, PB – Puls Biznesu, Pl – Polska The Times, Rz – Rzeczpospolita, SE – Super Express NA JEDYNKACH GAZET RZECZPOSPOLITA Firmy chcą Ukraińców. Zatrudnienie dla 400 tys. pracowników zza Buga oferowały polskie firmy. To rekord. Respirator podtrzyma życie polskiego górnictwa. Rząd przedstawił w środę projekt uratowania Kompanii Węglowej. Znajdującą się na skraju bankructwa spółkę przejmie Towarzystwo Finansowe Silesia. Program PO jak zegarek. [rozmowa z J. Lewandowskim] GAZETA WYBORCZA Bratnia pomoc Kremla dla Asada. Rosjanie rozpoczęli naloty w Syrii. Nie jest jasne, kogo bombardują. Amerykanów poprosili, by ich samoloty nie latały nad Syrią. Ci prośby nie zamierzają spełniać. Silesia ratuje górników. Państwowa Silesia przejmie Kompanię Węglową i zapewni górnikom wypłatę w wyborczym miesiącu. DZIENNIK GAZETA PRAWNA Efekt odbierania praw jazdy: Jeździmy szybciej. Choć zaostrzono przepisy, to kierowcy jeszcze chętniej przekraczają prędkość. Inwestorów przyciągają nasze drogi, a odpycha rynek pracy. Polska awansowała o dwa miejsca (na 41. pozycję) w globalnym raporcie konkurencyjności World Economic Forum. Doceniono naszą infrastrukturę oraz otoczenie makro. Za to dużo do poprawienia mamy jeszcze m.in. w kwestii relacji pracodawcy – pracownicy. PULS BIZNESU Rolnicy, górnicy i… gry wideo. W „growym” biznesie wyrastamy na centrum regionu. Jeśli deweloperzy nie wyemigrują, z tą branżą będzie kojarzył nas świat. Nowy plan dla węgla jak déjà vu. Najpierw pożyczki od TF Silesia, potem zaangażowanie energetyki – tak chce ratować KW minister A. Czerwiński. Nie zdąży – przypomina rynek. Kolejarze zagrali z Unią va banque. Nie czekając na akceptację Brukseli, ARP dokapitalizowała Przewozy Regionalne 770 mln zł. GAZETA POLSKA CODZIENNIE Putin leci na pomoc Asadowi. Kreml realizuje ukraiński scenariusz w Syrii. Rok niespełnionych obietnic premier Kopacz. W auli Politechniki Warszawskiej premier Ewa Kopacz przekonywała, że udało się jej spełnić wszystkie obietnice, które złożyła w ubiegłorocznym exposé. Najwyraźniej zapomniała jednak o kwestiach takich, jak budowa gazoportu, autostrad czy elektrowni atomowej. Skandal przeciekowy w PO. Czy „Bartek”, który miał poinformować jednego z polityków Platformy o planowanej akcji CBA, to Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW, nadzorujący służby specjalne? O przecieku na temat działań Biura w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego powiedział uczestnik jednego ze spotkań w Sowie i Przyjaciołach. Wiedzę na ten temat, dzień wcześniej, miał otrzymać od „Bartka”. NASZ DZIENNIK Haki na myśliwce: Rosja próbuje uziemić polskie migi. Rosjanie szukają pretekstu do całkowitego wstrzymania eksportu części do naszych myśliwców. Formalnie problem dotyczy Bułgarii. Moskwa szantażuje Sofię z powodu planów remontowania maszyn tego państwa w Polsce. Groźby dotyczą jednak również polskich MiG-29. FAKT Ewa Kopacz ocenia rok swoich rządów. Zrobiła wszystko, ale mało co widać! SUPER EXPRESS Taśma Bieńkowskiej: NIK skontroluje tak, żeby wyszło dobrze! *** Polska jest podziwiana i szanowana za granicą. Dziś nawet ci, którzy próbowali wam wmówić, że Polska jest w ruinie, wstydzą się tego – mówiła premier E. Kopacz, podsumowując rok swoich rządów. Wystąpiła wczoraj w otoczeniu ministrów na Politechnice Warszawskiej, gdzie rok temu zaprezentowała skład gabinetu. Na specjalnych tablicach markerem odznaczała spełnione obietnice. – Jednej rzeczy nie udało się osiągnąć – zmienić polskiej polityki, poprawić relacji między rządem i opozycją – mówiła premier. Zapewniała jednak, że „to był rok spełnionych obietnic”. Wśród sukcesów wymieniła m.in. ustawę „złotówka za złotówkę” gwarantującą, że rodzice, którzy przekroczą próg dochodowy pomocy socjalnej, nie stracą świadczenia, tylko zostanie ono pomniejszone o kwotę, o którą prze kroczono próg. (GW s.5) W auli Politechniki Warszawskiej premier E. Kopacz przekonywała, że udało się jej spełnić wszystkie obietnice, które złożyła w ubiegłorocznym exposé. Najwyraźniej zapomniała jednak o kwestiach takich jak budowa gazoportu, autostrad czy elektrowni atomowej. (GPC s.1,4) E. Kopacz jest chyba najlepszym premierem, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Taki wniosek można wysnuć z tego, co o swoich dokonaniach powiedziała sama premier, podsumowując rok pracy rządu pod swoim przewodnictwem – pisze w analizie „ND”. (s.5) Rok spełnionych obietnic. Wzięłam się do roboty. Wszystko zrobiłam – tak premier E. Kopacz chwaliła się swoimi dokonaniami w rok po objęciu sterów rządu. Czy cokolwiek jej nie wyszło? Jej zdaniem, tylko jedna rzecz: nie udało się jej pogodzić sceny politycznej. Ale to – jak podkreśla – wina opozycji, która wyciągniętą dłoń szefowej rządu… odrzuciła! E. Kopacz postanowiła się swoimi osiągnięciami pochwalić w tym samym miejscu, w którym rok temu prezentowała skład swojego gabinetu. Wtedy wypadła fatalnie. A teraz? Ostatnie sondaże dają PiS samodzielną większość do rządzenia, a atmosfera w Platformie jest bardziej niż dekadencka. Mimo to E. Kopacz zaprezentowała swe świetne samopoczucie, usiłując przekonać Polaków, jak bardzo się napracowała, by żyło im się lepiej. I rozpoczęła wyliczankę mającą udowodnić, że spełniła obietnice z expose. Aby przekaz był bardziej przekonujący – w myśl zasady, że wszelkim show najlepiej robią gadżety – premier na specjalnych tablicach odkreślała markerem „ptaszki” przy swoich (jej zdaniem spełnionych) obietnicach. Ale ptaszki były niewidoczne! Tak samo jak sukcesy jej rządu podczas ostatniego roku. (Zrobiła wszystko, ale mało co widać, F s.1,2-3; SE s.3) Państwowe Towarzystwo Finansowe „Silesia” przejmie kopalnie Kompanii Węglowej i zapewni im finansową kroplówkę na wypłaty. Rząd uważa, że wywiązał się ze zobowiązań wobec górników, ale oni i tak szykują protesty przed wyborami – czytamy w „GW”. Rząd rzutem na taśmę zdecydował o losie 11 kopalń należących do bankrutującej KW, która zatrudnia ok. 37 tys. pracowników. Porozumienie z górniczymi związkowcami ze stycznia mówiło, że do wczoraj miała powstać Nowa Kompania Węglowa, która miała przejąć większość majątku „starej” Kompanii. Tak się jednak nie stało. Minister A. Czerwiński przedstawił całkiem nową koncepcję ratowania spółki. Dzięki zgodzie rzą du wszystkie akcje Kompanii Węglowej zostaną wniesione w zamian za udziały do również państwowego TF Silesia, czyli faktycznie „stara” Kompania przestanie istnieć. Na krótką metę TF Silesia będzie finansowym „parasolem ochronnym” dla kopalń, aby utrzymały wypłacalność. W pierwszej kolejności chodzi o pensje dla górników, bo w kasie brakuje ok. połowy z 300 mln zł na październikowe wypłaty. Dziura ma zostać załatana dzięki pożyczce z Silesii. (GW s.16, DGP s.A15; Rząd ratuje górnictwo i ogłasza plan ratunkowy, F s.3; Silesia wyleczy kopalnie, SE s.7) Respirator podtrzyma życie polskiego górnictwa – pisze „Rz”. Rząd przedstawił projekt uratowania KW. Znajdującą się na skraju bankructwa spółkę przejmie Towarzystwo Finansowe Silesia. Towarzystwo ma utrzymać ich płynność finansową, w tym zapewnić pensje dla górników. Z tym ostatnim będzie największy problem. Pensje na konta górników mają wpłynąć 10 października, a na razie KW brakuje 150 mln zł. Silesia została dokapitalizowana akcjami dużych państwowych koncernów – PGNiG, PZU i PGE. Ich łączna wartość to 1,4 mld zł i właśnie pod ich zastaw towarzystwo może zaciągać pożyczki. – Silesia w nowym kształcie może się stać podstawą do budowy silnego koncernu paliwowo-energetycznego – powiedział minister A. Czerwiński. Wśród zainteresowanych udziałem w projekcie wymienił PGE. PGNiG i Energa rozważają inwestycję. Problem w tym, że – jak dowiedziała się „Rz” – w zaproszeniu do udziału w projekcie nie ma konkretów dotyczących zaangażowania finansowego energetyki ani terminów podjęcia takiej decyzji. – To jest rozwiązanie doraźne, którego celem jest utrzymanie płynności kopalń znajdują- cych się na skraju bankructwa. Nie rozwiązuje ono jednak zasadniczego problemu wieloletniego zaniechania ze strony rządu w tym sektorze – mówi J. Steinhoff. (s.A1,B1) Chocholi taniec wokół górnictwa trwa. Ogłoszony w środę przez rząd kolejny pomysł na ratowanie kopalń tradycyjnie sprowadza się do wydawania pieniędzy podatników, a nie faktycznej restrukturyzacji. (P. Jabłoński, Trzeba powiedzieć prawdę o górnictwie, Rz s.A2) Skuteczne wniesienie KW do TF Silesia to pierwszy etap nowego planu dla węgla. Po nim będzie drugi etap, który okazał się zaskoczeniem. Zakłada zaangażowanie w TF Silesia trzech koncernów energetycznych kontrolowanych przez państwo, czyli PGE, Energi i gazowego PGNiG. – PGE przysłało już pisemną opinię, w której zadeklarowało zainteresowanie naszą formułą, Energa i PGNiG też to rozważają – oświadczył minister A. Czerwiński. To zaskoczenie, bo o zaangażowaniu firm energetycznych w ratowanie sektora węglowego mówi się już od stycznia, ale do dziś do tego nie doszło. Zarządy tych firm nie kwapiły się do wymyślonej przez rząd transakcji. Zarówno cztery grupy energetyczne (PGE, Tauron, Energa i Enea), jak i PGNiG notowane są na giełdzie, zasłaniały się interesem mniejszościowych akcjonariuszy. W sierpniu konflikt z MSP był wręcz otwarty – resort groził zmianami w zarządach, ale niewiele wówczas wskórał. Dlatego dzisiejsze zainteresowanie energetyki udziałem w TF Silesia dziwi. (…) Zmiana nastawienia energetyki może wynikać też z tego, że skarb inaczej ją tym razem kusi. Po pierwsze, jak deklarował A. Czerwiński, w grę wchodzi nie tylko obejmowanie udziałów TF Silesia, ale również obligacji wyemitowanych przez tę spółkę. Dla energetyki może to oznaczać mniejsze ryzyko. Po drugie, minister zasygnalizował, że w zamian za wsparcie przy węglu umożliwi energetyce konsolidację. (PB s.2) Przez 24 polskie miasta przeszły ostatnio antyimigranckie marsze. W Łodzi hajlowano. We Wrocławiu baner skierowany do premier: „Za zdradę narodu spotka cię kara, zawiśniesz na sznurze, ty k… stara”. W sobotę kolejne. To była zaplanowana ogólnopolska akcja. Ktoś według jednej sztancy pozakładał kilkanaście profili na Facebooku: „Rzeszów przeciwko imigrantom”, „Lublin przeciw imigrantom” itd., itp. I informacje o dacie i miejscu demonstracji – w założeniach – „przeciwko islamizacji Europy”. W praktyce marsze sprowadzały się do lżenia wyznawców islamu, imigrantów i rządu. (…) P. Sawicka z walczącego z ksenofobią stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita ubolewa, że choć większość Polaków nie prezentuje wobec uchodźców postawy nienawiści, to jej sprzeciwu wobec rasizmu i ksenofobii nie słychać. (GW s.4) Od wschodu po zachód i od morza po góry kroczą przez Polskę antyimigranckie manifestacje. Z nazwy „przeciwko islamizacji Europy”, w praktyce sprowadzają się do kibolskich zaśpiewek: „J… Araba!”, i skandowania o „islamskiej dziczy”. Ulicami Wrocławia w minioną niedzielę maszerował tłum z transparentem adresowanym do premier rządu: „Za zdradę narodu spotka cię kara, zawiśniesz na sznurze, ty k… stara”. I co? I nic. Manifestacje są legalne, zgłoszone w magistratach i eskortowane przez policję. Mimo to nikt nie reaguje, że łamane jest na nich prawo – premier rządu grozi się sznurem, a uchodźcom w najlepszym wypadku spuszczeniem „ostrego wpier…”. Nikogo nie rusza ani transparent z postacią w stylu członka Ku-Klux-Klanu, ani „karykatura”, na której odziany w turban brodaty mężczyzna uprawia seks z kozą. A przecież półtora roku temu A. Seremet wydał wytyczne w sprawie przestępstw dotyczących mowy nienawiści. Wytyczne również dla policji. I co? I nic. (J. Harłukowicz, Kto nie reaguje, ten przyzwala, GW s.2) Z ukraińskiego Mariupola do Polski chce wyjechać 80 z 200 osób mających polskie pochodzenie. „GW” pisała o tym w poniedziałek. Mariupol leży kilkanaście kilometrów od linii frontu pomiędzy najemnikami z Rosji i wojskiem ukraińskim. Jeszcze do niedawna dochodziło tam do starć, a na miasto spadały rakiety. Obecnie najemnicy respektują warunki zawieszenia walk. Polacy z Mariupola boją się jednak, że jeśli rozejm zostanie złamany, to znowu znajdą się w ogniu walk. O ewakuację zabiegają od grudnia ubiegłego roku. Kilka dni temu w liście do premier i prezydenta ponowili prośbę. I od tego czasu sprawa żyje w internecie i w prawicowych mediach. Dyskusję podgrzała decyzja MSW, by przesunąć niewykorzystane w tym roku 1,3 mln zł na repatriację Polaków ze Wschodu na pomoc dla uchodźców. Rząd tłumaczył to większym napływem w tym roku Ukraińców i Czeczenów. W tym tygodniu rząd niejako wycofał się z tej decyzji, zwiększając na przyszły rok środki na repatriację do 30 mln zł (w tym roku było 14 mln zł). Wczoraj temat podchwycił J. Kaczyński, który na konferencji wystąpił z szefem polskiej organizacji w Mariupolu A. Iwaszką, byłą szefową Związku Polaków na Białorusi A. Borys, prezesem Związku Polaków na Ukrainie A. Stefanowiczem oraz wydawcą „Kuriera Wileńskiego” Z. Klonowskim. Na telebimie wyświetlano krótkie wystąpienia Polaków ze Wschodu, którzy apelowali o ewakuację. Prezes PiS krytykował rząd i obiecał, że ściągnie Polaków, jeśli wygra wybory. Obiecał też pakiet ustaw dotyczących Polonii. Prawica uważa, że problem repatriacji jest zaniedbany i zestawia to z kwestią uchodźców, których przyjmie Polska. Rząd o Polakach z Mariupola się nie wypowiada. (GW s.6) Opozycja proponuje pakiet ustaw polonijnych. Zaprezentowane przez PiS projekty mają przyspieszyć, usprawnić i zakończyć proces repatriacji Polaków z Kresów Wschodnich i terytorium byłego Związku Sowieckiego. Ustawy polonijne to odpowiedź na decyzję rządu o zwiększeniu rezerwy finansowej przeznaczanej na ten cel oraz fakt, że zamiast repatriacji koalicja zgodziła się na ściągnięcie kilku tysięcy migrantów. – Rząd nagle deklaruje nam 30 mln zł na repatriację. Chcę jednak przypomnieć, że w ciągu ostatnich lat sprowadzono do Polski zaledwie 1 tys. Polaków ze Wschodu. To bardzo mało. Że MSW zwróciło do budżetu około 20 mln zł, których na ten cel nie wydało, i wreszcie że w parlamencie od czterech lat leży ustawa repatriacyjna – wylicza J. Kaczyński. (ND s.1,3) 2-3 października w Warszawie po raz pierwszy zostanie zorganizowany Dzień Jedności Kresowian. Jednym z głównych niezrealizowanych do dzisiaj postulatów tego środowiska jest repatriacja Polaków z terenów byłego Związku Sowieckiego, głównie z Kazachstanu. – W wielu przypadkach to oni opiekują się repatriantami, pomagają im w adaptacji w Polsce – mówi M. Dworczyk (PiS). – Bo tam często mieszkają nasze rodziny – przypomina E. Szaka licka, jedna z organizatorek Dnia Jedności. Ruch Kresowian to olbrzymia siła. W Polsce istnieje ponad 200, głównie lokalnych, organizacji pozarządowych, które działają na rzecz Polaków ze Wschodu. Nie ma danych, ile osób w nich działa. – Ruch Kresowian nie jest dzisiaj doceniany przez rządzących – uważa P. Ł. Andrzejewski, wieloletni senator, honorowy członek komitetu organizacyjnego Dnia Jedności Kresowian. Przekonuje, że władze od lat nie realizują ich postulatów. Przykład? – Polacy mieszkający na Wschodzie są dyskryminowani. Karta Polaka, którą posiadają, nie daje im swobody osiedlania się na terenie Polski – podaje. (Rz s.A6) Polskie firmy oferowały zatrudnienie dla 400 tys. pracowników zza Buga. To rekord. Najwięcej ofert dla pracowników ze Wschodu jest u nas w rolnictwie, budownictwie i przetwórstwie przemysłowym. Z tych trzech sektorów pochodziło w I półroczu 2015 prawie 70 proc. wszystkich oświadczeń polskich firm o zamiarze krótkotrwałego za trudnienia cudzoziemca. Ich łączna liczba wzrosła do prawie 411 tys., czyli ponaddwukrotnie w porównaniu z ub.r., gdy i tak była rekordowo duża. Prawie 98 proc. oświadczeń dot. pracowników z Ukrainy. – Napływ imigrantów z Ukrainy, mimo dużej dynamiki, jest na razie pozytywnym zjawiskiem; poprawa koniunktury w gospodarce pozwala wchłonąć dziesiątki tysięcy pracowników bez wzrostu bezrobocia, które cały czas spada – mówi prof. M. Dusz czyk z UW. Choć można się zastanawiać, czy nie spadałoby szybciej, gdyby ten napływ był mniejszy – dodaje. (Rz s.A1,B5) Już w przyszłym roku dług państwa będzie wyższy niż przed reformą OFE, a w 2018 r. przekroczy 1 bln zł – szacuje rząd. (Rz s.B3) Polityka nie może polegać na podlizywaniu się co lepiej zorganizowanym grupom społecznym czy grupom interesów – grzmiał w środę na konferencji prasowej prof. L. Balcerowicz. I ostro skrytykował programy najważniejszych partii politycznych. Partiom dostało się za brak w programach reform, które sprzyjałyby naprawie finansów państwa. – Cały czas wydatki państwa są wyższe od jego dochodów. Dług publiczny rośnie. To znak, że fi nanse państwa wymagają naprawy – mówił Balcerowicz. – Tymczasem to, co słyszymy w kampanii wyborczej, idzie w przeciwną stronę – dodał profesor. Według wyliczeń ekspertów fundacji FOR, obietnice wyborcze PiS kosztowałyby finanse państwa aż 220 mld zł w czasie całej nadchodzącej kadencji Sejmu. Do tego dochodzi zapowiedź silnego wsparcia górnictwa, na które będą musieli się zrzucić wszyscy obywatele. Lepiej jest w przypadku PO, ale i jej propozycje będą kosztowne. FOR wyceniło je na 50 mld zł w okresie najbliższych czterech lat. Także propozycje PSL idą jego zdaniem w stronę znacznego pogorszenia sytuacji finansów publicznych. Lewica i jej premia obywatelska oraz wzrost wydatków na zdrowie do 7 proc. PKB to nawet 180 mld zł w okresie najbliższej kadencji. Na tym tle zdaniem FOR stosunkowo najlepiej wypada Nowoczesna, bo obok w miarę neutralnych dla finansów państwa propozycji podatkowych „3x16” proponują też likwidację przywilejów, choćby górniczych i rolniczych. (GW s.16) Amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs liczy, że nowe władze poprawią funkcjonowanie rynku kapitałowego w Polsce. Międzynarodowe instytucje finansowe chętnie otwierają działalność obszarów wsparcia nad Wisłą, jednak ciężko je przekonać, by zwiększyły obecność w obszarze bankowym. – Problemem jest płytki rynek kapitałowy i regulacje, które hamują jego wzrost. Sprawnie działający rynek kapitałowy jest kluczowy w rozwoju polskiej gospodarki, zwłaszcza na obecnym etapie rozwoju. Liczymy, że nowy rząd podejmie wiele inicjatyw, które będą stymulowały rozwój rynku finansowego – mówi A. Tomala, dyrektor zarządzający bankowości inwestycyjnej w regionie. (…) – Może należałoby stworzyć ministerstwo rynków kapitałowych. Mogłoby ono podjąć wiele inicjatyw wzmacniających rynek – ujednolicić zasady jego funkcjonowania, wzmocnić jego przejrzystość i płynność, co zachęciłoby firmy do finansowania niebankowego, a Polaków do przesuwania oszczędności z depozytów bankowych na GPW – uważa Tomala. (PB s.3) W rejestrach bezrobotnych przeważają kobiety wychowujące dzieci do szóstego roku życia. Aż 200 tys. bezrobotnych kobiet w Polsce to matki małych dzieci. Ze statystyk Ministerstwa Pracy wynika, że stanowią one aż 81 proc. wszystkich tzw. trudnych bezrobotnych. To oznacza, że dziecko jest większą „przeszkodą” w podjęciu pracy niż zaawansowany wiek, brak doświadczenia zawodowego czy niepełnosprawność. I nie ma większego znaczenia, że kobiety bardzo często mają wyższe kwalifikacje niż mężczyźni. Według danych MPiPS, największy odsetek kobiet bez pracy odnotowano w powiecie sztumskim. Stanowiły one aż 64,5 proc. wszystkich bezrobotnych. Z kolei najmniej było ich w powiecie sejneńskim – 37,7 proc. (Rz s.A3) Do września tego roku sądy ogłosiły upadłość 566 firm. To o 9 proc. mniej niż przed rokiem – wynika z zestawienia sporządzonego przez Coface, firmę zajmującą się ubezpieczaniem należności. Ale do wyników sprzed kryzysu daleko. Tym samym pozytywny trend z II kw., kiedy to nastąpił spadek w liczbie bankructw o 5 proc., jest kontynuowany. Eksperci zauważają jednak, że choć nastąpiła poprawa, to wynik ciągle jest prawie dwukrotnie gorszy niż w pierwszych trzech kwartałach przedkryzysowego 2008 r. To przede wszystkim wina sektora produkcyjnego, w którym liczba bankrutów wzrosła o 7 proc., do 177. (DGP s.A2-3) Poprawa infrastruktury sprawiła, że skoczyliśmy o dwa miejsca wyżej w rankingu World Economic Forum. Według opublikowanego wczoraj Globalnego raportu konkurencyjności 2015-2016, Polska zajmuje obecnie 41. miejsce pośród 140 krajów biorących udział w badaniu. W poprzedniej edycji była na 43. pozycji. – Mamy duży postęp w ocenach tzw. czynników podstawowych, jak infrastruktura czy otoczenie makroekonomiczne. W sumie Polska przesunęła się tu w górę aż o 11 pozycji. – Na uwagę zasługuje zwłaszcza wyraźna poprawa otoczenia makro, gdzie awans wyniósł aż 17 miejsc – zwraca uwagę P. Boguszewski z NBP, który koordynuje badanie konkurencyjności dla Polski. W ten sposób zaczynamy stopniowo odcinać kupony od intensywnych inwestycji w infrastrukturę współfinansowanych pieniędzmi z Unii. W rankingu infrastrukturalnym Polska przesunęła się o 7 miejsc w górę i zajmuje 56. pozycję. Inny pozytywny sygnał to poprawa innowacyjności. Choć 64. miejscem nie ma się co chwalić . Mocna strona to edukacja – przede wszystkim w ujęciu ilościowym. Chodzi o liczbę uczniów szkół średnich i studentów. Pod tym względem plasujemy się na 21. miejscu. Bo z jakością edukacji już nie jest tak różowo: 56. pozycja. (DGP s.A3, PB s.6-7, Rz s.B3) Koniunktura będzie stabilna, lecz analitycy gubią się w domysłach, co zrobi RPP. Większość uważa, że nie zmieni stóp, jest grupa oczekująca podwyżek, ale jest i głos za obniżkami. W przyszłym roku możemy mieć do czynienia z sytuacją, jaka jeszcze nie zdarzyła nam się w czasach gospodarki rynkowej – ekonomiści prognozują, że PKB od pierwszego do ostatniego kwartału będzie rósł w równym tempie 3,6 proc. w skali roku. Taka jest mediana prognoz zebranych przez „DGP” wśród 16 krajowych instytucji, głównie banków. Wcześniej jednak powinny być dwa kwartały lekkiego przyśpieszenia i w ostatnich trzech miesiącach tego roku wzrost PKB powinien wynieść 3,7 proc. (…) Chociaż prognozy wzrostu są nieco mniej optymistyczne, to nie towarzyszy im pogorszenie oczekiwań co do stopy bez robocia, a nawet obecne przewidywania są minimalnie lepsze niż te sprzed trzech miesięcy. W przyszłym roku średnio stopa bezrobocia ma wynieść 9,7 proc. Na początku jesieni może na krótko spaść nawet poniżej 9 proc., a w grudniu 2016 r. osiągnie 9,5 proc. (DGP s.A4-5) Rosja od dzisiaj wprowadza zakaz importu z Polski produktów rybnych, w tym konserw. Rosyjskie służby weterynaryjne tłumaczą swoją decyzję brakiem zgody polskich firm na inspekcje w zakładach produkcyjnych. Jak widać, Rosjanie znów znaleźli pretekst, by ochłodzić stosunki handlowe z Polską. (GPC s.8) Ministerstwo Rolnictwa uważa, że rozszerzenie przez Rosję embarga na ryby z Polski nie ma dla naszego przetwórstwa większego znaczenia, gdyż eksport ryb na tamten rynek jest niewielki. (ND s.6) Rosjanie szukają pretekstu do całkowitego wstrzymania eksportu części do MiG-29 do Polski. Formalnie problem dotyczy Bułgarii. Moskwa szantażuje Sofię z powodu planów remontowania maszyn tego państwa w Polsce. Groźby dotyczą jednak również polskich MiG-29. Chodzi o kontrakt na modernizację silników i części innego wyposażenia bułgarskich myśliwców. Bułgarzy dotąd korzystali z obsługi serwisowej ich producenta, czyli moskiewskiej wytwórni lotniczej Mikojan-Guriewicz (teraz RSK „MiG”). Bułgarskie ministerstwo obrony stanęło jednak przed koniecznością kompleksowego remontu silników. Rosjanie chcą 1,05 mln euro za każdy (w maszynie są dwa). Na stanie bułgarskich sił powietrznych jest 19 migów. Modernizacji miało podlegać 5 lub 7 z nich. Sofia uznała, że to za drogo, i szukając alternatywy, trafiła do Polski. (ND s.1,6) Wczoraj w siedzibie WAT odbyła się konferencja poświęcona wykorzystaniu funduszy przeznaczonych na restrukturyzację Sił Zbrojnych RP. – Ten program może stać się faktycznie jednym z motorów polskiej gospodarki – podkreślał jeden z organizatorów konferencji, J. Bolek z Instytutu Biznesu. W konferencji zatytułowanej „Przemysł zbrojeniowy – motor rozwoju gospodarczego” wzięli udział reprezentanci Akademii, ekonomiści i biznesmeni. Ci ostatni apelowali o to, by fundusze z programu modernizacji armii zostały w Polsce. (GPC s.3) Modernizacja armii przebiega zgodnie z planem – twierdzi rząd. MON będzie negocjował kontrakty zbrojeniowe w czasie kampanii i po wyborach. (Rz s.B2-3) Ministerstwo Środowiska startuje z kampanią informacyjną, by zachęcić nas do działań ograniczających emisję zanieczyszczeń powietrza. Ponad 80 proc. Polek i Polaków uważa, że problem zanieczyszczonego powietrza ich nie dotyczy. Tymczasem, wbrew obiegowym opiniom, za zanieczyszczenia odpowiadają głównie właśnie domowe instalacje grzewcze i transport samochodowy, a nie przemysł ciężki. Resort środowiska zachęca więc do zakupu opału dobrej jakości czy rezygnacji z używania auta. (GW s.17) Powstał raport „Kondycja polskiej branży gier wideo”. – Doliczyliśmy się 150 firm, które zajmują się produkcją gier komputerowych, pracuje dla nich ok. 6 tys. osób – mówi M. Socha z portalu GRY-Online. A to oznacza, że Polska staje się centrum produkcji gier w regionie. Na znacznie większym i bogatszym rynku niemieckim zajmuje się tym niewiele więcej firm, które zatrudniają ok. 10 tys. osób. Według raportu, branża ma znakomite perspektywy i wkrótce może stać się znakiem rozpoznawczym Polski na globalnym rynku. Sielance zagraża tylko jedno – problem z rekrutacją: większość firm chce zatrudniać pracowników, ale nie ma skąd ich brać. Jak ocenia Socha, jeśli głód rąk do pracy nie zostanie zaspokojony, to polskie studia mogą… wyemigrować. (PB s.1,4-5) Totalny bezruch w łupkach – pisze „PB”. Dwa odwierty w dziewięć miesięcy, a szczelinowania żadnego. Taki jest obraz gazowego eldorado w 2015 r. (PB s.5) Przewozy Regionalne dostały pomoc m.in. na spłatę długów wobec PKP PLK. Przed kolejarzami jeszcze tor przeszkód – ostrzega UOKiK. ARP dokapitalizowała Przewozy Regionalne 770 mln zł i stała się głównym akcjonariuszem spółki, dotychczas należącej do samorządów. Pieniądze będą przeznaczone m.in. na spłatę starych długów, szacowanych na 690 mln zł. 89 proc. wierzytelności przypada na PKP Polskie Linie Kolejowe, a 7 proc. na PKP Energetykę. Fundusze zostaną przelane na konta wierzycieli już na początku tego miesiąca. UOKiK zaakceptował ten plan, uznając za zgodny z przepisami pomocy publicznej. Równocześnie jego eksperci przedstawili listę wątpliwości, które spółka będzie musiała rozwiać, zabiegając o zatwierdzenie programu przez KE. (PB s.10) Kontrole w NIK wykorzystywane na polityczne zamówienie, tuszowanie przestępstw w instytucjach podległych rządowi, załatwianie „pracy” w Brukseli – na jaw wyszły kolejne taśmy nagrane przez kelnerów w 2013 r. w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Główną negatywną bohaterką nagrań ujawnionych przez „GW” jest ówczesna wicepremier E. Bieńkowska, ale także jej zastępca w resorcie Z. Rynasiewicz, szef śląskiej PO T. Tomczykiewicz i ówczesny minister zdrowia B. Arłukowicz. Obecna unijna komisarz opowiada na taśmach, jak planuje oszukać kontrolerów z NIK. Chodziło o badanie prawidłowości wykorzystania funduszy europejskich w służbie zdrowia. Bieńkowska uspokaja, że posłuży się wynikami… z 2011 r.! – Zrobię tak, by wyszło dobrze. To znaczy wiadomo, że to nie jest prawda, ale co? Kto będzie te pieniądze zwracał? Ja wiem, jak jest. Kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle, ale to są setki milionów złotych – opowiada m.in. Arłukowiczowi. (…) (Kontrole są po to, żeby wyszło dobrze, F s.3) Pytany o to wczoraj przez „SE” NIK nie chciał komentować skandalicznych słów byłej wicepremier. „Nie wiemy, o której kontroli NIK mówiła E. Bieńkowska. Tytuł kontroli nie pojawia się w cytowanym zapisie rozmowy, a kontrola prowadzona była za prezesury poprzedniego prezesa J. Jezierskiego” – odpisał nam jedynie wydział prasowy NIK. Co ciekawe, Bieńkowska w śledztwie dotyczącym afery podsłuchowej ma status pokrzywdzonej. Pod koniec ubiegłego roku przeniosła się do Brukseli, gdzie jako unijna komisarz zarabia ok. 87 tys. zł miesięcznie. (NIK kontrolował służbę zdrowia według zaleceń koalicji? SE s.3) J. Jachowicz, dziennikarz śledczy: – Słowa o NIK można połączyć z taśmami obciążającymi K. Kwiatkowskiego. Można domniemywać, że prezes NIK został przez partię rządzącą mianowany na stanowisko po to, by chronić jej interesy. A co do samych taśm najbardziej przerażające jest, że prokuratura ściga dziś nie skompromitowanych bohaterów nagrań, ale tych, którzy nagrania te przygotowali. (…) (Pozostają bezkarni, SE s.5) System, który miał usprawnić opiekę socjalną, to totalny niewypał. W dodatku niewyobrażalnie drogi. Emp@tia okazała się nieintuicyjna, niefunkcjonalna, najeżona błędami i przede wszystkim droga. Kosztowała prawie 50 mln zł. NIK i CBA sprawdzają teraz, czy nie doszło do przestępstwa. (Emp@tia pod lupą. 50 mln w błoto? E-Fakt.pl) Cierpiący na szpiczaka mnogiego czekają na decyzję, czy najczęściej stosowany lek będzie nadal refundowany. Eksperci wzywają resort zdrowia, by nie rezygnował z refundacji. Lenalidomid jest stosowany u ponad tysiąca pacjentów w Polsce, podawany jest w ramach programu lekowego, który obowiązuje od 2013 r. Do końca października Ministerstwo Zdrowia ma czas na podjęcie decyzji, czy dalej będzie refundować to leczenie. – Sytuacja niekontynuowania programu byłaby właściwie na granicy przestępstwa – tłumaczył prof. W. Jędrzejczak z Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podczas debaty ekspertów w trakcie kongresu pacjentów ze szpiczakiem, jaki odbył się we wtorek w Warszawie. Jego zdaniem „może to być hekatomba, wielu pacjentów po prostu nie przeżyje”. – Nie możemy pozbawić leczenia pacjentów, którzy tym lekiem są już leczeni. Dla nich po prostu nie ma wyboru. Co prawda, 1 września obniżono znacznie cenę bortezomidu – innego podawanego pacjentom leku, tyle że lenalidomid podawany jest w tym programie pacjentom, u których ten ostatni lek przestał działać – wyjaśniał. (Rz s.A4) Resort zdrowia przyznał w tym roku młodym lekarzom największą od lat liczbę rezydentur. W jesiennym naborze jest ich aż 5746 – dwukrotnie więcej niż dotychczas. Jedną z priorytetowych dziedzin jest medycyna rodzinna, dla której ministerstwo zarezerwowało 359 miejsc. Sukces może być jednak przyćmiony przez zamieszanie, jakie wywołała wprowadzona równolegle rewolucja w kształceniu medyków z tej specjalizacji. Mają ich bowiem szkolić praktyki lekarzy rodzinnych, a nie – jak dotychczas – szpitale kliniczne. Problem w tym, że małe, w większości prywatne przychodnie nie chcą zatrudniać rezydentów, bo wiąże się to z wieloma kłopotliwymi obowiązkami. W efekcie np. w województwach warmińsko-mazurskim oraz łódzkim młodych lekarzy będą szkolić tylko dwie placówki. W pierwszej kolejności przyjmą jednak tych, którzy już są w trakcie specjalizacji. (DGP s.A1,B1) Za tydzień Sejm wybierze sędziów TK. Politycy PiS obawiają się, że nowy skład będzie przeszkadzał im w reformowaniu kraju. We wtorek minął termin zgłaszania kandydatów. Zostali nimi: szef Krajowej Rady Sądownictwa prof. R. Hauser, prof. A. Jakubecki z UMCS w Lublinie, dyrektor Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego prof. K. Ślebzak, prezes Prokuratorii Generalnej prof. B. Sitek i prorektor UMK prof. A. Sokala. Formalnie wszystkich zgłosiło prezydium Sejmu. W praktyce uwzględniło propozycje klubów. Trzy pierwsze kandydatury zgłosiła PO, prof. Sitka ludowcy, a prof. Sokalę – SLD. W trakcie głosowania w Sejmie wystarczyłyby głosy koalicji. Dlaczego swojego przedstawiciela w TK ma więc mieć SLD? – Dobra tradycja mówi, że gdy trzeba wybrać więcej niż dwóch sędziów, dochodzi do porozumienia między klubami. Z takich porozumień zawsze wyłamywał się PiS i dlatego nie zgłosił swoich kandydatów – wyjaśnia poseł R. Kropiwnicki z PO. Inaczej sprawę postrzega K. Pawłowicz z PiS, była kandydatka tej partii do TK. – Ustępstwo względem SLD jest prawdopodobnie elementem jakiejś większej umowy z PO. A PiS nie zgłosił swoich kandydatów, by nie legitymizować niezgodnych z prawem zmian w ustawie o TK – uzasadnia. (Rz s.A4) Co piąty nauczyciel nie ma podstawowej wiedzy matematycznej. – To zabija u uczniów zainteresowanie matematyką – twierdzi M. Karpiński z IBE. Specjaliści z Pracowni Matematyki Instytutu Badań Edukacyjnych w latach 2012-14 przebadali 1139 nauczycieli (w tym 380 nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, 381 nauczycieli matematyki w klasach IV-VI i 378 z gimnazjów). (…) Rażące braki w dydaktyce na ogół występują u tych samych nauczycieli, którzy mają niskie kompetencje matematyczne. Do tego z ubiegłorocznego raportu o stanie polskiej edukacji wynika, że największym grzechem nauczycieli jest uczenie schematów. Jego autorzy alarmowali: „Uczeń nie ma szans stać się odkrywcą rozwiązania. Jest jedynie wykonawcą prostych instrukcji”. Co z tym wszystkim zrobić? M. Karpiński: – Konieczna jest zmiana sposobu kształcenia nauczycieli. Oni dziś wiedzą, jak powinni uczyć, np. że ważna jest praca w grupie. Ale uczy się ich tak, jakby uczyć pływania bez wody, a jazdy na rowerze bez roweru. Teore tycznie. (GW s.5) Tylko 7,9 proc. dzieci w podstawówce uczy się drugiego języka obcego. Ci, którzy stawiają na angielski, i tak nie osiągają założonych w podstawie celów. Wykuwają na pamięć zasady gramatyki, ale nie konwersują. Braki w wiedzy uczniów, stare metody nauczycieli, odchudzone w wyniku reformy podręczniki – to obraz nauki języków obcych w polskich szkołach. Resort edukacji twierdzi, że odpowiednie zmiany już weszły w życie, ale praktyka pokazuje co innego. Polskie Stowarzyszenie na rzecz Jakości w Nauczaniu Języków (PASE) zaapelowało do resortu edukacji o lepszy poziom nauczania. Według przeprowadzonej przez nie analizy, uczniowie na lekcjach przede wszystkim ćwiczą gramatykę, niemal nie kształtują za to mówienia. Zdaniem autorów badania to wina podstawy programowej. Nacisk jest w niej położony na wypełnianie ćwiczeń z gramatyki i testów. PASE zaapelowało o wprowadzenie zmian w nauczaniu języków obcych. Domaga się między innymi zmiany założeń podstawy programowej, systemu egzaminowania. Apeluje również, by rozpocząć debatę publiczną dotyczącą poziomu nauki. (DGP s.A12-13) Mniej osób łamie sądowe zakazy. Liczba takich przypadków spadła w tym roku o ponad 1,7 tys. – wynika z danych Komendy Głównej Policji. Od stycznia do sierpnia stwierdzono ich 11,64 tys., podczas gdy w tym samym okresie ub.r. – 13,39 tys. (w całym 2014 r. – 18,7 tys.). – Polacy porządnieją, ale również służby, w tym policja, działają sprawniej – zauważa psycholog społeczny prof. J. Czapiński. Jak mówi, generalnie zwiększa się poczucie bezpieczeństwa i spada przestępczość też dlatego, że zmniejsza się rozwarstwienie społeczne. Mniej osób decyduje się na łamanie prawa, co potwierdza także Diagnoza Społeczna – wskazuje Czapiński. (Rz s.4) Choć zaostrzono przepisy, to kierowcy jeszcze chętniej przekraczają prędkość. Od 18 maja za przekroczenie o 50 km/h dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym można stracić prawo jazdy na 3 miesiące. I to od ręki. Dotąd spotkało to ponad 11,3 tys. osób. Ale jednocześnie, jak wynika z raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, znacząco zwiększył się odsetek kierowców przekraczających prędkość w obszarze zabudowanym. Przy czym są one mniejsze niż 50 km/h, czyli nie skutkują odebraniem prawa jazdy. – Kierowcy zaczęli kombinować, kalkulują, czy przekroczenie prędkości się opłaci – wskazuje psycholog transportu A. Markowski. Jak mówi, odkąd pojawiły się nowe kary, większość doszła do wniosku, że dużo szybsze dotarcie do celu nie jest warte ryzyka utraty prawa jazdy. Ale nadal jeżdżą szybciej, niż pozwalają przepisy, tyle że w bezpiecznym zakresie, by ewentualne konse kwencje były dla nich mniej dotkliwe – zauważa Markowski. (DGP s.A1,2-3) Wciąż aż 67 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość – wynika z nowych badań Instytutu Transportu Samochodowego. Okazuje się, że zaostrzenie kar pomogło – mniej osób przekracza dozwolone limity o więcej niż 20 km/godz. (GW s.17) Karanie właściciela za niepodanie, kto kierował jego samochodem i przekroczył prędkość, jest zgodne z konstytucją – orzekł w środę TK. (GW s.5, Rz s.A1,C2, DGP s.B1, ND s.7) 20 największych podmiotów z branży handlowej w Polsce zapłaciło w 2014 r. 600 mln zł podatku dochodowego. To zaledwie 0,5 proc. ich przychodów. W tym czasie same Lasy Państwowe zapłaciły 800 mln zł haraczu i w sumie 3,2 mld zł różnych podatków. – To bardzo dziwne, że rząd PO-PSL od ośmiu lat ma kłopot ze sprawiedli wym opodatkowaniem zagranicznych sieci handlowych. W tym samym czasie przykręca śrubę państwowym firmom, jak KGHM i Lasy Państwowe – mówi M. Małecki, poseł PiS. (GPC s.3) Komorowski na odchodne rozdał 101 tys. zł. Ekstrapieniądze trafiły do ministrów, którzy zarabiają tyle, że niektórzy nawet nie zauważyli, że coś dostali! Najwięcej – aż 14 tys. zł – dostał były szef Kancelarii J. Michałowski. Po 13 tys. zł trafiło do sekretarzy stanu. (F s.4) Czy to będzie nowy zwyczaj: nowi posłowie na Wiejskiej to nowe logo? Chyba tak, bo to, które powstało 4 lata temu, właśnie zmienia się na nowe. Za to 10 razy droższe! Nowe logo zaprojektował twórca symbolu „Solidarności”. A kosztuje 12 tys. euro, czyli niemal 50 tys. zł. Zamówił je jeszcze poprzedni marszałek Sejmu R. Sikorski. Pytanie tylko, po co? Obecne powstało w 2011 r. i kosztowało 5 tys. zł. (Po co Sejmowi nowe logo? F s.4; Nowe, drogie logo Sejmu, SE s.7) Sejm RP odważnie wchodzi w świat cyfrowy. Niedawno powstał nowy kanał w serwisie YouTube, gdzie będzie można na bieżąco śledzić najważniejsze informacje z życia polskiego parlamentu. Jest tylko jedno „ale” – za dostęp do zamieszczanych w internecie treści podatnik będzie musiał dodatkowo zapłacić! (Sejm uruchamia kanał na YouTube. Każe za niego płacić, e-Fakt.pl) Miał być lokomotywą wyborczą PiS w Małopolsce, ale grzecznie, choć stanowczo odmówił. Mowa o prof. J. Dudzie, ojcu prezydenta Polski, który przyznaje, że proponowano mu start do Sejmu, ale wybrał bycie radnym małopolskiego sejmiku i pracę na uczelni. (SE s.3) W środę rano Rada Federacji na prośbę prezydenta W. Putina jednogłośnie wydała zgodę na użycie sił zbrojnych za granicą. Zaraz po głosowaniu nastąpiły pierwsze naloty w Syrii. Siergiej Szojgu, minister obrony, poin formował, że jego samoloty bombardowały sprzęt wojskowy, magazyny broni i zaopatrzenia radykałów z Państwa Islamskiego (PI) w prowincji Homs. Jednak według rozeznania Amerykanów nie ma tam Państwa Islamskiego. Niewykluczone zatem, że Rosjanie bombardują kogoś innego i może się to stać przyczyną ogromnych napięć na linii Moskwa – Waszyngton. Według „Nowej Gaziety”, Rosjanie bombardują instalacje, którymi islamiści transportują ropę na sprzedaż za granicę. W ten sposób załatwiają więc swoje interesy, licząc na wywołanie paniki na ryn kach i wzrost cen ropy, na której opiera się gospodarka Rosji. Dla Rosjan wrogami są w Syrii wszyscy, którzy walczą z popieranym przez nich reżimem prezydenta Baszara al-Asada. Tymczasem Amerykanie dzielą rebeliantów na „dobrych”, których popierają, oraz „złych”, czyli Państwo Islamskie i inne mniejsze grupy inspirowane radykalnym isla mem. W optyce waszyngtońskiej zły jest sam Asad, którego Obama nazywa tyranem i którego ustąpienia się domaga. Kilka godzin przed rozpoczęciem nalotów Rosjanie zadzwonili do ambasady USA w Bagdadzie i poinformowali o swoich planach. – Poprosili, byśmy nie latali nad Syrią, w czasie gdy oni prowadzą tam operacje – powiedział dziennikowi „Wall Street Journal” amerykański dyplomata. Dodał, że „Amerykanie będą kontynuować operacje nad Syrią bez żadnych zmian”. Czyli – że rosyjska prośba została zignorowana. (GW s.1,11, Rz s.A1,7-8, DGP s.A8, GPC s.1,7, ND s.8) Opinie, komentarze, publicystyka: Premier wróciła do auli warszawskiej Politechniki, by rozliczyć się z roku swojego rządzenia. Doganiają ją jednak własne zaniechania i dwie kadencje rządów Platformy. (…) Kilka dni temu premier E. Kopacz podczas konferencji prasowej ujawniła, że przygotowywane jest podsumowanie prac rządu. Mówiła, że „miała pokusę”, by odbyło się ono na Politechnice, gdzie, jak sama przyznała, miała nie najlepszy początek rządów. (…) O tym, że premier uległa jednak pokusie, o której informowała już w czasie przeszłym, dziennikarze dowiedzieli się we wtorek około godz. 23. Wtedy CIR rozesłało zaproszenie na imprezę. Chodziło o suspens, czy sprawa ważyła się do ostatniej chwili? O tej porze było już wiadomo, że PiS zaatakuje rządza złamanie umowy ze stycznia, kiedy to premier zobowiązała się do 30 września uregulować sytuację w górnictwie. Tematem rodzącej się w bólach Nowej Kompanii Węglowej rząd zajął się na specjalnym, ogłoszonym naprędce posiedzeniu, dzięki czemu premier na Politechnice mogła mówić o „roku spełnionych obietnic”. Premier Kopacz nie zamierza brać na siebie win za zaniechania PO od 2007 r., kiedy to była najpierw ministrem zdrowia, a potem marszałkiem Sejmu. Po raz kolejny przyznała, że infrastruktura, która powstała przez ostatnie lata, to za mało i istnieje potrzeba, by efekty rozwoju odczuli w swoich portfelach Polacy. Dlatego scenę wypełniły postulaty z jej własnego exposé. Sprytnym ruchem wizerunkowym był pomysł podzielenia ich na obszary tematyczne. Premier miała „odhaczać” te, które udało się zrealizować. Efekt popsuł drobny szczegół. Mazak, którego używała, nie był zbyt wyraźny i „ptaszków” przy kolejnych sukcesach nie było widać. Zepsuło to obrazek telewizyjny, pod który zostało to skrojone. Miejscami „odhaczenie” zostało potraktowane zbyt dosłownie. (…) Platforma będzie się starała uciekać od perspektywy narzucanej przez opozycję [że politycy koalicji powinni rozliczyć się z ośmiu lat rządów]. Ale to za mało, by przejść do kontrofensywy. PO nie udało się odbić po prezentacji nowego programu. Podsumowanie roku rządu Kopacz również nie wyglądało na dzień, który odmieni losy kampanii. (P. Majewski, Ewa Kopacz „grubą kreską” oddziela się od siedmiu lat rządów PO, Rz s.A3) Opinie politologów: O. Annusewicz: – E. Kopacz „urodziła się” jako premier kilka miesięcy temu. Trochę zajęło jej wchodzenie w te buty. (…) Z obietnicami polityków jest problem – szkodzi ich niespełnianie, ale niewiele po maga, gdy się je realizuje. W ogóle bardziej chodzi o to, żeby stale komunikować, że coś się robi. Wyborcy mają to widzieć. Pani premier niezbyt to wychodzi, bo ludzie niespecjalnie pamiętają co obiecała rok temu E. Kopacz. R. Chwedoruk: – Wyliczenia premier Kopacz mają sprawiać wrażenie naukowości, ale obietnica obietnicy nierówna. Trzeba dokładnie się przyjrzeć, które z tych obietnic były dla ludzi ważne. Najważniejsza sprawa dotyczy wieku emerytalnego, który Platforma podniosła nie konsultując tego z wyborcami. I teraz jakiego kalkulatora czy wykresu by nie użyto, wynik zawsze będzie wynosił „67”. W. Jabłoński: – Przechwałki premier E. Kopacz nijak się mają do rzeczywistości, bo wyborcy jej rzekomych osiągnięć, tak jak osiągnięć rządu Tuska, nie doceniają. Jeśli rząd miesiąc przed wyborami stara się wmówić Polakom, że miał jakieś sukcesy, to jest na to grubo za późno . Słyszymy, że rząd miał jakieś osiągnięcia, tymczasem rzeczywistość skrzeczy i poparcie dla Platformy utrzymuje się na niskim poziomie. Ta partia wcieliła się kilka tygodni temu w rolę partii opozycyjnej, starając się przelicytować opozycję na obiet nice. To kompletne pomieszanie ról. (F s.2-3) Z naszym programem jest tak jak z zegarkiem, który jest skomplikowany wewnętrznie, ale prosty w użyciu. (…) Nasz komunikat nie jest tak prosty jak 500 zł na dziecko czy 8 tys. zł kwoty wolnej. Po stronie PiS prostota kończy się wtedy, gdy padają proste pytania: skąd wziąć, komu zabrać, jaki skutek dla finansów i rodzin? Proste pytania demaskują puste obietnice. Nasza propozycja zupełnie nowego systemu podatkowo-składkowego jest trudniejsza do komunikowania. Ale nie sposób jej zrozumieć, jeżeli się widzi tylko punkt docelowy, a nie drogę do celu – zapewnia J. Lewandowski, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze, europoseł PO. – (…) Zastanawialiśmy się, czy nie zrobić prostych ruchów – obniżek stawek VAT czy PIT. Byłby to czytelny ruch, proste rozwiązanie. Ale po pierwsze, ze względu na napięcia budżetu, jakie powstały m.in. po zrealizowaniu prorodzinnych zapowiedzi z exposé premier Kopacz, byłoby to ryzykowne. Po drugie, mało efektywne. Po co mniej zamożnym obniżka PIT czy wyższa kwota wolna, skoro oni nie płacą tego podatku? Stąd program dwukrotnie tańszy dla budżetu, ale lepiej adresowany. (…) Całą energię skupiliśmy na treści, a nie na sposobie sprzedania tego. Odwrotnie niż PiS, gdyż mamy krytycznych wyborców, a oni bezkrytycznych wyznawców. (…) Sami ujawniamy (…) skutki budżetowe, w przeci wieństwie do naszych oponentów. Realizacja ich głównych postulatów – 500 zł na dziecko, 8 tys. kwoty wolnej, podniesienie emerytury do minimum socjalnego – to koszt 60 mld zł rocznie . Nie wierzę, że to przeprowadzą, choć uparcie obiecują. Oznaczałoby to co najmniej podwojenie deficytu. A tego inwestorzy na rynkach finansowych i UE już by nam nie wybaczyli. Spełnienie obietnic PiS skończyłoby się ruiną finansów publicznych. (…) Dlaczego to pan zaprosił kandydatkę PiS na debatę ekonomiczną? – B. Szydło jest wiceszefową Komisji Finansów i dlatego jest partnerem w rozmowie o polskiej gospodarce. A czy to nie E. Kopacz powinna debatować z kandydatką PiS na szefową rządu? – E. Kopacz jest premierem oraz szefową PO i chce debatować z szefem PiS J. Kaczyńskim. Pani Szydło jest wiceprezesem partii oraz kandydatką na funkcję, o której przesądzi wynik wyborów. To J. Kaczyński powinien stanąć do debaty z E. Kopacz. (…) (PiS zrujnowałby Polskę, Rz s.A5) Innowacyjna gospodarka decyduje o przewadze konkurencyjnej – rozmowa z wicepremierem i ministrem go spodarki J. Piechocińskim. (DGP dodatek Kapitał Polski s.3) Prokurator generalny A. Seremet o wniosku o uchylenie immunitetu prezesowi NIK: – Wniosek skierowano do Sejmu za moim pośrednictwem, jestem za niego w jakiejś części odpowiedzialny. I zapewniam, że jest uzasadniony. (…) Jeśli zostanie on zablokowany z przyczyn proceduralnych, to uznam to za wyraz braku woli, żeby stosować standardy demokratyczne. (…) W tym przypadku nie można stanąć bezradnie i rozłożyć rąk. Czy gdyby chodziło o zabójstwo, posłowie traktowaliby nasz wniosek podobnie? (…) Podkreślam stanowczo: wniosek nie jest motywowany politycznie. Gdybyśmy go złożyli podczas kampanii prezydenckiej lub wyborów samorządowych, to też byłby to ruch polityczny? Zawsze jest czas przed wyborami lub po nich. Składamy wniosek wtedy, kiedy jest gotowy. (…) To jakiś mit, że można było już dwa lata temu złożyć wniosek o uchylenie immunitetu. Sprawa nie była wówczas jeszcze gotowa. Materiały pozyskane w drodze kontroli operacyjnej musiały zostać zweryfikowane. Bardzo dokładnie. To trwa. (…) Inicjator wniosku o postawienie prezesa NIK przed Trybunał Stanu i posłowie, którzy złożyli pod nim podpisy, stoją – jak rozumiem – na stanowisku, że kiedy mamy do czynienia z czynem, który jednocześnie jest deliktem konstytucyjnym i przestępstwem, to prezes NIK może za niego ponosić wyłącznie odpowiedzialność konstytucyjną przed TS. Fundamentalnie się z tym nie zgadzam: nie ma czegoś takiego jak wyłączna odpowiedzialność konstytucyjna prezesa NIK przed Trybunałem Stanu za przestępstwa. (…) Bo za te odpowiada on przed sądem powszechnym. (…) Problemem nie jest to, że nie mamy dokładnych przepisów regulujących sposób procedowania w zakresie wniosku o uchylenie immunitetu. Problemem jest to, że przez wstępny wniosek posłów pojawiła się kompletnie chybiona koncepcja wyłącznej odpowiedzialności prezesa NIK przed Trybunałem Stanu. (…) (Prezes NIK powinien odpowiadać karnie, DGP s.B10) Żeby się dostać do Sejmu z list Platformy, M. Kamiński nagrał wyborczy filmik, w którym występuje w dwóch rolach. (…) Każde wybory przynoszą wysyp idiotycznych filmów, sęk w tym, że tym razem w roli błazna wystąpił najbliższy doradca premiera. (…) Kamiński może wiele, bo – jak mawia się w Platformie – „omisiowił” E. Kopacz. Co to takiego „omisiowienie”? Bombardowanie komplementami i utwierdzanie w przekonaniu, że jest wybitną szefową rządu. Wcześniej w podobny sposób Kamiński „omisiowywał” braci Kaczyńskich. Analogii jest więcej – to Kamiński zachęca Kopacz do ostrej wojny z PiS, tak jak wcześniej popychał Kaczyńskich do konfliktu z Platformą. (…) Coraz większym kłopotem Kancelarii Premiera jest także słabość Kamińskiego do mocnych trunków, nadmiernie wyrazista już w czasach PiS. W Platformie krążą na ten temat anegdoty, ale tak naprawdę nikomu do śmiechu nie jest. Filmik Kamińskiego naszych rozmówców w rządzie także nie rozśmieszył. Rozumieją jego desperację, ale desperacji panie premier – nie. (A. Stankiewicz, Ambasador siebie samego, Rz s.A2) Strasząca Polaków wizją państwa wyznaniowego PO w akcji przeciw hejterom przypomniała sobie o głosie Kościoła. (…) Nie wiem, skąd pomysł inicjatorów kampanii [„Hejt stop”] i ich bardzo aktywne działania [w tym pani premier], ale śmiem twierdzić, że ktoś przypomniał sobie o głosie polskich biskupów sprzed trzech lat. W 2012 r. episkopat opublikował skromny dokument „W trosce o człowieka i dobro wspólne”. W jednym z podrozdziałów biskupi zwrócili m.in. uwagę na język debaty publicznej w Polsce. Pisali w nim, że spory polityczne są czymś normalnym w demokratycznym kraju. Podkreślali jednak, że nad Wisłą konkurentów politycznych traktuje się jak wrogów, których należy zwalczać wszelkimi dostępnymi metodami. (…) Nie wiem jak biskupi, ale akurat ja cieszę się z tego, że politycy PO, którzy straszą Polaków wizją państwa wyznaniowego, inspirację zaczerpnęli od hierarchów. Może za ich przykładem pójdą też inni. (T. Krzyżak, Platforma zaczyna mówić jak biskupi, Rz s.A6) Losy reformy podwyższającej wiek emerytalny to jedna z najciekawszych zagadek, której rozwiązanie poznamy po wyborach. Co PiS zrobi z tym fantem? Czy rzeczywiście partia Kaczyńskiego zamierza nas zepchnąć na grecką ścieżkę, czy też trzyma w zanadrzu jakiegoś asa, który pozwoli im zgrabnie wytłumaczyć, dlaczego swojej obietnicy nie spełnili? (…) Fortel 1. To Trybunał będzie winny. (…) Fortel 2. Państwo nie ma pieniędzy. (…) Pytanie, co lepsze. Cynizm i oszukiwanie wyborców, czyli rezygnacja ze szkodliwych obietnic, czy ich realizacja oznacza jąca skrajny brak odpowiedzialności – demolowanie finansów publicznych? (D. Wielowieyska, Fortele PiS i emerytury, GW s.10) Loteria paragonowa rusza 1 października i każdy, kto skończył 18 lat, może zarejestrować paragony na stronie internetowej LoteriaParagonowa.gov.pl. Raz w miesiącu będzie losowanie na żywo, transmitowane w TVP Regionalnej. Pierwsze odbędzie się 16 listopada. (…) Raz w miesiącu [do wygrania] będzie opel astra, a raz na kwartał losowana będzie dodatkowa nagroda specjalna – opel insygnia – zapowiada wiceminister finansów I. Leszczyna. (Ministerstwo daje ople za paragony, DGP s.A6) W służbie cywilnej nie ma kryzysu – szefowa Służby Cywilnej C. Bartyzel-Torres polemizuje z krytycznym artykułem J. Czaputowicza [„Rz” 22.09.]. (Rz s.A13) Przetarg na śmigłowce, czyli wszystkie chwyty dozwolone – wiceprezes Airbus Helicopters, Tomasz Krysiński, odrzuca krytykę przeciwników wyboru caracali dla polskiej armii. (DGP s.A14)